Kryzys

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

sajmon123
Posty: 865
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys

Post autor: sajmon123 » 13 kwie 2021, 17:18

Caliope, a nie mówił Ci ktoś szybciej, że to nie tędy droga? Nie można być na nie bo nie. Jeśli jest myśl, że trzeba kupić nowe to a) albo są zniszczone, b) znudziły się. Trzeba o to walczyć? Jeśli męża stać, ma taką chęć to niech kupi nowe. Nawet jeśli będą dla Ciebie brzydkie to może warto też pochwalić, że kupił takie "oryginalne".

Od paru dni Astro próbuje to powiedzieć w różnych wątkach. Nie walczcie z mężami tym bardziej o takie błahostki. Czasem trzeba się poświęcić dla współmałżonka. Przecież zakup czegoś nowego nie godzi w godność osobistą. Tak samo można coś porobić wspólnie, nawet gdy nie masz na to ochoty, albo zupełnie tego nie lubisz (np obejrzeć mecz, jechać na wycieczkę rowerową, pomóc w garażu itp) . Może mąż w przyszłości się odwdzięczy?

Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys

Post autor: Pavel » 13 kwie 2021, 17:33

sajmon123 pisze:
13 kwie 2021, 17:18
Caliope, a nie mówił Ci ktoś szybciej, że to nie tędy droga? Nie można być na nie bo nie. Jeśli jest myśl, że trzeba kupić nowe to a) albo są zniszczone, b) znudziły się. Trzeba o to walczyć? Jeśli męża stać, ma taką chęć to niech kupi nowe. Nawet jeśli będą dla Ciebie brzydkie to może warto też pochwalić, że kupił takie "oryginalne".

Od paru dni Astro próbuje to powiedzieć w różnych wątkach. Nie walczcie z mężami tym bardziej o takie błahostki. Czasem trzeba się poświęcić dla współmałżonka. Przecież zakup czegoś nowego nie godzi w godność osobistą. Tak samo można coś porobić wspólnie, nawet gdy nie masz na to ochoty, albo zupełnie tego nie lubisz (np obejrzeć mecz, jechać na wycieczkę rowerową, pomóc w garażu itp) . Może mąż w przyszłości się odwdzięczy?
Mi taka wizja jest mimo wszystko nieco odległa, ale może wynika to z nieporozumienia, nieidealnej komunikacji, a może mojego odbioru tego co napisałeś.

Ja się nie chcę „poświęcać”.
Jeśli robię z żoną coś co mnie niespecjalnie kręci, traktuję to nie jako poświęcenie, ale dar z siebie dla niej. Z uszanowaniem własnej wolności, inaczej to nie ma sensu wg mnie.

A co do ustępowania - warto, pod warunkiem zachowania balansu po obu stronach. W innym razie strona notorycznie ustępująca uczy stronę notorycznie wymagającą, że gdy się uprze - osiągnie swój cel.

Aha, Komplementy nieszczere nawet taki dość prosty egzemplarz jak ja rozpoznaje, są przeciwskuteczne. Wg mnie nie warto.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Ruta » 13 kwie 2021, 17:44

Caliope pisze:
13 kwie 2021, 16:46
happybean pisze:
13 kwie 2021, 12:55
Caliope pisze:
12 kwie 2021, 23:10

Nie happybean, stawiamy granice sobie, nie komuś. No bo nie, to jest zwykły foch, nie granice. Nie da się też rozłożyć wszystkiego pół na pół i nie być pokrzywdzonym, stąd nie poświęca się, a daje w darze. Mąż tak dla przykładu nie zajmie się dzieckiem jak ty i tak długo, a możesz wtedy poczuć się wykorzystana. Ciekawi mnie jakbyś postąpiła słysząc od męża "już Cię nie kocham " po poświęceniu, zmienianiu siebie pod niego.
Ja wiem ze mnie on nie kocha wiec w ogole by mnie to nie ruszyło.

Ogolnie zaczełam robić tak że jak nie chce czegoś robić to nie robie. No i mamy sytacje mąż zaproponował zakup talerzy i sztucców. Stwierdził że stare trzeba wyrzucic a ja mowie że nie bede wyrzucać bo można jeszcze uzywac. No i mamy kłotnie że mam koniecznie wyrzucić bo tak i już, padają stwierdzenia że jak nie wyrzuce to nie kupimy nowej, że nie można mieszać, że to jakieś wiejskie zwyczaje ze pokory muszę się nauczyć i że niedobra jestemm itd itp.
To zakrawa o smiesznośc wszystko. Ale postanowiłam iśc ta drogą swoją, że jak nie chce czegoś to nie robię bo mam do tego prawo. Nie muszę się podporzadkowywać jego zdaniu bo on nie jest wyrocznią, i raczej powinnien zaczać szanować moje a nie narzucać i traktować mnie jako podwładnego, głupszego itd.
Nie wiem jakie to przyniesie owooce może zle ale tak wybralam, bo za bardzo sie w tym wszystkim duszę gdzie nawet glupie talerze są dla niego powodem do kłotni.
Ty wiesz, że Ciebie nie kocha, bo tak sądzisz, czy usłyszałaś prosto w oczy?
Twoje postępowanie o którym piszesz przyniesie dobre owoce, zobaczysz niebawem.
Kłótnia o sztućce pokazuje, że mąż szuka rozładowania swoich emocji, u mnie było podobnie . Najlepsza taktyka to być stanowczym, ja mówiłam, że chcę coś zatrzymać, a jeśli to sztućce, to są moje i ja je będę mieć, bo mi się podobają.
Jak czytam o tych potyczkach sztućcowo-talerzowych, to czuję się trochę rozczulona. Ciekawe, że te małżeńskie napięcia kumulują się wokół zastawy stołowej :)
U nas w szczycie takich potyczek, gdy on nowa ustalały się relacje między nami i rozkład sił, poszła kiedyś cała zastawa stołowa. Nie został ani jeden talerz. Ocalała jedynie waza, mamy ją do dziś. To był czas, gdy mąż był w trakcie terapii, w której częściowo współuczestniczyłam i w czasie powrotu męża do życia w abstynencji. I to nie ja dokonałam aktu destrukcji.
Do dziś pamiętam minę terapeuty, gdy dowiedział się, że mój mąż wytłukł wszystkie talerze. Był w takim szoku, że zapytał tylko męża: Ale czemu Pan to zrobił? Przecież tak robią kobiety! Może to głupie, ale mam sentyment do tego wspomnienia. No i reakcja terapeuty bardzo mnie i męża ubawiła, co stało się impulsem do zgody i rozładowało w końcu napięcie między nami.

Myślę, że tych potyczek nie da się tak do końca uniknąć. Ale warto czasem tak trochę dystansu do tego złapać i popatrzeć na siebie, na męża, żonę i na wszystko z humorem. I nie traktować wszystkiego w kategoriach ostatecznych. Nie chodzi o to, myślę, byustąpić - w takiej sytuacji przekonanie siebie do ustępstwa jest mało prawdopodobne, współmałżonka tym bardziej. Ale by na chwilę odpuścić - powiedzieć - dobra, zostawmy na chwilę te sztućce, chodźmy na spacer, póki ładna pogada. Do kłótni wrócimy za godzinę.

Swoją drogą dalszy los wytłuczonych talerzy pokazał bardzo jasno nasze upodobania. Ja wszystko oddaję lub wyrzucam, bo nie lubię mieć dużo, mąż wszystko trzyma, bo wszystko się przyda. Gdy mąż się wyprowadził, i już sporo upłynęło czasu od jego wyprowadzki postanowiłam posprzątać piwnicę. I wśród różnych różności znalazłam dwie torby pełne potłuczonych talerzy. Przeleżały tam ładnych parę lat. Postawiałm na swoim i je wyrzuciałam. Ale najpierw zadzwoniłam do męża zapytać, czy nie chce ich jednak zatrzymać.

happybean
Posty: 74
Rejestracja: 22 paź 2020, 19:58
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: happybean » 13 kwie 2021, 17:48

Ewuryca pisze:
13 kwie 2021, 15:20
sajmon123 pisze:
13 kwie 2021, 14:41
happybean pisze:
13 kwie 2021, 12:55

Ja wiem ze mnie on nie kocha wiec w ogole by mnie to nie ruszyło.

Ogolnie zaczełam robić tak że jak nie chce czegoś robić to nie robie. No i mamy sytacje mąż zaproponował zakup talerzy i sztucców. Stwierdził że stare trzeba wyrzucic a ja mowie że nie bede wyrzucać bo można jeszcze uzywac. No i mamy kłotnie że mam koniecznie wyrzucić bo tak i już, padają stwierdzenia że jak nie wyrzuce to nie kupimy nowej, że nie można mieszać, że to jakieś wiejskie zwyczaje ze pokory muszę się nauczyć i że niedobra jestemm itd itp.
To zakrawa o smiesznośc wszystko. Ale postanowiłam iśc ta drogą swoją, że jak nie chce czegoś to nie robię bo mam do tego prawo. Nie muszę się podporzadkowywać jego zdaniu bo on nie jest wyrocznią, i raczej powinnien zaczać szanować moje a nie narzucać i traktować mnie jako podwładnego, głupszego itd.
Nie wiem jakie to przyniesie owooce może zle ale tak wybralam, bo za bardzo sie w tym wszystkim duszę gdzie nawet glupie talerze są dla niego powodem do kłotni.
Z cały szacunkiem, ale talerze to śmieszny powód do kłótni i chyba nie o takie granice chodzi...

Co do Waszego problemu to też uważam jak Twój mąż, że gdy kupi się nowe to te stare można np komuś oddać, bo raz ze się miesza i godzi to w moje poczucie estetyki, a dwa może to doprowadzić do "zbieractwa i zagracania".
Zgadzam sie z Sajmonem. Granice mają służyć naszej obronie a nie pokazaniu kto tu rządzi. Czy tobie faktycznie chodzilo o talerze, czy po prostu nie chciałas byc po raz kolejny poddana mężowi? Jak dla mnie to mężowi należą się dwa plusy: po pierwsze interesuje sie domem, po drugie sam sie chcial tym zajac a nie zrzucil tego na ciebie. Natomiast granice i obrone postawilabym tam gdzie uderza w twoją godnosc czyli porównywanie cie z innymi kobietami czy obrazanie cie przy tym.
Tak chodziło mi o talerze, nienchce ich wyrzucac wiec nie wiem czemu mam to robić tylko dlatego ze mąż chce. Pozatym , wszystkimi stwierdzeniami, ktore przytoczyłam jak najbardziej naruszał moja godnośc(komentarze o wsi, o tym że normanie ludzi to itd

sajmon123
Posty: 865
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys

Post autor: sajmon123 » 13 kwie 2021, 17:52

Pavle "poświęcenie się" to może złe słowo jeśli chodzi o zakup błachostki. Nie umiem znaleźć innego słowa, mam nadzieję, że ktoś to zrozumie.

Też nie chodzi mi o nieszczery komplement. Skoro mąż wybrał takie a nie inne to mu się podobają. Jest dumny ze swojego zakupu. Sztućce to nie zakup samochodu czy mieszkania, że należałoby się nad tym dłużej zastanowić i razem zdecydować. W życiu trzeba też umieć zachować pewien dystans do wszystkiego. Nikomu korona nie spadnie jeśli zje na fuksjowym talerzu i rzucić komplement nawet żartobliwie, że dzięki takiemu połączeniu ze schabowym, danie wygląda jak z restauracji z gwiazdką Michelin.

Bardziej w mojej wypowiedzi chodziło mi o to by nie szukać dziury w całym i negować wszystko, bo takie ktoś sobie granice postawił. Wydaje mi się że wtedy są one źle postawione, bo tworzą tylko niepotrzebny mur i tworzą konflikty, jeszcze raz podkreślę o błache sprawy. Takie rzeczy się nawarstwiają i tworzą "wojnę". Jeśli mi by ktoś enty zabraniał czegoś tylko dlatego, że nie bo nie, to w końcu bym albo robił na przekór, albo nie robiłbym nic i wyszedłbym na osobę, która nie interesuje się nawet co trzeba kupić do domu. Wiem, że to taka generalizacja, ale nie potrafię inaczej tego opisać.

Rzadko ludzie się tak dobierają, że mają wspólne hobby. Warto zachęcać, interesować się hobby małżonka i od czasu do czasu mu towarzyszyć. Oczywiście jeśli jest to chociaż trochę adekwatne do predyspozycji. Nikt nie będzie na siłę zabierał żony do klatki, by nauczyła się walczyć mieszanymi sztukami walki.

happybean
Posty: 74
Rejestracja: 22 paź 2020, 19:58
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: happybean » 13 kwie 2021, 17:54

sajmon123 pisze:
13 kwie 2021, 17:18
Caliope, a nie mówił Ci ktoś szybciej, że to nie tędy droga? Nie można być na nie bo nie. Jeśli jest myśl, że trzeba kupić nowe to a) albo są zniszczone, b) znudziły się. Trzeba o to walczyć? Jeśli męża stać, ma taką chęć to niech kupi nowe. Nawet jeśli będą dla Ciebie brzydkie to może warto też pochwalić, że kupił takie "oryginalne".

Ale to nie jest "nie bo nie"
Jesli żona chce zostawic stara zastawe z jakis powodów to maz nie ma prawa nakazać wyrzucanie "bo tak". Np Jak mąz lubi stare zniszcozne kapci i lubi w nich chodzić i chce to ma takie prawo, nie można mu nakazywac przestać w nich chodzić. To jest własnie okazanie milosci "ok, wolę mysle inaczej ale Cie kocham i szanuje twoj wybór wiec odpuszczam a nie na sile dąze do przeforsowania swojej racji".

Caliope miłośc okazuje się uczynkami, slowa i to co on mowi malo maja dla mnie znaczenie. Zwlaszcza ze juz nie raz sie przekinalam ze to co mowil nie jest do konca tym co mysli faktycznie, bo raz mowil ze cos jest ok a potem mowil ze wcale nie jest ok.

lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: lustro » 13 kwie 2021, 18:02

Jest takie słowo kompromis.
Podobno to przegrana obu stron...

Tak naprawdę warto z tego kompromisu w życiu korzystać.
Trochę twojego, trochę mojego...stworzmy wspólnie coś dobrego.

A jak ktoś chce się pokłócić, to pretekst się znajdzie. Tylko po co?

Nowe talerze wjeżdżają do domu, stare zostają.
Awaryjnie zawsze sie przydadzą.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Caliope » 13 kwie 2021, 21:17

Dokładnie lustro ma rację, kompromis. Mąż kupuje sztućce, super, talerze, super, dziękuję i mówię ładne, będziemy używać. Ale moje rzeczy np. po babci, ukochana zastawa zostaje, bo mi będzie przykro, mam sentyment do tych rzeczy i nie zamierzam się ich pozbywać. Prosto i miło, bez " nie bo nie" albo wyrzucę, bo muszę to poświęcić żeby nie było kłótni.
Happybean gdyby słowa nie były sprawcze, nie byłoby tyle bólu po ich wypowiedzeniu.

Lawendowa
Posty: 7650
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Lawendowa » 13 kwie 2021, 22:15

sajmon123 pisze:
13 kwie 2021, 17:52
Skoro mąż wybrał takie a nie inne to mu się podobają. Jest dumny ze swojego zakupu. Sztućce to nie zakup samochodu czy mieszkania, że należałoby się nad tym dłużej zastanowić i razem zdecydować. W życiu trzeba też umieć zachować pewien dystans do wszystkiego. Nikomu korona nie spadnie jeśli zje na fuksjowym talerzu i rzucić komplement nawet żartobliwie, że dzięki takiemu połączeniu ze schabowym, danie wygląda jak z restauracji z gwiazdką Michelin.
Ok. Skoro Twoja żona wybrała takie a nie inne alufelgi to jej się podobają. Jest dumna ze swojego zakupu. Alufelgi to nie zakup samochodu czy mieszkania, że należałoby się nad tym dłużej zastanowić i razem zdecydować. W życiu trzeba też umieć zachować pewien dystans do wszystkiego. Nikomu korona nie spadnie jeśli przejedzie się autem z fuksjowymi alusami i rzucić komplement nawet żartobliwie, że dzięki takiemu połączeniu auto wygląda jak z salonu z gwiazdką Michelin. Zamiast alufelgi można wstawić np. portfel w kolorze gołębim, aktówka z góralskim motywem, bagażnik samochodowy na dach w stylowe kwiaty itd. itp

W tych czasach wystarczy:
- wybrać RAZEM z katalogu,
- zamówić WSPÓLNIE w sklepie on-line
- zrobić zdjęcie i wysłać z pytaniem (czy takie się podobają?)
Możliwości są nieograniczone. Trzeba chęci do kompromisu z obu stron.
lustro pisze:
13 kwie 2021, 18:02
Nowe talerze wjeżdżają do domu, stare zostają.
Awaryjnie zawsze sie przydadzą.
W punkt. Okazji może być niemało - imieniny, urodziny maluszka, spotkania rodzinne czy ze znajomymi.
Dziecko na czymś uczy się jeść, a bezstratnie to się nie odbywa :lol:
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."

Astro
Posty: 1193
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys

Post autor: Astro » 13 kwie 2021, 23:19

Macie rację dziewczyny powinno to mężowi heppybaen byc obojętne i nie powinien w tych sprawach zajmować głosu , interesować się , a tym bardziej decydowac .

Z jednym się zgodzę uwagi twojego męża o wsi itd .
Uderzające w ciebie lekko mówiąc nie na miejscu .
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Ruta » 14 kwie 2021, 1:06

Tak sobie myślę jeszcze, że te kłótnie, szczególnie w pierwszych latach małżeństwa mogą się brać z takiego przekonania, że tak jak było u mnie w domu jest normalnie i wszyscy tak robią, a skoro ktoś robi inaczej, no to robi źle. I trzeba mu wyjasnić, żeby już wiedział - żeby wiedział, jak robi się normalnie.

Na kursie przedmałżeńskim mieliśmy księdza, który nas na to uwarażliwiał - i odczulał nas na te własne przekonania - że jednak zostawi ojca i matke swoją - i zaszczepiał w nas otwartośc na tworzenie nowych zwyczajów, które będa sprawdzać się dla nas, zamiast utartego trwania w tym co znamy. Gdy opowiadał nam o tym o co mogą kócić się małżonkowie - śmialismy się do rozpuku, ale też z takim niedowierzaniem - no bo to niemożliwe, żeby dwoje dorosłych ludzi się o takie rzeczy kłóciło.

A potem przyszły pierwsze święta. Gdyby nie to, co nam wbito na kursie do głowy, pokócilibysmy się przy pierwszej rozmowie, w której zaczęliśmy je planować. Okazało się, że w naszych domach różnica w organizacji świąt była tak duża, że równie dobrze mogłabym mieć męża Hindusa, a mąż żonę Japonkę. Jak tu organizować Boże Narodzenie z kimś z obcej kultury, kto nigdy nie obchodził tego święta jak należy? No i przecież do sałatki jarzynowej nie dodaje się pora! Jak to będzie smakować!

Bardzo pomogła nam taka myśl - że zderzenie się z tą innością i nową kulturą rodzinną, może nam pomóc krytycznie spojrzeć na to co wzięlismy z własnej rodziny pochodzenia i potraktować trochę jak market, wybrać co się nam podoba, potem jeszcze zmiksować z tym co podoba się współmałżonkowi i jeszcze wprowadzić własne pomysły. I żeby niczego nie traktować jako pewnika. Czyli zamiast krzycześ na męża: Ale nie da się zrobić świąt, jeśli wszystko nie będzie wysprzątane od góry dołu! - zapytać się siebie: Czy naprawdę nie da się zrobić świąt, jeśli wszystko nie będzie wysprzątane od góry do dołu? Czy naprawdę trzeba wyrzucać starą zastawę, gdy kupiło się nową?

Warto też byśmy zwracali uwagę na krytykę naszych rodziców wobec małżonki czy małżonka - szczególnie jeśli krytyka ta budziłaby w nas uczucie zawstydzenia. Pojawiające się wtedy uczucie wstydu to często znak manipulacji rodzica, który próbuje utrzymać lojalnośc dziecka wobec wartości i zasad rodzinnych. W stylu: Ta twoja żona chodzi w jakiejś takiej kurtce, nie wypada przecież, głupio nam było przed sąsiadami. Zamiast zacząć przekonywać żonę do zakupu płaszcza zmiast kurtki (bo płaszcz rodzice na pewno zaaprobują), lepiej spojrzeć się w siebie i zobaczyc, jak to jest, że dopóki mama mi o tym nie powiedziała, to nawet tej kurtki nie dostrzegałem.

Jakby mój mąż tak nagle zajął się zastawą, i jeszcze się domagał wyrzucenia naszej, to bym się tak dyskretnie przyjrzała, czy czasem mama mojego męża nie miała jakiś uwag do tej zastawy z której dotąd korzystaliśmy. Myślę, że niewielu mężczyzn zajmuje się zastawami, chć większość mogłaby nabrać jakiś podejrzeń, gdyby dania zaczęły się pojawiać na drewnianych deskach, lub gazetach. Ale nie wiem, czy każden jeden od razu by dostrzegł różnicę.

Nie ma sensu walczyć z teściową, bo to bitwa z góry przegrana. Zdanie zaczynące się od słów: "bo twoja mama" lub "bo słuchasz mamy" - to murowane miesiące ochłodzenia realacji w małżeństwie. Czasem lata. Trzeba wiele mądrości, jeśli teściowa próbuje stać się stroną w małżeństwie syna lub córki i to jeszcze nalepiej zajmując centralną pozycję.

happybean
Posty: 74
Rejestracja: 22 paź 2020, 19:58
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: happybean » 14 kwie 2021, 9:18

Ruta pisze:
14 kwie 2021, 1:06


Jakby mój mąż tak nagle zajął się zastawą, i jeszcze się domagał wyrzucenia naszej, to bym się tak dyskretnie przyjrzała, czy czasem mama mojego męża nie miała jakiś uwag do tej zastawy z której dotąd korzystaliśmy. Myślę, że niewielu mężczyzn zajmuje się zastawami, chć większość mogłaby nabrać jakiś podejrzeń, gdyby dania zaczęły się pojawiać na drewnianych deskach, lub gazetach. Ale nie wiem, czy każden jeden od razu by dostrzegł różnicę.

Nie ma sensu walczyć z teściową, bo to bitwa z góry przegrana. Zdanie zaczynące się od słów: "bo twoja mama" lub "bo słuchasz mamy" - to murowane miesiące ochłodzenia realacji w małżeństwie. Czasem lata. Trzeba wiele mądrości, jeśli teściowa próbuje stać się stroną w małżeństwie syna lub córki i to jeszcze nalepiej zajmując centralną pozycję.
Có problem.z tesciowa naszego małzenstwa nie dotyczy, ona ma swoje zycie, i sie w nasze nie wtrąca.
A męzczyzni sa rózni, mój maż nie zajmuje sie typowo meskimi rzeczami wiec zajmuje sie tez zastawa. Interesują go samochody ale tylko pod wzgledem komfortu jazdy mechanika i nic z tych rzeczy już nie.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Caliope » 14 kwie 2021, 12:07

Astro pisze:
13 kwie 2021, 23:19
Macie rację dziewczyny powinno to mężowi heppybaen byc obojętne i nie powinien w tych sprawach zajmować głosu , interesować się , a tym bardziej decydowac .

Z jednym się zgodzę uwagi twojego męża o wsi itd .
Uderzające w ciebie lekko mówiąc nie na miejscu .
Ja uważam że nie musi być mu obojętne, ale fajnie jakby szanował wybór żony i właśnie poszedł na kompromis, bez kłótni. Ale wiadomo , że jak ktoś jak mój mąż nie idzie na kompromis tylko wymusza swoją wolę, to ja będę pomimo wszystko dążyć do tego kompromisu i będę się kłócić, bo jestem na równi z mężem, a nie uległa i gorsza.

Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys

Post autor: Pavel » 14 kwie 2021, 12:35

Caliope pisze:
14 kwie 2021, 12:07
Astro pisze:
13 kwie 2021, 23:19
Macie rację dziewczyny powinno to mężowi heppybaen byc obojętne i nie powinien w tych sprawach zajmować głosu , interesować się , a tym bardziej decydowac .

Z jednym się zgodzę uwagi twojego męża o wsi itd .
Uderzające w ciebie lekko mówiąc nie na miejscu .
Ja uważam że nie musi być mu obojętne, ale fajnie jakby szanował wybór żony i właśnie poszedł na kompromis, bez kłótni. Ale wiadomo , że jak ktoś jak mój mąż nie idzie na kompromis tylko wymusza swoją wolę, to ja będę pomimo wszystko dążyć do tego kompromisu i będę się kłócić, bo jestem na równi z mężem, a nie uległa i gorsza.
Zgdzam się, podkreślając tylko, że powinno to działać w obie strony i przy zachowaniu balansu.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk

Astro
Posty: 1193
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys

Post autor: Astro » 14 kwie 2021, 12:51

Caliope pisze:
14 kwie 2021, 12:07
Astro pisze:
13 kwie 2021, 23:19
Macie rację dziewczyny powinno to mężowi heppybaen byc obojętne i nie powinien w tych sprawach zajmować głosu , interesować się , a tym bardziej decydowac .

Z jednym się zgodzę uwagi twojego męża o wsi itd .
Uderzające w ciebie lekko mówiąc nie na miejscu .
Ja uważam że nie musi być mu obojętne, ale fajnie jakby szanował wybór żony i właśnie poszedł na kompromis, bez kłótni. Ale wiadomo , że jak ktoś jak mój mąż nie idzie na kompromis tylko wymusza swoją wolę, to ja będę pomimo wszystko dążyć do tego kompromisu i będę się kłócić, bo jestem na równi z mężem, a nie uległa i gorsza.
Pytanie czy ,zona szanuje jego wybor?
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 29 gości