Re: Od czego zacząć
: 23 sie 2021, 20:40
Też jestem DDA, oprócz terapii by wybaczyć ojcu potrzeba jeszcze rozwoju osobistego, potrzeba przerobić strach przed odrzuceniem, budować samoocenę, nauczyć się stawiać sobie granice. Nie słuchać za bardzo ludzi, a żyć w zgodzie ze sobą i robić to co słuszne dla siebie. O to powalcz sama ze sobą, a wszystko się zmieni na lepsze. Widzę jak jest u Ciebie podobnie jak u mnie na początku kryzysu, te same gadki, obwinianie, mówienie że ja manipuluję, a było odwrotnie. Psycholog może Ciebie dobrze naprowadzić żebyś pewnie odpierała ataki, stawiała czoła manipulacjom i z Bogiem u boku.Abigail pisze: ↑23 sie 2021, 18:59Caliope właściwie od początku było coś nie tak. teściowie się mieszali bardzo ale tak jakby po cichaczu on tam jeździł do nich przesiadywał duży wpływ na niego mieli i maja do tej pory a po dwóch latach zdecydowałam się wyjechać stamtąd ale głównie z powodów mieszkaniowych nie "teściowych" chociaż oni swoje 3 grosze dołożyli. Caliope ja widzę dużą analogię z Twoją historią (czytałam) ale u Ciebie chyba jeszcze większy hardcore. Co do alkoholu to warto wspomnieć że jestem DDA (ojciec, aktualnie trzeźwy alkoholik już kilka lat) a mąż nie pił i nie pije ale na złość mi potrafi się upić bo wie że mam fobię. Rozlewa piwo po domu i się tłucze po nocy ale wiem że nie jest w nałogu - to takie jego gierki tylko. U psychologa moje DDA było poruszane ale ona uważa że przerobiłam temat, ojcu wybaczyłam relacje teraz mamy dobre, od czasu do czasu sobie pogadamy ale nikt nikomu nie wchodzi do życia (chociaż zdaniem męża jest inaczej). Winię się bo on mnie wini obrzuca błotem a wie że rodzina pełna taka kompletna to dla mnie najwyższa wartość i wykorzystuje żeby mnie oskarżać o rozwalenie naszego małżeństwa a ja się daję jak głupia gąska. Tak mnie zastraszył że zastanawiam się nad wycofaniem pozwu. Teraz mieszkam blisko swoich rodziców tak łatwiej z dziećmi a to dla męża jest świetny argument do odbijania piłeczki i zarzucania mi toksycznej relacji z moimi rodzicami. (Już nie wiem może coś w tym jest???) Relacje mamy dobre (ale jak mieszkaliśmy u nich były zgrzyty) czasami się spotykamy ale wyznaczyłam granice oni w swoim a my w swoim. Kiedy mąż przyjeżdża mają zakaz przychodzenia w ogóle nawet nie rozmawiamy żeby go nie prowokować.