Nowiutka pisze: ↑08 kwie 2021, 14:53
https://www.youtube.com/watch?v=xQqzqBRJd0s
Obejrzalam sobie dziś jedną konferencję i trochę to zaczyna do mnie wszystko docierać. Muszę w końcu zaufać Bogu i żyć dalej. Jeszcze nie wiem jak oddać Mu prowadzenie. Ale muszę w końcu zacząć czytać Pismo. Miałam zrywy ale wciąż siedzę w ST. Może zamiast się uzalać po prostu będę zmuszać się do Pisma.
Nowitka, super pomysł - zaufanie Bogu
Bardzo pomogła mi modlitwa i oddawanie w tej modlitwie wszystkiego. Po prostu mówiłam w duchu o tym, co się we mnie dzieje. Jak czułam, że chcę płakać to płakałam, ale już nie sama, i nie w pustkę. Czasem poza płaczem, wyrażaniem mojego bólu niewiele więcej mogłam. I przy tym zostawałam.
Pavel pisze, że kościelne wpisy go z początku irytowały. Mam podobne doświadczenie, nie z wpisami, choć po części też... Wiele osób zalecało mi Nowennę Pompejańską jako sposób na trudną sytuację w moim małżeństwie. Ileś tam razy wpadł mi w ręce różaniec. Byłam wierząca katoliczką, modliłam się, praktykowałam, miałam za sobą wieloletnie już dzieje mojej relacji z Bogiem i Kościołem, często burzliwe, ale to wydawało mi się czymś w rodzaju zabobonu. Wiary w magię. A więc wręcz przeciwnego wierze. Miałam też spore wątpliwości, co do możliwości uzyskania osobistej żywej relacji ze Świętą osobą, ale i z samą Matką Bożą. Bóg i Święci wydawali mi się odlegli. Nie wierzyłam, że można otrzymać realną pomoc, tu i teraz. Czułam się zdana na siebie. Zdecydowałam się na Nowennę z rozpaczy i na próbę.
Efekt powalił mnie na kolana
Z czego bardzo się cieszę.
Myślę, czuję, że ważne jest, by nasz kontakt z Bogiem był szczery, twój własny. Różne świadectwa czytałam, jedna z dziewcząt pisała, że lubi śpiewać i śpiewała Bogu, modląc się w ten sposób. Ja jestem opowiadacz, lubię pisać, mówić. Bóg pewnie też już zastanawia się, kiedy będę pisać krótsze posty i krócej się modlić
Może dlatego ostatnio tak przybliżam się do Świętego Józefa.
Znam osoby, które modlą się na klęczkach i takie, które modlą się w każdej sytuacji, na przykład leżąc w łóżku, albo jedząc lody i oglądając film z dziećmi. Myślę, że to bardzo indywidualne, a dobre jest wtedy i pomaga, gdy jest nasze właśnie, z serca. Szczere.
Pomaga też pomoc, pośrednictwo. Wtedy zwracasz się z prośbą o pomoc i ochronę do wybranego Świętego, który jest ci w jakiś sposób bliski, porusza cię, albo jeśli takiego Świętego nie masz, do Matki Bożej, albo do Świętej Rodziny, albo Świętego Józefa. Chodzi o to, by ta relacja stała się relacją osobistą - jak z osobą. Więc poza modlitwą formułami - które też są ważne, pomagają utrzymać dyscyplinę, szacunek, warto też zacząć rozmowę. Opowiedzieć coś o sobie. Pytać, zwracać się o pomoc.
Znam wiele pięknych świadectw z Sycharu o realnej pomocy uzyskanej od Świętych, o uproszonych łaskach. I nie chodzi tylko o sprawy duchowe, także o realną pomoc, także w sferze materii. Czasem bardzo zaskakującą. Ja z samego początku Nowenny dostałam się do psychiatry. Dostałam tam z kolei kartkę z adresem do Sycharu. Na forum, jak już się zdecydowłam na założenie wątku, dostałam mocną zachętę do skorzystania z terapii współuzależnienia. Chwilę potem się taka znalazła. Strzał w 10. Bezpłatnie. Staję na nogi z każdym dniem. Nie zawsze więc to działanie Boże jest takie z hukiem, dymem, chociaż takie też bywa, i takie świadectwa także znam. Nie zawsze słyszymy Boga, jego głos, choć i tak bywa. Często różne rzeczy się po prostu wokół nas dzieją, zaczynają korzystniej układać. Przychodzą jacyś ludzie, coś mówią, dają jakiś adres... i chwilę potem jesteśmy już w zupełnie nowym punkcie.