Od czego zacząć

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Abigail

Re: Od czego zacząć

Post autor: Abigail »

Caliope pisze: 14 lis 2021, 0:38 Musisz o siebie zadbać Abigail, masz swój ulubiony kącik w domu gdzie czujesz się bezpieczna? ja mam i w nim do tej pory mi najlepiej, tu oglądam, czytam i robię swoje rzeczy. Pora odpocząć, bo to źle wpływa na twoją wydajność w pracy, na samopoczucie i radzenie sobie z atakami meża. Codziennie gotujesz, sprzątasz i pierzesz?
Caliope, tak, uciekam. Biorę laptopa i migruję do pokoju dzieci. Muszę odpocząć wiem o tym (jak w dniu świra ;) ) Niestety ale te obowiązki są codziennie jak nie jedno to drugie ale dom cały na mojej głowie. Dziś idę czyścić piec niestety przy niedzieli wypadło - to jakaś godzina paćkania się w sadzach ale to nic. Bardziej niż obowiązki domowe męczą mnie dyskusje z mężem - wysysają energię. a z drugiej strony kiedy go nie ma męczy samotność i to dręczące uczucie, że już zawsze będę musiała mierzyć się z tym palącym poczuciem życia jako samotna kobieta - kłótliwa była to ją zostawił, zdominowała go, kobieta pijawka kobieta bluszcz... - i ten wstyd, że to moja wina bo powinnam celebrować życie z mężem a nie siedzieć w pieluchach albo zajmować się bzdurami jak gotowanie sprzątanie, komina naprawianie, dbanie o dom. Teraz mi wykrzyczał że on ma gdzieś obiadki i dom on chce hajsu, wakacji, atrakcji, żyć to znaczy używać życia. Znalazł sobie lepszą przyjaciółkę pocieszycielkę, nikt tak go nie zrozumie jak ona.
A ja tęsknię z jednej strony a z drugiej chcę uciec przed moim mężem rodem z filmu dr Jeckyl i Mr Hide.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Od czego zacząć

Post autor: Caliope »

Abigail pisze: 14 lis 2021, 15:15
Caliope pisze: 14 lis 2021, 0:38 Musisz o siebie zadbać Abigail, masz swój ulubiony kącik w domu gdzie czujesz się bezpieczna? ja mam i w nim do tej pory mi najlepiej, tu oglądam, czytam i robię swoje rzeczy. Pora odpocząć, bo to źle wpływa na twoją wydajność w pracy, na samopoczucie i radzenie sobie z atakami meża. Codziennie gotujesz, sprzątasz i pierzesz?
Caliope, tak, uciekam. Biorę laptopa i migruję do pokoju dzieci. Muszę odpocząć wiem o tym (jak w dniu świra ;) ) Niestety ale te obowiązki są codziennie jak nie jedno to drugie ale dom cały na mojej głowie. Dziś idę czyścić piec niestety przy niedzieli wypadło - to jakaś godzina paćkania się w sadzach ale to nic. Bardziej niż obowiązki domowe męczą mnie dyskusje z mężem - wysysają energię. a z drugiej strony kiedy go nie ma męczy samotność i to dręczące uczucie, że już zawsze będę musiała mierzyć się z tym palącym poczuciem życia jako samotna kobieta - kłótliwa była to ją zostawił, zdominowała go, kobieta pijawka kobieta bluszcz... - i ten wstyd, że to moja wina bo powinnam celebrować życie z mężem a nie siedzieć w pieluchach albo zajmować się bzdurami jak gotowanie sprzątanie, komina naprawianie, dbanie o dom. Teraz mi wykrzyczał że on ma gdzieś obiadki i dom on chce hajsu, wakacji, atrakcji, żyć to znaczy używać życia. Znalazł sobie lepszą przyjaciółkę pocieszycielkę, nikt tak go nie zrozumie jak ona.
A ja tęsknię z jednej strony a z drugiej chcę uciec przed moim mężem rodem z filmu dr Jeckyl i Mr Hide.
No właśnie, przez to, że ja też myślałam, że obowiązki domowe są tak strasznie ważne, to straciłam siebie. Nikt mi nie podziękuje za pomyte gary, mam zmywarkę i włączam jak mam dużo w środku, sprzątam jak koty mnie gonią, piorę jak mi wylatuje z kosza. A kiedyś codziennie sprzątałam po kilka godzin, codziennie inny obiad o tej samej porze. Nie warto Abigail, warto żyć w zgodzie ze sobą, nic się nie stanie jak zrobisz to później.
Abigail

Re: Od czego zacząć

Post autor: Abigail »

Lista Zerty mnie uwiera. Co będzie jeśli coś przegapię pochłonięta jej wypełnianiem, unikaniem kontaktu, niewychodzeniem z inicjatywą? Ciągle wydaje mi się, że muszę coś zrobić zacząć działać bo jeśli nic nie zrobię to będzie moja wina, że bezczynnie siedziałam i patrzyłam jak rozpada się nasze małżeństwo. Listę Zerty stosuję ale targają mną straszne wątpliwości. Gdybym coś zrobiła może tym razem jednak by się udało i mąż zechciałby chcieć. Głupie poczucie winy za brak działań dokładnie takie jak miałam w dzieciństwie kiedy ojciec szedł na wódkę a ja biedna mała dziewczynka czułam się winna bo byłam bo żyłam i czułam że go unieszczęśliwiam i teraz to samo. Za każdym razem kiedy trzeźwiał bardzo się starałam być tak grzeczna i uczynna bo wydawało mi się że dzięki temu już nie pójdzie - szedł. Kupiłam książkę "Wyrosnąć z DDA- wsparcie dla dorosłych córek alkoholików" - leży w szufladzie, czeka na lepsze czasy.

Kartki na Święta do jego rodziny wysyłać? Jak się podpisać skoro wrzeszczał że nie jesteśmy żadna rodziną? może dać sobie spokój? Jak wyślę będzie źle, jak nie wyślę też będzie źle. Jakkolwiek nie podpiszę też źle. Może nie wyślę? Ale i tak będzie źle.
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1541
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Od czego zacząć

Post autor: Niepozorny »

Abigail pisze: 14 lis 2021, 14:58 Zaczęłam czytać Rosenberga ale szczerze... tylko mnie denerwują te porady, których nijak nie potrafię zastosować. Bądź żyrafą i empatycznie słuchaj, ale czego? kłamstw na swój temat? nierealnych oczekiwań jakichś oskarżeń z księżyca? I co? mam mu powiedzieć jak się z tym czuję? Przecież mojego męża guzik to obchodzi :(
Ja również czytam książkę Resenberga, ale nie robię tego z powodu żony. Najwięcej czasu w ciągu dnia spędzam z dziećmi i to z nimi chciałbym porozumiewać się bez przemocy.
Może warto czytać książkę z myślą o dzieciach a nie o mężu?
Z braku rodzi się lepsze!
Abigail

Re: Od czego zacząć

Post autor: Abigail »

Caliope pisze: 14 lis 2021, 15:42
No właśnie, przez to, że ja też myślałam, że obowiązki domowe są tak strasznie ważne, to straciłam siebie. Nikt mi nie podziękuje za pomyte gary, mam zmywarkę i włączam jak mam dużo w środku, sprzątam jak koty mnie gonią, piorę jak mi wylatuje z kosza. A kiedyś codziennie sprzątałam po kilka godzin, codziennie inny obiad o tej samej porze. Nie warto Abigail, warto żyć w zgodzie ze sobą, nic się nie stanie jak zrobisz to później.
No tak ale samo się nie zrobi. Uwierz, że też piorę jak się wysypuje bo inaczej nie jestem w stanie jednocześnie utrzymać pracy i idealnego domu, gonią mnie koty gonią mnie gary (zmywarki niestety nie mam). Mąż uważa że jeśli to nie jego to nie musi tykać palcem, chociaż trochę odpuściłam jak przyjechał i jak dwa dni wytrzymałam z niezmywaniem to mąż pozmywał :) może nie wszystko ale tak żeby nie wypadało na podłogę i nawet raz odkurzył ;) Kupiłam kapcie i szuram w nich po kotach. Przestałam sprzątać po mężu, to mnie wykańczało. Pewne rzeczy trzeba zrobić żeby dom funkcjonował co nie znaczy że mam idealny porządek, obiadu codziennie nie dałabym rady ale tak raz na 3 dni gotuję więcej najczęściej żeby wystarczyło na dłużej. Mimo wszystko nie nadążam i nie spełniam oczekiwań męża i sama czuję że jestem nieoperatywna (takie modne teraz słowo). Chciałabym coś sobie kupić ale wiem że pieniędzy wystarczy jeszcze tylko na basen dla dzieci, rachunek za energię i ostatnie zakupy spożywcze w tym m-cu. Może chociaż się wyśpię - to jest za darmo ;)
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Od czego zacząć

Post autor: Caliope »

Ja ostatnio zrozumiałam, że nie spełnię nigdy oczekiwań ludzi wokół, więc odpuściłam i robię jak chcę, tobie też polecam. Od razu lepiej się czuję, funkcjonuję bez presji. Sen tobie dobrze zrobi, mi też robi, bardzo lubię drzemki, 7 lat spałam bardzo mało ze stresu.
Abigail

Re: Od czego zacząć

Post autor: Abigail »

Niepozorny pisze: 14 lis 2021, 18:06
Abigail pisze: 14 lis 2021, 14:58 Zaczęłam czytać Rosenberga ale szczerze... tylko mnie denerwują te porady, których nijak nie potrafię zastosować. Bądź żyrafą i empatycznie słuchaj, ale czego? kłamstw na swój temat? nierealnych oczekiwań jakichś oskarżeń z księżyca? I co? mam mu powiedzieć jak się z tym czuję? Przecież mojego męża guzik to obchodzi :(
Ja również czytam książkę Resenberga, ale nie robię tego z powodu żony. Najwięcej czasu w ciągu dnia spędzam z dziećmi i to z nimi chciałbym porozumiewać się bez przemocy.
Może warto czytać książkę z myślą o dzieciach a nie o mężu?
Tak, masz rację Niepozorny, dla dzieci warto, tym bardziej że niektóre sposoby naprawdę są pomocne. Czuję że to dobry kierunek tylko w tej mojej relacji z mężem to już niewiele działa
Abigail

Re: Od czego zacząć

Post autor: Abigail »

Siedzę zabunkrowana przed laptopem - pracuję a drugą ręką coś tu piszę po cichaczu i słyszę jak mój mąż wspaniale czyta dzieciom książeczkę na dobranoc. Nie pamiętam kiedy im tak czytał. Popłakałam się.
Abigail

Re: Od czego zacząć

Post autor: Abigail »

Caliope pisze: 14 lis 2021, 20:55 Ja ostatnio zrozumiałam, że nie spełnię nigdy oczekiwań ludzi wokół, więc odpuściłam i robię jak chcę, tobie też polecam. Od razu lepiej się czuję, funkcjonuję bez presji. Sen tobie dobrze zrobi, mi też robi, bardzo lubię drzemki, 7 lat spałam bardzo mało ze stresu.
Tak Caliope, trzeba spać. To jest teraz priorytet. Od czegoś trzeba zacząć, podobno młodziej się wygląda jak się jest wyspanym ;)
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Od czego zacząć

Post autor: Pavel »

Abigail pisze: 14 lis 2021, 21:05
Niepozorny pisze: 14 lis 2021, 18:06
Abigail pisze: 14 lis 2021, 14:58 Zaczęłam czytać Rosenberga ale szczerze... tylko mnie denerwują te porady, których nijak nie potrafię zastosować. Bądź żyrafą i empatycznie słuchaj, ale czego? kłamstw na swój temat? nierealnych oczekiwań jakichś oskarżeń z księżyca? I co? mam mu powiedzieć jak się z tym czuję? Przecież mojego męża guzik to obchodzi :(
Ja również czytam książkę Resenberga, ale nie robię tego z powodu żony. Najwięcej czasu w ciągu dnia spędzam z dziećmi i to z nimi chciałbym porozumiewać się bez przemocy.
Może warto czytać książkę z myślą o dzieciach a nie o mężu?
Tak, masz rację Niepozorny, dla dzieci warto, tym bardziej że niektóre sposoby naprawdę są pomocne. Czuję że to dobry kierunek tylko w tej mojej relacji z mężem to już niewiele działa
Tego nawet nie wiesz.
Bo albo wróżysz z fusów, albo oczekujesz efektów na już.
Poza tym, co właściwie najistotniejsze, bezprzemocowa komunikacja nie ma wpływać na męża.
Ma za zadanie zmieniać ciebie.
Ty zaś, co sama zauważasz, próbujesz wpłynąć na męża.

Nie wiem czy czytasz wątek Micealo. Mgła tam niedawno napisała post co u niej zadziałało i dlaczego. Moje doświadczenia są podobne. Zachęcam do zerknięcia jeśli nie miałaś okazji.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Od czego zacząć

Post autor: Ruta »

Tak sobie podczytałam i tak luźno mam takie refleksje i pomysły:

1. "Wychowanie do empatii" Rosensberga, około 14 złotych, dostępna w wersji elektronicznej.
W sam raz dla zaganianych rodziców. Krótka, malutka, na temat i do serca. Najlepsza książka dla rodziców jaką kiedykolwiek przeczytałam.

2. My te porządki często robimy kompulsywnie, albo w stanie takiego przemęczenia, że nie ma szansy znaleźć w tym radości. Wszystko idzie wolniej.

Mam też na szczęście dobre czasy, gdy po prostu odnajduję radość w tym co robię.
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Od czego zacząć

Post autor: Bławatek »

Abigail, pomyśl o sobie. Zrezygnuj czasami z jakiejś "pracy" a w zamian zrób sobie drzemkę, przejdź się na spacer, pośmiej się z dziećmi. W takim stanie jak Ty byłam rok temu i chyba byłam tak daremna i koszmarna, że syn mnie zmuszał do działania i zmian. Nawet gdy gdzieś wychodziłam to czasami jak jakiś upiór, a potem sobie pomyślałam czy muszę tak żyć, czy moje dziecko musi mieć taką mamę. Nie, nie musi. Miałam problemy ze snem, a przez to mój organizm był w każdej materii wrakiem. Dzięki lekkim tabletkom na sen od psychiatry w końcu przesypiałam więcej niż 2 godziny i świat nagle nie był taki przerażający i przeciwko mnie.

Nauczyłam syna, że jak będzie mi w niektórych rzeczach pomagał to będziemy mieć więcej czasu dla siebie. I tak jest do dziś. Też walczę sama ze wszystkimi remontami, czyszczeniem pieca - zresztą mojego męża w małżeństwie takie sprawy też nie interesowały.

Jesteś ważna, w tej chwili nawet najważniejsza. Czas nie jest z gumy, ale zobaczysz, że za niedługo będzie Ci łatwiej.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Od czego zacząć

Post autor: Ruta »

Abigail pisze: 14 lis 2021, 15:03
Ruta pisze: 13 lis 2021, 23:33 To ja dodam od siebie, że jak mój mąż po raz pierwszy zaczął płacić trochę alimentów, kupił parę drobiazgów i zaproponował byśmy się złożyli na buty dla syna po połowie, to miałam cichą nadzieję, że wraca mu odpowiedzialność.
Potem mu przeszło bo był w ciągu.

A parę miesięcy potem dostałam ksero rachunków z tego niesamowitego miesiąca pocztą. Razem z tym rachunkiem za buty, za które zapłaciłam połowę ceny. Były dołączone do pozwu rozwodowego, jako dowód, że mąż wspólnie ze mną utrzymuje syna i zna jego potrzeby, czy jakos tak...
:shock: Ruto, nie mam co mierzyć się z Tobą, u mnie wszystkie najgorsze obawy które dzieją się tylko w wyobraźni u Ciebie wydarzyły się naprawdę. To, że żyjesz i dajesz radę w tym bałaganie daje nadzieję i siłę takim trzęsącym się strachom na wróble jak ja :oops:
Spokojnie. Zaczynałam od stanu latającej galarety. Teraz się z siebie śmieję. Naiwna bylam, zastraszona, zawieszona na tym moim mężu jak nie wiem. Robił co chciał, groził, szantażował, terroryzował. A ja czułam się zupełnie bezradna...

Nadal mi się zdarzają gorsze dni, jak ostatnio, gdy jest kumulacja zdarzeń, ale nabieram wprawy w tym, by szybciej wychodzić z lęków, z trudnych emocji. No i mniej się dawać manipulować.

Sama bym pewnie do dziś dygotała raz po raz w panice, ale jak doszłam na dno dna, zrobiłam to, co każde wystraszone dziecko. Zawołałam do Mamy. Ja z tego swojego kryzysu wychodzę z Maryją za rękę. Nie ma pewniejszej ręki.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Od czego zacząć

Post autor: Caliope »

Abigail pisze: 14 lis 2021, 17:58 Lista Zerty mnie uwiera. Co będzie jeśli coś przegapię pochłonięta jej wypełnianiem, unikaniem kontaktu, niewychodzeniem z inicjatywą? Ciągle wydaje mi się, że muszę coś zrobić zacząć działać bo jeśli nic nie zrobię to będzie moja wina, że bezczynnie siedziałam i patrzyłam jak rozpada się nasze małżeństwo. Listę Zerty stosuję ale targają mną straszne wątpliwości. Gdybym coś zrobiła może tym razem jednak by się udało i mąż zechciałby chcieć. Głupie poczucie winy za brak działań dokładnie takie jak miałam w dzieciństwie kiedy ojciec szedł na wódkę a ja biedna mała dziewczynka czułam się winna bo byłam bo żyłam i czułam że go unieszczęśliwiam i teraz to samo. Za każdym razem kiedy trzeźwiał bardzo się starałam być tak grzeczna i uczynna bo wydawało mi się że dzięki temu już nie pójdzie - szedł. Kupiłam książkę "Wyrosnąć z DDA- wsparcie dla dorosłych córek alkoholików" - leży w szufladzie, czeka na lepsze czasy.

Kartki na Święta do jego rodziny wysyłać? Jak się podpisać skoro wrzeszczał że nie jesteśmy żadna rodziną? może dać sobie spokój? Jak wyślę będzie źle, jak nie wyślę też będzie źle. Jakkolwiek nie podpiszę też źle. Może nie wyślę? Ale i tak będzie źle.
Jesteś w ostrym kryzysie, nic nie przegapisz, bo nie co. Jesteś DDA, masz swoje mechanizmy, boisz się odrzucenia i masz nadkontrolę, stąd dążenie do tego żeby wszystko było zrobione bez odpoczynku. Lista Zerty naprawdę jest pomocna, a tobie przydałaby się terapia DDA, bo jesteś rozsypana jeszcze w tej kwestii. Każde dziecko alkoholika szuka winy w sobie za picie rodzica, tak już mamy, a później okazuje się że ten rodzic sam chciał pić, a poczucie winy jest bezpodstawne. Ale do tego też potrzeba czasu i właśnie terapii by zrozumieć chorobę i siebie.
Abigail

Re: Od czego zacząć

Post autor: Abigail »

Pavel pisze: 14 lis 2021, 21:24
Abigail pisze: 14 lis 2021, 21:05
Niepozorny pisze: 14 lis 2021, 18:06

Ja również czytam książkę Resenberga, ale nie robię tego z powodu żony. Najwięcej czasu w ciągu dnia spędzam z dziećmi i to z nimi chciałbym porozumiewać się bez przemocy.
Może warto czytać książkę z myślą o dzieciach a nie o mężu?
Tak, masz rację Niepozorny, dla dzieci warto, tym bardziej że niektóre sposoby naprawdę są pomocne. Czuję że to dobry kierunek tylko w tej mojej relacji z mężem to już niewiele działa
Tego nawet nie wiesz.
Bo albo wróżysz z fusów, albo oczekujesz efektów na już.
Poza tym, co właściwie najistotniejsze, bezprzemocowa komunikacja nie ma wpływać na męża.
Ma za zadanie zmieniać ciebie.
Ty zaś, co sama zauważasz, próbujesz wpłynąć na męża.

Nie wiem czy czytasz wątek Micealo. Mgła tam niedawno napisała post co u niej zadziałało i dlaczego. Moje doświadczenia są podobne. Zachęcam do zerknięcia jeśli nie miałaś okazji.
Pavel, ale czego nie wiem nawet? Powiedz bo chętnie bym się dowiedziała.

Tak jestem zastraszona,nie wiem co będzie rozpatruję różne scenariusze - czy wróżę - nie, nie umiem.

Czytam o komunikacji - założenia są słuszne ale w relacji z kimś kto nie ma dobrej woli a wręcz przeciwnie to o "kant d... roztłuc" ale doczytam do końca i postaram się wykorzystać z tego jak najwięcej.
Miło by było gdyby zaangażował się w obowiązki domowe bo czuję się nimi przeciążona ale wiem że tego nie zrobi bo to nie jego - on zostawi ten bałagan na mojej głowie i pojedzie z torebusią do mami gdzie obiadek i zero obowiązków.

Wpłynąć? Pfff... ale skąd już się z tego dawno wyleczyłam.

Robię to co do mnie należy plus to co powinno należeć do męża - nie zrzędzę - siedzę cicho. Nie mam oczekiwań - po prostu jest mi ciężko. Pomyśl co by było gdybym i ja stwierdziła, jak mój mąż że nie chce mi się i przestała robić cokolwiek albo jedynie 5% z tego co do tej pory. Dzieci klucze na szyje a ja na imprezki należy mi się. Ale nie zrobię jak mój mąż i on o tym wie że zrobię całą robotę nie pozwolę żeby dzieci zmarzły lub zostały bez opieki i korzysta.

Tak doceniam te drobne gesty z jego strony które ostatnio miały miejsce i podziękowałam za to, szkoda tylko że moja praca wysiłki i poświęcenie są niezauważone a wręcz pogardzane i uważane za nic.

Wątek Mgły czytałam i tak podziwiam ją za to jaka stała się niezależna i szczęśliwa bez męża. Może kiedyś i ja będę ale na razie walczę z brakiem snu i chorującymi co chwila dziećmi, brakiem pieniędzy, wysypującymi się ze zlewu garami i kotami przyklejającymi się do podłogi. Takie mało ciekawe życie jak na teraz. Nie jestem króliczkiem jak w poście Mgły, raczej wymęczoną natką od marchewki co ani nie ma siły nikogo gonić ani ochoty być goniona.
ODPOWIEDZ