Dramat
Moderator: Moderatorzy
Re: Dramat
Wiecie co, rozmawiałam z mężem. Podobno nic nie mówił o kowalskiej dziecku. Nie wiem skąd te teksty. Czy w przedszkolu mieli coś o patchowrku? Czy może coś opatrznie zrozumiał i usłyszał gdy byłam w rozsypce? Nie wiem. Wiem tylko, że kowalska nie jest świadoma, że ja na patchwork się nie godzę. Najlepiej jeśli nigdy by nie poznał "nowej rodziny". Nie wiem na ile jest to wykonalne, ale... ona chyba nie wie w co się pakuje, bo myśli, że sprawa między nami martwa. A ja nadal nie godzę się na rozwód.
Dziś boję się złudnej nadziei ale jestem ufniejsza. Udało mi się uzyskać jego spojrzenie na wszystko. I widzę, że historia niekoniecznie jest skończona. On myśli, że z inną problemów nie będzie miał... Wszystko rozbija się tylko o chęci i siły do pracy nad relacją. On od tego nie ucieknie. Powiedziałam wszystko co leżalo mi na sercu łącznie z tym, że rozmawia ze mną tylko gdy ze mną zrywa a rozmowy są po to by nieporozumienia wyjaśniać by walczyć o związek. Tu trzeba po prostu terapii par a nie wojny. Ale po co się męczyć... jak można szukać szczęścia ciągle gdzie indziej.
Dziś boję się złudnej nadziei ale jestem ufniejsza. Udało mi się uzyskać jego spojrzenie na wszystko. I widzę, że historia niekoniecznie jest skończona. On myśli, że z inną problemów nie będzie miał... Wszystko rozbija się tylko o chęci i siły do pracy nad relacją. On od tego nie ucieknie. Powiedziałam wszystko co leżalo mi na sercu łącznie z tym, że rozmawia ze mną tylko gdy ze mną zrywa a rozmowy są po to by nieporozumienia wyjaśniać by walczyć o związek. Tu trzeba po prostu terapii par a nie wojny. Ale po co się męczyć... jak można szukać szczęścia ciągle gdzie indziej.
Re: Dramat
Nowiutka, dzieci wiedzą więcej niż się wydaje, bardzo dużo rozumieją i analizują i nikt nie musi im nic mówić. Z mojego doświadczenia aż za dużo brałam na klatę i siedziałam jeszcze cicho.
Re: Dramat
Wiem, dlatego nie bardzo wiem jak działać/tlumaczyć, żeby nie kolorować że wszystko jest ok i żeby nie dać za dużo dorosłej wiedzy. Dlatego też chciałąm uniknąć jesienią sytuacji, w której syn będzie widział nas razem - póki nie będzie pewności, że to poskładaliśmy.
Wiecie co, jestem spokojna, bo idę swoją wiarą. (a może to leki )
Ktoś wcześniej pisał, że to nie chodzi o mnie i wczoraj to zrozumiałam.
W sensie trochę chodzi - mąż nie dał rady z moimi zachowaniami w depresji. I też wycofał się po moich jesiennych zachowaniach. Ale nie chodzi o mnie tylko jego podejście. Po pierwsze myślał, że będzie bez zobowiązań (brak deklaracji z oczekiwaniami jakbyśmy się zeszli), po drugie myślał, że przyjdzie na gotowe (brak możliwości potknięć - a tu na forum wszyscy chyba wiemy, że powrót to dopiero początek pracy nad naprawą). Ja wiedziałam, że możemy wpaść w stare schematy, nastawiona jestem na to, że powrót oznacza pracę nad związkiem - on myślał, że bedzie już poskładane i ma być tylko dobrze.
Nawet z lekkim koleżeńskim humorem mu powiedziałam wczoraj, że jak szuka spokoju to go nie znajdzie, bo nawet się mói że druga żona ma wady pierwszej i swoje i niech spodziewa się armagedonu... Nawet mi go szkoda, mnie by się nie chciało tak komplikować sobie życia, wystarczy mi problemów.
Re: Dramat
Na razie nic nie mów, jak dziecko będzie pytać to pomyślisz.Nowiutka pisze: ↑02 maja 2021, 9:26Wiem, dlatego nie bardzo wiem jak działać/tlumaczyć, żeby nie kolorować że wszystko jest ok i żeby nie dać za dużo dorosłej wiedzy. Dlatego też chciałąm uniknąć jesienią sytuacji, w której syn będzie widział nas razem - póki nie będzie pewności, że to poskładaliśmy.
Wiecie co, jestem spokojna, bo idę swoją wiarą. (a może to leki )
Ktoś wcześniej pisał, że to nie chodzi o mnie i wczoraj to zrozumiałam.
W sensie trochę chodzi - mąż nie dał rady z moimi zachowaniami w depresji. I też wycofał się po moich jesiennych zachowaniach. Ale nie chodzi o mnie tylko jego podejście. Po pierwsze myślał, że będzie bez zobowiązań (brak deklaracji z oczekiwaniami jakbyśmy się zeszli), po drugie myślał, że przyjdzie na gotowe (brak możliwości potknięć - a tu na forum wszyscy chyba wiemy, że powrót to dopiero początek pracy nad naprawą). Ja wiedziałam, że możemy wpaść w stare schematy, nastawiona jestem na to, że powrót oznacza pracę nad związkiem - on myślał, że bedzie już poskładane i ma być tylko dobrze.
Nawet z lekkim koleżeńskim humorem mu powiedziałam wczoraj, że jak szuka spokoju to go nie znajdzie, bo nawet się mói że druga żona ma wady pierwszej i swoje i niech spodziewa się armagedonu... Nawet mi go szkoda, mnie by się nie chciało tak komplikować sobie życia, wystarczy mi problemów.
Leki działają, terapia jeśli chodzisz i wiara. Jeśli byłaś w depresji jak ja, to ja bardzo rozumiem ten stan. Mój mąż nie poszedł do innego ogródka, ale prawie półtora roku zimy, to już jednak sporo czasu. Też myślę, że jakby wszedł w inną relację, kowalska nie dałaby rady wytrzymać, a ja tak bo jestem żoną.
Też masz dużo siły jak ja, bo często w takiej sytuacji kobiety targają się na życie, a Bóg i wiara daje mi poczucie, że warto żyć.
Re: Dramat
On już żyje z inną, zamknął się już na mnie emocjonalnie. Jestem tylko jego byłą. Na rozmowie byłam zadowolona bo trochę jak wyznanie wiary mówiłam o Bogu i Jego roli w naszym małżeństwie. Czułam się jak na skrzydłach dziś za to widzę, że jestem już zupełnie obojętna dla niego. Jestem tylko przeszłością.
Re: Dramat
Zaczęłam patrzeć na ten kryzys nie jako dramat, patologię tylko normalny kryzys małżeński. Taki co każdy ma. Ale on tak nie patrzy...
Re: Dramat
Co to znaczy czy ktoś do kogoś pasuje? Mąż uważa, że może nie jesteśmy tymi kawałkami puzzli... Tylko jeśli mu nigdy nie odpowiadałam po co ślub i dziecko?
Re: Dramat
Nie ma ludzi ktorzy do siebie pasują, bo mężczyzna i kobieta ma inne zainteresowania, pasje. Tutaj zawsze jest kompromis, znalezienie czegoś wspólnego, mnie nie interesuje np. sytuacja ekonomiczna w kraju. Ja też słyszałam, że nie pasujemy do siebie, a jednak mieliśmy wiele wspólnych rzeczy do roboty. Też ostatnio myślę, że jak nie odpowiadałam mężowi jako kobieta, to po co ślub dopiero po 2 latach, sam pewnie nie wie, taki zagubiony.
Re: Dramat
Tak obserwując ludzi to czasami nawet dzieci nie pasują do swoich rodziców . Np. moi rodzice palili papierosy zawsze, alkohol też lubili, ja natomiast nigdy nie zapaliłam, a z alkoholu to produkty bezalkoholowe wolę, do tego ja zawsze w ruchu - rower, góry, praca w ogrodzie - oni stacjonarnie spędzać czas woleli w domu, więc generalnie bardzo nie pasuję do moich rodziców. Zawsze się znajdzie coś co wspólnie da się robić. Ja np. nie potrafię grzebać w samochodach, czy nawet dbać o nie tak jak mój mąż, ale np. chętnie na wystawy czy do muzeum motoryzacji chodziłam. Co i tak wg mojego męża jest niczym, bo przecież nie mamy wspólnych zainteresowań. Wszystko zależy od naszego nastawienia.
Re: Dramat
A mi kiedyś pani psycholog powiedziała (to było przed ślubem, w okresie narzeczeństwa), ze to dobrze, ze jesteśmy z narzeczonym różni, ze jesteśmy swoimi przeciwieństwami, bo możemy się uzupełniać. Wiec to nie chodzi o to, aby być z kopią samego siebie, ale żeby być z drugim człowiekiem i się uzupełniać.
Kiedyś usłyszałam, ze nie ma czegoś takiego jak dwie połówki serca, tylko to są dwa serca. Przecież idealnych dopasowań nie ma.
Kiedyś usłyszałam, ze nie ma czegoś takiego jak dwie połówki serca, tylko to są dwa serca. Przecież idealnych dopasowań nie ma.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Re: Dramat
Skąd ja to znam, oglądałam z mężem wszystkie wydarzenia sportowe (bo lubię sport), chodziłam z nim na ryby, interesowałam się motoryzacją, były rowery, wycieczki, pikniki itp.itd. A na koniec usłyszałam, ze nie mamy ze sobą nic wspólnego.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Re: Dramat
Też mi to brzmi na jakąś wymówkę, sam sobie racjonalizuje swoje postępowanie. Nie rozumiem tylko kwestii zmiany - bo mu się "pozmieniało" i odszedł od Boga (chociaż zawsze bardziej protestantyzm mu się podobał, więc też się różniliśmy). Po co ślub po co dziecko? Wcześniej różnice nie były znaczące a teraz są bo się zmieniło? To czy on kiedykolwiek wiedział kim jest skoro taki niestabilny?
Re: Dramat
Mój mąż powiedział mi, że odszedł od wiary, już nie wierzy, mnie nie kocha i nie chce już ze mną żyć, więc się wyprowadza. Nie powiedział tylko, że wyprowadza się do kowalskiej. Jak tam było na liście Zerty? Nie wierz w połowę... a nie: "Nie wierz w nic co słyszysz". I w mniej niż w połowę tego co widzisz.Nowiutka pisze: ↑10 maja 2021, 6:29 Też mi to brzmi na jakąś wymówkę, sam sobie racjonalizuje swoje postępowanie. Nie rozumiem tylko kwestii zmiany - bo mu się "pozmieniało" i odszedł od Boga (chociaż zawsze bardziej protestantyzm mu się podobał, więc też się różniliśmy). Po co ślub po co dziecko? Wcześniej różnice nie były znaczące a teraz są bo się zmieniło? To czy on kiedykolwiek wiedział kim jest skoro taki niestabilny?
Mi trudno było zaakceptować, że mój mąż kłamie w tak ważnych sprawach. Bo wiedziałam, że kłamie i manipuluje w sprawach związanych ze swoim nałogiem, ale w ważnych sprawach - nigdy. Rzecz w tym, że decyzja o rozbiciu rodziny, odejście do rodziny - to dalsze etapy rozwoju nałogu. A osoby w kryzysach kłamią, niezależnie od wyznawanych wartości. Bo jest to też kryzys wartości. Zresztą często nie kłamią świadomie - bo często dokonują automanipulacji i są same przekonane do tego, co mówią.
Re: Dramat
bo w realu, w życiu, w relacji jest tak, że fizycznie każda kobieta pasuje do każdego mężczyzny a psychicznie i emocjonalnie tak na 100% to (prawie)żadna kobieta nie pasuje do żadnego (prawie) mężczyzny. PD
Re: Dramat
Ale to już wyższy poziom poznania i świadomości. Niestety nie wszyscy potrafią takie stwierdzenie przyjąć za fakt najbardziej prawidłowy.