Mąż wyprowadził się do kolegi

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Nowiutka

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: Nowiutka » 07 sty 2022, 8:16

Astro pisze:
06 sty 2022, 19:27
A co do męża , na niektórych czasem działa tylko bat i widmo chłosty oraz powróz ,aby ostudzić ich brutalne zapędy.
A na niektórych nawet i to nie działa - i warto mieć to na uwadze. Ja tego nie przewidziałam u siebie...

Astro
Posty: 1193
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: Astro » 07 sty 2022, 18:00

Nowiutka pisze:
07 sty 2022, 8:16
Astro pisze:
06 sty 2022, 19:27
A co do męża , na niektórych czasem działa tylko bat i widmo chłosty oraz powróz ,aby ostudzić ich brutalne zapędy.
A na niektórych nawet i to nie działa - i warto mieć to na uwadze. Ja tego nie przewidziałam u siebie...
Twój mąż nie uspokoił się choć trochę ?
Czy może próby ratowania małżeństwa , nie spowodowały mniejszych i większych ustępstw z twojej strony. Był brak konsekwencji w działaniu . To nie zarzut. Żeby była jasność .
A same pobudki , czyli chęć ratowania związku, małżeństwa jak najbardziej słuszne , pozytywne i tak też odbierane przeze mnie .
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II

Nowiutka

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: Nowiutka » 07 sty 2022, 21:18

Astro pisze:
07 sty 2022, 18:00
Twój mąż nie uspokoił się choć trochę ?
Czy może próby ratowania małżeństwa , nie spowodowały mniejszych i większych ustępstw z twojej strony. Był brak konsekwencji w działaniu . To nie zarzut. Żeby była jasność .
Uspokoił się - zrzucił na mnie winę, nie przyznał do swojej agresji, uznał za jedyną winną. Został skrzywdzoną bezbronną ofiarą mojego pozwu, w którym opisałam jego agresywne zachowania - o co nadal ma do mnie żal bo takie rzeczy powinny zostać w 4scianach.
Brak konsekwencji - tak. Chciałam wycofać pozew ale on się nie zgodził bo "musi sobie poukładać". Zgodziłam się na separację bez orzekania o winie.
Dziś - nadal potrafi się kłócić przy dziecku, wraca do agresji - i nie wiem na ile nienawidzi tylko mnie na ile zaczyna też na syna przelewać.
Nie wykręca mi ręki ale nadal przesiąknięty jest nienawiścią. To kwestia czasu kiedy nastąpi kolejny wybuch. Nic się nie zmienił.

agnes94
Posty: 224
Rejestracja: 22 sie 2021, 11:22
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: agnes94 » 10 sty 2022, 21:12

Strasznie już męczy mnie mój mąż.
Jego zachowanie jest tak żałosne, że nie mam już do niego sił. Po ostatnim jego wybryku trzymam bardzo mocno swoich granic. Napisałam, że skoro nie potrafi docenić tego że ja przez fimy i zdjęcia umożliwiam mu obserwowanie jak dzieci się rozwijają, jak ich relacja się zawiązuje tylko wykorzytuje to dalej do tego żeby mnie nękać to nie dostanie ode mnie więcej nic. Jak będzie chciał zobaczyć dzieci to niech dzwoni na video i podałam mu 3 dni w tyg i godziny tak dobrane żeby pasowało mu do jego pracy. Nie będę już więcej z dziećmi na jego zawołanie, jak mu się przypomni że ma dzieci i nie ma planów żadnych akurat. Doradziła mi to moja Pani terapeutka i wprowadziłam to w życie. Oczywiście mąż nie zadzwonił ani razu.
Dziś jest dzień, który nie jest dniem jego telefonu więc zaplanowałam sobie na ten dzień sprzątanie i przestawianie mebli w pokoju no i kilka minut przed 14 mąż pisze że on o 14 chce zadzwonić więc mu napisałam, że nie bo już mam zaplanowany dzień, jestem w trakcie pracy a poza tym jutro jest dzień kiedy nie mamy żadnych planów i może dzwonić. Oczywiście dla męża był to tylko zapalnik do zrobienia awantury że ja przecież całe dnie nic nie robie, jestem tylko pasożytem a jeszcze mam czelność stawiać mu warunki kiedy on ma dzwonić a kiedy nie. Ja nie wdałam się z nim w dyskuje bo to nie ma sensu, nie bede udowadniać że nie jestem wielbłądem.
Minęło kilka godzin i mąż pisze, że on przyjedzie przed urodzinami córki i żebym tylko sobie nie planowała przestawiania mebli w pokoju... Wiecie co dla mnie to jest strasznie żałosne już. Na to też mu nie odpowiedziałam, nie widzę sensu wdawać się z nim w te przepychanki słowne zwłaszcza, że i tak jestem już strasznie wykończona psychicznie i fizycznie. Cztery noce już bez snu do tego dni strasznie ciężkie bo dziewczynki mają bardzo ciężki okres starsza bunt dwulatka młodsza ząbkowanie do tego obydwie się rozchorowały i doszły całe noce z gorączką, kaszlem, katarem i płaczem. Powoli braknie mi cierpliwości, wiem że to jest spowodowane wykończeniem organizmu a do tego mąż cały czas wystawia właśnie moją cierpliwość na próbę.

Nowiutka

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: Nowiutka » 10 sty 2022, 21:32

Polecam zachować/zapisać te sms. To raz. Dwa warto dalej trzymać granice. I trzy najtrudniejsze i najbardziej oczywiste - nie daj się sprowokować. Wiem o czym piszesz bo mój mąż też to stosuje. Gdy stracisz cierpliwość wykorzysta to jako dowód przeciwko tobie. Pomyślałam że to jednak czysta perfidia za zło odpłacać dobrem - przecież ich to jeszcze bardziej wkurza :D

Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13300
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: Nirwanna » 10 sty 2022, 22:23

Nowiutka pisze:
10 sty 2022, 21:32
Pomyślałam że to jednak czysta perfidia za zło odpłacać dobrem - przecież ich to jeszcze bardziej wkurza :D
Ależ 8-) to nie perfidia, tylko błogosławieństwo 8-)
„Błogosławcie tych, którzy was prześladują. Błogosławcie, a nie złorzeczcie. Weselcie się z tymi, którzy się weselą, płaczcie z tymi, którzy płaczą. Niech was ożywia to samo wzajemne uczucie. Nie gońcie za wielkością, lecz do tego się stosujcie, co pokorne. Nie uważajcie sami siebie za mądrych. Nikomu złem za złe nie oddawajcie. Starajcie się dobrze czynić wobec wszystkich ludzi. Jeżeli to jest możliwe, o ile to od was zależy, żyjcie w zgodzie ze wszystkimi ludźmi. Umiłowani, nie wymierzajcie sprawiedliwości sami sobie, lecz pozostawcie to pomście Bożej. Napisano bowiem: Do mnie należy pomsta, Ja wymierzam zapłatę — mówi Pan — ale: Jeżeli nieprzyjaciel twój cierpi głód — nakarm go. Jeżeli pragnie — napój go. Tak bowiem czyniąc, węgle żarzące zgromadzisz na jego głowę. Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj” (Rz 12,14—21).
Więc to norma - sporo ludzi by się wkurzało (i nie tylko), znajdując węgle żarzące nad własną głową.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II

Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4347
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: ozeasz » 11 sty 2022, 10:51

agnes94 pisze:
10 sty 2022, 21:12
Strasznie już męczy mnie mój mąż.
Jego zachowanie jest tak żałosne, że nie mam już do niego sił. Po ostatnim jego wybryku trzymam bardzo mocno swoich granic. Napisałam, że skoro nie potrafi docenić tego że ja przez fimy i zdjęcia umożliwiam mu obserwowanie jak dzieci się rozwijają, jak ich relacja się zawiązuje tylko wykorzytuje to dalej do tego żeby mnie nękać to nie dostanie ode mnie więcej nic. Jak będzie chciał zobaczyć dzieci to niech dzwoni na video i podałam mu 3 dni w tyg i godziny tak dobrane żeby pasowało mu do jego pracy. Nie będę już więcej z dziećmi na jego zawołanie, jak mu się przypomni że ma dzieci i nie ma planów żadnych akurat. Doradziła mi to moja Pani terapeutka i wprowadziłam to w życie. Oczywiście mąż nie zadzwonił ani razu.
Dziś jest dzień, który nie jest dniem jego telefonu więc zaplanowałam sobie na ten dzień sprzątanie i przestawianie mebli w pokoju no i kilka minut przed 14 mąż pisze że on o 14 chce zadzwonić więc mu napisałam, że nie bo już mam zaplanowany dzień, jestem w trakcie pracy a poza tym jutro jest dzień kiedy nie mamy żadnych planów i może dzwonić. Oczywiście dla męża był to tylko zapalnik do zrobienia awantury że ja przecież całe dnie nic nie robie, jestem tylko pasożytem a jeszcze mam czelność stawiać mu warunki kiedy on ma dzwonić a kiedy nie. Ja nie wdałam się z nim w dyskuje bo to nie ma sensu, nie bede udowadniać że nie jestem wielbłądem.
Minęło kilka godzin i mąż pisze, że on przyjedzie przed urodzinami córki i żebym tylko sobie nie planowała przestawiania mebli w pokoju... Wiecie co dla mnie to jest strasznie żałosne już. Na to też mu nie odpowiedziałam, nie widzę sensu wdawać się z nim w te przepychanki słowne zwłaszcza, że i tak jestem już strasznie wykończona psychicznie i fizycznie. Cztery noce już bez snu do tego dni strasznie ciężkie bo dziewczynki mają bardzo ciężki okres starsza bunt dwulatka młodsza ząbkowanie do tego obydwie się rozchorowały i doszły całe noce z gorączką, kaszlem, katarem i płaczem. Powoli braknie mi cierpliwości, wiem że to jest spowodowane wykończeniem organizmu a do tego mąż cały czas wystawia właśnie moją cierpliwość na próbę.
Agnes rozumiem że jesteś rozbita i doświadczasz bezsilności w obecnej sytuacji, od razu napiszę że nie czytałem całego Twojego wątku, a odniosę się do sformułowań które wyczytałem w tym poście, dlatego że przyjmuję, że wynikają z Twojej percepcji i zarazem mają wpływ na jej kształt.

To co zauważyłem to język jaki stosujecie wobec siebie, a mając na uwadze że "słowa mają moc" to może być tak, że sami generujecie eskalacje przemocy wobec siebie.

Nie wiem czy to widzisz tak samo, mniemam że nie, bo raczej zależy Ci na dobru Waszego małżeństwa, związku, rodziny.

Emocje, szczególnie te trudne, warto nie tylko kontrolować ale mieć świadomość jakie mają źródło i jakich potrzeb dotyczą, jeśli tak nie jest to czy taka powyższa narracja przynosi korzyść i efekty na jakich Ci zależy?

Pozdrawiam serdecznie.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II

s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: s zona » 11 sty 2022, 14:17

Agnes,
napisze szczerze ... moze nie powinnam, jednak moze warto spojrzec na to zdarzenie z innej strony ..

Rozumiem,ze jestes zmeczona i masz do tego prawo .. Jak piszesz psychicznie i fizycznie .. i co robisz .. przesuwasz meble ..
Jestem starsza kobieta, sama potrafie sie zachowac po prostu glupio, jak popatrze na to z boku .... Nie raz widze to wczesniej a czesto grubo po fakcie, gdzie strace niepotrzebnie sily nad przezywaniem czegos, co moglabym obrocic w dobro .. Emocje nie pomagaja ...
Wiem, ze foch, nawet ten niby " uzasadniony" po czasie obraca sie przeciwko mnie ..
Dodatkowo dzieci widza moje emocje i to tez je nie uspokaja ...

Slowa maja moc https://www.youtube.com/watch?v=iV3j_n1o0Yc

nałóg
Posty: 3291
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: nałóg » 11 sty 2022, 15:36

agnes94 pisze:
10 sty 2022, 21:12
Strasznie już męczy mnie mój mąż.
można przypuszczać, że on mówi to samo.
Znasz zasady porozumienia bez przemocy?
PD

agnes94
Posty: 224
Rejestracja: 22 sie 2021, 11:22
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: agnes94 » 12 sty 2022, 12:56

ozeasz pisze:
11 sty 2022, 10:51
agnes94 pisze:
10 sty 2022, 21:12
Strasznie już męczy mnie mój mąż.
Jego zachowanie jest tak żałosne, że nie mam już do niego sił. Po ostatnim jego wybryku trzymam bardzo mocno swoich granic. Napisałam, że skoro nie potrafi docenić tego że ja przez fimy i zdjęcia umożliwiam mu obserwowanie jak dzieci się rozwijają, jak ich relacja się zawiązuje tylko wykorzytuje to dalej do tego żeby mnie nękać to nie dostanie ode mnie więcej nic. Jak będzie chciał zobaczyć dzieci to niech dzwoni na video i podałam mu 3 dni w tyg i godziny tak dobrane żeby pasowało mu do jego pracy. Nie będę już więcej z dziećmi na jego zawołanie, jak mu się przypomni że ma dzieci i nie ma planów żadnych akurat. Doradziła mi to moja Pani terapeutka i wprowadziłam to w życie. Oczywiście mąż nie zadzwonił ani razu.
Dziś jest dzień, który nie jest dniem jego telefonu więc zaplanowałam sobie na ten dzień sprzątanie i przestawianie mebli w pokoju no i kilka minut przed 14 mąż pisze że on o 14 chce zadzwonić więc mu napisałam, że nie bo już mam zaplanowany dzień, jestem w trakcie pracy a poza tym jutro jest dzień kiedy nie mamy żadnych planów i może dzwonić. Oczywiście dla męża był to tylko zapalnik do zrobienia awantury że ja przecież całe dnie nic nie robie, jestem tylko pasożytem a jeszcze mam czelność stawiać mu warunki kiedy on ma dzwonić a kiedy nie. Ja nie wdałam się z nim w dyskuje bo to nie ma sensu, nie bede udowadniać że nie jestem wielbłądem.
Minęło kilka godzin i mąż pisze, że on przyjedzie przed urodzinami córki i żebym tylko sobie nie planowała przestawiania mebli w pokoju... Wiecie co dla mnie to jest strasznie żałosne już. Na to też mu nie odpowiedziałam, nie widzę sensu wdawać się z nim w te przepychanki słowne zwłaszcza, że i tak jestem już strasznie wykończona psychicznie i fizycznie. Cztery noce już bez snu do tego dni strasznie ciężkie bo dziewczynki mają bardzo ciężki okres starsza bunt dwulatka młodsza ząbkowanie do tego obydwie się rozchorowały i doszły całe noce z gorączką, kaszlem, katarem i płaczem. Powoli braknie mi cierpliwości, wiem że to jest spowodowane wykończeniem organizmu a do tego mąż cały czas wystawia właśnie moją cierpliwość na próbę.
Agnes rozumiem że jesteś rozbita i doświadczasz bezsilności w obecnej sytuacji, od razu napiszę że nie czytałem całego Twojego wątku, a odniosę się do sformułowań które wyczytałem w tym poście, dlatego że przyjmuję, że wynikają z Twojej percepcji i zarazem mają wpływ na jej kształt.

To co zauważyłem to język jaki stosujecie wobec siebie, a mając na uwadze że "słowa mają moc" to może być tak, że sami generujecie eskalacje przemocy wobec siebie.

Nie wiem czy to widzisz tak samo, mniemam że nie, bo raczej zależy Ci na dobru Waszego małżeństwa, związku, rodziny.

Emocje, szczególnie te trudne, warto nie tylko kontrolować ale mieć świadomość jakie mają źródło i jakich potrzeb dotyczą, jeśli tak nie jest to czy taka powyższa narracja przynosi korzyść i efekty na jakich Ci zależy?

Pozdrawiam serdecznie.
Minęło kilka dni od tamtego wpisu. Pisałam go w dużych emocjach co widać w sumie czytając go. Emocje może trochę opadły, przybrały inną postać.
Tamten dzień był dla mnie ciężki, okrutnie ciężki. Ewidentnie tego dnia czułam okropny żal do męża, za to że zostawił nas i nie obchodzi go nic a ja zostałam sama z dwójką dzieci , które nie dość że przechodzą ciężki czas do tego wszystkiego się rozchorowały. Chyba każdy rodzic zrozumie co się czuje kiedy dziecko choruje, widzisz jak cierpi, jak go boli a Ty najchętniej stanąłbyś na głowie żeby mu ulżyć. Słowa męża o tym że ja siedzę tylko na ... i nic nie robię tego dnia bardzo mnie dotknęły. Innego dnia bym pewnie przeszła obok tego obojętnie ale w takim okresie dotknęło mnie to bardzo mocno. Nie wdawałam się z nim w dyskuję bo to nie ma sensu ale emocje wylałam tutaj.
Wczoraj kolejne kłody pod nogi. Mąż napisał, żebym podpisała mu rodzielność majątkową. Nie zgodziłam się. Powód jest prosty, ja nie chce nic dzielić tylko scalać i dla mnie to nie miało sensu zwłaszcza, że podejrzewam że jest mu to potrzebne żeby łatwiej dostać rozwód.
Oczywiście po tym jak się nie zgodziłam dostałam kolejne wiadomości, że jestem tylko kulą u nogi, że same problemy ma ze mną, żebym wkońcu dała mu ten rozwód i zrozumiała że on nigdy ze mną nie będzie a nasze małżeństwo jest tylko na papierze. Nie odpowiedziałam chociaż znowu zabolało.
Zauważam u siebie znowu to, że boję się dotknąć telefonu ze strachu, że jest tam wiadomość od męża, że znowu coś będzie mi wyrzucał. Sytuacja z dziećmi oslabiła moją psychikę przynajmniej ja tak to czuję i widzę to po swoich nastrojach, po tym jak się czuję, jak myślę.
Wczoraj dopadły mnie znowu wątpliwości czy to wszystko ma sens, ta moja postawa że nie chce rozwodu, ta moja nadzieja na uratowanie rodziny, skoro tak jak mąż powiedział jestem tylko kulą u nogi i same problemy ma przeze mnie, to w jaki sposób ja mam się zachowywać żeby on dostrzegł we mnie coś innego? Mam się zgadzać na wszystko co on chce? Mam być potulna i z pokorą wszystko przyjmować te wyrzuty i te okropne wyzwiska ? Już sama nie wiem...

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: Ruta » 12 sty 2022, 23:28

Agnes, wspieram modlitwą. Takie trudne chwile i wahania się zdarzają. Zwłaszcza gdy przychodzi osłabienie, choroba, zniechęcenie. A mężowie jakby to wyczuwali i atakują bardziej.

Podział majątku bez twojej zgody nie jest możliwy. Sądownie dopiero po orzeczeniu rozwodu lub separacji. Droga daleka.

Byłam bliska dopiero co zablokowania męża, ale jak nie odpisywałam, to mu się znudziło w końcu...

Mnie umacniały nadal umacniają świadectwa, tu masz takie piękne o Bożym działaniu i o tym, jak Bóg uzdrawia małżonków, gdy mu zawierzymy. Wiele się x nich nauczyłam. Coś jest w tym, że jesteśmy "odpowiednią pomocą" naszym mężom, w każdej historii uzdowienie zaczęło się od żony. Chwała Panu :)
https://youtube.com/c/SycharOrg

A ja poproszę zaraz Świętego Józefa, żeby się tobą i dziewczynkami zaopiekował, i żebyście miały trochę oddechu i radości. Wiele sycharek z dłuższym stażem "reklamuje" Świętego Józefa, jako wspaniałego i troskliwego opiekuna na czas gdy mąż jest hmmm... w nieco odmiennym stanie świadomości... Ja też jestem chodzącą reklamą Świętego Józefa...przytulam cię serdecznie...

Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4347
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: ozeasz » 13 sty 2022, 10:36

agnes94 pisze:
12 sty 2022, 12:56
Mam się zgadzać na wszystko co on chce? Mam być potulna i z pokorą wszystko przyjmować te wyrzuty i te okropne wyzwiska ? Już sama nie wiem...
Rosenberg w NVC "mówi" o tym, że każdy człowiek ma te same potrzeby, różnimy się tym że mamy inne strategie na ich realizację.

Warto zacząć od tego żeby się dowiedzieć czego Ty sama chcesz.

Wyrzuty, wyzwiska to czubek góry lodowej, pud słowami kryją się zwykle emocje, a pod nimi potrzeby.

Z NVC zaadoptowałem taką myśl, żeby nie słuchać samych słów, ale doszukiwać ich źródła. A że brałem jak i Ty często do siebie słowa żony, personalnie, to zwykle widziałem je jako atak na moją osobę.
Dzięki m.in. NVC dzisiaj wiem, że jakkolwiek się ktoś zachowuje to źródłem jest w znakomitej większości jego percepcja i jego emocje i niezaspokojone potrzeby, tak na to patrzę.

To zdjęło ciężar odpowiedzialności z moich barków i poczucie winy, dzięki temu łatwiej mi przychodzi skupić się na rozmówcy i wsłuchać w to co mówi, nie odbierać personalnie, nie jest idealnie bo jako człowiek nie jestem empatyczny z natury, ale jest już o niebo lepiej ze mną i moimi emocjami.

Wreszcie nie jestem bezradny, dużo zależy ode mnie, od mojego zachowania, interakcji, to motywuje, daje siłę i nadzieję.

Warto brać odpowiedzialność za swoje życie, nie poddawać się lękom, jako ludzie doświadczamy porażek, ale to jest element nauki, dzięki temu się uczymy, więc świadomość tego że coś się nie udało, nie jest definitywnym wyrokiem, a elementem uczenia.

Miłość do siebie jest tu bardzo potrzebna i ważna, tej miłości też się uczyłem, pozwalając sobie na błędy, uczę się też dawać taka samą przestrzeń innym, jest mi w tym on wiele łatwiej i prościej, poza tym to też zbliża i tworzy nić porozumienia.

Życzę Ci pokoju i pogody ducha, pozdrawiam serdecznie.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II

agnes94
Posty: 224
Rejestracja: 22 sie 2021, 11:22
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: agnes94 » 13 sty 2022, 11:14

Ruta pisze:
12 sty 2022, 23:28
Agnes, wspieram modlitwą. Takie trudne chwile i wahania się zdarzają. Zwłaszcza gdy przychodzi osłabienie, choroba, zniechęcenie. A mężowie jakby to wyczuwali i atakują bardziej.

Podział majątku bez twojej zgody nie jest możliwy. Sądownie dopiero po orzeczeniu rozwodu lub separacji. Droga daleka.

Byłam bliska dopiero co zablokowania męża, ale jak nie odpisywałam, to mu się znudziło w końcu...

Mnie umacniały nadal umacniają świadectwa, tu masz takie piękne o Bożym działaniu i o tym, jak Bóg uzdrawia małżonków, gdy mu zawierzymy. Wiele się x nich nauczyłam. Coś jest w tym, że jesteśmy "odpowiednią pomocą" naszym mężom, w każdej historii uzdowienie zaczęło się od żony. Chwała Panu :)
https://youtube.com/c/SycharOrg

A ja poproszę zaraz Świętego Józefa, żeby się tobą i dziewczynkami zaopiekował, i żebyście miały trochę oddechu i radości. Wiele sycharek z dłuższym stażem "reklamuje" Świętego Józefa, jako wspaniałego i troskliwego opiekuna na czas gdy mąż jest hmmm... w nieco odmiennym stanie świadomości... Ja też jestem chodzącą reklamą Świętego Józefa...przytulam cię serdecznie...
Bardzo dziękuje Ruto, ja Ciebie również przytulam i wspominam w modlitwie.
Masz racje coś jest w Św. Józefie bardzo często w modlitwie zwracam się do niego kiedy już brak mi sił. Sluchałam i czytałam wiele świadectw uratowanych małżeństw zwłaszcza w chwilach zwątpienia, że u mnie
nie ma szans na naprawę małżeństwa.

agnes94
Posty: 224
Rejestracja: 22 sie 2021, 11:22
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: agnes94 » 13 sty 2022, 11:36

ozeasz pisze:
13 sty 2022, 10:36
agnes94 pisze:
12 sty 2022, 12:56
Mam się zgadzać na wszystko co on chce? Mam być potulna i z pokorą wszystko przyjmować te wyrzuty i te okropne wyzwiska ? Już sama nie wiem...
Rosenberg w NVC "mówi" o tym, że każdy człowiek ma te same potrzeby, różnimy się tym że mamy inne strategie na ich realizację.

Warto zacząć od tego żeby się dowiedzieć czego Ty sama chcesz.

Wyrzuty, wyzwiska to czubek góry lodowej, pud słowami kryją się zwykle emocje, a pod nimi potrzeby.

Z NVC zaadoptowałem taką myśl, żeby nie słuchać samych słów, ale doszukiwać ich źródła. A że brałem jak i Ty często do siebie słowa żony, personalnie, to zwykle widziałem je jako atak na moją osobę.
Dzięki m.in. NVC dzisiaj wiem, że jakkolwiek się ktoś zachowuje to źródłem jest w znakomitej większości jego percepcja i jego emocje i niezaspokojone potrzeby, tak na to patrzę.

To zdjęło ciężar odpowiedzialności z moich barków i poczucie winy, dzięki temu łatwiej mi przychodzi skupić się na rozmówcy i wsłuchać w to co mówi, nie odbierać personalnie, nie jest idealnie bo jako człowiek nie jestem empatyczny z natury, ale jest już o niebo lepiej ze mną i moimi emocjami.

Wreszcie nie jestem bezradny, dużo zależy ode mnie, od mojego zachowania, interakcji, to motywuje, daje siłę i nadzieję.

Warto brać odpowiedzialność za swoje życie, nie poddawać się lękom, jako ludzie doświadczamy porażek, ale to jest element nauki, dzięki temu się uczymy, więc świadomość tego że coś się nie udało, nie jest definitywnym wyrokiem, a elementem uczenia.

Miłość do siebie jest tu bardzo potrzebna i ważna, tej miłości też się uczyłem, pozwalając sobie na błędy, uczę się też dawać taka samą przestrzeń innym, jest mi w tym on wiele łatwiej i prościej, poza tym to też zbliża i tworzy nić porozumienia.

Życzę Ci pokoju i pogody ducha, pozdrawiam serdecznie.
Bardzo zainteresowałeś mnie tym tematem, właśnie zamówiłam sobie książkę Rosenberga. Myślę że to może być bardzo pomocne w mojej komunikacji z mężem i da mi trochę inne spojrzenie na to co mąż mówi i w jaki sposób mówi zwłaszcza że komunikacja z moim mężem często była dla mnie trudna. Mąż jest bardzo wybuchowy ale i zamknięty w sobie. Często widziałam, że coś go gryzie, coś nie pasuje ale w żaden sposób nie mogłam wyciągnąć z niego o co chodzi dopiero jak już to wszystko w nim się gotowało to wybuchał i zaczynała się awantura a wtedy mąż był nie do zatrzymania, krzyczał, rzucał rzeczami, walił pięściami w ścianę a ja tłumacząc mu to o co on robił tą awanturę jeszcze bardziej tylko go denerwowałam i często mnie to też denerwowało i byłam opryskliwa w czasie tej awantury co jeszcze gorzej działało na męża. W sumie w taki sam sposób poinformował mnie o rozwodzie. Najpierw był milczący, unikał mnie a ja już widziałam że coś się święci no i jak wybuchł to już to wszystko poleciało dlatego też na początku nie przejmowałam się zbytnio tym co mąż mówi bo zachowywał się tak jak wiele raz przed tym kiedy właśnie wybuchał.

Bławatek
Posty: 1611
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: Bławatek » 13 sty 2022, 12:22

agnes94 pisze:
12 sty 2022, 12:56
ozeasz pisze:
11 sty 2022, 10:51
agnes94 pisze:
10 sty 2022, 21:12
Strasznie już męczy mnie mój mąż.
Jego zachowanie jest tak żałosne, że nie mam już do niego sił. Po ostatnim jego wybryku trzymam bardzo mocno swoich granic. Napisałam, że skoro nie potrafi docenić tego że ja przez fimy i zdjęcia umożliwiam mu obserwowanie jak dzieci się rozwijają, jak ich relacja się zawiązuje tylko wykorzytuje to dalej do tego żeby mnie nękać to nie dostanie ode mnie więcej nic. Jak będzie chciał zobaczyć dzieci to niech dzwoni na video i podałam mu 3 dni w tyg i godziny tak dobrane żeby pasowało mu do jego pracy. Nie będę już więcej z dziećmi na jego zawołanie, jak mu się przypomni że ma dzieci i nie ma planów żadnych akurat. Doradziła mi to moja Pani terapeutka i wprowadziłam to w życie. Oczywiście mąż nie zadzwonił ani razu.
Dziś jest dzień, który nie jest dniem jego telefonu więc zaplanowałam sobie na ten dzień sprzątanie i przestawianie mebli w pokoju no i kilka minut przed 14 mąż pisze że on o 14 chce zadzwonić więc mu napisałam, że nie bo już mam zaplanowany dzień, jestem w trakcie pracy a poza tym jutro jest dzień kiedy nie mamy żadnych planów i może dzwonić. Oczywiście dla męża był to tylko zapalnik do zrobienia awantury że ja przecież całe dnie nic nie robie, jestem tylko pasożytem a jeszcze mam czelność stawiać mu warunki kiedy on ma dzwonić a kiedy nie. Ja nie wdałam się z nim w dyskuje bo to nie ma sensu, nie bede udowadniać że nie jestem wielbłądem.
Minęło kilka godzin i mąż pisze, że on przyjedzie przed urodzinami córki i żebym tylko sobie nie planowała przestawiania mebli w pokoju... Wiecie co dla mnie to jest strasznie żałosne już. Na to też mu nie odpowiedziałam, nie widzę sensu wdawać się z nim w te przepychanki słowne zwłaszcza, że i tak jestem już strasznie wykończona psychicznie i fizycznie. Cztery noce już bez snu do tego dni strasznie ciężkie bo dziewczynki mają bardzo ciężki okres starsza bunt dwulatka młodsza ząbkowanie do tego obydwie się rozchorowały i doszły całe noce z gorączką, kaszlem, katarem i płaczem. Powoli braknie mi cierpliwości, wiem że to jest spowodowane wykończeniem organizmu a do tego mąż cały czas wystawia właśnie moją cierpliwość na próbę.
Agnes rozumiem że jesteś rozbita i doświadczasz bezsilności w obecnej sytuacji, od razu napiszę że nie czytałem całego Twojego wątku, a odniosę się do sformułowań które wyczytałem w tym poście, dlatego że przyjmuję, że wynikają z Twojej percepcji i zarazem mają wpływ na jej kształt.

To co zauważyłem to język jaki stosujecie wobec siebie, a mając na uwadze że "słowa mają moc" to może być tak, że sami generujecie eskalacje przemocy wobec siebie.

Nie wiem czy to widzisz tak samo, mniemam że nie, bo raczej zależy Ci na dobru Waszego małżeństwa, związku, rodziny.

Emocje, szczególnie te trudne, warto nie tylko kontrolować ale mieć świadomość jakie mają źródło i jakich potrzeb dotyczą, jeśli tak nie jest to czy taka powyższa narracja przynosi korzyść i efekty na jakich Ci zależy?

Pozdrawiam serdecznie.
Minęło kilka dni od tamtego wpisu. Pisałam go w dużych emocjach co widać w sumie czytając go. Emocje może trochę opadły, przybrały inną postać.
Tamten dzień był dla mnie ciężki, okrutnie ciężki. Ewidentnie tego dnia czułam okropny żal do męża, za to że zostawił nas i nie obchodzi go nic a ja zostałam sama z dwójką dzieci , które nie dość że przechodzą ciężki czas do tego wszystkiego się rozchorowały. Chyba każdy rodzic zrozumie co się czuje kiedy dziecko choruje, widzisz jak cierpi, jak go boli a Ty najchętniej stanąłbyś na głowie żeby mu ulżyć. Słowa męża o tym że ja siedzę tylko na ... i nic nie robię tego dnia bardzo mnie dotknęły. Innego dnia bym pewnie przeszła obok tego obojętnie ale w takim okresie dotknęło mnie to bardzo mocno. Nie wdawałam się z nim w dyskuję bo to nie ma sensu ale emocje wylałam tutaj.
Wczoraj kolejne kłody pod nogi. Mąż napisał, żebym podpisała mu rodzielność majątkową. Nie zgodziłam się. Powód jest prosty, ja nie chce nic dzielić tylko scalać i dla mnie to nie miało sensu zwłaszcza, że podejrzewam że jest mu to potrzebne żeby łatwiej dostać rozwód.
Oczywiście po tym jak się nie zgodziłam dostałam kolejne wiadomości, że jestem tylko kulą u nogi, że same problemy ma ze mną, żebym wkońcu dała mu ten rozwód i zrozumiała że on nigdy ze mną nie będzie a nasze małżeństwo jest tylko na papierze. Nie odpowiedziałam chociaż znowu zabolało.
Zauważam u siebie znowu to, że boję się dotknąć telefonu ze strachu, że jest tam wiadomość od męża, że znowu coś będzie mi wyrzucał. Sytuacja z dziećmi oslabiła moją psychikę przynajmniej ja tak to czuję i widzę to po swoich nastrojach, po tym jak się czuję, jak myślę.
Wczoraj dopadły mnie znowu wątpliwości czy to wszystko ma sens, ta moja postawa że nie chce rozwodu, ta moja nadzieja na uratowanie rodziny, skoro tak jak mąż powiedział jestem tylko kulą u nogi i same problemy ma przeze mnie, to w jaki sposób ja mam się zachowywać żeby on dostrzegł we mnie coś innego? Mam się zgadzać na wszystko co on chce? Mam być potulna i z pokorą wszystko przyjmować te wyrzuty i te okropne wyzwiska ? Już sama nie wiem...
Agnes znam ten stan wyczerpania - sytuacją z mężem, chorymi dziećmi, problemami dnia codziennego, które zazwyczaj nawarstwiają się wtedy gdy i inne rzeczy już się niestety nagromadziły, a wtedy niewiele potrzeba by się posypać. Pisz na forum, wyrzucaj z siebie wszystko, lepiej tu niż na domownikach lub mężu w kryzysie 😉.

Masz możliwość co jakiś czas wybrać się gdzieś sama, np. na samotny spacer. Ja czasami tak robiłam - szłam w odludne miejsce pobyć w ciszy lub wypłakać się, wykrzyczeć swój ból i inne emocje nagromadzone. Wiem, że przy małych dzieciach trudno wyrwać się z domu, ale czasami trzeba.

Nie musisz z pokorą i potulnie przyjmować ataków męża, masz prawo się bronić. I nie powinnaś się ani wstydzić, ani bać męża. To on powinien się wstydzić. A na ataki najlepsze jest unikanie, nie wchodzenie w dialog. A im staniesz się mocniejsza i pewna siebie tym bardziej on osłabnie i może mu przejdzie.

Niestety Twój mąż ma teraz taki etap - jak większość.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 48 gości