długi kryzys, nie radzę sobie
Moderator: Moderatorzy
Re: długi kryzys, nie radzę sobie
Wiecie co tak sobie mysle i mysle o tej mojej sytuacji. Że maz ma mnie w nosie delikatnie mówiąc. Że nagle wokół mnie pojawiają sie inni mężczyźni. Że trzeba byc strasznie słabym żeby znaleźć odskocznie od męża/żony. Że z jednej strony wystarczy gest zainteresowania żeby sie poczuc lepiej. Ale jak zamknę oczy to tylko z nim się widzę. Tylko i aż. I nie mam potrzeby nikogo innego. Dlaczego on tak nie ma? Dlaczego zainteresował się kims innym? Gdzie moim zdaniem kryzys sie zaczął jak zaczęłam podejrzewać to co sie dzieje
Re: długi kryzys, nie radzę sobie
Wszystkie nasze historie są bardzo smutne, to co robią nasi mężowie/żony w głowie się nie mieści. Racja z tymi kochankami coś musi być nie tak, żeby z pełną świadomością pakować się w takie coś. Niszczyć tyle ludzi, siebie , swoją rodzinę też.Julit pisze: ↑23 wrz 2021, 19:42A ja myślałam, że u mnie sytuacja jest najbardziej beznadziejna. W moim przypadku kowalska to 'przyjaciolka domu'. Moja przyjaciółka. Bylysmy swego czasu b. blisko. Znam jej rodziców i rodzeństwo. Swego czasu była 'ciocią' dla moich dzieci. Dlatego tak mnie ta moja historia brzydzi. Ale myślę sobie, że w sumie to mi jej żal. Głupie, nie? Musi byc b. pokręcona psychicznie, zeby się w taka sytuacje pakować. I dźwigać wszystkie jej konsekwencje. Szczególnie dla dzieci. Ale ponieważ dzieci na zdj uśmiechnięte, to nic się nie dzieje, nie? Zdj wysylal jej mąż... i to mnie najbardziej załamało.
Mam wrażenie że pisze cały czas to samo, ale tak to we mnie siedzi że nie umiem inaczej.
Re: długi kryzys, nie radzę sobie
Wyrzucasz z siebie złe emocje , tego teraz potrzebujesz , więc nie żałuj sobiemamdosc pisze: ↑24 wrz 2021, 8:04Wszystkie nasze historie są bardzo smutne, to co robią nasi mężowie/żony w głowie się nie mieści. Racja z tymi kochankami coś musi być nie tak, żeby z pełną świadomością pakować się w takie coś. Niszczyć tyle ludzi, siebie , swoją rodzinę też.Julit pisze: ↑23 wrz 2021, 19:42A ja myślałam, że u mnie sytuacja jest najbardziej beznadziejna. W moim przypadku kowalska to 'przyjaciolka domu'. Moja przyjaciółka. Bylysmy swego czasu b. blisko. Znam jej rodziców i rodzeństwo. Swego czasu była 'ciocią' dla moich dzieci. Dlatego tak mnie ta moja historia brzydzi. Ale myślę sobie, że w sumie to mi jej żal. Głupie, nie? Musi byc b. pokręcona psychicznie, zeby się w taka sytuacje pakować. I dźwigać wszystkie jej konsekwencje. Szczególnie dla dzieci. Ale ponieważ dzieci na zdj uśmiechnięte, to nic się nie dzieje, nie? Zdj wysylal jej mąż... i to mnie najbardziej załamało.
Mam wrażenie że pisze cały czas to samo, ale tak to we mnie siedzi że nie umiem inaczej.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Re: długi kryzys, nie radzę sobie
Ja słyszałam, że 'to nie było planowane'. No miłość po prostu. Smutne to, że nasi mężowie są w rzeczywistości i realności po prostu niedojrzali. Oczywiście każde z nas dwojga dźwiga swój bagaż z dzieciństwa, swoje krzyże. Tylko, że gdzieś jest ten moment zero, w którym następuje wolny wybór. Przykro mi i smutno, że mój mąż wybrał taką ścieżkę. Ale dzięki temu zachodzę w takie obszary swojej świadomości, tożsamości, swojego JA, o których nawet nie miałam pojęcia. Z tego musimy czerpać siłę na trwanie. Chociaż to 'tylko trwanie' jest dla nas niewyobrażalnie trudne.mamdosc pisze: ↑24 wrz 2021, 8:04Wszystkie nasze historie są bardzo smutne, to co robią nasi mężowie/żony w głowie się nie mieści. Racja z tymi kochankami coś musi być nie tak, żeby z pełną świadomością pakować się w takie coś. Niszczyć tyle ludzi, siebie , swoją rodzinę też.Julit pisze: ↑23 wrz 2021, 19:42A ja myślałam, że u mnie sytuacja jest najbardziej beznadziejna. W moim przypadku kowalska to 'przyjaciolka domu'. Moja przyjaciółka. Bylysmy swego czasu b. blisko. Znam jej rodziców i rodzeństwo. Swego czasu była 'ciocią' dla moich dzieci. Dlatego tak mnie ta moja historia brzydzi. Ale myślę sobie, że w sumie to mi jej żal. Głupie, nie? Musi byc b. pokręcona psychicznie, zeby się w taka sytuacje pakować. I dźwigać wszystkie jej konsekwencje. Szczególnie dla dzieci. Ale ponieważ dzieci na zdj uśmiechnięte, to nic się nie dzieje, nie? Zdj wysylal jej mąż... i to mnie najbardziej załamało.
Mam wrażenie że pisze cały czas to samo, ale tak to we mnie siedzi że nie umiem inaczej.
Re: długi kryzys, nie radzę sobie
Wiesz, ja mam takie wahania, raz mam ochotę dzwonić, konfrontować, ujawniać wszystko, by za chwilę mówić sobie: dasz radę, nie potrzebujesz takiego męża jakim on jest teraz, bo znowu za moment być gotową błagać go żeby był ze mną.Astro pisze: ↑24 wrz 2021, 11:09Wyrzucasz z siebie złe emocje , tego teraz potrzebujesz , więc nie żałuj sobiemamdosc pisze: ↑24 wrz 2021, 8:04Wszystkie nasze historie są bardzo smutne, to co robią nasi mężowie/żony w głowie się nie mieści. Racja z tymi kochankami coś musi być nie tak, żeby z pełną świadomością pakować się w takie coś. Niszczyć tyle ludzi, siebie , swoją rodzinę też.Julit pisze: ↑23 wrz 2021, 19:42
A ja myślałam, że u mnie sytuacja jest najbardziej beznadziejna. W moim przypadku kowalska to 'przyjaciolka domu'. Moja przyjaciółka. Bylysmy swego czasu b. blisko. Znam jej rodziców i rodzeństwo. Swego czasu była 'ciocią' dla moich dzieci. Dlatego tak mnie ta moja historia brzydzi. Ale myślę sobie, że w sumie to mi jej żal. Głupie, nie? Musi byc b. pokręcona psychicznie, zeby się w taka sytuacje pakować. I dźwigać wszystkie jej konsekwencje. Szczególnie dla dzieci. Ale ponieważ dzieci na zdj uśmiechnięte, to nic się nie dzieje, nie? Zdj wysylal jej mąż... i to mnie najbardziej załamało.
Mam wrażenie że pisze cały czas to samo, ale tak to we mnie siedzi że nie umiem inaczej.
Wczoraj prosił żebym mu coś na uspokojenie kupiła i na sen, bo on spać nie może. mówi że jego zdrowie długo nie pociągnie w takiej sytuacji jak teraz jesteśmy. że chciałby żeby było jak kiedyś, ale nie wie czy to możliwe. ( tu mała zmiana bo do tej pory mówił że on nie widzi szans, że nasze małżeństwo to reanimacja trupa)
Re: długi kryzys, nie radzę sobie
Mam nadzieję, że nie kupiłaś?
Ja swego czasu na forum w analogicznej sytuacji dostałam na forum kubeł zimnej wody pod hasłem "mega-współuzależnienie". To był słuszny kubeł.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: długi kryzys, nie radzę sobie
nie kupiłam, wczoraj mi o tym mówił, ale pomyślałam sobie że dlaczego ja mam mu kupować? skoro taka zła jestem to niech sam sobie kupi, albo niech mu kowalska pomaga i tak jeszcze myślę że on tak specjalnie powiedział zebym widziała jak on źle znosi nasz kryzys w jego uwadze z mojej winy.
zwłaszcza że wiem że on jest ostatnim do brania tabletek
Re: długi kryzys, nie radzę sobie
Nie kupiłaś tabletek i nie kupiłaś użalania się nad sobą męża, taki schorowany. Jesteś silna, kiedyś coś pęknie, tylko potrzeba czasu, a Bóg nam ten czas daje.mamdosc pisze: ↑24 wrz 2021, 12:01nie kupiłam, wczoraj mi o tym mówił, ale pomyślałam sobie że dlaczego ja mam mu kupować? skoro taka zła jestem to niech sam sobie kupi, albo niech mu kowalska pomaga i tak jeszcze myślę że on tak specjalnie powiedział zebym widziała jak on źle znosi nasz kryzys w jego uwadze z mojej winy.
zwłaszcza że wiem że on jest ostatnim do brania tabletek
Re: długi kryzys, nie radzę sobie
Nie chcę bronić tych kochanek bo też przez cały czas też zadawałam sobie pytanie jak taka kowalska może próbować budować szczęście na nieszczęściu dzieci i żony. Czy ona nie widzi przynajmniej cierpienia dzieci o ile żonę ma gdzieś? Przecież współżycie z żonatym facetem jest niemoralne etc..Natomiast podejrzewam, że spora/większa część kowalskich nie widzi tego, że krzywdzi. Albo dlatego, że jest okłamywana (mój mąż mówił niektórym kochankom, że jest dawno po rozwodzie). A te co wiedzą o żonie i rodzinie tak potrafią sobie to wytłumaczyć, że absolutnie nie mają wrażenia, że kogoś krzywdzą a czasem wręcz przeciwnie - one „ratują” biednego faceta i dają mu „miłość” której nie miał w rodzinie. Wiem to od osoby z najbliższej rodziny która była właśnie taką kowalską- pomimo tego, że ten „niemąż” już umarł ona dalej twierdzi, że rozbijając to małżeństwo ona uratowała jego rodzinę i wniosła tam „miłość”. To jest oczywiście jak dla mnie bzdura i kłamstwo, bo żadnej miłości nie wniosła, a stworzyła związek w którym ten mężczyzna żyjąc z nią na prawo i lewo ją też zdradzał przez całe życie a ona tego nie chciała zupełnie widzieć i to jej nie przeszkadzało (??!?!). Myślę, że kowalskie często mają problem ze sobą i nie potrafią postawić się w prawdzie, okłamują swoje życie. A często to są niedojrzałe jeszcze „smarkule” które się zakochały w kimś kto jest dla nich autorytetem lub daje bezpieczeństwo choćby przez starszy wiek i one są takie „bezsilne” na to zakochanie, że to całkowicie przesłania im krzywdę rodziny. Osobiście nigdy nie słyszałam o kowalskiej która miałaby świadomość krzywdzenia rodziny będąc w związku z mężem tej rodziny, choć takie perfidne kowalskie pewnie też są. Jak się te związki rozpadają to do niektórych kowalskich dochodzi, że źle zrobiły i nie chcą już więcej żonatych facetów a do niektórych nie dochodzi i wplątują się w kolejnych żonatych. Dlatego myślę, że spotykanie się z kowalskimi zazwyczaj nie ma sensu bo nie da się im nic wytłumaczyć a taka awanturka najczęściej „spaja” związek kowalskiej z cudzym mężem. Jedyny przypadek rozmowy jaki jestem w stanie sobie wyobrazić, że ma sens to właśnie taką młodziutką, niedojrzałą kowalską lub taką która była okłamana że to po takiej rozmowie może się przestraszyć tego co narobiła i uciec z takiej sytuacji. Ale czy wtedy mąż nie poszuka sobie kolejnej kowalskiej?
Re: długi kryzys, nie radzę sobie
Zdrowe podejście
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: długi kryzys, nie radzę sobie
wiem że są różne sytuacje i kowalskie też są różne, u mnie kowalska pracuje z moim mężem, jest od niego starsza o dekadę, poznała mnie kiedyś ( przelotne spotkanie) i nasze dzieci też ( tu kilka razy ich widziała) próbowała się "wkupić" chyba dając mojemu dziecku jakaś gre. Tak więc wie jaka jest sytuacja, czyli działa z pełną premedytacją. Nie wiem czym się kieruje, nie jestem w stanie tego sobie wyobrazić ani zrozumieć.Avys pisze: ↑24 wrz 2021, 13:14 Nie chcę bronić tych kochanek bo też przez cały czas też zadawałam sobie pytanie jak taka kowalska może próbować budować szczęście na nieszczęściu dzieci i żony. Czy ona nie widzi przynajmniej cierpienia dzieci o ile żonę ma gdzieś? Przecież współżycie z żonatym facetem jest niemoralne etc..Natomiast podejrzewam, że spora/większa część kowalskich nie widzi tego, że krzywdzi. Albo dlatego, że jest okłamywana (mój mąż mówił niektórym kochankom, że jest dawno po rozwodzie). A te co wiedzą o żonie i rodzinie tak potrafią sobie to wytłumaczyć, że absolutnie nie mają wrażenia, że kogoś krzywdzą a czasem wręcz przeciwnie - one „ratują” biednego faceta i dają mu „miłość” której nie miał w rodzinie. Wiem to od osoby z najbliższej rodziny która była właśnie taką kowalską- pomimo tego, że ten „niemąż” już umarł ona dalej twierdzi, że rozbijając to małżeństwo ona uratowała jego rodzinę i wniosła tam „miłość”. To jest oczywiście jak dla mnie bzdura i kłamstwo, bo żadnej miłości nie wniosła, a stworzyła związek w którym ten mężczyzna żyjąc z nią na prawo i lewo ją też zdradzał przez całe życie a ona tego nie chciała zupełnie widzieć i to jej nie przeszkadzało (??!?!). Myślę, że kowalskie często mają problem ze sobą i nie potrafią postawić się w prawdzie, okłamują swoje życie. A często to są niedojrzałe jeszcze „smarkule” które się zakochały w kimś kto jest dla nich autorytetem lub daje bezpieczeństwo choćby przez starszy wiek i one są takie „bezsilne” na to zakochanie, że to całkowicie przesłania im krzywdę rodziny. Osobiście nigdy nie słyszałam o kowalskiej która miałaby świadomość krzywdzenia rodziny będąc w związku z mężem tej rodziny, choć takie perfidne kowalskie pewnie też są. Jak się te związki rozpadają to do niektórych kowalskich dochodzi, że źle zrobiły i nie chcą już więcej żonatych facetów a do niektórych nie dochodzi i wplątują się w kolejnych żonatych. Dlatego myślę, że spotykanie się z kowalskimi zazwyczaj nie ma sensu bo nie da się im nic wytłumaczyć a taka awanturka najczęściej „spaja” związek kowalskiej z cudzym mężem. Jedyny przypadek rozmowy jaki jestem w stanie sobie wyobrazić, że ma sens to właśnie taką młodziutką, niedojrzałą kowalską lub taką która była okłamana że to po takiej rozmowie może się przestraszyć tego co narobiła i uciec z takiej sytuacji. Ale czy wtedy mąż nie poszuka sobie kolejnej kowalskiej?
Zwłaszcza że ma swoją rodzinę.
nie rozumiem
-
- Posty: 484
- Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: długi kryzys, nie radzę sobie
Moja ciotka jest "Kowalską" od około 8 lat, ona twierdzi, że nie rozbiła małżeństwa, nie czuje odpowiedzialności, sama wyrzuciła męża, człowiek ogólnie niezbyt ciekawy, niezadowolony z życia, materialistka, jej partner, oczywiście zdradza jak nadarzy się okazja, to moja ciotka rozbiła malznestwo i szybko nalegała na dziecko( miała już z pierwszego małżeństwa syna) ale chciała "zatrzymać " partnera. Nie widzę szczęścia w tym patchworku, widzę złość za to, ciągle niezadowolona, ten partner za to zagubiony usluguje pani, zaciska ząbki i ma wiecznie skwaszoną minę.
Re: długi kryzys, nie radzę sobie
Ja też gratuluję zdrowego podejścia które może mężowi pomóc…
Re: długi kryzys, nie radzę sobie
Ja bym chyba kupiłam... obcej osobie w potrzebie tez bym kupila, pomogła. Naiwna jestem? Właśnie w takich momentach tracę głowę. Nie potrafię rozsadzić co słuszne, a co nie... Nie boicie się, że przegapicie ten moment, w którym on był gotow do powrotu? Przecież taka sytuacja może zdecydować o tym czy podejmie decyzję o powrocie. Nie zrozumcie mnie źle, nie chce siac zamętu, wystarczy mi mój własny. Po prostu zastanawiam się..Caliope pisze: ↑24 wrz 2021, 12:54Nie kupiłaś tabletek i nie kupiłaś użalania się nad sobą męża, taki schorowany. Jesteś silna, kiedyś coś pęknie, tylko potrzeba czasu, a Bóg nam ten czas daje.mamdosc pisze: ↑24 wrz 2021, 12:01nie kupiłam, wczoraj mi o tym mówił, ale pomyślałam sobie że dlaczego ja mam mu kupować? skoro taka zła jestem to niech sam sobie kupi, albo niech mu kowalska pomaga i tak jeszcze myślę że on tak specjalnie powiedział zebym widziała jak on źle znosi nasz kryzys w jego uwadze z mojej winy.
zwłaszcza że wiem że on jest ostatnim do brania tabletek