Od czego zacząć

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Abigail

Re: Od czego zacząć

Post autor: Abigail »

Najlepsze jest to że on mi zarzuca rzeczy które sam mi robi. Mogłabym tu dużo pisać ale to jest tak pokręcone że można dostać obłędu. Nawet kiedy mu udowodnię screenami, kopiami smsów zdjęciami itp. że kłamie nagle stwierdza - "to mają być dowody?" i mając te fakty w rękach wymyśla kolejne kłamstwo sam wypierając się własnych słów które przed chwilą powiedział! I tak można z nim toczyć dyskusję godzinami która do nikąd nie prowadzi. To jest taka gra w którą nie radzę grać bo z góry jesteś przegrany. Chce mnie zniszczyć już po części to zrobił bo jestem wrakiem człowieka - w niczym nie przypominam siebie sprzed lat. Rodzina mówi że wyglądam jakbym była na coś chora a ja jestem tylko chronicznie dręczona przez tego człowieka.
Dziś doczytałam "Granice w relacjach małżeńskich na stronie o byciu szczęśliwym - że to nie zależy od czynników zewnętrznych i nie możemy oczekiwać że małżeństwo nas uszczęśliwi. No nie możemy absolutnie nie. Chyba wybrałabym samotne życie gdybym wiedziała to co teraz 10 lat temu. Bo nie dość że ja mam utrapienie to dzieci już na starcie mają przechlapane skazane na błądzenie bez właściwego wzorca. Może w kolejnym rozdziale napiszą jak to zrobić żeby niezależnie od warunków być szczęśliwym.
Może jednak psychiatra...
Abigail

Re: Od czego zacząć

Post autor: Abigail »

Astro pisze: 28 paź 2021, 19:06 Abigail gdzieś mi to umklo czytając twój wątek.
Pozwolę sobie do tego wrócić .
Czy sąd dał ci do zrozumienia ,że masz wszelkie możliwości rozwoju i zarobkowania , czyli możliwość podjęcia lepiej płatnej pracy?
tak dokładnie tak jak to napisałeś.
Abigail

Re: Od czego zacząć

Post autor: Abigail »

Nirwanna pisze: 28 paź 2021, 12:45
Abigail pisze: 28 paź 2021, 11:51 Nie wiem jak to formalnie wygląda, wydawało mi się że trzeba coś tam podpisać. Moja ciocia kilkanaście lat temu np coś podpisywała przy rozwodzie ale dopytam ją dokładnie co to było, adwokat ją namówił bo mąż znalazł sobie lepszą a ciocię po wielu latach zostawił ale teraz to nie wiem jak jest nigdy rozwodu nie brałam. chodziło mi o to że nie zgodzę się po prostu.
No, mnie w sumie też rozwiedziono tylko raz ;-)
Nie chodzi mi o czepianie się słówek, raczej o to, abyś ani Ty, ani nikt czytający forum nie miał błędnego przekonania, że rozwód koniecznie trzeba podpisać, i że bez podpisania się nie liczy.
Niestety, liczy się. Wyrażenie w sądzie woli ustnie, czyli odpowiedź "tak" na pytanie "czy zgadza się pani na rozwód" - jest już dla sądu wiążące.
Choć może być oczywiście tak, że coś przy okazji toczącej się sprawy trzeba podpisać, typu wynegocjowane u mediatora porozumienie rodzicielskie. Tu już wiedzy nie mam.
Acha, ok dzięki za wyjaśnienie. Będę już wiedziała o co chodzi - lepiej wiedzieć niż nie wiedzieć ;) W razie czego będę się pilnować żeby przypadkiem nie palnąć "tak" tam gdzie nie trzeba.
Abigail

Re: Od czego zacząć

Post autor: Abigail »

zaraz Pavel napisze że pozwalam się dręczyć dlatego jestem dręczona, mamy to na co się godzimy. Czy wszystkie zdradzane i poniżane latami osoby zgodzą się ze mną? Kiedy zapytałam męża dlaczego mnie poniża to odpowiedział że sama się poniżam :shock:
Abigail

Re: Od czego zacząć

Post autor: Abigail »

Pavel, złodziej napada na Ciebie i kradnie Ci portfel. Ty krzyczysz okradł mnie ten złodziej. A ludzie wokół Ciebie mówią nie nie to Ty sam pozwoliłeś na to że Cię ten złodziej okradł. trudno masz to na co się zgodziłeś. Ech.
Astro
Posty: 1206
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Od czego zacząć

Post autor: Astro »

Abigail pisze: 28 paź 2021, 19:38
Astro pisze: 28 paź 2021, 19:06 Abigail gdzieś mi to umklo czytając twój wątek.
Pozwolę sobie do tego wrócić .
Czy sąd dał ci do zrozumienia ,że masz wszelkie możliwości rozwoju i zarobkowania , czyli możliwość podjęcia lepiej płatnej pracy?
tak dokładnie tak jak to napisałeś.
Nie pocieszy cię to , takie stwierdzenie pada w 95% do mężczyzn. I nikt nad tym się nie rozczula czy słusznie czy nie. Ja tego doświadczyłem. Tylko stwierdziłem sobie skoro tak , to udowodnię sobie i wam ,że dam sobie radę. Daje , chociaż koszt jest ogromny w zdrowiu. Permanentny stres trwający już bardzo długo , zaczyna wystawiać rachunki
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Od czego zacząć

Post autor: Pavel »

Abigail pisze: 28 paź 2021, 20:28 Pavel, złodziej napada na Ciebie i kradnie Ci portfel. Ty krzyczysz okradł mnie ten złodziej. A ludzie wokół Ciebie mówią nie nie to Ty sam pozwoliłeś na to że Cię ten złodziej okradł. trudno masz to na co się zgodziłeś. Ech.
A widzisz, celny w moim przypadku przykład. Akurat w sierpniu pozwoliłem się okraść na niemałą sumę.
Tylko dlatego, że nie zabezpieczając swoich interesów formalnie zgodziłem się wyświadczyć tej osobie przysługę.
Kierowała mną tylko chęć pomocy i nie komplikowania życia tej osobie.
Ona to bezwzględnie wykorzystała gdy zorientowała się, że na realizacji swojej idei straciła.

No i tak - z jej strony - ograbiła mnie i moją rodzinę, była głucha na jakiekolwiek argumenty, nieskora do jakiegokolwiek kompromisu.
A z mojej - gdybym się zabezpieczył, nic takiego by się nie wydarzyło.
Czyli, aby ona mnie opędzlowała, potrzeba było abym ja opędzlować się pozwolił.

„Mamy to na co się godzimy” nie ma przełożenia w każdym przypadku, ale generalnie ma rscję bytu.

Ja również byłem w kryzysie małżeńskim, moja żona zachowywała się wtedy wobec mnie bez odrobiny szacunku, bezczelnie, wulgarnie, traktowała mnie jakbym był wart mniej niż zero. Generalnie - nic przyjemnego. Wybaczyłem, ale pamięć mam całkiem dobrą, czyli nie zapomniałem.
To co ona robiła, to oczywiście jej odpowiedzialność. Nie robiła tego, bo ją o to prosilem, ale jednak przyzwalałem na to, nie potrafiłem się mądrze i skutecznie bronić.
Ja natomiast już w trakcie kryzysu przyjrzałem się co jest we mnie nie tak, że jej na to pozwalam.
Co we mnie jest do naprawy, że aż tak mnie to dotyka.
Bo przecież moja wartość, godność nie jest wyznaczana przez drugiego człowieka, nawet żonę.
Poznałem więc lepiej siebie, Pokochałem, popracowałem nad tematem granic.
Teraz by mnie to nie dotykało, a nawet jeśli, to na Kompletnie innym poziomie.
Co nie znaczy, że bym sobie nic z tego nie robił.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Abigail

Re: Od czego zacząć

Post autor: Abigail »

Pavel pisze: 29 paź 2021, 8:05
Abigail pisze: 28 paź 2021, 20:28 Pavel, złodziej napada na Ciebie i kradnie Ci portfel. Ty krzyczysz okradł mnie ten złodziej. A ludzie wokół Ciebie mówią nie nie to Ty sam pozwoliłeś na to że Cię ten złodziej okradł. trudno masz to na co się zgodziłeś. Ech.
A widzisz, celny w moim przypadku przykład. Akurat w sierpniu pozwoliłem się okraść na niemałą sumę.
Tylko dlatego, że nie zabezpieczając swoich interesów formalnie zgodziłem się wyświadczyć tej osobie przysługę.
Kierowała mną tylko chęć pomocy i nie komplikowania życia tej osobie.
Ona to bezwzględnie wykorzystała gdy zorientowała się, że na realizacji swojej idei straciła.

No i tak - z jej strony - ograbiła mnie i moją rodzinę, była głucha na jakiekolwiek argumenty, nieskora do jakiegokolwiek kompromisu.
A z mojej - gdybym się zabezpieczył, nic takiego by się nie wydarzyło.
Czyli, aby ona mnie opędzlowała, potrzeba było abym ja opędzlować się pozwolił.

„Mamy to na co się godzimy” nie ma przełożenia w każdym przypadku, ale generalnie ma rscję bytu.

Ja również byłem w kryzysie małżeńskim, moja żona zachowywała się wtedy wobec mnie bez odrobiny szacunku, bezczelnie, wulgarnie, traktowała mnie jakbym był wart mniej niż zero. Generalnie - nic przyjemnego. Wybaczyłem, ale pamięć mam całkiem dobrą, czyli nie zapomniałem.
To co ona robiła, to oczywiście jej odpowiedzialność. Nie robiła tego, bo ją o to prosilem, ale jednak przyzwalałem na to, nie potrafiłem się mądrze i skutecznie bronić.
Ja natomiast już w trakcie kryzysu przyjrzałem się co jest we mnie nie tak, że jej na to pozwalam.
Co we mnie jest do naprawy, że aż tak mnie to dotyka.
Bo przecież moja wartość, godność nie jest wyznaczana przez drugiego człowieka, nawet żonę.
Poznałem więc lepiej siebie, Pokochałem, popracowałem nad tematem granic.
Teraz by mnie to nie dotykało, a nawet jeśli, to na Kompletnie innym poziomie.
Co nie znaczy, że bym sobie nic z tego nie robił.
Wow. Jestem pełna podziwu dla takiej postawy. Podziwiam z daleka ale nie naśladuję, nie umiem nie potrafię. To dla mnie jakaś abstrakcja jest. Znam te wszystkie mądre hasła tak ale jak, no jak je zrealizować kiedy czuje się kompletnie pozbawiona możliwości obrony. Jeśli nie chcę czegoś robić czy słuchać to do męża nie dociera. Mówię - nie a on i tak swoje. Realizuje swój plan niszczenia mnie a ja mogę tylko stać z boku i się przyglądać czy i kiedy to szaleństwo się skończy.
Podziwiam i gratuluję, że potrafiłeś, że udało Ci się to poskładać bo ja na ten moment nie wyobrażam sobie tak jak gdyby nigdy nic uprzejmie pogawędzić sobie z człowiekiem który jeszcze chwilę wcześniej traktował mnie jak ścierkę do podłogi. A może wcale nie muszę i mogę i mam prawo mu powiedzieć że nie chcę mieć z nim kontaktu bo ten kontakt mnie w tej chwili za bardzo boli. A jeśli chodzi o sprawy dzieci niech pisze wiadomości tekstowe.
Abigail

Re: Od czego zacząć

Post autor: Abigail »

Astro pisze: 28 paź 2021, 21:07
Abigail pisze: 28 paź 2021, 19:38
Astro pisze: 28 paź 2021, 19:06 Abigail gdzieś mi to umklo czytając twój wątek.
Pozwolę sobie do tego wrócić .
Czy sąd dał ci do zrozumienia ,że masz wszelkie możliwości rozwoju i zarobkowania , czyli możliwość podjęcia lepiej płatnej pracy?
tak dokładnie tak jak to napisałeś.
Nie pocieszy cię to , takie stwierdzenie pada w 95% do mężczyzn. I nikt nad tym się nie rozczula czy słusznie czy nie. Ja tego doświadczyłem. Tylko stwierdziłem sobie skoro tak , to udowodnię sobie i wam ,że dam sobie radę. Daje , chociaż koszt jest ogromny w zdrowiu. Permanentny stres trwający już bardzo długo , zaczyna wystawiać rachunki
Astro, no widzisz a tym razem padło do kobiety i to samotnej i to z dwójką dzieci. Widać się sądowi pomyliło a może mu się nie spodobałam ;)

Astro wiesz, że za żadne pieniądze nie kupisz zdrowia. To że żona ma wymagania z księżyca nie znaczy że musisz je spełniać. Dbaj o siebie przede wszystkim bo jak się wykończysz to co Ci z tych pieniędzy. Nikomu nie musisz nic udowadniać. Ja zdecydowałam nie słuchać "dobrych rad" męża i sądu tylko robić tak żeby było dobrze dla dzieci i dla mnie bo on to już się dawno wypisał z tej rodziny.
Abigail

Re: Od czego zacząć

Post autor: Abigail »

jeszcze jedna rzecz mi wpadła, Pavel zaufałeś obcemu jakiemuś człowiekowi i on Cie wykorzystał i oszukał - przykro ale to był obcy a w małżeństwie kiedy ufasz osobie najbliższej powierzasz jej życie swoje i swoich dzieci bo niestety w rodzinie istnieje zależność między jej elementami. Doświadczenie zdrady i oszustwa ze strony osoby najbliższej która wykorzystuje zaufanie drugiej strony jest dla mnie czymś czego nie można usprawiedliwić własną nieuwagą nieroztropnością i czym tam jeszcze i przed czym trzeba się bronić jedyne co mi teraz przychodzi do głowy to separacja bo na normalną rozmowę nie ma szans a na terapię nie ma zgody.

Widzę z Twojej strony niezwykłą dojrzałość, że na siebie bierzesz odpowiedzialność za tą sytuację w swoim małżeństwie ale tak naprawdę w życiu bywają historie na które po prostu nie mamy wpływu - dzieją się albo nie i koniec. W otoczeniu mam przykłady o tragediach w małżeństwie, zdradach z nudów lub żeby podkręcić swoje ego - nie dlatego że żona czy mąż nie mieli granic po prostu bo tak bo było można bo była okazja i tyle. A kiedy kochance się znudziło to cudowny powrót do rodziny, nie dlatego że żona coś ze sobą zrobiła. Po prostu bo tak i tyle.

Kiedyś oglądałam taki film "Plac zbawiciela" zapadł mi w pamięć mocno - nie wiem czy widzieliście ale jeśli nie to polecam. Pokazuje jak zewnętrzne warunki demaskują ludzi i pokazują to kim naprawdę oni potrafią być - dlaczego? Bo można bo nie było granic moralnych w środku w tych ludziach? Bo to osoba która popełnia zło nie ma w sobie granic i to czy ja lub ktokolwiek inny będzie je miał nie zatrzyma tej osoby która ich nie ma. Nie jestem za tym żeby nie mieć granic, są one bardzo potrzebne żeby być asertywnym, chronić siebie, nie zwariować wiedzieć kim jestem itp. ale to że ja je mam nie powstrzyma drugiej osoby przed krzywdzeniem. Możliwe że jej się w końcu znudzi jeśli zobaczy że nie robi to na mnie wrażenia albo jeśli znajdzie sobie inny obiekt ale czynników jest dużo więcej niż tylko to że ja coś zrobiłam i nagle wszystko się odmieniło. Nie wiem jak zatrzymać to szaleństwo? Nie wiem chyba nie da się, no może koniec świata jedynie przychodzi mi do głowy. Ale póki co końca świata brak a tu żyć trzeba. To nie znaczy że jestem przeciwna pracy nad sobą wręcz przeciwnie uważam że człowiek jest stworzony do doskonalenia siebie dążenia do bycia tym kim chce mnie widzieć Bóg. Chociaż ta wizja jest sprzeczna z tym kim chce mnie widzieć mąż... ale moja praca nad sobą ma być ze względu na Boga no i może trochę na mnie. Widzę wokół siebie podobne schematy kiedy kobiety w kryzysie małżeńskim nagle zmieniają się o 180 stopni, wszystko w swoim wyglądzie poprawiają - one to robią dla siebie czy dla tego męża który odszedł? A jak nie wróci o frustracja do kwadratu i wtedy szukanie następnego bo w końcu życie mija a ja niczyja. Nie chce tak, to dla mnie nie ma sensu. Może to nie o taką pracę chodzi może bardziej wewnętrzną. To co Pavel piszesz o granicach jest dla mnie jakąś utopią niedoścignionym ideałem żeby w sobie wytworzyć taką ochronę, która mi pozwoli nie dopuszczać tych zachowań, słów męża? To jest sztuka większa niż bruce lee wykonał w wejsciu smoka. No nie wiem jak to zrobić, pomodlę się dziś o to.
Abigail

Re: Od czego zacząć

Post autor: Abigail »

Pavel pisze: 27 paź 2021, 13:54

Nie będę ponosił konsekwencji, także nie mam zamiaru brać za to moralnej odpowiedzialności.
I nie chodziło mi o wzywanie Policji, takie akcje to jednak w sytuacji bardziej adekwatnej niż sprzątanie.
Spokojna głowa to mój bałagan i moje konsekwencje. W końcu jestem tu po to żeby się właśnie poradzić ludzi którzy przez coś podobnego przeszli. Ostatecznie decyzje podejmuję sama.
Nie chodzi tylko o sprzątanie ale o całokształt zachowania męża w domu co na dłuższą metę jest nie do zaakceptowania. Już raz policję wezwałam w wyniku sytuacji opisanej wcześniej. Mąż robi tak, że działa w granicach a może bardziej na krawędzi granic uprzykrzając skutecznie życie a jednocześnie tak żeby z wierzchu nie było widać. To jest przemoc psychiczna i finansowa stosowana latami czego nie widać bo siniaków brak a ja do tej pory siedziałam cicho i czekałam na cud i może to nie było najlepsze z mojej strony bo teraz każdy patrzy jak na wariatkę. No chciała co ma. Później w faktach: "to była taka spokojna rodzina" no była po drugiej stronie drzwi spokojnie i cicho latami dręczona żona nie wytrzymała i zagazowała siebie i dzieci. Drastyczny przykład ale nie zamierzam powielać tylko próbuję przedstawić ten destrukcyjny mechanizm. Więc może w tej sytuacji dobrze że pomieszkuje tylko okresowo bo jest czas na nabranie powietrza.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Od czego zacząć

Post autor: Ruta »

Zapytałaś o to jaka jest recepta na skuteczną ochronę. To temat mi bardzo bliski. Takiej skutecznej ochrony nauczyłam się tu na forum. Ekspertem jeszcze nie jestem, ale udało mi się skutecznie zatrzymać przemoc ze strony męża.

Widzę dwa filary takiej obrony. Pierwszy to nauka stawiania granic. Drugi to dobra komunikacja.

Granice skuteczne to takie, które stawiamy sobie. Piszesz: mówię mu nie, a on i tak dalej robi co robi. To granica stawiana komuś. Nie działa. Nie mamy wpływu na innych. Granica postawiona sobie jest inna: nie chcę być wyzywana. Więc gdy ktoś mnie wyzywa odchodzę, wychodzę, rozłączam się, albo wzywam policję, zależnie od sytuacji. Na siebie wpływ mam.

Dobra komunikacja pomaga lepiej rozumieć siebie, to gdzie się swoje granice ma i jak je komunikować, ale też lepiej rozumieć drugą osobę. To też pomaga znacząco zmniejszyć ilość przemocy w relacji.

Przykładowo piszesz, że mąż realizuje plan zniszczenia ciebie. Nie wykluczam, że ma taki plan. I wierzę, że zachowuje się tak, jakby taki plan miał. Tyle że to nie to samo. Zrozumienie co stoi za zachowaniem drugiej osoby pomaga reagować na nie adekwatniej. Mój mąż chciał spowodować, że wystąpię o rozwód. A ja się zastanawiałam bezproduktywnie co mu zrobiłam i takie tam. To nie był plan zniszczenia mnie, choć tak wyglądał, tylko plan uzyskania rozwodu moimi rękami.

Z granicami stawianymi sobie warto eksperymentować w różnych relacjach. Komunikacji bez przemocy uczę się od Rosenberga. Jego książki są w stałej sprzedaży, są też jego wystąpienia na You Tubie. Polecam.
Abigail

Re: Od czego zacząć

Post autor: Abigail »

Ruta pisze: 29 paź 2021, 18:52 Zapytałaś o to jaka jest recepta na skuteczną ochronę. To temat mi bardzo bliski. Takiej skutecznej ochrony nauczyłam się tu na forum. Ekspertem jeszcze nie jestem, ale udało mi się skutecznie zatrzymać przemoc ze strony męża.

Widzę dwa filary takiej obrony. Pierwszy to nauka stawiania granic. Drugi to dobra komunikacja.

Granice skuteczne to takie, które stawiamy sobie. Piszesz: mówię mu nie, a on i tak dalej robi co robi. To granica stawiana komuś. Nie działa. Nie mamy wpływu na innych. Granica postawiona sobie jest inna: nie chcę być wyzywana. Więc gdy ktoś mnie wyzywa odchodzę, wychodzę, rozłączam się, albo wzywam policję, zależnie od sytuacji. Na siebie wpływ mam.

Dobra komunikacja pomaga lepiej rozumieć siebie, to gdzie się swoje granice ma i jak je komunikować, ale też lepiej rozumieć drugą osobę. To też pomaga znacząco zmniejszyć ilość przemocy w relacji.

Przykładowo piszesz, że mąż realizuje plan zniszczenia ciebie. Nie wykluczam, że ma taki plan. I wierzę, że zachowuje się tak, jakby taki plan miał. Tyle że to nie to samo. Zrozumienie co stoi za zachowaniem drugiej osoby pomaga reagować na nie adekwatniej. Mój mąż chciał spowodować, że wystąpię o rozwód. A ja się zastanawiałam bezproduktywnie co mu zrobiłam i takie tam. To nie był plan zniszczenia mnie, choć tak wyglądał, tylko plan uzyskania rozwodu moimi rękami.

Z granicami stawianymi sobie warto eksperymentować w różnych relacjach. Komunikacji bez przemocy uczę się od Rosenberga. Jego książki są w stałej sprzedaży, są też jego wystąpienia na You Tubie. Polecam.
Dzięki, skorzystam. Dobrze to wyjaśniłaś, poczytam, posłucham może coś do mnie zacznie docierać bo na razie to jak błądzenie w ciemnościach.
Astro
Posty: 1206
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Od czego zacząć

Post autor: Astro »

Abigail pisze: 29 paź 2021, 8:31
Astro pisze: 28 paź 2021, 21:07
Abigail pisze: 28 paź 2021, 19:38

tak dokładnie tak jak to napisałeś.
Nie pocieszy cię to , takie stwierdzenie pada w 95% do mężczyzn. I nikt nad tym się nie rozczula czy słusznie czy nie. Ja tego doświadczyłem. Tylko stwierdziłem sobie skoro tak , to udowodnię sobie i wam ,że dam sobie radę. Daje , chociaż koszt jest ogromny w zdrowiu. Permanentny stres trwający już bardzo długo , zaczyna wystawiać rachunki
Astro, no widzisz a tym razem padło do kobiety i to samotnej i to z dwójką dzieci. Widać się sądowi pomyliło a może mu się nie spodobałam ;)

Astro wiesz, że za żadne pieniądze nie kupisz zdrowia. To że żona ma wymagania z księżyca nie znaczy że musisz je spełniać. Dbaj o siebie przede wszystkim bo jak się wykończysz to co Ci z tych pieniędzy. Nikomu nie musisz nic udowadniać. Ja zdecydowałam nie słuchać "dobrych rad" męża i sądu tylko robić tak żeby było dobrze dla dzieci i dla mnie bo on to już się dawno wypisał z tej rodziny.
A może stwierdził , ze takie możliwości masz. I może rzeczywiście one są . Spojrzałaś na to w ten sposób?
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Od czego zacząć

Post autor: Ruta »

Błądzenie w ciemnościach znam. Powoli się rozjaśniają, w miarę praktyki. Nie martw się błędami. Na nich się uczymy.
Ja te swoje nieporadne granice stawiałam i część opisywałam na forum. Na szczęście jest tu solidna grupa kochanych ludzi, gotowych serdecznie i prosto z mostu napisać co jest nie tak. Co mi naukę znacząco przyśpieszyło.
A bywało śmiesznie. Czasem chciałam postawić granicę, a puszczałam bombę atomową. A czasem myślałam, że stawiam porządną granicę a wychodził nędzny żywopłocik, który stratowałaby i mrówka. Teraz idzie mi lepiej. Ale nie bez różnych wpadek. Na plus jest to, że z czasem niektóre granice stawiają się automatycznie. I bardzo pomagają w relacjach z ludźmi. Także zawodowych. I z dziećmi także.
Jedyne istoty które mają gdzieś granice to koty. Jeśli uda mi się kiedyś postawić sobie skuteczną granicę w relacji z kotami, opiszę to na pewno. A na razie pokornie drapię, głaskam, udaję, że nie pamiętam, że dopiero co było karmienie i ignoruję ślady łapek na świeżo umytym stole.
ODPOWIEDZ