Czy mąż mi kiedyś wybaczy?
Moderator: Moderatorzy
Re: Czy mąż mi kiedyś wybaczy?
Muszę zaufać Bogu, bezwzględnie i bezwarunkowo, ale na razie nie umiem, proszę Go o to, czego w sercu pragnę i czekam każdego dnia na ten cud spełnienia prośby.
Re: Czy mąż mi kiedyś wybaczy?
Chcesz zaufac Bogu . Lepiej brzmi nie . Bo sie nie zmuszasz tylko chcesz
Bardzo ludzkie , sam jestem bardzo krnabrnym dzieckiem Boga
Prosic mamy , a czy i kiedy ,albo w ogóle będzie nam to dane ? To już wola Boga.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Re: Czy mąż mi kiedyś wybaczy?
Astro, bardzo cenne są dla mnie Twoje rady i sugestie. Dziękuję za nie.
Jeśli chciałbyś i mógłbyś podzielić się ze mną, czy Twój związek przetrwał i czy mogłeś z kimś o tym porozmawiać?
Mój mąż nie dość, że bardzo, bardzo cierpi, to jeszcze nie może z nikim o tym porozmawiać (nikomu nie powiedział). Wiem, że w tej sytuacji to brzmi co najmniej idiotycznie, ale bardzo chciałabym mu ulżyć, a tylko szkodzę.
Jeśli chciałbyś i mógłbyś podzielić się ze mną, czy Twój związek przetrwał i czy mogłeś z kimś o tym porozmawiać?
Mój mąż nie dość, że bardzo, bardzo cierpi, to jeszcze nie może z nikim o tym porozmawiać (nikomu nie powiedział). Wiem, że w tej sytuacji to brzmi co najmniej idiotycznie, ale bardzo chciałabym mu ulżyć, a tylko szkodzę.
Re: Czy mąż mi kiedyś wybaczy?
Czy osoba, która jest krzywdzicielem może stosować listę Zerty? Mam wrażenie, że jest ona dla tego, kto jest skrzywdzony.
Wybaczcie takie, może niekoniecznie mądre pytania, ale naprawdę szukam każdego możliwego sposobu, a nie chcę popełniać kolejnych błędów.
Wybaczcie takie, może niekoniecznie mądre pytania, ale naprawdę szukam każdego możliwego sposobu, a nie chcę popełniać kolejnych błędów.
Re: Czy mąż mi kiedyś wybaczy?
Tak, generalnie lista Zerty jest dla tych opuszczonych.
Bo głównie tacy trafiają na forum.
Część przynajmniej zawartych tam porad ma zastosowanie i u ciebie.
Cel?
Złapać emocjonalny pion, odwiesić się od męża. Ze skrajności w skrajność bowiem wskoczyłaś. Od zdrady do uwieszenia.
Warto dać mężowi czas by sobie to wszystko poukładał a w tym czasie skupić czas i energię nie na biadoleniu i panikowaniu (chociaż wiem doskonale jak strach krępuje), a na budowie nowej siebie.
Jeśli zechcesz - masa roboty przed tobą. To co się stało, co zrobiłaś, to efekt czegoś. Bałaganu w tobie, twojej relacji małżeńskiej. Jak widać sposób twojej reakcji spowodował tylko większy bałagan, ale cóż - stało się. Jedyny sens grzebania w przeszłości to badanie źródeł problemów i wyciąganie wniosków. Nie da się bowiem przeszłości zmienić.
Warto natomiast z pewnością odkryć powody takiego stanu rzeczywistości.
Umieć je nazwać i zacząć reperować gdzie trzeba.
Poznać siebie. Prawdziwą siebie.
Wybaczyć sobie.
Pokochać siebie, zaakceptować.
Nabyć wiedzę.
I przylgnąć do Boga, co najważniejsze
Czy mąż ci wybaczy? Tego nie wiem ani ja ani nikt inny tutaj.
Ale wasze małżeństwo, jego przyszłość, zależy również od ciebie. Od pracy którą wykonasz.
Nie daje to gwarancji niczego poza tym, że ta dobrze wykonana praca nad sobą zaowocuje twoim, dużo lepszej jakości życiem. Co do tego nie mam wątpliwości.
Uratowanie małżeństwa i wybaczenie jest możliwe, ja jestem takim zdradzonym mężem. Wybaczyłem żonie, wybaczyłem i sobie.
Od pięciu lat budujemy stare-nowe małżeństwo.
Warto więc mieć nadzieję.
Ale nade wszystko robić swoje.
Bo z pomocą Boga z największego bałaganu można się wygrzebać.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Re: Czy mąż mi kiedyś wybaczy?
Pavel jak zwykle komentuje w punkt. Chciałbym Ci tylko dodać coś co też dla mnie jest pułapką, a wiem, że dla wielu ludzi z tego forum. Pomogła mi to zrozumieć wspaniała kobieta obecna tutaj.
Nie oceniaj małżonka przez pryzmat tego co się teraz dzieje. Tak jest łatwo. To on zachowuje się tak i tak. To on nie potrafi docenić. To on jest kimś kogo nie znałam. Wydaje mi się, że to tylko może potęgować złość, frustrację, bezsilność. Każdy małżonek w kryzysie potrzebuje czasu by dość do siebie. Po drodze wyprawia różne rzeczy, które nam się wydają prawdziwe. To prawdziwa próba dla nas. Odwiesić się, poukładać w sobie. Nie przejmować się negatywami małżonka. On tak po prostu ma, i ma do tego pełne prawo. Zmieniaj siebie, a zyskasz coś więcej niż tylko męża..
Nie oceniaj małżonka przez pryzmat tego co się teraz dzieje. Tak jest łatwo. To on zachowuje się tak i tak. To on nie potrafi docenić. To on jest kimś kogo nie znałam. Wydaje mi się, że to tylko może potęgować złość, frustrację, bezsilność. Każdy małżonek w kryzysie potrzebuje czasu by dość do siebie. Po drodze wyprawia różne rzeczy, które nam się wydają prawdziwe. To prawdziwa próba dla nas. Odwiesić się, poukładać w sobie. Nie przejmować się negatywami małżonka. On tak po prostu ma, i ma do tego pełne prawo. Zmieniaj siebie, a zyskasz coś więcej niż tylko męża..
Re: Czy mąż mi kiedyś wybaczy?
Dziękuję za każde słowo. Jestem w pułapce własnych domysłów, interpretacji i strachu. Nigdy cierpliwość nie była moją mocną stroną, ale dzięki Waszej pomocy pracuję nad tym.sajmon123 pisze: ↑08 lip 2021, 20:57 Pavel jak zwykle komentuje w punkt. Chciałbym Ci tylko dodać coś co też dla mnie jest pułapką, a wiem, że dla wielu ludzi z tego forum. Pomogła mi to zrozumieć wspaniała kobieta obecna tutaj.
Nie oceniaj małżonka przez pryzmat tego co się teraz dzieje. Tak jest łatwo. To on zachowuje się tak i tak. To on nie potrafi docenić. To on jest kimś kogo nie znałam. Wydaje mi się, że to tylko może potęgować złość, frustrację, bezsilność. Każdy małżonek w kryzysie potrzebuje czasu by dość do siebie. Po drodze wyprawia różne rzeczy, które nam się wydają prawdziwe. To prawdziwa próba dla nas. Odwiesić się, poukładać w sobie. Nie przejmować się negatywami małżonka. On tak po prostu ma, i ma do tego pełne prawo. Zmieniaj siebie, a zyskasz coś więcej niż tylko męża..
Dzisiaj rozmawialiśmy o tym, co się stało naprawdę spokojnie. Pierwszy raz mąż tak jasno, otwarcie i wprost mówił o swoich uczuciach. Boże, tyle złych rzeczy się wydarzyło, nie mogę sobie z tym poradzić.
Od tego kiedy się przyznałam minęło 8 miesięcy, a mam wrażenie jakby 8 dni, wszystko jest takie ciągle świeże.
Re: Czy mąż mi kiedyś wybaczy?
Przylgnęłam do Boga, ale cały czas Mu przeszkadzam swoim działaniem.Pavel pisze: ↑08 lip 2021, 20:03Tak, generalnie lista Zerty jest dla tych opuszczonych.
Bo głównie tacy trafiają na forum.
Część przynajmniej zawartych tam porad ma zastosowanie i u ciebie.
Cel?
Złapać emocjonalny pion, odwiesić się od męża. Ze skrajności w skrajność bowiem wskoczyłaś. Od zdrady do uwieszenia.
Warto dać mężowi czas by sobie to wszystko poukładał a w tym czasie skupić czas i energię nie na biadoleniu i panikowaniu (chociaż wiem doskonale jak strach krępuje), a na budowie nowej siebie.
Jeśli zechcesz - masa roboty przed tobą. To co się stało, co zrobiłaś, to efekt czegoś. Bałaganu w tobie, twojej relacji małżeńskiej. Jak widać sposób twojej reakcji spowodował tylko większy bałagan, ale cóż - stało się. Jedyny sens grzebania w przeszłości to badanie źródeł problemów i wyciąganie wniosków. Nie da się bowiem przeszłości zmienić.
Warto natomiast z pewnością odkryć powody takiego stanu rzeczywistości.
Umieć je nazwać i zacząć reperować gdzie trzeba.
Poznać siebie. Prawdziwą siebie.
Wybaczyć sobie.
Pokochać siebie, zaakceptować.
Nabyć wiedzę.
I przylgnąć do Boga, co najważniejsze
Czy mąż ci wybaczy? Tego nie wiem ani ja ani nikt inny tutaj.
Ale wasze małżeństwo, jego przyszłość, zależy również od ciebie. Od pracy którą wykonasz.
Nie daje to gwarancji niczego poza tym, że ta dobrze wykonana praca nad sobą zaowocuje twoim, dużo lepszej jakości życiem. Co do tego nie mam wątpliwości.
Uratowanie małżeństwa i wybaczenie jest możliwe, ja jestem takim zdradzonym mężem. Wybaczyłem żonie, wybaczyłem i sobie.
Od pięciu lat budujemy stare-nowe małżeństwo.
Warto więc mieć nadzieję.
Ale nade wszystko robić swoje.
Bo z pomocą Boga z największego bałaganu można się wygrzebać.
Dziękuję Ci Pavle, za Twoje słowa, a szczególnie ostatnie zdanie. Oby u mnie było tego świadectwo.
Re: Czy mąż mi kiedyś wybaczy?
Janiejo, mój związek nie przetrwał . Nie uratowałem swojego małżeństwa.Janieja pisze: ↑08 lip 2021, 13:54 Astro, bardzo cenne są dla mnie Twoje rady i sugestie. Dziękuję za nie.
Jeśli chciałbyś i mógłbyś podzielić się ze mną, czy Twój związek przetrwał i czy mogłeś z kimś o tym porozmawiać?
Mój mąż nie dość, że bardzo, bardzo cierpi, to jeszcze nie może z nikim o tym porozmawiać (nikomu nie powiedział). Wiem, że w tej sytuacji to brzmi co najmniej idiotycznie, ale bardzo chciałabym mu ulżyć, a tylko szkodzę.
Mogłem porozmawiać z paroma osobami. Po takim upływie czasu , ochłonięciu jasno mogę stwierdzić ,że to nie było dobre , no może poza rozmowami z siostrą . Mówię o tamtym czasie , kiedy pierwszy raz jasno usłyszałem: chce rozwodu .
Dlatego tak bardzo pisałem o liście Zerty , abyś nie popełniała moich bledow . Mówię , ja popełniłem je chyba wszystkie .
To że mąż nie ma z kim porozmawiać , lub nie chce to może i dobrze . Najgorsi byliby " cudowni " koledzy , którzy mogli by go namawiać na odejście lub odegranie się . Ci jak się domyślasz w obecnym stanie męża mogło by trafiać na podatny grunt.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Re: Czy mąż mi kiedyś wybaczy?
Cierpliwość i u mnie zdecydowanie mocną stroną nie była.
I dobrze
Bo jest okazja ją porządnie potrenować.
Ja, porównując się do siebie z przeszłości, jestem teraz oazą spokoju i cierpliwości.
Aczkolwiek wciąż jest zdecydowanie duże pole do pracy. Jestem typem choleryka, więc tym bardziej praca nad sobą w tym obszarze jest cenna i wartościowa. O ile bowiem akceptuję, że taki mam temperament (warto sprawdzić jaki typ temperamentu masz, na drodze poznawania siebie), ma on plusy i minusy, ale ostatecznie - moim zadaniem jest nad nim panować. Na ile to możliwe
Odnośnie zaufania Bogu - to niewątpliwie bardzo trudne. O ile w niektórych sprawach przyszło mi to dość łatwo, w innych ciężej ale z czasem jakoś poszło, to w innych wciąż wyrywam Panu Bogu kierownicę i szarpię nią po swojemu aż do stłuczki
Na pewno wielkim odkryciem i pomocą była w moim przypadku Modlitwa o pogodę ducha.
Moja ulubiona, zaraz po „Ojcze nasz”. Pewnie dlatego, że niesamowicie dobra do bezpośredniego praktykowania.
Oto ona:
„Boże, użycz mi pogody ducha,
Abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić.
Odwagi, abym zmieniał to co mogę zmienić.
I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego (...)”
I dobrze
Bo jest okazja ją porządnie potrenować.
Ja, porównując się do siebie z przeszłości, jestem teraz oazą spokoju i cierpliwości.
Aczkolwiek wciąż jest zdecydowanie duże pole do pracy. Jestem typem choleryka, więc tym bardziej praca nad sobą w tym obszarze jest cenna i wartościowa. O ile bowiem akceptuję, że taki mam temperament (warto sprawdzić jaki typ temperamentu masz, na drodze poznawania siebie), ma on plusy i minusy, ale ostatecznie - moim zadaniem jest nad nim panować. Na ile to możliwe
Odnośnie zaufania Bogu - to niewątpliwie bardzo trudne. O ile w niektórych sprawach przyszło mi to dość łatwo, w innych ciężej ale z czasem jakoś poszło, to w innych wciąż wyrywam Panu Bogu kierownicę i szarpię nią po swojemu aż do stłuczki
Na pewno wielkim odkryciem i pomocą była w moim przypadku Modlitwa o pogodę ducha.
Moja ulubiona, zaraz po „Ojcze nasz”. Pewnie dlatego, że niesamowicie dobra do bezpośredniego praktykowania.
Oto ona:
„Boże, użycz mi pogody ducha,
Abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić.
Odwagi, abym zmieniał to co mogę zmienić.
I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego (...)”
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Re: Czy mąż mi kiedyś wybaczy?
Janieja, proszę nie zadręczaj się tak bardzo - każdy ma prawo do popełniania błędów w życiu, jesteśmy tylko ludźmi. Nawet niektórzy święci popełniali straszliwe błędy. Najważniejsze, że uznałaś to za złe, żałujesz że to zrobiłaś, przeprosiłaś i robisz co możesz żeby zadośćuczynić. Teraz czas żeby sobie samej wybaczyć (!!!). Bóg myślę wybaczył Ci już zanim nawet to zrobiłaś. Mąż….
Mąż jak kocha - to z Bożą pomocą też da radę. Ludzie którzy się kochają wychodzą jeszcze z o wiele gorszego bagna.
Mąż jeśli nie kocha - to nawet gdyby nie było zdrady z Twojej strony to mógłby odejść.
Tak jak Ci radzą Astro i Pavel też myślę, że wybrane rzeczy z listy Zerty mogłyby Wam bardzo pomóc i tak jak pisze Pavel są rzeczy na które nie masz wpływu i ich nie zmienisz ani nimi nie pokierujesz. Twój Mąż powinien czuć, że jest całkowicie wolny w swojej decyzji co zrobić, bez nacisków z Twojej strony, bez nadskakiwania Mu. Wtedy ułatwisz Mu podjęcie decyzji a jaka ona by nie była to będzie dobra dla Ciebie. Jeśli okazałoby się, że Mąż Cię nie kocha to serio lepiej dla Ciebie (nawet gdybyś Go nie zdradziła) jak nie będziecie udawać szczęśliwego małżeństwa. Jest taki fajny vlog Szustaka, który ma chyba tytuł „Jeśli mnie nie kochasz to wyjdź”. Twój Mąż może zrobić co chce ale Ty też masz wybór- jeśliby odszedł to Ty możesz kochać Go na odległość poprzez dochowanie Mu wierności. Co będzie tego nie wiemy ale myślę, że praca nad tym, aby się odwiesić, przebaczyć sobie, zobaczyć własną wartość, nie zadręczać się, modlić się o pogodę ducha to rzeczy które mogą bardzo pomóc w odbudowie Waszego małżeństwa. A gdyby się to udało to będziecie razem tak wzmocnieni, oczyszczeni i uświęceni że hej
Mnie Mąż też zdradził, ale gdyby przyszedł i powiedział, że tego żałuje, że to było złe i że mnie kocha to Janieja myślę, żebym zrozumiała i z radością przebaczyła - na zasadzie wybacz bo Tobie wybaczono. W czasie naszego narzeczeństwa, ja miałam wpadkę na wieczorze panieńskim gdzieś za granicą, po alkoholu. Też nie wytrzymałam i od razu na drugi dzień zadzwoniłam i powiedziałam o tym co się stało. Kilka miesięcy Mąż się zastanawiał czy nie zerwać zaręczyn ale przebaczył mi. Była to dla mnie dobra nauczka- przez 16 lat małżeństwa jeśli zdarzyło mi się, że jakiś facet próbował mnie poderwać to ja wystawiałam obrączkę przed oczy i albo obrót i w tył zwrot albo nawijałam o tym jakiego mam fajnego męża. Na początku zadręczałam się tym co zrobiłam potwornie choć było to „tylko” całowanie na parkiecie. Potem z czasem wybaczyłam sobie, Mąż mi też wybaczył i nie męczyło mnie to już więcej w życiu. Jestem tylko człowiekiem a słowa „moc w słabości” są moim mottem życiowym.
Janieja, „miłość nie pamięta złego”, „miłość jest cierpliwa”, „łaskawa”, „miłość nigdy nie ustaje” i „we wszystkim pokłada nadzieję”.
Janieja głowa do góry Bez względu co się stanie Bóg kocha tak samo Ciebie jak i Twojego Męża. Bez względu na to co zrobi Twój Mąż Ty możesz Go zawsze kochać. Póki co to myślę, że bycie miłą i ciepłą żoną byłoby super, ale nie należy tego mylić z byciem żoną nadskakującą i ze strachu przed utratą męża zdesperowaną. Spróbuj odzyskać poczucie własnej wartości a mężowi dać poczucie wolności bo bez niego też byś sobie w życiu poradziła. Ja przez 16 lat małżeństwa nie brałam pod uwagę, że mogłabym poradzić sobie kiedykolwiek bez męża bo nie wiem czy można być bardziej uwieszonym niż ja byłam, ale teraz daję sobie ekstra radę pomimo tego, że mieszkam sama z dzieciakami z daleka od rodziny i przyjaciół. Prawie nikogo tu nie znam (ale może poznam . Póki co, to przyjaciele czasem przyjeżdżają w odwiedziny a zdalnie zawsze pomagają choćby rozmową i wiem, że mogę na nich liczyć.
Janieja, mam nadzieję, że ten kryzys wyjdzie Wam na dobre i że dzięki temu będziecie się jeszcze bardziej kochać i cenić wartość sakramentu małżeństwa bo jest niesamowita!
Mąż jak kocha - to z Bożą pomocą też da radę. Ludzie którzy się kochają wychodzą jeszcze z o wiele gorszego bagna.
Mąż jeśli nie kocha - to nawet gdyby nie było zdrady z Twojej strony to mógłby odejść.
Tak jak Ci radzą Astro i Pavel też myślę, że wybrane rzeczy z listy Zerty mogłyby Wam bardzo pomóc i tak jak pisze Pavel są rzeczy na które nie masz wpływu i ich nie zmienisz ani nimi nie pokierujesz. Twój Mąż powinien czuć, że jest całkowicie wolny w swojej decyzji co zrobić, bez nacisków z Twojej strony, bez nadskakiwania Mu. Wtedy ułatwisz Mu podjęcie decyzji a jaka ona by nie była to będzie dobra dla Ciebie. Jeśli okazałoby się, że Mąż Cię nie kocha to serio lepiej dla Ciebie (nawet gdybyś Go nie zdradziła) jak nie będziecie udawać szczęśliwego małżeństwa. Jest taki fajny vlog Szustaka, który ma chyba tytuł „Jeśli mnie nie kochasz to wyjdź”. Twój Mąż może zrobić co chce ale Ty też masz wybór- jeśliby odszedł to Ty możesz kochać Go na odległość poprzez dochowanie Mu wierności. Co będzie tego nie wiemy ale myślę, że praca nad tym, aby się odwiesić, przebaczyć sobie, zobaczyć własną wartość, nie zadręczać się, modlić się o pogodę ducha to rzeczy które mogą bardzo pomóc w odbudowie Waszego małżeństwa. A gdyby się to udało to będziecie razem tak wzmocnieni, oczyszczeni i uświęceni że hej
Mnie Mąż też zdradził, ale gdyby przyszedł i powiedział, że tego żałuje, że to było złe i że mnie kocha to Janieja myślę, żebym zrozumiała i z radością przebaczyła - na zasadzie wybacz bo Tobie wybaczono. W czasie naszego narzeczeństwa, ja miałam wpadkę na wieczorze panieńskim gdzieś za granicą, po alkoholu. Też nie wytrzymałam i od razu na drugi dzień zadzwoniłam i powiedziałam o tym co się stało. Kilka miesięcy Mąż się zastanawiał czy nie zerwać zaręczyn ale przebaczył mi. Była to dla mnie dobra nauczka- przez 16 lat małżeństwa jeśli zdarzyło mi się, że jakiś facet próbował mnie poderwać to ja wystawiałam obrączkę przed oczy i albo obrót i w tył zwrot albo nawijałam o tym jakiego mam fajnego męża. Na początku zadręczałam się tym co zrobiłam potwornie choć było to „tylko” całowanie na parkiecie. Potem z czasem wybaczyłam sobie, Mąż mi też wybaczył i nie męczyło mnie to już więcej w życiu. Jestem tylko człowiekiem a słowa „moc w słabości” są moim mottem życiowym.
Janieja, „miłość nie pamięta złego”, „miłość jest cierpliwa”, „łaskawa”, „miłość nigdy nie ustaje” i „we wszystkim pokłada nadzieję”.
Janieja głowa do góry Bez względu co się stanie Bóg kocha tak samo Ciebie jak i Twojego Męża. Bez względu na to co zrobi Twój Mąż Ty możesz Go zawsze kochać. Póki co to myślę, że bycie miłą i ciepłą żoną byłoby super, ale nie należy tego mylić z byciem żoną nadskakującą i ze strachu przed utratą męża zdesperowaną. Spróbuj odzyskać poczucie własnej wartości a mężowi dać poczucie wolności bo bez niego też byś sobie w życiu poradziła. Ja przez 16 lat małżeństwa nie brałam pod uwagę, że mogłabym poradzić sobie kiedykolwiek bez męża bo nie wiem czy można być bardziej uwieszonym niż ja byłam, ale teraz daję sobie ekstra radę pomimo tego, że mieszkam sama z dzieciakami z daleka od rodziny i przyjaciół. Prawie nikogo tu nie znam (ale może poznam . Póki co, to przyjaciele czasem przyjeżdżają w odwiedziny a zdalnie zawsze pomagają choćby rozmową i wiem, że mogę na nich liczyć.
Janieja, mam nadzieję, że ten kryzys wyjdzie Wam na dobre i że dzięki temu będziecie się jeszcze bardziej kochać i cenić wartość sakramentu małżeństwa bo jest niesamowita!
Re: Czy mąż mi kiedyś wybaczy?
Mam nadzieję (wewnętrzne przekonanie), że moje małżeństwo ma dużą szansę na przetrwanie.
Tylko bardzo dręczą mnie wyrzuty sumienia i mega głęboki żal, że doprowadziłam do nieznanego dotąd mężowi bólu psychicznego i też fizycznego (ból mięśni, kości towarzyszący myślom) oraz utraty prawdziwej miłości.
Może uda mi sprawić, żeby mąż jeszcze raz mnie pokochał, mimo wszystko. Bardzo cierpię i codziennie zadaję sobie pytanie, dlaczego do tego doszło/doprowadziłam.
Tylko bardzo dręczą mnie wyrzuty sumienia i mega głęboki żal, że doprowadziłam do nieznanego dotąd mężowi bólu psychicznego i też fizycznego (ból mięśni, kości towarzyszący myślom) oraz utraty prawdziwej miłości.
Może uda mi sprawić, żeby mąż jeszcze raz mnie pokochał, mimo wszystko. Bardzo cierpię i codziennie zadaję sobie pytanie, dlaczego do tego doszło/doprowadziłam.
Re: Czy mąż mi kiedyś wybaczy?
Pooglądaj Księdza Dziewieckiego, szczególnie konferencje o pojednaniu. Znajdziesz na You Tube. Wybaczenie sobie jest ważne w procesie zdrowienia, a Ksiądz o tym mówi bardzo pięknie. Ksiądz mówi, że w kryzysie jednamy się ze sobą, z Bogiem i z małżonkiem. To proces. Nie przyśpieszysz, ale możesz go przejść spokojniej, lub dużo się szarpiąc. Warto korzystać ze wskazówek osób, które o tym mają wiedzę. Ksiądz Dziewiecki zdecydowanie do nich należy.Janieja pisze: ↑09 lip 2021, 11:34 Mam nadzieję (wewnętrzne przekonanie), że moje małżeństwo ma dużą szansę na przetrwanie.
Tylko bardzo dręczą mnie wyrzuty sumienia i mega głęboki żal, że doprowadziłam do nieznanego dotąd mężowi bólu psychicznego i też fizycznego (ból mięśni, kości towarzyszący myślom) oraz utraty prawdziwej miłości.
Może uda mi sprawić, żeby mąż jeszcze raz mnie pokochał, mimo wszystko. Bardzo cierpię i codziennie zadaję sobie pytanie, dlaczego do tego doszło/doprowadziłam.
Re: Czy mąż mi kiedyś wybaczy?
Janieja
Poczytałam trochę twojego wątku i przyszła mi do głowy taka myśl , że faktycznie masz duże szanse "naprawić" swoje małżeństwo, bo widać , że szczerze tego pragniesz , bardzo żałujesz tego co zrobiłaś i rozumiesz cierpienie męża i ważne dla mnie , że sama o tym powiedziałaś mężowi. Gorzej , gdyby się dowiedział od innych i przeżył wielki szok.
To tyle.
Poczytałam trochę twojego wątku i przyszła mi do głowy taka myśl , że faktycznie masz duże szanse "naprawić" swoje małżeństwo, bo widać , że szczerze tego pragniesz , bardzo żałujesz tego co zrobiłaś i rozumiesz cierpienie męża i ważne dla mnie , że sama o tym powiedziałaś mężowi. Gorzej , gdyby się dowiedział od innych i przeżył wielki szok.
To tyle.
Re: Czy mąż mi kiedyś wybaczy?
Dziękuję Ruto, wczoraj słuchałam ks. Dziewieckiego. Mówi tak jasno, konkretnie, jednoznacznie. Niestety, po wysłuchaniu czuję się tylko gorzej, bo jeszcze bardziej widzę swoją głupotę, egoizm i podłość. Ale dużo też wynoszę na przyszłość.Ruta pisze: ↑09 lip 2021, 15:51Pooglądaj Księdza Dziewieckiego, szczególnie konferencje o pojednaniu. Znajdziesz na You Tube. Wybaczenie sobie jest ważne w procesie zdrowienia, a Ksiądz o tym mówi bardzo pięknie. Ksiądz mówi, że w kryzysie jednamy się ze sobą, z Bogiem i z małżonkiem. To proces. Nie przyśpieszysz, ale możesz go przejść spokojniej, lub dużo się szarpiąc. Warto korzystać ze wskazówek osób, które o tym mają wiedzę. Ksiądz Dziewiecki zdecydowanie do nich należy.Janieja pisze: ↑09 lip 2021, 11:34 Mam nadzieję (wewnętrzne przekonanie), że moje małżeństwo ma dużą szansę na przetrwanie.
Tylko bardzo dręczą mnie wyrzuty sumienia i mega głęboki żal, że doprowadziłam do nieznanego dotąd mężowi bólu psychicznego i też fizycznego (ból mięśni, kości towarzyszący myślom) oraz utraty prawdziwej miłości.
Może uda mi sprawić, żeby mąż jeszcze raz mnie pokochał, mimo wszystko. Bardzo cierpię i codziennie zadaję sobie pytanie, dlaczego do tego doszło/doprowadziłam.
Dziękuję Ci za mądre i bardzo wspierające słowa.