W bardzo trudnych chwilach stresu (podobnego do tego co opisywałaś wyżej, Mała) ratowałam się tabletkami nasennymi. Zamysł był taki bym spała spokojnie w nocy i chociaż na kilka godzin przestała myśleć, tak jak piszesz 1000 myśli na minutę. Z zasady było to rozwiązanie tymczasowe i wg potrzeby, a nie codziennie (żeby się nie uzależnić). Ale pozwoliło mi wstawać rano w miarę zregenerowana do kolejnego dnia i trudu. I tu za Bosą potwierdzę, że metoda nie wybiegania myślą do przodu ale skupienie się na obecnej chwili, bardzo pomaga w życiu w ogóle. Zmniejsza stres i pozwala uwierzyć w siebie, że jako dorosły człowiek sobie po prostu poradzę z tym co zastanę w danej sytuacji. I będzie jak będzie, na tyle na ile mnie stać w tej chwili. Ja się w ten sposób pogodziłam ze sobą. "Dziś mnie stać na tyle, jutro zrobię więcej, jesli to będzie możliwe, albo tylko utrzymam ten poziom."
Mała, nie stawiaj Bogu warunków w modlitwie ("tylko żebym nie musiała zbyt długo czekać"),
Bóg działa w swoim czasie, zaufaj że to będzie ten najlepszy czas dla Ciebie. Bóg wie lepiej;-) Widzi Twoje życie w większej perspektywie;-)
Mimo wszystko w naszym życiu nie chodzi o to by nie było problemów, chorób i "trzęsień Ziemi" - tylko o zbawienie - czyli chodzi o naszą relację z Bogiem;-)
Wracaj często do psalmu 23, a jeśli chcesz pogłębić jego rozumienie to jest tu:
https://www.youtube.com/watch?v=gtdIt9KLY4A
A ból oddaj Jezusowi, nawet jeśli nie rozumiesz jak to działa, to
oddaj Jezusowi swój Ból (i wszystko to co Ci przeszkadza w relacji z Bogiem).