Zauroczenie czy zakochanie mężatą i dzieciatą - ciąg dalszy

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

czerwona
Posty: 47
Rejestracja: 09 sty 2020, 17:02
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Zauroczenie czy zakochanie mężatą i dzieciatą - ciąg dalszy

Post autor: czerwona »

Moja sytuacja wygląda inaczej niż rok temu, co nie znaczy że lepiej. Mąż zostawił Kowalską, po powrocie z półrocznej delegacji. Ona jeszcze go zaczepiała, wysyłając nagie zdjęcia, nogi w wannie, buziaczki itp. Gdy pewniej stanął na nogi i wreszcie otrzeźwiał, stwierdził, że nie tylko miałam się nie dowiedzieć, ale że to miała być kara dla mnie za stalkera (prześladował mnie ponad 8 lat temu) który naopowiadał mężowi, że mam z nim romans i co z nim robiłam. Nieważne, że ten mężczyzna wyszedł z zakładu karnego, w którym kiedyś pracowałam i oczywiście nie było żadnego romansu między nami. Mąż mu uwierzył i stworzył sobie historię, która była dla niego usprawiedliwieniem za jego postępowanie. Mąż wspomniał przy okazji jakiejś rozmowy, że Kowalską była błędem Rozmawiałam z Kowalską, bo dorwałam jej nr tel. Tragedia. I z wyglądu i z zachowania, z wypowiedzi...Taka pierwsza - lepsza. A moja wyobraźnia podpowiadała mi jaka to ona jest piękna, mądra i pracowita, po prostu we wszystkim lepszą ode mnie.To była nieprawda!. Gdy mąż wrócił z delegacji, bardzo dużo rozmawialiśmy, głównie ja mówiłam, a on słuchał. Modliłam się też usilnie. Było w miarę dobrze, przez kilka miesięcy. Potem zaczął pić i się awanturować. Nie dawał pieniędzy, nic nie robił w domu. Prosiłam,ale to na nic. Po pijaku pisał z jakimiś kobietami. Założyłam mu Niebieską Kartę. No i się obraził i wyprowadził, nie dał adresu, nie powiedział gdzie mieszka. Pzyjeżdža raz w tygodniu do dzieci, czasami coś naprawi, ale dalej potrafi się awanturować i tak jak wczoraj wyzywać mnie ni z tego nie z owego. Nie potrafi przyznać się do błędu, nie przeprasza, nie naprawia relacji, niewiele robi w kierunku rodziny. Szantażuje mnie rozwodem. Nie boję się już męża i jego gróźb, szantaży. Trochę mi żal mojego życia, bo widzę wiele szczęśliwych par.Myślę, że pewnie mój mąż dalej pije. Smutne jest to, że mamy dzieci, 12 i 5 lat, które wychowują się bez taty. Ja pochodzę z dużego miasta, przeprowadziłam się z mężem na wieś, do jego rodzinnej wsi. Jego rodzice mieszkają na tej samej ulicy. Mają tak samo gdzieś moje dzieci i mnie jak i mąż. Chociaż on czasami w niedzielę przyjedzie. Im się wszystko należy. Teść jest jeszcze w miarę z boku, ale teściowa jest najmądrzejsza i w ogóle jest wg siebie naj. Pozwala na picie alkoholu gdy mąż do nich zajdzie...Niestety nie mogę w żaden sposób na nich liczyć.I u mnie nie zanosi się na cud. Żyję i idę dalej. Coraz częściej zdarza się, że mam dość, naprawdę dość. Myśli krążą żeby złożyć pozew rozwodowy.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zauroczenie czy zakochanie mężatą i dzieciatą - ciąg dalszy

Post autor: Caliope »

Witaj czerwona, czytałam twój wątek i raz napisałaś tylko, że mąż się upijał, a teraz ma niebieską kartę. Czyli jest agresywny i nadużywa alkoholu, a to zmienia całkiem postać rzeczy i relację z kowalską i z tobą. Tobie nic nie brakuje i jesteś piękna, a kowalska jest po to, żeby z nim wypić, nie jest ważne jak wygląda, kim jest, on się z nią dobrze bawi, nawet mogę powiedzieć, że oni wcale się nie kochali, bo nie o to chodziło. Posądzenie Ciebie o romans, to typowy mechanizm zespół Otella, chorobliwa zazdrość nieadekwatne do sytuacji.
Takie coś przeżyła moja matka, ojciec zdadzał ją z kobietą brzydką, ale lubiącą bardzo wypić, to trwało bardzo długo z 15 lat. Po śmierci ojca napisałam do tej kobiety, że on nie żyje, myślałam, że będzie jej przykro, a ona odpisała tylko, że szkoda.
czerwona
Posty: 47
Rejestracja: 09 sty 2020, 17:02
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zauroczenie czy zakochanie mężatą i dzieciatą - ciąg dalszy

Post autor: czerwona »

:!: Caliope, kowalskiej już nie ma, chyba, że są jakieś kolejne. Tego nie wiem i szczerze mówiąc mało mnie to interesuje. To nie moja, tylko męża sprawa. Ja jestem wierna i jestem z tego dumna, bo to jest tylko mój wolny wybór. A ja lubię być wolna 😃 Mąż od końca zeszłego roku się wyprowadził, bo nie chciał aby założona Niebieska Karta zaszkodziła mu w jego pracy. Wynajął sobie mieszkanko, adresu nie podał i sam ustalił odwiedziny dzieci dwa razy w tygodniu. Aktualnie pojawia się raz w tygodniu, w niedzielę, w tygodniu się nie odzywa. Gdy przedwczoraj zadzwoniłam do niego, to jęczał i narzekał jak bardzo jest zmęczony, jak go straszliwie boli głowa, że ledwo żyje. Na moje spokojne i życzliwe słowa reagował prymitywnymi tekstami typu"co ty żarłaś, że tak gadasz" i śmiechy... Gdy zapytałam, dlaczego nie dzwoni do mnie i do dzieci, to powiedział, że "nie po to zapłacił mój rachunek za telefon żeby jeszcze do mnie dzwonić, to mój obowiązek". Wyraził nadzieję, że nie będę do niego dzwonić za często, bo mam takie tendencje żeby go zamęczać rozmowami. A on potrzebuje wolności i spokoju. Zaczął się śmiać gdy powiedziałam, że może do nas przyjechač w Wielki Czwartek czy Wielki Piątek, on bierze zastępstwo za kolegę, kolega za niego, wyraźnie robił sobie jaja ze mnie. Dodam, że jego rodzice i rodzeństwo z dziećmi blisko nas mieszkają, a nie odzywają się do mnie wcale, wg teściowej to moja wina, moja sprawa, ona się wtrącać nie będzie. Zresztą, tam jest przyzwolenie na picie alkoholu, zamiatanie spraw pod dywan, brak jakichkolwiek rozmów. Mąż powiedział, że mama zaprosiła na niedzielę, bo jest w domu. Powiedziałam mu spokojnie i bardzo ostrożnie, że nie jestem przekonana aby do nich iść, moich rodziców nie odwiedzamy ze względu na obostrzenia a do nich mamy iść? Wolę abyśmy razem spędzili ten Świąteczny czas, bo razem mamy go mało, dzieci go potrzebują i ja też. Nic nie powiedział na to, tylko "się zastanów". Dzisiaj zrobiłam zakupy, Wielkanoc spędzę z dziećmi, czy mąż przyjedzie, czy wcześniej się odezwie, tego nie wiem. Ale drażni mnie to, że teściowa (ona tam rządzi) mimo wielu moich prôśb, nigdy do mnie nie zadzwoniła, że nas zaprasza. Ale gdybym śmiała nie przyjść to pierwsza ma pretensje. W tym momencie, gdy to piszę, poczułam taką złość, ale też postanowienie, że dość rządzenia mną, dość udawania, dość fałszu i zamiatania pod dywan ale i obwiniania mnie o wszystko co złe. Jestem dorosła,mam swoją rodzinę, tatę i mamę, małe dzieci i tylko mój rodzice mi pomagają - dobrym słowem i czasami finansowo. Dość! Dość! Dość! Nigdzie nie idę!
czerwona
Posty: 47
Rejestracja: 09 sty 2020, 17:02
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zauroczenie czy zakochanie mężatą i dzieciatą - ciąg dalszy

Post autor: czerwona »

Właśnie mój 12-letni syn powiedział do mnie, że tata tak postępuje z nami, bo kogoś ma. Nieprawda, że tak dużo pracuje i jest zmęczony, tylko, że po prostu mnie kolejny raz zdradza. Syn z tydzień temu był świadkiem pisania męża z jakąś kowalską, wysyłania jej emotek z serduszkiem, mąż zapytany z kim pisze wszystkiego się wyparł. Telefonu pokazać nie chciał "bo nie". To by wyjaśniało męża denne zachowanie i niechęć do naprawy małżeństwa, zadośćuczynienia za zdrady, za jego obrzydliwe, agresywne zachowanie. A - i jeszcze jedno. Jeśli mąż zwiąże się z kowalską, to życzę powodzenia, bo on się nie zmieni (jest potwornym śmieciarzem, brudasem wręcz i długo udawać innego, lepszego nie jest w stanie, nie wierzę) a naiwna kowalska go nie naprawi swoją miłością. I takiej ekstra babki jak ja - sakramentalna żona nie znajdzie.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zauroczenie czy zakochanie mężatą i dzieciatą - ciąg dalszy

Post autor: Caliope »

Przeczytałam twój post i widzę jak twój mąż Ciebie nie szanuje i robi z Tobą co chce. Według listy Zerty, zostawiłabym go Bogu i nie prosiła o święta, o czas, o nic. Czytałaś "Miłość potrzebuje stanowczości"? najlepsza książka by nauczyć się jak postępować. Dobrze, że chociaż postanowiłaś, że nie idziesz do teściów, pierwsza granica, ale potrzebne są granice w stosunku do męża, uszanuj siebie.
czerwona
Posty: 47
Rejestracja: 09 sty 2020, 17:02
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zauroczenie czy zakochanie mężatą i dzieciatą - ciąg dalszy

Post autor: czerwona »

Nie bardzo wiem co robić gdy on przyjeżdża. Co zrobić gdy pojawi się w Niedzielę Zmartwychwstania. Czy go wpuścić do domu? Jak się zachowywać? Córka bardzo ciągnie do niego, ona jest łatwowierna, no jest malutka, więc mąż łatwo potrafi nią manipulować, nawet wbrew mnie i przy mnie. Liczy się to co on w danej chwili chce. Syn jest starszy, widzi bardzo dużo, też potrzebuję ojca, ale ten ma syna gdzieś.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zauroczenie czy zakochanie mężatą i dzieciatą - ciąg dalszy

Post autor: Caliope »

czerwona pisze: 01 kwie 2021, 21:25 Nie bardzo wiem co robić gdy on przyjeżdża. Co zrobić gdy pojawi się w Niedzielę Zmartwychwstania. Czy go wpuścić do domu? Jak się zachowywać? Córka bardzo ciągnie do niego, ona jest łatwowierna, no jest malutka, więc mąż łatwo potrafi nią manipulować, nawet wbrew mnie i przy mnie. Liczy się to co on w danej chwili chce. Syn jest starszy, widzi bardzo dużo, też potrzebuję ojca, ale ten ma syna gdzieś.
Co się stanie jak się nie pojawi? Nic, żadna bomba nie wybuchnie, ja bym sobie odpoczęła, zajęła sobą, porobiła coś z dziećmi. To fajny czas też dla nich, bo dzieci wszystko czują, wiedzą, a też fajnie mieć mamę dla siebie, a nie z myślami gdzie indziej.
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zauroczenie czy zakochanie mężatą i dzieciatą - ciąg dalszy

Post autor: Bławatek »

czerwona pisze: 01 kwie 2021, 21:25 Nie bardzo wiem co robić gdy on przyjeżdża. Co zrobić gdy pojawi się w Niedzielę Zmartwychwstania. Czy go wpuścić do domu? Jak się zachowywać? Córka bardzo ciągnie do niego, ona jest łatwowierna, no jest malutka, więc mąż łatwo potrafi nią manipulować, nawet wbrew mnie i przy mnie. Liczy się to co on w danej chwili chce. Syn jest starszy, widzi bardzo dużo, też potrzebuję ojca, ale ten ma syna gdzieś.
Też mam ciągle podobne dylematy.

Jeśli mąż się pojawi u Was w Święta to pewnie gdybyś go nie wpuściła to byś krzywdę dzieciom zrobiła. Ja bym wpuściła, ale w czasie jego pobytu zajęłabym się sobą - poczytała, podglądała telewizję itp. Ja często męża zostawiam z mężem w pokoju syna i staram się w innym pomieszczeniu coś bez nich robić. Choć nieraz jest to ciężkie, bo mój mąż często sam mnie zagaduje, chce rozmawiać.

Odnośnie Twojego postanowienia nie pójścia do teściów - też bym tak zrobiła.

PS. Kiedyś napisałaś, że na konto męża wpływało 500+ na dzieci - mam nadzieję, że mąż przekazuje dzieciom ich pieniądze (pytam o to w kontekście tego, że piszesz, że mąż nie pomaga za bardzo finansowo a Ty sama niewiele zarabiasz).
czerwona
Posty: 47
Rejestracja: 09 sty 2020, 17:02
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zauroczenie czy zakochanie mężatą i dzieciatą - ciąg dalszy

Post autor: czerwona »

Tak, już dostaję 500+ na oboje dzieci. Mąż nigdy nie dawał pieniędzy, zawsze były "jego" i te, które ja zarabiałam i zarabiam. Moje szły i idą na rachunki. Mąż tylko opłaca kredyt za mieszkanie i uważa, że nie dość, że to jego dom i ma prawo wchodzić kiedy chce (wszedł że dwa razy w nocy) a ja mam płacić wszystkie rachunki i utrzymać siebie i dzieci. Według niego on nic nie musi, ale szybciutko wymieni co jest jego i do czego ma prawo. Obowiązków i odpowiedzialności żadnej. Jego rodzice to akceptują i matka obwinia o całe zło w małżeństwie mnie, bo "ona tak syna nie wychowała. Nawet chodził do kościoła, a teraz nie. I czyja to wina? Zresztą gdybym była lepsza, bardziej się starała to na pewno by mnie nie zdradził. Mam nie przesadzać, bo każdy chłop pije". Dlatego nie mam z teściami wspólnych tematów.
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zauroczenie czy zakochanie mężatą i dzieciatą - ciąg dalszy

Post autor: Bławatek »

czerwona pisze: 02 kwie 2021, 17:19 Tak, już dostaję 500+ na oboje dzieci. Mąż nigdy nie dawał pieniędzy, zawsze były "jego" i te, które ja zarabiałam i zarabiam. Moje szły i idą na rachunki. Mąż tylko opłaca kredyt za mieszkanie i uważa, że nie dość, że to jego dom i ma prawo wchodzić kiedy chce (wszedł że dwa razy w nocy) a ja mam płacić wszystkie rachunki i utrzymać siebie i dzieci. Według niego on nic nie musi, ale szybciutko wymieni co jest jego i do czego ma prawo. Obowiązków i odpowiedzialności żadnej. Jego rodzice to akceptują i matka obwinia o całe zło w małżeństwie mnie, bo "ona tak syna nie wychowała. Nawet chodził do kościoła, a teraz nie. I czyja to wina? Zresztą gdybym była lepsza, bardziej się starała to na pewno by mnie nie zdradził. Mam nie przesadzać, bo każdy chłop pije". Dlatego nie mam z teściami wspólnych tematów.
Mogłabym się podpisać pod Twoimi słowami - jedyna różnica, że zaraz po wyprowadzce mąż co miesiąc przelewa mi małą kwotę na utrzymanie syna, pewnie adwokat mu polecił. Ale nic poza tą kwotą mąż dla syna nie daje.

Przeboje z teściami też miałam - w zeszłym roku usłyszałam, że to wszystko moja wina i mam się zastanowić co wyprawiamy, bo dłuższa rozłąka może wpłynąć na to, że mąż kogoś pozna i to będzie niejako moja wina. Nie zgadzałam się z ich "zarzutami" przez kilka miesięcy o czym im nieraz mówiłam. Głównie to oni do mnie dzwonili. W tym tygodniu mnie zaskoczyli bo przywieźli dla mnie i syna kilka produktów na święta. Nigdy tego nie robili. Ja wiem, że też w różny sposób się przyczyniłam do naszego kryzysu, ale całej winy na siebie nie zamierzam brać. A u z kościołem mężowi nie po drodze - sumienie jednak chyba gryzie i wskazuje, że droga którą teraz idzie nie jest zgodna z nauką chrześcijańską więc pewnie źle się czuje w świątyni. Aczkolwiek na mszę trafia, ale spowiedzi i komunii od lat nie praktykuje.

Mój mąż nie kwapi się do opieki nad synem. Tzn. są tygodnie, że przychodzi do nas codziennie i jest "tatusiem na całego - rozmawia z dzieckiem, siedzi u nas dłużej, odrabia zadania", a potem nadchodzą tygodnie, że znika i albo od czasu do czasu tylko zadzwoni (ale syn nie lubi z nim przez telefon rozmawiać), albo wpada tylko na półgodziny raz w tygodniu. Nigdy nie chciał ustalić konkretne dni i godziny pobytu u nas, więc praktycznie nigdy na niego liczyć nie mogę, bo nie wiem kiedy będzie miał dla nas czas. Ale się tym nie przejmuję - mam teraz super relacje z synem i coraz mniej męża potrzebujemy. Kiedyś mąż się może zreflektuje, że jest przegranym, bo już teraz syn za nim nie tęskni. Ma to na swoje życzenie.

Tak patrząc na różne opisy mężów odchodzących, na ich poczynania, myślę, że można by spisać wspólny opis cech takiej osoby. Bardzo podobni są ci nasi mężowie ( innych forumowiczek też).

Czerwona życzę Ci spokoju na tę Święta - czy mąż przyjdzie do Was czy nie - niech wam nie zabraknie radości i prawdziwych rodzinnych chwil, nawet tylko w okrojonym gronie: mama + dzieci. Błogosławieństwa Jezusa i nadziei życzę.
ODPOWIEDZ