Mąż wyprowadził się do kolegi

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: Caliope »

Życzę tobie by ten dzień był piękny, Bóg przyjmuje twoje dziecko do swego domu. Nie jesteś sama, napewno masz rodzinę która Cię wspiera, zajmie się dziećmi jak są chore, pomoże. Trzeba doceniać to co się ma w życiu, bo nie każdy ma dużo możliwości. Nie jest ważne czy ten mąż mieszka czy nie mieszka, jak odejdzie emocjonalnie, nic nie zrobisz. Nic nie zrobisz jak będzie kowalska, tylko siebie można zmienić. Mi pomaga modlitwa o Pogodę Ducha.
Janieja
Posty: 151
Rejestracja: 30 cze 2021, 11:04
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: Janieja »

Agnes, przytulam serdecznie Ciebie i Twoją córeczkę oraz pozostałe dzieci. Niech Bóg będzie z Wami i abyście zawsze czuli, jak bardzo Was kocha. Z modlitwą 🙏
agnes94
Posty: 224
Rejestracja: 22 sie 2021, 11:22
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: agnes94 »

Kochani bardzo Wam wszytkim dziękuję.
To był piękny dzień dla mnie i moich córeczek.

Avys jak usłyszałam dzisiejszą Ewangelię to poczułam się jakby Pan Bóg mówił prosto do mnie i dla mnie. Wzruszyłam się nawet, że w takim dniu po takich ciężkich chwilach w moim życiu w ostatnich dniach Pan przemówił do mnie w taki sposób i w takich okolicznościach. Ksiądz podczas dzisiejszej Mszy wiele razy podkreślał jak pięknym sakramentem jest sakrament małżeństwa. Mówił o jego nierozwalności i łaskach jakie ze sobą niesie. Modlił się nawet za małżeństwa dotknięte kryzysem.
Dzisiejsza Msza Święta dała mi tyle siły, wiary a nawet miłości… gdy ksiądz czytał słowa Ewangeli poczułam takie ukucie w sercu i miłość do mojego męża.
Po powrocie do domu wyjęłam nawet na chwilę obrączkę aby ją ucałować.
Żałuje, że mój mąż nie słyszał dzisiejszej Ewangelii ale cieszę się, że to był taki piękny dzień.

Jeszcze raz Wam wszystkim bardzo dziękuję, za modlitwę w dniu dzisiejszym, za słowa wsparcia i za to, że jesteście.
Ja również pomodliłam się dziś za Was kochani.
elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: elena »

Agnes, jak miło usłyszeć, ze to był wasz piękny dzien. Jak usłyszałam dzisiejsza Ewangelię a potem słowa księdza, żeby modlić się za małżeństwa w kryzysie to myslalam o Tobie, o wszystkich poranionych małżonkach, o Sycharkach i moim mężu również poranionym i pogubionym, wzruszyłam się dziś. Życzę Tobie i Twojej córeczce w tym szczególnym dniu Bożych łask, wiary, nadziei i miłości!
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
agnes94
Posty: 224
Rejestracja: 22 sie 2021, 11:22
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: agnes94 »

elena pisze: 03 paź 2021, 18:55 Agnes, jak miło usłyszeć, ze to był wasz piękny dzien. Jak usłyszałam dzisiejsza Ewangelię a potem słowa księdza, żeby modlić się za małżeństwa w kryzysie to myslalam o Tobie, o wszystkich poranionych małżonkach, o Sycharkach i moim mężu również poranionym i pogubionym, wzruszyłam się dziś. Życzę Tobie i Twojej córeczce w tym szczególnym dniu Bożych łask, wiary, nadziei i miłości!
Elena, dziękuję bardzo kochana w imieniu swoim i córeczki, która już śpi jak aniołek po całym dniu wrażeń :)

Dawno nie miałam takiego dnia jak dziś, dziś pierwszy raz od 2 miesięcy poczułam się tak naprawdę szczęśliwa.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: s zona »

elena pisze: 03 paź 2021, 18:55 Agnes, jak miło usłyszeć, ze to był wasz piękny dzien. Jak usłyszałam dzisiejsza Ewangelię a potem słowa księdza, żeby modlić się za małżeństwa w kryzysie to myslalam o Tobie, o wszystkich poranionych małżonkach, o Sycharkach i moim mężu również poranionym i pogubionym, wzruszyłam się dziś. Życzę Tobie i Twojej córeczce w tym szczególnym dniu Bożych łask, wiary, nadziei i miłości!
Mysle podobnie ..
Od siebie dolozylam w modlitwie wiernych za Wspolnote Sychar i pomoc da malzenstw w kryzysie z wdziecznoscia, dzieki niemu nie narobilam glupstw po drodze ...

Bogu dzieki za ten piekny dzien dla Waszej rodziny :)
agnes94
Posty: 224
Rejestracja: 22 sie 2021, 11:22
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: agnes94 »

Po wczorajszym pięknym dniu przyszedł kolejny dołek.
Ostatnio mąż pisząc mi te wszystkie okropne rzeczy o obrączce, o rozwodzie itp. Napisał, że w poniedziałek (czyli dziś) składa do sądu pozew rozwodowy.
Ja się nie zgadzam na ten rozwód, nie chce go. Ale mąż tylko powiedział, że mam mu nie utrudniać nic i że ja to robię jemu na złość. Ja robię tego na złość jemu tylko jakbym zgodziła się na rozwód to postąpiłabym wbrew sobie, wbrew temu co czuję. Od rana cały czas o tym myślę…
Zwyklaosoba
Posty: 477
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: Zwyklaosoba »

agnes94 pisze: 04 paź 2021, 7:46 Po wczorajszym pięknym dniu przyszedł kolejny dołek.
Ostatnio mąż pisząc mi te wszystkie okropne rzeczy o obrączce, o rozwodzie itp. Napisał, że w poniedziałek (czyli dziś) składa do sądu pozew rozwodowy.
Ja się nie zgadzam na ten rozwód, nie chce go. Ale mąż tylko powiedział, że mam mu nie utrudniać nic i że ja to robię jemu na złość. Ja robię tego na złość jemu tylko jakbym zgodziła się na rozwód to postąpiłabym wbrew sobie, wbrew temu co czuję. Od rana cały czas o tym myślę…
Myśli będą, ale czuję też dużo spokoju od ciebie, ty nie utrudniasz, on patrzy innymi oczami, słucha inaczej, mąż ewidentnie jest niedojrzałym egoistą, myśli o sobie,Ty myśl o zabezpieczeniu dla Ciebie i córek, na wypadek pozwu rozwodowego szukaj prawnika, rozmawiałam wczoraj ze spowiednikiem, nie dał mi recepty, też jej nie oczekiwałam, powiedział jasno, to twoja decyzja co zrobisz... w sprawie niezgody/zgody na rozwód i dodał dla Boga wszystko jest możliwe, nawet po rozwodzie... Nie oszukuje się, ja nie myślę już kategoriami jak powrót męża itd... Bardziej szukaj pomocy na rekonwalescencję dla siebie po tych ranach, które u Ciebie krwawią, proś Boga o siłę, a przyjdzie pomoc przez ludzi, sytuacje, twój spokój... Myśli będą ,ale trzeba je oswoić ,przyjąć i nauczyć sobie z nimi żyć, nie pozwól by zawładnęły tobą.
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: Bławatek »

Agnes ja od męża też usłyszałam propozycję rozwodu za porozumieniem stron, bo przecież nam nie wyszło i to dla naszego i naszego syna dobra. Wyśmiałam go i powiedziałam, że ja rozwodów nie uznaję i nigdy na rozwód się nie zgodzę. Oczywiście tym rozwścieczyłam męża, który później na różne sposoby mnie ranił.

Przed Tobą najtrudniejsze chwile. Bo jest ból po odejściu męża a także ból nowych ran zadawanych przez męża dążącego do rozwodu.

Dasz radę. Choć łatwo nie będzie.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: s zona »

Agnes, mysle, ze to bardzo typowe dla wnioskujacych zagrywki..

Sama po tych 3 latach jestem Wdzieczna Opatrznosci,ze wtedy uchronila mnie przed " chciejstwami " meza ..
Powtarzalam sobie,ze nie moge stracic szacunku dla samej siebie .
Pomoglo przylgniecie do Pana Boga i uwierzenie Jemu ... to wzielam akuratod madrych Sycharkow tutaj ..
Polecam, mnie pomoglo...
Pomodle sie nadal, kusy tez nie proznuje ..

U nas chyba nastapil taki przelom, kiedy zaczelam meza blogoslawic... tak w duchu , poczatkowo z wyrzutem, dlaczego, skoro to on robi swinstwa ..

Potem doszlo do mnie,ze w ten sposob " przycinam lapy kusemu" i nie ma na mnie wplywu, nie pozwalam sie wkrecic w fale nienawisci, zlosci etc ...

Zajelam sie bardziej dziecmi, zeby sie utrzymac ..bo bylam za nie jednoosobowo odpowiiedzialna . a byl to okres kilku operacji . i ciaglej pracy , bez zadnego dnia zwolnienia, opieki itp ..

Modlilam sie o sily,zeby przez to przejsc .. a Opatrznosc Boza stawiala na mojej drodze ludzi, ltorzy byli pomoca . Duzo tego bylo . takie " duchowe cukierki ",jak kiedys powiedziala jedna z siostr zakonnych :)

Agnes, to ,ze Twoj maz tak sie teraz zachowuje nie masz wiekszego wplywu, jednak masz wplyw, jak tutaj mowia na siebie i wcale niekoniecznie ,ze bedzie tak podly az do smierci . Moj maz zmienil sie o 180 st ... na plus - Dzieki Bogu . a sama tez mam nielatwy charakter, wiec moglo byc roznie ...

Wierze ,ze z Panem Bogiem dasz rade :)
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: Ruta »

agnes94 pisze: 04 paź 2021, 7:46 Po wczorajszym pięknym dniu przyszedł kolejny dołek.
Ostatnio mąż pisząc mi te wszystkie okropne rzeczy o obrączce, o rozwodzie itp. Napisał, że w poniedziałek (czyli dziś) składa do sądu pozew rozwodowy.
Ja się nie zgadzam na ten rozwód, nie chce go. Ale mąż tylko powiedział, że mam mu nie utrudniać nic i że ja to robię jemu na złość. Ja robię tego na złość jemu tylko jakbym zgodziła się na rozwód to postąpiłabym wbrew sobie, wbrew temu co czuję. Od rana cały czas o tym myślę…
Agnes,
Wczorajszy dzien był piękny. Wzruszyłam sie czytając. Możesz z niego czerpać sily na trudniejsze dzis. Gratulacje dla ciebie, malutkiej i córeczek. Dla taty i męża także, choc na razie jest daleko od was, a zapewne i dam od siebie i nie potrafi cieszyć sie takim pięknym wydarzeniem.

Wiem jak trudno mierzyć sie z tym, gdy maz wszystko przekręca, oskarża, rani. Przeszłam przez to. Moj maz dał z siebie wszystko, by uzyskać moja zgode na rozwód. Oskarżenia, mające na celu wywołanie u mnie poczucia winy, mnostwo raniących słów, bym w złości i zranieniu nie chciała miec z nim juz nic wspólnego, i się zgodziła. Szantaże, naciski, awantury. Zastraszanie. Na zmianę z groźbami byly i obietnice, jak to maz bedzie dla nas dobry i miły i zaangażowany, jak juz "wszystko sie uspokoi". Nie było pomocne to, ze w moim otoczeniu moja niezgoda na rozwod nie była postrzegana jako cos co ma wartość, ale wlasnie jako ogromna złośliwość, krzywda dla meza, i upokarzanie samej siebie, skoro maz mnie "juz nie kocha". Ciesze sie, ze w końcu trafilam na Sychar, bo sama zaczynałam miec wątpliwości i czuc sie zle ze soba. Nikt mnie nie rozumiał. Mialam takze i potem chwile, gdy bylam bliska by ulec presji rozwodowej i wyrazić zgode, by juz nie cierpieć, by to sie skończyło.

Pomogła mi modlitwa, racjonalne rozważanie tych wszystkich "argumentow", materiały Sycharu Katolik wobec rozwodu, znajdziesz ją na stronie Sycharu, oraz wsparcie tu na forum. Adoracja, Komunia Święta, stan łaski uświęcającej. Bycie blisko Maryi. "Moi" Święci.

Ja jestem pewna, że cała ta presja na rozwod, wszystkie te metody presji, doprowadzania żony na skraj rozpaczy, wytrzymałości, zranienia nie sa od mężów, ale od złego. I te myśli ktore przychodzą w odpowiedzi, by jednak wbrew sobie sie zgodzić, też maja to samo źródło. To jest pole walki duchowej.

Odkąd mam tego świadomość jest mi latwiej nie wkręcać sie w to wszystko. Mąż ma prawo zmienić swoje zdanie o nierozerwalności małżeństwa i odpowiedzialności, ja mam prawo swojego zdania nie zmieniać.

Gdybym mogla coś zmienić, na pewno nauczyłabym się wcześniej stawiac granice wobec meza w amoku. Był bardzo destrukcyjny. A ja niepotrzebnie to znosiłam.

Robiłam za to jedną rzecz, ktora zawsze męża skutecznie hamowała. Gdy wypisywał mi trudne i bolesne rzeczy, oskarżenia, i cokolwiek odpisałam było jeszcze gorzej, pisałam koniec końców mężowi, że go kocham i wszystko będzie dobrze. I maz wtedy odpuszczał.
agnes94
Posty: 224
Rejestracja: 22 sie 2021, 11:22
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: agnes94 »

Bławatek pisze: 04 paź 2021, 10:38 Agnes ja od męża też usłyszałam propozycję rozwodu za porozumieniem stron, bo przecież nam nie wyszło i to dla naszego i naszego syna dobra. Wyśmiałam go i powiedziałam, że ja rozwodów nie uznaję i nigdy na rozwód się nie zgodzę. Oczywiście tym rozwścieczyłam męża, który później na różne sposoby mnie ranił.

Przed Tobą najtrudniejsze chwile. Bo jest ból po odejściu męża a także ból nowych ran zadawanych przez męża dążącego do rozwodu.

Dasz radę. Choć łatwo nie będzie.
Dziękuję kochana.
Mój mąż mi próbował wmówić, że ja się zgodziłam na ten rozwód co jest zupełną bzdurą. Nawet w najgorszych chwilach kiedy on krzyczał o rozwodzie, że się rozwiedziemy i on nie bedzie musiał na mnie patrzeć, że mnie nigdy nie kochał ja zawsze obstawałam za swoim… ja rozwodu nie chcę i swojej postawy nie zmienię choćby nie wiem co się działo i jak on by mnie ranił przy tym.
Zdaje sobie sprawę, że przedemną jeszcze wiele bólu zadanego przez męża, stare rany się jeszcze nie zabliźniły a już powstają nowe. Ale z Bożą pomocą wytrzymam dla siebie, swoich dzieci i swoich wartości, które w życiu wyznaje.
agnes94
Posty: 224
Rejestracja: 22 sie 2021, 11:22
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: agnes94 »

Zwyklaosoba pisze: 04 paź 2021, 10:27
agnes94 pisze: 04 paź 2021, 7:46 Po wczorajszym pięknym dniu przyszedł kolejny dołek.
Ostatnio mąż pisząc mi te wszystkie okropne rzeczy o obrączce, o rozwodzie itp. Napisał, że w poniedziałek (czyli dziś) składa do sądu pozew rozwodowy.
Ja się nie zgadzam na ten rozwód, nie chce go. Ale mąż tylko powiedział, że mam mu nie utrudniać nic i że ja to robię jemu na złość. Ja robię tego na złość jemu tylko jakbym zgodziła się na rozwód to postąpiłabym wbrew sobie, wbrew temu co czuję. Od rana cały czas o tym myślę…
Myśli będą, ale czuję też dużo spokoju od ciebie, ty nie utrudniasz, on patrzy innymi oczami, słucha inaczej, mąż ewidentnie jest niedojrzałym egoistą, myśli o sobie,Ty myśl o zabezpieczeniu dla Ciebie i córek, na wypadek pozwu rozwodowego szukaj prawnika, rozmawiałam wczoraj ze spowiednikiem, nie dał mi recepty, też jej nie oczekiwałam, powiedział jasno, to twoja decyzja co zrobisz... w sprawie niezgody/zgody na rozwód i dodał dla Boga wszystko jest możliwe, nawet po rozwodzie... Nie oszukuje się, ja nie myślę już kategoriami jak powrót męża itd... Bardziej szukaj pomocy na rekonwalescencję dla siebie po tych ranach, które u Ciebie krwawią, proś Boga o siłę, a przyjdzie pomoc przez ludzi, sytuacje, twój spokój... Myśli będą ,ale trzeba je oswoić ,przyjąć i nauczyć sobie z nimi żyć, nie pozwól by zawładnęły tobą.
Mam w sobie w pewnym stopniu spokój. A wynika to z tego, że ja mam swoje stanowisko w tej sprawie, którego nie zmienię choćby nie wiadomo co się działo. Jestem przygotowana na to, że mąż będzie się złościł, będzie przelewał na mnie swoją frustrację, będzie mówił i robił te wszystkie przykre rzeczy ale ja postanowiłam, że zdania nie zmienię bo on tego chce, bo on bedzie na mnie to wywierał, naciskał. Ja chce żyć w zgodzie z sobą i swoimi wartościami.
Ja trwam w modlitwie, przylgnęłam do Boga do Maryji bo tego najbardziej potrzebuje teraz. Już wiee otrzymałam łask od Boga m.in to, że pokierował mnie tutaj, otrzymuję tutaj bardzo dużo wsparcia i to daje mi siły do tego żeby się nie poddawać i walczyć.
agnes94
Posty: 224
Rejestracja: 22 sie 2021, 11:22
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: agnes94 »

s zona pisze: 04 paź 2021, 11:01 Agnes, mysle, ze to bardzo typowe dla wnioskujacych zagrywki..

Sama po tych 3 latach jestem Wdzieczna Opatrznosci,ze wtedy uchronila mnie przed " chciejstwami " meza ..
Powtarzalam sobie,ze nie moge stracic szacunku dla samej siebie .
Pomoglo przylgniecie do Pana Boga i uwierzenie Jemu ... to wzielam akuratod madrych Sycharkow tutaj ..
Polecam, mnie pomoglo...
Pomodle sie nadal, kusy tez nie proznuje ..

U nas chyba nastapil taki przelom, kiedy zaczelam meza blogoslawic... tak w duchu , poczatkowo z wyrzutem, dlaczego, skoro to on robi swinstwa ..

Potem doszlo do mnie,ze w ten sposob " przycinam lapy kusemu" i nie ma na mnie wplywu, nie pozwalam sie wkrecic w fale nienawisci, zlosci etc ...

Zajelam sie bardziej dziecmi, zeby sie utrzymac ..bo bylam za nie jednoosobowo odpowiiedzialna . a byl to okres kilku operacji . i ciaglej pracy , bez zadnego dnia zwolnienia, opieki itp ..

Modlilam sie o sily,zeby przez to przejsc .. a Opatrznosc Boza stawiala na mojej drodze ludzi, ltorzy byli pomoca . Duzo tego bylo . takie " duchowe cukierki ",jak kiedys powiedziala jedna z siostr zakonnych :)

Agnes, to ,ze Twoj maz tak sie teraz zachowuje nie masz wiekszego wplywu, jednak masz wplyw, jak tutaj mowia na siebie i wcale niekoniecznie ,ze bedzie tak podly az do smierci . Moj maz zmienil sie o 180 st ... na plus - Dzieki Bogu . a sama tez mam nielatwy charakter, wiec moglo byc roznie ...

Wierze ,ze z Panem Bogiem dasz rade :)

Dziękuję Ci bardzo za Twoje słowa i rady. Ja też zacznę błogosławić swojego męża. Mimo tego ile bólu mi zadaje będę to robić tak samo jak modlę się teraz za niego.
Będę bronić tego co postanowiłam nie zważając na to ile jeszcze razy i jak mocno z tego powodu zrani mnie mój mąż.
agnes94
Posty: 224
Rejestracja: 22 sie 2021, 11:22
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: agnes94 »

Ruta pisze: 04 paź 2021, 11:28
agnes94 pisze: 04 paź 2021, 7:46 Po wczorajszym pięknym dniu przyszedł kolejny dołek.
Ostatnio mąż pisząc mi te wszystkie okropne rzeczy o obrączce, o rozwodzie itp. Napisał, że w poniedziałek (czyli dziś) składa do sądu pozew rozwodowy.
Ja się nie zgadzam na ten rozwód, nie chce go. Ale mąż tylko powiedział, że mam mu nie utrudniać nic i że ja to robię jemu na złość. Ja robię tego na złość jemu tylko jakbym zgodziła się na rozwód to postąpiłabym wbrew sobie, wbrew temu co czuję. Od rana cały czas o tym myślę…
Agnes,
Wczorajszy dzien był piękny. Wzruszyłam sie czytając. Możesz z niego czerpać sily na trudniejsze dzis. Gratulacje dla ciebie, malutkiej i córeczek. Dla taty i męża także, choc na razie jest daleko od was, a zapewne i dam od siebie i nie potrafi cieszyć sie takim pięknym wydarzeniem.

Wiem jak trudno mierzyć sie z tym, gdy maz wszystko przekręca, oskarża, rani. Przeszłam przez to. Moj maz dał z siebie wszystko, by uzyskać moja zgode na rozwód. Oskarżenia, mające na celu wywołanie u mnie poczucia winy, mnostwo raniących słów, bym w złości i zranieniu nie chciała miec z nim juz nic wspólnego, i się zgodziła. Szantaże, naciski, awantury. Zastraszanie. Na zmianę z groźbami byly i obietnice, jak to maz bedzie dla nas dobry i miły i zaangażowany, jak juz "wszystko sie uspokoi". Nie było pomocne to, ze w moim otoczeniu moja niezgoda na rozwod nie była postrzegana jako cos co ma wartość, ale wlasnie jako ogromna złośliwość, krzywda dla meza, i upokarzanie samej siebie, skoro maz mnie "juz nie kocha". Ciesze sie, ze w końcu trafilam na Sychar, bo sama zaczynałam miec wątpliwości i czuc sie zle ze soba. Nikt mnie nie rozumiał. Mialam takze i potem chwile, gdy bylam bliska by ulec presji rozwodowej i wyrazić zgode, by juz nie cierpieć, by to sie skończyło.

Pomogła mi modlitwa, racjonalne rozważanie tych wszystkich "argumentow", materiały Sycharu Katolik wobec rozwodu, znajdziesz ją na stronie Sycharu, oraz wsparcie tu na forum. Adoracja, Komunia Święta, stan łaski uświęcającej. Bycie blisko Maryi. "Moi" Święci.

Ja jestem pewna, że cała ta presja na rozwod, wszystkie te metody presji, doprowadzania żony na skraj rozpaczy, wytrzymałości, zranienia nie sa od mężów, ale od złego. I te myśli ktore przychodzą w odpowiedzi, by jednak wbrew sobie sie zgodzić, też maja to samo źródło. To jest pole walki duchowej.

Odkąd mam tego świadomość jest mi latwiej nie wkręcać sie w to wszystko. Mąż ma prawo zmienić swoje zdanie o nierozerwalności małżeństwa i odpowiedzialności, ja mam prawo swojego zdania nie zmieniać.

Gdybym mogla coś zmienić, na pewno nauczyłabym się wcześniej stawiac granice wobec meza w amoku. Był bardzo destrukcyjny. A ja niepotrzebnie to znosiłam.

Robiłam za to jedną rzecz, ktora zawsze męża skutecznie hamowała. Gdy wypisywał mi trudne i bolesne rzeczy, oskarżenia, i cokolwiek odpisałam było jeszcze gorzej, pisałam koniec końców mężowi, że go kocham i wszystko będzie dobrze. I maz wtedy odpuszczał.
Dziękuje Ruta za Twoje słowa.
Jeszcze bardziej utwierdziłam się co do swojej postawy względem rozwodu i mojej niezgody na niego. Podziwiam Cię, bardzo.

„Mąż ma prawo zmienić swoje zdanie o nierozerwalności małżeństwa i odpowiedzialności, ja mam prawo swojego zdania nie zmieniać.„

Bardzo spodobały mi się te słowa, będę sobie je przypominać w chwilach kiedy naciski męża na rozwód będą doprowadzać mnie do wątpliwości czy słusznie postępuje.

Sposób z odpowiedzią na przykrę wiadomości też mi się bardzo podoba.
Dziękuję
ODPOWIEDZ