Kryzys

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Caliope »

happybean pisze: 08 lip 2021, 8:23
Caliope pisze: 05 lip 2021, 10:51
happybean pisze: 04 lip 2021, 21:41 Nie umiem mówić nie, godzę się na coś czego nie chce. Nie umiem się bronić przed tym jak ktoś na mnie coś wymusza. Muszę nad tym pracowac
Nie umiesz, ale możesz się nauczyć, dawno pisałam, że trzeba coś z tym zrobić i iść po pomoc do psychoterapeuty. Pomyśl o tym, o sobie.
Nie mam czasu nigdzie chodzić, bo nie mam z kim zostawić dziecka. Ledwo daje radę iść na Msze a mąż po 1h 30 min spędzenia z synem już ma go "dość". Raz na miesiąc chodzę też do dentysty bo żeby się posypały. Narazie probuje sama za pomocą książek
Np zakupiłam "sztuka mówienia nie" ale motam się. Mąż bardzo łatwo wpędza w poczucie winny tak że człowiek sam już nie wie co jest jego wina a co nie. Gdzie mamy rację a gdzie nie. Ale mój uległy charakter i nieumiejętność stawiania granic to nie wina męża tylko lata trwania w takim schemacie.
Zrobisz jak uważasz, naprawdę masz jak ja, że nie ma żadnej babci, cioci i koleżanki? nikogo tak bardzo, że do toalety dziecko z wózkiem zabierasz i do łazienki? mąż ucieka do pracy i nawet nie możesz się przespać jak jesteś zmęczona? nie uwierzę.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Ruta »

Mój mąż zapowiadał się na ojca, który nie będzie zaangażowany. Jego tata kochał dzieci, ale był zawsze wycofany i na dystans. Dopiero przy wnukach odtajał. Słuchałam więc, że mężczyzna to zajmuje się dzieckiem jak będzie starsze, a małym dzieckiem opiekuje się mama. Początkowo czułam się z tym bezradna i padałam ze zmęczenia. Miałam na szczęście koło siebie mądre mamy z klubu katolickiego, wiele było mamami od dawna, i do tego wielu dzieci. Od nich nauczyłam się, by nie odpuszczać i angażować męża w opiekę. Powoli. Stopniowo. Z uśmiechem. Ale konsekwentnie.

W tym wszystkim dowiedziałam się też ważnej rzeczy - mężczyźni nie przepadają za nudnymi i wycieńczającymi monotonnymi zajęciami. Więc jeśli tak własnie będę przedstawiac mężowi opiekę nad dzieckiem, wkoło mówić o swoim zmęczeniu, braku sił i wyczepraniu, to go nie zachęcę. A gdy tata odnajdzie radość w byciu z dzieckiem, sam z czasem będzie się chętniej nim zajmował. I że ta pozytywna atmosfera wokól dziecka i zajmowania się z nim jest ważna - i dla dziecka i dla taty. I dla nas, kobiet też. Można oczywiście zamiast tego zafiksowac się na tym, że mężczyźni są źli, nie zajmują się dziećmi i po co zakłądali rodziny i że są nieodpowiedzialni i że sobie żyją jakby nigdy nic - tylko po co? Żeby przez kolejne lata byc cierpiętnicą?

Nigdy nie jest za późno, by spróbowac włączyć męża w opiekę nad mężem. Warto tez pamiętać, że większość meżczyzn nie ma doświadczenia w opiece nad dziećmi, szczególnie małymi, wielu ma też obawy, że jest to jakoś "niemęskie". A jeśli przegapili ten wczesny okres i dziecko zdązyło stać się całkiem sporym albo i dużym dzieckiem, to budowa więzi będzie trwac jakiś czas. Ale to naturalna więź, więc wsparta uśmiechem i dobrym słowem zaczyna się rozwijać sama, jak tylko zaskoczy. I ojcowie odkrywają w swoim ojcostwie przyjemność.

Jasne wymaga to też przymykania oczu, nie dyktowania wszystkiego po swojemu, zaufania ojcu. Nie bez powodu instrukcje trzymania niemowlaka w poradnikach dla osjców brzmią: głową do góry. W poradnikach dla mam znajdziemy serię najwymyslniejszych pozycji i mnóstwo opisów zagrożeń, co też może się stać dziecku trzymanemu nieprawidłowo. Zakładam jednak, że jesli ojciec jest w sumie przyzwoitym mężczyzną, nie jest odurzony czy nie ma zmienionego stanu świadomości przez nałóg, degenerację czy spaczenia charakteru, nie jest osobą nie kontrolująca emocji w destrukcyjny sposób, gdzie demoluje otoczenie i bije ludzi i zwierzęta - to nie zrobi własnemu dziecku krzywdy. Nawet bez szczegółowych instrukcji.

Pomogła mi też rada, by dziecko przekazywac tacie bez gadania. Gadanie podobno mężczyzn mocno zniechęca i rozbija emocjonalnie. No tak mają widać. Dziwni są :)
Idę się wykąpać, zajmij się dzieckiem. Wyjdę za 30 minut. Kropka. Już nic więcej. Idę do sklepu. Zostańcie. Idę się przejść na 15 minut. W kuchni jest dla małego picie i deserek, jakby chciał pić lub jeść. Będę pod telefonem. Jutro mam wizytę u lekarza/terapię/idę odwiedzić chorą cicocię. Bądź w domu o ... . Wrócę o .... . Zaczynamy od krótkich czasów, potem wydłużamy.
Komplementy i pochwały mile widziane. Prawdziwe, nie na siłę. Dostrzegamy dobre rzeczy - to mówimy. Mały cię lubi - jest przy tobie spokojny. Zdaje się, że ma niezłe poczucie czasu, bo gdy zbliża się godzina twojego przyjścia, to się kręci pod drzwiami, czeka na ciebie. Trochę tak trzeba tym twardym męskim głowom, które za wiele nie dostrzegają, w imieniu dziecka mówić: kocham cię tato, czekam na ciebie, lubię spędzać z tobą czas.
Omijamy opowiadanie o swoim wycieńczeniu, o niesprawiedliwości, pomijamy też szereg słusznych zarzutów, że ja też mam prawo do zycia, że umieram, że ty sobie latasz a ja tu z dzieckiem, że jesteś nieodpowiedzialny. Wycieczki pod adresem "mężczyzn" też lepiej sobie darować. Nic nie wniosą. Sprawdziłam niestety w swoim małżeństwie. Poza konflitami i cięzką atmosferą nic to nie dało.

Za to uznanie, że mężczyzna potrzebuje wsparcia żony, by odnaleźć się w roli ojca - owszem przyniosło efekty.
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys

Post autor: Astro »

happybean pisze: 08 lip 2021, 8:23
Caliope pisze: 05 lip 2021, 10:51
happybean pisze: 04 lip 2021, 21:41 Nie umiem mówić nie, godzę się na coś czego nie chce. Nie umiem się bronić przed tym jak ktoś na mnie coś wymusza. Muszę nad tym pracowac
Nie umiesz, ale możesz się nauczyć, dawno pisałam, że trzeba coś z tym zrobić i iść po pomoc do psychoterapeuty. Pomyśl o tym, o sobie.
Nie mam czasu nigdzie chodzić, bo nie mam z kim zostawić dziecka. Ledwo daje radę iść na Msze a mąż po 1h 30 min spędzenia z synem już ma go "dość". Raz na miesiąc chodzę też do dentysty bo żeby się posypały. Narazie probuje sama za pomocą książek
Np zakupiłam "sztuka mówienia nie" ale motam się. Mąż bardzo łatwo wpędza w poczucie winny tak że człowiek sam już nie wie co jest jego wina a co nie. Gdzie mamy rację a gdzie nie. Ale mój uległy charakter i nieumiejętność stawiania granic to nie wina męża tylko lata trwania w takim schemacie.
Happybean kręcisz sie w kółko zauważasz to? Mówisz o problemach , nic nie zmieniasz . Caliope ma racje potrzebujesz psychologa i terapii , a ty zarzekasz sie tego jak żaba , błota. Taka przenosnia 8-).
Wiem , ze masz malutkie dziecko i jest z tym związane wiele obowiązków , co przy nikłej pomocy męża mocno cię obarcza.
Poszukaj sposobu żeby sobie pomoc , nie szukaj powodu żeby tego nie zrobić ;) :)
To często powtarza mi mój przyjaciel .
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Ewuryca

Re: Kryzys

Post autor: Ewuryca »

Mnie się wydaje, ze stawianie granic jest trudne dlatego właśnie warto czytać i słuchać konferencji jak to robić. Bo o ile samo postawienie granicy jest łatwe, o tyle reakcja drugiej osoby jest często tym z czym musimy się zmierzyć. Według mnie kluczowe jest rozeznawanie sprawy, tam gdzie muszę się bronić tam stawiam granice, tam gdzie można iść na kompromis tam na niego idę, nie mówię nie tylko dla zasady, albo żeby postawić na swoim. Po drugie sztuka komunikacji bez przemocy, nawet w mówieniu nie trzeba zachować szacunek i miłość do drugiej osoby. A po trzecie konsekwencja w tym. Druga strona na początku może walczyć bo to tez nowa sytuacja słyszeć od kogoś nie, może czuć zagrożenie swojej pozycji, na początku może byc bunt, ale jeśli będziemy konsekwentni i będziemy tłumaczyć nasze uczucia z tym związane to myśle ze po czasie da się wypracować jakieś porozumienie. Czyli według mnie miłość, czas, komunikacja, i konsekwencja.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys

Post autor: Pavel »

Astro pisze: 08 lip 2021, 10:37
happybean pisze: 08 lip 2021, 8:23
Caliope pisze: 05 lip 2021, 10:51
Nie umiesz, ale możesz się nauczyć, dawno pisałam, że trzeba coś z tym zrobić i iść po pomoc do psychoterapeuty. Pomyśl o tym, o sobie.
Nie mam czasu nigdzie chodzić, bo nie mam z kim zostawić dziecka. Ledwo daje radę iść na Msze a mąż po 1h 30 min spędzenia z synem już ma go "dość". Raz na miesiąc chodzę też do dentysty bo żeby się posypały. Narazie probuje sama za pomocą książek
Np zakupiłam "sztuka mówienia nie" ale motam się. Mąż bardzo łatwo wpędza w poczucie winny tak że człowiek sam już nie wie co jest jego wina a co nie. Gdzie mamy rację a gdzie nie. Ale mój uległy charakter i nieumiejętność stawiania granic to nie wina męża tylko lata trwania w takim schemacie.
Happybean kręcisz sie w kółko zauważasz to? Mówisz o problemach , nic nie zmieniasz . Caliope ma racje potrzebujesz psychologa i terapii , a ty zarzekasz sie tego jak żaba , błota. Taka przenosnia 8-).
Wiem , ze masz malutkie dziecko i jest z tym związane wiele obowiązków , co przy nikłej pomocy męża mocno cię obarcza.
Poszukaj sposobu żeby sobie pomoc , nie szukaj powodu żeby tego nie zrobić ;) :)
To często powtarza mi mój przyjaciel .
Chyba już to pisałem u ciebie w wątku.
Kto chce, szuka sposobu. Kto nie chce - powodu.
Doskonale rozumiem, że z małym dzieckiem duuużo ciężej. Mam czwórkę, te starsze też kiedyś były małe.
Natomiast na forum jesteś kilka razy dłużej niż wynosi twój staż macierzyński i temat-propozycja terapii lub innych rozwiązań przewijał się już kilkukrotnie.
Z tym samym skutkiem - zawsze coś na „nie”.
To oczywiście twój wybór, ale twoje są i jego konsekwencje.
Jak słusznie wg mnie zauważył Astro - kręcenie się w kołowrotku.
Co kto lubi.
Możesz oczywiście sama, może nawet i przyniesie to rezultaty.
Ale jak dotychczas się na to nie zapowiada, przynajmniej nie ma ich konkretnych i wyraźnych.
Terpapia to korzystanie z wiedzy i doświadczenia innych, z boku widzi się też więcej. No i skoro ty do tej pory nie znalazłaś sposobu, może ktoś ze wspomnianą wiedzą i doświadczeniem sobie z tym poradzi i będzie cię w stanie nakierować.
Ale możesz też pozostać w kołowrotku, co kto lubi.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
happybean
Posty: 74
Rejestracja: 22 paź 2020, 19:58
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: happybean »

Caliope pisze: 08 lip 2021, 9:30
happybean pisze: 08 lip 2021, 8:23
Caliope pisze: 05 lip 2021, 10:51
Nie umiesz, ale możesz się nauczyć, dawno pisałam, że trzeba coś z tym zrobić i iść po pomoc do psychoterapeuty. Pomyśl o tym, o sobie.
Nie mam czasu nigdzie chodzić, bo nie mam z kim zostawić dziecka. Ledwo daje radę iść na Msze a mąż po 1h 30 min spędzenia z synem już ma go "dość". Raz na miesiąc chodzę też do dentysty bo żeby się posypały. Narazie probuje sama za pomocą książek
Np zakupiłam "sztuka mówienia nie" ale motam się. Mąż bardzo łatwo wpędza w poczucie winny tak że człowiek sam już nie wie co jest jego wina a co nie. Gdzie mamy rację a gdzie nie. Ale mój uległy charakter i nieumiejętność stawiania granic to nie wina męża tylko lata trwania w takim schemacie.
Zrobisz jak uważasz, naprawdę masz jak ja, że nie ma żadnej babci, cioci i koleżanki? nikogo tak bardzo, że do toalety dziecko z wózkiem zabierasz i do łazienki? mąż ucieka do pracy i nawet nie możesz się przespać jak jesteś zmęczona? nie uwierzę.
Piszesz jak byś nie miała dzieci. Chyba wyjście do toalety to nie to samo co pojscie na 2 h gdzies Przecież samego dziecka nie zostawie. A tak się składa że nie mam go z kim zostawic. A czy uwierzysz czy nie to Twoja sprawa. Jak wyjdę na 5 minut do łazienki w czasie gdy dziecko się bawi to przecież jestem na miejscu i w ciągu 5 sekund wyjdę z łazienki. A jak dziekco płacze i musisz go nosić to powodzenia życzę w pojęciu spać bo akurat jesteś zmęczona. Poza tym dziecko też śpi więc śpię z reguły wtedy gdy ono śpi ale gdy śpi przecież nie wyjdę i nie pójdę sobie gdzieś.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Caliope »

happybean pisze: 09 lip 2021, 9:24
Caliope pisze: 08 lip 2021, 9:30
happybean pisze: 08 lip 2021, 8:23

Nie mam czasu nigdzie chodzić, bo nie mam z kim zostawić dziecka. Ledwo daje radę iść na Msze a mąż po 1h 30 min spędzenia z synem już ma go "dość". Raz na miesiąc chodzę też do dentysty bo żeby się posypały. Narazie probuje sama za pomocą książek
Np zakupiłam "sztuka mówienia nie" ale motam się. Mąż bardzo łatwo wpędza w poczucie winny tak że człowiek sam już nie wie co jest jego wina a co nie. Gdzie mamy rację a gdzie nie. Ale mój uległy charakter i nieumiejętność stawiania granic to nie wina męża tylko lata trwania w takim schemacie.
Zrobisz jak uważasz, naprawdę masz jak ja, że nie ma żadnej babci, cioci i koleżanki? nikogo tak bardzo, że do toalety dziecko z wózkiem zabierasz i do łazienki? mąż ucieka do pracy i nawet nie możesz się przespać jak jesteś zmęczona? nie uwierzę.
Piszesz jak byś nie miała dzieci. Chyba wyjście do toalety to nie to samo co pojscie na 2 h gdzies Przecież samego dziecka nie zostawie. A tak się składa że nie mam go z kim zostawic. A czy uwierzysz czy nie to Twoja sprawa. Jak wyjdę na 5 minut do łazienki w czasie gdy dziecko się bawi to przecież jestem na miejscu i w ciągu 5 sekund wyjdę z łazienki. A jak dziekco płacze i musisz go nosić to powodzenia życzę w pojęciu spać bo akurat jesteś zmęczona. Poza tym dziecko też śpi więc śpię z reguły wtedy gdy ono śpi ale gdy śpi przecież nie wyjdę i nie pójdę sobie gdzieś.
Mam dziecko, mój syn jest wcześniakiem z lekkim porażeniem mózgowym. Spał w dzień, w nocy nie zmrużył oczu, ulewał tak, że kilka razy go reanimowałam. Zabierałam go wszędzie bo by się udusił, byłam naprawdę sama i w depresji po porodzie. Urodziłam naturalnie dziecko o wadze ledwie powyżej kilograma cukru i widząc mojego syna umierającego na moich rękach. Syn ma dalej problemy, a miał wcześniej tyle, że mi liter nie starczy i musiałam dać radę. To są poważne problemy ,byłam całkowicie sama, męża nie było, twój jest, więc nie porównuj. Masz wybór.
happybean
Posty: 74
Rejestracja: 22 paź 2020, 19:58
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: happybean »

Caliope pisze: 09 lip 2021, 10:55
happybean pisze: 09 lip 2021, 9:24
Caliope pisze: 08 lip 2021, 9:30
Zrobisz jak uważasz, naprawdę masz jak ja, że nie ma żadnej babci, cioci i koleżanki? nikogo tak bardzo, że do toalety dziecko z wózkiem zabierasz i do łazienki? mąż ucieka do pracy i nawet nie możesz się przespać jak jesteś zmęczona? nie uwierzę.
Piszesz jak byś nie miała dzieci. Chyba wyjście do toalety to nie to samo co pojscie na 2 h gdzies Przecież samego dziecka nie zostawie. A tak się składa że nie mam go z kim zostawic. A czy uwierzysz czy nie to Twoja sprawa. Jak wyjdę na 5 minut do łazienki w czasie gdy dziecko się bawi to przecież jestem na miejscu i w ciągu 5 sekund wyjdę z łazienki. A jak dziekco płacze i musisz go nosić to powodzenia życzę w pojęciu spać bo akurat jesteś zmęczona. Poza tym dziecko też śpi więc śpię z reguły wtedy gdy ono śpi ale gdy śpi przecież nie wyjdę i nie pójdę sobie gdzieś.
Mam dziecko, mój syn jest wcześniakiem z lekkim porażeniem mózgowym. Spał w dzień, w nocy nie zmrużył oczu, ulewał tak, że kilka razy go reanimowałam. Zabierałam go wszędzie bo by się udusił, byłam naprawdę sama i w depresji po porodzie. Urodziłam naturalnie dziecko o wadze ledwie powyżej kilograma cukru i widząc mojego syna umierającego na moich rękach. Syn ma dalej problemy, a miał wcześniej tyle, że mi liter nie starczy i musiałam dać radę. To są poważne problemy ,byłam całkowicie sama, męża nie było, twój jest, więc nie porównuj. Masz wybór.
I ile syn mial ak poszłaś na terapię?
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Caliope »

happybean pisze: 09 lip 2021, 12:31
Caliope pisze: 09 lip 2021, 10:55
happybean pisze: 09 lip 2021, 9:24

Piszesz jak byś nie miała dzieci. Chyba wyjście do toalety to nie to samo co pojscie na 2 h gdzies Przecież samego dziecka nie zostawie. A tak się składa że nie mam go z kim zostawic. A czy uwierzysz czy nie to Twoja sprawa. Jak wyjdę na 5 minut do łazienki w czasie gdy dziecko się bawi to przecież jestem na miejscu i w ciągu 5 sekund wyjdę z łazienki. A jak dziekco płacze i musisz go nosić to powodzenia życzę w pojęciu spać bo akurat jesteś zmęczona. Poza tym dziecko też śpi więc śpię z reguły wtedy gdy ono śpi ale gdy śpi przecież nie wyjdę i nie pójdę sobie gdzieś.
Mam dziecko, mój syn jest wcześniakiem z lekkim porażeniem mózgowym. Spał w dzień, w nocy nie zmrużył oczu, ulewał tak, że kilka razy go reanimowałam. Zabierałam go wszędzie bo by się udusił, byłam naprawdę sama i w depresji po porodzie. Urodziłam naturalnie dziecko o wadze ledwie powyżej kilograma cukru i widząc mojego syna umierającego na moich rękach. Syn ma dalej problemy, a miał wcześniej tyle, że mi liter nie starczy i musiałam dać radę. To są poważne problemy ,byłam całkowicie sama, męża nie było, twój jest, więc nie porównuj. Masz wybór.
I ile syn mial ak poszłaś na terapię?
8 miesięcy, miałam depresję, brałam leki i niestety mąż musiał mnie wozić do lekarza, a ile się nasłuchałam, że on nie ma czasu.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: marylka »

Woził?
Woził
Podziękowałaś?
Mam nadzieję że tak
Jedni przeklinają drudzy jęczą inni milczą
Co byś wolała żeby mąż robił?
Niech sobie pogada - po co to bierzesz do siebie i robisz dramę?
No chyba że nie podziękowałaś, nie dałaś całuska
To może on w taki sposób pokazuje że wiele daje z siebie i wozi cię do lekarza? I mówi żebyś to zauważyła i doceniła?
No wiem... wolałabyś inny sposób
Ale może on nie umie inaczej?
Ja ci sugeruję więcej luzu i dystansu do siebie i do innych
Potrafisz się z siebie śmiać?
Avys
Posty: 220
Rejestracja: 21 cze 2020, 8:31
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Avys »

A dlaczego napisałaś „niestety” musiał Cię wozić?
To niestety to od Ciebie, bo wolałabyś żeby Cię nie woził czy to niestety to odnosisz do męża bo uważasz, że on nie chciał.
A jednak woził.
Ja przez to słowo „niestety” odczytuję to jako kompletny brak wdzięczności. On też nie „musiał” tylko mógł……i to robił.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Caliope »

marylka pisze: 10 lip 2021, 12:44 Woził?
Woził
Podziękowałaś?
Mam nadzieję że tak
Jedni przeklinają drudzy jęczą inni milczą
Co byś wolała żeby mąż robił?
Niech sobie pogada - po co to bierzesz do siebie i robisz dramę?
No chyba że nie podziękowałaś, nie dałaś całuska
To może on w taki sposób pokazuje że wiele daje z siebie i wozi cię do lekarza? I mówi żebyś to zauważyła i doceniła?
No wiem... wolałabyś inny sposób
Ale może on nie umie inaczej?
Ja ci sugeruję więcej luzu i dystansu do siebie i do innych
Potrafisz się z siebie śmiać?
Woził mnie by kontrolować ,czy dobrze zajmuję się dzieckiem, byłam w depresji i jeszcze musiałam się bać awantur, sam się przyznał, że tak było. Za co tu dziękować?
Teraz sobie sama jeżdżę z synem, jestem zdrowa i nie ma kontroli. A jak wiezie, mogę podziękować za wspołpracę.Nie ma też psychiatry która mężowi naopowiadała takich rzeczy o depresji poporodowej, że głowa mała.
Śmieje się z siebie każdego dnia, czasem siebie nienawidzę, tak normalnie jest.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Caliope »

Avys pisze: 10 lip 2021, 14:57 A dlaczego napisałaś „niestety” musiał Cię wozić?
To niestety to od Ciebie, bo wolałabyś żeby Cię nie woził czy to niestety to odnosisz do męża bo uważasz, że on nie chciał.
A jednak woził.
Ja przez to słowo „niestety” odczytuję to jako kompletny brak wdzięczności. On też nie „musiał” tylko mógł……i to robił.
Bo mi powiedział, ze wcale nie chciał mnie wozić, w poście Marylki napisałam dlaczego "musiał ". Teraz jakoś mi zawsze mówi, jedź sobie taksówką, bo ja nie mam czasu i ja sobie sama jadę.
happybean
Posty: 74
Rejestracja: 22 paź 2020, 19:58
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: happybean »

Niech sobie pogada - po co to bierzesz do siebie i robisz dramę?
Czy właśnie z tych przytyków, wytykania błędów, krytyki, wolbrzymiamnia mamy nie robić problemów? Mamy nie mówić że to nas rani?
Powiedzemie pewnie też niewiele zmieni ale przecież wszędzie mówią żeby komunikować swoje stany i uczucia.
happybean
Posty: 74
Rejestracja: 22 paź 2020, 19:58
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: happybean »

Spróbowałam mężowi powiedzieć jakie uczucia wywołują we mnie jego konkretne zachowania. Że się go nawet boje. Oczywiście zostało to totalnie zignorowane i był dalszy monolog jak to on bardzo cierpi bo ja czegoś tam nie robię, czego on akurat by chciał. Chodzi mi po głowie rozpoczęcie Nowenny Rozwiązującej Węzły w tej intencji. Bo jednak gdy czułam się już bardzo źle potem przychodził krótszy lub dłuższy okres spokoju. Kiedyś gdy nie potrafiłam zerwać z niewierzącym chłopakiem, a był to zły związek, balam się i nie umiałam tego zakończyć, idąc z nim na spacerze pomyślałam " Boże, niech się to już skończy" wrocilosmy do domu niby wszystko było ok aż rozmowa potoczyła się tak że on się na mnie o coś wkurzył i wyszedł bez słowa. No i miałam koniec, który za mnie się dokonał. Bóg działa gdy jesteśmy tak słabi i nie potrafimy sobie poradzić.
Wierzę że mi pomoże. Ostatnio trafiłam na takie słowo " Dobry jest Pan dla ufnych, dla duszy, która Go szuka. Dobrze jest czekać* w milczeniu ratunku od Pana."
ODPOWIEDZ