Kryzys

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13361
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Nirwanna »

:-D
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
krzysztof123
Posty: 29
Rejestracja: 08 lut 2017, 7:18
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys

Post autor: krzysztof123 »

Arty… przede wszystkim obecnie zajmij się sobą. Kiedy ja znalazłem Sychar byłem w ruinie psychicznej. Członkowie wspólnoty zwłaszcza ci z większym stażem powtarzali mi własnie te słowa „by zająć się sobą”. Nie wiedziałem jak mam je rozumieć. Sam potrzebowałem pomocy by powstać. Uwieszony byłem wręcz na szyi małżonki. Cokolwiek do mnie docierało to szukałem w niej zmiany. Wtedy, od niej wyciągnięta ręka miała przynieść zmianę we mnie. To oczywiście błędne myślenie, które zrozumiałem kiedy już wszystko się dokonało.
A teraz do rzeczy – smsy, westchnienia, uśmiechy, prowokujące rozmowy – niby nic ale to jak najbardziej zdrada. Nie samo współżycie z inną czy innym, które jest już tylko konsekwencją przekraczania kolejnych barier Twojej uśpionej czujności i zaufania. Napisałaś, że mąż od zawsze lubował się w pornografii. Czy wówczas próbowałaś z nim o tym porozmawiać czy tez uszło to jakoś bokiem? Może nawet uważałaś, że to tylko zdjęcia czy filmy a kobiety które się tam przewijały i tak są jedynie póki co w sferze jego fantazji. Otóż pomyśl tak analizując choćby sama siebie, że nawet jak przeczytasz jakąś książkę to następnie przychodzi Ci myśl by porozmawiać z kimś o niej. Podobnie jest z pornografią. Faceci mają bardziej wyostrzony zmysł wzrokowy. Te obrazy a tym bardziej pożądliwe zostają na dłużej. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że byłaś porównywana do nagich kobiet oglądanych przez męża. Nie chcę tu tez analizować Waszego współżycia bo to oczywiście tabu ale z racji długotrwałego oglądania takich właśnie obrazów po części mógł on przeżywać też sceny które widział. A wniosek z tego jest taki, że potrzeba zmian polegających na tym by sam z siebie porzucił przywiązania do tych obrazów. Weź tez pod uwagę to, że to musi wynikać z jego woli a nie Twojego nakazu. Jesteś zoną i wzięłaś go sobie za męża wolnego więc niech i takim pozostanie. Nikt bowiem nie wiązałby się z własnej woli z własnym namiestnikiem by być jego poddanym. Jedynie miłość może sprawić, że czegoś się wyrzekamy.
Napisałaś też w jednym z postów, że „boisz się zostać sama”. Sama nigdy nie będziesz. Jest nad Tobą, obok Ciebie i w samej Tobie ktoś, kto zawsze ma nad Tobą pieczę. Tak bardzo Cie kocha, że pozwala Ci popełniać błędy, odchodzić kiedy sobie tego życzysz, powracać, nawet kiedy w jakis sposób go krzywdzisz to nie zsyła na Ciebie piorunów. Po prostu cierpliwie czeka na rozżarzenie twojej iskry miłości, która masz zaszczepiona w sercu. Pójdź po prostu w jakieś miejsce, które pozwoli się Tobie wyciszyć i powierz Bogu swoje troski. Zrób to tak by nie pokazywać tego mężowi. Chodzi o to, że mąż obecnie jak napisałaś, jest zakochany – bardziej zauroczony ale właśnie z tego powodu będzie szukał usprawiedliwienia dla swojego postępowania i będzie negował wszystko co stanie mu na przeszkodzie.
Pisałaś tez o swoim poczuciu wartości, że znacznie spadło. Kobieto, przecież w jego oczach jesteś tą, która on kiedyś wybrał z wszystkich kobiet żyjących na tym świecie. Jesteś wyjątkowa, najładniejsza, najpiękniejsza, cudowna. No i bądź taką. Zadbaj o siebie o swój wygląd lecz nie porównuj się do jego kochanek. Ty sama w sobie masz swój styl, swoje zasady życiowe, rozsądek i przede wszystkim miłość.
Masz jakieś hobby, cos co lubisz? Czy tez z czasem całe swoje Zycie poświeciłaś dla męża pozbywając się znajomych, ulubionych rytuałów, zajęć? Przywróć siebie więc z dawnych lat by on mógł na nowo się w Tobie zakochać. Ty sama odnajdź ta radość w sobie.
Andrzej powiedział mi takie słowa by „czekać nie czekając”. Tzn. trwać ale w czasie tego trwania w oczekiwaniu na przyjście małżonka iść do przodu z radością i uśmiechem z nadzieją na lepsze. Zatem zacznij teraz robić cos dla siebie. Dbać o siebie a przede wszystkim o swoje zdrowie psychiczne. Kiedy mąż zamiast smutnej i pogrążonej w żalu żony zacznie widzieć w Tobie radosną kobietę zwróci się do ciebie.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Ruta »

krzysztof123 pisze: 10 cze 2021, 13:32 Arty… przede wszystkim obecnie zajmij się sobą. Kiedy ja znalazłem Sychar byłem w ruinie psychicznej. Członkowie wspólnoty zwłaszcza ci z większym stażem powtarzali mi własnie te słowa „by zająć się sobą”. Nie wiedziałem jak mam je rozumieć. Sam potrzebowałem pomocy by powstać. Uwieszony byłem wręcz na szyi małżonki. Cokolwiek do mnie docierało to szukałem w niej zmiany. Wtedy, od niej wyciągnięta ręka miała przynieść zmianę we mnie. To oczywiście błędne myślenie, które zrozumiałem kiedy już wszystko się dokonało.
A teraz do rzeczy – smsy, westchnienia, uśmiechy, prowokujące rozmowy – niby nic ale to jak najbardziej zdrada. Nie samo współżycie z inną czy innym, które jest już tylko konsekwencją przekraczania kolejnych barier Twojej uśpionej czujności i zaufania. Napisałaś, że mąż od zawsze lubował się w pornografii. Czy wówczas próbowałaś z nim o tym porozmawiać czy tez uszło to jakoś bokiem? Może nawet uważałaś, że to tylko zdjęcia czy filmy a kobiety które się tam przewijały i tak są jedynie póki co w sferze jego fantazji. Otóż pomyśl tak analizując choćby sama siebie, że nawet jak przeczytasz jakąś książkę to następnie przychodzi Ci myśl by porozmawiać z kimś o niej. Podobnie jest z pornografią. Faceci mają bardziej wyostrzony zmysł wzrokowy. Te obrazy a tym bardziej pożądliwe zostają na dłużej. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że byłaś porównywana do nagich kobiet oglądanych przez męża. Nie chcę tu tez analizować Waszego współżycia bo to oczywiście tabu ale z racji długotrwałego oglądania takich właśnie obrazów po części mógł on przeżywać też sceny które widział. A wniosek z tego jest taki, że potrzeba zmian polegających na tym by sam z siebie porzucił przywiązania do tych obrazów. Weź tez pod uwagę to, że to musi wynikać z jego woli a nie Twojego nakazu. Jesteś zoną i wzięłaś go sobie za męża wolnego więc niech i takim pozostanie. Nikt bowiem nie wiązałby się z własnej woli z własnym namiestnikiem by być jego poddanym. Jedynie miłość może sprawić, że czegoś się wyrzekamy.
Napisałaś też w jednym z postów, że „boisz się zostać sama”. Sama nigdy nie będziesz. Jest nad Tobą, obok Ciebie i w samej Tobie ktoś, kto zawsze ma nad Tobą pieczę. Tak bardzo Cie kocha, że pozwala Ci popełniać błędy, odchodzić kiedy sobie tego życzysz, powracać, nawet kiedy w jakis sposób go krzywdzisz to nie zsyła na Ciebie piorunów. Po prostu cierpliwie czeka na rozżarzenie twojej iskry miłości, która masz zaszczepiona w sercu. Pójdź po prostu w jakieś miejsce, które pozwoli się Tobie wyciszyć i powierz Bogu swoje troski. Zrób to tak by nie pokazywać tego mężowi. Chodzi o to, że mąż obecnie jak napisałaś, jest zakochany – bardziej zauroczony ale właśnie z tego powodu będzie szukał usprawiedliwienia dla swojego postępowania i będzie negował wszystko co stanie mu na przeszkodzie.
Pisałaś tez o swoim poczuciu wartości, że znacznie spadło. Kobieto, przecież w jego oczach jesteś tą, która on kiedyś wybrał z wszystkich kobiet żyjących na tym świecie. Jesteś wyjątkowa, najładniejsza, najpiękniejsza, cudowna. No i bądź taką. Zadbaj o siebie o swój wygląd lecz nie porównuj się do jego kochanek. Ty sama w sobie masz swój styl, swoje zasady życiowe, rozsądek i przede wszystkim miłość.
Masz jakieś hobby, cos co lubisz? Czy tez z czasem całe swoje Zycie poświeciłaś dla męża pozbywając się znajomych, ulubionych rytuałów, zajęć? Przywróć siebie więc z dawnych lat by on mógł na nowo się w Tobie zakochać. Ty sama odnajdź ta radość w sobie.
Andrzej powiedział mi takie słowa by „czekać nie czekając”. Tzn. trwać ale w czasie tego trwania w oczekiwaniu na przyjście małżonka iść do przodu z radością i uśmiechem z nadzieją na lepsze. Zatem zacznij teraz robić cos dla siebie. Dbać o siebie a przede wszystkim o swoje zdrowie psychiczne. Kiedy mąż zamiast smutnej i pogrążonej w żalu żony zacznie widzieć w Tobie radosną kobietę zwróci się do ciebie.
Krzystof, dziękuję ci bardzo za twój wpis. Jest taki budujący.
Gdy mój mąż oglądał pornografię, potem wdawał się w relacje takie, które odczuwałam jako zdrady, ale nie miałam odwagi nawet przed sobą nazwać ich zdradami, moje poczucie wartości jako kobiety spadało z roku na rok. Nie czułam się już ładna, kochana, cudowna. Porównywałam się z każdą z kobiet, którymi interesował się mój mąż. I od każdej czułam się gorsza, no bo w końcu to je wybierał, a mnie odrzucał. Romans męża zamiótł moje kobiece poczucie wartości do zera.
Kiedyś bardzo o siebie dbałam, ale stopniowo czułam się tak niepewnie, że przestałam sama siebie odczuwać jako kobietę, już nie mówiąc - atrakcyjną kobietę. Teraz bardzo powoli pracuję nad tym, by siebie jako kobietę odbudować. Jestem bardzo w tej sferze poraniona, jak wiele kobiet dotkniętych takim problemem w małżeństwie. Więc idzie mi to bardzo powoli, muszę być ostrożna, bo czegokolwiek tu w sobie dotykam, boli. Ale na najbliższy czas to właśnie sobie zaplanowałam, taką intensywniejszą odbudowę kobiecości, zadbanie o siebie. A ty tak ładnie i empatycznie o tym odbudowywaniu kobiecości napisałeś, że poczułam jak rosną mi takie nieduże, ale jednak skrzydełka. Dziękuję.
krzysztof123
Posty: 29
Rejestracja: 08 lut 2017, 7:18
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys

Post autor: krzysztof123 »

Ruta pisze: 10 cze 2021, 16:05
Arty…

Krzystof, dziękuję ci bardzo za twój wpis. Jest taki budujący.
Gdy mój mąż oglądał pornografię, potem wdawał się w relacje takie, które odczuwałam jako zdrady, ale nie miałam odwagi nawet przed sobą nazwać ich zdradami, moje poczucie wartości jako kobiety spadało z roku na rok. Nie czułam się już ładna, kochana, cudowna. Porównywałam się z każdą z kobiet, którymi interesował się mój mąż. I od każdej czułam się gorsza, no bo w końcu to je wybierał, a mnie odrzucał. Romans męża zamiótł moje kobiece poczucie wartości do zera.
Kiedyś bardzo o siebie dbałam, ale stopniowo czułam się tak niepewnie, że przestałam sama siebie odczuwać jako kobietę, już nie mówiąc - atrakcyjną kobietę. Teraz bardzo powoli pracuję nad tym, by siebie jako kobietę odbudować. Jestem bardzo w tej sferze poraniona, jak wiele kobiet dotkniętych takim problemem w małżeństwie. Więc idzie mi to bardzo powoli, muszę być ostrożna, bo czegokolwiek tu w sobie dotykam, boli. Ale na najbliższy czas to właśnie sobie zaplanowałam, taką intensywniejszą odbudowę kobiecości, zadbanie o siebie. A ty tak ładnie i empatycznie o tym odbudowywaniu kobiecości napisałeś, że poczułam jak rosną mi takie nieduże, ale jednak skrzydełka. Dziękuję.
Podstawowa zasadą odbudowania swojej wartości jest skupienie swojej uwagi na sobie. Nie porównywania się z innymi. Ja dla przykładu starałem się upodobnić do kochanków swojej żony. Zarówno ze stylem ubioru, zachowania jak i trybu życia. Wszystko to było sztuczne z mojej strony, było jakby gwałtem na sobie samym. Nie chciałem tego, nie akceptowałem a jednak by zwrócić na sobie jej uwagę brnąłem w to coraz bardziej. Ważne w tym wszystkim, że traciłem własne piękno.
Zauważ więc, że on poszukuje oryginału. Kobiet, które są jakie są i dobrze się z tym czują. A, że Ciebie jest coraz mniej to tym samym więcej jest innych kobiet w jego życiu.
Jeszcze jedna uwaga by doprecyzować to o czym piszę. … Wzbudzic zainteresowanie mężczyzny to nie dopasowywać swojego ubioru, stylu zachować czy zasad życiowych do jego aktualnych potrzeb!!! Ty masz być sama w sobie tą, która siebie akceptuje. Lubi i kocha. Daj mu Cię zdobywać zamiast dawać każdego dnia siebie na tacy. Facet jest myśliwym. Myśliwy nie poluje na zwierzynę, która sama z własnej woli robi wszystko by być w jego niewoli bo i po co?
Ty sama tez przestań go gonić bo on będzie musiał uciekać.
Po prostu postaraj się zakochać w sobie w swojej kobiecości.
Napisałem trochę przenośniami lecz jak wiadomo konkretnych recept nie ma.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Caliope »

krzysztof123 pisze: 11 cze 2021, 10:29
Ruta pisze: 10 cze 2021, 16:05
Arty…

Krzystof, dziękuję ci bardzo za twój wpis. Jest taki budujący.
Gdy mój mąż oglądał pornografię, potem wdawał się w relacje takie, które odczuwałam jako zdrady, ale nie miałam odwagi nawet przed sobą nazwać ich zdradami, moje poczucie wartości jako kobiety spadało z roku na rok. Nie czułam się już ładna, kochana, cudowna. Porównywałam się z każdą z kobiet, którymi interesował się mój mąż. I od każdej czułam się gorsza, no bo w końcu to je wybierał, a mnie odrzucał. Romans męża zamiótł moje kobiece poczucie wartości do zera.
Kiedyś bardzo o siebie dbałam, ale stopniowo czułam się tak niepewnie, że przestałam sama siebie odczuwać jako kobietę, już nie mówiąc - atrakcyjną kobietę. Teraz bardzo powoli pracuję nad tym, by siebie jako kobietę odbudować. Jestem bardzo w tej sferze poraniona, jak wiele kobiet dotkniętych takim problemem w małżeństwie. Więc idzie mi to bardzo powoli, muszę być ostrożna, bo czegokolwiek tu w sobie dotykam, boli. Ale na najbliższy czas to właśnie sobie zaplanowałam, taką intensywniejszą odbudowę kobiecości, zadbanie o siebie. A ty tak ładnie i empatycznie o tym odbudowywaniu kobiecości napisałeś, że poczułam jak rosną mi takie nieduże, ale jednak skrzydełka. Dziękuję.
Podstawowa zasadą odbudowania swojej wartości jest skupienie swojej uwagi na sobie. Nie porównywania się z innymi. Ja dla przykładu starałem się upodobnić do kochanków swojej żony. Zarówno ze stylem ubioru, zachowania jak i trybu życia. Wszystko to było sztuczne z mojej strony, było jakby gwałtem na sobie samym. Nie chciałem tego, nie akceptowałem a jednak by zwrócić na sobie jej uwagę brnąłem w to coraz bardziej. Ważne w tym wszystkim, że traciłem własne piękno.
Zauważ więc, że on poszukuje oryginału. Kobiet, które są jakie są i dobrze się z tym czują. A, że Ciebie jest coraz mniej to tym samym więcej jest innych kobiet w jego życiu.
Jeszcze jedna uwaga by doprecyzować to o czym piszę. … Wzbudzic zainteresowanie mężczyzny to nie dopasowywać swojego ubioru, stylu zachować czy zasad życiowych do jego aktualnych potrzeb!!! Ty masz być sama w sobie tą, która siebie akceptuje. Lubi i kocha. Daj mu Cię zdobywać zamiast dawać każdego dnia siebie na tacy. Facet jest myśliwym. Myśliwy nie poluje na zwierzynę, która sama z własnej woli robi wszystko by być w jego niewoli bo i po co?
Ty sama tez przestań go gonić bo on będzie musiał uciekać.
Po prostu postaraj się zakochać w sobie w swojej kobiecości.
Napisałem trochę przenośniami lecz jak wiadomo konkretnych recept nie ma.
Krzysztofie fajnie napisane, ale nie każdy mężczyzna tak funkcjonuje. Można być różowym ptakiem, sobą, a i tak to nic nie da i jest wielkie rozczarowanie. Ja tak mam, jakoś mąż nie widzi i nie zdobywa, jest tylko pustka.
Firekeeper
Posty: 807
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Firekeeper »

Celiope
Krzysztofie fajnie napisane, ale nie każdy mężczyzna tak funkcjonuje. Można być różowym ptakiem, sobą, a i tak to nic nie da i jest wielkie rozczarowanie. Ja tak mam, jakoś mąż nie widzi i nie zdobywa, jest tylko pustka.
Mam podobne odczucia. Cóż z tego, że ja czuję się sama ze sobą dobrze i czuję się atrakcyjna jak mąż i tak tego nie docenia. Potrafi się przez miesiąc, dwa ,,interesować"po czym dowiaduję się, że w tym samym czasie zainteresowany był również kimś innym i znów zaczyna się ignorowanie mojej osoby jako kobiety. Z tym zająć się samym sobą to trochę też taka pułapka. Zajęłam się sama sobą żeby nie wisieć na mężu. Nauczyłam się hiszpańskiego, gram, tworzę swój ogród mam czas na wszystko co lubię ale z mężem nie spedzam czasu razem wcale. On też ma swoje zainteresowania. Przychodzi wieczór i każdy jest w swoim pokoju. Suma sumarum można czuć się dobrze, mieć czas dla siebie i zainteresowań i jednocześnie co raz bardziej się dystansować i oddalać od siebie i na końcu zostaje jak u mnie samotność.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Caliope »

Firekeeper pisze: 11 cze 2021, 16:54 Celiope
Krzysztofie fajnie napisane, ale nie każdy mężczyzna tak funkcjonuje. Można być różowym ptakiem, sobą, a i tak to nic nie da i jest wielkie rozczarowanie. Ja tak mam, jakoś mąż nie widzi i nie zdobywa, jest tylko pustka.
Mam podobne odczucia. Cóż z tego, że ja czuję się sama ze sobą dobrze i czuję się atrakcyjna jak mąż i tak tego nie docenia. Potrafi się przez miesiąc, dwa ,,interesować"po czym dowiaduję się, że w tym samym czasie zainteresowany był również kimś innym i znów zaczyna się ignorowanie mojej osoby jako kobiety. Z tym zająć się samym sobą to trochę też taka pułapka. Zajęłam się sama sobą żeby nie wisieć na mężu. Nauczyłam się hiszpańskiego, gram, tworzę swój ogród mam czas na wszystko co lubię ale z mężem nie spedzam czasu razem wcale. On też ma swoje zainteresowania. Przychodzi wieczór i każdy jest w swoim pokoju. Suma sumarum można czuć się dobrze, mieć czas dla siebie i zainteresowań i jednocześnie co raz bardziej się dystansować i oddalać od siebie i na końcu zostaje jak u mnie samotność.
Mam to samo, ale próbuję dojrzeć do tego by to zmienić jeśli mąż nadal jest w mieszkaniu. Może u Ciebie też warto o tym pomyśleć, choć nie wiem ile czasu trwa twój kryzys, i mnie już półtora roku.
ODPOWIEDZ