Narcyzm, niedojrzałość męża?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Narcyzm, niedojrzałość męża?

Post autor: Pavel »

Miałem wątpliwą przyjemność oglądać wydzielanie w domu rodzinnym i uważam to za działanie przemocowe, jako coś co jest Szkodliwe i niezgodne z jednością małżeńską.

U nas od początku małżeństwa jest jedno, wspólne konto do którego oboje mamy dostęp.
Żona nie rozlicza mnie, ja nie rozliczam jej. Bo jesteśmy w małzeństwie a nie układzie pan-sługa. Oczywiście poważniejsze wydatki jakoś konsultujemy, ale z uszanowaniem potrzeb drugiej strony (nawet tych niezrozumiałych ;) ).
To akurat działało właściwie od samego początku i dziwię się, że w tak wielu małżeństwach które znam jest inaczej. Właściwie w mało którym mi znajomym ta sfera działa jak należy.

Oczywiście potrzebne do tego są odpowiedzialność, zaufanie i rozsądek.
Tu akurat raczej ja wciąż potrzebuję pracy nad sobą by wydawać nieco rozsądniej, co staram się z rożnym skutkiem usprawnić (bo mam tendencję do nadmiernego kupowania drobiazgów) , żonę zaś zachęcam by sobie nie żałowała, bo ona akurat ma odchylenie w przeciwną stronę.

Co mogę napisać odnośnie ciebie syntonio, tak generalnie - mi w tym okresie pytań i wątpliwości pomogło słuchanie konferencji, głównie Jacka Pulikowskiego.
O tym jak małżeństwo wyglądać powinno i jakie są najbardziej typowe błędy.
Bo o ile po przykładzie rodziców wiedziałem jak małżeństwo wyglądać nie powinno, o tyle jakoś nie wpadłem przed ślubem na to by dowiedzieć się jak być powinno.

Czyli - jeśli zechcesz, otrzymasz w ten sposób odpowiedź na wiele pytań.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Narcyzm, niedojrzałość męża?

Post autor: Caliope »

syntonia pisze: 16 wrz 2021, 13:42 Dziękuję Wam wszystkim za odpowiedzi.

Mąż akurat w domu rodzinnym alkoholizmu nie widzial, sam go lubi, to może być rodzinne, tyle że nie w każdym pokoleniu występuje. Nie znam się na alkoholizmie, więc nie będę się wypowiadać. U mnie w domu rodzinnym również alkoholizmu nie było.
Mąż jest arogancki, mówi że kontroluje picie.
Zresztą nie tylko w tej kwestii jest arogancki.
Czasem zamienia się w bardzo dobrego i pomocnego człowieka, zupełnie inna twarz ma wtedy, a czasem w aroganckiego, wyniosłego, który nie szanuje nie tylko członków mojej rodziny ale też ludzi którzy np. Zwracają mu uwagę, daja wskazówki na temat jego działań . W pracy też mial konflukty, ale powiedział mi, że to nie jego wina - jakos nie wierzę, po tym co zrobił ze mną.

To jest czlowiek o bardzo niskim poczuciu własnej wartości.
Ja sama też nie mam wysokiego, ale jednak, mimo iz słowa krytyki mnie bolą, nie reaguję tak gwałtownie jak on. On reaguje agresja i to fizyczna często - wrzaskiem, krzykiem, czy rzucaniem rzeczami. To powoduje niesamowity stres, u mnie, u dziecka. Rodziców wcisnął historie, że się kłóciliśmy, bo byłam pełna pretensji i zawsze niezadowolona..

Myślę że on ma sporo kompleksów, które kompensuje pieniędzmi (zarabianiem ich), wzbogacaniem się i wydawaniem kasy na najbliższych - oczywiście on tą kasą w pełni zarządza, ja do gadania nie miałam nic. Musiałam sie godzić na to, ile mi "daje" na życie. Nie tylko na mnie i moje przyjemności, po prostu z tych pieniędzy opłacałam nasze rachunki i kupowałam jedzenie. Jak źle się gospodarowałam, on mi dopłacał. Więc nie byl skończonym potworem w tej kwestii, ale z tego co się dowiedziałam, też jest to przemoc ekonomiczna.
U niego widocznie polegała na kontrolowaniu w pełni własnych finansów.

Przemoc ekonomiczna nie jest tylko wtedy, gdy mąż przepija pieniądze i rodzina nie ma z czego żyć.
Ktoś powie, księżniczka, dostawała pieniądze i jeszcze nazywa to przemocą.
A ja uważam, że sam fakt takiego wydzielania funduszy i trzymania reszty pieniędzy do swojej dyspozycji, jest przemoca, a przede wszystkim nieszanowaniem żony. Piszę żony, bo z tego co widzę, takie zachowanie występuje głównie u mężczyzn.
Opisuję te zachowania, żeby niektóre kobiety wiedziały, że to nie jest normalne, nie ma w takim związku równości i partnerstwa, a rząd jednej osoby nad druga. Ja tego nie wiedziałam, a teraz wiem, zdaję sobie jednak sprawę, że nie wszytskie kobiety o tym wiedzą, sama wiedza niewiele zmieni, ale jednak uważam, że warto umieć to nazwać. Co jest przemoca, a co nie.
Rozmowy z takim mężczyzną na temat finansów i tak się kończą awanturą albo wykpieniem, jak w moim przypadku, szydzeniem że jestem pazerna, albo pytaniem, czy mi na coś brakuje.

Mąż jest skąpy, do tego chciwy, bardzo chciwy.
Właściwie pieniądze stanowią istotę jego życia.
On pewnie powie inaczej, bo przecież się do tego nie przyzna, ale wg mnie tak jest.

Inaczej, nie zrobiłby rozdzielności majątkowej z żoną, która właściwie nie ma swoich funduszy. Uważam że takie działanie jest wyrachowane.

Ale on, planował rozwód od dawna.
I się do niego przygotował - tyle, że pod względem ochrony swoich finansów.
Mnie zostawil z niczym, ale płaci na dziecko.
Okresowo nam pomaga.

Uważam takie działanie, biorąc pod uwagę moje możliwości zawodowe, a jego, jest mocno nieetyczne.
Nie uważam, że pozostawienie żony samej sobie, "od tej pory radź sobie sama", uwzględniając moją przerwę zawodową, poświęcenie się naszemu dziecku, jest również forma przemocy.

To zapewne odegranie się na mnie za brak posłuszeństwa wobec niego - przecież to ja się wyprowadziłam, na początku z 2 dni mnie prosił bym wróciła, potem się zmienił o 180 stopni i zaczął być bardzo wrogi.

W międzyczasie znowu zaczął mnie do siebie przyciągać, starać się o mnie, okazywać miłość, a potem znowu zmienił się w osobę obojętna i odcięta ode mnie.

On twierdzi że to dlatego, że było mi przykro i chciał być miły, żebym nie cierpiala, że mnie odrzuca.
A ja myślę, że to są zwykle, podle manipulacje, po których okrutnie cierpiałam.

Takie hustawki emocjonalne i zmiana stosunku męża do mnie, jest wykańczająca.

Czy się mylę?
Pisałam o alkoholu z mojego doświadczenia, bo dysfunkcje jakiekolwiek dają ten sam efekt. Niskiej samooceny i innych rzeczy, a Ty jesteś pomimo wszystko DDA jak ja, bo małe dziecko tez odczuwa skutki.
Przemoc ekonomiczna, to odcięcie od pieniędzy kiedy jesteśmy zależne, bo wychowujemy np. jak ja dziecko niepełnosprawne. Mówienie że odetnie się pieniądze jak nie dostanie się rozwodu to już szczyt wszystkiego, tak mój mąż próbował uzyskać moją zgodę. Nikt nie powie ci że jesteś księżniczką, że dostawałaś pieniądze, jeśli wychowujesz dzieci, inaczej jak ten mąż wszystko sponsoruje, a Ty siedzisz sobie w domu i nic więcej.
syntonia

Re: Narcyzm, niedojrzałość męża?

Post autor: syntonia »

Wracając do tematu pieniędzy, u nas wyglądało to po prostu tak, że mąż finanse trzymał w garści, mial nad nimi kontrolę. I jeśli nie jest to przemoc, to jest to na pewno brak szacunku do małżonka, traktowanie go przedmiotowo, nie podmiotowo.
Po prostu pokazywał mi "jesteś głupsza, nie znasz się, ja się znam, robię to dla dobra naszej rodziny".

Tylko nie wiem, czy jest sens to poruszać. Takie zachowania wynosi się z domu, a w przypadku ojca męża, on też żonie zł nie pokazuje ze swojej wypłaty. Mają 2 osobne konta.

Trudno mi będzie zmienić zachowania męża, zwłaszcza argumentami, te docierają najmniej.

Przez ślubem należy się dobrze poznać, my tego nie zrobiliśmy, teraz wszyscy cierpią. I dziecko i my wzajemnie rozczarowani sobą.

On zapewne też jest mną rozczarowany, jak pisaliście wyżej. Zgadzam się z tym, że on może równie źle o mnie myśleć, jak ja o nim.

W takim razie pytanie : jeśli argumenty nie docierają, dyskusje nie przynoszą rezultatu, co można innego zrobić, by osiągnąć jakiś efekt, albo chociaż kompromis?

Mówiąc krótko, są ludzie, którzy nie mają wizji małżeństwa jako równości i partnerstwa, słowo kompromis jest im obce. Mój mąż do takich osób należy. Każda rozmowa kończy się kłótnia, krzykiem, albo wykpieniem mnie i mojej wizji.

Trudno zatem budować wspólnotę z kimś, kto zwyczajnie nie potrafi iść na kompromis, tylko musi stawiąc na swoim.
Odnoszę wrażenie, że mężczyźni, którzy mają problem z kompromisem, nie maja problemy ze stosowaniem agresji wszelkiego rodzaju.
Niestety - takiego męża z jakiś względów wybrałam. Można zaakceptować to, albo nie i odejść.
Poczatkowa faza rozstania bardzo boli, ale może w niektórych przypadkach to jest lepszy wybór.

Skoro on, uważa że właściwie jest przyjazny i ja źle interpretuję jego zachowania, to o czym tu mówić??
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Narcyzm, niedojrzałość męża?

Post autor: Pavel »

Może o tym, że nie rozumiecie różnic funkcjonowania, myślenia jakie są między kobietą a meżczyzną?
Może coś co wydaje się normalne i naturalne, wcale normalne nie jest?
Mi na przykład się wydawało przed kryzysem, że komunikacja żony szwankuje (małomówna, niechętna do rozmów na trudne tematy, komunikuje się przemocowo, mocno ograniczony dystans do siebie), ale moja? Moja jest jak najbardziej Ok.
W kryzysie, w trakcie pracy nad sobą runął ten obraz. Okazało się, że często była przemocowa, byłem racjoholikiem, nastawiony przede wszystkim na nadawanie, a słuchanie...No niespecjalnie (z tym obszarem wciąż mam sporo pracy ;) ).

Dlatego warto, ja to zrobiłem, dowiedzieć się jak powinny funkcjonować, czym powinny się charakteryzować poszczególne obszary by działały w sposób zdrowy obiektywnie, a nie wg naszych przekonań i doświadczeń z domów rodzinnych, otoczenia.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Abigail

Re: Narcyzm, niedojrzałość męża?

Post autor: Abigail »

syntonia pisze: 17 wrz 2021, 19:08 Wracając do tematu pieniędzy, u nas wyglądało to po prostu tak, że mąż finanse trzymał w garści, mial nad nimi kontrolę. I jeśli nie jest to przemoc, to jest to na pewno brak szacunku do małżonka, traktowanie go przedmiotowo, nie podmiotowo.
Po prostu pokazywał mi "jesteś głupsza, nie znasz się, ja się znam, robię to dla dobra naszej rodziny".

Tylko nie wiem, czy jest sens to poruszać. Takie zachowania wynosi się z domu, a w przypadku ojca męża, on też żonie zł nie pokazuje ze swojej wypłaty. Mają 2 osobne konta.
u mnie identycznie, od początku konta były osobne i nie było możliwości na wspólne jedno. Każda próba uwspólnienia konta kończyła się kłótnią. Wzór mąż z domu miał taki jak u Ciebie czyli każdy swoje.
syntonia pisze: 17 wrz 2021, 19:08 Trudno mi będzie zmienić zachowania męża, zwłaszcza argumentami, te docierają najmniej.

Przez ślubem należy się dobrze poznać, my tego nie zrobiliśmy, teraz wszyscy cierpią. I dziecko i my wzajemnie rozczarowani sobą.
mam nadzieję, że ten etap szybko minie i jakoś poukładasz sobie życie bez niego do czasu aż zdecyduje się wrócić. Wbrew pozorom czas jest Twoim sprzymierzeńcem pozwala się pozbierać i spojrzeć na wszystko ze spokojem.
syntonia pisze: 17 wrz 2021, 19:08 On zapewne też jest mną rozczarowany, jak pisaliście wyżej. Zgadzam się z tym, że on może równie źle o mnie myśleć, jak ja o nim.
a gdybyś pozwoliła dalej na takie traktowanie to byłby nie rozczarowany??
syntonia pisze: 17 wrz 2021, 19:08 W takim razie pytanie : jeśli argumenty nie docierają, dyskusje nie przynoszą rezultatu, co można innego zrobić, by osiągnąć jakiś efekt, albo chociaż kompromis?
ze swojej strony mogę tylko powiedzieć że nic. Zainwestowałam czas w swój rozwój pracę w zapewnienie dzieciom optymalnych warunków. Ważne, to że mąż jest wolnym człowiekiem nie daje mu prawa do krzywdzenia, poniżania i dręczenia. Postawiłaś granice i tego się trzymaj.
syntonia pisze: 17 wrz 2021, 19:08 Mówiąc krótko, są ludzie, którzy nie mają wizji małżeństwa jako równości i partnerstwa, słowo kompromis jest im obce. Mój mąż do takich osób należy. Każda rozmowa kończy się kłótnia, krzykiem, albo wykpieniem mnie i mojej wizji.
najlepiej więc unikać odciąć się bo skoro rozmowa nic nie daje to nie ma sensu.
syntonia pisze: 17 wrz 2021, 19:08 Trudno zatem budować wspólnotę z kimś, kto zwyczajnie nie potrafi iść na kompromis, tylko musi stawiąc na swoim.
Odnoszę wrażenie, że mężczyźni, którzy mają problem z kompromisem, nie maja problemy ze stosowaniem agresji wszelkiego rodzaju.
Jeśli o niczym od początku nie mogłaś decydować a on zarabiał i rządził kasą wydzielał Ci jakieś niewielkie kwoty to znaczy że od początku nie było żadnej wspólnoty.
syntonia pisze: 17 wrz 2021, 19:08 Niestety - takiego męża z jakiś względów wybrałam. Można zaakceptować to, albo nie i odejść.
Poczatkowa faza rozstania bardzo boli, ale może w niektórych przypadkach to jest lepszy wybór.
Czasu nie cofniesz ale możesz zawalczyć o tu i teraz. Tego Ci życzę dużo siły i determinacji. Wiem że dasz radę jak wiele kobiet w podobnej sytuacji. A jak mąż zobaczy Cię silną i niezależną może się lekko zdziwić może zapragnie wrócić i już nie na swoich zasadach tylko na wspólnych?
syntonia pisze: 17 wrz 2021, 19:08 Skoro on, uważa że właściwie jest przyjazny i ja źle interpretuję jego zachowania, to o czym tu mówić??
sama sobie odpowiedziałaś :) puść go wolno on musi sam dojść do pewnych wniosków a jeśli tak się nie stanie to tym bardziej gdybyś pozwalała się dalej poniżać i tak by się nic samo nie zmieniło.
syntonia

Re: Narcyzm, niedojrzałość męża?

Post autor: syntonia »

Moi drodzy, dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Wy nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak toksyczne potrafią być niektóre rodziny.
Rodzina męża jest jak sekta.
To jest jeden z kluczy do rozwiązania zagadki, byc może najważniejszy.
Skąd się bierze taka nienawiść męża do mnie.
Pytałam go o to, za co mnie tak nienawidzi.
Twierdzi, że mnie nie nienawidzi.
Rozmawiałam z psychologiem, co prawda tylko sporadycznie na temat rodzin narcystycznych
Na 99% on z takiej pochodzi

Ci ludzie nie potrafią mi wybaczyć, że nie chciałam żyć na ich zasadach czyt. Podstosować się, utracić swoją godność, niezależność, swoje własne zasady. Żyć na ich warunkach, dodatkowo oddając im cześć.

Ja tego uczynić nie mogłam, bo za wysoko cenię siebie.
Wiec teraz mszczą się na mnie, także za pomocą mojego męża, który jest nieodpepowiony i pozbawiony tożsamości - tak mówiła mi ta pani, która się specjalizuje w narcyzach. Jest przedłużeniem swoich rodziców.

Najbardziej boli mnie to, że Oni wszyscy, cały klan, ostentacyjnie okazują mi brak szacunku. Właściwie myślę, że mąż mi go nie okazuje pod ich wpływem.
Po prostu kompletnie nie liczy się z moją osobą, a wręcz mam wrażenie, z mi takim lekceważeniem robi na złość.
Przetrzymuje dziecko, nie oddaje Jej na czas.
Czy to nie jest pokazywanie braku szacunku do matki?
Przecież to jest szkodliwe dla córki.
Ta rodzima jest najwyraźniej tak niedojrzała i egoistyczna oraz egocentryczn, że siebie wystawia na piedestał i swoje potrzeby.
Moje życie, od czasu wyprowadzki, zamieniło się w mordęgę, bo oni zwyczajnie się na mnie za to mszczą. Takie mam wrażenie. Właśnie za to
Ze postawiłam im granice i zraniłam ego, opuszczając ich rodzinę
Teraz odczuwam na sobie ich nienawiść.
A czym mogą mi najbardziej dopiec?
Za pomocą dziecka.
Bo serce matki to boli najbardziej.

To, że mąż traktuje mnie jak smiecia, również mnie boli.
Ale czego oni uczą moje dziecko?
Ze zdanie matki i jej osoba nie ma żadnego znaczenia?

Co ja mam robić?
Walczyć w sądzie z nimi?
Modlić się o uwolnienie od tych ludzi?

Mąż jest całkowicie przeciwko mnie. Nie widzę już żadnych szans na to, że to się zmieni.

Oni potrafią na spotkaniu z mężem, przetrzymywać dziecko do 22 godziny (latem), mąż odwozi córkę, pod wpływem alkoholu. Na szczęście nie osobiście odwozi.

Ci ludzie mi zabierają bardzo dużo zdrowia.
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Narcyzm, niedojrzałość męża?

Post autor: Nino »

Wiesz, ze możesz wybrać, aby Ci tego zdrowia nie zabierali?
Jedna z najbardziej wyzwalających lekcji, jaką przeszłam w ostatnich miesiącach: mam wybór.
Wybieram, aby nie dosięgały mnie słowa męża i idę, i działam zgodnie z tym wyborem.
To kawał ciezkiej pracy nad sobą, ale jakie owoce !
syntonia

Re: Narcyzm, niedojrzałość męża?

Post autor: syntonia »

Nino pisze: 23 wrz 2021, 22:50 Wiesz, ze możesz wybrać, aby Ci tego zdrowia nie zabierali?
Jedna z najbardziej wyzwalających lekcji, jaką przeszłam w ostatnich miesiącach: mam wybór.
Wybieram, aby nie dosięgały mnie słowa męża i idę, i działam zgodnie z tym wyborem.
To kawał ciezkiej pracy nad sobą, ale jakie owoce !
Nino, wiem, że muszę nabrać dystansu emocjonalnego do tych zachowań, które prezentuje mąż. Męża nie zmienię i nie zanosi się, by on się zmienił w ciągu najbliższych 10 lat, a nawet 20. Sama mam tatę, który moim zdaniem nie był emocjonalnie niedojrzały. Teraz ma po 50. I nie widzę dużej różnicy, dalej jest impulsywny, dalej obraża i atakuje, gdy tylko powiem słowa krytyki na jego temat, moim zdaniem rzeczowej krytyki. Całe życie się mną nie zajmował (fizycznie ani emocjonalnie), ani nawet nie płacil pieniędzy, alimenty pokrywało państwo z naszych podatków, w śmiesznej kwocie. Ojciec ma tylko wymówki, że utrudniano mu kontakty lub zasłania się trzema chorobami. Sądzę, że tacy mężczyźni nie zmieniają się zbyt wiele na przestrzeni lat. Musieliby mieć podstawy, warunki by się zmienić. A to są mężczyźni najczęściej ukochani przez matki, które same miały jakieś problemy emocjonalne. I ja cierpię i powieliłam los mojej mamy.
SAMOA
Posty: 157
Rejestracja: 20 lut 2017, 9:43
Płeć: Kobieta

Re: Narcyzm, niedojrzałość męża?

Post autor: SAMOA »

Syntonia
wysłałam do Ciebie maila,
nie wiem, czy dotarł?
pozdrawiam,
syntonia

Re: Narcyzm, niedojrzałość męża?

Post autor: syntonia »

SAMOA pisze: 24 wrz 2021, 13:42 Syntonia
wysłałam do Ciebie maila,
nie wiem, czy dotarł?
pozdrawiam,
Witaj Samoa
Nie dostałam nic na maila, może wyślij mi, jeśli masz ochotę, na skrzynkę prywatne wiadomości tutaj.
nałóg
Posty: 3321
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Narcyzm, niedojrzałość męża?

Post autor: nałóg »

syntonia pisze: 22 wrz 2021, 20:25 Ta rodzima jest najwyraźniej tak niedojrzała i egoistyczna oraz egocentryczn, że siebie wystawia na piedestał i swoje potrzeby.
pokazujesz tak wirtualnie palcem na rodzinę męża....a może spojrzysz na wewnętrzną stronę dłoni? ile palców wskazuje na Ciebie?
Nie masz w sobie nic do poprawy?
Jest taki powiedzenie (prawdziwe): najbardziej drażnią mnie te cechy charakteru, postawy u innych z którymi sam sobie nie radzę , nie uznaję ich w sobie i starannie ukrywam. To takie wirtualne lustro dla Ciebie abyś się przejrzała
Coś z tego masz?
PD
SAMOA
Posty: 157
Rejestracja: 20 lut 2017, 9:43
Płeć: Kobieta

Re: Narcyzm, niedojrzałość męża?

Post autor: SAMOA »

syntonia pisze: 24 wrz 2021, 16:05
Witaj Samoa
Nie dostałam nic na maila, może wyślij mi, jeśli masz ochotę, na skrzynkę prywatne wiadomości tutaj.
Napisałam priv
Abigail

Re: Narcyzm, niedojrzałość męża?

Post autor: Abigail »

Syntonio, narcyzm, zemsta, piedestał, sekta zemsta za pomocą dzieci, kiedy czytam Twój post to jakbym o sobie czytała. Piszesz że powieliłaś los matki, pewnie słusznie. Dobrze, że uświadamiasz to sobie bo teraz możesz to przepracować. Twoje posty są dojrzałe widać w nich prawdę - ja Ci wierzę że wpadłaś w matnię w sidła tych ludzi. Ja też... ale możemy dużo zrobić może powoli milimetr po milimetrze ale przerwać to błędne koło. Dzieci uczyć właściwych postaw. To że się sprzeciwiłaś to już połowa sukcesu, możesz teraz uwolnić swoje dziecko od tego bo jesteś z nim blisko a mała rośnie i kiedy będzie widziała Twoje wartości to zobaczysz że to zaprocentuje. Możliwe że z czasem i mąż zauważy Twoją silną postawę trwanie w prawdzie możliwe że się ocknie bo w takich rodzinach dochodzi często wewnątrz do takich samych schematów jak zrobili z Tobą. Nie trać nadziei. Życzę Ci żeby się wszystko poukładało a przede wszystkim na teraz dużo spokoju i siły.
syntonia

Re: Narcyzm, niedojrzałość męża?

Post autor: syntonia »

Abigail pisze: 02 paź 2021, 9:38 Syntonio, narcyzm, zemsta, piedestał, sekta zemsta za pomocą dzieci, kiedy czytam Twój post to jakbym o sobie czytała. Piszesz że powieliłaś los matki, pewnie słusznie. Dobrze, że uświadamiasz to sobie bo teraz możesz to przepracować. Twoje posty są dojrzałe widać w nich prawdę - ja Ci wierzę że wpadłaś w matnię w sidła tych ludzi. Ja też... ale możemy dużo zrobić może powoli milimetr po milimetrze ale przerwać to błędne koło. Dzieci uczyć właściwych postaw. To że się sprzeciwiłaś to już połowa sukcesu, możesz teraz uwolnić swoje dziecko od tego bo jesteś z nim blisko a mała rośnie i kiedy będzie widziała Twoje wartości to zobaczysz że to zaprocentuje. Możliwe że z czasem i mąż zauważy Twoją silną postawę trwanie w prawdzie możliwe że się ocknie bo w takich rodzinach dochodzi często wewnątrz do takich samych schematów jak zrobili z Tobą. Nie trać nadziei. Życzę Ci żeby się wszystko poukładało a przede wszystkim na teraz dużo spokoju i siły.
Abigail, dziękuję za Twoja wypowiedz.
Może nie wpadłam w ich sidła, a w sidła ich syna.
Czlowiek spragniony miłości rzuca się w ramiona osoby, która okaże odrobinę uczucia i zainteresowanie.
Mąż nie wysilil się zbytnio, wcale dużo nie trzeba było aby mnie zdobyć - wystarczy że skrócił dystans, przytulając mnie już na pierwszym spotkaniu, obejmując. Poza tym umial grać na moich uczuciach. Nawet jak stracił moje zainteresowanie, potrafił je odzyskać.
Próbowałam się z tej relacji wyrwać chyba dwukrotnie, ale zawsze do Niego wracałam - tak u mial mną zmanipulować emocjonalnie.
Wiedział jakie mam deficyty, defekty - w zakresie okazywania ciepła, zainteresowania nawet, czucia się ważną i potrzebna, a także atrakcyjną w jego oczach. To zupełnie wystarczylo, bym mu zaufała. Na nic innego nie zwracałam już uwagi, myślenie racjonalne wyłączone. Fakt, byłam wtedy mniej dojrzała niż teraz. Choć i teraz daleko mi do dojrzałości.

Mąż mowi, że chce spokoju. Nie chce ratowac rodziny. Nie radzi sobie z moimi emocjami, jego zdaniem. To, co ma w sobie, zupełnie tego nie widzi. Uważa się, że starał się ile sił.
Nie chce być już razem, a uważa że dla dziecka spokój jest najważniejszy. To jest jego punkt widzenia i ja nie jestem w stanie dotrzeć argumentami.

Zresztą nigdy nie byłam dla niego autorytetem.
Wydaje mi się, że największym autorytetem są rodzice, choć są toksyczni. Ich więź emocjonalna jest naprawdę silna, choć ja tego nie rozumiem - oni w mojej opinii nie są dobrymi rodzicami. Popełnili wiele błędów, które ja dostrzegam i które wpłynęły na moje małżeństwo. Oprócz tego mąż nie ma żadnych granic, Oni wyciągną od niego każda informację, jest pozbawiony granic i tożsamości, autonomii. Zlany z rodzicami.
Nie wiem, czy ktoś rozumie, co mam na myśli.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Narcyzm, niedojrzałość męża?

Post autor: Pavel »

syntonia pisze: 11 paź 2021, 21:08
Abigail pisze: 02 paź 2021, 9:38 Syntonio, narcyzm, zemsta, piedestał, sekta zemsta za pomocą dzieci, kiedy czytam Twój post to jakbym o sobie czytała. Piszesz że powieliłaś los matki, pewnie słusznie. Dobrze, że uświadamiasz to sobie bo teraz możesz to przepracować. Twoje posty są dojrzałe widać w nich prawdę - ja Ci wierzę że wpadłaś w matnię w sidła tych ludzi. Ja też... ale możemy dużo zrobić może powoli milimetr po milimetrze ale przerwać to błędne koło. Dzieci uczyć właściwych postaw. To że się sprzeciwiłaś to już połowa sukcesu, możesz teraz uwolnić swoje dziecko od tego bo jesteś z nim blisko a mała rośnie i kiedy będzie widziała Twoje wartości to zobaczysz że to zaprocentuje. Możliwe że z czasem i mąż zauważy Twoją silną postawę trwanie w prawdzie możliwe że się ocknie bo w takich rodzinach dochodzi często wewnątrz do takich samych schematów jak zrobili z Tobą. Nie trać nadziei. Życzę Ci żeby się wszystko poukładało a przede wszystkim na teraz dużo spokoju i siły.
Abigail, dziękuję za Twoja wypowiedz.
Może nie wpadłam w ich sidła, a w sidła ich syna.
Czlowiek spragniony miłości rzuca się w ramiona osoby, która okaże odrobinę uczucia i zainteresowanie.
Mąż nie wysilil się zbytnio, wcale dużo nie trzeba było aby mnie zdobyć - wystarczy że skrócił dystans, przytulając mnie już na pierwszym spotkaniu, obejmując. Poza tym umial grać na moich uczuciach. Nawet jak stracił moje zainteresowanie, potrafił je odzyskać.
Próbowałam się z tej relacji wyrwać chyba dwukrotnie, ale zawsze do Niego wracałam - tak u mial mną zmanipulować emocjonalnie.
Wiedział jakie mam deficyty, defekty - w zakresie okazywania ciepła, zainteresowania nawet, czucia się ważną i potrzebna, a także atrakcyjną w jego oczach. To zupełnie wystarczylo, bym mu zaufała. Na nic innego nie zwracałam już uwagi, myślenie racjonalne wyłączone. Fakt, byłam wtedy mniej dojrzała niż teraz. Choć i teraz daleko mi do dojrzałości.

Mąż mowi, że chce spokoju. Nie chce ratowac rodziny. Nie radzi sobie z moimi emocjami, jego zdaniem. To, co ma w sobie, zupełnie tego nie widzi. Uważa się, że starał się ile sił.
Nie chce być już razem, a uważa że dla dziecka spokój jest najważniejszy. To jest jego punkt widzenia i ja nie jestem w stanie dotrzeć argumentami.

Zresztą nigdy nie byłam dla niego autorytetem.
Wydaje mi się, że największym autorytetem są rodzice, choć są toksyczni. Ich więź emocjonalna jest naprawdę silna, choć ja tego nie rozumiem - oni w mojej opinii nie są dobrymi rodzicami. Popełnili wiele błędów, które ja dostrzegam i które wpłynęły na moje małżeństwo. Oprócz tego mąż nie ma żadnych granic, Oni wyciągną od niego każda informację, jest pozbawiony granic i tożsamości, autonomii. Zlany z rodzicami.
Nie wiem, czy ktoś rozumie, co mam na myśli.
Mogę się oczywiście mylić, ale mam wrażenie, że przerzucasz na męża odpowiedzialność za własne deficyty, w dodatku określając je celową manipulacją.
Dla mnie opis zabiegów o ciebie twego męża na takową nie wygląda.

Mam też wrażenie, że bagatelizujesz i odrzucasz to co mówi. A warto się temu przyjrzeć, podejść do siebie krytycznie.
Bo oceniasz męża i jego rodzinę, własnego ojca...
A jak z twoim udziałem w tej historii?
Co u ciebie szwankuje?
Bo widzisz, innych osób zmienić nie możemy, ale możemy zmienić siebie.

Co w tym kierunku zrobiłaś, robisz?
Czy posty dotyczące ciebie tylko przelatujesz wzrokiem i wrzucasz do zakładki „niepotrzebne”, a może wbrew mojemu odbiorowi, na podstawie twych postów (co i jak piszesz, jest wg mnie podobnie od początku) coś jednak zrobiłaś?
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
ODPOWIEDZ