piętno zdrady

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

karas
Posty: 77
Rejestracja: 03 gru 2020, 13:13
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

piętno zdrady

Post autor: karas »

Witajcie, nie wiedziałem gdzie umieścić swój post, ponieważ problem jest raczej natury psychicznej.

Moje małżeństwo zniszczyłem ja sam. Zdradziłem żonę, fizycznie i emocjonalnie - żona znalazła moją korespondencję z Kowalską, chciała mi wybaczyć ale temat wracał, w końcu odeszła i złożyła pozew. Nie przyznałem się do zdrady fizycznej z wiadomych przyczyn, o reszcie powiedziałem żonie, przeprosiłem, prosiłem o wybaczenie. Uczęszczałem na terapię, nie radziłem sobie, nie mogłem wytrzymać sam ze sobą. Starałem się aby żona wróciła, udowadniałem na wszelkie sposoby, że ją kocham i chcę uratować nasze małżeństwo a w międzyczasie i tak spotykałem się z Kowalską. Modliłem się, grzeszyłem, modliłem i znów grzeszyłem. Pojechałem na Jasną Górę, wyspowiadałem się tak, że wyszedłem zapłakany, ojciec spowiadający mnie dał mi rozgrzeszenie i powiedział, że rozumie, że nie przyznałem się żonie bo to by pogrzebało nasze małżeństwo. Przez chwilę czułem ulgę, że dobrze robię i dalej starałem się aby żona wróciła.
Dbałem o relację, chciałem ratować małżeństwo, wiem, że zrobiłem wszystko co mogłem ale żona jak głaz, ani drgnęła. Cięgnie się to już drugi rok a ja nie mogę sobie poradzić, męczą mnie wyrzuty sumienia, że zdradziłem żonę, której przed Bogiem ślubowałem; że nie przyznałem się bo uznałem to za mniejsze zło. Żona jest już w nowym związku od dawna, wiedziałem od początku, dlatego nie dawała nam szans. Ja po roku, z obaw przed samotnością, spotykam się z Kowalską - nadal kocham żonę, gdyby chciała wrócić do mnie, byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
Żona nie daje nam najmniejszych szans, traktuje mnie jak zło konieczne, nie interesuje się mną, nie chce utrzymywać żadnej relacji. A ja każdego dnia od chwili przebudzenia do zaśnięcia, myślę o krzywdzie jaką jej wyrządziłem. Nie daję już rady, męczy mnie każdy dzień, nienawidzę siebie, pragnę by żona wróciła ale nie narzucam jej się. Zaproponowałem łagodną wersję rozwodu, żebyśmy się nie szarpali w sądzie, boję się, że moje kłamstwa wyjdą i będzie jeszcze gorzej. Dźwigam taki ciężar każdego dnia, okłamuję bliskich i samego siebie, że jestem szczęśliwy z Kowalską. Nie wiem już co mam robić, od jakiejś połowy września nie byłem w kościele, trochę z lenistwa a usprawiedliwiam się pandemią, trochę się boję, że nie mam po co tam iść bo jestem zły ale modlę się przed snem i proszę Boga o wybaczenie. Te wyrzuty sumienia nie dają mi żyć, zatruwają mi głowę i utrudniają funkcjonowanie. Praca fizyczna nie pomaga, czasem tylko jak mam pracę wymagającą myślenia to na chwile zapominam. Ale to dosłownie na chwilę, kiedy mózg musi skupić się na czymś innym.
Nie szukam wsparcia, wiem, że zostanę przez Was potępiony, chciałem to z siebie wyrzucić i ostrzec innych, by nie popełnili tego błędu co ja. Kochałem, kocham i będę kochał żonę do końca życia, nawet jeśli stworzę coś z Kowalską to moje serce jest gdzie indziej. Ktoś przy mnie będzie może szczęśliwy ale ja już nigdy.
Al la
Posty: 2672
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: piętno zdrady

Post autor: Al la »

Witaj, karas na forum naszej wspólnoty.
Nie szukam wsparcia, wiem, że zostanę przez Was potępiony, chciałem to z siebie wyrzucić i ostrzec innych, by nie popełnili tego błędu co ja. Kochałem, kocham i będę kochał żonę do końca życia, nawet jeśli stworzę coś z Kowalską to moje serce jest gdzie indziej. Ktoś przy mnie będzie może szczęśliwy ale ja już nigdy.
Od razu dwie kwestie:
1.Nikt Cię nie potępi.
2.Nigdy nie mów nigdy.

Jesteś na forum dla grzeszników, bowiem Bóg nie przyszedł do tych, co się dobrze mają, ale do tych, którzy potrzebują pomocy.

Jak chcesz zmiany w swoim życiu, zacznij od siebie, drugiej osoby nie zmienisz, ale możesz zmienić swoje myślenie i postrzeganie spraw, które Cię niepokoją.
Może dobrze byłoby znaleźć kierownika duchowego, skoro masz wyrzuty sumienia i tyle wątpliwości?
Zapraszam Cię do zapoznania się ze stroną pomocową naszej wspólnoty http://sychar.org/pomoc/

Życzę Ci dobrego dnia i abyś otrzymał to, czego potrzebujesz.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
nałóg
Posty: 3328
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: piętno zdrady

Post autor: nałóg »

karas pisze: 09 gru 2020, 9:37 Nie szukam wsparcia, wiem, że zostanę przez Was potępiony, chciałem to z siebie wyrzucić i ostrzec innych, by nie popełnili tego błędu co ja.
karas, tu raczej nie wchodzą ludzie "przed kryzysem" przed zdrada by zapytać czy to fajnie i czy dobrze. Tu wchodzą ludzie poranieni ....tak jak i Ty.
Pan Bóg Ci wybaczył w sakramencie pokuty...... a Ty sam sobie nie chcesz wybaczyć........ zaakceptować faktu że zbłądziłeś ...."kusy" Cię zniewala poczuciem winy?
karas pisze: 09 gru 2020, 9:37 Ja po roku, z obaw przed samotnością, spotykam się z Kowalską - nadal kocham żonę, gdyby chciała wrócić do mnie, byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
a czy to nie jest swoisty dualizm? kochasz i???? spotykasz się z "kowalską"? Poczytaj wątki....to kopalnia wiedzy i doświadczeń,
PD
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: piętno zdrady

Post autor: Ruta »

Fajnie że jesteś :) Potępiony nie zostaniesz, tu każdy jest w kryzysie i każdy w swoim życiu narobił głupot, z których teraz próbuje się jakoś wydostać. We wspólnocie raźniej.

Z mojego doświadczenia wynika, że strach i obawa są najgorszym doradcą. Gdy nasze postępowanie jest motywowane strachem, obawą, z pewnością pobłądzimy. To jest jak równanie matematyczne. Piszesz, że obawiasz się samotności. Warto się temu lękowi przyjrzeć - i się z nim zmierzyć. Dlaczego obawiasz się samotności? Co by się stało, gdybyś żył bez żony i bez kowalskiej?

Zwróciłam na to uwagę - bo ja sama powoli pozbywam się swoich lęków i obaw i widzę efekty w moim życiu. Zaczynałam jako bardzo obawiająca się i wystraszona istota, choć tworzyłam pozory osoby, która wręcz nie zna strachu i ze wszystkim sobie radzi. Bo coś w tym jest, że obawy często przykrywamy pozorami - ty też o tym piszesz dość szczerze - że kryjąc swój strach udajesz szczęście w relacji z kobietą, która nie jest twoją żoną.

Trzeba też uważać, bo pozory tworzymy też dla siebie, a wtedy ranimy innych. Sądzę, że jeśli ktoś nie jest szczęśliwy, nikt przy nim nie będzie szczęśliwy. Nieszczęśliwi ludzie raczej używają innych, by zatykać swoje dziury, niedobory emocjonalne, wyrzuty sumienia, by łagodzić swoje lęki. Trudno to nazwać szczęściem. Każdy człowiek zasługuje na otwartą, dobrą relację, nie na takie ochłapy i pozory. Warto popracować też nad tym, by nie użwyać innych - bo to jak opisujesz reację z kowalską brzmi właśnie jak używanie człowieka. Przeszłości nie cofniesz, choć możesz pracując nad sobą uzyskać szansę na naprawę. Natomiast teraźniejszość możesz zmienić od ręki.

Myślę, że dobrze czujesz, że nadal łączy cię więź z żoną. Sakrament tak działa, że działa :) I niepotrzebnie to w sobie negujesz i udajesz przed sobą, że już pozamiatane, że teraz to już możesz tylko innym ku przestrodze. Nie z takich kryzysów udaje się wyjść. Pierwszy krok za tobą. Odrzuć strach i rób kolejne :) Warto.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: piętno zdrady

Post autor: Pavel »

nałóg pisze: 09 gru 2020, 16:03
karas pisze: 09 gru 2020, 9:37 Nie szukam wsparcia, wiem, że zostanę przez Was potępiony, chciałem to z siebie wyrzucić i ostrzec innych, by nie popełnili tego błędu co ja.
karas, tu raczej nie wchodzą ludzie "przed kryzysem" przed zdrada by zapytać czy to fajnie i czy dobrze. Tu wchodzą ludzie poranieni ....tak jak i Ty.
Pan Bóg Ci wybaczył w sakramencie pokuty...... a Ty sam sobie nie chcesz wybaczyć........ zaakceptować faktu że zbłądziłeś ...."kusy" Cię zniewala poczuciem winy?
karas pisze: 09 gru 2020, 9:37 Ja po roku, z obaw przed samotnością, spotykam się z Kowalską - nadal kocham żonę, gdyby chciała wrócić do mnie, byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
a czy to nie jest swoisty dualizm? kochasz i???? spotykasz się z "kowalską"? Poczytaj wątki....to kopalnia wiedzy i doświadczeń,
PD
Podpisuję się pod słowami nałoga.
Od siebie dorzucę tylko:
Posłuchaj konferencji polecanych na forum, zajrzyj na listę polecanych lektur:

viewtopic.php?f=10&t=383

Masz tam np. Książkę o przebaczeniu (w kontekście samego siebie), masz instrumenty do pracy nad sobą. Warto zacząć od konferencji Jacka Pulikowskiego, ks. Marka Dziewieckiego.

Pora stać się mężczyzną, jeśli zechcesz :)
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
karas
Posty: 77
Rejestracja: 03 gru 2020, 13:13
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

Re: piętno zdrady

Post autor: karas »

Al la pisze: 09 gru 2020, 15:48 Jak chcesz zmiany w swoim życiu, zacznij od siebie, drugiej osoby nie zmienisz, ale możesz zmienić swoje myślenie i postrzeganie spraw, które Cię niepokoją.
Może dobrze byłoby znaleźć kierownika duchowego, skoro masz wyrzuty sumienia i tyle wątpliwości?
Dziękuję Al la. Chce zmiany, chce żeby to w końcu ode mnie odeszło, chce złapać oddech pełną piersia i już się nie bić z myślami. Boję się kierownika duchowego, anonimowo w Internecie wyrzucić swój problem to co innego niż komuś prosto w oczy. Miałem problem przyznać się na terapii a co dopiero jakiemuś księdzu...
karas
Posty: 77
Rejestracja: 03 gru 2020, 13:13
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

Re: piętno zdrady

Post autor: karas »

nałóg pisze: 09 gru 2020, 16:03 tu raczej nie wchodzą ludzie "przed kryzysem" przed zdrada by zapytać czy to fajnie i czy dobrze. Tu wchodzą ludzie poranieni ....tak jak i Ty.
Pan Bóg Ci wybaczył w sakramencie pokuty...... a Ty sam sobie nie chcesz wybaczyć........ zaakceptować faktu że zbłądziłeś ...."kusy" Cię zniewala poczuciem winy?

Poczytaj wątki....to kopalnia wiedzy i doświadczeń,
PD
Poranieni?... przecież to ja zraniłem osobę, którą kochałem w życiu najbardziej. I fakt, nie umiem sobie wybaczyć.
Czytałem wiele wątków, zaglądam na forum od dawna, od wiosny w zasadzie ale założyłem konto by móc Wam opowiedzieć o swoim ciężarze...
karas
Posty: 77
Rejestracja: 03 gru 2020, 13:13
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

Re: piętno zdrady

Post autor: karas »

Ruta pisze: 09 gru 2020, 17:18 Z mojego doświadczenia wynika, że strach i obawa są najgorszym doradcą. Gdy nasze postępowanie jest motywowane strachem, obawą, z pewnością pobłądzimy.
Zacząłem z Kowalska spotykać się po pierwszej rozprawie rozwodowej. Nie widząc w żony oczach nic, ciałem spróbować być w końcu szczęśliwym. Ponad rok byłem sam, było mi źle. Kowalska to naprawdę dobra kobieta, wrażliwa, opiekuńcza, wie o wszystkim i wspiera mnie ale nie umiem powiedzieć jej, że ją kocham. Dlatego stwierdzam, że to ze strachu przed byciem samemu bo nie umiem zapomnieć o żonie i dac z siebie 100% w nowej relacji.
Dziękuję za wpis, dużo tematów do przemyślenia.
karas
Posty: 77
Rejestracja: 03 gru 2020, 13:13
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

Re: piętno zdrady

Post autor: karas »

Pavel pisze: 09 gru 2020, 18:04
Posłuchaj konferencji polecanych na forum, zajrzyj na listę polecanych lektur:

viewtopic.php?f=10&t=383

Masz tam np. Książkę o przebaczeniu (w kontekście samego siebie), masz instrumenty do pracy nad sobą. Warto zacząć od konferencji Jacka Pulikowskiego, ks. Marka Dziewieckiego.

Pora stać się mężczyzną, jeśli zechcesz :)
Zaglądałem, coś tam poczytałem, słuchałem KS.Dziewieckiego i Pulikowskiego. Ale chyba nie umiem tego wszystkiego zrozumieć, pojąć i wdrożyć w życie bez żony...
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: piętno zdrady

Post autor: Caliope »

karas pisze: 09 gru 2020, 18:34
nałóg pisze: 09 gru 2020, 16:03 tu raczej nie wchodzą ludzie "przed kryzysem" przed zdrada by zapytać czy to fajnie i czy dobrze. Tu wchodzą ludzie poranieni ....tak jak i Ty.
Pan Bóg Ci wybaczył w sakramencie pokuty...... a Ty sam sobie nie chcesz wybaczyć........ zaakceptować faktu że zbłądziłeś ...."kusy" Cię zniewala poczuciem winy?

Poczytaj wątki....to kopalnia wiedzy i doświadczeń,
PD
Poranieni?... przecież to ja zraniłem osobę, którą kochałem w życiu najbardziej. I fakt, nie umiem sobie wybaczyć.
Czytałem wiele wątków, zaglądam na forum od dawna, od wiosny w zasadzie ale założyłem konto by móc Wam opowiedzieć o swoim ciężarze...
Poranieni, pomyśl co Cię popchnęło do zdrady żony, nie jakaś rana? brak czegoś? każdy jest jakoś w tym kryzysie poraniony. Teraz dla Ciebie byłoby dobre zajęcie się sobą i pokochanie tak, że będzie Ci dobrze samemu ze sobą bez kowalskiej.
Akacja
Posty: 123
Rejestracja: 18 gru 2019, 4:31
Płeć: Kobieta

Re: piętno zdrady

Post autor: Akacja »

Nigdy nie będziesz szczęśliwy z Kowalską, bo ona zabiera Ci miejsce Boga i żony. Żona niestety już swoją drogą poszła, ma paszport do piekła jak mówił Ojciec Pio, ale niestety Ty też go masz bo jesteś z kowalską.

Zastanów się czego tak naprawdę chcesz, bo są dwie główne drogi: z Bogiem lub bez Boga.
Jeśli chcesz być z Bogiem czas zacząć iść drogą przykazań. "Jeżeli zechcesz dochowasz przykazań".
Jak to mówią "jak ktoś chce znajdzie sposób, jak ktoś nie chce znajdzie powód".

Jeśli czujesz pustkę, poczytaj żywoty świętych, mnie to pomaga ich świadectwa życia i ofiary. Czasem to takie proste, pomagają bliźnim, jest mnóstwo osób potrzebujących, zawsze można się zaangażować, zrobić coś dla bliźnich nie oczekując niczego w zamian oddając to Maryi - super sprawa, polecam ;)
karas
Posty: 77
Rejestracja: 03 gru 2020, 13:13
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

Re: piętno zdrady

Post autor: karas »

Caliope pisze: 09 gru 2020, 20:36 Poranieni, pomyśl co Cię popchnęło do zdrady żony, nie jakaś rana? brak czegoś? każdy jest jakoś w tym kryzysie poraniony. Teraz dla Ciebie byłoby dobre zajęcie się sobą i pokochanie tak, że będzie Ci dobrze samemu ze sobą bez kowalskiej.
Co mnie pchnęło do zdrady? Brak zainteresowania ze strony żony, brak rozmów, seksu, pożądania, spędzania czasu razem. Liczyła się tylko jej praca. Ale to mnie nie usprawiedliwia😒
Kowalska jest naprawdę wyrozumiałą kobieta, nigdy złego słowa o niej nie powiem. To ja zabiegałem o nią, ona dla mnie poświęciła swoją rodzinę i życie. Już raz ją zostawiłem, związałem się z nią teraz, bo chciałem znów to poczuć co wtedy, kiedy był między nami flirt. Po tym jak żona mnie traktowała i jak pogardliwie patrzyła na mnie, zapragnąłem szczęścia, jak każdy człowiek. Zdałem sobie sprawę, że mojego małżeństwa nie ma mimo, że miłość nie ustała. Boję się odejść od Kowalskiej, nie chce jej drugi raz zranić. Wiem, że to był błąd ale muszę ponieść konsekwencje swoich czynów, wziąć odpowiedzialność na siebie za drugiego człowieka, za jego uczucia. Boję się też stracić ja ze swojego życia, jest dla mnie ważna, nie przez to, że z nią zdradziłem żonę ale przez to, że nigdy się ode mnie nie odwróciła, kiedy ja kopałem ją po tyłku i latałem za żoną, ona czekała. Wiem, że mnie kocha, okazuje to każdego dnia, jest zupełnie inna od mojej żony. Jest czuła zawsze, nie tylko w łóżku. Słucha mnie i rozmawia ze mną a nie jednym uchem wpuszcza, drugim wypuszcza. Wspiera mnie a nie zamiata problemy pod dywan. Ale ta moja żona... ciągle siedzi mi w głowie. Czy to nie jest tak, że to co nieosiągalne jest dla nas smaczniejsze? Będąc z żoną fantazjowalem o Kowalskiej. Kiedy ją zdobyłem odeszła żona. Żona jest poza moim zasięgiem więc Kowalska zeszła na drugi plan a fantazjuje o żonie. A czy jak żona wróci, znowu zapragnę Kowalskiej czy ostatecznie już mój głupi mózg powie, zostajemy.
Jest mi okropnie ze sobą. Moja żona nie jest święta tak samo jak ja, układa sobie życie a ja nie mogę ruszyć z miejsca,mam wrażenie, że po jednym kroku w przód, robię 3 do tyłu. Przez chwilę jest super a w mgnieniu oka ryczę jak bóbr za żoną...
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: piętno zdrady

Post autor: Pavel »

Karas, nie będę „bawił” się w cytowanie i pokazywanie ci elementarnych błędów logicznych w tym co piszesz.
Mi to nie jest do niczego potrzebne, a ty lepiej na tym wyjdziesz, gdy samodzielnie dojdziesz, gdzie twoje myślenie szwankuje, dlaczego, oraz jak powinno faktycznie wyglądać.

Teraz, wybacz bezpardonowość, to totalny sajgon.
Nic nie jest na właściwym miejscu, sprzeczność na sprzeczności, absurd na absurdzie absurdem pogania.

Generalnie znam te stany, inaczej nigdy bym się na tym forum pewnie nie pojawił.
Zrobiłem magistra (przynajmniej) na kierunku pogubienie i popapranie.

Zadam ci pytanie, które zadano i mi:
Jakie jest miejsce Boga w twoim życiu?

Widzisz, ja w swej pysze uznałem, że jestem ja tyle mądry i nowoczesny, że mogę sobie wybierać które z jego nauk traktować poważnie, a które omijać lub odrzucać (bo nie przystają do dzisiejszych czasów).
Nie zapraszałem Boga do swego życia, małżeństwa.

I wylądowałem gdzie wylądowałem.
W kryzysie małżeńskim, po ludzku było już pozamiatane. Liczenie na cud, chociaż wtedy niespecjalnie w cuda wierzyłem.
To co się zadziało w moim życiu, po głębokiej analizie uznaję za naturalny skutek moich decyzji i czynów. Łańcuch przyczynowo-skutkowy który precyzyjnie da się nazwać i opisać. Powodem nr 1 był brak Boga w moim życiu, wybiórcze stosowanie jego nauki, brak zrozumienia jej.
Powody nr 2, 3 5 i 10: brak wiedzy w wielu kluczowych obszarach, bagaż z domu rodzinnego, brak pracy, zła komunikacja, lenistwo itd. itp.

Nie bez powodu na 1 miejscu wymieniam Boga. Bo gdy on (a więc i jego nauki) są na pierwszym miejscu, wszystko się układa na swoim miejscu. To nie myślenie magiczne, życzeniowe - czysta logika i praktyka.

Jeśli zechcesz - zbadasz jak jest z tym u ciebie.
Ja sobie „dam rękę uciąć”, że podobnie.
Ale warto sprawdzić, zachęcam cię do tego.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
karas
Posty: 77
Rejestracja: 03 gru 2020, 13:13
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

Re: piętno zdrady

Post autor: karas »

Akacja pisze: 09 gru 2020, 22:09 Nigdy nie będziesz szczęśliwy z Kowalską, bo ona zabiera Ci miejsce Boga i żony. Żona niestety już swoją drogą poszła, ma paszport do piekła jak mówił Ojciec Pio, ale niestety Ty też go masz bo jesteś z kowalską.

Zastanów się czego tak naprawdę chcesz, bo są dwie główne drogi: z Bogiem lub bez Boga.
Jeśli chcesz być z Bogiem czas zacząć iść drogą przykazań. "Jeżeli zechcesz dochowasz przykazań".
Jak to mówią "jak ktoś chce znajdzie sposób, jak ktoś nie chce znajdzie powód".
Kowalska zabiera mi miejsce Boga? Absolutnie nie... Czy nie można tego połączyć? Być w niesakramentalnym związku i blisko Boga? Czy bycie Blisko Boga to wizyty w kościele i przystępowanie ze złożonymi rękami do komunii? Czy Boga nie ma się w sercu? Czy aby być blisko Boga już do końca życia skazany jestem na samotność, bo żona odeszła? Nie do końca rozumiem. Trwałem w sakramencie i nie zamknąłem żonie furtki do powrotu ale jestem człowiekiem z takim samym prawem do życia jak żona, mam swoje potrzeby jak każdy, wolę mieć stała Kowalską, chodzić do kościoła i nie przystępować spowiedzi czy komunii, niż raz na jakiś czas dokonywać na sobie samogwałtu czy korzystać z usług innych Pań i za każdym razem spowiadać się z tego a za chwile robić to samo. Skoro żona układa sobie życie to ja mam za nas dwoje teraz gorliwie tkwić w sakramencie sam? Trochę mnie złość naszła, bo ta moja żona, ona jest też wierząca i jakoś dla niej nie ma problemu. Ona nie widzi nic złego w tym, że związała się z nowym mężczyzną, twierdzi, że ma prawo a między nami nie było nic już od prawie dwóch lat.

Czy nie da się iść przez życie z Bogiem i Kowalska? to się wyklucza? jestem przed trzydziestką, żona też. Decydując się na małżeństwo ślubowaliśmy sobie w zdrowiu i chorobie, dobrej i złej doli. Zbłądziłem, wróciłem ale żona odeszła. Mam wyrzuty sumienia ale chcę normalnie żyć. Chce przestać się zadręczać bo to nie ja odszedłem, chcę przestać o niej myśleć i dać sobie i komuś szczęście ale na razie, głową jestem przy żonie.
karas
Posty: 77
Rejestracja: 03 gru 2020, 13:13
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

Re: piętno zdrady

Post autor: karas »

Pavel pisze: 10 gru 2020, 8:41 Zadam ci pytanie, które zadano i mi:
Jakie jest miejsce Boga w twoim życiu?

Widzisz, ja w swej pysze uznałem, że jestem ja tyle mądry i nowoczesny, że mogę sobie wybierać które z jego nauk traktować poważnie, a które omijać lub odrzucać (bo nie przystają do dzisiejszych czasów).
Nie zapraszałem Boga do swego życia, małżeństwa.
Jest ważne i jest we mnie, dlatego mam wyrzuty sumienia. Inaczej, nie miałbym skrupułów, nie pisał tutaj.
Nie wybieram sobie, której Jego nauki traktować poważnie, a które pomijać lub odrzucać. Przyjmuję wszystkie, wiem, że nie żyje przykazaniami, wiem, ze zostanę za to potępiony i nie odrzucam żadnej z nauk. Jak mam zaprosić Boga do swojego małżeństwa, skoro mojego małżeństwa nie ma? Gdybyś tylko widział moją żonę, przekonałbyś się, jak wiele zła ma w sobie i w swoim spojrzeniu, jak bardzo mnie nienawidzi i uważa się za świętą i pokrzywdzoną. A ja mimo to ją nadal kocham. Niespójne jest całe moje życie i już do końca takie będzie. Czas tylko może pomóc.
Kowalska jest przy mnie na dobre i złe, znosiła przez ponad rok upokorzenia z mojej strony, jak się jej wypierałem, nie odbierałem telefonów, nie odpisywałem, mówiłem jej przykre rzeczy, żeby tylko dała mi spokój - a ona nadal jest. Przetrwała to. Żona nie wytrzymała, nie dała rady naprawiać małżeństwa wolała wejść w nową relację bez szacunku do mnie. Czasem mam wrażenie, ze to Kowalska mnie kocha a żona mnie nigdy nie kochała skoro odeszła. Kowalska zniosła wiele więcej ze strony niemęża w imię swoich uczuć a żona? odstawiła mnie, pozbyła się mnie ze swojego życia jak nic nieznaczący element.
ODPOWIEDZ