Narcyzm, niedojrzałość męża?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Abigail

Re: Narcyzm, niedojrzałość męża?

Post autor: Abigail »

Pavel pisze: 11 paź 2021, 22:20
syntonia pisze: 11 paź 2021, 21:08
Abigail pisze: 02 paź 2021, 9:38 Syntonio, narcyzm, zemsta, piedestał, sekta zemsta za pomocą dzieci, kiedy czytam Twój post to jakbym o sobie czytała. Piszesz że powieliłaś los matki, pewnie słusznie. Dobrze, że uświadamiasz to sobie bo teraz możesz to przepracować. Twoje posty są dojrzałe widać w nich prawdę - ja Ci wierzę że wpadłaś w matnię w sidła tych ludzi. Ja też... ale możemy dużo zrobić może powoli milimetr po milimetrze ale przerwać to błędne koło. Dzieci uczyć właściwych postaw. To że się sprzeciwiłaś to już połowa sukcesu, możesz teraz uwolnić swoje dziecko od tego bo jesteś z nim blisko a mała rośnie i kiedy będzie widziała Twoje wartości to zobaczysz że to zaprocentuje. Możliwe że z czasem i mąż zauważy Twoją silną postawę trwanie w prawdzie możliwe że się ocknie bo w takich rodzinach dochodzi często wewnątrz do takich samych schematów jak zrobili z Tobą. Nie trać nadziei. Życzę Ci żeby się wszystko poukładało a przede wszystkim na teraz dużo spokoju i siły.
Abigail, dziękuję za Twoja wypowiedz.
Może nie wpadłam w ich sidła, a w sidła ich syna.
Czlowiek spragniony miłości rzuca się w ramiona osoby, która okaże odrobinę uczucia i zainteresowanie.
Mąż nie wysilil się zbytnio, wcale dużo nie trzeba było aby mnie zdobyć - wystarczy że skrócił dystans, przytulając mnie już na pierwszym spotkaniu, obejmując. Poza tym umial grać na moich uczuciach. Nawet jak stracił moje zainteresowanie, potrafił je odzyskać.
Próbowałam się z tej relacji wyrwać chyba dwukrotnie, ale zawsze do Niego wracałam - tak u mial mną zmanipulować emocjonalnie.
Wiedział jakie mam deficyty, defekty - w zakresie okazywania ciepła, zainteresowania nawet, czucia się ważną i potrzebna, a także atrakcyjną w jego oczach. To zupełnie wystarczylo, bym mu zaufała. Na nic innego nie zwracałam już uwagi, myślenie racjonalne wyłączone. Fakt, byłam wtedy mniej dojrzała niż teraz. Choć i teraz daleko mi do dojrzałości.

Mąż mowi, że chce spokoju. Nie chce ratowac rodziny. Nie radzi sobie z moimi emocjami, jego zdaniem. To, co ma w sobie, zupełnie tego nie widzi. Uważa się, że starał się ile sił.
Nie chce być już razem, a uważa że dla dziecka spokój jest najważniejszy. To jest jego punkt widzenia i ja nie jestem w stanie dotrzeć argumentami.

Zresztą nigdy nie byłam dla niego autorytetem.
Wydaje mi się, że największym autorytetem są rodzice, choć są toksyczni. Ich więź emocjonalna jest naprawdę silna, choć ja tego nie rozumiem - oni w mojej opinii nie są dobrymi rodzicami. Popełnili wiele błędów, które ja dostrzegam i które wpłynęły na moje małżeństwo. Oprócz tego mąż nie ma żadnych granic, Oni wyciągną od niego każda informację, jest pozbawiony granic i tożsamości, autonomii. Zlany z rodzicami.
Nie wiem, czy ktoś rozumie, co mam na myśli.
Mogę się oczywiście mylić, ale mam wrażenie, że przerzucasz na męża odpowiedzialność za własne deficyty, w dodatku określając je celową manipulacją.
Dla mnie opis zabiegów o ciebie twego męża na takową nie wygląda.

Mam też wrażenie, że bagatelizujesz i odrzucasz to co mówi. A warto się temu przyjrzeć, podejść do siebie krytycznie.
Bo oceniasz męża i jego rodzinę, własnego ojca...
A jak z twoim udziałem w tej historii?
Co u ciebie szwankuje?
Bo widzisz, innych osób zmienić nie możemy, ale możemy zmienić siebie.

Co w tym kierunku zrobiłaś, robisz?
Czy posty dotyczące ciebie tylko przelatujesz wzrokiem i wrzucasz do zakładki „niepotrzebne”, a może wbrew mojemu odbiorowi, na podstawie twych postów (co i jak piszesz, jest wg mnie podobnie od początku) coś jednak zrobiłaś?
Pawel, Syntonia pisze o swoich deficytach defektach wydaje mi się że widzi je, pisała że nie musiał się specjalnie wysilać wiesz o czym to świadczy? Poczucie własnej wartości leży, brak wyznaczonych granic, rozchwianie emocjonalne temu towarzyszy. Ja tego nie odbieram jako zrzucania odpowiedzialności. Narcyzm to jest schemat bardzo powtarzalny to nie jest jakieś hasełko wymyślone przez zmanierowane nieodpowiedzialne pancie co im się nie chce pochylić nad własnymi wadami. To jest realne zaburzenie z powtarzalnymi charakterystycznymi cechami. Żródło narcyzmu tez jest powtarzalne i najczęsciej to toksyczna relacja z rodzicami szczególnie z matką która zawłaszcza, pozbawia torzsamości, szuka w dziecku zamiennika partnera. W rodzinie męża schemat analogiczny. Przypadek? Kiedy ją czytam jakbym o moim mężu czytała. Zbieg okoliczności? Czy szukamy tych samych wymówek żeby się usprawiedliwić?
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Narcyzm, niedojrzałość męża?

Post autor: Ruta »

Ja bym jednak uważała z diagnozami. Zaburzenie narcystyczne osobowości jest równie rzadkie jak psychopatia. A mamy wysyp narcyzów znacząco ponad statystyki medyczne.
Matki skupione na synach i robiące z nich partenerów wychowują egoistów i mężczyzn niezdolnych do relacji z kobietą, często także w sferze intymnej. Od tego miejsca do narcyzmu droga daleka.

I jeszcze jedno, żaden psychopata i żaden narcyz nie jest tak łatwy do zdiagnozowania. Na tym polega problem, że wszystkie mechanizmy przemocowe są tu tak ukryte, że kobieta związana z mężczyzną o takim zaburzeniu jest pewna, że to z nią jest coś nie tak. Oba te zaburzenia powodują też wrogość do kobiety i dzieci po rozstaniu. Zarówno narcyz jak i psychopata dążą do tego, by kobietę zniszczyć. A nie by się od niej odciąć. I ta wrogość nie ustaje nawet gdy taki mężczyzna jest w kolejnym związku.

Natomiast wielu mężczyn w kryzysie zachowuje się psychopatycznie, egoistycznie i narcystycznie. Ale to nie świadczy o zaburzeniu, ale o kryzysie właśnie. Mężczyźni w kryzysach stosują też często przemoc, fizyczną psychiczną ekonomiczną. Wiec gdy wezmiemy męża w kryzysie, pasuje do niego każdy popkulturowy czy popsychologiczny film z you tuba i kazda domorosla pop ksiązka poradnikowa z serii jak porzucić narcyza, przemocowca i tak dalej.
Mój osobisty mąż w szczycie kryzysu świrował tak, że poszłam z diagnozami dalej i byłam przekonana, że może mieć guza mózgu. A to dlatego, ze wiedzialam, ze skoro nie mial cech psychopaty wczesniej, to nie mogl sie nim stac nagle.

Bo zaburzenia osobowości mają jedną ważną cechę, występują od wczesnych lat dziecięcych. Nie jest więc tak, że mąz 10 lat był w miarę okej a potem narcyz z niego wyszedl.

Więc jesli potencjalny narcyz odchodzi i poza wymuszaniem zgody na rozwod, majatku i takimi zagrywkami nie dązy do zniszczenia kobiety, to nie jest narcyzem. Jest mężczyzną w kryzysie. Zapewne z cała rzeszą deficytow.

Natomiast u partnerek narcyzow i psychopatow juz po dwoch latach relacji stwierdza sie ciezkie ptsd, i wiele dysfunkcji na tle traumatycznym. Zwykle wymagaja silnych lekow i wieloletniej terapii. Zwykle tez same sa z bardzo dysfunkcyjnych domow, gdzie doswiadczaly ogromnej przemocy. Tyle psychiatria i studium przebadanych przypadkow.

Psycholog ktory stawia diagnozy z dziedziny psychiatrii wychodzi poza swoje kompetencje. Szczegolnie gdy stawia je nieobecnemu klientowi. Nie mialabym zaufania do takiej osoby, ktora nie szanuje etyki wlasnego zawodu.
Abigail

Re: Narcyzm, niedojrzałość męża?

Post autor: Abigail »

Ruta pisze: 12 paź 2021, 20:18 Ja bym jednak uważała z diagnozami. Zaburzenie narcystyczne osobowości jest równie rzadkie jak psychopatia. A mamy wysyp narcyzów znacząco ponad statystyki medyczne.
Matki skupione na synach i robiące z nich partenerów wychowują egoistów i mężczyzn niezdolnych do relacji z kobietą, często także w sferze intymnej. Od tego miejsca do narcyzmu droga daleka.

I jeszcze jedno, żaden psychopata i żaden narcyz nie jest tak łatwy do zdiagnozowania. Na tym polega problem, że wszystkie mechanizmy przemocowe są tu tak ukryte, że kobieta związana z mężczyzną o takim zaburzeniu jest pewna, że to z nią jest coś nie tak. Oba te zaburzenia powodują też wrogość do kobiety i dzieci po rozstaniu. Zarówno narcyz jak i psychopata dążą do tego, by kobietę zniszczyć. A nie by się od niej odciąć. I ta wrogość nie ustaje nawet gdy taki mężczyzna jest w kolejnym związku.

Natomiast wielu mężczyn w kryzysie zachowuje się psychopatycznie, egoistycznie i narcystycznie. Ale to nie świadczy o zaburzeniu, ale o kryzysie właśnie. Mężczyźni w kryzysach stosują też często przemoc, fizyczną psychiczną ekonomiczną. Wiec gdy wezmiemy męża w kryzysie, pasuje do niego każdy popkulturowy czy popsychologiczny film z you tuba i kazda domorosla pop ksiązka poradnikowa z serii jak porzucić narcyza, przemocowca i tak dalej.
Mój osobisty mąż w szczycie kryzysu świrował tak, że poszłam z diagnozami dalej i byłam przekonana, że może mieć guza mózgu. A to dlatego, ze wiedzialam, ze skoro nie mial cech psychopaty wczesniej, to nie mogl sie nim stac nagle.

Bo zaburzenia osobowości mają jedną ważną cechę, występują od wczesnych lat dziecięcych. Nie jest więc tak, że mąz 10 lat był w miarę okej a potem narcyz z niego wyszedl.

Więc jesli potencjalny narcyz odchodzi i poza wymuszaniem zgody na rozwod, majatku i takimi zagrywkami nie dązy do zniszczenia kobiety, to nie jest narcyzem. Jest mężczyzną w kryzysie. Zapewne z cała rzeszą deficytow.

Natomiast u partnerek narcyzow i psychopatow juz po dwoch latach relacji stwierdza sie ciezkie ptsd, i wiele dysfunkcji na tle traumatycznym. Zwykle wymagaja silnych lekow i wieloletniej terapii. Zwykle tez same sa z bardzo dysfunkcyjnych domow, gdzie doswiadczaly ogromnej przemocy. Tyle psychiatria i studium przebadanych przypadkow.

Psycholog ktory stawia diagnozy z dziedziny psychiatrii wychodzi poza swoje kompetencje. Szczegolnie gdy stawia je nieobecnemu klientowi. Nie mialabym zaufania do takiej osoby, ktora nie szanuje etyki wlasnego zawodu.
Ruta, obyś miała rację, że to tylko człowiek w kryzysie i generalnie przejdzie mu. Uważam że nie trzeba być utytułowanym psychiatrą żeby dojść do pewnych wniosków przypuszczeń popartych wiedzą książkową jedynie na podstawie wieloletnich obserwacji męża i jego otoczenia. Spektrum narcyzmu jest szerokie i generalnie trudno o diagnozę nawet przez specjalistę psychiatrę bo żaden szanujący się narcyz do niego nie pójdzie a tym bardziej nie dąży do jakiejkolwiek diagnozy bo z nim jest przecież wszystko ok.

10 lat twój mąż był w porządku mówisz a później nie - ok. U ciebie tak było a u innych tak jest że od początku był nie ok a kobieta żyła złudzeniami że się zmieni a tu klops. Bywa i tak że mści się za zamkniętymi drzwiami dla samej zemsty żeby poczuć władzę - czy to typowe zachowanie w kryzysie? Serio? Cykliczne fazy kilku dni dobroci (żeby wzięła oddech) a później kilka tygodni jazdy pod tytułem karanie ciszą, chłód emocjonalny i fizyczny, niesłuszne oskarżanie o różne rzeczy np, że coś zepsuła że coś zniszczyła powiedziała zachowała się, wyśmiewanie drwiny z ubioru z wyglądu z pracy trwające tygodniami, rozliczanie z każdej złotówki, oskarżanie o rozrzutność, wydzielanie pieniędzy, nastawianie otoczenia rodziny przyjaciół dzieci kłamstwami oszczerstwami to jest generalnie zachowanie człowieka w kryzysie? Nagle jakby nigdy nic udawanie że nic się nie stało i planowanie wspólnego wyjazdu na wakacje :shock: Czyli że jak mu minie kryzys to nagle stanie się normalnym prawdomównym kochającym człowiekiem?

Jesteś pewna? Zdaje się że narcyzm właśnie w dzieciństwie się rozwija więc pełne spektrum pojawia się po okresie dzieciństwa- to nie jest rzecz genetyczna z którą się rodzisz.

Niestety ale początki z takimi ludźmi zazwyczaj są euforyczne wręcz cudownie cukierkowo idealne i na tym uzależniającym paliwie dostarczanym okresowo można jechać naprawdę długo aż do czasu kiedy wie że może wszystko bo granice zostały zniesione - gotowanie żaby - dobry przykład.

Czyli wszystkie, które nie wylądowały po dwóch latach z ciężkimi zaburzeniami u psychiatry nie miały generalnie tak źle więc to nie był narcyz ani psychopata tylko człowiek w kryzysie po prostu.

To że partnerki same są dysfunkcyjne to pełna zgoda bo nikt normalny nie trwałby latami w relacji która go niszczy. Jestem DDA (ojciec AA) i mam taka super cechę że wytrzymuję jak jest źle i mogę bardzo długo więc z mężem idealna para - on dręczy okresowo bardzo długo a ja wytrzymuję okresowo bardzo długo. Dzięki chwilowym przerwom na oddech dałam radę ponad 10 lat! Super wynik. Nikomu nie życzę.

Propo narcyzmu i innych innych izmów, nie ważne jak je nazwiemy ale ważne jest żeby być świadomym bo żadna -patia moim zdaniem nie jest po to aby się usprawiedliwić, lub skreślić tego człowieka ale wiedza świadomość kto to i dlaczego tak ma daje możliwość jak postępować jak chronić siebie a ponad wszystko daje szansę innym kobietom/mężczyznom aby miały/mieli oczy szeroko otwarte kiedy szukają męża/żony na całe życie bo symptomy są zauważalne bardzo szybko ale dla tego kto chce je zauważyć i ma wiedzę. Ja nie chciałam i ślepo wierzyłam że to ten, mój ci on i takie tam.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Narcyzm, niedojrzałość męża?

Post autor: Ruta »

Abigail,
zanim nastała moda na diagnozowanie zaburzonych w funkcjonowaniu rodzinnym mężczyzn jako narcyzów, popularne było diagnozowanie ich jako osób autystycznych. Czasem jeszcze się zdarza. Jeśli dobrze się postarać, to w zasadzie każdy mężczyzna może zostać zdiagnozowany jako osoba ze spektrum autyzmu. A jednak bycie mężczyzną to nie to samo, co bycie autystykiem. W zasadzie każdy przemocowo zachowujący się mężczyzna może zostać zdiagnozowany jako narcyz. W zasadzie każdy mąż jest narcystyczny. Pytanie tylko czemu te etykiety mają służyć?

Problemem nie jest to jaką etykietę przypiszemy mężczyźnie. Wręcz przeciwnie - jeśli damy etykietę, to właściwie koniec. Nic już nie mogę zrobić. Kaplica. Ewentualnie uciec na koniec świata. Ale to zwykle niemożliwe. Czyli muszę już wszystko znosić, co on robi, no bo wiadomo, że narcyz się nie zmieni. Z drugiej strony jest to jednak jakaś forma glejtu dla siebie, no bo dałam się naryzowi oszukać, wiadomo, że narcyz to manipulant, i to jeszcze jaki i byłam szczęśliwa i ugotowałam się jak żaba. I teraz jestem gotowaną żabą. Gotowana żaba nie ucieknie na koniec świata. Bo jest ugotowana.

Rady dla ofiar narcyzów, te z kanałów you tube o narcyzach, które obejrzałam, nie są zbyt optymistyczne. Narcyz ci nigdy nie odpuści, knuje stale na ciebie, musisz się mieć na baczności. I zrobi wszystko by cię zniszczyć. Szczególnie w sądzie. Napawają te filmy jakimś takim lękiem i w dodatku masz stawać do konfrontacji z narcyzem, ale nie możesz z nim stawać do konfrontacji. W zasadzie to możesz zatrudnić prawniczkę, która akurat prowadzi kanał dla ofiar narcyzów (wersja amerykańska), panią psycholog (wersja międzynarodowa, bo pani psycholog działa międzynarodowo), lub dać lajka pod filmem i wykupić godzinną konsultację (wersja polska). Ofiara narcyza sama nie da rady się wyrwać z jego manipulacyjnych rąk, w dodatku jest od niego uzależniona, i on ją zniszczy. O ile nie zatrudni specjalistki od narcyzów. Bo inni specjaliści, prawnicy, psycholodzy i terapeuci się na naryzach nie znają. Może też oczywiście obejrzeć kolejny odcinek you tubowego serialu o manipulacjach narcyzów. A tych każdy z kanałów dla ofiar naryzyców ma całe mnóstwo. W sam raz na bezsenne noce.

Wszystkie te filmy o narcyzach mają jedną cechę wspólną, nie ma znaczenia czy produkująca je osoba jest amerykańską prawniczką, hiduską psycholożką, czy polską terapeutką. Wszystkie są skupione na osobie mężczyzny, na tym co on robi, jak robi, jak manipuluje, co wywołuje, jaki jest podstępny. I nic nie mówią o tym, co zmienić w sobie. Czasem jest trochę o tym, jakie cechy mają ofiary narcyzów. Są to wspaniałe kochające osoby. Czasem pochodzące z trudnych domów, albo z bardzo kochających domów, ufne i słodkie.

Myślę, że warto odejść od etykiet, które tak naprawdę nic o nikim nie mówią. A skupić się na tym, co się dzieje. I na sobie też. I realnie zacząć stawiać granice, bronić się przed krzywdą, pracować nad sobą.
syntonia

Re: Narcyzm, niedojrzałość męża?

Post autor: syntonia »

Abigail pisze: 12 paź 2021, 18:15
Pavel pisze: 11 paź 2021, 22:20
syntonia pisze: 11 paź 2021, 21:08
Abigail, dziękuję za Twoja wypowiedz.
Może nie wpadłam w ich sidła, a w sidła ich syna.
Czlowiek spragniony miłości rzuca się w ramiona osoby, która okaże odrobinę uczucia i zainteresowanie.
Mąż nie wysilil się zbytnio, wcale dużo nie trzeba było aby mnie zdobyć - wystarczy że skrócił dystans, przytulając mnie już na pierwszym spotkaniu, obejmując. Poza tym umial grać na moich uczuciach. Nawet jak stracił moje zainteresowanie, potrafił je odzyskać.
Próbowałam się z tej relacji wyrwać chyba dwukrotnie, ale zawsze do Niego wracałam - tak u mial mną zmanipulować emocjonalnie.
Wiedział jakie mam deficyty, defekty - w zakresie okazywania ciepła, zainteresowania nawet, czucia się ważną i potrzebna, a także atrakcyjną w jego oczach. To zupełnie wystarczylo, bym mu zaufała. Na nic innego nie zwracałam już uwagi, myślenie racjonalne wyłączone. Fakt, byłam wtedy mniej dojrzała niż teraz. Choć i teraz daleko mi do dojrzałości.

Mąż mowi, że chce spokoju. Nie chce ratowac rodziny. Nie radzi sobie z moimi emocjami, jego zdaniem. To, co ma w sobie, zupełnie tego nie widzi. Uważa się, że starał się ile sił.
Nie chce być już razem, a uważa że dla dziecka spokój jest najważniejszy. To jest jego punkt widzenia i ja nie jestem w stanie dotrzeć argumentami.

Zresztą nigdy nie byłam dla niego autorytetem.
Wydaje mi się, że największym autorytetem są rodzice, choć są toksyczni. Ich więź emocjonalna jest naprawdę silna, choć ja tego nie rozumiem - oni w mojej opinii nie są dobrymi rodzicami. Popełnili wiele błędów, które ja dostrzegam i które wpłynęły na moje małżeństwo. Oprócz tego mąż nie ma żadnych granic, Oni wyciągną od niego każda informację, jest pozbawiony granic i tożsamości, autonomii. Zlany z rodzicami.
Nie wiem, czy ktoś rozumie, co mam na myśli.
Mogę się oczywiście mylić, ale mam wrażenie, że przerzucasz na męża odpowiedzialność za własne deficyty, w dodatku określając je celową manipulacją.
Dla mnie opis zabiegów o ciebie twego męża na takową nie wygląda.

Mam też wrażenie, że bagatelizujesz i odrzucasz to co mówi. A warto się temu przyjrzeć, podejść do siebie krytycznie.
Bo oceniasz męża i jego rodzinę, własnego ojca...
A jak z twoim udziałem w tej historii?
Co u ciebie szwankuje?
Bo widzisz, innych osób zmienić nie możemy, ale możemy zmienić siebie.

Co w tym kierunku zrobiłaś, robisz?
Czy posty dotyczące ciebie tylko przelatujesz wzrokiem i wrzucasz do zakładki „niepotrzebne”, a może wbrew mojemu odbiorowi, na podstawie twych postów (co i jak piszesz, jest wg mnie podobnie od początku) coś jednak zrobiłaś?
Pawel, Syntonia pisze o swoich deficytach defektach wydaje mi się że widzi je, pisała że nie musiał się specjalnie wysilać wiesz o czym to świadczy? Poczucie własnej wartości leży, brak wyznaczonych granic, rozchwianie emocjonalne temu towarzyszy. Ja tego nie odbieram jako zrzucania odpowiedzialności. Narcyzm to jest schemat bardzo powtarzalny to nie jest jakieś hasełko wymyślone przez zmanierowane nieodpowiedzialne pancie co im się nie chce pochylić nad własnymi wadami. To jest realne zaburzenie z powtarzalnymi charakterystycznymi cechami. Żródło narcyzmu tez jest powtarzalne i najczęsciej to toksyczna relacja z rodzicami szczególnie z matką która zawłaszcza, pozbawia torzsamości, szuka w dziecku zamiennika partnera. W rodzinie męża schemat analogiczny. Przypadek? Kiedy ją czytam jakbym o moim mężu czytała. Zbieg okoliczności? Czy szukamy tych samych wymówek żeby się usprawiedliwić?
Abigail, dziękuję za tę wypowiedź.
Powiem Wam tak.
Nie mam prawa do etykietowania ludzi, bo nie jestem lekarzem, ani psychologiem, a same zainteresowania nie wystarczą, by diagnozować ludzi. W tym zawodzie trzeba mieć pokorę, wiele zaburzeń jest do siebie bardzo podobnych, a i człowiek jest zazwyczaj mieszanką zaburzeń.
Macie absolutnie rację co do jednego - nie mam mocy, ani nikt z Was, ludzi, do zmiany postępowania innych.
My ludzie, widzimy o wiele lepiej, co inni robią źle, a nie to, co my sami robimy źle. Nawet w Biblii tak jest napisane.
Natomiast w sobie ciężko zobaczyć, że się rani innych tez, a nie tylko że oni nas ranią.
Jeśli chodzi o terapię, ja jestem dopiero na samym początku.
Rzeczy do przepracowania jest mnóstwo.
Od komunikacji, sposobu traktowania partnera, sposobu komunikowania swoich potrzeb. Pracy przede mną naprawdę sporo.

Terapeuta uważa, że każdy, kto w tę podróż wyrusza, jest odważny. Bo terapia jest dla ludzi silnych i odważnych,ponieważ polega na skonfrontowaniu się ze SWOIMI zachowaniami, z ocena tych zachowań, z wglądem w nie. A to będzie bolesne, ponieść skutki swoich działań wobec innych.
A co można powiedzieć o ludziach, którzy ranią innych (bliskich), a terapii nie chcą podjąć?
Czy ja nie mam prawa oceniać, że to egoizm, albo właśnie strach?
Bo oprócz mnie, nikt z osób wokół mnie tego uczynić nie chce, a jak już pewnie zdążyliście zauważyć, wszyscy tego potrzebują. Jednak wypierają / zaprzeczają, że to konieczne. A z tym nic nie zrobię.

Zdaję sobie sprawę, że mężowi było bardzo ciężko w relacji ze mną. Nie był na to przygotowany. On chvial lżejszej relacji, innej dziewczyny. Wesołej, spokojnej, która mu da bez warunkową miłość. Sam mi to nawet powiedział, że od drugiej osoby bezwarunkowej miłości to on nie otrzyma. Teraz, postanowił przerzucić uczucia na córkę. Czy to jest dobre, moim zdaniem nie. Co jeśli córka mu również nie da bezwarunkowej miłości?

Dla mnie to bardzo zagubiony człowiek.
I wybaczcie znow oceny, ale zagubiony w swojej pysze. Na swój temat nie chce nic przyjąć. Mówi, że to są tylko moje opinie, a nie fakty. Czyli wypiera istnienie jakiegokolwiek problemu.

Nawet mnie oskarżyl, że przeze mnie stracił pracę.
Kiedy problem ze zmianą pracy powtarza się średnio raz na pół roku, z tego co zaobserwowałam.
On, mimo metryki, nie radzi sobie z problemami dorosłego życia. Zresztą podobnie jak ja.
Stąd pomysł terapii dla mnie.
syntonia

Re: Narcyzm, niedojrzałość męża?

Post autor: syntonia »

A jeszcze chciałam Wam napisać, może ktoś się do tego odniesie, jakie jest jego podejście do rozwodu.

Pytam go, skoro tak bardzo mnie nie kocha, nie chce ze mną być, czemu nie wniesie sprawy o rozwód?
Skoro to głównie on mówi, że mnie nie chce, mówi to wprost ("nie chce z Tobą być, pogódź się z tym, nie chcę nie umiem, nie będę Twoim mężem").

Odpowiada, że to strata pieniędzy (rozwód).
Pytam dlaczego..
Ponieważ ja wniosę kontrpozew i znowu Sąd zarobi, prawnicy, a pieniądze stracone (bo nie dam rozwodu).
Rzeczywiście już raz tak bylo, że wniosłam kontrpozew, proponując terapię, na co Sąd przystał.
Wydał postanowienie. Mąż nie kontynuował postępowania sądowego. Więc Sąd umorzył sprawę...
Nie wiem jak mam rozumieć to zachowanie.

Oto w tym zdaniu macie całe jego podejście. Nic nie przekręciłam teraz.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Narcyzm, niedojrzałość męża?

Post autor: Caliope »

Abigail pisze: 13 paź 2021, 10:27
Ruta pisze: 12 paź 2021, 20:18 Ja bym jednak uważała z diagnozami. Zaburzenie narcystyczne osobowości jest równie rzadkie jak psychopatia. A mamy wysyp narcyzów znacząco ponad statystyki medyczne.
Matki skupione na synach i robiące z nich partenerów wychowują egoistów i mężczyzn niezdolnych do relacji z kobietą, często także w sferze intymnej. Od tego miejsca do narcyzmu droga daleka.

I jeszcze jedno, żaden psychopata i żaden narcyz nie jest tak łatwy do zdiagnozowania. Na tym polega problem, że wszystkie mechanizmy przemocowe są tu tak ukryte, że kobieta związana z mężczyzną o takim zaburzeniu jest pewna, że to z nią jest coś nie tak. Oba te zaburzenia powodują też wrogość do kobiety i dzieci po rozstaniu. Zarówno narcyz jak i psychopata dążą do tego, by kobietę zniszczyć. A nie by się od niej odciąć. I ta wrogość nie ustaje nawet gdy taki mężczyzna jest w kolejnym związku.

Natomiast wielu mężczyn w kryzysie zachowuje się psychopatycznie, egoistycznie i narcystycznie. Ale to nie świadczy o zaburzeniu, ale o kryzysie właśnie. Mężczyźni w kryzysach stosują też często przemoc, fizyczną psychiczną ekonomiczną. Wiec gdy wezmiemy męża w kryzysie, pasuje do niego każdy popkulturowy czy popsychologiczny film z you tuba i kazda domorosla pop ksiązka poradnikowa z serii jak porzucić narcyza, przemocowca i tak dalej.
Mój osobisty mąż w szczycie kryzysu świrował tak, że poszłam z diagnozami dalej i byłam przekonana, że może mieć guza mózgu. A to dlatego, ze wiedzialam, ze skoro nie mial cech psychopaty wczesniej, to nie mogl sie nim stac nagle.

Bo zaburzenia osobowości mają jedną ważną cechę, występują od wczesnych lat dziecięcych. Nie jest więc tak, że mąz 10 lat był w miarę okej a potem narcyz z niego wyszedl.

Więc jesli potencjalny narcyz odchodzi i poza wymuszaniem zgody na rozwod, majatku i takimi zagrywkami nie dązy do zniszczenia kobiety, to nie jest narcyzem. Jest mężczyzną w kryzysie. Zapewne z cała rzeszą deficytow.

Natomiast u partnerek narcyzow i psychopatow juz po dwoch latach relacji stwierdza sie ciezkie ptsd, i wiele dysfunkcji na tle traumatycznym. Zwykle wymagaja silnych lekow i wieloletniej terapii. Zwykle tez same sa z bardzo dysfunkcyjnych domow, gdzie doswiadczaly ogromnej przemocy. Tyle psychiatria i studium przebadanych przypadkow.

Psycholog ktory stawia diagnozy z dziedziny psychiatrii wychodzi poza swoje kompetencje. Szczegolnie gdy stawia je nieobecnemu klientowi. Nie mialabym zaufania do takiej osoby, ktora nie szanuje etyki wlasnego zawodu.
Ruta, obyś miała rację, że to tylko człowiek w kryzysie i generalnie przejdzie mu. Uważam że nie trzeba być utytułowanym psychiatrą żeby dojść do pewnych wniosków przypuszczeń popartych wiedzą książkową jedynie na podstawie wieloletnich obserwacji męża i jego otoczenia. Spektrum narcyzmu jest szerokie i generalnie trudno o diagnozę nawet przez specjalistę psychiatrę bo żaden szanujący się narcyz do niego nie pójdzie a tym bardziej nie dąży do jakiejkolwiek diagnozy bo z nim jest przecież wszystko ok.

10 lat twój mąż był w porządku mówisz a później nie - ok. U ciebie tak było a u innych tak jest że od początku był nie ok a kobieta żyła złudzeniami że się zmieni a tu klops. Bywa i tak że mści się za zamkniętymi drzwiami dla samej zemsty żeby poczuć władzę - czy to typowe zachowanie w kryzysie? Serio? Cykliczne fazy kilku dni dobroci (żeby wzięła oddech) a później kilka tygodni jazdy pod tytułem karanie ciszą, chłód emocjonalny i fizyczny, niesłuszne oskarżanie o różne rzeczy np, że coś zepsuła że coś zniszczyła powiedziała zachowała się, wyśmiewanie drwiny z ubioru z wyglądu z pracy trwające tygodniami, rozliczanie z każdej złotówki, oskarżanie o rozrzutność, wydzielanie pieniędzy, nastawianie otoczenia rodziny przyjaciół dzieci kłamstwami oszczerstwami to jest generalnie zachowanie człowieka w kryzysie? Nagle jakby nigdy nic udawanie że nic się nie stało i planowanie wspólnego wyjazdu na wakacje :shock: Czyli że jak mu minie kryzys to nagle stanie się normalnym prawdomównym kochającym człowiekiem?

Jesteś pewna? Zdaje się że narcyzm właśnie w dzieciństwie się rozwija więc pełne spektrum pojawia się po okresie dzieciństwa- to nie jest rzecz genetyczna z którą się rodzisz.

Niestety ale początki z takimi ludźmi zazwyczaj są euforyczne wręcz cudownie cukierkowo idealne i na tym uzależniającym paliwie dostarczanym okresowo można jechać naprawdę długo aż do czasu kiedy wie że może wszystko bo granice zostały zniesione - gotowanie żaby - dobry przykład.

Czyli wszystkie, które nie wylądowały po dwóch latach z ciężkimi zaburzeniami u psychiatry nie miały generalnie tak źle więc to nie był narcyz ani psychopata tylko człowiek w kryzysie po prostu.

To że partnerki same są dysfunkcyjne to pełna zgoda bo nikt normalny nie trwałby latami w relacji która go niszczy. Jestem DDA (ojciec AA) i mam taka super cechę że wytrzymuję jak jest źle i mogę bardzo długo więc z mężem idealna para - on dręczy okresowo bardzo długo a ja wytrzymuję okresowo bardzo długo. Dzięki chwilowym przerwom na oddech dałam radę ponad 10 lat! Super wynik. Nikomu nie życzę.

Propo narcyzmu i innych innych izmów, nie ważne jak je nazwiemy ale ważne jest żeby być świadomym bo żadna -patia moim zdaniem nie jest po to aby się usprawiedliwić, lub skreślić tego człowieka ale wiedza świadomość kto to i dlaczego tak ma daje możliwość jak postępować jak chronić siebie a ponad wszystko daje szansę innym kobietom/mężczyznom aby miały/mieli oczy szeroko otwarte kiedy szukają męża/żony na całe życie bo symptomy są zauważalne bardzo szybko ale dla tego kto chce je zauważyć i ma wiedzę. Ja nie chciałam i ślepo wierzyłam że to ten, mój ci on i takie tam.
Abigail ,wytrzymywanie jak jest źle, to nie jest super cecha, to mechanizm obronny DDA .Przekraczamy swoje granice, wytrzymując, nie robiąc nic by było inaczej.
Znów napiszę, mąż syntonii nie jest narcyzem, może mieć różne cechy, ale nim nie jest. Jest pogubionym w kryzysie, żaden narcyz nie będzie się zastanawiał czy brać rozwód, on jest panem i nikt mu nie przeszkodzi.
Abigail

Re: Narcyzm, niedojrzałość męża?

Post autor: Abigail »

Caliope pisze: 18 paź 2021, 0:06
Abigail pisze: 13 paź 2021, 10:27
Ruta pisze: 12 paź 2021, 20:18 Ja bym jednak uważała z diagnozami. Zaburzenie narcystyczne osobowości jest równie rzadkie jak psychopatia. A mamy wysyp narcyzów znacząco ponad statystyki medyczne.
Matki skupione na synach i robiące z nich partenerów wychowują egoistów i mężczyzn niezdolnych do relacji z kobietą, często także w sferze intymnej. Od tego miejsca do narcyzmu droga daleka.

I jeszcze jedno, żaden psychopata i żaden narcyz nie jest tak łatwy do zdiagnozowania. Na tym polega problem, że wszystkie mechanizmy przemocowe są tu tak ukryte, że kobieta związana z mężczyzną o takim zaburzeniu jest pewna, że to z nią jest coś nie tak. Oba te zaburzenia powodują też wrogość do kobiety i dzieci po rozstaniu. Zarówno narcyz jak i psychopata dążą do tego, by kobietę zniszczyć. A nie by się od niej odciąć. I ta wrogość nie ustaje nawet gdy taki mężczyzna jest w kolejnym związku.

Natomiast wielu mężczyn w kryzysie zachowuje się psychopatycznie, egoistycznie i narcystycznie. Ale to nie świadczy o zaburzeniu, ale o kryzysie właśnie. Mężczyźni w kryzysach stosują też często przemoc, fizyczną psychiczną ekonomiczną. Wiec gdy wezmiemy męża w kryzysie, pasuje do niego każdy popkulturowy czy popsychologiczny film z you tuba i kazda domorosla pop ksiązka poradnikowa z serii jak porzucić narcyza, przemocowca i tak dalej.
Mój osobisty mąż w szczycie kryzysu świrował tak, że poszłam z diagnozami dalej i byłam przekonana, że może mieć guza mózgu. A to dlatego, ze wiedzialam, ze skoro nie mial cech psychopaty wczesniej, to nie mogl sie nim stac nagle.

Bo zaburzenia osobowości mają jedną ważną cechę, występują od wczesnych lat dziecięcych. Nie jest więc tak, że mąz 10 lat był w miarę okej a potem narcyz z niego wyszedl.

Więc jesli potencjalny narcyz odchodzi i poza wymuszaniem zgody na rozwod, majatku i takimi zagrywkami nie dązy do zniszczenia kobiety, to nie jest narcyzem. Jest mężczyzną w kryzysie. Zapewne z cała rzeszą deficytow.

Natomiast u partnerek narcyzow i psychopatow juz po dwoch latach relacji stwierdza sie ciezkie ptsd, i wiele dysfunkcji na tle traumatycznym. Zwykle wymagaja silnych lekow i wieloletniej terapii. Zwykle tez same sa z bardzo dysfunkcyjnych domow, gdzie doswiadczaly ogromnej przemocy. Tyle psychiatria i studium przebadanych przypadkow.

Psycholog ktory stawia diagnozy z dziedziny psychiatrii wychodzi poza swoje kompetencje. Szczegolnie gdy stawia je nieobecnemu klientowi. Nie mialabym zaufania do takiej osoby, ktora nie szanuje etyki wlasnego zawodu.
Ruta, obyś miała rację, że to tylko człowiek w kryzysie i generalnie przejdzie mu. Uważam że nie trzeba być utytułowanym psychiatrą żeby dojść do pewnych wniosków przypuszczeń popartych wiedzą książkową jedynie na podstawie wieloletnich obserwacji męża i jego otoczenia. Spektrum narcyzmu jest szerokie i generalnie trudno o diagnozę nawet przez specjalistę psychiatrę bo żaden szanujący się narcyz do niego nie pójdzie a tym bardziej nie dąży do jakiejkolwiek diagnozy bo z nim jest przecież wszystko ok.

10 lat twój mąż był w porządku mówisz a później nie - ok. U ciebie tak było a u innych tak jest że od początku był nie ok a kobieta żyła złudzeniami że się zmieni a tu klops. Bywa i tak że mści się za zamkniętymi drzwiami dla samej zemsty żeby poczuć władzę - czy to typowe zachowanie w kryzysie? Serio? Cykliczne fazy kilku dni dobroci (żeby wzięła oddech) a później kilka tygodni jazdy pod tytułem karanie ciszą, chłód emocjonalny i fizyczny, niesłuszne oskarżanie o różne rzeczy np, że coś zepsuła że coś zniszczyła powiedziała zachowała się, wyśmiewanie drwiny z ubioru z wyglądu z pracy trwające tygodniami, rozliczanie z każdej złotówki, oskarżanie o rozrzutność, wydzielanie pieniędzy, nastawianie otoczenia rodziny przyjaciół dzieci kłamstwami oszczerstwami to jest generalnie zachowanie człowieka w kryzysie? Nagle jakby nigdy nic udawanie że nic się nie stało i planowanie wspólnego wyjazdu na wakacje :shock: Czyli że jak mu minie kryzys to nagle stanie się normalnym prawdomównym kochającym człowiekiem?

Jesteś pewna? Zdaje się że narcyzm właśnie w dzieciństwie się rozwija więc pełne spektrum pojawia się po okresie dzieciństwa- to nie jest rzecz genetyczna z którą się rodzisz.

Niestety ale początki z takimi ludźmi zazwyczaj są euforyczne wręcz cudownie cukierkowo idealne i na tym uzależniającym paliwie dostarczanym okresowo można jechać naprawdę długo aż do czasu kiedy wie że może wszystko bo granice zostały zniesione - gotowanie żaby - dobry przykład.

Czyli wszystkie, które nie wylądowały po dwóch latach z ciężkimi zaburzeniami u psychiatry nie miały generalnie tak źle więc to nie był narcyz ani psychopata tylko człowiek w kryzysie po prostu.

To że partnerki same są dysfunkcyjne to pełna zgoda bo nikt normalny nie trwałby latami w relacji która go niszczy. Jestem DDA (ojciec AA) i mam taka super cechę że wytrzymuję jak jest źle i mogę bardzo długo więc z mężem idealna para - on dręczy okresowo bardzo długo a ja wytrzymuję okresowo bardzo długo. Dzięki chwilowym przerwom na oddech dałam radę ponad 10 lat! Super wynik. Nikomu nie życzę.

Propo narcyzmu i innych innych izmów, nie ważne jak je nazwiemy ale ważne jest żeby być świadomym bo żadna -patia moim zdaniem nie jest po to aby się usprawiedliwić, lub skreślić tego człowieka ale wiedza świadomość kto to i dlaczego tak ma daje możliwość jak postępować jak chronić siebie a ponad wszystko daje szansę innym kobietom/mężczyznom aby miały/mieli oczy szeroko otwarte kiedy szukają męża/żony na całe życie bo symptomy są zauważalne bardzo szybko ale dla tego kto chce je zauważyć i ma wiedzę. Ja nie chciałam i ślepo wierzyłam że to ten, mój ci on i takie tam.
Abigail ,wytrzymywanie jak jest źle, to nie jest super cecha, to mechanizm obronny DDA .Przekraczamy swoje granice, wytrzymując, nie robiąc nic by było inaczej.
Znów napiszę, mąż syntonii nie jest narcyzem, może mieć różne cechy, ale nim nie jest. Jest pogubionym w kryzysie, żaden narcyz nie będzie się zastanawiał czy brać rozwód, on jest panem i nikt mu nie przeszkodzi.
"super cecha" - to był sarkazm, ok? Nie wiem czy jest nim czy nie jest, po prostu opis pasuje do wzorca. Syntonia chyba jedynie wie najlepiej z kim ma do czynienia bo żyła latami z tym człowiekiem.
syntonia

Re: Narcyzm, niedojrzałość męża?

Post autor: syntonia »

Abigail pisze: 18 paź 2021, 11:17
Caliope pisze: 18 paź 2021, 0:06
Abigail pisze: 13 paź 2021, 10:27

Ruta, obyś miała rację, że to tylko człowiek w kryzysie i generalnie przejdzie mu. Uważam że nie trzeba być utytułowanym psychiatrą żeby dojść do pewnych wniosków przypuszczeń popartych wiedzą książkową jedynie na podstawie wieloletnich obserwacji męża i jego otoczenia. Spektrum narcyzmu jest szerokie i generalnie trudno o diagnozę nawet przez specjalistę psychiatrę bo żaden szanujący się narcyz do niego nie pójdzie a tym bardziej nie dąży do jakiejkolwiek diagnozy bo z nim jest przecież wszystko ok.

10 lat twój mąż był w porządku mówisz a później nie - ok. U ciebie tak było a u innych tak jest że od początku był nie ok a kobieta żyła złudzeniami że się zmieni a tu klops. Bywa i tak że mści się za zamkniętymi drzwiami dla samej zemsty żeby poczuć władzę - czy to typowe zachowanie w kryzysie? Serio? Cykliczne fazy kilku dni dobroci (żeby wzięła oddech) a później kilka tygodni jazdy pod tytułem karanie ciszą, chłód emocjonalny i fizyczny, niesłuszne oskarżanie o różne rzeczy np, że coś zepsuła że coś zniszczyła powiedziała zachowała się, wyśmiewanie drwiny z ubioru z wyglądu z pracy trwające tygodniami, rozliczanie z każdej złotówki, oskarżanie o rozrzutność, wydzielanie pieniędzy, nastawianie otoczenia rodziny przyjaciół dzieci kłamstwami oszczerstwami to jest generalnie zachowanie człowieka w kryzysie? Nagle jakby nigdy nic udawanie że nic się nie stało i planowanie wspólnego wyjazdu na wakacje :shock: Czyli że jak mu minie kryzys to nagle stanie się normalnym prawdomównym kochającym człowiekiem?

Jesteś pewna? Zdaje się że narcyzm właśnie w dzieciństwie się rozwija więc pełne spektrum pojawia się po okresie dzieciństwa- to nie jest rzecz genetyczna z którą się rodzisz.

Niestety ale początki z takimi ludźmi zazwyczaj są euforyczne wręcz cudownie cukierkowo idealne i na tym uzależniającym paliwie dostarczanym okresowo można jechać naprawdę długo aż do czasu kiedy wie że może wszystko bo granice zostały zniesione - gotowanie żaby - dobry przykład.

Czyli wszystkie, które nie wylądowały po dwóch latach z ciężkimi zaburzeniami u psychiatry nie miały generalnie tak źle więc to nie był narcyz ani psychopata tylko człowiek w kryzysie po prostu.

To że partnerki same są dysfunkcyjne to pełna zgoda bo nikt normalny nie trwałby latami w relacji która go niszczy. Jestem DDA (ojciec AA) i mam taka super cechę że wytrzymuję jak jest źle i mogę bardzo długo więc z mężem idealna para - on dręczy okresowo bardzo długo a ja wytrzymuję okresowo bardzo długo. Dzięki chwilowym przerwom na oddech dałam radę ponad 10 lat! Super wynik. Nikomu nie życzę.

Propo narcyzmu i innych innych izmów, nie ważne jak je nazwiemy ale ważne jest żeby być świadomym bo żadna -patia moim zdaniem nie jest po to aby się usprawiedliwić, lub skreślić tego człowieka ale wiedza świadomość kto to i dlaczego tak ma daje możliwość jak postępować jak chronić siebie a ponad wszystko daje szansę innym kobietom/mężczyznom aby miały/mieli oczy szeroko otwarte kiedy szukają męża/żony na całe życie bo symptomy są zauważalne bardzo szybko ale dla tego kto chce je zauważyć i ma wiedzę. Ja nie chciałam i ślepo wierzyłam że to ten, mój ci on i takie tam.
Abigail ,wytrzymywanie jak jest źle, to nie jest super cecha, to mechanizm obronny DDA .Przekraczamy swoje granice, wytrzymując, nie robiąc nic by było inaczej.
Znów napiszę, mąż syntonii nie jest narcyzem, może mieć różne cechy, ale nim nie jest. Jest pogubionym w kryzysie, żaden narcyz nie będzie się zastanawiał czy brać rozwód, on jest panem i nikt mu nie przeszkodzi.
"super cecha" - to był sarkazm, ok? Nie wiem czy jest nim czy nie jest, po prostu opis pasuje do wzorca. Syntonia chyba jedynie wie najlepiej z kim ma do czynienia bo żyła latami z tym człowiekiem.
Abigail, ja się gubię w tym wszystkim. Czytam o narcyzmie bardzo dużo. Jeżeli już jest to na pewno narcyzem ukrytym, w życiu nie jest jawnym. Ma też na pewno inne cechy, innych zaburzeń. Nie pisałam jeszcze chyba, od momentu powstania tego wątku, że mąż cierpi na zaburzenia lękowe i to od 10 lat. A ja szukam, bo zwyczajnie mnie to nurtuje, skąd te wybuchy agresji, krzyki na porządku dziennym. Być może stąd niski próg wyzwalania agresji, przy małym bodźcu, on nie ma cierpliwości, szybko się irytuje. Wtedy musi się rozładować - albo zamachuje się na mnie, parę razy mu się udało mnie uderzyć, albo najczęściej krzyczy lub rzuca przedmiotami (także przez okno). Nie wiem, co mu jest. Tyle jest różnych sprzecznych informacji, że nie sposób samemu diagnozować. Ja już slyszalam tak wiele, nawet osobowość dyssocjalna... Co jest przerażające. Nie jest na pewno psychopata, ale może takie cechy ma. Zresztą, jego zachowania można dopasować do kilku zaburzeń - do schizoidalnego, do dyssocjalnego, do anankastycznego i do narcystycznego. Mówię o zaburzeniach osobowości. A nawet do bordeline (jazda autem bez prawka, ryzykowne inwestycje, picie alkoholu w chwilach kryzysu).

Co Mu jest - nie wiem tak naprawdę.
Wiem, że on cierpi, tak samo jak ja.
To, że mnie tak traktuje...pewnie też ma swoje głębsze powody.

Przede wszystkim On nie ma w swoim życiu żadnego drogowskazu. Drogowskazem jest dla niego praca (to mu daje poczucie bezpieczeństwa na pewno, ale i dowartościowuje, szczególnie że zarabia nieźle, a nawet dobrze). Poza tym, on nie umie budować relacji z drugim człowiekiem.
Ja też pewnie nie umiem.
Natomiast on przy trudach, albo reaguje potworna agresją, której nawet nie kontroluje, to są emocjonalne wybuchy (pewnie rozładowuje napięcie), albo uciekaniem, dystansowaniem się.
syntonia

Re: Narcyzm, niedojrzałość męża?

Post autor: syntonia »

Caliope pisze: 18 paź 2021, 0:06
Abigail pisze: 13 paź 2021, 10:27
Ruta pisze: 12 paź 2021, 20:18 Ja bym jednak uważała z diagnozami. Zaburzenie narcystyczne osobowości jest równie rzadkie jak psychopatia. A mamy wysyp narcyzów znacząco ponad statystyki medyczne.
Matki skupione na synach i robiące z nich partenerów wychowują egoistów i mężczyzn niezdolnych do relacji z kobietą, często także w sferze intymnej. Od tego miejsca do narcyzmu droga daleka.

I jeszcze jedno, żaden psychopata i żaden narcyz nie jest tak łatwy do zdiagnozowania. Na tym polega problem, że wszystkie mechanizmy przemocowe są tu tak ukryte, że kobieta związana z mężczyzną o takim zaburzeniu jest pewna, że to z nią jest coś nie tak. Oba te zaburzenia powodują też wrogość do kobiety i dzieci po rozstaniu. Zarówno narcyz jak i psychopata dążą do tego, by kobietę zniszczyć. A nie by się od niej odciąć. I ta wrogość nie ustaje nawet gdy taki mężczyzna jest w kolejnym związku.

Natomiast wielu mężczyn w kryzysie zachowuje się psychopatycznie, egoistycznie i narcystycznie. Ale to nie świadczy o zaburzeniu, ale o kryzysie właśnie. Mężczyźni w kryzysach stosują też często przemoc, fizyczną psychiczną ekonomiczną. Wiec gdy wezmiemy męża w kryzysie, pasuje do niego każdy popkulturowy czy popsychologiczny film z you tuba i kazda domorosla pop ksiązka poradnikowa z serii jak porzucić narcyza, przemocowca i tak dalej.
Mój osobisty mąż w szczycie kryzysu świrował tak, że poszłam z diagnozami dalej i byłam przekonana, że może mieć guza mózgu. A to dlatego, ze wiedzialam, ze skoro nie mial cech psychopaty wczesniej, to nie mogl sie nim stac nagle.

Bo zaburzenia osobowości mają jedną ważną cechę, występują od wczesnych lat dziecięcych. Nie jest więc tak, że mąz 10 lat był w miarę okej a potem narcyz z niego wyszedl.

Więc jesli potencjalny narcyz odchodzi i poza wymuszaniem zgody na rozwod, majatku i takimi zagrywkami nie dązy do zniszczenia kobiety, to nie jest narcyzem. Jest mężczyzną w kryzysie. Zapewne z cała rzeszą deficytow.

Natomiast u partnerek narcyzow i psychopatow juz po dwoch latach relacji stwierdza sie ciezkie ptsd, i wiele dysfunkcji na tle traumatycznym. Zwykle wymagaja silnych lekow i wieloletniej terapii. Zwykle tez same sa z bardzo dysfunkcyjnych domow, gdzie doswiadczaly ogromnej przemocy. Tyle psychiatria i studium przebadanych przypadkow.

Psycholog ktory stawia diagnozy z dziedziny psychiatrii wychodzi poza swoje kompetencje. Szczegolnie gdy stawia je nieobecnemu klientowi. Nie mialabym zaufania do takiej osoby, ktora nie szanuje etyki wlasnego zawodu.
Ruta, obyś miała rację, że to tylko człowiek w kryzysie i generalnie przejdzie mu. Uważam że nie trzeba być utytułowanym psychiatrą żeby dojść do pewnych wniosków przypuszczeń popartych wiedzą książkową jedynie na podstawie wieloletnich obserwacji męża i jego otoczenia. Spektrum narcyzmu jest szerokie i generalnie trudno o diagnozę nawet przez specjalistę psychiatrę bo żaden szanujący się narcyz do niego nie pójdzie a tym bardziej nie dąży do jakiejkolwiek diagnozy bo z nim jest przecież wszystko ok.

10 lat twój mąż był w porządku mówisz a później nie - ok. U ciebie tak było a u innych tak jest że od początku był nie ok a kobieta żyła złudzeniami że się zmieni a tu klops. Bywa i tak że mści się za zamkniętymi drzwiami dla samej zemsty żeby poczuć władzę - czy to typowe zachowanie w kryzysie? Serio? Cykliczne fazy kilku dni dobroci (żeby wzięła oddech) a później kilka tygodni jazdy pod tytułem karanie ciszą, chłód emocjonalny i fizyczny, niesłuszne oskarżanie o różne rzeczy np, że coś zepsuła że coś zniszczyła powiedziała zachowała się, wyśmiewanie drwiny z ubioru z wyglądu z pracy trwające tygodniami, rozliczanie z każdej złotówki, oskarżanie o rozrzutność, wydzielanie pieniędzy, nastawianie otoczenia rodziny przyjaciół dzieci kłamstwami oszczerstwami to jest generalnie zachowanie człowieka w kryzysie? Nagle jakby nigdy nic udawanie że nic się nie stało i planowanie wspólnego wyjazdu na wakacje :shock: Czyli że jak mu minie kryzys to nagle stanie się normalnym prawdomównym kochającym człowiekiem?

Jesteś pewna? Zdaje się że narcyzm właśnie w dzieciństwie się rozwija więc pełne spektrum pojawia się po okresie dzieciństwa- to nie jest rzecz genetyczna z którą się rodzisz.

Niestety ale początki z takimi ludźmi zazwyczaj są euforyczne wręcz cudownie cukierkowo idealne i na tym uzależniającym paliwie dostarczanym okresowo można jechać naprawdę długo aż do czasu kiedy wie że może wszystko bo granice zostały zniesione - gotowanie żaby - dobry przykład.

Czyli wszystkie, które nie wylądowały po dwóch latach z ciężkimi zaburzeniami u psychiatry nie miały generalnie tak źle więc to nie był narcyz ani psychopata tylko człowiek w kryzysie po prostu.

To że partnerki same są dysfunkcyjne to pełna zgoda bo nikt normalny nie trwałby latami w relacji która go niszczy. Jestem DDA (ojciec AA) i mam taka super cechę że wytrzymuję jak jest źle i mogę bardzo długo więc z mężem idealna para - on dręczy okresowo bardzo długo a ja wytrzymuję okresowo bardzo długo. Dzięki chwilowym przerwom na oddech dałam radę ponad 10 lat! Super wynik. Nikomu nie życzę.

Propo narcyzmu i innych innych izmów, nie ważne jak je nazwiemy ale ważne jest żeby być świadomym bo żadna -patia moim zdaniem nie jest po to aby się usprawiedliwić, lub skreślić tego człowieka ale wiedza świadomość kto to i dlaczego tak ma daje możliwość jak postępować jak chronić siebie a ponad wszystko daje szansę innym kobietom/mężczyznom aby miały/mieli oczy szeroko otwarte kiedy szukają męża/żony na całe życie bo symptomy są zauważalne bardzo szybko ale dla tego kto chce je zauważyć i ma wiedzę. Ja nie chciałam i ślepo wierzyłam że to ten, mój ci on i takie tam.
Abigail ,wytrzymywanie jak jest źle, to nie jest super cecha, to mechanizm obronny DDA .Przekraczamy swoje granice, wytrzymując, nie robiąc nic by było inaczej.
Znów napiszę, mąż syntonii nie jest narcyzem, może mieć różne cechy, ale nim nie jest. Jest pogubionym w kryzysie, żaden narcyz nie będzie się zastanawiał czy brać rozwód, on jest panem i nikt mu nie przeszkodzi.
Caliope, ale ja zacytowałam Ci słowa męża. Dlaczego nie weźmie ze mną rozwodu - bo mówi że mu szkoda pieniędzy na prawników i sądy. A on sam nie pójdzie do sądu, bo jest tchórzem, który trzyma się spodni i spódnicy rodziców. Przy nich czuje się bezpiecznie. Nje wiem, co to za zaburzenie. Ale nie jest normalne żeby 30 letni człowiek konsultował się w trudnych sprawach z rodzicami i oni nim kierowali jak marionetka. Jak założyłam nam niebieska kartę, to wiesz co zrobili? Robili wszytsko, by on konwencji nie poniósł.
Bo ludzie tego pokroju, zawsze zło widzą w drive stronie. Innymi słowy - prowokowałam go.

Nie znam się na narcyzach, ale wiem jedno. Oni lubią kontrolę. Być może nie potrafi decyzji podjąć, stąd brak rozwodu. Narcyzi lubią kontrolę mieć. A tak ma ciastko i zje ciastko. Może o to mu chodzi?

Najgorsze jest to, że ja Mu nie ufam. Nie jest szczery. Mam wrażenie, że co innego mówi, a co innego robi. Ze nie zdradza prawdziwych uczuć. A brak szczerości, uczciwości i lojalności (u nas tego nie było), jest chyba najbardziej bolesny. To chyba w ogóle nie jest związek, gdy nie ma tych podstaw.

Jakieś zaangażowanie bylo z Jego strony. Z mojej na pewno. Przecież bez przerwy zamiast myśleć o sobie, mówię o Nim i analizuję wszystko, a wiem że to niezdrowe. Cóż, taki mam umysł.

On sie dawno odcial emocjonalnie, ja nie rozumiem takich ludzi, że tak w ogóle można. Ja dalej jestem w tym związku emocjonalnie, a dla niego jestem tylko matka jego dziecka.
Czy to jest normalne odciąć się tak łatwo od kogoś, przestać kochać? (mówię tutaj o Nim, że traktuje mnie wyłącznie jak osobę z którą ma dziecko).
Wydaje mi się, że zdrowe osoby tak nie potrafią.. Może się mylę.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Narcyzm, niedojrzałość męża?

Post autor: Caliope »

No właśnie narcyze lubią kontrolę, oni są panami świata , a twój mąż nie wyszedł z pod skrzydeł rodziców, sam nie bierze odpowiedzialności za siebie i swoje czyny. Szkoda kasy, bo się nie chce, najpierw bum, a teraz rozdarcie i niewiedza co z tym dalej zrobić. Nie tylko twój mąż tak ma, ale wiele ludzi, ja mam, bo nie chce mi się ruszyć w żadną stronę. Tak naprawdę nie wiadomo kto jest zdrowy, bo każdy z nas ma braki, jakieś problemy ze sobą, nawet w kontekście pokoleń.
syntonia

Re: Narcyzm, niedojrzałość męża?

Post autor: syntonia »

Caliope pisze: 19 paź 2021, 11:15 No właśnie narcyze lubią kontrolę, oni są panami świata , a twój mąż nie wyszedł z pod skrzydeł rodziców, sam nie bierze odpowiedzialności za siebie i swoje czyny. Szkoda kasy, bo się nie chce, najpierw bum, a teraz rozdarcie i niewiedza co z tym dalej zrobić. Nie tylko twój mąż tak ma, ale wiele ludzi, ja mam, bo nie chce mi się ruszyć w żadną stronę. Tak naprawdę nie wiadomo kto jest zdrowy, bo każdy z nas ma braki, jakieś problemy ze sobą, nawet w kontekście pokoleń.
Wiesz, jemu brak rozwodu też coś daje - chociażby status, że ma żonę. Wśród ludzi. A przecież dla nich to najważniejsze, co widać na zewnątrz. Może rzeczywiście nie wie co zrobić, jak napisałaś.

Natomiast wg Ciebie to normalne, że on wszystkim wokół opowiada, jak bardzo pomaga mi finansowo? To jest zachowanie człowieka z klasą? Czy normalna skromna osoba by się tym chwaliła wszem i wobec? Moim zdaniem on w ten sposób buduje swój wizerunek wśród ludzi. A o tym, jak bardzo on nam pomaga, wiedzą wszyscy wokół. Czy inni mężczyzni też opowiadają znajomym, przyjaciołom, jak bardzo wspierają żonę w separacji / rozwodzie? Proszę, może jakiś mężczyzna się wypowie.
Stawia mnie w ten sposób w bardzo niezręcznej sytuacji,w takiej że ja czuję wstyd, jakby to była wielka łaska - przecież on tego chce, ja mu tej pomocy nie wyrywam z gardła. Poza tym, ciągle podczas małżeństwa wypominal mi, że pracuje na jedzenie dla nas i że mu zawdzięczamy byt.
To jest normalne zachowanie?
W takim razie to samo powinni robić wszyscy rodzice, którzy loża na swoje dzieci, wszyscy mężowie, co zarabiają więcej od żon, albo je utrzymują. To nie jest poniżające?
I nie zalatuje pod narcyzm?

Tak samo, jak arogancja postawa wobec mnie lub moich bliskich, gdy ośmielimy się go skrytykować, a nawet wypowiedzieć swoje zdanie. Właśnie, słowo klucz, swoje zdanie. Jak ja zaczynam stawiać na swoim, tzn. Bronić swojej racji i właściwie pozycji, spotyka się to właśnie z aroganckimi odpowiedziami,zarozumiałymi.
To nie jest postawa obronna narcyza?

Kimkolwiek nie jest ten człowiek, bardzo nieprzyjemne są interakcje z nim. Zwłaszcza dla wrażliwej osoby. Widzicie, już nie piszę mąż, a ten człowiek. Bo jego traktowania mnie na co dzień nie widzicie, tego prawie nie widać, a jednak mnie dotyka.
Nie widać, bo poza mną, on dla każdego jest mily, zwłaszcza dla obcych
Arogancki się robi, gdy ktoś zwraca mu uwagę, gdy ktoś ośmiela się podważać jego zdanie bądź w ogóle swoje zdanie przeforsować, jak robię to ja (by moje zdanie pod uwagę brał).
To jest człowiek, dla którego wszystko musi być po jego myśli.

Jak nie narcyz, to kto to jest?
Osoba dość despotyczna moim zdaniem.

A jak z nim mieszkałam, zawsze robił co chcial, rzadko mnie informował. Po prostu podejmował decyzję i ją wykonywal.
Chcial gdzieś jechać (sam!), to jechal. Chciał wyjść, wychodził. Czasami "łaskawie" mi proponował wspólny wyjazd. Jak widzicie, musiało być na jego warunkach. Jeśli to nie jest narcyzm, to na pewno są to cechy osoby despotycznej, chcącej mieć władzę.

Czy ja się mylę?

Czy tak wygląda związek małżeński?
On jest przekonany, że mnie szanuje... I że jest miły.

Czy te przykłady, które opisałam, pokazują szacunek do mnie?
Proszę, aby ktoś to ocenił.

Nawet, jak to nie jest narcyz.. To czy jest to osoba, która nadaje się do związku małżeńskiego?

(tak, jak też mam swoje za uszami), jednak jestem pewna, że przy dobrych chęciach, dam radę stworzyć harmonijny związek.
Natomiast czy związek polega na stawianiu na swoim jednej strony i dostosowaniu się drugiej?

To jest człowiek o silnych skłonnościach do dominacji.
Zawsze chciał być biznesmanem, mieć swoją działalność, a nawet słyszałam, że chce być milionerem. To nie jest narcyzm?
Dla niego pieniądze są bardzo ważne.

Taka osoba jak ja, nie ma czego szukać w związku z taką osoba, jak on. Jestem na to zbyt wrażliwa. Taki dominujący, agresywny mężczyzna nie jest dla mnie.

Czy którejś z pan się to podoba?
Cytuję "miałybyście przy nim dobrze"....

Czy chciałybyście, w ramach całkiem dobrego poziomu życia, mieć takie warunki funkcjonowania w związku? Taka pozycje?
Ja ciągle słyszę "masz, miałaś bardzo dobrze przy mnie".
Kto normalny tak mówi do żony?

Czy to nie jest protekcjonalne?
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13317
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Narcyzm, niedojrzałość męża?

Post autor: Nirwanna »

syntonia pisze: 20 paź 2021, 17:36 Proszę, aby ktoś to ocenił.
Lepiej nie. Z definicji - nikogo się nie diagnozuje przez internet.
Jeśli ktoś chce to robić - przekracza własne granice, oraz przy okazji granice uczciwości.

A przy okazji zaszkodzi Tobie, bo tak intensywne dobijanie się na forum, abyśmy ocenili Twojego męża, odbieram jako już nieco nałogowe i chorobliwe.
Syntonio, zajmij się sobą, nie mężem. Na męża nie masz wpływu, niezależnie od tego jak się zachowuje.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
syntonia

Re: Narcyzm, niedojrzałość męża?

Post autor: syntonia »

Nirwanna pisze: 20 paź 2021, 18:23
syntonia pisze: 20 paź 2021, 17:36 Proszę, aby ktoś to ocenił.
Lepiej nie. Z definicji - nikogo się nie diagnozuje przez internet.
Jeśli ktoś chce to robić - przekracza własne granice, oraz przy okazji granice uczciwości.

A przy okazji zaszkodzi Tobie, bo tak intensywne dobijanie się na forum, abyśmy ocenili Twojego męża, odbieram jako już nieco nałogowe i chorobliwe.
Syntonio, zajmij się sobą, nie mężem. Na męża nie masz wpływu, niezależnie od tego jak się zachowuje.
Oczywiście Nirwanna, masz rację. To nałóg, a dokładnie współuzależnionie prawdopodobnie.
Pisałam wyżej, że była u nas przemoc - emocjonalna, psychiczna i związek polegał na dominacji. A nie o to w małżeństwie chodzi.
Stąd podjelam się terapii, bo nie jest normalne analizować i mieć pozytywne odczucia do człowieka, który mnie zwyczajnie nie szanuje.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Narcyzm, niedojrzałość męża?

Post autor: Caliope »

Mój mąż funkcjonuje ogromnie podobnie do Twojego, on po prostu się w tym wszystkim zaopiekował sobą, bo tak naprawdę tak powinno być, ale są też granice których się nie przekracza. Mój ma swój biznes, jest sam sobie szefem i wszędzie by też chciał i sobie jeździ gdzie chce. No pełno takich podobnych zachowań, a mój nie jest narcyzem. Jak pisze Nirwanna, to i ja polecam zaopiekowania sobą nie mężem.
ODPOWIEDZ