Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

taktycznie
Posty: 173
Rejestracja: 19 sty 2021, 5:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: taktycznie »

Tutaj masz racje, wiele mieszanych emocji. Zbyt wiele, myślenia, a co by było gdyby. Ja to widzę trochę w ten sposób słuchając co żona do mnie mówi" daj mi ten rozwód, można się wtedy zacząć luźno spotykać, chcę mieć tę swobode w razie jak się coś spieprzy" nie rozumiem, sama xhciala składać onrozwid teraz spycha to na mnie, naciskajac tym dając nadzieje że można się będzie ZACZĄĆ spotykac. Nic bardziej mylnego, że po rozwodzie raczej nie ze mną bedzie się chciała spotykać, mam nadzieje że tutaj się mylę. Oby.

Dostałem też pisaną pogadanke, zaufanie mozna czy odbudować czy pokazać w inny sposób. W jaki? Odsunąć się totalnie? Teraz znowu dostałem kilka zdań, " nie chce dziecku kupić, mam gdzieś dziecko, mam ich troje i tak samo kocham, ale żona uwzięła się na jedno niepełnosprawne." Ciągle jak już pisze to o synku. Boli mnie to, nie wiem co mam jej odpowiedzieć, bo pisze mi , że rozmawiamy tylko o dzieci, żeby się niew klocic, ale ja się nie kłócę, właśnie próbuje rozmawiać normalnie i tak rozmawiam jak już mam okazję, a tu bum,.
Jak i czym dać żonie do zrozumienia, że myli się co do mnie, jak przeskoczyć to, żeby ciągle nie wypisywała ," gdzieś, dzieci nie chcesz" przecież w każdej wolnej chwili jestem po dzieci nawet przed pracą.
Przykład" śledzisz mnie, moj wolny czas to moja sprawa" a pisze mi że do pracy nie chodzę, albo siedzę w domu. Mam specyficzne auto kombi granatowe, po miesxie jezdzi takich masa, każdy taki orzejazd auta w kombi i w tym.kolorze dla niej to ja, dla jej znajomych też ja. Ile razy byłem w pracy i pisała że jeżdżę za nią. Co jest nie prawda. Jak mam się przed tym bronić.

Czego jeszcze nie robię? Jak juz zaczniemy rozmawiać to znowu coś strzeli i znowu " pisze tylko o dzieci" żeby się nie kłócić.

Czytalem o odwieszeniu, nie do końca u mnie jest tak, że JESTEM uzależniony od żony, Kocham ją, to wiem, reszta zostaję do przerobienia.

Tęsknota, brak bliskości, brak fizyczności.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13378
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: Nirwanna »

Nie wiem pisze: 23 kwie 2021, 19:03 Jak i czym dać żonie do zrozumienia, że myli się co do mnie, jak przeskoczyć to, żeby ciągle nie wypisywała...
Nie masz mocy ani narzędzi do tego. Żaden człowiek nie ma. Zapomnij. Po prostu - nie masz wpływu na drugiego człowieka. Metodą może być oklejenie mieszkania, samochodu, pracy, itp. karteczkami z napisem "nie mam wpływu na drugiego człowieka". Drugą metodą jest modlitwa.
Nie wiem pisze: 23 kwie 2021, 19:03 Czytalem o odwieszeniu, nie do końca u mnie jest tak, że JESTEM uzależniony od żony...
Jesteś.
Nie wiem pisze: 23 kwie 2021, 16:54 JESTEM też dla niej i jej to co jakiś czas powtarzam "JESTEM" ona na to nie dziękuję.
Tak trochę złośliwie będzie. Świadomie.

Czy wybrałeś sobie za żonę wyjątkowo tępą osobę? Lub patologiczną zapominalską?
Bo tylko wtedy byłoby uzasadnione to powtarzanie co jakiś czas. Jeśli tak - resztę, to co poniżej - pomiń.

Przy normalnym poziomie percepcji - wystarczy raz, góra drugi dla upewnienia się, że komunikat dotarł. To właściwe granice w relacji.
Gdyby jakikolwiek bliska mi osoba bez pytania regularnie mi nadawała "JESTEM", to pierwsze co bym wdrożyła, to komunikat "dziękuję, jak coś to poproszę" (znane Ci to?), potem dystans lub wręcz izolację. Odbierałabym to bowiem jako nękanie. Jeśli ktoś jest mi bliski i mogę na niego liczyć, to nie potrzeba mi takich komunikatów. Jeśli nie jestem pewna, a potrzebuję pomocy - to po prostu pytam. Ale inicjatywa należy przede wszystkim do mnie, a nie do ewentualnego pomagającego.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
sajmon123
Posty: 904
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: sajmon123 »

Żona uderza tam, gdzie Cię najbardziej boli, czyli dzieci. Chronisz to niepełnosprawne, więc tam jest większy atak. Nie reaguj. Nie daj się wciągnąć w dyskusję. Uświadom sobie, że to jest atak i bądź ponad to.

Tak naprawdę to nic nie możesz zrobić, tylko podążać swoją drogą. Bądź spokojny, zajmij się terapią (?), bądź konsekwentny i spójny. Przyklej się do Boga i czerp z niego spokój. To nie przyniesie efektu teraz. Może nie być go w ogóle. Jednak z czasem każda kropla drąży skałę.

Nie myśl nawet o rozwodzie. Nie mów, ja nie chcę, jak Ty chcesz to złóż papiery. Tak może się zdarzyć w nerwach, w bezsilność. Słowa mają wielką moc. To jest tylko po to, by w przyszłosci raz Tobie powiedzieć: co Ty chcesz ode mnie, sam chciałeś się rozwieść. Dwa: rodzinie, a przede wszystkim dzieciom kiedyś powie, że to tata chciał rozwodu, a nie mama. Omijaj temat. Wykasuj z głowy takie słowo jak rozwód.

Wiem, że to trudne. Łatwo się mówi, gorzej wykonać. Nie ma chyba innej drogi. Bardzo pomaga wygadanie się komuś. Wyrzucenie z siebie złych emocji. Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że fajnie jest mieć kogoś, kto przeżywał podobne doświadczenia. Koledzy, albo nawet rodzina, często mówi, żeby odpuścić, nienawidzieć, szybko się rozejść. Przynajmniej ja takich rad nie potrzebuję. Zrozumie to tylko ktoś, kto miał kryzys małżeński i z niego wyszedł lub ktoś po rozwodzie.

3 miesiące się nie poddałeś. Wiesz ile osób robi to wcześniej? Uwierz w siebie i się nie załamuj.
Astro
Posty: 1210
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: Astro »

Nie wiem zostaw ty te żonę i daj je spokój. Jak ci piszę i zaczepia to nie odpowiadaj . Ona szuka słabych punktów i jak znajdzie to uderza. Ty odpowiadasz to dajesz jej paliwo ,żeby dalej tam bic.
Nie wchodz w polemikę rozwodowa po co ci to. Powiedziałeś nie i tego się trzymaj. No na litość Boską nie popełniaj moich błędów. Nie kłóć się z nią .
Ciągle jatrzysz , dusisz , ksztusisz.
Jak ja rozstałem się na ok 1,5 mc ze swoją żoną 2,5 roku po ślubie . I mi dzwoniła ,że się zmieni że kocha i nagle mnie dostrzeże w swoim życiu to wiesz co mówiłem? Żeby dała mi spokój , że dalej nic nie rozumie , i że dalej myśli tylko o sobie i o tym co ona chce.
WIESZ CO CHCIALEM? ŚWIETY SPOKÓJ , A TYM BARDZIEJ OD NIEJ.
Przemysl to sobie . Pozwól trochę zatęsknić.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: lustro »

Taka sytuacja

Zona -Nie chce budować z Tobą żadnych relacji. Chcę rozwodu. Po rozwodzie możemy się spotykać jak znajomi.
Maz - ok, to niech będzie po twojemu. To spotkajmy się jutro jak znajomi i gdzież chodźmy razem.
Zona - to Ty jutro złożysz papiery o rozwód do sądu?
Maz - nie, zacznijmy się spotykać i rozmawiac. Ja chce rozmawiać.
Zona - ja nie chce z Tobą rozmawiać
Maz - to nie rozumiem

Nie rozumie?
Czego? Kurcze blade...czego?

Maz chce rozmawiać... Ale najwyraźniej nie słucha, co mówi żona.
Czyli chce mówić a nie rozmawiac... Chyba?


Niewiem
Pora dać żonie odetchnąć od siebie.

Jeżeli ktoś mówi - odsun się
A ty zamiast się odsunac cały czas się przysuwasz raz z jednej, raz z drugiej strony
To ten ktoś ma Ciebie dosyć i chce uciec przed tobą.
Juz o niczym innym nie myśli tylko jak się Ciebie pozbyć na dobre.
Nie zacznie myslec o czymkolwiek innym, póki musi się oganiać i uciekać.

Wiem, że się boisz, że żona ucieknie. Myślisz, że nie możesz odstąpić na krok, bo boisz się ryzyka, że ona odejdzie.
Nie ma żadnego ryzyka.
Żadnego
Nie jesteś w stanie jej zatrzymać w brew jej woli. Ona zrobi to, co będzie chciała.
Ale...
Mozesz ją zniechęcić do siebie tak bardzo, że będzie tylko tego pragnęła, żeby uciec od Ciebie na zawsze najlepiej na Marsa.
Paradoksalnie...im więcej Ciebie tym mniej (masz, szans u niej). Bardziej to czuję niż wiem.
Zeby zacząć myśleć, dostrzegać świat i męża, poczuc czego tak na prawdę się chce...trzeba przestać uciekać, uspokoić sie, ochłonąć.
Daj żonie na to czas i szansę.
Niech ona ma szansę poczuc chęć bycia z Tobą.
Bo tylko ona sama może zatrzymać ją przy Tobie lub nakłonić do powrotu do Ciebie.

I to w dużej mierze zależy od Ciebie.


Druga sprawa...
Nie trzeba być z kimś ciągle, rozmawiać i wisieć na kimś, żeby pokazać zmiany.
Ba, zmiany lepiej widać z odległości.
Juz zmiana będzie, jak zaczniesz szanować jej granice. Jak przestaniesz ją molestować swoją potrzeba rozmowy i kontaktu. Jak zaczniesz pracować nad sobą a nie nad żoną.
Mieszkacie w mnalej mieścinie... Ona się dowie, że się zmieniasz.

Widać terapia AA to za malo.
Warto by popracować nad uzależnieniem emocjonalnym.
taktycznie
Posty: 173
Rejestracja: 19 sty 2021, 5:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: taktycznie »

Nie ja mówię o rozwodzie. Bo go nie chcę i się nie zgodzę. Dbam o dzieci chętnie je zabieram. Więcej nie powtórzę żonie JESTEM. Racja, dostała raz jasno do wiadomości. Jutro nasza rocznica, pójdę z kwiatami jak się należy zabiorę dzieci. Myślę że nawet nie pamięta o jutrzejszym dniu. Ciągle tylko pretensje, wygadywanie o pieniadze, zastanawia.mnie pewne zdanie które uslyszakem we wtorek jak odbierałem małego pytam.jak tam, jak się czujesz? " Wszystko się sypie, wszystko się wali" czyżby brak kasy? Zmeczenie? " Ledwo wiąże koniec z końcem" ok ja nie wybrałem takiej drogi, mogę w każdej chwili wrócić jeśli tego będzie chciała. Doskonale o tym wie. I zmiana jej zachowania rozmowa po chwili dosłownie oisanie dosłownie bzdur, " nie chcesz dzieci, nie chcesz dziecku kupić" tu skupia się na tym niepełnosprawnym. Wygrać, to jest mój cel, wygrać dzieci rodzinę i żonę. Rozmowa, nie ma jej a nawet jej brak. Ale pisać potrafi że nie możemy normalnie rozmawiać ze się nie da, na jakiej podstawie? Kiedy proszę o rozmowę a itak jej nie podejmuje. Wszytko źle, wszystko niew tak.... Nie zatrzymam się terapia trwa, mam siły, nie poddam się tak ot. Praca nad sobą może nie idzie mi super ale staram się w między czasie dzięki lustro działać coś w kierunku czytaj oglądaj. Czy pomaga? Tak zwłaszcza kiedy lustro stawia mnie do pionu w te dni kiedy zaczynam błądzić. Za to jestem wdzięczny, za to, że tu jesteście. Wróciłem nie dlatego że chciałem, i tu znowu lustro. :) Nie ma co się załamywać trzeba iść do przodu.
taktycznie
Posty: 173
Rejestracja: 19 sty 2021, 5:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: taktycznie »

Więc... Praca nad sobą, spokój dla żony. Dzieci najważniejsze ja. Jeżeli widzisz czy czujesz że mam szansę mimo tego jakie zachowanie preferuje na dzień dzisiejszy żona to powiem ok, czas dać spokój. Skoro będzie miala widzieć zmiany to pewnie je zobaczy, jak bedzie miala zatęsknić to zatęskni. Z drugiej strony.... Tak boję się, że ona ucieknie, alew lustro ma rację mam na to wpływ? Nie. Ale mam wpływ ma to co ja mogę, mogę zająć się sobą i dziećmi, na to mam wpływ, mam wpływ na rozwój SIEBIE, i relację z dziećmi, .AM wpływ na to jak to się potoczy, ale nie ma chleba bez ciężkiej pracy koniec końców nikt nie otrzymuję zapłaty za branie pieniędzy. Chyba dopiero po tych trochę ponad 3 miesiacach zaczyna dopiero do mnie docierać jak zacząć działać żeby coś wygrać. Oby starczyło mi sił, żeby się podnieść, głową wysoko do góry, JESTEM ponadto. Przynajmniej tak mi się wydaję. Czas.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: Pavel »

lustro pisze: 23 kwie 2021, 21:15 Taka sytuacja

Zona -Nie chce budować z Tobą żadnych relacji. Chcę rozwodu. Po rozwodzie możemy się spotykać jak znajomi.
Maz - ok, to niech będzie po twojemu. To spotkajmy się jutro jak znajomi i gdzież chodźmy razem.
Zona - to Ty jutro złożysz papiery o rozwód do sądu?
Maz - nie, zacznijmy się spotykać i rozmawiac. Ja chce rozmawiać.
Zona - ja nie chce z Tobą rozmawiać
Maz - to nie rozumiem

Nie rozumie?
Czego? Kurcze blade...czego?

Maz chce rozmawiać... Ale najwyraźniej nie słucha, co mówi żona.
Czyli chce mówić a nie rozmawiac... Chyba?


Niewiem
Pora dać żonie odetchnąć od siebie.

Jeżeli ktoś mówi - odsun się
A ty zamiast się odsunac cały czas się przysuwasz raz z jednej, raz z drugiej strony
To ten ktoś ma Ciebie dosyć i chce uciec przed tobą.
Juz o niczym innym nie myśli tylko jak się Ciebie pozbyć na dobre.
Nie zacznie myslec o czymkolwiek innym, póki musi się oganiać i uciekać.

Wiem, że się boisz, że żona ucieknie. Myślisz, że nie możesz odstąpić na krok, bo boisz się ryzyka, że ona odejdzie.
Nie ma żadnego ryzyka.
Żadnego
Nie jesteś w stanie jej zatrzymać w brew jej woli. Ona zrobi to, co będzie chciała.
Ale...
Mozesz ją zniechęcić do siebie tak bardzo, że będzie tylko tego pragnęła, żeby uciec od Ciebie na zawsze najlepiej na Marsa.
Paradoksalnie...im więcej Ciebie tym mniej (masz, szans u niej). Bardziej to czuję niż wiem.
Zeby zacząć myśleć, dostrzegać świat i męża, poczuc czego tak na prawdę się chce...trzeba przestać uciekać, uspokoić sie, ochłonąć.
Daj żonie na to czas i szansę.
Niech ona ma szansę poczuc chęć bycia z Tobą.
Bo tylko ona sama może zatrzymać ją przy Tobie lub nakłonić do powrotu do Ciebie.

I to w dużej mierze zależy od Ciebie.


Druga sprawa...
Nie trzeba być z kimś ciągle, rozmawiać i wisieć na kimś, żeby pokazać zmiany.
Ba, zmiany lepiej widać z odległości.
Juz zmiana będzie, jak zaczniesz szanować jej granice. Jak przestaniesz ją molestować swoją potrzeba rozmowy i kontaktu. Jak zaczniesz pracować nad sobą a nie nad żoną.
Mieszkacie w mnalej mieścinie... Ona się dowie, że się zmieniasz.

Widać terapia AA to za malo.
Warto by popracować nad uzależnieniem emocjonalnym.
Nie muszę rozwijać tego co napisałem.
Zarowno Sajmon123, Astro, lustro napisali co najważniejsze i zgadzam się z tym co napisali.
A lustro w poście który zacytowałem doskonale opisała to co robisz (i co ja robiłem). W taki sposób pogarszasz tylko sytuację.
Potrafisz, na próbę, tak z miesiąc na początek nie gadać do żony „o was”?
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: Ruta »

Na pewno osoby, które piszą, że twoja żona może w obecnej sytuacji postrzegać twoje starania jako męczące, czy jakieś tam, mogą mieć rację. Albo mogą jej nie mieć. Nie wiemy, co czuje twoja żona! Nawet ona sama może tego nie wiedzieć. Wiemy natomiast, że żona daje ci sprzeczne sygnały - raz zachęcające do kontaktu, potem zniechęcające. Nie wiemy, po co to robi. Ale to nie ma znaczenia. Możesz po prostu odmówić grania w tą grę. Do takiego tańca trzeba was obojga.

Mój mąż miał takie genialne przebłyski czasem, i potrafił się w reakcji na takie moje manipulacje odsunąć. Za każdym razem bardzo mocno mnie to irytowało i atakowałam go jeszcze bardziej. I starałam się ściagnąć go z powrotem. Bo się bałam.

Gdy mąż się odsuwał, czy mówiąc po forumowemu - odwieszał - wzrastał mój respekt do niego. Odczuwałam to jako męską postawę. Jednak równocześnie z podziwem czy respektem rosło moje poczucie zagrożenia. Bo bałam się, gdy mąż się odsuwał, nawet gdy to ja mu kazałam się odsunąć. Ale też nie chciałam, by się kręcił przy mnie, bo czułam się zraniona. Dwa sprzeczne stany. Stąd też sprzeczne komunikaty. Były spójne - z moim rozbiciem.

Myślę też, czytając co napisałeś, że ty już parę razy byłeś na dobrej drodze do odwieszenia się - na przykład respektując pomysł żony, byś się do niej nie odzywał. Tylko, że jeśli twoja żona wtedy czuje niepokój - to by już nie czuć niepokoju zaczyna cię ściągać z powrotem, sama się do ciebie odzywać. A ty co zrozumiałe, nie rozumiesz o co w tym chodzi.
Być może chodzi o to, że twoja żona jest teraz bardzo pogubiona i kierowanie się jej zmiennymi nastrojami i chęciami prowadzi was tylko do dalszego chaosu.

Pomyśl, czego ty chcesz, co byłoby dla was najlepsze. Odwiesić się od żony nie zawsze oznacza całkiem się od niej odeparować. Ale wyznaczyć granice juz tak.
Pomyśl, co mogłoby się stać, gdybyś zaskoczył żonę i to ty dla odmiany ustalił reguły. Taka męska zdecydowana reakcja pomaga czasem kobiecie wyjść poza swoje emocje i poczuć się bezpieczniej. Jeśli jest to stanowcze, ale spokojne, wyważone, przemyślane. O tym często mówi pan Pulikowski. Że jak żona jest w kryzysie i się miota, to sytuację może uratować spokój mężczyzny. Jeśli nie słuchałeś nigdy jego wystąpień - jest ich pełno w necie. Z wieloma sprawami się nie zgadzam - ale są one wartościowe.

Można to zrobić na przykład mówiąc wprost o tym, co napisałeś tutaj: Odnoszę wrażenie, że nie wiesz czego chcesz, sygnały jakie mi dajesz są sprzeczne. (I dalej - mówiąc jaka jest twoja decyzja wobec tej sytuacji - na przykład...) Przez miesiąc nie będę się z tobą kontaktował poza sprawami dzieci. I oczekuję, że ty także będziesz się ze mną kontaktować tylko w sprawach dzieci. Dziś jest 26 kwietnia. Dokładnie 26 maja ustalę z tobą datę spotkania i wtedy porozmawiamy... (na przykład: o tym co dalej).

Po co data? Wtedy żona będzie sie czuła bezpieczniej, że to twoje odsunięcie to "nie na zawsze". I nie będzie miała aż tak silnej potrzeby ściągania cię poprzez prowokowanie, kłótnie i inne manipulacje - i co często nie jest świadome.
Oczywiście to jest przykład - jak można delikatnie, ale stanowczo, z miłością i szacunkiem przejąć kontrolę nad sytuacją. Oczywiście termin miesiąca też jest przykładowy. Sam znasz najlepiej siebie i wiesz ile wytrzymasz. Jak się zastanowisz, będziesz też mniej więcej wiedział ile wytrzyma żona, zanim zacznie ją skręcac niepokój, ciekawośc czy to, co nią zwykle kieruje.

Ważne jest by to, co powiesz, reguła którą ustalisz była w zgodzie z tobą, byś był w stanie sam ją respektować - ale też by nie godziła w rodzinę, w żonę. Stąd na przykład termin - by żona nie poczuła sie zastraszona, niepewna. Na tym polega bycie głową rodziny - że się zarządza kryzysem tak, by wszyscy wyszli z niego cało. Mój mąz tkwi w oparach nałogów, więc niestety ja się uczę być głową rodziny. Ale chętnie bym tą fukcję oddała. I mogę dostać za to zaraz bardzo mocno - ale i tak wiem swoje - większość kobiet także poczułaby się bezpieczniej, gdyby mąż zamiast pozwalać sobą kierować, podjął mądrą decyzję i ustalił zasady.

Ostatnie co mój mąż zrobił, jak był jeszcze na fali trzeźwości - to przyszedł i oznajmił mi, jak organizujemy święta i którego dnia przyjdzie. Zrobił to spokojnie i stanowczo. Jestem pewna, że wszcześniej trenował i przepowiadał sobie w myślach. Ostatnie lata to ja za to odpowiadałam - miałam inicjatywę, zapraszałam, rozważałam za i przeciw, zaprosić męża, nie zaprosić, gryzłam się ze sobą i kombinowałam. I wiesz co ? W pierwszej chwili zatrzęsłam się z oburzenia, jak on śmie mi tak coś bezczelnie narzucać. W drugiej poczułam się tak bardzo zaskoczona, że nie byłam w stanie się odezwać. Nie wiem, czy nie miałam otwartej buzi, bo oczy na pewno. W trzeciej chwili poczułam ulgę, że nie muszę już tego brać na siebie.

Gdyby nie zaskoczenie - pewnie i tak starałabym się sprowokować z męzem kłótnię z gatunku: "nie będziesz mi tu narzucał!!!". W obronie mojej kobiecej niezależności i prawa do decydowania o sobie. Mój mąż zrobił bardzo rozsądnie wychodząc po swoim oświadczeniu z domu. Ma instynkt samozachowawczy - którym w relacjach z żoną podczas odzyskiwania kontroli nad rodziną warto się kierować :)

Nie twierdzę, że to dobre rozwiązanie dla ciebie i twojej żony. Co pracuje w jednym małżeństwie, niekoniecznie sprawdza się w innym. Sądzę, że warto je przemyśleć, przemodlić, i w razie czego - dopasować do twojej rodziny i twojego małżeństwa.
taktycznie
Posty: 173
Rejestracja: 19 sty 2021, 5:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: taktycznie »

Potrafię, mogę w ogóle nie gadać, to lepiej wychodzi niż odzywać się do niej o co kolwiek, ale jak cisza z mojej strony to sama się odezwie, i znowu koło. Problem w tym że muszę o dzieci się odzywać. Ale póki co sama chciała piszmy rozmawiajmy tylko o dzieci, więc..... Tak dam radę. Pavel, dałeś radę.. czy i ja dam?
taktycznie
Posty: 173
Rejestracja: 19 sty 2021, 5:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: taktycznie »

Posluchalem KS. Piotra, sieć, naprawa... Zarzucać z gruntu a z łodzi, jest różnica. Ja zarzucam z łodzi potykam się i kąpie. Szycie sieci nie idzie mi w ogóle... Naprawianie... Wcześniej posłuchałem Remi.. uwolnić się od uzależnienia... Zaczynam myśleć w całkiem innym sposób, nie chcę nawiązywać innych relacji, chcę ratować małżeństwo, myślę o przeszłości ponieważ jest dla mnie ważna, dzieci, żona, przecież nie powiem że to było, ale się skończyło. Dzisiaj rocznica, pójdę po dzieci z kwiatami. Może nie powiem za miesiąc chcę porozmawiać.... Spróbuję dać luz, zająć się dziećmi, sobą, będzie ciężko, ale jak nie mam wpływu na coś to niestety nic nie zmienię. Może kropla po kropli wydrąży skalę, może pęknie ta ściana.
Boje się, ale spróbuję.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: lustro »

Nie wiem pisze: 24 kwie 2021, 7:38 Spróbuję dać luz, zająć się dziećmi, sobą,
(...)
Boje się, ale spróbuję.
Ty nie próbuj.
Ty tak zrób.

Postanow sobie coś i tego sue trzymaj, nie na próbę, tylko trzymaj.

Ja też nie wiem co twoja żona czuje.
Ale wiem, co ja czułam i oczekiwałam.
Kiedy mówiłam - daj mi spokój, nie chce z Tobą gadać
To oczekiwałam właśnie tego.
I kiedy mój mąż szanował moje słowa, to dochodziłam do wniosku, że może coś dotarło i się zmienia. Wtedy chciałam spróbować rozmowy z nim, mając nadzieję, że to będzie rozmowa z nim zmienionym.
Jeżeli się okazywało, że zaczynał znowu po staremu - odsuwalam się. Bo jego "starego" nie chciałam.
I mówiłam mu - nic się nie zmieniło i nie chce z Tobą rozmawiać. Daj mi spokój.
Może to sprzeczne sygnały w odbiorze drugiej strony. Mozna pewnie oszacować, że sama nie wiedziałam co chciałam.
Ale ja się z tym nie zgodzę.
Ja chciałam zmiany męża i sprawdzałam, czy coś się zmienia.

Cokolwiek twoja żona ma teraz w głowie, Ty odsun się i zajmij sobą.
Najpierw wygraj lepszego siebie.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: Pavel »

Nie wiem pisze: 24 kwie 2021, 0:06 Potrafię, mogę w ogóle nie gadać, to lepiej wychodzi niż odzywać się do niej o co kolwiek, ale jak cisza z mojej strony to sama się odezwie, i znowu koło. Problem w tym że muszę o dzieci się odzywać. Ale póki co sama chciała piszmy rozmawiajmy tylko o dzieci, więc..... Tak dam radę. Pavel, dałeś radę.. czy i ja dam?
Ja nie pisałem, byś wcale się nie odzywał. Są sprawy domowe, organizacyjne, dzieci. Bez sensu też zamieniać się w niemowę i nie odpowiadać żonie.
Chodzi mi o to byś sam nie rozpoczynał rozmów „o was”, a rozmowy takie ze strony żony typu „złóż pozew” krótko, spokojnie i stanowczo ucinał.
Sedno tego jest takie, że to nie służy tobie, nakręca i nie pozwala/utrudnia robienie swojej roboty, uzyskanie emocjonalnego pionu.

Mi takie nieodzywanie się przez miesiąc przyszło z przeogromnym trudem. Raz - jestem gadułą i aż mnie fizycznie skręcało, buzia bolała od braku gadania. Dwa - emocje i przyzwyczajenia, dla mnie sytuacja totalnie niecodzienna.
Ale przyniosło to dobre owoce. We mnie, u żony. Mogła (ja też) ochłonąć, pomyśleć, bo stworzyła się przestrzeń na to.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: Caliope »

Nie dawaj żonie kwiatów na rocznicę, zapomnij teraz o tym dniu. Ja miałam już takie dwie rocznice i nie chciałabym w kryzysie dostawać kwiatów za coś co się sypie. A twoja żona do tego dąży by się posypało, jeszcze raz napiszę zostaw was teraz. Jesteś ty, twoje trzeźwienie i dzieci.
sajmon123
Posty: 904
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: sajmon123 »

lustro pisze: 24 kwie 2021, 9:42
Nie wiem pisze: 24 kwie 2021, 7:38 Spróbuję dać luz, zająć się dziećmi, sobą,
(...)
Boje się, ale spróbuję.
Ty nie próbuj.
Ty tak zrób.

Postanow sobie coś i tego sue trzymaj, nie na próbę, tylko trzymaj.

Ja też nie wiem co twoja żona czuje.
Ale wiem, co ja czułam i oczekiwałam.
Kiedy mówiłam - daj mi spokój, nie chce z Tobą gadać
To oczekiwałam właśnie tego.
I kiedy mój mąż szanował moje słowa, to dochodziłam do wniosku, że może coś dotarło i się zmienia. Wtedy chciałam spróbować rozmowy z nim, mając nadzieję, że to będzie rozmowa z nim zmienionym.
Jeżeli się okazywało, że zaczynał znowu po staremu - odsuwalam się. Bo jego "starego" nie chciałam.
I mówiłam mu - nic się nie zmieniło i nie chce z Tobą rozmawiać. Daj mi spokój.
Może to sprzeczne sygnały w odbiorze drugiej strony. Mozna pewnie oszacować, że sama nie wiedziałam co chciałam.
Ale ja się z tym nie zgodzę.
Ja chciałam zmiany męża i sprawdzałam, czy coś się zmienia.

Cokolwiek twoja żona ma teraz w głowie, Ty odsun się i zajmij sobą.
Najpierw wygraj lepszego siebie.
Lustro, rozumiem nie rozmawiać na tematy o "Nas". Na wszystkie inne rozmawiać jak gdyby nigdy nic? Udawać, że nic się nie dzieje? Ja nie umiem teraz w ogóle rozmawiać z moją żoną. Każde jej spojrzenie mnie rani. Nie da się budować relacji gdy ktoś jest w innej relacji. Twój mąż zachowywał się jakby go to nie dotykało, nie dotyczyło?

U Nie Wiem jest trochę inaczej niż u mnie, gdyż u niego żona prawdopodobnie nikogo nie ma. Z mojego punktu widzenia jest trochę łatwiej się od tego zdystansować. Gdyby u mnie nie było kowalskiego, mógłbym być przyjacielski, rozmowny. Gdy jest ktoś inny jest to bardzo trudne.
ODPOWIEDZ