Czy da się uratować to małżeństwo?
Moderator: Moderatorzy
Re: Czy da się uratować to małżeństwo?
Jacku
Tak jak Ty nie rozumiesz, czym jest budowanie małżeństwa od nowa.
Nie gniewaj się - utknales na etapie poranienia i rozpadu/zdrady. I z tego punktu widzenia nie da się toczyć tej rozmowy.
Bo ona dotyczy następnego etapu. I konsekwencji czynów z pierwszego etapu w przyszłości.
I może warto, nawet na tym pierwszym etapie "rażenia prądem i łamania żeber", usłyszeć jakie mogą tego być konsekwencje potem.
A co się z tą wiedzą zrobi - to już decyzja indywidualna każdego.
Zenia
Ja nie rozumiem czego Ty nie rozumiesz.
Zadaj pytanie. Może będzie latwiej.
Tak jak Ty nie rozumiesz, czym jest budowanie małżeństwa od nowa.
Nie gniewaj się - utknales na etapie poranienia i rozpadu/zdrady. I z tego punktu widzenia nie da się toczyć tej rozmowy.
Bo ona dotyczy następnego etapu. I konsekwencji czynów z pierwszego etapu w przyszłości.
I może warto, nawet na tym pierwszym etapie "rażenia prądem i łamania żeber", usłyszeć jakie mogą tego być konsekwencje potem.
A co się z tą wiedzą zrobi - to już decyzja indywidualna każdego.
Zenia
Ja nie rozumiem czego Ty nie rozumiesz.
Zadaj pytanie. Może będzie latwiej.
-
- Posty: 152
- Rejestracja: 24 wrz 2017, 1:29
- Jestem: w trakcie rozwodu
- Płeć: Mężczyzna
Re: Czy da się uratować to małżeństwo?
Nie wiem jak bardzo. Mam nadzieję, że znajdę się w takiej sytuacji, wtedy będę mógł odpowiedzieć na to pytanie na własnym przykładzie.lustro pisze: ↑14 lis 2017, 23:34
Ale jak bardzo takie "kąsliwe" podejscie otoczenia może niweczyc prace współmałżonków nad odbudową relacji, zrozumienia, miłości...to wiedzą Ci, którzy przez odbudowę przeszli.
Mało to ma się problemów z samym sobą? Potrzeba do tego problemów z najbliższym otoczeniem?
I co...zerwiesz kontakty z rodzicami, bo oni nie będą potrafili się w tej nowej sytuacji odnaleźć?
Ja uważam, że jeżeli ktoś ingeruje w moją decyzję o powrocie osoby zdradzajacej do mie poprzez uwagi skierowane do współmałżonka lub do mnie, to tym samym wzbudza we mnie ziarno niepewności, co sprawia że trudniej nam dokonać pełnego wybaczenia i odbudować zaufanie. Niestety jesteśmy podatni na sugestie innych.
Na obecną chwilę jestem gotów wybaczyć żonie, ale im dłużej będzie trwała owa sytuacja tym pewnie bedzie trudniej wybaczyć.
Moi rodzice i brat nie do końca zaakceptowali żonę. Jesteśmy tak jakby z drugiego sortu. Niestety z powodu ich pomocy materialnej w trudnym okresie nie potrafiłem stanąć w naszej obronie. Dopiero kiedy nasza sytuacja sie zmieniła, zaczeliśmy głośno mówić o naszych żalach. Odwróciłem sie od rodziców , wybrałem żonę i dzieci. Z bratem praktycznie nie utrzymuję kontaktu. Podczas pobytu w polsce czasami się spotkamy u rodziców.
Teraz wiem, że zrobiłem błąd, gdybym wcześniej miał wiedzę co teraz , pewnie dawno postawił bym granice rodzinie. I najprawdopodobniej nie znaleźlibyśmy się w sytuacji rozwodu.
Dla ratowania małżeństwa jestem gotów odwrócić się od każdego.
Re: Czy da się uratować to małżeństwo?
Cały czas piszecie o sobie.
A w odbudowie są dwie osoby.
Może się okazac, że ta druga osoba nie jest w stanie współpracować w takiej "atmosferze"
A w odbudowie są dwie osoby.
Może się okazac, że ta druga osoba nie jest w stanie współpracować w takiej "atmosferze"
Re: Czy da się uratować to małżeństwo?
Czy ta wypowiedź tyczy się mojego postu, czy wątku? Jeśli natomiast wątku, do jak sie ona ma do mojej wypowiedzi?
zenia1780 pisze: ↑15 lis 2017, 7:56 lustro pisze: ↑15 lis 2017, 7:39
Tak się tu broni poranionych współmałżonków, ale nie w tym miejscu
A moim zdaniem to może bardzo zaszkodzić odbudowie. Tym bardziej, że w niej odpowiada się nie tylko za siebie, ale też za współmałżonka.
Tego nie rozumiem, zwłaszcza w odniesieniu do mojej
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
(2Kor 12,9)
Re: Czy da się uratować to małżeństwo?
Granice stawiamy innym nie tylko dla ochrony siebie, ale przede wszystkim dla ochrnony małżeństwa. I jeśli słabsza strona nie potrafi tego zrobić, to robi to strona mocniejsza, oczywiście przy założeniu, że obie strony chcą odbudowy małżeństwa...
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
(2Kor 12,9)
Re: Czy da się uratować to małżeństwo?
Lustro, nie mamy takiej wiedzy kto został świętym, a kto nie. I nie mamy wiedzy, ze mało kto zostaje świętym.
Kościół naucza, że każdy może zostać jak kocha Jezusa, walczy o to by iść Jego drogami.
I w to wierzę całym sercem. Jak bym nie wierzyła to jaki sens miałoby życie i ciągła walka? Żaden.
Szczerze pragnijmy świętości, a będziemy święci!
Re: Czy da się uratować to małżeństwo?
"Święty" w potocznym znaczeniu ,z tego co zrozumiałem również i tutaj , oznacza człowieka bez grzechu , prawowiernego bez skazy , kogoś idealnego i żydzi mieli nazwę na kogoś takiego - ( cadik , hbr.) - jest to człowiek wyjątkowo dobry, uczciwy, prawy i bogobojny.
Za to geneza tego słowa jest inna ,święty - (kadosz, hbr.)- oddzielony ,ale też Inny , to przede wszystkim Bóg ,później zaś to co do Boga należy . Człowiek jest święty w tym znaczeniu ,o ile żyje w oddzieleniu wobec wszystkiego co nie jest z Boga .
Stąd w Izraelu zakaz ślubu z osobami nie należącymi do Jedynego , a wiec nieświętymi , jak również pojęcie czegoś czystego ,czy nieczystego .
Święty w tym znaczeniu to człowiek który należąc do Boga ,żyje w opozycji do wartości świata , który do Boga ( i Jego wartości oraz zasad) należeć nie chce .
To człowiek tak samo słaby i niedoskonały jak reszta stworzenia , lecz "wybrany" (w chrześcijańskim znaczeniu ochrzczony),Bogu poświęcony .
Dla mnie ,w nawiązaniu do poprzednich wpisów ,to nie człowiek który "zarabia dobrymi uczynkami" żeby nim zostać ,m.in. tym że w powszechnej opinii jest "bez skazy" ,a raczej człowiek którego system wartości jest całkowicie zakotwiczony , ma źródło , w Bogu .
Reasumując człowiek święty to osoba która swoją postawa potwierdza swoją przynależność do Boga , ale przyczyną przynależności nie jest samo potwierdzenie, a wybranie ,czy jak Św. Paweł napisał łaska .
To też osoba która ciągle jest ułomna ze swojej natury i upada ,ale to nie jest to przeszkodą do powstania i za pomocą Boga dążenia do doskonałej miłości której jest On źródłem . Nie wiem gdzie to słyszałem ,ale tak to widzę że Kościół ,czyli my wszyscy którzy należymy do Chrystusa , jest zarazem Święty - świętością Boga i grzeszny grzesznością człowieka - Święty Kościół ,grzesznych ludzi.
Tak pojmuję pokrótce świętość.
Za to geneza tego słowa jest inna ,święty - (kadosz, hbr.)- oddzielony ,ale też Inny , to przede wszystkim Bóg ,później zaś to co do Boga należy . Człowiek jest święty w tym znaczeniu ,o ile żyje w oddzieleniu wobec wszystkiego co nie jest z Boga .
Stąd w Izraelu zakaz ślubu z osobami nie należącymi do Jedynego , a wiec nieświętymi , jak również pojęcie czegoś czystego ,czy nieczystego .
Święty w tym znaczeniu to człowiek który należąc do Boga ,żyje w opozycji do wartości świata , który do Boga ( i Jego wartości oraz zasad) należeć nie chce .
To człowiek tak samo słaby i niedoskonały jak reszta stworzenia , lecz "wybrany" (w chrześcijańskim znaczeniu ochrzczony),Bogu poświęcony .
Dla mnie ,w nawiązaniu do poprzednich wpisów ,to nie człowiek który "zarabia dobrymi uczynkami" żeby nim zostać ,m.in. tym że w powszechnej opinii jest "bez skazy" ,a raczej człowiek którego system wartości jest całkowicie zakotwiczony , ma źródło , w Bogu .
Reasumując człowiek święty to osoba która swoją postawa potwierdza swoją przynależność do Boga , ale przyczyną przynależności nie jest samo potwierdzenie, a wybranie ,czy jak Św. Paweł napisał łaska .
To też osoba która ciągle jest ułomna ze swojej natury i upada ,ale to nie jest to przeszkodą do powstania i za pomocą Boga dążenia do doskonałej miłości której jest On źródłem . Nie wiem gdzie to słyszałem ,ale tak to widzę że Kościół ,czyli my wszyscy którzy należymy do Chrystusa , jest zarazem Święty - świętością Boga i grzeszny grzesznością człowieka - Święty Kościół ,grzesznych ludzi.
Tak pojmuję pokrótce świętość.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Re: Czy da się uratować to małżeństwo?
Pawle ,PawełZałamany pisze: ↑15 lis 2017, 10:30
wybrałem żonę i dzieci. Z bratem praktycznie nie utrzymuję kontaktu. Podczas pobytu w polsce czasami się spotkamy u rodziców.
Teraz wiem, że zrobiłem błąd, gdybym wcześniej miał wiedzę co teraz , pewnie dawno postawił bym granice rodzinie. I najprawdopodobniej nie znaleźlibyśmy się w sytuacji rozwodu.
Dla ratowania małżeństwa jestem gotów odwrócić się od każdego.
czy pomijajac rodzine ,masz jakies wsparcie " na swoim terenie " ?
Przyjaciol / sasiadow ,kolegow z pracy ,ew w Parafii jakis dobrych znajomych ..
Z kim moglbys pogadac na miejscu ,z boku zawsze widac lepiej ...
czy poprosic o ev pomoc w czymkolwiek ,nawet przetlumaczyc pismo z sadu ..
szefa tu pomijam ...
Postaraj sie myslec pozytywnie na dzis ..
Wg mnie ..Inne osoby tez Ci to pisaly ,ta znajomosc zony z kowalskim przeminie szybciej niz sie zaczela ..
Tylko Wytrwaj i Wyjdz z niej z tarcza
ps Pawle osobista prosba ...
postaraj sie uzywac duzego P w wyrazie Polska ..
bede zobowiazana ..
pozdrawiam i pomodle sie
Re: Czy da się uratować to małżeństwo?
Ja nikogo w rodzinie nie informowałam o naszej sytuacji. Mąż także - on praktycznie podczas kryzysu prawie zerwał kontakt ze swoją rodziną. Moi rodzice wiedzieli, że mamy problem, ale nie wiedzieli i nie wiedzą o kowalskiej i o planach dotyczących osobnego zamieszkania.
Bardzo długo chciałam im powiedzieć, ale bałam się, że to już jest takie ostateczne potwierdzenie, że to koniec.
I teraz cieszę się, że tak jest.
Powoli zaczyna się się dziać coś dobrego w moim małżeństwie. Zaczynamy rozmawiać. Mąż wreszcie powiedział, że chciałby naprawić nasze małżeństwo. Z kowalska podobno nie jest.
Ja jestem bardzo ostrożna na razie, ale tak sobie myślę, że gdyby nasze rodziny wiedziały, to trudno byłoby przełamać się mojemu mężowi z tą decyzją. Już teraz było mu trudno przyznać, że źle zrobił przede mną, a co dopiero przed moimi rodzicami, którym trudno byłoby przyjąć i wybaczyć krzywdę córki.
I mam wrażenie, że dzięki temu, że nie zrobiłam kilku rzeczy - nie powiedziałam rodzinie, nie złożyłam sprawy o separacje i alimenty itp. to w ogóle jest możliwość powrotu. Więc w tej kwestii jest mi blisko do tego, co pisze lustro.
Bardzo długo chciałam im powiedzieć, ale bałam się, że to już jest takie ostateczne potwierdzenie, że to koniec.
I teraz cieszę się, że tak jest.
Powoli zaczyna się się dziać coś dobrego w moim małżeństwie. Zaczynamy rozmawiać. Mąż wreszcie powiedział, że chciałby naprawić nasze małżeństwo. Z kowalska podobno nie jest.
Ja jestem bardzo ostrożna na razie, ale tak sobie myślę, że gdyby nasze rodziny wiedziały, to trudno byłoby przełamać się mojemu mężowi z tą decyzją. Już teraz było mu trudno przyznać, że źle zrobił przede mną, a co dopiero przed moimi rodzicami, którym trudno byłoby przyjąć i wybaczyć krzywdę córki.
I mam wrażenie, że dzięki temu, że nie zrobiłam kilku rzeczy - nie powiedziałam rodzinie, nie złożyłam sprawy o separacje i alimenty itp. to w ogóle jest możliwość powrotu. Więc w tej kwestii jest mi blisko do tego, co pisze lustro.
-
- Posty: 152
- Rejestracja: 24 wrz 2017, 1:29
- Jestem: w trakcie rozwodu
- Płeć: Mężczyzna
-
- Posty: 152
- Rejestracja: 24 wrz 2017, 1:29
- Jestem: w trakcie rozwodu
- Płeć: Mężczyzna
Re: Czy da się uratować to małżeństwo?
Chciałbym wszystkim podziękować za okazane mi wsparcie. Niestety moje Westerplatte upadło. Dzięki Wam udało mi się wygrać walkę z samym sobą. Myślę, że możemy zakończyć mój wątek. Podjąłem decyzję o kapitulacji. Moja walkę zaczynam teraz sam ze sobą, z pracą nad sobą. Cel szczęśliwe dzieci. Niestety nie wiem jakie tego będą efekty, po dramacie jaki będą przechodziły, blizny pozostaną w nich na zawsze. Moim celem jest żeby były jak najmniejsze. Ja mam swoje zdanie na temat konsekwencji rozwodu na dzieci. Niestety ich mama ma inne.
Jeszcze raz dziękuję wszystkim i powodzenia w waszej bitwie.
Jeszcze raz dziękuję wszystkim i powodzenia w waszej bitwie.
Re: Czy da się uratować to małżeństwo?
Pawle, nie wiem jaki nowy cios Cię dziś spotkał.
Niestety tych w kryzysie niemało, trzeba jakoś to przetrwać. Wiem doskonale, że boli strasznie.
Jednak kapitulacja?
To Twoje życie i Twoje decyzje.
Ja namawiam tylko, byś dał sobie czas. Podejmowanie ważnych decyzji w emocjach to nie jest optymalne wyjście.
Niestety tych w kryzysie niemało, trzeba jakoś to przetrwać. Wiem doskonale, że boli strasznie.
Jednak kapitulacja?
To Twoje życie i Twoje decyzje.
Ja namawiam tylko, byś dał sobie czas. Podejmowanie ważnych decyzji w emocjach to nie jest optymalne wyjście.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
-
- Posty: 152
- Rejestracja: 24 wrz 2017, 1:29
- Jestem: w trakcie rozwodu
- Płeć: Mężczyzna
Re: Czy da się uratować to małżeństwo?
Codziennie spotykają mnie nowe ciosy. Jak powiedziała wcześniej żona my nie mamy już kryzysu, on się skończył. My mamy teraz rozwód. Nie potrafię sobie poradzić z myślą o kowalskim. Nie wiem jak postępować wiedząc, że wychodzi na spotkanie z nim. Już nawet z dziećmi i kowalskim wychodzi do fikolandu. To jest ponad moje siły.
Re: Czy da się uratować to małżeństwo?
PawełZałamany pomodlę się za Ciebie przykro mi bardzo, nie jesteś sam. Dzisiaj trudno w to uwierzyć ale wszystko się ułoży. Dasz radę.
Zdrowaś Maryjo, łaski pełna, Pan z Tobą, błogosławionaś Ty między niewiastami i błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus. Święta Maryjo, Matko Boża, módl się za nami grzesznymi teraz i w godzinę śmierci naszej. Amen.
Z Panem Bogiem
Zdrowaś Maryjo, łaski pełna, Pan z Tobą, błogosławionaś Ty między niewiastami i błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus. Święta Maryjo, Matko Boża, módl się za nami grzesznymi teraz i w godzinę śmierci naszej. Amen.
Z Panem Bogiem
" Nie umiem dziękować Ci Panie, bo małe są moje słowa. Zechciej przyjąć moje milczenie i naucz mnie życiem dziękować "
Re: Czy da się uratować to małżeństwo?
Paweł wiem jakie to trudne gdy dowiadujesz się o kowalskim .
Źona powiedziała źe macie teraz rozwód a nie kryzys.Zgadzasz się z nią?
Tak samo powiedziały mi panie w RODKa źe jesteśmy w trakcie rozwodu.
Odpowiedziałem im źe źona jest w trakcie rozwodu a ja jestem w trakcie ratowania małźeństwa.
Źona powiedziała źe macie teraz rozwód a nie kryzys.Zgadzasz się z nią?
Tak samo powiedziały mi panie w RODKa źe jesteśmy w trakcie rozwodu.
Odpowiedziałem im źe źona jest w trakcie rozwodu a ja jestem w trakcie ratowania małźeństwa.