Dostałem pozew i co dalej?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Grepkov
Posty: 8
Rejestracja: 12 lip 2021, 22:22
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

Dostałem pozew i co dalej?

Post autor: Grepkov »

…sytuacja nie jest „fajna” Żona ma w sobie duży pokład lęku ,zerwała wszelki kontakt więc nie widzę na dziś możliwości przeżycia razem jakichkolwiek warsztatów , rekolekcji …chęć i pragnienie jest tylko z mojej strony…
Narozrabiałem i to bardzo a mówiąc wprost bardzo zraniłem i skrzywdziłem Żonę .
Jesteśmy kilka miesięcy po ślubie … tuż po ślubie wylądowaliśmy na izolacji i takie tam covidy ,było w miarę ok. Pod koniec zwolnienia zacząłem z nudów grać w grę na telefonie… uzależniłem się od grania … zaniedbywałem obowiązki domowe , stres z pracy odreagowywałem ucieczką w wirtualny świat .Żona wielokrotnie namawiała mnie bym przestał ,ze to nie jest normalne i jeszcze wtedy dążyła do tego bym poszedł do psychologa,terapie itd. Nie widziałem problemu a raczej nie chciałem go widzieć,zaprzeczałem … potem zaczęły się kłótnie,często o nic… byłem nieobecny… przyszedł moment przebudzenia -poprosiłem któregoś dnia Boga by mi zabrał tę grę i zostałem wysłuchany …telefon umarł i chcąc grać próbowałem zalogować się przez komputer lecz pomyliłem hasła i w efekcie kliknąłem opcje odzyskiwania hasła… Apple ma procedurę 2 tygodni na odzyskanie hasła co spowodowało wymuszony detox od gry…
Gdy zobaczyłem jak bardzo byłem nieobecny w życiu i co narobiłem postanowiłem nadrabiać lecz Żona była już w trakcie odejścia i oddalenia .
Kłótnie często o nic były co raz silniejsze - mówiłem podniesionym tonem i używałem wulgaryzmów , zadawałem słowami ciosy prosto w serce Żony … Bardzo przeżywała to córka żony z poprzedniego związku która jest niepełnosprawna ruchowo i intelektualnie.
Córka zaczęła się zamykać w sobie co zauważyli pracownicy ośrodka do którego uczęszcza ,wezwali żonę na rozmowę .
Po tym było co raz gorzej bo Żona obrała drogę „przemocy domowej” i ucieczki …Ja starałem się zmieniać i naprawiać lecz na każdy gest wynikający z miłosci,chęci naprawy,zadośćuczynienia dostawałem odrzucenie i niechęć Żony… co przełożyło się na kolejne kłótnie i zamiast „MY” było tylko „JA” -bitwa na argumenty… wielokrotnie na tym etapie prosiłem o wspólną terapie… niestety Żona mówiła „nie” „nie chce z tobą być „ „oszukałeś mnie „”nie kocham Cię i nigdy nie kochałam „ te słowa były jak tępy zardzewiały nóż w serce… kłótnie ,mój szantaż emocjonalny - powiedziałem w kłótni że się powieszę , co się skończyło wezwaniem policji i zabraniem do szpitala skąd po rozmowie z lekarzem zostałem wypuszczony.Miotałem się sam ze sobą … próbowałem proponować robienie różnych rzeczy razem jak dawniej lecz spotykałem się z coraz większym odrzuceniem … między czasie usłyszałem ze Żona złożyła pozew o rozwód … starałem się pokazać ze zmieniam się lecz szło kiepsko bo przychodził czas gdy wybuchałem a raczej w złości wypowiadałem słowa-sztylety…podczas jednej z kłótni złapałem Żonę za ręce na wysokości bicepsów i scisnąłem tak mocno że powstał siniak …Żona chciała to zgłosić lecz pani w opiece szła na urlop i mogła przyjąć zgłoszenie na niebieska kartę za kiła dni … po tym co zrobiłem poszedłem na rozmowę do księdza z którym mam dobre przyjacielskie relacje… dał mi wskazówki co mam robić - i to zacząłem wdrażać …Żona po kilku dniach powiedziała że miała chęć założyć niebieską kartę lecz nie zrobi tego bo widzi zmianę … po kilku dniach odebrałem telefon od dzielnicowego który poinformował mnie ze Żona złożyła doniesienie do opieki i rusza procedura niebieskiej karty…gdy się dowiedziałem byłem wściekły na Żonę i zapytałem się dlaczego? - odpowiedz mnie dobiła „pani w opiece mnie namówiła „… potem mieliśmy rozmowę ze znajomym księdzem i zdawało mi się ze pójdziemy drogą odbudowy … i żyłem w takim przekonaniu lecz kilka dni później rozmawialiśmy z tym samym księdzem i zapytał się Żony czy mnie przekreśliła ,odpowiedz była szokująca „tak proszę księdza z tego chleba nie będzie „ dwa dni później Żona zmieniła zamki w drzwiach i zerwała wszelki kontakt … tak to wyglądało… nie daje sobie z tym wszystkim rady, nie wiem jak poruszać się w tych sprawach sądowych…proszę o pomoc
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Dostałem pozew i co dalej?

Post autor: Pavel »

Witaj na forum Grepkov,
Na początek chciałbym prosić abyś był ostrożny i nie podawał szczegółów mogących spowodować identyfikację ciebie i twojej rodziny w realnym świecie. Anonimowość w internecie jest mitem, o czym się naocznie przekonałem.

Zachęcam cię również do czytania forum. Zarówno tego jak i archiwalnego:
www.archiwum.kryzys.org
Znajduje się tam i mój wątek. Dlaczego o tym piszę?Do tego jeszcze wrócę w dalszej części wpisu.

Warto, byś ogólnie rozejrzał się po forum, stronie głównej Sycharu. Wysłuchał poleconych tam konferencji, mamy też listę wartościowych polecanych przez nas książek:
viewtopic.php?f=10&t=383
Mi lektura wielu z nich wydatnie pomogła w poznaniu i naprawianiu siebie, wymienieniu wadliwej i wybrakowanej bazy danych.

Na koniec wstępu - warto zerknąć, czy w twojej okolicy nie działa ognisko Sychar.
O ile bowiem warto korzystać z forum (ja np. za bardzo inaczej nie mogę), o tyle kontakt z żywym człowiekiem jest nieoceniony. A spotkasz tam ludzi którzy wiedzą co możesz przeżywać, wiedzą jak jest z autopsji.
Oto lista ognisk:
www.sychar.org/ogniska

A teraz już bardziej osobiście i mniej formalnie.
Na początku października 2015 trafiłem na forum Sycharu rozpaczliwie poszukując sposobu na uratowanie małżeństwa. Również usłyszałem od żony symptomatyczne słowa:
„Nie kocham cię”, później także „Nie kocham cię i tak naprawdę nigdy nie kochałam”.

To wywróciło moje życie do góry nogami i momentalnie zacząłem otwierać oczy na to co się działo na przestrzeni trwania małżeństwa. Jako, że lubiłem rozliczenia zaczynać od siebie, porządnie się z początku samoubiczowałem.
Co prawda część z tego co napisałem i po czasie podtrzymuję, jednak wiedziałem wtedy tylko wierzchołek góry lodowej.
Zarówno jeśli chodzi o mnie i to co we mnie działało nie tak, to samo z żoną i małżeństwem, realnym obrazem tego wszystkiego.
Także jeśli zechcesz zerknąć na mój wątek, warto byś miał na uwadze, że to ówczesny przekaz. Na tyle uczciwy na ile ówcześnie potrafiłem i na tyle prawdziwy na ile pozwalała mi ówczesna wiedza. Znajdziesz go tu:

http://archiwum.kryzys.org/viewtopic.php?t=13500

Aha, jak się szybko po pierwszym poście zorientujesz, ja również wsiąkłem w świat wirtualnej gry na telefonie.
Nie było to jednak Sedno naszych problemów. Raczej przyspieszacz, wyzwalacz.
Zdecydowanie warto jednak, skoro tyle bałaganu ci to przyniosło, skasować to raz na zawsze. Jeśli się nie da, Obawiasz się powrotu - zrobić coś co przyniesie stałego „bana” (Blokadę) w grze.
Warto również dotrzeć do przyczyn swej ucieczki od rzeczywistości. Bo bez uleczenia tego, znajdziesz sobie z niemałym prawdopodobieństwem zamiennik.
Co ci mogę polecić z własnego doświadczenia?
Poznaj siebie, zmień bazę danych, nawróć się (czyli zmień myślenie). Przylgnij do Boga, bo głównym powodem mojego bagna w życiu było to, że zamiast po bożemu, żyłem po swojemu.
To ma swoje konsekwencje, nie tylko po śmierci ale już na ziemi.
Wszystkie moje bagienka były jak łańcuch przyczynowo-skutkowy.
A konsekwencje tego, że wydawało mi się, że wiem lepiej od Boga jak żyć - były wyjątkowo bolesne.
Kryzys małżeński to był najtrudniejszy i najbardziej bolesny okres w moim życiu.
Jednocześnie - to czas w którym na ile potrafiłem poszedłem w końcu po odrobinę rozumu do głowy. Zmieniłem siebie, swoje życie. Finalnie również udało się uratować małżeństwo, chociaż po ludzku nie było już czego zbierać.

Bo Pan Bóg z największego zła potrafi wyciągnąć dobro.
Jeśli mu uwierzymy, pójdziemy za nim i jego pomysłem na nasze życie.

Pamiętaj tylko, że proces ratowania małżeństwa to raczej maraton, nie sprint.
Jesteś na to gotowy?

W razie pytań, jestem do dyspozycji.
Ja natomiast Mam na koniec pytania dwa:
Czy jesteście sakramentalnym małżeństwem?
Jak wygląda twoja relacja z Bogiem?

Odniosę się już jutro i do innych treści z twego postu, ale aby nie przedłużać i dać innym forumowiczom możliwość napisania, na tym dziś zakończę.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dostałem pozew i co dalej?

Post autor: Caliope »

Witaj ,z czym się wiąże twoja agresja? W rodzinie pierwotnej było nadużywanie alkoholu lub inne dysfunkcje?
Małżeństwo jest sakramentalne? jak u Ciebie z relacją z Bogiem?
sajmon123
Posty: 871
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Dostałem pozew i co dalej?

Post autor: sajmon123 »

Czytając Twój post, od razu pomyślałem o historii Pavla. Mam nadzieję, że taki prawdziwy powód będzie inny niż u niego. Nic nie napisałeś o czasie jaki spędzałeś na graniu, czy przez to zawalales obowiązki domowe? Może się nie znam, ale dla mnie to nie są powodu by rozwalać małżeństwo. Wszystko jest do przepracowania, ważne by się w końcu ogarnąć, wybrać jedną drogę i być spójnym. To zaprocentuje tylko i wyłącznie lepszym samopoczuciem. Czy ocali to małżeństwo? Tylko Bóg to wie. Nie ma co się nastawiać na tak lub nie. Robić swoje i czerpać z tego radość, nawet z najmniejszego swojego sukcesu. Być szczęśliwym sam ze sobą, jest podstawą do wszystkiego. Życzę powodzenia i pogody ducha. Jak Pavel mówi to maraton. Maraton do naprawy samego siebie. Zawsze jest co poprawiać.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Dostałem pozew i co dalej?

Post autor: Ruta »

Z perspektywy kobiety: trudno było mi mierzyć się z agresją męża, jeszcze trudniej, gdy ta agresja zaczęła wpływać na dziecko. Zwykle wtedy zaczyna się szukanie pomocy przez kobietę. I niestety często wtedy dostaje się "recepty" w rodzaju rozwód, radykalne odcięcie się. Ponieważ często jest to jedyne wsparcie, jakie się ma, to łatwo obrać taki kierunek, nie ze złej woli, ale dlatego, że nie widzi się innego. A pracownicy socjalni i doradcy potrafią być bardzo przekonujący.

Ja także na pewnym etapie kryzysu w moim małżeństwie rozważałam rozwód. Postrzegałam go właśnie jako rozwiązanie kryzysu narastających problemów z uzależnieniem męża i przemocą. Nie wiedziałam wtedy jeszcze o romansie męża (i dobrze, bo wtedy mogłabym w swoim zranieniu przejść od myślenia do aktywnego dążenia do rozwodu). Moja optyka się jednak zmieniła, takimi paroma muśnięciami. Jedna rozmowa z koleżanką. Jakaś audycja, artykuł z internetu. I jedna Adoracja. I nagle z pewności, że rozwód rowiąże moją trudną sytuację, przeszłam do pewności, że jest to ostatnie czego chcę dla siebie, dla męża i dla naszej rodziny. To był mój pierwszy trudny krok. Choć potem dałam radę jeszcze dojść do emocjonalnej katastrofy i ruiny emocjonalnej. Bo wiedziałam już czego chcę (naprawy małżeństwa), ale moje próby osiągnięcia tego własnymi siłami zawiodły. W końcu trafiłam do Sycharu :)

Piszę o tym, bo to, że obecnie twoja żona tak widzi sutuację, nie oznacza, że będzie ją w taki sposób postrzegać za miesąc, czy za rok. Nie przekonasz żony, takie próby mogą być wręcz odebrane jako presja lub przemoc. Ale możesz się modlić dla niej o takie światełka na jej drodze. Skoro żona jest wierząca, każde takie światełko ma duże szanse na to, że będzie przyjęte.

Myślę, że warto byś docenił i uszanował żonę w tym, że podejmowała wiele prób zmiany i naprawy sytuacji, oraz że postawiła tamę pogarszającej się sytuacji. Niezależnie od tego, że środki, które stosuje w tym celu są dla ciebie trudne do przyjęcia. I że obejmują dążenie do rozwodu. Może takie spojrzenie, pozwoli ci zmniejszyć poziom złości na postępowanie żony. I skupić się na sobie.

Napisałeś, że próbowałeś wprowadzać zmiany, ale jednak emocje brały górę i wracałeś do nawykowych, starych zachowań. Co zapewne utwierdzało żonę w przekonaniu, że zmiany nie sa możliwe i wspólne życie zawsze już będzie oznaczło przemoc. Bo te zachowania które opisujesz są przemocą. Masz tego świadomość? To duży obszar do zmiany i do pracy. Sama pracuję nad zmianą swoich trudnych reakcji trzeci rok. Zaczynam mieć niewielkie efekty. I miewam nawroty. Ale nie żałuję wykonanej pracy, cieszę się każdym sukcesem.

Pytasz też o sprawy sądowe. Choć nie jest to miłe przeżycie, da się przez sąd przejść bez wdawania się w walkę. Warto trzymac się Pana Boga, nie wchodzić w konflikt, nie oskarżać, dawać świadectwo miłości i chęci naprawy relacji. Spokojnie odmawiać zgody na rozwód. Dobrze jeśli będzie ono poparte realnymi krokami, podjęciem terapii na przykład. Ja tak zrobiłam.

Sprawa o rozwód z wydatną Bożą pomocą z powództwa mojego męża nie jest jeszcze zakończona, udało się nawet uzyskać odroczenie sprawy o rok, a w praktyce wyszło prawie półtora roku. Natomiast nie fiksuję się na wyniku, właśnie żeby nie wejśc w jakieś walki i podstępy. Oraz by nie wejśc w myślenie o tym, by za wszelką cenę rozwód nie został orzeczony. Z sądu i tak wyjdziemy jako małżonkowie, dobrze, żebyśmy się przy tym jeszcze bardziej nie poranili. Ważne dla mnie jest świadectwo i postawa. Ja przedstawiam swoje stanowisko, mąz swoje. Sąd niech rozstrzyga. Jeśli się z rozstrzygnięciem nie zgodzę, to się odwołam. Ale jeśli dojdzie do prawomocnego orzeczenia rozwodu, co także może się zdarzyć, to przeciez w małżeństwie sakramentalnym nie sąd ma ostatnie zdanie, ale Bóg. I to Nim trzeba przede wszystkim nawiązac wspólpracę.
Grepkov
Posty: 8
Rejestracja: 12 lip 2021, 22:22
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

Re: Dostałem pozew i co dalej?

Post autor: Grepkov »

Tak ,małżeństwo sakramentalne.
Jestem z rodziny dysfunkcyjnej -sam uzależniony jestem od narkotyków i alkoholu w abstynencji od 5 lat.Jakiś czas temu przestałem uczęszczać na wspólnotę chrześcijańską…a gdy zacząłem uciekać w wirtualny świat przestałem przyjmować sakramenty - na dziś staram się nie tracić łaski uświęcającej i spędzać przynajmniej godzinę na adoracji
Grepkov
Posty: 8
Rejestracja: 12 lip 2021, 22:22
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

Re: Dostałem pozew i co dalej?

Post autor: Grepkov »

Dzięki Ruta …
Bardzo ważne jest to co napisałaś bo czasem nie rozumiem kobiet .
Moja żona była kiedyś w przemocowym związku i ma bardzo duży pokład lęku w sobie…
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dostałem pozew i co dalej?

Post autor: Caliope »

Grepkov pisze: 18 lip 2021, 18:08 Tak ,małżeństwo sakramentalne.
Jestem z rodziny dysfunkcyjnej -sam uzależniony jestem od narkotyków i alkoholu w abstynencji od 5 lat.Jakiś czas temu przestałem uczęszczać na wspólnotę chrześcijańską…a gdy zacząłem uciekać w wirtualny świat przestałem przyjmować sakramenty - na dziś staram się nie tracić łaski uświęcającej i spędzać przynajmniej godzinę na adoracji
Gratuluję 5 lat, ale zastanawia mnie to, że ty teraz bierzesz i pijesz na sucho, to stąd ta agresja. Może powrót na terapię ci pomoże, żebyś podwójnie nie popłynął. Jak już się coś robi ze sobą w tym kierunku, trzeba bardzo o siebie dbać i słuchać wszystkich zaleceń i wyrobić w sobie swoją wolę, pokornie mówiąc nie pije, nie biorę i będę trwać w postanowieniu z Bogiem. A wirtualny świat jest dla Ciebie zamiennikiem nałogów, a to też jest nałóg, trzeba iść po pomoc.
nałóg
Posty: 3326
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Dostałem pozew i co dalej?

Post autor: nałóg »

Grepkov? Czy Ty uczestniczyłeś w mityngach AA lub AN?
Grepkov
Posty: 8
Rejestracja: 12 lip 2021, 22:22
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

Re: Dostałem pozew i co dalej?

Post autor: Grepkov »

nałóg pisze: 18 lip 2021, 22:09 Grepkov? Czy Ty uczestniczyłeś w mityngach AA lub pach
byłem codziennie i w tamtym okresie to pomagało ,z programem też ruszyłem „londyńskim”…zaczęło mi brakować rozwoju bo czułem że stoję w miejscu,znużenie wypowiedziami i ludźmi z mitingów …gdy trafiłem do wspólnoty chrześcijańskiej nastąpił przewrót i rewolucja duchowa …
Ostatnio zmieniony 19 lip 2021, 6:30 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie
Grepkov
Posty: 8
Rejestracja: 12 lip 2021, 22:22
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

Re: Dostałem pozew i co dalej?

Post autor: Grepkov »

nałóg pisze: 18 lip 2021, 22:09 Grepkov? Czy Ty uczestniczyłeś w mityngach AA lub AN?
Tak
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dostałem pozew i co dalej?

Post autor: Caliope »

Grepkov pisze: 18 lip 2021, 23:27
nałóg pisze: 18 lip 2021, 22:09 Grepkov? Czy Ty uczestniczyłeś w mityngach AA lub AN?
Tak
A terapia w ośrodku? tam uczymy się panować i nazywać emocje, a przede wszystkim relacji międzyludzkich w zdrowy sposób.
Grepkov
Posty: 8
Rejestracja: 12 lip 2021, 22:22
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

Re: Dostałem pozew i co dalej?

Post autor: Grepkov »

Kochani nie daję sobie rady z tym wszystkim…żona całkowicie się odcięła…ja ze swojej podjąłem leczenie uzależnienia i właśnie kończę terapie.mam poczucie że ten czas gra na moją niekorzyść gdy nie rozmawia ze mną…o mały włos nie popełniłem samobójstwa 3 tygodnie temu - na szczęście porozmawiałem z lekarzem i żyje
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Dostałem pozew i co dalej?

Post autor: Ruta »

Grepkov, dobrze, że jesteś. Dobrze, że porozmawiałeś z lekarzem. Cieszę się. Załamanie rozumiem. Przeszłam w swoim życiu takie czarne okresy, gdy byłam na granicy samobójstwa. W nastoletnim wieku, gdy byłam z tym całkiem sama trzymała mnie myśl, że nie zobaczę, co jest po drodze i że pozbawię się tego, co może jeszcze mnie czekać dobrego. Młodzi mają całe pokłady nadziei. Słusznej, bo mimo że moje życie jest trudne, przeżyłam też wiele pięknych momentów.
Koniec terapii to trudny moment, czy masz jakąś grupę wsparcia? Jakieś ognisko sycharowe, gdzie chodzisz? Nie zostawaj sam. Weź sobie też jakiegoś porządnego świętego, lub świetą, których życie i śmierć cię poruszają i nawiąż z nim relację. Dla mnie kiedyś słowa "świętych obcowanie" były niezrozumiałe. A my naprawdę możemy z nimi rozmawiać, mieć relacje i jeszcze dostawać od nich realne wsparcie tu i teraz. I wskazówki. To jest też dobra szkoła relacji. Pomaga nawiązać potem dobre i bliskie relacje z żywymi.

Gdy ciebie czytam, widzę wojownika. Bezsilność to może być dla ciebie bardzo trudna rzecz. Brak efektów także. Odcięcie się żony też. A tu potrzebny jest czas, dużo czasu. I spokojne znoszenie bycia izolowanym, odrzucenia. To nie znaczy, że wszystko się rozpada. Jezus chce was uzdrowić, bo pragnie uzdrowić każde małżeństwo. Czasem to uzdrowienie wymaga rozłączenia. Czasem to trwa nie rok, ale parę lat. Bezczynność dla wojownika to nie jest dobra rzecz. Wojsko wtedy ulega demoralizacji, szuka coraz głupszych rozrywek dla zabicia czasu. A potem wpada w marazm. Zaczynają się też napady na mieszczan, albo podpalenia okolicznych wsi... Ale ten czas oczekiwania można wypełnić wojsku ćwiczeniami, dyscypliną. Wiesz ja kocham średniowiecze. To jedna z najbardziej zakłamanych epok, Zwykle rycerze mieli jakąś damę serca. Taką która miała ich inspirować. O tym pewnie wiesz. Ale nasza kultura przedstawia tą tradycję jako zwulgaryzowaną, opartą na pożądaniu. A tu chodziło o więź duchową. To często była królowa lub pani danych ziem, żona seniora, jako rodzaj obrazu Matki Bożej, opiekunki i przewodniczki. Ale równie często nie była to żywa kobieta, ale wybrana Święta. Oni się jej pytali codziennie o zadania i dla chwały swojej świętej codziennie podejmowali jakiś trud, czasem duchowy, jak post, albo czas spędzony na modlitwie, dla niej trzymali stan łaski uświęcającej. Ale robili też inne rzeczy, ktore dzis nazwalibyśmy wolontariatem. Podejmowali prace na rzecz innych.
Te malutkie drobne dziewczątka z żelazną wolą, które ginęły za Jezusa, często poddawane niewyobrażalnym torturom, osamotnione, ale do końca niezłomne, potrafiły ujarzmiać i prowadzić za rękę tych wszystkich mężczyzn, pomagały im otwierać serca i uczyły ich dobrych i czystych relacji z kobietami. Dalekim echem tej tradycji są zdjęcia dziewczyn, jakie żołnierze zabierają ze sobą gdy jadą na front. No ale to nie to samo.

Ja pokochałam naszą błogosławioną Karolinę Kózkównę. Zapytaj jej, czy nie zostanie twoją damą. I przygotuj się, że każe ci odmawiać różaniec :)

Druga rzecz, poza nadzieją wbrew rozsądkowi, która mnie utrzymała przy życiu to praca dla innych. Wczesniej, gdy byłam nastolatką to były używki, ale gdybym przy nich została, to by mnie już nie było. A serce które boli rozpaczliwie potrzebuje zagłuszenia do czasu, aż nabierze tyle siły by znieść swój ból. Gdy tego cierpienia jest dużo, to trwa bardzo długo. I praca dla innych jest w tym czasie takim zagłuszaczem, który nie zabija. Pomaga rozwinąć się i dojść właśnie do tego, by znieść swój własny ból.
Nie jestem jeszcze na tym etapie, że całkiem to potrafię. Ale zdejmuję kolejne warstwy zagłuszaczy. I czasem już umiem usiąść i powolić by mnie bolało.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dostałem pozew i co dalej?

Post autor: Caliope »

Grepkov pisze: 11 paź 2021, 8:41 Kochani nie daję sobie rady z tym wszystkim…żona całkowicie się odcięła…ja ze swojej podjąłem leczenie uzależnienia i właśnie kończę terapie.mam poczucie że ten czas gra na moją niekorzyść gdy nie rozmawia ze mną…o mały włos nie popełniłem samobójstwa 3 tygodnie temu - na szczęście porozmawiałem z lekarzem i żyje
Zostaw żonę, musisz siebie teraz poskładać. Pisałeś, że jesteś 5 lat czysty i abstynent, a kończysz terapię. Bardzo kręcisz, terapia trwa półtora roku, pierwszy etap 8 tygodni. Ten etap kończysz? Mysli samobójcze są po odstawieniu alkoholu, musiało to być niedawno. Nie dziw się, że żona nie rozmawia jeśli znów zawiodleś jej zaufanie i nie zadbałeś o swoje trzeźwienia.
ODPOWIEDZ