Strona 6 z 9

Re: Do trzech razy sztuka

: 18 sie 2021, 22:46
autor: Ruta
3letniaMężatka pisze: 18 sie 2021, 11:38 Nie jestem w stanie wybaczyć mężowi. Nie tym razem. Gdy zdradził mnie pierwszy raz, byłam gotowa. Teraz nie. Nie mogę, każdego dnia zastanawiać się, czy po raz setny nie dopuści się zdrady i nie odejdzie. Teraz nie potrafił nawet zadzwonić i przeprosić - jego telefon odebrała kochanka i kazała mi się od niego odczepić. Bardziej szanuję kochankę niż swoją żonę. Wiem, że to są moje konsekwencje, stawiania słabych granic, ale przez 4 lata padłam ofiarą przemocy psychicznej i manipulacji przez swojego męża.
To może czas zacząć te granice stawiać teraz? Żeby nie pozwolić się ranić bardziej?

Powoli się tego uczę. Warto.

Re: Do trzech razy sztuka

: 19 sie 2021, 10:04
autor: 3letniaMężatka
Ruta pisze: 18 sie 2021, 22:46
3letniaMężatka pisze: 18 sie 2021, 11:38 Nie jestem w stanie wybaczyć mężowi. Nie tym razem. Gdy zdradził mnie pierwszy raz, byłam gotowa. Teraz nie. Nie mogę, każdego dnia zastanawiać się, czy po raz setny nie dopuści się zdrady i nie odejdzie. Teraz nie potrafił nawet zadzwonić i przeprosić - jego telefon odebrała kochanka i kazała mi się od niego odczepić. Bardziej szanuję kochankę niż swoją żonę. Wiem, że to są moje konsekwencje, stawiania słabych granic, ale przez 4 lata padłam ofiarą przemocy psychicznej i manipulacji przez swojego męża.
To może czas zacząć te granice stawiać teraz? Żeby nie pozwolić się ranić bardziej?

Powoli się tego uczę. Warto.
Jak stawiać granice osobie, z którą nie ma się żadnego kontaktu? Nie odpisuje na wiadomości, nie odbiera telefonów. Tak jakby nigdy go nie było w moim życiu.

Nic a nic nie wiem co robi, z kim robi i gdzie robi. Chyba lepiej mi się żyje - nie wiedząc. Masochistką nie jestem, czasami lepiej nie wiedzieć.

Re: Do trzech razy sztuka

: 19 sie 2021, 10:31
autor: Caliope
3letniaMężatka pisze: 19 sie 2021, 10:04
Ruta pisze: 18 sie 2021, 22:46
3letniaMężatka pisze: 18 sie 2021, 11:38 Nie jestem w stanie wybaczyć mężowi. Nie tym razem. Gdy zdradził mnie pierwszy raz, byłam gotowa. Teraz nie. Nie mogę, każdego dnia zastanawiać się, czy po raz setny nie dopuści się zdrady i nie odejdzie. Teraz nie potrafił nawet zadzwonić i przeprosić - jego telefon odebrała kochanka i kazała mi się od niego odczepić. Bardziej szanuję kochankę niż swoją żonę. Wiem, że to są moje konsekwencje, stawiania słabych granic, ale przez 4 lata padłam ofiarą przemocy psychicznej i manipulacji przez swojego męża.
To może czas zacząć te granice stawiać teraz? Żeby nie pozwolić się ranić bardziej?

Powoli się tego uczę. Warto.
Jak stawiać granice osobie, z którą nie ma się żadnego kontaktu? Nie odpisuje na wiadomości, nie odbiera telefonów. Tak jakby nigdy go nie było w moim życiu.

Nic a nic nie wiem co robi, z kim robi i gdzie robi. Chyba lepiej mi się żyje - nie wiedząc. Masochistką nie jestem, czasami lepiej nie wiedzieć.
Granice stawia się sobie, nie innym. U Ciebie jest przykład, mąż się nie odzywa, nie odpisuje co ja czuję, czy jest mi z tym dobrze. Jeśli nie jest, robię coś z tym, też z szacunkiem do męża. Nie odpisuje, nie próbuję więcej do niego pisać, bo i po co, szanuje jego wybór. Zajmuję się sobą, rozwijam, a mąż jest ze swoimi rzeczami sam.

Re: Do trzech razy sztuka

: 19 sie 2021, 10:32
autor: Pavel
W takim wypadku, skoro nie masz kontaktu, te granice warto postawić sobie.
Czyli - warto odwiesić się od męża.
Generalnie stawianie granic, jak i całą pracę nad sobą warto zaczynać od obszaru na który masz wpływ - od siebie.

Re: Do trzech razy sztuka

: 19 sie 2021, 11:40
autor: 3letniaMężatka
Mam w domu książkę "stawianie granic w małżeństwie", leży i się kurzy. Nie wiem czy będzie ona dobra dla mnie czy nie myli mnie słowo "małżeństwo" - i że to tylko dla małżonków kontaktujących się z sobą.
Narazie wszystko co jest związane z małżeństwem mnie razi. Czekam na wizytę do psychoterapeuty. A i tak nie wiem czy tam zostanę bo nie mogę coś tydzień zwalniać się z pracy.

Re: Do trzech razy sztuka

: 19 sie 2021, 12:30
autor: Pavel
3letniaMężatka pisze: 19 sie 2021, 11:40 Mam w domu książkę "stawianie granic w małżeństwie", leży i się kurzy. Nie wiem czy będzie ona dobra dla mnie czy nie myli mnie słowo "małżeństwo" - i że to tylko dla małżonków kontaktujących się z sobą.
Narazie wszystko co jest związane z małżeństwem mnie razi. Czekam na wizytę do psychoterapeuty. A i tak nie wiem czy tam zostanę bo nie mogę coś tydzień zwalniać się z pracy.
Nie wiem czy piszesz o tej książce:
„Granice w relacjach małżeńskich” autorstwa Townsenda i Clouda.
Jeśli tak, to znam i gorąco polecam.
Poza tematem granic dowiedziałem się z niej dużo o samym sobie, o sposobach w których manipulowałem sobą i pozwalałem robić to ze mną innym.
O tym na przykład, że to co uważałem za moją dobroć i bycie pomocnym miało inne korzenie i ukryte intencje niż mi się przez lata wydawało.

Re: Do trzech razy sztuka

: 19 sie 2021, 15:28
autor: 3letniaMężatka
Pavel pisze: 19 sie 2021, 12:30
3letniaMężatka pisze: 19 sie 2021, 11:40 Mam w domu książkę "stawianie granic w małżeństwie", leży i się kurzy. Nie wiem czy będzie ona dobra dla mnie czy nie myli mnie słowo "małżeństwo" - i że to tylko dla małżonków kontaktujących się z sobą.
Narazie wszystko co jest związane z małżeństwem mnie razi. Czekam na wizytę do psychoterapeuty. A i tak nie wiem czy tam zostanę bo nie mogę coś tydzień zwalniać się z pracy.
Nie wiem czy piszesz o tej książce:
„Granice w relacjach małżeńskich” autorstwa Townsenda i Clouda.
Jeśli tak, to znam i gorąco polecam.
Poza tematem granic dowiedziałem się z niej dużo o samym sobie, o sposobach w których manipulowałem sobą i pozwalałem robić to ze mną innym.
O tym na przykład, że to co uważałem za moją dobroć i bycie pomocnym miało inne korzenie i ukryte intencje niż mi się przez lata wydawało.
Tak, to książka autorstwa Townsenda i Clouda. Zdmuchne z niej kurz na weekendzie. I może dam rady przeczytać, nie raniąc siebie.

Re: Do trzech razy sztuka

: 17 wrz 2021, 9:44
autor: 3letniaMężatka
Za niedługo miną dwa miesiące od odejścia męża. Co zrobiłam dla siebie? Poszłam do lekarza po tabletki, zaczęłam czytać książki i słuchać konferencje ale... Ale nie rozumiem ich, nie docierają do mnie, sprawiają mi ból. Nie odważyłam się pójść na psychoterapię. Nie mam sił nikomu więcej tłumaczyć o moich problemach i liczyć się z tylko z opowiedzą, że w moim przypadku najlepiej walnąć się w głowę patelnią. Odwołałam już trzy różne spotkania.
Dalej nie mam siły na zajęcie się sobą. Wolę łóżko.
Jak teraz czytam i koryguje to co pisze, zdałam sobie sprawę, że wegetuje a nie żyje. Zazdroszczę Wam waszej wiary. Ja czuję się pusta jak wydmuszka.

Re: Do trzech razy sztuka

: 17 wrz 2021, 10:13
autor: Sarah
3letnia, z tego co piszesz wygląda, że Twój mąż jest w stanie być w związku tylko w czasie "haju hormonalnego", potem się nudzi... Nie jestem zwolenniczką stwierdzania nieważności małżeństwa, w dwudziestoletnich małżeństwach taka postawa jest dla mnie po prostu odpychająca... Ale ty masz zupełnie inna sytuację, jeżeli twój mąż nie jest niedojrzały, to już nie wiem kto jest...

Re: Do trzech razy sztuka

: 17 wrz 2021, 10:25
autor: 3letniaMężatka
Wczoraj napisałam pierwszy raz do męża.. Wiem, że tego nie powinnam robić, ale chciałam podkreślić, iż nie akceptuje jego romansu, afiszowania się na portalach i wyjazdów na wakacje, póki jeszcze jesteśmy małżeństwem.
Pokłóciliśmy się. Wiem, że zakochany człowiek mało co rozumie. Mój mąż uważa, że skoro nasze małżeństwo nie wyszło to miał prawo poszukać sobie kogoś innego. Tylko, że szukał w tym czasie kiedy próbowaliśmy ratować. A ja to koło ratunkowe. Na sam koniec powiedziałam, że nie uniknie konsekwencji. I bingo. Mąż powiedział, że jeśli chce mieć w nim wroga i iść na wojnę to jest to moja decyzja. On się nie chce kłócić.
A ja?? Ja mam ochotę napluć im oboje w twarz. Po rozpaczy przeszłam na kolejny poziom - niekontrolowanej złości.

A może mój mąż jest bardziej dojrzały niż ja? Dając przykład takimi odpowiedziami?
Sama się zastanawiam czy nie jestem chora psychicznie?

Dużo czytam forum, nauczyłam się jednego. Nie mamy wpływu na męża na siebie już tak, musimy zaakceptować przeszłość aby iść dalej.

Re: Do trzech razy sztuka

: 17 wrz 2021, 12:40
autor: Bławatek
3letniaMężatka pisze: 17 wrz 2021, 10:25 Wczoraj napisałam pierwszy raz do męża.. Wiem, że tego nie powinnam robić, ale chciałam podkreślić, iż nie akceptuje jego romansu, afiszowania się na portalach i wyjazdów na wakacje, póki jeszcze jesteśmy małżeństwem.
Pokłóciliśmy się. Wiem, że zakochany człowiek mało co rozumie. Mój mąż uważa, że skoro nasze małżeństwo nie wyszło to miał prawo poszukać sobie kogoś innego. Tylko, że szukał w tym czasie kiedy próbowaliśmy ratować. A ja to koło ratunkowe. Na sam koniec powiedziałam, że nie uniknie konsekwencji. I bingo. Mąż powiedział, że jeśli chce mieć w nim wroga i iść na wojnę to jest to moja decyzja. On się nie chce kłócić.
A ja?? Ja mam ochotę napluć im oboje w twarz. Po rozpaczy przeszłam na kolejny poziom - niekontrolowanej złości.

A może mój mąż jest bardziej dojrzały niż ja? Dając przykład takimi odpowiedziami?
Sama się zastanawiam czy nie jestem chora psychicznie?

Dużo czytam forum, nauczyłam się jednego. Nie mamy wpływu na męża na siebie już tak, musimy zaakceptować przeszłość aby iść dalej.
U mnie też był etap złości na męża, że odszedł, na to co pisał w pozwie, jak mnie oczerniał, na to, że zostawił mnie z dzieckiem a sam żył jak kawaler i cieszył się życiem, a ja musiałam prosić się innych (np. sąsiadów) aby zaopiekowali się parę godzin naszym dzieckiem bo mąż tradycyjnie miał swoje sprawy, a ja musiałam coś załatwić. I zapewne wiele osób tak ma. Ale jak sama piszesz, wiesz, że masz wpływ tylko na siebie i warto iść dalej. A złość jest potrzebna - bo trzeba dać ujść emocjom, szczególnie tym złym - tylko w taki sposób by nikogo nie ranić (i o tym mi nawet swego czasu ksiądz na spowiedzi mówił). Musisz znaleźć swój sposób na pozbycie się złości, gniewu - np. dzieciom się czasami proponuje by na kawałki darły gazetę. Mnie czasami pomaga ciężka praca fizyczna - o, jak wówczas szybko mi idzie wyrywanie chwastów. Gorzej gdy się gniew, złość kumuluje, bo wtedy wyniszcza wewnętrznie człowieka - tak zawsze działał mój mąż kumulował w sobie wszystko, nawet nie mówił o tym że się na coś lub kogoś złości, i jak wybuchł to na całego czyli porzucił żonę, dziecko i na dodatek od całej rodziny się odseparował.

Dasz radę.

Re: Do trzech razy sztuka

: 17 wrz 2021, 15:24
autor: Caliope
3letniaMężatka pisze: 17 wrz 2021, 9:44 Za niedługo miną dwa miesiące od odejścia męża. Co zrobiłam dla siebie? Poszłam do lekarza po tabletki, zaczęłam czytać książki i słuchać konferencje ale... Ale nie rozumiem ich, nie docierają do mnie, sprawiają mi ból. Nie odważyłam się pójść na psychoterapię. Nie mam sił nikomu więcej tłumaczyć o moich problemach i liczyć się z tylko z opowiedzą, że w moim przypadku najlepiej walnąć się w głowę patelnią. Odwołałam już trzy różne spotkania.
Dalej nie mam siły na zajęcie się sobą. Wolę łóżko.
Jak teraz czytam i koryguje to co pisze, zdałam sobie sprawę, że wegetuje a nie żyje. Zazdroszczę Wam waszej wiary. Ja czuję się pusta jak wydmuszka.
Skąd takie myslenie, że dostaniesz patelnią od terapeuty ? właśnie trzeba iść by nie walić siebie samej w głowę. Same tabletki nie pomogą, potrzebujesz fachowca, trzeba ruszyć w którymś kierunku, nie wegetować, bo doprowadzisz siebie do destrukcji. A ilu osobom opowiadała o swoich problemach? tak w realu i ile z nich Cię potępiło? Nie zamykaj się, bo będzie kiepsko.

Re: Do trzech razy sztuka

: 17 wrz 2021, 18:59
autor: 3letniaMężatka
Caliope pisze: 17 wrz 2021, 15:24
3letniaMężatka pisze: 17 wrz 2021, 9:44 Za niedługo miną dwa miesiące od odejścia męża. Co zrobiłam dla siebie? Poszłam do lekarza po tabletki, zaczęłam czytać książki i słuchać konferencje ale... Ale nie rozumiem ich, nie docierają do mnie, sprawiają mi ból. Nie odważyłam się pójść na psychoterapię. Nie mam sił nikomu więcej tłumaczyć o moich problemach i liczyć się z tylko z opowiedzą, że w moim przypadku najlepiej walnąć się w głowę patelnią. Odwołałam już trzy różne spotkania.
Dalej nie mam siły na zajęcie się sobą. Wolę łóżko.
Jak teraz czytam i koryguje to co pisze, zdałam sobie sprawę, że wegetuje a nie żyje. Zazdroszczę Wam waszej wiary. Ja czuję się pusta jak wydmuszka.
Skąd takie myslenie, że dostaniesz patelnią od terapeuty ? właśnie trzeba iść by nie walić siebie samej w głowę. Same tabletki nie pomogą, potrzebujesz fachowca, trzeba ruszyć w którymś kierunku, nie wegetować, bo doprowadzisz siebie do destrukcji. A ilu osobom opowiadała o swoich problemach? tak w realu i ile z nich Cię potępiło? Nie zamykaj się, bo będzie kiepsko.
Tak kiedyś usłyszałam na terapii. A dokładnie "Jeśli chce Pani dalej być ze swoim mężem po tym co zrobił, to powinna Pani dać sobie patelnia w łeb, i może wtedy Pani zrozumie"
Byłam na kilku terapiach - zawsze był nacisk na rozwód pomimo moje sprzeciwu. Nawet na psychoterapii. Dlatego pewnie boje się dalej szukać kogoś kto zrozumie to co mi w głowie gra.
Jeśli chodzi o znajomych - o kolejnej zdradzie męża wie tylko kilka osób. Naciskają na rozwód na każdym spotkaniu. Dlatego też nie chce wychodzić na spotkania. I odpowiadać na te same pytania. Ciężkie jest nie zrozumie osób, które nie przeszły chociaż jednego dnia w moich butach. Rodzina nic nie wiem. Nie chcę ich obciążać.

Re: Do trzech razy sztuka

: 17 wrz 2021, 19:13
autor: Caliope
3letniaMężatka pisze: 17 wrz 2021, 18:59
Caliope pisze: 17 wrz 2021, 15:24
3letniaMężatka pisze: 17 wrz 2021, 9:44 Za niedługo miną dwa miesiące od odejścia męża. Co zrobiłam dla siebie? Poszłam do lekarza po tabletki, zaczęłam czytać książki i słuchać konferencje ale... Ale nie rozumiem ich, nie docierają do mnie, sprawiają mi ból. Nie odważyłam się pójść na psychoterapię. Nie mam sił nikomu więcej tłumaczyć o moich problemach i liczyć się z tylko z opowiedzą, że w moim przypadku najlepiej walnąć się w głowę patelnią. Odwołałam już trzy różne spotkania.
Dalej nie mam siły na zajęcie się sobą. Wolę łóżko.
Jak teraz czytam i koryguje to co pisze, zdałam sobie sprawę, że wegetuje a nie żyje. Zazdroszczę Wam waszej wiary. Ja czuję się pusta jak wydmuszka.
Skąd takie myslenie, że dostaniesz patelnią od terapeuty ? właśnie trzeba iść by nie walić siebie samej w głowę. Same tabletki nie pomogą, potrzebujesz fachowca, trzeba ruszyć w którymś kierunku, nie wegetować, bo doprowadzisz siebie do destrukcji. A ilu osobom opowiadała o swoich problemach? tak w realu i ile z nich Cię potępiło? Nie zamykaj się, bo będzie kiepsko.
Tak kiedyś usłyszałam na terapii. A dokładnie "Jeśli chce Pani dalej być ze swoim mężem po tym co zrobił, to powinna Pani dać sobie patelnia w łeb, i może wtedy Pani zrozumie"
Byłam na kilku terapiach - zawsze był nacisk na rozwód pomimo moje sprzeciwu. Nawet na psychoterapii. Dlatego pewnie boje się dalej szukać kogoś kto zrozumie to co mi w głowie gra.
Jeśli chodzi o znajomych - o kolejnej zdradzie męża wie tylko kilka osób. Naciskają na rozwód na każdym spotkaniu. Dlatego też nie chce wychodzić na spotkania. I odpowiadać na te same pytania. Ciężkie jest nie zrozumie osób, które nie przeszły chociaż jednego dnia w moich butach. Rodzina nic nie wiem. Nie chcę ich obciążać.
Trafiasz na niekompetentne osoby, poszukaj psychologa chrześcijańskiego lub takiego który ma ogląd na wiarę. Przykre to, ale jak powiesz rodzinie, to da ci wsparcie, nie bój się powiedzieć, Ty nie odeszłaś.

Re: Do trzech razy sztuka

: 17 wrz 2021, 20:00
autor: 3letniaMężatka
Bławatek pisze: 17 wrz 2021, 12:40 A złość jest potrzebna - bo trzeba dać ujść emocjom, szczególnie tym złym - tylko w taki sposób by nikogo nie ranić (i o tym mi nawet swego czasu ksiądz na spowiedzi mówił). Musisz znaleźć swój sposób na pozbycie się złości, gniewu - np. dzieciom się czasami proponuje by na kawałki darły gazetę. Mnie czasami pomaga ciężka praca fizyczna - o, jak wówczas szybko mi idzie wyrywanie chwastów. Gorzej gdy się gniew, złość kumuluje, bo wtedy wyniszcza wewnętrznie człowieka - tak zawsze działał mój mąż kumulował w sobie wszystko, nawet nie mówił o tym że się na coś lub kogoś złości, i jak wybuchł to na całego czyli porzucił żonę, dziecko i na dodatek od całej rodziny się odseparował.

Dasz radę.
Złość. Na chwilę obecną, chciałabym do niego pójść i dać mu w twarz. I wiele innych rzeczy. Ale panuje nad tym - jeszcze. Odwodzi mnie od tego rozważanie 2 tajemnicy bolesnej. "Coś chciał osiągnąć Piłat, skazując Jezusa na dodatkowe cierpienie. Być może spodziewał się, że widok tak ubiczowanego Jezusa położy kres dalszym żądaniom tłumu, a tak się przecież nie stało (...) "
Teraz to ja jestem Piłatem ale dla siebie. I wiem, że obecna złość jest dla mnie destruktywna. Napędza mnie do odwetu na mężu.

Dziękuję Bławatku za podpowiedź - poszukam sobie zajęcia aby ta złość wyparowała ze mnie. Może dodatkowa praca.