Mąż wyprowadził się do kolegi

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

agnes94
Posty: 224
Rejestracja: 22 sie 2021, 11:22
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: agnes94 »

Pavel pisze: 30 wrz 2021, 16:57
agnes94 pisze: 29 wrz 2021, 22:27
Melisa pisze: 29 wrz 2021, 22:01
Agnes, naprawdę uważasz, że w sytuacji kiedy mąż dopiero co porzucił Ciebie i dwoje maleńkich dzieci to właśnie Ty powinnaś "docierać do niego"?
Wiem, że to głupie i tak naprawdę to powinnam zająć się sobą i dziećmi. Każdy mi to powtarza i każdy mówi, że to on powinien się otrząsnąć i że przyjdzie czas, że on będzie tego żałował tylko ja boję się, że jemu odpowiada takie życie bez obowiązków bez zobowiązań i on nigdy za mną nie zatęskni i już nigdy nie będziemy razem.
Możesz myśleć, że jestem głupia ja pewnie za jakiś czas też dojdę do tego wniosku ale narazie miotam się strasznie ze swoimi uczuciami i emocjami. Nie potrafię nad nimi panować i przeraża mnie to jaki ból to wszystko wywołuje we mnie
No cóż...taki to etap.
Pamiętam, że sam się podobnie czułem. Strach...przepotężny strach. I ból, rozczarowanie.
Brak poczucia własnej wartości, totalne uwieszenie na żonie i warunkowanie swego szczęścia jej obecnością.
Oczywiście jak się okazało miało to swoje źrodła.

A przed wybuchem kryzysu (tzn. zanim dowiedziałem się, że mnie nie kocha) sam miałem jej zachowania po dziurki w nosie. Ona mojego, ja jej. Każde z nas patrzyło na czubek własnego nosa.

Nie wiem jak było u ciebie Agnes94, przed odejściem męża czułaś to samo co teraz?
Nieco watpię, bo nawet zmęczona byś do niego lgnęła.

To co teraz przeżywasz, co przeżywałem i ja - to taki syndrom odrzucenia.
To z czasem przechodzi.

Gdy już przejdzie, pewnie spojrzysz na to inaczej.
Mąż zostawił ciebie i dwójkę dzieci dla kowalskiej, a ty tęsknisz.

Ja się pytam za kim, za czym?
Z twego opisu wyłania się obraz niedojrzałego i nieodpowiedzialnego, egoistycznego dużego chłopca.
Zdziwiony, że kobieta po porodzie nie ma siły ani ochoty na dogadzanie mu, na igraszki w alkowie?
A co zrobił abyś miała siłę i ochotę?
Zdziwiony i niezadowolony, że figura nie jest idealna?
Ta figura to świadectwo noszenia i wydania na świat jego potomstwa.
No a jaka ma być po dwóch ciążach? Sam by ponosił to by może załapał.

Jeżeli we mnie, mężczyźnie, krew się burzy czytając takie zarzuty, to nawet nie chcę sobie wyobrażać co czuje kobieta.

Szczęśliwie etap zdrowego gniewu przed tobą. Bo jest się na co gniewać.

Oczywiście swój udział w kryzysie masz, choćby ślub z mentalnym przedszkolakiem, ale pewnie i wiele innych rzeczy.
I na tym warto się skupić, odciągnie to twoje myśli, choć trochę od męża.
Dziękuję Pavel, bardzo lubię Cię czytać. To co piszesz zawsze trafia do mnie bardzo mocno i sprowadza mnie na ziemię chociaż na jakiś czas dopóki emocje znowu nie wezmą góry nad myśleniem.
Masz rację, przed kryzysem nie miałam takich uczuć do męża jak teraz, wiele razy miałam go dosyć i działał mi okropnie na nerwy. Teraz wiem, że idealizuje sobie jego obraz, bo wcale nie jest taki „słodki” jak teraz go sobie przedstawiam w głowie.
Oczywiście, że ja też mam swój udział w tym kryzysie i to napewno nie mały, ale to co on mi zarzuca nie odbieram jako głównych moich przewinień w tym małżeństwie bo tak jak to dobrze napisałeś on nie zrobił nic w tym kierunku żebym miała czas i żebym miała ochotę na zaspokajanie jego potrzeb.
Wszystko to co wymieniłes jest prawdą i Ty jako dojrzały mężczyzna rozumiesz to ale mój mąż jako mentalny dzieciak nie jest w stanie tego zaakceptować. On nie odbierał niczego co robiłam jako poświęcenia dla niego, wiele razy zostając sama z dziećmi w domu i nie miałam nawet chwili dla siebie bo musiałam ogarniać dom, dwoje malutkich dzieci, pranie, obiad często nie dając już sobie rady płakałam z wykończenia z niewyspania a on zarzucał mi że siedzę całe dnie w domu nic nie robię a jeszcze nie jest wszystko zrobione na tip top.
Ja jako główny powód tego kryzysu w swoim postępowaniu postrzegam to,że zrobiłam sobie ze swojego męża bożka. Postawiłam go na piedestale i wpatrzona byłam jak w obrazek, był najważniejszy dla mnie a zapomniałam w tym wszystkim o Bogu. Teraz wracam do Pana Boga chociaż nie jest mi łatwo ale staram się bo wiem,że bez Boga nie ma nic a z Bogiem na pierwszym miejscu można wszystko.
Modlę się za tego mojego męża, z nadzieją że dojrzeje do tego by być dobrym ojcem i mężem.
Melisa
Posty: 70
Rejestracja: 12 sty 2021, 21:54
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: Melisa »

agnes94 pisze: 28 wrz 2021, 21:53
Możesz myśleć, że jestem głupia ja pewnie za jakiś czas też dojdę do tego wniosku ale na razie miotam się strasznie ze swoimi uczuciami i emocjami. Nie potrafię nad nimi panować i przeraża mnie to jaki ból to wszystko wywołuje we mnie
Agnes, kochana, nigdy, przenigdy nie pomyślałabym, że jesteś głupia.

Zwyczajnie martwię się, że w tym stanie kiedy jak sama piszesz, miotasz się strasznie, nie będziesz w stanie znieść, jeśli mąż na te Twoje próby dotarcia do niego zareaguje jeszcze większym odrzuceniem Cię. Wątpię byś była na to gotowa.

Masz maleńkie dzieci, na razie zajmij się sobą i nimi. Musisz się wzmocnić, a to wymaga czasu.
Jeśli czegoś po latach żałuję to chwil kiedy nie byłam z dziećmi na 100% bo gryzły mnie jakieś arcyważne problemy ;) , takie jak mężowskie humory.
Aniołom swoim każe cię pilnować, Gdziekolwiek stąpisz, którzy cię piastować Na ręku będą, abyś idąc drogą Na ostry krzemień nie ugodził nogą.
J.Kochanowski, Psałterz Dawidów
Bławatek
Posty: 1681
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: Bławatek »

Pavel, czy ja się doczekam aby mój mąż kiedyś tak jak Ty pomyślał o mnie - żonie, kobiecie- że mam prawo być zmęczona, nie mieć ochoty na służenie mu i zabawianie, że dom i dzieci to też jego działka do pracy i odpowiedzialności, itp. Może kiedyś...

Agnes94, mój mąż to też niedojrzały dzieciak w skórze już pięćdziesięciolatka. Nawet dziś pokazał jak mu zależy na rodzinie. Syn już ponad rok miał popsuty licznik rowerowy (kiedyś mąż miał go naprawić - nie wyszło), a kolega syna dobry i naszemu dziecku było przykro, że nie ma takich możliwości jak kolega podczas wspólnych wycieczek. Wiadomo rywalizacja i sprawdzanie kto szybciej przejechał jest kolejną funkcją życiową szczególnie u dzieci. Nawet ostatnio znaleźliśmy w domu jakiś inny licznik, ale też nie działał. Więc zamówiłam synowi nowy. Dziś był u nas mąż, a że mnie bolała głowa to powiedziałam, że może syn z tatą by spróbował założyć nowy licznik - wiem moja wina, że nie prosiłam męża w taki sposób jak by pewnie oczekiwał czyli w stylu " mężu ty jesteś mądry, zdolny więc proszę zamontuj urządzenie na rowerze syna, będzie nam miło gdy to zrobisz" - ja tak nie potrafię (może się kiedyś nauczę), więc mąż tego nie zrobił. Poszedł do siebie. Stwierdził tylko, że jak nam się nie uda to mamy po niego zadzwonić i on spróbuje. I tak bywa ze wszystkim - malowaniem, wymianą syfonu, czyszczeniem pieca itp. Na szczęście nam się udało - syn szczęśliwy, tylko mi smutno, że kolejny raz na męża liczyć nie mogłam. A i z powodu nadmiaru nauki z synem i jego zajęć dodatkowych trochę odpuściłam sprzątanie w tym tygodniu, trudno, nauka ważniejsza - oczywiście mój mąż zauważył ten nieład więc mu powiedziałam dlaczego. I szczerze mówiąc mam gdzieś co on o mnie myśli - on ma wolne wieczory, a ja do 22 ogarniam szkołę syna (bo np. dalej muszę skontrolować gdy już śpi czy wszystko spakował). A najgorsze jest to, że ja wciąż pamiętam wiele miłych chwil z moim mężem i tęsknię do jego dobrej strony.

Agnes94 jest dzielną kobietą i cudowną mamą - dzieci Ci kiedyś podziękują za Twoją pracę. A mąż - może kiedyś poczuje ile zła Wam wyrządził.

Pan Bóg o nas nie zapomina i czasami gdy odejdziemy od Niego za daleko to na różne sposoby nas do siebie przyciąga. Naszych mężowi też kiedyś do siebie przyciągnie.
agnes94
Posty: 224
Rejestracja: 22 sie 2021, 11:22
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: agnes94 »

Melisa pisze: 30 wrz 2021, 21:27
agnes94 pisze: 28 wrz 2021, 21:53
Możesz myśleć, że jestem głupia ja pewnie za jakiś czas też dojdę do tego wniosku ale na razie miotam się strasznie ze swoimi uczuciami i emocjami. Nie potrafię nad nimi panować i przeraża mnie to jaki ból to wszystko wywołuje we mnie
Agnes, kochana, nigdy, przenigdy nie pomyślałabym, że jesteś głupia.

Zwyczajnie martwię się, że w tym stanie kiedy jak sama piszesz, miotasz się strasznie, nie będziesz w stanie znieść, jeśli mąż na te Twoje próby dotarcia do niego zareaguje jeszcze większym odrzuceniem Cię. Wątpię byś była na to gotowa.

Masz maleńkie dzieci, na razie zajmij się sobą i nimi. Musisz się wzmocnić, a to wymaga czasu.
Jeśli czegoś po latach żałuję to chwil kiedy nie byłam z dziećmi na 100% bo gryzły mnie jakieś arcyważne problemy ;) , takie jak mężowskie humory.
Wiem, przepraszam trochę źle to ujęłam w słowa. Uświadomiłam sobie, że teraz nie jest odpowiedni moment na docieranie do męża. Ja nie jestem gotowa, towarzyszą mi różne często skrajne emocję a i od męża czuję ogromną niechęć do mojej osoby chociaż się nie widzimy i jesteśmy od siebie 200km. Te próby na starcie są spisane na niepowodzenie.
Jedyne czego bym teraz chciała to żeby zniknął ten okropny ból przez który ciężko mi nawet oddychać, ciągle myślę o tym co robi, gdzie, z kim, czy może jest teraz z nią… wtedy boli najbardziej.
Czasem mam takie uczucie, że tyko dzieci mnie trzymają przy życiu, że to dla nich muszę codziennie wstać, ogarnąć się, uśmiechać gdyby nie one pewnie nie dałabym rady.
Na ten moment ukojenie znajduje jedynie w różańcu choć często ciężko mi się za niego zabrać ale jak zaczynam ogarnia mnie takie przyjemne uczucie spokoju.
agnes94
Posty: 224
Rejestracja: 22 sie 2021, 11:22
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: agnes94 »

Bławatek pisze: 30 wrz 2021, 21:39 Pavel, czy ja się doczekam aby mój mąż kiedyś tak jak Ty pomyślał o mnie - żonie, kobiecie- że mam prawo być zmęczona, nie mieć ochoty na służenie mu i zabawianie, że dom i dzieci to też jego działka do pracy i odpowiedzialności, itp. Może kiedyś...

Agnes94, mój mąż to też niedojrzały dzieciak w skórze już pięćdziesięciolatka. Nawet dziś pokazał jak mu zależy na rodzinie. Syn już ponad rok miał popsuty licznik rowerowy (kiedyś mąż miał go naprawić - nie wyszło), a kolega syna dobry i naszemu dziecku było przykro, że nie ma takich możliwości jak kolega podczas wspólnych wycieczek. Wiadomo rywalizacja i sprawdzanie kto szybciej przejechał jest kolejną funkcją życiową szczególnie u dzieci. Nawet ostatnio znaleźliśmy w domu jakiś inny licznik, ale też nie działał. Więc zamówiłam synowi nowy. Dziś był u nas mąż, a że mnie bolała głowa to powiedziałam, że może syn z tatą by spróbował założyć nowy licznik - wiem moja wina, że nie prosiłam męża w taki sposób jak by pewnie oczekiwał czyli w stylu " mężu ty jesteś mądry, zdolny więc proszę zamontuj urządzenie na rowerze syna, będzie nam miło gdy to zrobisz" - ja tak nie potrafię (może się kiedyś nauczę), więc mąż tego nie zrobił. Poszedł do siebie. Stwierdził tylko, że jak nam się nie uda to mamy po niego zadzwonić i on spróbuje. I tak bywa ze wszystkim - malowaniem, wymianą syfonu, czyszczeniem pieca itp. Na szczęście nam się udało - syn szczęśliwy, tylko mi smutno, że kolejny raz na męża liczyć nie mogłam. A i z powodu nadmiaru nauki z synem i jego zajęć dodatkowych trochę odpuściłam sprzątanie w tym tygodniu, trudno, nauka ważniejsza - oczywiście mój mąż zauważył ten nieład więc mu powiedziałam dlaczego. I szczerze mówiąc mam gdzieś co on o mnie myśli - on ma wolne wieczory, a ja do 22 ogarniam szkołę syna (bo np. dalej muszę skontrolować gdy już śpi czy wszystko spakował). A najgorsze jest to, że ja wciąż pamiętam wiele miłych chwil z moim mężem i tęsknię do jego dobrej strony.

Agnes94 jest dzielną kobietą i cudowną mamą - dzieci Ci kiedyś podziękują za Twoją pracę. A mąż - może kiedyś poczuje ile zła Wam wyrządził.

Pan Bóg o nas nie zapomina i czasami gdy odejdziemy od Niego za daleko to na różne sposoby nas do siebie przyciąga. Naszych mężowi też kiedyś do siebie przyciągnie.
Bławatku bardzo Ci dziękuje za miłe słowa.
Mój mąż też się do niczego nie garnął dopóki odpowiednio go nie poprosiłam. Pamiętam taką sytuację jedną z wielu w sumie kiedy byłam świeżo po porodzie drugiej córeczki. Mój organizm był wycieńczony do tego stopnia,że po porodzie musiałam mieć przetaczaną krew z powodu strasznej anemii, karmiłam wtedy piersią co dla mnie też było bardzo ciężkie… No i był taki dzień, że młodsza córeczka chciała być non stop przy piersi, starsza strasznie marudna bo ząbkowanie a ja sama z bałaganem do ogarnięcia obiadem do ugotowania, praniem do zrobienia nie wiedziałam w co najpierw włożyć ręcę. Oczywiście zrobiłam to wszystko sama z dzieckiem na piersi a co robił w tym czasie mój mąż? Leżał i mówił, że się nudzi i nie ma co robić a kiedy ja wściekła mu mówię, że on leży się nudzi a ja ledwo się wyrabiam usłyszałam tylko że trzeba było poprosić to może by mi pomógł i wyszedł a ja pamiętam jak zaczęłam wtedy płakać z tej mojej bezradności. Gdyby był prawdziwym dojrzałym mężczyzną pomógł by mi nie czekając aż zacznę go prosić.
Serce mi krwawi na myśl o tych wszystkich chwilach kiedy byłam sama, kiedy nie mogłam dać rady sobie ze wszystkim, kiedy płakałam z wykończenia i nie spotkałam się nigdy z żadną wdziecznością, podziwem. Zawsze tylko wytykał mu co źle zrobiłam…
Ale i tak za nim tęsknie, kocham go i żyję w nadziei że Bóg go zmieni.
agnes94
Posty: 224
Rejestracja: 22 sie 2021, 11:22
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: agnes94 »

Kochani…
Mój mąż dziś mi oświadczył, że składa papiery o rozwód. A zrobił to w bardzo przykry sposób gdyż napisał mi żebym mu podała pesele dzieci gdy mu podałam je napisał mi żebym mu podała date ślubu bo on takich rzeczy nie zapamiętuje a potrzebuje do rozwodu tego. Jak mu napisałam, żeby się nie ośmieszał z tym on mi napisał, że na obrączce też nie może sprawdzić bo ją sprzedał. Boli mnie to, bardzo.
Nie wychodziłam za takiego podłego człowieka, nie wiem co z nim się stało. Wiem, że zrobił to specjalnie dziś bo w niedzielę chrzest córki, chciał żeby mnie to jeszcze bardziej zabolało. Na chrzcie też go nie będzie.
Napisałam mu na to wszystko jedną wiadomość i zablokowałam go wszędzie gdzie się da bo nie dam rady znieść już żadnej wiadomości od niego.
Nie wiem co mam robić, jestem załamana. Nie mam już cienia nadziei, że to się ułoży i w sumie to już sama nie wiem czy bym chciała żeby wrócił po tym jak z taką premedytacją mnie rani.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: Pavel »

Przykro mi, komentować nie będę, bo jak mawia klasyk: to się samo komentuje.
Postaraj się być ponad to, chociaż zdaję sobie sprawę, że łatwo to powiedzieć/napisać, a trudno zrealizować.
Pamiętam w modlitwie.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
elena
Posty: 428
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: elena »

Agnes94, tak mi przykro, ze przez to przechodzisz. Wiem jak to boli. W najtrudniejszych momentach pomagała mi modlitwa, polecam św. Józefa i różaniec. Ktoś polecił mi tu (chyba s żona), zeby w tych najgorszych chwilach błogosławić męża. Pamietam o Tobie w modlitwie.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
agnes94
Posty: 224
Rejestracja: 22 sie 2021, 11:22
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: agnes94 »

Pavel pisze: 01 paź 2021, 15:37 Przykro mi, komentować nie będę, bo jak mawia klasyk: to się samo komentuje.
Postaraj się być ponad to, chociaż zdaję sobie sprawę, że łatwo to powiedzieć/napisać, a trudno zrealizować.
Pamiętam w modlitwie.
Dziękuję Pavel za pamięć.
W pierwszej chwili gdy on mi pisał te wszystkie okropne rzeczy poczułam się jakby ktoś wbił mi nóż prosto w serce, myślałam że zemdleje z bólu który przeszył moje serce.
Ale teraz czuję, że to podziałało na mnie jak kubeł zimnej wody, nie mam żadnych już złudzeń. Nie czekam na niego, bo nie mam na co. Zdjęłam też swoją obrączkę z palca
Napisałam mu tylko, że nie chce mieć z nim kontaktu, nie dam się więcej ranić i że gdybym wiedziała, że jest tak złym i perfidnym człowiekiem nigdy bym się z nim nie związała.
3letniaMężatka
Posty: 150
Rejestracja: 23 lut 2020, 22:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: 3letniaMężatka »

Bardzo przykro się to czyta, jak Twój. Mąż zadaje Ci ból. I jeszcze bardziej przykro, gdy pomyślę sobie, że Twój mąż z własnej woli zostawił Ciebie i takie malutkie dzieciaczki. Przytulam. Weź głęboki oddech i spróbuj się wyciszyć do niedzieli.
agnes94
Posty: 224
Rejestracja: 22 sie 2021, 11:22
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: agnes94 »

elena pisze: 01 paź 2021, 16:03 Agnes94, tak mi przykro, ze przez to przechodzisz. Wiem jak to boli. W najtrudniejszych momentach pomagała mi modlitwa, polecam św. Józefa i różaniec. Ktoś polecił mi tu (chyba s żona), zeby w tych najgorszych chwilach błogosławić męża. Pamietam o Tobie w modlitwie.
Dziękuje elena za modlitwę, to dla mnie teraz największe wsparcie.
Ja modlę się codziennie ale dziś jeszcze nie dałam rady, modlę się codziennie NP za mojego męża i modlitwą do świętej Rity.
Bardzo się cieszę że trafiłam na to forum, że Was tu wszystkich poznałam. Wszyscy jesteście tu wspaniali.
Pamiętam o Was Wszystkich w modliwie i jeszcze raz dziękuję.
agnes94
Posty: 224
Rejestracja: 22 sie 2021, 11:22
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: agnes94 »

3letniaMężatka pisze: 01 paź 2021, 16:35 Bardzo przykro się to czyta, jak Twój. Mąż zadaje Ci ból. I jeszcze bardziej przykro, gdy pomyślę sobie, że Twój mąż z własnej woli zostawił Ciebie i takie malutkie dzieciaczki. Przytulam. Weź głęboki oddech i spróbuj się wyciszyć do niedzieli.
Dziękuję za wsparcie. Muszę się ogarnąć dla dzieci przedewszystkim. Boli mnie to bardzo, ale nie mogę pozwolić się tak ranić już więcej, dziś mój mąż przeszedł sam siebie w swojej podłości ale moja mama powiedziała mi bardzo mądrą rzecz: ja mam przy sobie wszystko a on wszystko stracił. I z tą myślą będę żyć.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: Caliope »

agnes94 pisze: 01 paź 2021, 15:29 Kochani…
Mój mąż dziś mi oświadczył, że składa papiery o rozwód. A zrobił to w bardzo przykry sposób gdyż napisał mi żebym mu podała pesele dzieci gdy mu podałam je napisał mi żebym mu podała date ślubu bo on takich rzeczy nie zapamiętuje a potrzebuje do rozwodu tego. Jak mu napisałam, żeby się nie ośmieszał z tym on mi napisał, że na obrączce też nie może sprawdzić bo ją sprzedał. Boli mnie to, bardzo.
Nie wychodziłam za takiego podłego człowieka, nie wiem co z nim się stało. Wiem, że zrobił to specjalnie dziś bo w niedzielę chrzest córki, chciał żeby mnie to jeszcze bardziej zabolało. Na chrzcie też go nie będzie.
Napisałam mu na to wszystko jedną wiadomość i zablokowałam go wszędzie gdzie się da bo nie dam rady znieść już żadnej wiadomości od niego.
Nie wiem co mam robić, jestem załamana. Nie mam już cienia nadziei, że to się ułoży i w sumie to już sama nie wiem czy bym chciała żeby wrócił po tym jak z taką premedytacją mnie rani.
Nic nie musisz robić oprócz tego, żeby zaopiekować się sobą i dziećmi. Ja będąc sama w domu dawałam upust emocjom, płakałam, krzyczałam czemu mnie to spotyka i po wszystkim czułam się lepiej. Dobrze, że go zablokowałaś, teraz dopiero odpoczniesz. To ogromnie przykre doświadczenie, ale da się z tego wyjść.
agnes94
Posty: 224
Rejestracja: 22 sie 2021, 11:22
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: agnes94 »

Caliope pisze: 01 paź 2021, 17:55
agnes94 pisze: 01 paź 2021, 15:29 Kochani…
Mój mąż dziś mi oświadczył, że składa papiery o rozwód. A zrobił to w bardzo przykry sposób gdyż napisał mi żebym mu podała pesele dzieci gdy mu podałam je napisał mi żebym mu podała date ślubu bo on takich rzeczy nie zapamiętuje a potrzebuje do rozwodu tego. Jak mu napisałam, żeby się nie ośmieszał z tym on mi napisał, że na obrączce też nie może sprawdzić bo ją sprzedał. Boli mnie to, bardzo.
Nie wychodziłam za takiego podłego człowieka, nie wiem co z nim się stało. Wiem, że zrobił to specjalnie dziś bo w niedzielę chrzest córki, chciał żeby mnie to jeszcze bardziej zabolało. Na chrzcie też go nie będzie.
Napisałam mu na to wszystko jedną wiadomość i zablokowałam go wszędzie gdzie się da bo nie dam rady znieść już żadnej wiadomości od niego.
Nie wiem co mam robić, jestem załamana. Nie mam już cienia nadziei, że to się ułoży i w sumie to już sama nie wiem czy bym chciała żeby wrócił po tym jak z taką premedytacją mnie rani.
Nic nie musisz robić oprócz tego, żeby zaopiekować się sobą i dziećmi. Ja będąc sama w domu dawałam upust emocjom, płakałam, krzyczałam czemu mnie to spotyka i po wszystkim czułam się lepiej. Dobrze, że go zablokowałaś, teraz dopiero odpoczniesz. To ogromnie przykre doświadczenie, ale da się z tego wyjść.
Ja już nie płaczę, zapłakałam dziś raz przez chwilę jak napisał to wszystko, ból był niedozniesienia ale po bólu przyszedł gniew… Gniew na niego za to że mnie rani i na siebie, że pozwalam na to wszystko żeby mnie tak traktował. Odcięłam się od tego człowieka kompletnie i obym wytrwała w tym jak najdłużej.
To nie jest ten człowiek, którego pokochałam i z którym żyłam… teraz nie wiem kim on jest.
Al la
Posty: 2744
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: Al la »

Pavel pisze: 01 paź 2021, 15:37 Przykro mi, komentować nie będę, bo jak mawia klasyk: to się samo komentuje.
To prawda, tak jak napisał Pavel: to się samo komentuje...
Nie wymaga komentarza.

Agnes94, masz prawo do wyrażania emocji, wyrzucaj to, co czujesz.
Swoją niezgodę, zawiedzione nadzieje, to, że zostałaś porzucona przez kogoś, kto obiecywał Tobie miłość, wierność i że Cię nie opuści aż do śmierci.
Masz prawo być smutna, wściekła, pozwalaj sobie na płacz.
Nie udawaj, że jest inaczej.
Jak się nie możesz modlić, to się nie módl, krzycz do Boga.
Stawaj w prawdzie wobec tego, co się stało, wtedy szybciej zaczniesz zdrowieć.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
ODPOWIEDZ