długi kryzys, nie radzę sobie

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

mamdosc
Posty: 41
Rejestracja: 24 maja 2019, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: długi kryzys, nie radzę sobie

Post autor: mamdosc »

Wiecie co tak sobie mysle i mysle o tej mojej sytuacji. Że maz ma mnie w nosie delikatnie mówiąc. Że nagle wokół mnie pojawiają sie inni mężczyźni. Że trzeba byc strasznie słabym żeby znaleźć odskocznie od męża/żony. Że z jednej strony wystarczy gest zainteresowania żeby sie poczuc lepiej. Ale jak zamknę oczy to tylko z nim się widzę. Tylko i aż. I nie mam potrzeby nikogo innego. Dlaczego on tak nie ma? Dlaczego zainteresował się kims innym? Gdzie moim zdaniem kryzys sie zaczął jak zaczęłam podejrzewać to co sie dzieje
mamdosc
Posty: 41
Rejestracja: 24 maja 2019, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: długi kryzys, nie radzę sobie

Post autor: mamdosc »

Julit pisze: 23 wrz 2021, 19:42
mamdosc pisze: 23 wrz 2021, 14:44
Sarah pisze: 23 wrz 2021, 14:38
Tak, bo na razie biedactwa nie wiedzą. (Szczególnie twój mąż, bo ta kowalska to obca osoba, niczego ci nie obiecywała.) Daj spokój.
ona poznała nasze dzieci, kiedyś nawet mnie. i tym bardziej mi sie w głowie nie mieści jak tak można
A ja myślałam, że u mnie sytuacja jest najbardziej beznadziejna. W moim przypadku kowalska to 'przyjaciolka domu'. Moja przyjaciółka. Bylysmy swego czasu b. blisko. Znam jej rodziców i rodzeństwo. Swego czasu była 'ciocią' dla moich dzieci. Dlatego tak mnie ta moja historia brzydzi. Ale myślę sobie, że w sumie to mi jej żal. Głupie, nie? Musi byc b. pokręcona psychicznie, zeby się w taka sytuacje pakować. I dźwigać wszystkie jej konsekwencje. Szczególnie dla dzieci. Ale ponieważ dzieci na zdj uśmiechnięte, to nic się nie dzieje, nie? Zdj wysylal jej mąż... i to mnie najbardziej załamało.
Wszystkie nasze historie są bardzo smutne, to co robią nasi mężowie/żony w głowie się nie mieści. Racja z tymi kochankami coś musi być nie tak, żeby z pełną świadomością pakować się w takie coś. Niszczyć tyle ludzi, siebie , swoją rodzinę też.
Mam wrażenie że pisze cały czas to samo, ale tak to we mnie siedzi że nie umiem inaczej.
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: długi kryzys, nie radzę sobie

Post autor: Astro »

mamdosc pisze: 24 wrz 2021, 8:04
Julit pisze: 23 wrz 2021, 19:42
mamdosc pisze: 23 wrz 2021, 14:44
ona poznała nasze dzieci, kiedyś nawet mnie. i tym bardziej mi sie w głowie nie mieści jak tak można
A ja myślałam, że u mnie sytuacja jest najbardziej beznadziejna. W moim przypadku kowalska to 'przyjaciolka domu'. Moja przyjaciółka. Bylysmy swego czasu b. blisko. Znam jej rodziców i rodzeństwo. Swego czasu była 'ciocią' dla moich dzieci. Dlatego tak mnie ta moja historia brzydzi. Ale myślę sobie, że w sumie to mi jej żal. Głupie, nie? Musi byc b. pokręcona psychicznie, zeby się w taka sytuacje pakować. I dźwigać wszystkie jej konsekwencje. Szczególnie dla dzieci. Ale ponieważ dzieci na zdj uśmiechnięte, to nic się nie dzieje, nie? Zdj wysylal jej mąż... i to mnie najbardziej załamało.
Wszystkie nasze historie są bardzo smutne, to co robią nasi mężowie/żony w głowie się nie mieści. Racja z tymi kochankami coś musi być nie tak, żeby z pełną świadomością pakować się w takie coś. Niszczyć tyle ludzi, siebie , swoją rodzinę też.
Mam wrażenie że pisze cały czas to samo, ale tak to we mnie siedzi że nie umiem inaczej.
Wyrzucasz z siebie złe emocje , tego teraz potrzebujesz , więc nie żałuj sobie :D
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Julit
Posty: 141
Rejestracja: 08 wrz 2021, 21:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: długi kryzys, nie radzę sobie

Post autor: Julit »

mamdosc pisze: 24 wrz 2021, 8:04
Julit pisze: 23 wrz 2021, 19:42
mamdosc pisze: 23 wrz 2021, 14:44
ona poznała nasze dzieci, kiedyś nawet mnie. i tym bardziej mi sie w głowie nie mieści jak tak można
A ja myślałam, że u mnie sytuacja jest najbardziej beznadziejna. W moim przypadku kowalska to 'przyjaciolka domu'. Moja przyjaciółka. Bylysmy swego czasu b. blisko. Znam jej rodziców i rodzeństwo. Swego czasu była 'ciocią' dla moich dzieci. Dlatego tak mnie ta moja historia brzydzi. Ale myślę sobie, że w sumie to mi jej żal. Głupie, nie? Musi byc b. pokręcona psychicznie, zeby się w taka sytuacje pakować. I dźwigać wszystkie jej konsekwencje. Szczególnie dla dzieci. Ale ponieważ dzieci na zdj uśmiechnięte, to nic się nie dzieje, nie? Zdj wysylal jej mąż... i to mnie najbardziej załamało.
Wszystkie nasze historie są bardzo smutne, to co robią nasi mężowie/żony w głowie się nie mieści. Racja z tymi kochankami coś musi być nie tak, żeby z pełną świadomością pakować się w takie coś. Niszczyć tyle ludzi, siebie , swoją rodzinę też.
Mam wrażenie że pisze cały czas to samo, ale tak to we mnie siedzi że nie umiem inaczej.
Ja słyszałam, że 'to nie było planowane'. No miłość po prostu. Smutne to, że nasi mężowie są w rzeczywistości i realności po prostu niedojrzali. Oczywiście każde z nas dwojga dźwiga swój bagaż z dzieciństwa, swoje krzyże. Tylko, że gdzieś jest ten moment zero, w którym następuje wolny wybór. Przykro mi i smutno, że mój mąż wybrał taką ścieżkę. Ale dzięki temu zachodzę w takie obszary swojej świadomości, tożsamości, swojego JA, o których nawet nie miałam pojęcia. Z tego musimy czerpać siłę na trwanie. Chociaż to 'tylko trwanie' jest dla nas niewyobrażalnie trudne.
mamdosc
Posty: 41
Rejestracja: 24 maja 2019, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: długi kryzys, nie radzę sobie

Post autor: mamdosc »

Astro pisze: 24 wrz 2021, 11:09
mamdosc pisze: 24 wrz 2021, 8:04
Julit pisze: 23 wrz 2021, 19:42
A ja myślałam, że u mnie sytuacja jest najbardziej beznadziejna. W moim przypadku kowalska to 'przyjaciolka domu'. Moja przyjaciółka. Bylysmy swego czasu b. blisko. Znam jej rodziców i rodzeństwo. Swego czasu była 'ciocią' dla moich dzieci. Dlatego tak mnie ta moja historia brzydzi. Ale myślę sobie, że w sumie to mi jej żal. Głupie, nie? Musi byc b. pokręcona psychicznie, zeby się w taka sytuacje pakować. I dźwigać wszystkie jej konsekwencje. Szczególnie dla dzieci. Ale ponieważ dzieci na zdj uśmiechnięte, to nic się nie dzieje, nie? Zdj wysylal jej mąż... i to mnie najbardziej załamało.
Wszystkie nasze historie są bardzo smutne, to co robią nasi mężowie/żony w głowie się nie mieści. Racja z tymi kochankami coś musi być nie tak, żeby z pełną świadomością pakować się w takie coś. Niszczyć tyle ludzi, siebie , swoją rodzinę też.
Mam wrażenie że pisze cały czas to samo, ale tak to we mnie siedzi że nie umiem inaczej.
Wyrzucasz z siebie złe emocje , tego teraz potrzebujesz , więc nie żałuj sobie :D
Wiesz, ja mam takie wahania, raz mam ochotę dzwonić, konfrontować, ujawniać wszystko, by za chwilę mówić sobie: dasz radę, nie potrzebujesz takiego męża jakim on jest teraz, bo znowu za moment być gotową błagać go żeby był ze mną.
Wczoraj prosił żebym mu coś na uspokojenie kupiła i na sen, bo on spać nie może. mówi że jego zdrowie długo nie pociągnie w takiej sytuacji jak teraz jesteśmy. że chciałby żeby było jak kiedyś, ale nie wie czy to możliwe. ( tu mała zmiana bo do tej pory mówił że on nie widzi szans, że nasze małżeństwo to reanimacja trupa)
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: długi kryzys, nie radzę sobie

Post autor: Nirwanna »

mamdosc pisze: 24 wrz 2021, 11:36 Wczoraj prosił żebym mu coś na uspokojenie kupiła i na sen, bo on spać nie może. mówi że jego zdrowie długo nie pociągnie w takiej sytuacji jak teraz jesteśmy.
Mam nadzieję, że nie kupiłaś?
Ja swego czasu na forum w analogicznej sytuacji dostałam na forum kubeł zimnej wody pod hasłem "mega-współuzależnienie". To był słuszny kubeł.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
mamdosc
Posty: 41
Rejestracja: 24 maja 2019, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: długi kryzys, nie radzę sobie

Post autor: mamdosc »

Nirwanna pisze: 24 wrz 2021, 11:47
mamdosc pisze: 24 wrz 2021, 11:36 Wczoraj prosił żebym mu coś na uspokojenie kupiła i na sen, bo on spać nie może. mówi że jego zdrowie długo nie pociągnie w takiej sytuacji jak teraz jesteśmy.
Mam nadzieję, że nie kupiłaś?
Ja swego czasu na forum w analogicznej sytuacji dostałam na forum kubeł zimnej wody pod hasłem "mega-współuzależnienie". To był słuszny kubeł.
nie kupiłam, wczoraj mi o tym mówił, ale pomyślałam sobie że dlaczego ja mam mu kupować? skoro taka zła jestem to niech sam sobie kupi, albo niech mu kowalska pomaga :) i tak jeszcze myślę że on tak specjalnie powiedział zebym widziała jak on źle znosi nasz kryzys w jego uwadze z mojej winy.
zwłaszcza że wiem że on jest ostatnim do brania tabletek
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: długi kryzys, nie radzę sobie

Post autor: Caliope »

mamdosc pisze: 24 wrz 2021, 12:01
Nirwanna pisze: 24 wrz 2021, 11:47
mamdosc pisze: 24 wrz 2021, 11:36 Wczoraj prosił żebym mu coś na uspokojenie kupiła i na sen, bo on spać nie może. mówi że jego zdrowie długo nie pociągnie w takiej sytuacji jak teraz jesteśmy.
Mam nadzieję, że nie kupiłaś?
Ja swego czasu na forum w analogicznej sytuacji dostałam na forum kubeł zimnej wody pod hasłem "mega-współuzależnienie". To był słuszny kubeł.
nie kupiłam, wczoraj mi o tym mówił, ale pomyślałam sobie że dlaczego ja mam mu kupować? skoro taka zła jestem to niech sam sobie kupi, albo niech mu kowalska pomaga :) i tak jeszcze myślę że on tak specjalnie powiedział zebym widziała jak on źle znosi nasz kryzys w jego uwadze z mojej winy.
zwłaszcza że wiem że on jest ostatnim do brania tabletek
Nie kupiłaś tabletek i nie kupiłaś użalania się nad sobą męża, taki schorowany. Jesteś silna, kiedyś coś pęknie, tylko potrzeba czasu, a Bóg nam ten czas daje.
Avys
Posty: 220
Rejestracja: 21 cze 2020, 8:31
Płeć: Kobieta

Re: długi kryzys, nie radzę sobie

Post autor: Avys »

Nie chcę bronić tych kochanek bo też przez cały czas też zadawałam sobie pytanie jak taka kowalska może próbować budować szczęście na nieszczęściu dzieci i żony. Czy ona nie widzi przynajmniej cierpienia dzieci o ile żonę ma gdzieś? Przecież współżycie z żonatym facetem jest niemoralne etc..Natomiast podejrzewam, że spora/większa część kowalskich nie widzi tego, że krzywdzi. Albo dlatego, że jest okłamywana (mój mąż mówił niektórym kochankom, że jest dawno po rozwodzie). A te co wiedzą o żonie i rodzinie tak potrafią sobie to wytłumaczyć, że absolutnie nie mają wrażenia, że kogoś krzywdzą a czasem wręcz przeciwnie - one „ratują” biednego faceta i dają mu „miłość” której nie miał w rodzinie. Wiem to od osoby z najbliższej rodziny która była właśnie taką kowalską- pomimo tego, że ten „niemąż” już umarł ona dalej twierdzi, że rozbijając to małżeństwo ona uratowała jego rodzinę i wniosła tam „miłość”. To jest oczywiście jak dla mnie bzdura i kłamstwo, bo żadnej miłości nie wniosła, a stworzyła związek w którym ten mężczyzna żyjąc z nią na prawo i lewo ją też zdradzał przez całe życie a ona tego nie chciała zupełnie widzieć i to jej nie przeszkadzało (??!?!). Myślę, że kowalskie często mają problem ze sobą i nie potrafią postawić się w prawdzie, okłamują swoje życie. A często to są niedojrzałe jeszcze „smarkule” które się zakochały w kimś kto jest dla nich autorytetem lub daje bezpieczeństwo choćby przez starszy wiek i one są takie „bezsilne” na to zakochanie, że to całkowicie przesłania im krzywdę rodziny. Osobiście nigdy nie słyszałam o kowalskiej która miałaby świadomość krzywdzenia rodziny będąc w związku z mężem tej rodziny, choć takie perfidne kowalskie pewnie też są. Jak się te związki rozpadają to do niektórych kowalskich dochodzi, że źle zrobiły i nie chcą już więcej żonatych facetów a do niektórych nie dochodzi i wplątują się w kolejnych żonatych. Dlatego myślę, że spotykanie się z kowalskimi zazwyczaj nie ma sensu bo nie da się im nic wytłumaczyć a taka awanturka najczęściej „spaja” związek kowalskiej z cudzym mężem. Jedyny przypadek rozmowy jaki jestem w stanie sobie wyobrazić, że ma sens to właśnie taką młodziutką, niedojrzałą kowalską lub taką która była okłamana że to po takiej rozmowie może się przestraszyć tego co narobiła i uciec z takiej sytuacji. Ale czy wtedy mąż nie poszuka sobie kolejnej kowalskiej?
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: długi kryzys, nie radzę sobie

Post autor: Nirwanna »

mamdosc pisze: 24 wrz 2021, 12:01 nie kupiłam, wczoraj mi o tym mówił, ale pomyślałam sobie że dlaczego ja mam mu kupować? skoro taka zła jestem to niech sam sobie kupi, albo niech mu kowalska pomaga
Zdrowe podejście :-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
mamdosc
Posty: 41
Rejestracja: 24 maja 2019, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: długi kryzys, nie radzę sobie

Post autor: mamdosc »

Avys pisze: 24 wrz 2021, 13:14 Nie chcę bronić tych kochanek bo też przez cały czas też zadawałam sobie pytanie jak taka kowalska może próbować budować szczęście na nieszczęściu dzieci i żony. Czy ona nie widzi przynajmniej cierpienia dzieci o ile żonę ma gdzieś? Przecież współżycie z żonatym facetem jest niemoralne etc..Natomiast podejrzewam, że spora/większa część kowalskich nie widzi tego, że krzywdzi. Albo dlatego, że jest okłamywana (mój mąż mówił niektórym kochankom, że jest dawno po rozwodzie). A te co wiedzą o żonie i rodzinie tak potrafią sobie to wytłumaczyć, że absolutnie nie mają wrażenia, że kogoś krzywdzą a czasem wręcz przeciwnie - one „ratują” biednego faceta i dają mu „miłość” której nie miał w rodzinie. Wiem to od osoby z najbliższej rodziny która była właśnie taką kowalską- pomimo tego, że ten „niemąż” już umarł ona dalej twierdzi, że rozbijając to małżeństwo ona uratowała jego rodzinę i wniosła tam „miłość”. To jest oczywiście jak dla mnie bzdura i kłamstwo, bo żadnej miłości nie wniosła, a stworzyła związek w którym ten mężczyzna żyjąc z nią na prawo i lewo ją też zdradzał przez całe życie a ona tego nie chciała zupełnie widzieć i to jej nie przeszkadzało (??!?!). Myślę, że kowalskie często mają problem ze sobą i nie potrafią postawić się w prawdzie, okłamują swoje życie. A często to są niedojrzałe jeszcze „smarkule” które się zakochały w kimś kto jest dla nich autorytetem lub daje bezpieczeństwo choćby przez starszy wiek i one są takie „bezsilne” na to zakochanie, że to całkowicie przesłania im krzywdę rodziny. Osobiście nigdy nie słyszałam o kowalskiej która miałaby świadomość krzywdzenia rodziny będąc w związku z mężem tej rodziny, choć takie perfidne kowalskie pewnie też są. Jak się te związki rozpadają to do niektórych kowalskich dochodzi, że źle zrobiły i nie chcą już więcej żonatych facetów a do niektórych nie dochodzi i wplątują się w kolejnych żonatych. Dlatego myślę, że spotykanie się z kowalskimi zazwyczaj nie ma sensu bo nie da się im nic wytłumaczyć a taka awanturka najczęściej „spaja” związek kowalskiej z cudzym mężem. Jedyny przypadek rozmowy jaki jestem w stanie sobie wyobrazić, że ma sens to właśnie taką młodziutką, niedojrzałą kowalską lub taką która była okłamana że to po takiej rozmowie może się przestraszyć tego co narobiła i uciec z takiej sytuacji. Ale czy wtedy mąż nie poszuka sobie kolejnej kowalskiej?
wiem że są różne sytuacje i kowalskie też są różne, u mnie kowalska pracuje z moim mężem, jest od niego starsza o dekadę, poznała mnie kiedyś ( przelotne spotkanie) i nasze dzieci też ( tu kilka razy ich widziała) próbowała się "wkupić" chyba dając mojemu dziecku jakaś gre. Tak więc wie jaka jest sytuacja, czyli działa z pełną premedytacją. Nie wiem czym się kieruje, nie jestem w stanie tego sobie wyobrazić ani zrozumieć.
Zwłaszcza że ma swoją rodzinę.
nie rozumiem
Zwyklaosoba
Posty: 477
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: długi kryzys, nie radzę sobie

Post autor: Zwyklaosoba »

Moja ciotka jest "Kowalską" od około 8 lat, ona twierdzi, że nie rozbiła małżeństwa, nie czuje odpowiedzialności, sama wyrzuciła męża, człowiek ogólnie niezbyt ciekawy, niezadowolony z życia, materialistka, jej partner, oczywiście zdradza jak nadarzy się okazja, to moja ciotka rozbiła malznestwo i szybko nalegała na dziecko( miała już z pierwszego małżeństwa syna) ale chciała "zatrzymać " partnera. Nie widzę szczęścia w tym patchworku, widzę złość za to, ciągle niezadowolona, ten partner za to zagubiony usluguje pani, zaciska ząbki i ma wiecznie skwaszoną minę.
Avys
Posty: 220
Rejestracja: 21 cze 2020, 8:31
Płeć: Kobieta

Re: długi kryzys, nie radzę sobie

Post autor: Avys »

Ja też gratuluję zdrowego podejścia :-) które może mężowi pomóc…
mamdosc
Posty: 41
Rejestracja: 24 maja 2019, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: długi kryzys, nie radzę sobie

Post autor: mamdosc »

Avys pisze: 24 wrz 2021, 14:44 Ja też gratuluję zdrowego podejścia :-) które może mężowi pomóc…
Nie rozumiem?
Julit
Posty: 141
Rejestracja: 08 wrz 2021, 21:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: długi kryzys, nie radzę sobie

Post autor: Julit »

Caliope pisze: 24 wrz 2021, 12:54
mamdosc pisze: 24 wrz 2021, 12:01
Nirwanna pisze: 24 wrz 2021, 11:47

Mam nadzieję, że nie kupiłaś?
Ja swego czasu na forum w analogicznej sytuacji dostałam na forum kubeł zimnej wody pod hasłem "mega-współuzależnienie". To był słuszny kubeł.
nie kupiłam, wczoraj mi o tym mówił, ale pomyślałam sobie że dlaczego ja mam mu kupować? skoro taka zła jestem to niech sam sobie kupi, albo niech mu kowalska pomaga :) i tak jeszcze myślę że on tak specjalnie powiedział zebym widziała jak on źle znosi nasz kryzys w jego uwadze z mojej winy.
zwłaszcza że wiem że on jest ostatnim do brania tabletek
Nie kupiłaś tabletek i nie kupiłaś użalania się nad sobą męża, taki schorowany. Jesteś silna, kiedyś coś pęknie, tylko potrzeba czasu, a Bóg nam ten czas daje.
Ja bym chyba kupiłam... obcej osobie w potrzebie tez bym kupila, pomogła. Naiwna jestem? Właśnie w takich momentach tracę głowę. Nie potrafię rozsadzić co słuszne, a co nie... Nie boicie się, że przegapicie ten moment, w którym on był gotow do powrotu? Przecież taka sytuacja może zdecydować o tym czy podejmie decyzję o powrocie. Nie zrozumcie mnie źle, nie chce siac zamętu, wystarczy mi mój własny. Po prostu zastanawiam się..
ODPOWIEDZ