Ratowanie małżeństwa
Moderator: Moderatorzy
Ratowanie małżeństwa
Błagam o modlitwe za moje małżeństwo które wisi na włosku. Mąż stał się innym człowiekiem. Pojawiła się choroba i inna kobieta . Sama robie co w mojej mocy ale on mnie odtrąca. Ucieka w inne używki. Traktuje mnie jak obcą osobę.Jesteśmy małżeństwem od ponad 2 lat. Prosze Was o modlitwe.
Ania
Ania
Re: Ratowanie małżeństwa
Witaj na forum Ann91,
Omodlona zostaniesz z pewnością, sam się dołączam
Chciałbym witając cię przypomnieć jednocześnie nasz regulamin. Ostrzegamy i gorąco polecamy (dla dobra twego i twoich bliskich), byś była ostrożna przy podawaniu w postach informacji mogących spowodować identyfikację ciebie i twojej rodziny w realnym świecie.
W Internecie bowiem, wbrew mitom, anonimowi nie jesteśmy.
Przykro mi, że tak się zadziało w waszym małzeństwie.
Jednocześnie, bazując na doświadczeniu własnym i czasie na forum spędzonym, mam przekonanie graniczące z pewnością, że nie jest to kwestia szczęścia lub pecha, a konsekwencje waszej pracy nad małżeństwem, wiedzy i nade wszystko relacji z Panem Bogiem.
Jako, że nie mamy bezpośredniego wpływu na drugą osobę, na forum polecamy rozpoczęcie zmiany siebie - bo mamy tę moc sprawczą.
Oczywiście jest to proces i niemały trud, ale warto.
Dzięki temu bez względu na to co się zadzieje w waszym małzeństwie, ty możesz wkroczyć na drogę stawania się, każdego dnia, najlepszą na ten dzień wersją samej siebie.
Warto więc odrobić swoją „pracę domową” - nawrócić się (czyli zmienić myślenie), nabyć wiedzę o sobie, mężu i małzeństwie której do tej pory nie nabyłaś (jak większość lub wszyscy na forum), rozpoznać swoje dysfunkcje i leczyć u ich źródeł, przeanalizować małżeństwo i tam również w mądry sposób (czyli zaczynając i kończąc głównie na sobie) naprawiać.
Pisałaś, że robisz wszystko co w twojej mocy a mąż cię odtrąca.
Dzięki czytaniu innych wątków na forum możesz się dowiedzieć (polecam, forum to kopalnia wiedzy o kryzysach małżeńskich), że jak zakładam popełniasz klasyczne błędy popełniane przez małżonków rozpaczliwie chcących ratować małżeństwo.
Też je (chyba wszystkie) popełniłem i z perspektywy czasu wiem, że te pełne dobrych intencji zachowanie jest antyskuteczne.
Masz w okolicy jakieś ognisko Sychar?
Oto ich lista:
www.sychar.org/ogniska
Wsparcie w realu, w tak trudnym czasie jest nieocenionym wsparciem. Doświadczenie własne i obserwacja mówią mi, że trudno znaleźć w tym trudnym czasie chociażby kogoś komu można się wygadać, zwierzyć, zostać zrozumianym.
Osoby które przechodziły/przechodzą podobne zawirowania mają te zrozumienie, mogą podzielić się doświadczeniem, wesprzeć.
Najlepszym wsparciem jest natomiast Bóg, on bowiem nigdy nas nie odtrąci, nie zawiedzie.
Jak wygląda twoja z Nim relacja?
Niebawem zapewne odezwą się inni forumowicze.
Pamiętam w modlitwie.
Omodlona zostaniesz z pewnością, sam się dołączam
Chciałbym witając cię przypomnieć jednocześnie nasz regulamin. Ostrzegamy i gorąco polecamy (dla dobra twego i twoich bliskich), byś była ostrożna przy podawaniu w postach informacji mogących spowodować identyfikację ciebie i twojej rodziny w realnym świecie.
W Internecie bowiem, wbrew mitom, anonimowi nie jesteśmy.
Przykro mi, że tak się zadziało w waszym małzeństwie.
Jednocześnie, bazując na doświadczeniu własnym i czasie na forum spędzonym, mam przekonanie graniczące z pewnością, że nie jest to kwestia szczęścia lub pecha, a konsekwencje waszej pracy nad małżeństwem, wiedzy i nade wszystko relacji z Panem Bogiem.
Jako, że nie mamy bezpośredniego wpływu na drugą osobę, na forum polecamy rozpoczęcie zmiany siebie - bo mamy tę moc sprawczą.
Oczywiście jest to proces i niemały trud, ale warto.
Dzięki temu bez względu na to co się zadzieje w waszym małzeństwie, ty możesz wkroczyć na drogę stawania się, każdego dnia, najlepszą na ten dzień wersją samej siebie.
Warto więc odrobić swoją „pracę domową” - nawrócić się (czyli zmienić myślenie), nabyć wiedzę o sobie, mężu i małzeństwie której do tej pory nie nabyłaś (jak większość lub wszyscy na forum), rozpoznać swoje dysfunkcje i leczyć u ich źródeł, przeanalizować małżeństwo i tam również w mądry sposób (czyli zaczynając i kończąc głównie na sobie) naprawiać.
Pisałaś, że robisz wszystko co w twojej mocy a mąż cię odtrąca.
Dzięki czytaniu innych wątków na forum możesz się dowiedzieć (polecam, forum to kopalnia wiedzy o kryzysach małżeńskich), że jak zakładam popełniasz klasyczne błędy popełniane przez małżonków rozpaczliwie chcących ratować małżeństwo.
Też je (chyba wszystkie) popełniłem i z perspektywy czasu wiem, że te pełne dobrych intencji zachowanie jest antyskuteczne.
Masz w okolicy jakieś ognisko Sychar?
Oto ich lista:
www.sychar.org/ogniska
Wsparcie w realu, w tak trudnym czasie jest nieocenionym wsparciem. Doświadczenie własne i obserwacja mówią mi, że trudno znaleźć w tym trudnym czasie chociażby kogoś komu można się wygadać, zwierzyć, zostać zrozumianym.
Osoby które przechodziły/przechodzą podobne zawirowania mają te zrozumienie, mogą podzielić się doświadczeniem, wesprzeć.
Najlepszym wsparciem jest natomiast Bóg, on bowiem nigdy nas nie odtrąci, nie zawiedzie.
Jak wygląda twoja z Nim relacja?
Niebawem zapewne odezwą się inni forumowicze.
Pamiętam w modlitwie.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Re: Ratowanie małżeństwa
Witaj, czyli mąż już jest w jakimś nałogu, że ucieka w inne? co to za nałóg? Możesz napisać coś więcej?Ann91 pisze: ↑22 sie 2021, 15:53 Błagam o modlitwe za moje małżeństwo które wisi na włosku. Mąż stał się innym człowiekiem. Pojawiła się choroba i inna kobieta . Sama robie co w mojej mocy ale on mnie odtrąca. Ucieka w inne używki. Traktuje mnie jak obcą osobę.Jesteśmy małżeństwem od ponad 2 lat. Prosze Was o modlitwe.
Ania
Re: Ratowanie małżeństwa
Może źle ujełam to słowo z tymi "używkami". Mąż sam szuka kontaktu z innymi kobietami przyzanal mi sie ze mial zblizenie z kolezanka z pracy, kupil sobie motor na ktorym jezdzi jak szalony mowi ze musi odreagowac w ten sposób . Powiedzial mi ze jest w trakcie leczenia bo zachorowal. Ja bardzo chve byc przy nim staram sie jak moge. Jednak on mnie odtraca nie chce zebym mieszkala w domu , wiec ja wyprowadzialm sie do swojej mamy. Dzwoni do mnie i rozmawia jak do kolezanki. Chce z nim byc w tym wszystkim. Ja sama dzwonie i pisze do niego pierwsza jednak on mnie traktuje olewajaco . Zbytnio nie interesuje go moja osoba. Czuje jakbym sie caly czas mu narzucala. Bardzo sie zmienil to nie jest ten czlowiek co kiedys. Ciezko mi z tym wszystkim. Zakladają rodzine mialam inne wyobrazenie . Najgorsze to jest to ze nawet na modlitwie nie moge sie skupic bo caly czas w glowie mam zal , smutek , desperacje i stos pytan dlaczego itd.
-
- Posty: 150
- Rejestracja: 23 lut 2020, 22:16
- Jestem: już po kryzysie
- Płeć: Kobieta
Re: Ratowanie małżeństwa
Czy Twój mąż dalej utrzymuje kontakt z koleżanką z pracy? Lub innymi kobietami? Mylisz o tym, czy wypierasz tą informację, żeby nie ranić samej siebie?
Re: Ratowanie małżeństwa
Czyli była zdrada? jesteście małżeństwem salramentalnym? proponuję na początek poczytać forum, czytałaś listę Zerty? jest bardzo pomocna w kryzysach. A przede wszystkim zajęcie się sobą, nie narzucanie i może też terapia ,jeśli bardzo źle to znosisz, to być może leki wyciszające. Ogólnikowo piszesz, były jakieś kłótnie? problemy? nikt nie odchodzi od tak sobie od drugiej osoby. Polecam też lektury z forum do poczytania, konferencje.Ann91 pisze: ↑23 sie 2021, 11:39 Może źle ujełam to słowo z tymi "używkami". Mąż sam szuka kontaktu z innymi kobietami przyzanal mi sie ze mial zblizenie z kolezanka z pracy, kupil sobie motor na ktorym jezdzi jak szalony mowi ze musi odreagowac w ten sposób . Powiedzial mi ze jest w trakcie leczenia bo zachorowal. Ja bardzo chve byc przy nim staram sie jak moge. Jednak on mnie odtraca nie chce zebym mieszkala w domu , wiec ja wyprowadzialm sie do swojej mamy. Dzwoni do mnie i rozmawia jak do kolezanki. Chce z nim byc w tym wszystkim. Ja sama dzwonie i pisze do niego pierwsza jednak on mnie traktuje olewajaco . Zbytnio nie interesuje go moja osoba. Czuje jakbym sie caly czas mu narzucala. Bardzo sie zmienil to nie jest ten czlowiek co kiedys. Ciezko mi z tym wszystkim. Zakladają rodzine mialam inne wyobrazenie . Najgorsze to jest to ze nawet na modlitwie nie moge sie skupic bo caly czas w glowie mam zal , smutek , desperacje i stos pytan dlaczego itd.
Re: Ratowanie małżeństwa
Powiedzial ze sie tylko z nia pocalowal. Jestesmy ze soba 9 lat z czego 2 lata po slubie... klotnie bywaly ale tlumaczylam sobie ze przeciez w kazdym malzenstwie są. Ogolnie mamy rozne charaktery on wybuchowy ja ta bardziej spokojna. Problem tez byl jesli chodzi o kwestie kosciola. On chodzil jak musial czyli ze mna w niedziele do kosciola. Ja natomiast staram sie byc na mszy swietej takze w tygodniu. Zauwazylam.ze od 2 -3 mcy nawet w niedziele ze mna nie chcial chodzic na msze. Stwierdzil ze nie ma ochoty. Nieraz bylo mi bardzo przykro bo bardzo pragnelam zebysmy razem sie modlili. Teraz z perspektywy czasu stwoerdzam ze bardziej moglam.go zachecac do czytania Slowa Bożego i do uczestniczenia w zyciu kosciola... Widze ze dzieje sie z nim cos zlego. Sam sobie nie potrafi pomoc. Szuka ucieczki w szybką jazde , tatuaze. Ciezko mi to wszystko znosic. Zwlaszcza przeraza mnie ta obojetnosc wobec mnie. On zawsze byl czuly opiekunczy troskliwy. W zyciu bym nie pomyslala ze tak sie moze czlowiek zmienic.
Re: Ratowanie małżeństwa
Również polecam poczytać listę Zerty. Tak kilkanaście razy na początek. Powoli i uważnie.
Swoim zachowaniem nie przyciągniesz raczej męża, sam pamiętam podobne swoje zabiegi.
Wzbudzały tylko litość zmieszaną z pogardą. Żona Straciła do mnie szacunek, bo swoim zachowaniem ją wręcz o to prosiłem.
Mamy to na co się godzimy jak to słusznie pisała Lustro.
Swoim zachowaniem nie przyciągniesz raczej męża, sam pamiętam podobne swoje zabiegi.
Wzbudzały tylko litość zmieszaną z pogardą. Żona Straciła do mnie szacunek, bo swoim zachowaniem ją wręcz o to prosiłem.
Mamy to na co się godzimy jak to słusznie pisała Lustro.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Re: Ratowanie małżeństwa
Tak ,bo razem pracują3letniaMężatka pisze: ↑23 sie 2021, 12:09 Czy Twój mąż dalej utrzymuje kontakt z koleżanką z pracy? Lub innymi kobietami? Mylisz o tym, czy wypierasz tą informację, żeby nie ranić samej siebie?
Re: Ratowanie małżeństwa
Witaj Ann91,Ann91 pisze: ↑23 sie 2021, 11:39 Może źle ujełam to słowo z tymi "używkami". Mąż sam szuka kontaktu z innymi kobietami przyzanal mi sie ze mial zblizenie z kolezanka z pracy, kupil sobie motor na ktorym jezdzi jak szalony mowi ze musi odreagowac w ten sposób . Powiedzial mi ze jest w trakcie leczenia bo zachorowal. Ja bardzo chve byc przy nim staram sie jak moge. Jednak on mnie odtraca nie chce zebym mieszkala w domu , wiec ja wyprowadzialm sie do swojej mamy. Dzwoni do mnie i rozmawia jak do kolezanki. Chce z nim byc w tym wszystkim. Ja sama dzwonie i pisze do niego pierwsza jednak on mnie traktuje olewajaco . Zbytnio nie interesuje go moja osoba. Czuje jakbym sie caly czas mu narzucala. Bardzo sie zmienil to nie jest ten czlowiek co kiedys. Ciezko mi z tym wszystkim. Zakladają rodzine mialam inne wyobrazenie . Najgorsze to jest to ze nawet na modlitwie nie moge sie skupic bo caly czas w glowie mam zal , smutek , desperacje i stos pytan dlaczego itd.
Mój mąż odszedł nagle 1,5 roku temu mówiąc, że mnie nie kocha. Był to mocny cios, bo wcześniej przez 3 miesiące "naprawialiśmy"naszą relację, jednakże to ja się miałam dostosować i zmienić, a ponieważ tego nie chciałam zrobić to odszedł. A przed słyszałam jakie to ma fajne koleżanki w pracy - rzucają mu się na powitanie na szyję - oczywiście powiedziałam mu co ja o tym myślę. Po odejściu męża posypałam się strasznie, a jeszcze miałam dziecko, którym trzeba było się zająć. Na dodatek przyszła pandemia i zamknięcie w domach, do tego nauka zdalna, a jeszcze zostałam bez auta. A mój mąż żył jak kawaler - nawet o synu zapomniał. Zamiast zabrać swoje ciuchy to kupował nowe. Był w wielkim amoku. Nawet ze swoją rodziną nie chciał rozmawiać, choć próbowali. A ja się zamartwiałam, czy nie ma depresji, jakiejś choroby psychicznej. Ciągle był w moich myślach a ja przez to się coraz bardziej niszczyłam, nie spałam po nocach, nie jadłam, ciągle byłam zdenerwowana więc obrywało się dziecku, które też przeżywało odrzucenie przez ojca. A mój mąż olewał nawet obowiązki wobec syna, ile ja łez wylałam - to tylko wie Bóg i poduszka. Na szczęście trafiłam do psychiatry i dostałam tabletki na sen, dzięki którym zaczełam w końcu normalnie i na spokojnie funkcjonować. Dodatkowo terapia z terapeutą, dzięki której mogłam się wygadać i zrozumieć wiele spraw. Nie wiem gdzie przez wiele miesięcy mój mąż przebywał, czy miał jakąś kowalską, po pół roku mąż chciał wracać -dla dobra syna- ale chciał abyśmy zapomnieli o tych paru miesiącach, zamietli wszystko pod dywan, zaczęli od nowa. Tzn. ja się miałam dostosować do niego. Nie zgodziłam się. A im więcej czytam, słucham konferencji czy rozmawiam z różnymi księżmi, to upewniam się, że dopóki mój mąż nie zapragnie tworzyć prawdziwego małżeństwa i rodziny to nie damy rady żyć bez kryzysu.
Smutek u żal pozostaną na długo. Będzie złość, poczucie pustki. Ale warto się temu wszystkiemu A bardzo nie poddawać - staraj się żyć normalnie i dbać o siebie. Nie daj się zniszczyć postępowaniu męża i swoim myślom.
Re: Ratowanie małżeństwa
Czy przypadkiem mąż nie dobiega do 40stki? jest coś takiego jak kryzys wieku średniego. Mój mąż tak ma, stara żona nie spełniła jego oczekiwań, więc chcial odejść, teraz nie wiem, zyję w zawieszeniu.Ubiera krótkie spodnie, chodzi do fryzjera co dwa tygodnie by siwe włosy nie wyszły, jeździ gdzie chce, robi co chce. Nie chce bliskości, jest rozczarowany życiem i jest bardzo egoistyczny. Może jest podobnie u Ciebie, bo ja nie znam swojego męża. Od początku kryzysu zajmuje się sobą i też robię rzeczy których bym kiedyś nie zrobiła, spełniam swoje marzenia, pragnienia bez męża.Ann91 pisze: ↑23 sie 2021, 15:39 Powiedzial ze sie tylko z nia pocalowal. Jestesmy ze soba 9 lat z czego 2 lata po slubie... klotnie bywaly ale tlumaczylam sobie ze przeciez w kazdym malzenstwie są. Ogolnie mamy rozne charaktery on wybuchowy ja ta bardziej spokojna. Problem tez byl jesli chodzi o kwestie kosciola. On chodzil jak musial czyli ze mna w niedziele do kosciola. Ja natomiast staram sie byc na mszy swietej takze w tygodniu. Zauwazylam.ze od 2 -3 mcy nawet w niedziele ze mna nie chcial chodzic na msze. Stwierdzil ze nie ma ochoty. Nieraz bylo mi bardzo przykro bo bardzo pragnelam zebysmy razem sie modlili. Teraz z perspektywy czasu stwoerdzam ze bardziej moglam.go zachecac do czytania Slowa Bożego i do uczestniczenia w zyciu kosciola... Widze ze dzieje sie z nim cos zlego. Sam sobie nie potrafi pomoc. Szuka ucieczki w szybką jazde , tatuaze. Ciezko mi to wszystko znosic. Zwlaszcza przeraza mnie ta obojetnosc wobec mnie. On zawsze byl czuly opiekunczy troskliwy. W zyciu bym nie pomyslala ze tak sie moze czlowiek zmienic.
Re: Ratowanie małżeństwa
34 lata wiec jeszcze troche do 40stki brakuje... ale moze faktycznie jakis kryzys ma. Tylko nie wiem czy ja jako "żona " nie powinnam wrocic do domu. Poki co mieszkam ma walizkach u swojej mamy. Decyjze o wyprowadzeniu podjelam szybko i gwaltownie oczywiscie pod wplywem wzburzenia. Wiem tez ze maz jest chory o czym powiedzial mi 2 tygodnie temu ( razem z informacja o kochance ) Ma nieciekawa diagnoze tylko ze odpycha moja pomoc i wsparcie. Dlatego zastanawiam sie ze moze powinnam wrocic chociazby ze wzgekdu na to ze jest chory... nie wiem juz sama . Pogubilam sie i nie mysle juz racjonalnie. Nie rozumiem jego zachowania ...proszs Boga o światło. Modle sie codzziennie o jego nawrocenie i powrot do zycia w rodzinie.Caliope pisze: ↑24 sie 2021, 9:15Czy przypadkiem mąż nie dobiega do 40stki? jest coś takiego jak kryzys wieku średniego. Mój mąż tak ma, stara żona nie spełniła jego oczekiwań, więc chcial odejść, teraz nie wiem, zyję w zawieszeniu.Ubiera krótkie spodnie, chodzi do fryzjera co dwa tygodnie by siwe włosy nie wyszły, jeździ gdzie chce, robi co chce. Nie chce bliskości, jest rozczarowany życiem i jest bardzo egoistyczny. Może jest podobnie u Ciebie, bo ja nie znam swojego męża. Od początku kryzysu zajmuje się sobą i też robię rzeczy których bym kiedyś nie zrobiła, spełniam swoje marzenia, pragnienia bez męża.Ann91 pisze: ↑23 sie 2021, 15:39 Powiedzial ze sie tylko z nia pocalowal. Jestesmy ze soba 9 lat z czego 2 lata po slubie... klotnie bywaly ale tlumaczylam sobie ze przeciez w kazdym malzenstwie są. Ogolnie mamy rozne charaktery on wybuchowy ja ta bardziej spokojna. Problem tez byl jesli chodzi o kwestie kosciola. On chodzil jak musial czyli ze mna w niedziele do kosciola. Ja natomiast staram sie byc na mszy swietej takze w tygodniu. Zauwazylam.ze od 2 -3 mcy nawet w niedziele ze mna nie chcial chodzic na msze. Stwierdzil ze nie ma ochoty. Nieraz bylo mi bardzo przykro bo bardzo pragnelam zebysmy razem sie modlili. Teraz z perspektywy czasu stwoerdzam ze bardziej moglam.go zachecac do czytania Slowa Bożego i do uczestniczenia w zyciu kosciola... Widze ze dzieje sie z nim cos zlego. Sam sobie nie potrafi pomoc. Szuka ucieczki w szybką jazde , tatuaze. Ciezko mi to wszystko znosic. Zwlaszcza przeraza mnie ta obojetnosc wobec mnie. On zawsze byl czuly opiekunczy troskliwy. W zyciu bym nie pomyslala ze tak sie moze czlowiek zmienic.
-
- Posty: 150
- Rejestracja: 23 lut 2020, 22:16
- Jestem: już po kryzysie
- Płeć: Kobieta
Re: Ratowanie małżeństwa
Mój mąż mial/ma tak samo jak wasi mężowie. Fryzjer co tydzień, siłownia, nowe tatuaże i szybkie samochody. Imprezy co tydzień, kac co niedzielę. Król życia. Ja też nie spełniałam wymagań męża. Po 30-stce już byłam za stara dla niego. Szukał i znalazł o wiele wiele młodszą. Teraz może się "pochwalić" wśród naszych starych, moich byłych znajomych.Caliope pisze: ↑24 sie 2021, 9:15Czy przypadkiem mąż nie dobiega do 40stki? jest coś takiego jak kryzys wieku średniego. Mój mąż tak ma, stara żona nie spełniła jego oczekiwań, więc chcial odejść, teraz nie wiem, zyję w zawieszeniu.Ubiera krótkie spodnie, chodzi do fryzjera co dwa tygodnie by siwe włosy nie wyszły, jeździ gdzie chce, robi co chce. Nie chce bliskości, jest rozczarowany życiem i jest bardzo egoistyczny. Może jest podobnie u Ciebie, bo ja nie znam swojego męża. Od początku kryzysu zajmuje się sobą i też robię rzeczy których bym kiedyś nie zrobiła, spełniam swoje marzenia, pragnienia bez męża.Ann91 pisze: ↑23 sie 2021, 15:39 Powiedzial ze sie tylko z nia pocalowal. Jestesmy ze soba 9 lat z czego 2 lata po slubie... klotnie bywaly ale tlumaczylam sobie ze przeciez w kazdym malzenstwie są. Ogolnie mamy rozne charaktery on wybuchowy ja ta bardziej spokojna. Problem tez byl jesli chodzi o kwestie kosciola. On chodzil jak musial czyli ze mna w niedziele do kosciola. Ja natomiast staram sie byc na mszy swietej takze w tygodniu. Zauwazylam.ze od 2 -3 mcy nawet w niedziele ze mna nie chcial chodzic na msze. Stwierdzil ze nie ma ochoty. Nieraz bylo mi bardzo przykro bo bardzo pragnelam zebysmy razem sie modlili. Teraz z perspektywy czasu stwoerdzam ze bardziej moglam.go zachecac do czytania Slowa Bożego i do uczestniczenia w zyciu kosciola... Widze ze dzieje sie z nim cos zlego. Sam sobie nie potrafi pomoc. Szuka ucieczki w szybką jazde , tatuaze. Ciezko mi to wszystko znosic. Zwlaszcza przeraza mnie ta obojetnosc wobec mnie. On zawsze byl czuly opiekunczy troskliwy. W zyciu bym nie pomyslala ze tak sie moze czlowiek zmienic.
Mąż jest w połowie drogi do 40-stki. I też chyba ma kryzys wieku średniego, który zaczął się po 30-stce i nadal trwa i trwa Piotruś Pan.
Re: Ratowanie małżeństwa
Jeśli masz możliwość wracaj, dla Ciebie samej. Ogólnie dlaczego ty się wyprowadziłaś jak to mąż ma grzechy. A jeśli do niczego nie doszło, to nie ma kochanki-kowalskiej, choć został napewno niesmak. Jesteś ŻONĄ, pamiętasz przysięgę? jesteście połączeni sakramentem, przed Bogiem póki śmierć was nie rozłączy.Ann91 pisze: ↑24 sie 2021, 13:1634 lata wiec jeszcze troche do 40stki brakuje... ale moze faktycznie jakis kryzys ma. Tylko nie wiem czy ja jako "żona " nie powinnam wrocic do domu. Poki co mieszkam ma walizkach u swojej mamy. Decyjze o wyprowadzeniu podjelam szybko i gwaltownie oczywiscie pod wplywem wzburzenia. Wiem tez ze maz jest chory o czym powiedzial mi 2 tygodnie temu ( razem z informacja o kochance ) Ma nieciekawa diagnoze tylko ze odpycha moja pomoc i wsparcie. Dlatego zastanawiam sie ze moze powinnam wrocic chociazby ze wzgekdu na to ze jest chory... nie wiem juz sama . Pogubilam sie i nie mysle juz racjonalnie. Nie rozumiem jego zachowania ...proszs Boga o światło. Modle sie codzziennie o jego nawrocenie i powrot do zycia w rodzinie.Caliope pisze: ↑24 sie 2021, 9:15Czy przypadkiem mąż nie dobiega do 40stki? jest coś takiego jak kryzys wieku średniego. Mój mąż tak ma, stara żona nie spełniła jego oczekiwań, więc chcial odejść, teraz nie wiem, zyję w zawieszeniu.Ubiera krótkie spodnie, chodzi do fryzjera co dwa tygodnie by siwe włosy nie wyszły, jeździ gdzie chce, robi co chce. Nie chce bliskości, jest rozczarowany życiem i jest bardzo egoistyczny. Może jest podobnie u Ciebie, bo ja nie znam swojego męża. Od początku kryzysu zajmuje się sobą i też robię rzeczy których bym kiedyś nie zrobiła, spełniam swoje marzenia, pragnienia bez męża.Ann91 pisze: ↑23 sie 2021, 15:39 Powiedzial ze sie tylko z nia pocalowal. Jestesmy ze soba 9 lat z czego 2 lata po slubie... klotnie bywaly ale tlumaczylam sobie ze przeciez w kazdym malzenstwie są. Ogolnie mamy rozne charaktery on wybuchowy ja ta bardziej spokojna. Problem tez byl jesli chodzi o kwestie kosciola. On chodzil jak musial czyli ze mna w niedziele do kosciola. Ja natomiast staram sie byc na mszy swietej takze w tygodniu. Zauwazylam.ze od 2 -3 mcy nawet w niedziele ze mna nie chcial chodzic na msze. Stwierdzil ze nie ma ochoty. Nieraz bylo mi bardzo przykro bo bardzo pragnelam zebysmy razem sie modlili. Teraz z perspektywy czasu stwoerdzam ze bardziej moglam.go zachecac do czytania Slowa Bożego i do uczestniczenia w zyciu kosciola... Widze ze dzieje sie z nim cos zlego. Sam sobie nie potrafi pomoc. Szuka ucieczki w szybką jazde , tatuaze. Ciezko mi to wszystko znosic. Zwlaszcza przeraza mnie ta obojetnosc wobec mnie. On zawsze byl czuly opiekunczy troskliwy. W zyciu bym nie pomyslala ze tak sie moze czlowiek zmienic.
-
- Posty: 123
- Rejestracja: 09 lip 2019, 6:41
- Jestem: po rozwodzie
- Płeć: Mężczyzna
Re: Ratowanie małżeństwa
Ann91,
Często tak się dzieje w naszych kryzysach. My chcemy chodzić do kościoła i żeby druga połówka tez. A szatan tak mąci i kręci i podsuwa inne, lepsze, łatwiejsze wyjście z sytuacji, a człowiek wybierze na swoj wybór. Oby ten wybór oparty był o Boże wskazówki, o tatusia drogowskazy. Często tak nie jest, ale módlmy się o wiarę, nadzieje i miłość, jak na różańcu.
Na sile nic nie zrobimy, nie ściągniemy go za uszy do kościoła. Mowy nie ma, ale modlitwa, post i przebaczenie radują Pana. A pamiętaj, on jest twoim sakramentalnym mężem, i o co poprosisz, będzie ci dane. Ale trzeba w to wierzyć, głęboko.
Ja tez na pierwszej randce z żona spędziłem czas na mszy a później mnie popychała i mówiła ze się swietokradzko modlę, itp. Jest to straszne, mam 39 lat, chciał bym wracać do domu do żony ale zły tak ja zakręcił ze poszła. Na rozprawie rozwodowej podać chciałem rękę, to zaprzeczyła. Rozeszliśmy się nie pogodzeni. Ten ból jest straszny, ale ego zwyciężyło. Dzisaj, 3 lata po wszystkim umiem się radować, i cieszyć ze mogę wstać rano i ze mam zdrowie, prace etc. A co jutro będzie nie patrze, bo tylko dzisaj jest nam dane.
Często tak się dzieje w naszych kryzysach. My chcemy chodzić do kościoła i żeby druga połówka tez. A szatan tak mąci i kręci i podsuwa inne, lepsze, łatwiejsze wyjście z sytuacji, a człowiek wybierze na swoj wybór. Oby ten wybór oparty był o Boże wskazówki, o tatusia drogowskazy. Często tak nie jest, ale módlmy się o wiarę, nadzieje i miłość, jak na różańcu.
Na sile nic nie zrobimy, nie ściągniemy go za uszy do kościoła. Mowy nie ma, ale modlitwa, post i przebaczenie radują Pana. A pamiętaj, on jest twoim sakramentalnym mężem, i o co poprosisz, będzie ci dane. Ale trzeba w to wierzyć, głęboko.
Ja tez na pierwszej randce z żona spędziłem czas na mszy a później mnie popychała i mówiła ze się swietokradzko modlę, itp. Jest to straszne, mam 39 lat, chciał bym wracać do domu do żony ale zły tak ja zakręcił ze poszła. Na rozprawie rozwodowej podać chciałem rękę, to zaprzeczyła. Rozeszliśmy się nie pogodzeni. Ten ból jest straszny, ale ego zwyciężyło. Dzisaj, 3 lata po wszystkim umiem się radować, i cieszyć ze mogę wstać rano i ze mam zdrowie, prace etc. A co jutro będzie nie patrze, bo tylko dzisaj jest nam dane.
„Szczęśliwy mąż, który nie idzie za rada występnych, nie wchodzi na drogę grzeszników i nie siada w kole szyderców, lecz ma upodobanie w Prawie Pana, nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą”(Ps 1, 1-2)