Wątek Zmeczona_zyciem

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Zmeczona_zyciem
Posty: 1
Rejestracja: 30 gru 2020, 22:08
Płeć: Kobieta

Wątek Zmeczona_zyciem

Post autor: Zmeczona_zyciem »

Jestesmy po slubie ponad 8 lat, mamy dwoch synów w wieku 6 i 7 lat. Obecnie ciężko nam z soba wytrzymac, rozmawiac. Kazde z nas ma inne potrzeby ja matka dzieci pracuja, w domu zajmujaca sie dziecmi lekcjami, obowiazki domowe robie tylko ja. Ciezko mi z tym wszystko jest na mojej głowie opieka nad dziećmi, dom, rachunki praca. Maz pracuje i to jeat wszystko co on robi. Nie ma rozmowy miedzy nami. Szczerej rozmowy której ja potrzebuje, nie ma rozmowy o planach o tym co zamierza robic. Zeby usiadl do lekcji z dziećmi jest problem jego gadanie bo szkola go nauczy. Ja juz nie mam sily tego słuchać . Problem z odbieraniem telefonu ode mnie jak dzwonie,nie odbiera jak odbierze to chamskim tonem. Rozmowy nie mozna z nim podjac bo jest wybuch zlosci. Dla jego rodziny matki i rodzenstwa jestem zlem, wszystkie nasze wcześniejsze spiecia plany zanosil do matki do sióstr. opowiadal i dalej to robi jaka jestem zla. Przedstawia mnie w najgorszym świetle. Nie wszystko jest prawda do końca. Boli mnie to bardzo w środku. Przez te kłótnie duzo placze i modle sie. Dzieci widza to wszystko. Nie poswieca im czasu. Od roku pracuje na miejscu jest codziennie w domu, wcześniej wracal tylko na weekend gdzie wszystko bylo gotowe i ogarnięte. Nic sam z siebie nie zrobi. Wszystko trzeba powiedziec zeby cos wykonal. Kiedy jest ok miedzy nami nie ma czasu dla nas siedzi na tel i cos oglada jak mu zwroce uwage cos zrobi ale to nie jest zbyt chetny. Jego odpowiedź to ze ciagle cos chce ze ciagle cos wymyslam. Jak z dziecmi ma sie pobawic to przelezyn ten czas na dywanie. Pisze poniewaz ciezko mi samej z tym. Zauwazylam ze chodzin tez do moich siostr ciotecznych i gada na moj temat zle rzeczy. Przepraszam ze pisze tak chaotycznie. Nie wiem czy jest sens byc razem na sile jesli tylko ja zaangazowanie wykazuje a on nie. Czasem nie mam juz sily sie klocic i plakac. Kazda kłótnia zostawia slad oraz slowa wypowiedzianego sie nie cofnie. Zmeczona jestem tym.
Al la
Posty: 2743
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Zmeczona_zyciem

Post autor: Al la »

Witaj, Zmeczona_zyciem na naszym forum.
Dziękuję, że podzieliłaś się swoją historią.

Piszesz o swoim mężu, a Ty? Gdzie Ty jesteś w Waszym małżeństwie?
Czy pracujesz, czy spotykasz się z przyjaciółmi, jakie masz zainteresowania?
Masz z kim porozmawiać o tym, co Cię boli?
Jesteś na forum katolickim, czy w Waszym małżeństwie jest miejsce dla Boga?

Zapraszam Cię do zajrzenia na naszą stronę pomocową http://sychar.org/pomoc/, gdzie znajdziesz różne materiały, rekolekcje, które, być może, dadzą Ci odpowiedź na Twoje rozterki.
Polecam też listę lektur viewtopic.php?f=10&t=383#p8621, polecanych przez wspólnotę Sychar.
Szczególnie zwróć uwagę na te mówiące o stawianiu granic.

Pozdrawiam i życzę, abyś uzyskała wsparcie od naszych forumowiczów.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Zmeczona_zyciem

Post autor: Caliope »

Witaj, jak u was z relacją z Bogiem? Z tego co piszesz jest słaba komunikacja między wami, zapomniałaś że Ty też jesteś ważna. Przydałby ci się psycholog, żeby nakierował jak stawiać granice, inaczej jest u mnie, bo mój mąż powiedział, że mnie nie kocha, a jak jest u was?
sajmon123
Posty: 900
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Zmeczona_zyciem

Post autor: sajmon123 »

Polecam 5 języków miłości. Może mąż też zechce przeczytać? Jest zdecydowany problem komunikacji. Napewno w takich przypadkach pomaga terapia dla par, jednak męża nie zmusisz do wizyty.

W którym wątku tutaj na forum przeczytałem bardzo fajny wpis. Kobieta przestała kochać męża, stał on się jej obojętny. Zaczęło się psuć między nimi, więc mąż też stracił zainteresowanie. Kobieta zaczęła czytać różne lektury, wyzbyła się z siebie pychy: dlaczego ja sama mam to naprawiać? Wyciągnęła wnioski ze wszystkiego czego przeczytała i zrobiła coś w tym stylu.

Codziennie rano mówiła sobie, że kocha męża, będzie mu wierna, będzie miła, pomocna, nie krytykująca. Tylko dziś...
Jeśli pojawi się w głowie krytyczna myśl o mężu, od razu zastąpi ją dwiema pozytywnymi, zaletami, cechą wyglądu itp. Oczywiście w myślach, bo punkt 1 nie pozwala na krytykę.
Codziennie coś ofiarowała: uśmiech, rozmowę itp. Jeśli danego dnia nie mogła tego zrobić to po prostu nie robiła niczego złego co też było w pewnym sensie darem.
Codziennie za coś dziękowała mężowi.

Po jakimś czasie już nie musiała sobie codziennie wmawiać tej formułki, tylko zdała sobie sprawę jak bardzo kocha swojego męża. Mąż też zaczął wykazywać inicjatywę. W ich małżeństwie znowu zapanowała miłość, ciepło, rozmowa.

Napewno jest to bardzo trudne, ale może warto spróbować? Poświęć czas na modlitwę, Bóg pomoże Ci być wytrwałą.
Szthur
Posty: 51
Rejestracja: 06 lis 2020, 22:35
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Zmeczona_zyciem

Post autor: Szthur »

Witaj Zmeczona_zyciem
Proszę nie zrozum mnie źle, absolutnie nie bronię Twojego męża...
Ale piszesz że od roku mąż jest na miejscu. Wcześniej wracał tylko na "gotowe" w weekendy. Rozumiem że przez 7 lat zajmowałaś się domem i tym wszystkim co wymieniłaś sama bo mąż wracał na "gotowe" na weekendy? Wtedy go nie było więc logiczne że tak robiłaś, ale czy jak wrócił dałaś mu pole do działania? Czy może były spięcia że "wcina się w Twój poukładany świat"?
Druga sprawa facet szybko się przyzwyczaja do dobrego więc "nauczony wracania na gotowe" nie bardzo sam z siebie może chcieć włączyć się aktywnie w "dom" tym bardziej jeśli na okrągło są wojny "że Ty nie wyrabiasz"
Kolejna rzecz 7 lat to bardzo długi czas. Same weekendy nie zastąpią codziennego dbania o związek. Każde z Was nauczyło się żyć "razem a jednak osobno".Wróć do czasu kiedy w tych 7 latach mąż miał urlop czy jakiś dłuższy pobyt w domu... Jak było? Sielanka czy może czekałaś na dzień kiedy wyjedzie żeby " Twój świat wrócił na swoje tory"?
Do tego wątek "mamusi"...ale w tej dziedzinie nie mam akurat swojego doświadczenia.
Jak dla mnie facet ze "swojego świata" gdzie pracował ponad normę i wracał do siebie odpocząć trafił w "Twój świat" gdzie poza pracą jest cały zestaw obowiązków domowych, rodzinnych itd.
Nie piszesz nic o kowalskich czy podejrzeniach ani o nałogach więc przyjmuje że nie ma.
Jak dla mnie wypalasz się już pełnieniem obowiązków wodza w domu. Chętnie wróciła byś do roli kobiety.
To jest do zrobienia 😉 Jeżeli on sam jeszcze nie dorósł do tego żeby zadbać o swoją Żonę i świat wokół niego to możesz Ty go poprowadzić. Odnoszę wrażenie że jesteś silną kobietą. Z Bogiem i wiedzą jak to zrobić jestem wręcz pewny że Ci się uda. Pulikowski w tej dziedzinie ma wiele wykładów w Internecie.
To co napisałem opieram na informacjach od Ciebie i w dużej części na porównaniu do swojej przeszłości więc mogę się mylić.
Stoisz pod ścianą i nie wiesz jak dalej iść... To czas w którym musisz cofnąć się parę kroków i zobaczyć szerszą perspektywę. Drzwi są, może na razie ich nie widzisz. No, a chwytając się Boga to i ponad ścianą możesz przefrunąć 😀
Bławatek
Posty: 1681
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Zmeczona_zyciem

Post autor: Bławatek »

Witaj Zmeczona_zyciem,

Powyżej masz odpowiedzi Panów z ich punktem widzenia, a i zapewne kilka Pań mających mężów pomagających w domu i zajmujących się dziećmi odezwie się w podobnym tonie, że nie pomagałas mężowi w byciu lepszą wersją, że nie oddałaś mu steru. Może tak było, bo przecież my kobiety wiemy lepiej, chcemy mieć zrobione "po swojemu". A z drugiej strony - są tacy mężowie jak opisujesz - też takiego miałam w domu. Niestety jak już byłam tak jak Ty "zmęczona życiem" - obowiązkami domowymi, pracą zawodową i tym że wszystko jest na mojej głowie łącznie z tym że mężowi skończyły się witaminy i byłoby fajnie jakbym po pracy podeszła do apteki kupić bo on jeździ autem i nie ma jak podjechać. Brak zaangażowania w związek ze strony męża, a także brak wspólnie spędzanego czasu, zajmowania się domem, lekcjami dziećmi itd. - znam to doskonałe. Mimo wszystko starałam się dogadzać mężowi, mimo, że sama byłam padnięta to pozwalałam mu na drzemki a w tym czasie zajmowałam się synem, żeby tacie nie przeszkadzał, starałam się we wszystkim znaleźć dobro i to dobro znaleźć w mężu, mąż miał swoje hobby a ja "dom i rodzinę jako moje hobby" bo na nic innego czasu nie miałam - niestety mąż żadnych moich starań nie docenił. Za to za wszystko obwinia mnie. No i nie kocha, bo jak już wszystko przeanalizowałam to nie spełniłam jego oczekiwań.

Książka "pięć języków miłości" jak najbardziej wskazana. A także znalezienie dla siebie codziennie chwili czasu - nie ma cię dla dzieci i męża- odpoczywasz, czytasz, idziesz na spacer itp. - na pewno w tym czasie nie gotujesz, nie prasujesz itd. Musisz nauczyć męża i dzieci że masz do tego prawo. Ja zbyt późno to zrozumiałam.
Pyrus
Posty: 22
Rejestracja: 25 lis 2020, 16:21
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Zmeczona_zyciem

Post autor: Pyrus »

Witaj Zmeczona_zyciem
Nie znam Twojego męża, ale powiem ci jak u mnie to wyglądało.
Mój ojciec to był typowy kanapowiec. Przychodził z pracy nogi do góry a mama usługiwała mu jak hrabiemu, także wzorce miałem średnie.
Moja żona z kolei pedantka, ja trochę bałaganiarz, także mieszanka wybuchowa.
Mimo wszystko postanowiłem robić więcej od ojca.
Czasami posprzątałem, poprasowałem, umyłem naczynia, zrobiłem obiad.
Niestety nigdy nie zostałem za to pochwalony (żona wychodziła z założenia, że jej też nikt za to nie chwali) Zamiast tego słyszałem, że niedokładnie posprzątałem, że "jak mam tak robić to lepiej to zostaw bo i tak będę musiała po Tobie poprawiać"
Dla mnie największą motywacją byłaby pochwała a nie tryb rozkazywania, no taki mój język miłości (również polecam książkę, którą ci Sajmon123 polecił).
Nie wiem jak to do końca wygląda u Ciebie, ale jeżeli dostrzegasz błędy to znaczy, że chcesz naprawiać małżeństwo i dobrze trafiłaś.
Z Panem Bogiem.
ODPOWIEDZ