Bławatek pisze: ↑20 lip 2021, 14:06
nałóg pisze: ↑20 lip 2021, 11:51
Bławatek pisze: ↑20 lip 2021, 10:19
Może Twój mąż potrzebuje szczerości z Twojej strony i prawdziwego przeproszenia oraz
zadośćuczynienia,
Bławatku? a możesz określić jak TY sobie wyobrażasz "zadośćuczynienie" za zdradę?
Jak Twój mąż miłby Ci zadośćuczynić za zdradę? , czy np.Janieja........ jak miałaby zadośćuczynić za zdradę mężowi?
Bławatek pisze: ↑20 lip 2021, 10:19
Mi zabrakło ze strony męża przeprosin, wytłumaczenia i zadośćuczynienia.
Wytłumaczenia czego? faktu zdrady? okoliczności zdrady? czy tego co wg niego doprowadziło do zdrady?
Zasadne wydaje się pytanie czy Ty byłaś/jesteś przygotowana na swój udział w kryzysie który doprowadził do zdrady?..... no chyba że to był taki "spontan"......
Niektóre osoby-obu płci- mają tak ukształtowane sumienie ....wartości , że taki "skok do innego wyrka" traktują jak...... niewiele znaczący epizod w poszukiwaniu "zdobyczy"......Polowanie.
Kiedyś jedna z kobiet tłumaczyła, że wg niej, to jej kontakt intymny z innym mężczyzną wprowadza do jej małżeństwa element nowości i poprawia jej relacje z mężem w łóżku.
To tak pobocznie , bo zasadnicze moje pytanie było o zadośćuczynienie po zdradzie. PD
Nałogu, trudno zapewne będzie mi odpowiedzieć na Twoje pytanie, bo nie wiem jak to co czuję ubrać w słowa. Każda zdrada to sygnał o braku jedności - nie wiem jak dokładnie było w małżeństwie Janieji, ale u nas mąż można powiedzieć już po ślubie się ode mnie odsuwał - prawdopodobnie życie i odpowiedzialność za rodzinę go przerosły i choć go wspierałam (np. zachęcałam do kontaktów ze znajomymi z pracy, lat szkolnych - żeby się chłop wygadał lub poznał życie innych, albo też motywowałam do wykorzystywania jego zdolności) to mąż uciekał w pracę i hobby. I tak jak zasypywał mnie drobiazgami i wspólnym spędzaniem czasu, wspólnym wykonywaniem różnych czynności razem przed ślubem tak po ślubie tego nie robił. Nie miał dla mnie czasu (już nie wspominam o wspólnym wyjściu gdzieś bez dziecka, ale chociaż o posiedzeniu razem obok i porozmawianiu), swoje hobby i życie stawiał na pierwszym miejscu. A ja czułam się opuszczona i potrzebna tylko do ogarniania domu i dziecka (i niestety zarabiania pieniędzy). Dodatkowo mój mąż mnie nigdy nie przeprosił (a w całym małżeństwie nieraz miał za co). I tak mi się wydaje, że dla mnie taką formą zadośćuczynienia ze strony męża byłoby to, aby rodzina, ja, dziecko były na wyższym miejscu niż jego hobby, czas własny, aby mąż miał dla nas czas, dobre słowo, aby nie uciekał od obowiązków tylko uczestniczył w codziennym życiu. Drobne gesty np. kwiaty bez okazji też mile widziane, dobre słowa na codzien. Tak niewiele a tak wiele.
Janieja pisała, że brakowało jej od męża zrozumienia, cierpliwości, łagodności. I gdy pojawił się ktoś kto to miał i dawał to "skorzystała". Teraz wie, że to był błąd. Ja nigdy nie uznawałam zdrady (choć nie wiem czy gdyby mnie ktoś mocno kusił to bym nie uległa, a i potrafię ją wybaczyć). Ale były już u mnie takie zapędy, gdy mój mąż mnie olewał, coraz bardziej ranił czynami, słowami i tym swoim lekceważeniem, że chciałam uciec - nie do kogoś tylko od niego, aby mieć spokój i żyć bez udręki. Ale wiara i wychowanie mi na to nie pozwalały. Uznałam, że sobie wybrałam tak trudnego i skomplikowanego męża i teraz muszę kochać go z tymi Jego wadami. Mój mąż tego nie potrafi - więc zmiana jego patrzenia na mnie jako żonę i osobę oraz pokochania mnie taką jaką jestem a nie jego oczekiwań i wyobrażeń też by była jakąs formą zadośćuczynienia. Bo przecież każdy na jakieś wady i cechy charakteru.
A propos tego działania męża Janieji jakiś czas temu kupiłam gazetę Charaktery (którą widywałam w katolickim ośrodku prowadzącym terapie), w której zainteresował mnie mnie artykuł o Narcyzie, ale był tam też artykuł "Bliżsi sobie po zdradzie - czy to możliwe" psychologa którego znałam z wypowiedzi w TV, i byłam bardzo zaskoczona jego wypowiedziami, bo o dziwo dawały nadzieję, że nawet po najgorszej krzywdzie i zdradzie małżonkowie mogą odbudować lepsze małżeństwo. Zacytuję fragment, który w tym momencie chyba bardzo odnosi się do działania męża Janieji : "TEN, KTORY ZDRADZIŁ MUSI ODPOKUTOWAĆ? (Odpowiedź:) Rzeczywiście, jest taki etap, kiedy zdradzona kobieta dopuszcza swoją złość, jest wściekła na partnera. I dobrze. Niech będzie zła, niech krzyczy. W gabinecie psychologa tym bardziej jest na to przestrzeń. Ten, kto zdradził, symbolicznie musi poczuć to, co poczuła osoba zdradzona. A ona ma wyrzucić z siebie emocje, aż się zmęczy byciem wściekłą na niego i wyrzuci wszystko z siebie po to, by jej emocje wróciły do normy. Bo jeśli nadal będzie w rozpaczy, to nic nie uda im się zbudować. Dlatego potrzebny jest etap, kiedy ona go pomęczy, nagada się i nakrzyczy na niego, a on ma wtedy spuścić głowę, przeprosić, przyznać, że popełnił błąd, że mu zależy. Ma - jak to określam - 'leżeć na wycieraczce i błagać o wybaczenie'." (Przykład był gdy mąż zdradził). W podobnym tonie zawsze pisała Marylka gdy podawała przykład swojego męża i jego zdrady - tak pamiętam, gdy czytałam inne wątki i był to dla mnie szok, bo mój mąż by nie uniósł tego, nigdy by nie wytrzymał mojego wypominania, wylewania żalu, złości. Jest też ważny fragment "O CO PYTAJĄ ZDRADZONE OSOBY? (Odp.
Czy mu kiedyś wybaczę? Czy da się zapomnieć? Odpowiadam, że zapomnieć się nie da. Chodzi o to, by pamiętać, ale żeby pamięć już nie bolała, nie budziła złości." I to jest chyba to do czego musi dojść mąż Janieji, a że każdy z nas jest inny to nie ma recepty jak to ma zrobić, niestety sam musi do tego dojść. Psycholog daje np. przykład małżeństwa, które po zdradzie zaczęło podróżować co weekend i w końcu odkryli jak razem lubią spędzać czas, co ich łączy a o czym przez lata zapomnieli, przestali myśleć o drugiej osobie. I chyba to jest przyczyną większości zdrad, rozejść się małżonków.
Nałogu, Janieja - trochę długo mi wyszło, ale mam nadzieję, że zrozumiecie przekaz. Niczego nie nakazuję, nikogo nie punktuje i nie rozliczam. Po prostu, tak czuję i akurat te dwa fragmenty mi dały jakaś nadzieję. A że życie nie jest łatwe i bezbolesne - to już chyba wiemy.