Kryzys

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

happybean
Posty: 74
Rejestracja: 22 paź 2020, 19:58
Płeć: Kobieta

Kryzys

Post autor: happybean » 14 lut 2021, 22:31

Od 2 lat jestem w małżeństwie, które od poczatku nie byłi zbyt udane.
Mąż wzioł ze mną ślub z zamiarem znienuania mnie na "lepsze", więc od tych 2 lat stawia różne wymagania czy to zmiany wyglądu czy mojego zachowania, cech charakteru ( jestem małomówna) oczywiście dla mijego dobra jak przeciez twierdzi. Wieć tak staram się te różne oczekiwania spełnić ale jak cos spełnie i on twierdzi że jest zadowolimony to po jakimś czasie znów się pojawia coś kolejnego i nie ma w tym wszystkim końca. obecnie jestem w 9 msc ciązy ale głownie to na czym mój mąż sie skupia od wielu miesięcy to rzeczy ktorw mi wylicza ze mam po ciąży zmienić w swoim wyglądzie bo jak twierdzi tylki to go jeszcze trzyma ze nie popadł w depresje.
Czasem mam już dość tych wynagań i wywiazuja się kłótnue bo mowie mu że skoro mu tak wszystko we mnie przeszkadza to pi co ze mna sie zenił no i slysze ze nie sadził ze normalba kobieta nie bedzie chciala sie znienic dla niego. Bo on musi dbać o mój rozwój.
Czasem uzywa jakis epitetow w moja strone, porownuje do innych kobiet co sprawia mi przykrość, jak mowie ze mnie to rani to slysze ze zemna sie inaczej nie da
Czasem ta frustracja, którą ma z mijego powodu przybiera to forme biernej agresji z jego strony np raz stłukłam słoik niechcacy i z racji zaawansowanej ciąży nie mogłam tego posprzątać, wiec musial on no i ile się musialam nasluchać, jakiej to mu pracy narobilam, jaki to on zmecziby, jaka jestem niezdarna itd itp.
Czy jest jakikolwiek ratunek dla nas?

Al la
Posty: 2654
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Al la » 15 lut 2021, 12:21

Witaj, Elwira, na naszym forum.

Padło w Twoim poście słowo <rozwój>.
Bardzo dobrze, że o tym rozmawiacie, bo to bardzo ważne w życiu każdego człowieka.
Bowiem nie da się zmienić drugiej osoby, można mieć na nią wpływ, ale zmiany zaczyna się od siebie.

Proponuję Ci zapoznanie się ze stroną pomocową naszej wspólnoty http://sychar.org/pomoc/, gdzie znajdziesz konferencje z rekolekcji sycharowskich, a także listę lektur viewtopic.php?f=10&t=383, które pomogą Tobie w Twoim osobistym rozwoju.
Przede wszystkim poprzez zdobycie wiedzy pomocnej do ogarnięcia rzeczywistości, w której się znajdujesz.

Jesteś na forum katolickim, jak z Twoją relacją do Boga?

Pozdrawiam Cię i życzę dużo siły w tak trudnym dla Ciebie czasie.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Caliope » 15 lut 2021, 13:46

Witaj. Ja uważam, że nie o taki rozwój chodzi, ten prawdziwy powinien wyjść bez przymusu i z wzajemnym wsparciem. Twój mąż lub ty jesteście z rodzin dysfunkcyjnych? Jak wygląda wasza relacja intymna? mi to wygląda na oglądanie stron dla panów, stąd może być presja na wygląd.
Zmieniamy się dla siebie, nie dla kogoś, tu potrzebne są granice, nie sądzę by twój mąż był adonisem, a dla Ciebie on się nie zmieni. Nie ważne czy przytyłaś bardzo w ciąży, czy nie ,zawsze można zrzucić, poza tym to twoje ciało i ty decydujesz.

happybean
Posty: 74
Rejestracja: 22 paź 2020, 19:58
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: happybean » 15 lut 2021, 17:13

Caliope pisze:
15 lut 2021, 13:46
Witaj. Ja uważam, że nie o taki rozwój chodzi, ten prawdziwy powinien wyjść bez przymusu i z wzajemnym wsparciem. Twój mąż lub ty jesteście z rodzin dysfunkcyjnych? Jak wygląda wasza relacja intymna? mi to wygląda na oglądanie stron dla panów, stąd może być presja na wygląd.
Zmieniamy się dla siebie, nie dla kogoś, tu potrzebne są granice, nie sądzę by twój mąż był adonisem, a dla Ciebie on się nie zmieni. Nie ważne czy przytyłaś bardzo w ciąży, czy nie ,zawsze można zrzucić, poza tym to twoje ciało i ty decydujesz.
Mąz mi sie podoba wizulanie, dba tez o siebie trzeba przyznać. Jest tez spory motorem naszego małżenstwa dużo rzeczy wymyśla, planuje wyjazdy, wycieczki a to ze coś można do domu kupić.
A kobiety zadbane podobały mu sie zawsze ale wiekszość z tych ktore można poznać maja dośc upadła morlaność, ja byłam dobra i on to wiedział wiec wymyslił sobie że latwiej mu bedzie zmienić mnie na wygląd makijaż, ubranie itd niż taką "modnistke" nawrócić na wiarę.

Mam tylko żal że przed ślubem nie naciakał na te zmiany aż tka jak teraz, mogł powiedziec ze mu na tym bardzo zależy, a ja muslalam ze on mnie akceptuje a okazało się ze mial w planach jednak zmiany.
Nie wiem moze on i chce dobrze, bo ja nigdy nie przywiazywalam wagi do wygladu, a jednak ja poszlam do kosmetyczki/fryzjera na ślub czy jakas impreze to wyglądalam jednak bardzo dobrze. Ale ze mnie taki typ szarej myszki zawsze był. Moja mama tez sie nigdy nie malowala wiec nie pokazala mi tego a czesto nawet mowila ze dziewczyny ktore sie tak stroja/maluja to damulki i modnisie. Wiec pewnie chcac nie chcac nasiaklam takim mysleniem ze to cos zlego i niepotrzebnego. A teraz prawke kazda kobieta jest wymalowana i wystrojona.

Nie jestesmy z rodzin dysfunkcyjnych aczkowiek z zupelnie roznych, jego rodzice aa dosc zamozni wiec on zawsze mial to co sobie zamazyl, nie musial ani na nic czekac ani zaapracowywac bo rodzice go dosc rozpieszczali.
Moi zyli raczej skromnie, jak cos chcialam kupic to nieraz wiele mieaiecy skladla, np pieniadze za pomoc babci w sprzataniu itd
Wiec tu tez zupelnie inne swiaty. Chociaz tutaj nie mamy spiec w kwesti finansow.

Oboje jestesmy wierzacy i chcemy zyc zgodnie z przykazaniami, maz nie oglada stron dla panow gdyz wie ze to grzech ciezki i nie chce tym ranic Boga, obecna ciaza jest zagrozona wiec intymnosci nie ma od wielu miesiecy. Ale maz to rozumie bo tak poprostu czasem bywa.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Caliope » 15 lut 2021, 18:53

Z jednej strony wygląd nie powinien być wyznacznikiem miłości małżonków, bo liczy się to co w środku. Ale jest też inna strona, wyciągnięcie swojej własnej kobiecości. Ja bym skorzystała z tego ,że mogę kupić ubrania, iść do fryzjera, poszłabym do stylistki, nauczyła się malować, ale dla siebie samej, właśnie by być taką super babką, damą z klasą. Mama nawkładała ci do głowy sporo niedobrych wzorców, masz niską samoocenę, a mąż ci nic nie ułatwia. Pomyśl czy takie zmiany są dla Ciebie akceptowalne, bo każdy jest inny, być może potrzebujesz terapii, by uwierzyć w siebie . Ja lubię ładnie się ubrać, malować, czuć się dobrze ze sobą.

Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys

Post autor: Pavel » 15 lut 2021, 19:24

Witaj na forum Elwira.
Jak to się dziwnie w życiu składa, dlatego ponoć o gustach się nie dyskutuje - ja nie lubię jak się żona maluje. Szcześliwie nie robi tego zbyt często, zwłaszcza teraz jak dzieci zabierają tyle czasu. To nie zazdrość z mojej strony, zaborczość czy coś temu podobnego. Po prostu lubię naturalność i żona mi się podoba zdecydowanie najbardziej „bez dodatków”.
Niestety, pewne wzorce tak nachalnie były propagowane, że przeniknęły do powszechnej świadomości i to one kształtują ludzkie postrzeganie.

W twoich wpisach zwróciło moją uwagę kilka rzeczy:
Pierwsza, to coś co już padło powyżej - rodziny pierwotne. Czyli czy były dysfunkcyjne, oraz jakie wzorce funkcjonowania rodziny wynieśliście z domów.
No i przejdę do kolejnych, wg mnie dających nadzieję. Nie mam bowiem wątpliwości, bazując na twoich postach, że opisane przez ciebie sprawy, wymagania męża są niewłaściwe.
Pewne twoje zachowania na bank również. Ile? Tego się możesz dowiedzieć z lektur i konferencji polecanych na forum. Twój mąż także.
Piszesz, że jest wierzący, to daje nadzieje, że treści zgodne z nauczaniem kościoła nie będą działały na niego jak woda swięcona na diabła.
Może więc warto zaproponować mu wspólne oglądanie/słuchanie konferencji?

Mi one (oraz książki) pomogły wymienić bazę danych, wiedza zaczerpnięta okazała się niesamowicie cenna.

Poza tym, warto teraz nie myśleć za dużo o przyszłości i skupić na maleństwie. Na tym trudnym ale i cudownym czasie.

Poza tym fajnie, że szukasz rozwiązań.
Fajnie też, że potrafisz wymienić sama z siebie dobre cechy męża :)

Nie mamy Bezpośredniego wpływu na Innych, również na współmałżonka. Mamy natomiast na siebie.
Moje doświadczenie mówi, że pod wpływem własnych zmian może zmienić się i otoczenie.
A już na pewno zmienia się Nasze postrzeganie tego otoczenia ;)
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk

happybean
Posty: 74
Rejestracja: 22 paź 2020, 19:58
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: happybean » 15 lut 2021, 19:34

Caliope pisze:
15 lut 2021, 18:53
Z jednej strony wygląd nie powinien być wyznacznikiem miłości małżonków, bo liczy się to co w środku. Ale jest też inna strona, wyciągnięcie swojej własnej kobiecości. Ja bym skorzystała z tego ,że mogę kupić ubrania, iść do fryzjera, poszłabym do stylistki, nauczyła się malować, ale dla siebie samej, właśnie by być taką super babką, damą z klasą. Mama nawkładała ci do głowy sporo niedobrych wzorców, masz niską samoocenę, a mąż ci nic nie ułatwia. Pomyśl czy takie zmiany są dla Ciebie akceptowalne, bo każdy jest inny, być może potrzebujesz terapii, by uwierzyć w siebie . Ja lubię ładnie się ubrać, malować, czuć się dobrze ze sobą.
No zaraz rodzi sie dziecko wiec na terapie brak szans.
Faktem jest ze moje myslenie jest raczej bledne, zmiany sa na tyle akceptowalne ze jestem w stanie jakiś niewyzywajacy makijaz stosowac ale czy mu to wystarczy tego nie wiem. Bo juz w tym temacie byly rozne kompromisy ze malowalam sie tylko w weekendy, i malowalam tylko oczy czyli cienie, kreska i tusz, do tego krecilam wlosy.
Na codzien chodzilam zwyczajnie ubrana.
No ale twierdzil ze mu to wystarcza, potem ciąza i stwierdzil zebym sie nie malowala bo mi ciezko w tej ciazy i on narazie rezygnuje. Wiec ok. No i w 7 msc trafilam do szpitala gdzie okolo 8 dni byl sam. Jak wrocilam to sie zaczol temat tego makijazu ze to co bylo wcale mu nie wystarcza ze musze malowac sie z podkladem i w ogole, i zeby z 2 razy to najlepiej 3, zebym moze kolor wlosow zmienila na blond czy jakiś itd no i moja reakcja byla taka ze jest skupuony na sobie zamiaat myslec o dziecku to zajmuje sie pierdolami. Poproatu chyba uswiadomił sobie ze mam juz 32 lata i zaraz moja uroda przeminie a potem juz zaden makijaz nie pomoze.
Kilka klotni o to wybuchlo bo strasznie wiercil mi dziure w brzuchu ze koniecznie musze sie malować, no wiec sie zgodzilam, ze po ciazy pologu bede sie malowac bardziej, potem zaczol na mnie tez wymuszac do czytania jakis blogow modowych, makijazy itd a ja sie bronilam bo tak naprawde mnie to nie interesuje i nie zaczne sie na tym skupiac bo taka juz jestem, wiec znow jakiea klotnke w ktorych byl bardzo niemily dla mnie.
No wiec ogolnie nie bardzo sie dobralismy pod tym wzgkedem, gdyz nie bierze sie slubu z kims po to zeby go zmieniac.
A mam wrazenie ze za jedna zachcianka na ktora sie zgodze i tak bedzie szla kolejna i nie bedzie temu końca.

happybean
Posty: 74
Rejestracja: 22 paź 2020, 19:58
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: happybean » 15 lut 2021, 19:48

Pavel pisze:
15 lut 2021, 19:24
Witaj na forum Elwira.
Jak to się dziwnie w życiu składa, dlatego ponoć o gustach się nie dyskutuje - ja nie lubię jak się żona maluje. Szcześliwie nie robi tego zbyt często, zwłaszcza teraz jak dzieci zabierają tyle czasu. To nie zazdrość z mojej strony, zaborczość czy coś temu podobnego. Po prostu lubię naturalność i żona mi się podoba zdecydowanie najbardziej „bez dodatków”.
Niestety, pewne wzorce tak nachalnie były propagowane, że przeniknęły do powszechnej świadomości i to one kształtują ludzkie postrzeganie.

W twoich wpisach zwróciło moją uwagę kilka rzeczy:
Pierwsza, to coś co już padło powyżej - rodziny pierwotne. Czyli czy były dysfunkcyjne, oraz jakie wzorce funkcjonowania rodziny wynieśliście z domów.
No i przejdę do kolejnych, wg mnie dających nadzieję. Nie mam bowiem wątpliwości, bazując na twoich postach, że opisane przez ciebie sprawy, wymagania męża są niewłaściwe.
Pewne twoje zachowania na bank również. Ile? Tego się możesz dowiedzieć z lektur i konferencji polecanych na forum. Twój mąż także.
Piszesz, że jest wierzący, to daje nadzieje, że treści zgodne z nauczaniem kościoła nie będą działały na niego jak woda swięcona na diabła.
Może więc warto zaproponować mu wspólne oglądanie/słuchanie konferencji?

Mi one (oraz książki) pomogły wymienić bazę danych, wiedza zaczerpnięta okazała się niesamowicie cenna.

Poza tym, warto teraz nie myśleć za dużo o przyszłości i skupić na maleństwie. Na tym trudnym ale i cudownym czasie.

Poza tym fajnie, że szukasz rozwiązań.
Fajnie też, że potrafisz wymienić sama z siebie dobre cechy męża :)

Nie mamy Bezpośredniego wpływu na Innych, również na współmałżonka. Mamy natomiast na siebie.
Moje doświadczenie mówi, że pod wpływem własnych zmian może zmienić się i otoczenie.
A już na pewno zmienia się Nasze postrzeganie tego otoczenia ;)
O widzisz mąż mowi ze jak komuś sie ktoś nieumalowany podoba to wg niego taka osoba nie ma poczucia estetyki. No ale musze mu tez przyznać rację ze bez makijazu wygladam gorzej niż z. Tylko ja poprstu sie źle w tym czuje. Bo nie lubię zwracać na siebie uwagi.
Gdyby Twoja żona jedna lubila się malować i robila to codziennie starałbys się to zaakceptować czy raczej na sile zmieniać?
Mąż teraz w ciązy bardzo duzo pomaga w domu, robi zakupy, wozi mnie po lekarzach, stara sie byc dobry. To tez staram się doceniać.

Czasamy sluchamy religijnych konferencji, czy rozmawiamy o wierze choć nie dosc czesto jak bym chciala. On wierzy ale nie jest tak "zanurzony" w Bogu, że wszystko odnosi do Niego. Wiara troche oparta na lęku, bo jak sie bał koronowirusa czy innych chorób to zaraz robił rachunek sumienia i szedł do spowkedzi. A jak ryzyko mineło to już troche zapominał.
Ale ogólnke atara sie trzymac wiary, i chodzi do spowiedzi i na Msze sw. Sam bo ja teraz nie mogę.
Co do wygladu to jakoś minimalnie go rozumiem, bo on akurat dba o siebie zawsze ladnie uczesany, ubrany wypachniony itd a kiedyś bylam w związku z chłopakiem gdzie on nie dbał o siebie, chodził ciagle w tych samych spodniach, buty miał obdrpane i mu to nje przeaszkadzało albo raz założył koszule z dziura na rekawie na nasze spotkanje. Wlosów nie ukladał w żaden sposób. No i przyznam że też mi to wszystko troche jednak przeszkadzało.
Dlatego staram sie zrozumieć punkt widzenia męża i troche zmienić.
A nie oponować bo to też do niczego nie doprowadzi.

Melisa
Posty: 70
Rejestracja: 12 sty 2021, 21:54
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Melisa » 15 lut 2021, 20:03

Sacrebleu!- zaklął szpetnie po francusku Książę Pan, a ja wraz z nim. A cóż to za Pigmalion od siedmiu boleści Ci się trafił?!
Będzie Cię lepił według swojego wyobrażenia? A niech sobie pracownię garncarską otworzy i wtedy lepi ile wlezie! :lol:
Ulżyłam sobie, a teraz do rzeczy.
Czy mąż uzależnia swoje bycie z Tobą od tego czy się zmienisz? Jeśli czujesz, że te zmiany, których oczekuje mąż, są DLA CIEBIE dobre to się zmieniaj. Ale nie wyobrażam sobie, żeby zaakceptować sytuację, że te zmiany mają być warunkiem, że on w ogóle z Tobą będzie. Zmieniaj się żeby być lepsza, ale nie po to, żeby go przy sobie zatrzymać.
Czy Ty widzisz jakieś obszary "do poprawy" u męża. Jeśli tak, to czy on o tym wie i czy równie skwapliwie zmienia w sobie to co się Tobie nie podoba?

Co do zmian wyglądu to raczej mało prawdopodobne zrobić wampa z szarej myszki. Z resztą po co, przecież nie będziesz czuć się dobrze w nie swojej skórze. Natomiast generalnie dbałość o wygląd jest jak najbardziej wskazana czyli zawsze umyte i zadbane włosy, czyste i wyprasowane ubranie także w domu, delikatny makijaż na wyjście.

I ma takie nieodparte wrażenie, że masz problem z zaniżonym poczuciem własnej wartości.
Tymczasem tuż "za rogiem" czeka okoliczność, która tę wartość może bardzo wzmocnić.
Niedługo urodzisz dziecko i dla niego przez kilka najbliższych lat będziesz CAŁYM ŚWIATEM. Czy może by coś ważniejszego? Czy jest coś co potwierdza bardziej Twoją wartość jak bycie dla innego człowieka całym światem? Nieważne, chuda czy gruba, milcząca czy gadatliwa, Twoje dziecko będzie Cię kochało bezwarunkowo. Twoje zadanie, to być dla niego najlepszą mamą.
Aniołom swoim każe cię pilnować, Gdziekolwiek stąpisz, którzy cię piastować Na ręku będą, abyś idąc drogą Na ostry krzemień nie ugodził nogą.
J.Kochanowski, Psałterz Dawidów

Bławatek
Posty: 1611
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Bławatek » 15 lut 2021, 20:36

Witaj,

Ja też jestem osobą skromną, nie lubię się rzucać w oczy ubiorem, malować się nie lubię bo i specjalnie nie umiem, a do tego mam często alergie na różne kremy i kosmetyki więc rzadko eksperymentuję. Mój mąż w sumie nie lubił nigdy jak się chciałam pomalować, wolał mnie naturalną. Niestety jak odszedł to zaczął mi wypominać, że mam nie takie włosy, nie tak się ubieram jak lubi, że się nie maluje a jednak by chciał itd.

Też mu kiedyś zwracałam uwagę, że się czasami nieodpowiednio do okoliczności ubrał, więc możliwe, że się teraz odgryza.

Jeśli macie możliwości finansowe i mąż cię zachęca to skorzystaj - po porodzie wybierzcie się na zakupy, poprzymierzaj ubrania, które się jemu będą podobały i może trafisz na coś w czym się będziesz dobrze czuła. Dla mnie takie zakupy ciuchowe były lekarstwem na rozpacz po odejściu męża. Super ubrać się w ładne ciuszki, poczuć się ładnie i kobieco - można przez to w sobie wzniecić trochę więcej pewności siebie. Jednakże ubieranie się w ciuchy w których się źle czujemy takiego efektu nie przyniosą.

Na pewno warto porozmawiać z mężem, że takie wpływanie na drugiego człowieka nie jest dobre. Zapytaj go jakby się czuł w Twojej sytuacji, gdyby to on pod Twoje dyktando musiał się zmieniać.

Sarah
Posty: 372
Rejestracja: 01 maja 2020, 13:46
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Sarah » 15 lut 2021, 20:43

elwira pisze:
14 lut 2021, 22:31
Mąż wzioł ze mną ślub z zamiarem znienuania mnie na "lepsze", więc od tych 2 lat stawia różne wymagania czy to zmiany wyglądu czy mojego zachowania, cech charakteru ( jestem małomówna) oczywiście dla mijego dobra
elwira pisze:
14 lut 2021, 22:31
głownie to na czym mój mąż sie skupia od wielu miesięcy to rzeczy ktorw mi wylicza ze mam po ciąży zmienić w swoim wyglądzie bo jak twierdzi tylki to go jeszcze trzyma ze nie popadł w depresje.
elwira pisze:
14 lut 2021, 22:31
Czasem uzywa jakis epitetow w moja strone, porownuje do innych kobiet co sprawia mi przykrość,
"Pachnie" to wręcz przemocą. Czyżby ożenił się z "szarą myszką" licząc na to, że ulepi z niej swój ideał? Rzeczywiście - Pigmalion od siedmiu boleści. Gdzie w tym wszystkim Ty? Rozumiem, że jesteś zadbana, nie chodzisz w nieświeżych czy podartych ubraniach i odrapanych butach, z tłustymi włosami? Nie daj się, bo za chwilę mąż może od Ciebie wymagać operacji plastycznych. Kojarzy mi się to z bardzo popularnym 20 - 30 lat temu aktorem, który ożenił się potem z młodą dziewczyną. Teraz ta kobieta po licznych zabiegach zupełnie nie przypomina siebie z młodości, za to niedawno wspominała o depresji.
"Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje". Ks. Jan Kaczkowski

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Caliope » 15 lut 2021, 21:03

I jeszcze rzecz najważniejsza, bo jesteśmy na forum katolickim. Bóg kocha nas takimi jakimi jesteśmy, nie ocenia wyglądu, a czystość duszy. Zmiany są dla nas, nie dla innych ludzi, oni mogą nas akceptować takimi jakimi jesteśmy i też nie muszą. Pokochanie siebie ,kobiety w sobie, pozwala postawić granice. Granice sobie, czy ja chcę za wszelką cenę sprostać czyimś oczekiwaniom, czy chcę pozostać sobą, piękną jak ja chcę na zewnątrz i wewnątrz.

Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys

Post autor: Pavel » 15 lut 2021, 23:24

Caliope pisze:
15 lut 2021, 21:03
I jeszcze rzecz najważniejsza, bo jesteśmy na forum katolickim. Bóg kocha nas takimi jakimi jesteśmy, nie ocenia wyglądu, a czystość duszy. Zmiany są dla nas, nie dla innych ludzi, oni mogą nas akceptować takimi jakimi jesteśmy i też nie muszą. Pokochanie siebie ,kobiety w sobie, pozwala postawić granice. Granice sobie, czy ja chcę za wszelką cenę sprostać czyimś oczekiwaniom, czy chcę pozostać sobą, piękną jak ja chcę na zewnątrz i wewnątrz.
Podpisuje się pod tym wszystkimi kończynami :)
elwira pisze: O widzisz mąż mowi ze jak komuś sie ktoś nieumalowany podoba to wg niego taka osoba nie ma poczucia estetyki. No ale musze mu tez przyznać rację ze bez makijazu wygladam gorzej niż z. Tylko ja poprstu sie źle w tym czuje. Bo nie lubię zwracać na siebie uwagi.
Gdyby Twoja żona jedna lubila się malować i robila to codziennie starałbys się to zaakceptować czy raczej na sile zmieniać?
To nie ma wg mnie nic (lub niewiele) wspólnego z poczuciem estetyki.
To raczej kwestia wzorca piękna, akceptacji drugiej osoby JAKĄ JĄ PAN BÓG STWORZYŁ.
Mi się podoba moja żona, a nie maska którą może sobie ewentualnie namalować na twarzy ;)

Poza tym, uroda zewnętrzna o ile istotna jako „wabik”(w rożnych kulturach jest czasem skrajnie różny ten „ideał piękna”), jest niespecjalnie od nas zależna. Piękno wewnętrze już tak :)
No i przemija nieubłaganie.
Nie wyglądasz bez makijażu gorzej, tylko inaczej :)

A moja żona...może się (i zawsze odkąd ją poznałem mogła) malować ile tylko zapragnie.
To nie moja sprawa. Jej ciało, jej wybór (bez podtekstów wiadomo w jakim kierunku). Jej wolność.
Ja tylko dałem jej jasno do zrozumienia, że jak dla mnie, to może się wcale nie malować, nawet lepiej, bo taka jaka jest w rzeczywistości mi się podoba bardziej.
Żona miała kiedyś z tymi moimi opiniami duży problem, ale wynikał on z domu pierwotnego - jej ojciec był chorobliwie zazdrosny i zabraniał się malować jej mamie. Lata zajęło zanim zrozumiała, że nie jestem jej tatą i nie kierują mną podobne intencje 😂
Poza tym wbrew temu co słyszała za każdym razem podkreślałem, że ja tylko wyrażam swoją opinię, a co zrobi - jej sprawa.
Bowiem zmienianie jej pod swoje wyobrażenie byłoby krzywdzeniem siebie i jej.
Co nie znaczy, że w innych obszarach nigdy nie próbowałem tego robić, znikąd się kryzys nie wziął.

Rozumiem, że malowanie się, strojenie to nie tylko kwestia propagowanych wzorców, to też natura kobiety. I nie buntuję się, nie walczę z tym. Sam też lubię dobrze wyglądać (na moje skromne możliwości ;)).

Mam natomiast takie spostrzeżenie, że nadmierne przywiązywanie wagi do wyglądu zewnetrznego wynika zazwyczaj z problemów wewnętrznych (np. brak akceptacji, poczucia własnej wartości, kompleksy, zbytnie liczenie się z opinią ludzi itd.).

Ciężko mi niektóre znajome (!!!) poznać bez makijażu, to wg mnie nie jest dobre.

Już po kryzysie dowiedziałem się np. od żony, że przez dość długi czas makijaż zmywała jak już zasnąłem, do sklepu bez niego też nie wychodziła.
A wg mnie niewielka różnica była 😂
Szcześliwie jej przeszło, czworo dzieci pewnie też w tym pomogło ;)

No i przy okazji, na czas relaksu po porodzie proponuję książkę „Granice w relacjach małżeńskich” Cloud, Townsend.
Ale tych książek wartych przeczytania jest wieeeeele.

Listę polecanych przez nas znajdziesz tu:

viewtopic.php?f=10&t=383
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk

happybean
Posty: 74
Rejestracja: 22 paź 2020, 19:58
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: happybean » 16 lut 2021, 6:17

Może motywacje męża nie są szlachetne. Ale stawaniem okoniem nic nie zdziałam a będziemy trwać w tym kryzysie.
Operacji plastycznych nikt nie bedzie wymagał nie przesadzajmy.
Innego wyjścia na ten moment nie widzę jak postarać się zmienić w granicach w których się sama bede dobrze czula a nie w tym co on sobie wymyslil w swojej glowie.
Nie wiem czy to wystarczy, obawiam sie ze nie, no ale przynajmniej sprobuje.

happybean
Posty: 74
Rejestracja: 22 paź 2020, 19:58
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: happybean » 16 lut 2021, 7:03

Książke "Granice w relacjach" mam i czytałam. Wiem że mam prawo się na męża propozycje niezgodzić  jeśli tak uznam i w zdrowym związku on powinien to zaakceptować. Ale on mówi że koledzy mają umalowane kobiety a on nie, przez co czuje się gorszy. Mój charakter też mu nie odpowiada to ze mało mówie nie jestem przebojowa i otwarta.
Ale wybierajac mnie wolal ze taka nie jestem bo z przebojowa i otwarta koboeta to balby sie ze by flirtowala z facetami, i powodowalo by to u niego zazdrośc. Czyli on tak jak by chciał dwie sroki za ogon mieć.
Czasem tylko boli to wszystko ze on nie widzi we mnie zalet za ktore moglby mnie cenic czy podziwiać tylko taki materiał do zmiany.
W trudnych chwilach staram się to cierpienie ofiarowywac Bogu za jego zbawienie.

Prawda jest ze mam problem z poczuciem własnej wartości, od dawna walcze z nieśmiałością.
Melisa pisze:
15 lut 2021, 20:03
Tymczasem tuż "za rogiem" czeka okoliczność, która tę wartość może bardzo wzmocnić.
Niedługo urodzisz dziecko i dla niego przez kilka najbliższych lat będziesz CAŁYM ŚWIATEM. Czy może by  coś ważniejszego? Czy jest coś co potwierdza bardziej Twoją wartość jak bycie dla innego człowieka całym światem? Nieważne, chuda czy gruba, milcząca czy gadatliwa, Twoje dziecko będzie Cię kochało bezwarunkowo. Twoje zadanie, to być dla niego najlepszą mamą.
Wydaje mi się, że dziecko całym światem nie może być. Niemowlak wymaga dużo uwagi, ale jednak priorytetem powinien być mąż. To chyba czesty błąd kobiet że po urodzeniu widzą tylko dziecko a świat wokół przestaje istnieć. Ja mam zamiar to jakoś wypośrodkować, czyli mąż bedzie musiał zająć się dzieckiem w czasie gdy będe chciała odpocząć lub też zadbać o siebie tak jak on chce.
Jak moja koleżanka urodziła dziecko to nie miała jak twierdziła czasu się wykąpać. A jak kiedyś się umowiłyśmy w parku na spacer z dzieckiem, to przyszła w sandałkach i miała długie dawno nieobcinane pazmokcie u stóp, no nie wyglądało to estetycznie.
Więc jednak chce zachować umiar czyli że nie tylko dziecko.
Pavel pisze:
15 lut 2021, 23:24


Poza tym, uroda zewnętrzna o ile istotna jako „wabik”(w rożnych kulturach jest czasem skrajnie różny ten „ideał piękna”), jest niespecjalnie od nas zależna. Piękno wewnętrze już tak :)
No i przemija nieubłaganie.
Nie wyglądasz bez makijażu gorzej, tylko inaczej :)


Zgodzę się że wzorzec piękna kobiety umaliwanej, zrobiinej jest narzucony przez popkulture filmy, seriale, reklamy teledyski itd
Jeszcze 20-30 lat temu nacisk na to nie byl az tak duzy jak jestvobecnie. Dlatego moze wsrod mezczyzn 40-50 lat moze sie znajda mezczyzni ktorym sie kobiety bez make-upu nie podobaja ale wsrod mlodszych to mysle ciezko.
Maz pod tym wzgledem tez wychowal sie przy mamie, ktora sie malowala i jest kobieta zadbana mimo swoich lat wyglada swietnie, na naszym weselu kazdy mi mowil ze moja tesciowa wyglada super.
A moja mama z kolei nie dbala o siebie i taki mi tez przekaz pokazala.
Ale moze tez dlatego moj tata jako dziecko pamietam, mimo chodzenia do kosciola mial w garazu porozwieszane polnagie kobiety, a i w domu sie znajdowalo jakies gazetki dla panow. Moze stad sie to bralo ze nie widzial tej atrakcyjnosci u swojej zony, dlategi jest to wazne. Bo mezczyzni sa targani duzymi pokusami.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 28 gości