Po najgorszym dla małżeństwa doświadczeniu także?Bo Bóg leczy. I to mogę ci napisać - widziałam już w życiu wielu uleczonych ludzi. Także małżonków.
Gdyby mąż był bliżej Boga, może byłoby łatwiej. Nie był blisko, a teraz jest jeszcze dalej.
Moderator: Moderatorzy
Po najgorszym dla małżeństwa doświadczeniu także?Bo Bóg leczy. I to mogę ci napisać - widziałam już w życiu wielu uleczonych ludzi. Także małżonków.
Po każdym, bo dla każdego jest to inne doświadczenie. U mnie była pocieszycielka, nie było zdrady, a przeżywam to wszystko w psychice, ona cierpi najbardziej.
Dziękuję za Twoje dosadne, mocne i chyba potrzebne mi słowa. Dziś zamiast tylko prosić, będę Bogu dziękować, bo robię to za rzadko.nałóg pisze: ↑19 lip 2021, 22:27 Janieja, czas przyjąć do wiadomości ,że uległaś pokusie, wskoczyłaś do obcego wyrka,że to mimo wszystko byłaś Ty i zaakceptować ten fakt.Tak,upadłaś.
A więc? Akceptacja faktu i Wdzięczność że się przebudziłaś, że przestałaś maszerować z „ kusym” pod łapki.Że boli? Że boli Ciebie, że boli męża któremu przyprawiłaś rogi? Boli bo to wielka rana na duszy i ciele . Czy ta rana się zagoi? Tak , pod warunkiem że pozwolicie oboje aby ta rana- oczyszczona, zdezynfekowana , odkażona - zaczęła się goić.Jak długo będzie się goić? To zależy od Was.
Akceptacja faktu„popaprania” i potraktowania go jako okazji do pogłębionej pracy nad sobą. Wdzięczność za otwarcie „ oczu”, za zatrzymanie się, za to że mimo wszystko Bóg uchronił Cię od np. ciąży lub jakiejś choroby przenoszonej przy okazji zdrady.
A więc: Akceptacja i Wdzięczność!!!!! PD
Na pewno masz rację. Tylko mówię o najgorszym doświadczeniu w oparciu o m.in. nauki ks. Dziewieckiego.
Janieja, jeśli Twój mąż ciągle wraca do tego co zrobiłaś, to może zamiast słuchać tylko jego "wypominania" odważ się w danym momencie na wyrażenie skruchy, żalu, przeproszenie i zapytanie jak możesz mu wynagrodzić tą krzywdę. O tym też mówił ks. Dziewiecki. Może Twój mąż potrzebuje szczerości z Twojej strony i prawdziwego przeproszenia oraz zadośćuczynienia, ale sam o tym nie wie lub nie mówi. Bo raczej nie będzie miło Ci słuchać przez całe życie wypominania. I o tym też warto mężowi powiedzieć.Janieja pisze: ↑19 lip 2021, 22:51Dziękuję za Twoje dosadne, mocne i chyba potrzebne mi słowa. Dziś zamiast tylko prosić, będę Bogu dziękować, bo robię to za rzadko.nałóg pisze: ↑19 lip 2021, 22:27 Janieja, czas przyjąć do wiadomości ,że uległaś pokusie, wskoczyłaś do obcego wyrka,że to mimo wszystko byłaś Ty i zaakceptować ten fakt.Tak,upadłaś.
A więc? Akceptacja faktu i Wdzięczność że się przebudziłaś, że przestałaś maszerować z „ kusym” pod łapki.Że boli? Że boli Ciebie, że boli męża któremu przyprawiłaś rogi? Boli bo to wielka rana na duszy i ciele . Czy ta rana się zagoi? Tak , pod warunkiem że pozwolicie oboje aby ta rana- oczyszczona, zdezynfekowana , odkażona - zaczęła się goić.Jak długo będzie się goić? To zależy od Was.
Akceptacja faktu„popaprania” i potraktowania go jako okazji do pogłębionej pracy nad sobą. Wdzięczność za otwarcie „ oczu”, za zatrzymanie się, za to że mimo wszystko Bóg uchronił Cię od np. ciąży lub jakiejś choroby przenoszonej przy okazji zdrady.
A więc: Akceptacja i Wdzięczność!!!!! PD
Czy codzienne wracanie męża do "tego" jest formą odkażania? Tak myślę, przyjmuję to bez zająknięcia, ale nie wiem, czy bardziej mu to pomaga, czy szkodzi.
Wszystko robię po omacku.
Przeprosiłam, przebłagała, wyraziłam żal i skruchę 1000 razy i nadal uważam, że to wciąż za mało.Bławatek pisze: ↑20 lip 2021, 10:19Janieja, jeśli Twój mąż ciągle wraca do tego co zrobiłaś, to może zamiast słuchać tylko jego "wypominania" odważ się w danym momencie na wyrażenie skruchy, żalu, przeproszenie i zapytanie jak możesz mu wynagrodzić tą krzywdę. O tym też mówił ks. Dziewiecki. Może Twój mąż potrzebuje szczerości z Twojej strony i prawdziwego przeproszenia oraz zadośćuczynienia, ale sam o tym nie wie lub nie mówi. Bo raczej nie będzie miło Ci słuchać przez całe życie wypominania. I o tym też warto mężowi powiedzieć.Janieja pisze: ↑19 lip 2021, 22:51Dziękuję za Twoje dosadne, mocne i chyba potrzebne mi słowa. Dziś zamiast tylko prosić, będę Bogu dziękować, bo robię to za rzadko.nałóg pisze: ↑19 lip 2021, 22:27 Janieja, czas przyjąć do wiadomości ,że uległaś pokusie, wskoczyłaś do obcego wyrka,że to mimo wszystko byłaś Ty i zaakceptować ten fakt.Tak,upadłaś.
A więc? Akceptacja faktu i Wdzięczność że się przebudziłaś, że przestałaś maszerować z „ kusym” pod łapki.Że boli? Że boli Ciebie, że boli męża któremu przyprawiłaś rogi? Boli bo to wielka rana na duszy i ciele . Czy ta rana się zagoi? Tak , pod warunkiem że pozwolicie oboje aby ta rana- oczyszczona, zdezynfekowana , odkażona - zaczęła się goić.Jak długo będzie się goić? To zależy od Was.
Akceptacja faktu„popaprania” i potraktowania go jako okazji do pogłębionej pracy nad sobą. Wdzięczność za otwarcie „ oczu”, za zatrzymanie się, za to że mimo wszystko Bóg uchronił Cię od np. ciąży lub jakiejś choroby przenoszonej przy okazji zdrady.
A więc: Akceptacja i Wdzięczność!!!!! PD
Czy codzienne wracanie męża do "tego" jest formą odkażania? Tak myślę, przyjmuję to bez zająknięcia, ale nie wiem, czy bardziej mu to pomaga, czy szkodzi.
Wszystko robię po omacku.
Ja nie wiem co nawywijal mój mąż gdy ode mnie odszedł. Mieszkał niewiadomo gdzie, od razu dążył do rozwodu, nie chciał rozmawiać +nie tylko ze mną ale też z rodziną swoją), unikał mnie i gdy nagle po pół roku chciał wracać to od razu zaznaczał, że odkreslamy to co było grubą kreską i zapominamy o tym co było, bez tłumaczenia się. Dla mnie to było takie zamiecienie pod dywan spraw, które i tak prędzej czy później by wyszły na światło dzienne i kolejny kryzys, może i większy, by się pojawił. Mi zabrakło ze strony męża przeprosin, wytłumaczenia i zadośćuczynienia.
Bławatku? a możesz określić jak TY sobie wyobrażasz "zadośćuczynienie" za zdradę?
Tak naprawdę to być może nawet on sam nie wie PO CO codziennie -jak piszesz- wraca do tego. Nie wiem czy takie wracanie jest "odkażaniem" ......wg mnie to raczej jest jeszcze rozdrapywanie rany, podsycanie poczucia skrzywdzenia , rana na jego męskim ego. Nie radzenie sobie z tymi uczuciami zawodu, bólu emocjonalnego , wykorzystuje "kusy" i podsuwając mu ten "ból" podszeptuje wypominanie, obwinianie Ciebie(może i siebie) za zdradę, za poniżenie.
Nałogu, trudno zapewne będzie mi odpowiedzieć na Twoje pytanie, bo nie wiem jak to co czuję ubrać w słowa. Każda zdrada to sygnał o braku jedności - nie wiem jak dokładnie było w małżeństwie Janieji, ale u nas mąż można powiedzieć już po ślubie się ode mnie odsuwał - prawdopodobnie życie i odpowiedzialność za rodzinę go przerosły i choć go wspierałam (np. zachęcałam do kontaktów ze znajomymi z pracy, lat szkolnych - żeby się chłop wygadał lub poznał życie innych, albo też motywowałam do wykorzystywania jego zdolności) to mąż uciekał w pracę i hobby. I tak jak zasypywał mnie drobiazgami i wspólnym spędzaniem czasu, wspólnym wykonywaniem różnych czynności razem przed ślubem tak po ślubie tego nie robił. Nie miał dla mnie czasu (już nie wspominam o wspólnym wyjściu gdzieś bez dziecka, ale chociaż o posiedzeniu razem obok i porozmawianiu), swoje hobby i życie stawiał na pierwszym miejscu. A ja czułam się opuszczona i potrzebna tylko do ogarniania domu i dziecka (i niestety zarabiania pieniędzy). Dodatkowo mój mąż mnie nigdy nie przeprosił (a w całym małżeństwie nieraz miał za co). I tak mi się wydaje, że dla mnie taką formą zadośćuczynienia ze strony męża byłoby to, aby rodzina, ja, dziecko były na wyższym miejscu niż jego hobby, czas własny, aby mąż miał dla nas czas, dobre słowo, aby nie uciekał od obowiązków tylko uczestniczył w codziennym życiu. Drobne gesty np. kwiaty bez okazji też mile widziane, dobre słowa na codzien. Tak niewiele a tak wiele.nałóg pisze: ↑20 lip 2021, 11:51Bławatku? a możesz określić jak TY sobie wyobrażasz "zadośćuczynienie" za zdradę?
Jak Twój mąż miłby Ci zadośćuczynić za zdradę? , czy np.Janieja........ jak miałaby zadośćuczynić za zdradę mężowi?
Wytłumaczenia czego? faktu zdrady? okoliczności zdrady? czy tego co wg niego doprowadziło do zdrady?
Zasadne wydaje się pytanie czy Ty byłaś/jesteś przygotowana na swój udział w kryzysie który doprowadził do zdrady?..... no chyba że to był taki "spontan"......
Niektóre osoby-obu płci- mają tak ukształtowane sumienie ....wartości , że taki "skok do innego wyrka" traktują jak...... niewiele znaczący epizod w poszukiwaniu "zdobyczy"......Polowanie.
Kiedyś jedna z kobiet tłumaczyła, że wg niej, to jej kontakt intymny z innym mężczyzną wprowadza do jej małżeństwa element nowości i poprawia jej relacje z mężem w łóżku.
To tak pobocznie , bo zasadnicze moje pytanie było o zadośćuczynienie po zdradzie. PD
Myślę, że niestety, to może trwać długo, bo mąż ma dobrą pamięć i jest zraniony, jak nigdy dotąd nie był.nałóg pisze: ↑20 lip 2021, 12:05Tak naprawdę to być może nawet on sam nie wie PO CO codziennie -jak piszesz- wraca do tego. Nie wiem czy takie wracanie jest "odkażaniem" ......wg mnie to raczej jest jeszcze rozdrapywanie rany, podsycanie poczucia skrzywdzenia , rana na jego męskim ego. Nie radzenie sobie z tymi uczuciami zawodu, bólu emocjonalnego , wykorzystuje "kusy" i podsuwając mu ten "ból" podszeptuje wypominanie, obwinianie Ciebie(może i siebie) za zdradę, za poniżenie.
"kusy" zainteresowany jest aby on cierpiał, bo wtedy będzie podsycał tym cierpieniem nie radzenie sobie z faktem zdrady i bólem oraz będzie nakręcał żale, wypominanie, obwinianie a tym samym pogłębianie kryzysu. A może mu się uda tak Was poróżnić , że któreś nie wytrzyma i sięgnie po rozwód....... a to złamie kolejne przykazanie i przysięgę.
Czy jest na to antidotum? jak maż jest pamiętliwy , to może to trwać długo....... a nawet po latach "kusy' będzie wykorzystywał historię do wywołania histerii .
Przebaczenie czy nawet tylko wybaczenie jest w interesie emocjonalnym , psychicznym i duchowym Twojemu mężowi .
To trudne....lecz z Bogiem możliwe.PD
Owszem, jest coś takiego jak zadośćuczynienie, wprost mówi o tym Krok 8 i 9 z 12 Kroków.
Pragnąć warto, i dążyć do tego, w sensie zadośćuczyniać codziennie - to na pewno tak. Jednak ze świadomością, że to zagojenie nie leży w granicach Twojej odpowiedzialności. To robota Twojego męża. To do niego będzie należała decyzja, a potem praca nad przebaczeniem, oraz otwarcie się na Bożą łaskę przebaczenia.
No właśnie po ludzku nie ma, a o tym mowa i o to mi chodziło. Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, ale trzeba wybaczyć. Kowalski mojej matki kilka lat znęcał się nade mną fizycznie i psychicznie i po ludzku nie ma zadośćuczynienia za takie krzywdy, nie żyje już kilka lat, a ja nie umiem wybaczyć.Nirwanna pisze: ↑20 lip 2021, 18:58Owszem, jest coś takiego jak zadośćuczynienie, wprost mówi o tym Krok 8 i 9 z 12 Kroków.
Po ludzku jest to oczywiście niewyobrażalne, brak skali, jak można byłoby zadośćuczynić lata krzywd, połamane serce... Jednak po to w 12 Krokach zapraszam do swojego życia Pana Boga, aby On uzupełniał to, co po ludzku jest niewyobrażalne. To On nadrabia braki w tej skali i leczy to, co byłoby po ludzku nie do naprawienia.
Mówi o tym między innymi ks. Dziewiecki - że podstawowym zadośćuczynieniem będzie codzienne bycie coraz lepszym mężem/żoną.