Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

jacek-sychar

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: jacek-sychar »

Fino
Daj mężowi coś na kaca i wyjdź na spacer.
Niech sam w domu "dogorywa".
Zobacz jak piękna jest przyroda. Może idź na jakiś film do kina.
Daj mu może posiedzieć samemu w domu.
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

jacek-sychar pisze: 09 wrz 2018, 11:34 Fino
Daj mężowi coś na kaca i wyjdź na spacer.
Niech sam w domu "dogorywa".
Zobacz jak piękna jest przyroda. Może idź na jakiś film do kina.
Daj mu może posiedzieć samemu w domu.
Tak zrobię. Mam tylko duży problem z tym czy powinnam cokolwiek robić dla niego. W mojej głowie iest tak - nieskontrolowal picia to teraz niech sam weźmie coś na kaca a jeśli poprosi zebym zrobiła się mu coś do picia to takie chyba wykorzystywanie mnie. Mógł zadbać się o to żeby dziś być ww stanie sam coś sobie zrobić
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: rak »

powól, że odpowiem Ci szczegółowo, a później ogólnie.
Fino pisze: 09 wrz 2018, 10:40
rak pisze: 09 wrz 2018, 10:34 Możesz zrobić coś dla siebie. Powiedzieć mu, że źle się czujesz jak Twój mąż tak wygląda i nie chcesz zmarnować całego dnia z powodu jego kaca
Czy on wtedy nie odbierze takich słów jako czepialstwo, chociaż nie chce właśnie zachowywać się tak jakby było mi obojętne ze znów wrócił w takim stanie. Fajnie że nie wrócił późno ale to ze wrócił upity ma znaczenie. I w sumie chyba mam prawo coś powiedzieć
Fino, jak on odbierze te słowa, to już jego sprawa, nie możesz odpowiadać za jego emocje. Pytałaś się jak mu pozwolić mu odczuć konsekwenje, to wg. mnie trochę manipulacja, konsekwencje powinny być naturalne i automatycznie powiązane z czynem, a nie wymyślone tak, żeby osoba mogła je odczyć.
Praktycznie, jak masz ochotę gdzieś wyjść i cieszyć się Bożym dniem, to możesz powiedzieć, słuchaj mam ochotę iść na basen, jak chcesz możesz iść ze mną, a jak nie to zostać w domu. Ty niezależnie od jego stanu (kaca) robisz swoje, a on naturalnie ponosi konsekwencje swoich decyzji, albo sam leczy kaca w domu, albo męczy się na wyjściu - choć szczerze to basen i sauna potem i tak by mu w dłuższej perspektywie pomogły ;)
Czarek pisze: 09 wrz 2018, 10:46 Fino specjalistów od tego jak zmienić siebie będąc w takiej relacji znajdziesz we wspólnocie al-anon.
Tego problemu nie rozwiążesz przez internet.
Myślę, że Czarek ma tutaj rację, dyskusja w tym wątku coraz b. przypomina wielotorową terapię toczoną na forum publicznym. Nawet jakbyśmy mieli stosowny warszatat terapeutyczny, ze strzęp sytuacji i Twoich emocji mogli zbudować pełny Twój obraz i zarysować cele i drogi terapii to myślę, że przestrzeń publiczna nie jest dobrym kanałem do tego typu pracy, choćby z tego powodu, że przeczucamy się szybkimi radami w cele gaszenie bieżących pożarów, bez możliwości stabilnego i dogłębnego wzmocnienia zmian w Twojej psychice.
To, że potrzebujesz czegoś takiego też myślę powinno Ci wskazać, że porządna i długotrwała terapia to coś czego Ci w tej chwili brakuje...
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Tak, widzę to - już za duże rozdrabnianie. Poumawiam się jutro gdzie mam się z umówić.

A już kończąc dzisiejszy temat - wyszłam, powiedziałam mężowi " idę na kawę i basen (po tych słowach od razu usłyszałam - ok ) chciałabym fajnie spędzić ostatni dzień urlopu i źle się po prostu czuję patrząc na tak wyglądającego mojego męża i nie chciałabym tracić tego dnia przez twojego kaca". A mój mąż prychnął przesmiewczo i powiedział " a co ci mój kac przeszkadza". Odpowiedzialam, że już tak lakonicznie mówiąc, to nie jest miło patrzeć jak dogorywasz.

Wygląda na to, ze spłynęło to po nim jak po kaczce i chyba nawet mu na rękę, ze mnie nie będzie. A ja paskudnie się za to czuję - widzę teraz jescze bardziej jak jestem uzależniona od niego mimo że mam dość mocny charakter i mam zainteresowania.
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

wulkan pisze: 09 wrz 2018, 0:50 Fino a mnie bardzo zastanawia rozbieżność miedzy konkretnymi zachowaniami męża, ktore opisujesz jako przykład a okresleniami, w jakich je postrzegasz. Juz wyjasniam - czytam wielokrotnie u Ciebie powazne zarzuty w stosunku do męża np. nie szanuje mnie, jest wulgarny, rani mnie, lekceważy, nie liczy sie z moja osobą. Tymczasem sytuacje, ktore opisalas sa blahe w gruncie rzeczy. Fino, mam wrazenie ze nie wiesz jak moze czasem wyglądać brak szacunku, nie liczenie sie z drugą osobą. Czy moglabys przytoczyć konkretne sytuacje, w ktorych Ty poczulas sie nieszanowana? Opisać je. Odpisze wtedy jak widzę je patrząc z boku. Bo Twoj maz moim zdaniem to ma i tak anielska cierpliwość i nie jeden dawno by sobie poszedl. On Cie musi kochać. Dlaczego? Bo jeszcze z Toba jest, jeszcze wytrzymuje.
Postaram się podać przykłady.
1. Wulgarnosc - jesteś poj..., odp się ode mnie..., wynos się (w tej ostrzejszej formie - zdarzyło się jakiś rok temu)
2. Brak szacunku: powyższe wulgaryzmy, wyśmiewane mnie w rozmowie, celowe odwracanie wzroku i oglądanie telewizji kiedy rozmawiamy, wychodzenie z pokoju kiedy coś mówię, mówienie cały czas - inne kobiety to to, tamto - tylko ty taka jesteś (chodzi o to że ciągle mnie porownuje do innych i nasze małżeństwo do innych związków i chodzi o sposób mówienia - ze złością, jakby nienawiścią).
3. Nie liczenie się ze mną/ lekceważenie: umawiamy się na wspólny urlop, wyjazd do rodziny, wyjście a moj mąż wycofuje się z powodu byle niesnaski - i tak jest raz po raz (czasem wygląda to tak jakby stosowal kary), zmienia zdanie w ważnych sprawach kiedy tylko mu się podoba, mówi często (jeśli chodzi o nasze relacje) - mam to w d..., mam to gdzieś, kiedy rozmawiamy używa takich zdań, określeń które podsycaja sytuację i uniemożliwiają rozmowę, np. jestem inteligentny dlatego nie komentuje i mówi to z lekkim szyderstwem, popukaj się w głowę i wykonuje ten gest, jesteś nienormalna, kiedyś jak poklocilismy się na jakimś wyjściu - zostawial mnie o pierwszej w nocy na środku chodnika i wracał sam ( owszem ja często o coś czepnelam się ale uważam że bez względu na wszystko tak się nie robi), kiedy np. rozmawiamy na trudny temat i jesteśmy np. w kawiarni i już mu nie pasuje to wstaje, bierze torbę i mówi - ja wychodzę, idziesz? i nie czeka nawet na moją odpowiedź (bez różnicy czy jesteśmy w miejscu zamieszkania czy na wakacjach). Ważniejsi są koledzy niż ja, tzn. wiem, ze mam problem z zaborczoscia ale tu chodzi o jego podejście do tematu. Nie musi pytać o zdanie jeśli my nie mamy planów ale chodzi o sam fakt, że bez względu na sytuację najpierw ustala z nimi a mnie informuje w ostatniej chwili (nie obchodzi go jakie mam zdanie na temat np. kilkudniowego jego wyjazdu ), przedstawia mnie w złym świetle przed znajomymi swoimi, tzn. chodzi o sposób w jaki mówi o mnie, np. Nie mówi kontekstu sytuacji tylko kwituje "jak zwykle się czepia" i śmieje się wtedy.
Nie słucha mnie jak mówię tylko mnie przekrzykuje i przerywa ciągle, nawet kiedy mówię zwięźle i bez większych emocji. To co wolno jemu, mi nie wolno, np. obraża się byle czego ale mi nie wolno, on może krzyczeć a jak mi zdarzy się unieść głos czy po prostu głośniej powiedzieć, to wtedy pokrzykuje żebym ciszej była albo jak ostatnio w tramwaju zaciska zeby i cedzi po ciuchu żebym była ciszej.

Używa takich stwierdzeń (nie wiem gdzie jest to zakwalifikować): jesteś przewrazliwiona, coś taka delikatna (jak np. przeklnie na mnie), przesadzasz (prawie zawsze), powie coś niezbyt stosownego a potem mówi - nie znasz się na zartach. Praktycznie zawsze jego rekacja jest negowanie tego co mówię, o cokolwiek zapytam, nawet jeśli nie są to pytania prowokacyjne to mąż odpowiada - nie wiem (czasem wydaje mi się, ze tak mu wygodnie).

I taki zazwyczaj po prostu slowotok, jakby tasma się z zaciela, tzn. jak już zacznie mówić jaka to ja beznadziejna jestem to końca nie ma.

I przy świadomości ze ja mogę być ńadwrazliwa czuję po prostu ze nie tak z jego strony powinno być. W jego nastawieniu nie ma miejsca na błędy, nie ma wybacz jak się poklocimy - wycofuje się, milczy w nieskończoność i tak długo może.

Prycha, wzdycha, wywraca oczami jak cokolwiek chcę powiedzieć. Ja muszę pracować nad sobą ale to nie oznacza że mój mąż jest bez skazy.
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Dodam jeszcze to bo bardzo mnie to zabolało i poczułam się ponizona i zlekcwazona - na jednej z imprez u jego znajomych, poklocilismy się w trakcie drogi i mąż jak tylko przyjechalismy zostawil mnie samą w praktycznie nowym towarzystwie (akurat kobiet) i pił przez cały dzień z kolegami, był moment, ze publicznie znów do mnie coś mówił z zacusnietymi zębami (to był ślub kolegi - do kościoła pojechal pijany, jak z resztą reszta jego kolegów). Po weselu jak powiedzialam, że rozumiem że był zły ale zostawianie mnie zupełnie samej na półtora dnia to przasada. A mój mąż z usmiesKiem - ale poradzilas się sobie.

Druga sprawa, zdarzylo się to podczas czasu kiedy mąż był rozszalaly w żalu i straszył mnie rozwodem - uslyszalm "żałuję ze cię spotkałem, to mój największy błąd, poza tym opatrzylas mi się już" - do dziś zero jakiegokolwiek zreflektowania się.

Nie liczy się z moimi uczuciami - mogę płakać, widać że nie daje rady a mam wrażenie że jego to nic nie rusza.
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4390
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: ozeasz »

Fino pisze: 09 wrz 2018, 12:34 Tak, widzę to - już za duże rozdrabnianie. Poumawiam się jutro gdzie mam się z umówić.

A już kończąc dzisiejszy temat - wyszłam, powiedziałam mężowi " idę na kawę i basen (po tych słowach od razu usłyszałam - ok ) chciałabym fajnie spędzić ostatni dzień urlopu i źle się po prostu czuję patrząc na tak wyglądającego mojego męża i nie chciałabym tracić tego dnia przez twojego kaca". A mój mąż prychnął przesmiewczo i powiedział " a co ci mój kac przeszkadza". Odpowiedzialam, że już tak lakonicznie mówiąc, to nie jest miło patrzeć jak dogorywasz.

Wygląda na to, ze spłynęło to po nim jak po kaczce i chyba nawet mu na rękę, ze mnie nie będzie. A ja paskudnie się za to czuję - widzę teraz jescze bardziej jak jestem uzależniona od niego mimo że mam dość mocny charakter i mam zainteresowania.
Wydaje mi się Fino ,że problemem jest to , że Ty ciągle chcesz Mu coś udowodnić ,pouczyć , wypomnieć ,a nie otworzyć się przed Nim .

Twój komunikat w mojej ocenie powinien się skończyć na słowie "basen" , ewentualnie ,pytanie masz ochotę pójść ze mną mogło by być próbą otwartości ....i tyle , żadne opisy jego stanu ,po co Ci to ,Ty go bez przerwy kłujesz takimi uwagami .

Popatrz jak to zadziałało ,usłyszałaś "ok" właśnie po wystarczającym ,neutralnym komunikacie ,a co potem to już sama sobie "nagrabiłaś"

Twoje wypowiedzi w Jego stronę ciągle mają w treści Jego samego , bez Niego Ciebie nie ma , wg mnie nie powinnaś być nadwrażliwa na to czy coś powie i co powie w odpowiedzi na Twoje słowa .

To nie jest objaw pokoju , pokój polega na tym że dzielisz się z Nim sobą i tyle ,czy się mu coś podoba ,czy nie ,nie powinno Cię to zbytnio boleć ,bo to wskazuje na może nadmierne skupienie na sobie , egocentryzm .

Za to komunikat jestem w takim a takim nastroju ,mam ochotę na to czy tamto ,lub nie mam ochoty to wystarczy ,będzie chciał spytać ,spyta ,nie będzie to też ok ,ale dzięki temu tworzy się strefa wolności ,bez presji ,bez wymuszania i na to warto zwrócić uwagę .

Zauważasz jak Jezus głosił Słowo to zwykle wypowiadał "jeśli chcesz" , spróbuj tak z uwzględnieniem trzeciej zasady asertywności ,może powiedzieć nie i ma do tego prawo .

Co do wulgaryzmów jeśli się zdarzą ,może już jest za stary na to ,ale kiedyś zastosowałem na córce zasadę wspólnoty która w RM miała audycję , kiedy dziecko coś złego zrobi ,zostaw je same ze sobą ,niech działa sumienie ,niech się formuje .

I działało, żadnych uwag ,żadnej krytyki ,kary ,konsekwencją było to że widziała jak sprawiła mi przykrość ,zasmuciła , po jakimś czasie przychodziła ze słowem przepraszam , żałuję . itd.

Żebym został dobrze zrozumiany ,żadne manipulacyjne wyrazy twarzy , żadne zachowanie na pokaz , to jakby zatrzymywanie na sobie przykrych konsekwencji danej sytuacji z nadzieją właśnie na to że w drugim odezwie się sumienie , widząc jak rani to co robi .
Jednak jeśli coś powiesz w ww stylu , jeśli się wściekniesz ,obrazisz ,wybuchniesz ,to już jest to rodzaj jakieś kary ,ewentualnie konsekwencji która potrafi ten efekt zniwelować ,to taka sugestia z której możesz skorzystać lub nie , pozdrawiam w to piękne niedzielne popołudnie. :)
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

ozeasz pisze: 09 wrz 2018, 15:25 Wydaje mi się Fino ,że problemem jest to , że Ty ciągle chcesz Mu coś udowodnić ,pouczyć , wypomnieć ,a nie otworzyć się przed Nim .
Dokładnie tak. Czytam właśnie swój wątek od początku i po pierwszej stronie otworzyłam buzię, ze faktycznie - kurczowo trzymam się męża, nie rozumiałam ze można mieć świadomość krzywd których się doświadcza i jednocześnie nie udowadniać ich na siłę, że robiąc to nie daję przestrzeni mężowi aby to zobaczył bo on widzi to jako atak z mojej strony a też takim dzialaniem wcale się nie zabezpieczlam przed zranieniem. Widzę, ze bardzo boję się konsekwencji, tzn. wydaje mi się ze jak przestanę mówić męŻowi co robi źle i zajmę się wyłącznie sobą to oddalimy się od siebie ale zaczynam rozumieć ze wbrew pozorom mogę zwrócić uwagę męża i stać się dla niego ciekawsza jeśli będę robić coś dla siebie, sama, kiedy mi coś zaproponuje a ja odmowie jeśli to będzie oczywiście prawdziwe i powiem - chcialabym pobyć sama i buziak.
Zaczynam widzieć, że mogę myśleć, ze być może zdarzy się tak i tak ( tak z doświadcZenia) ale nie musi, ze równie dobrze może być inaczej i koniec wtedy rozkminiania.

Powoli zaczyna switac mi z tą wolnością - rozumiem to póki co tak ( mam prawo powiedZieć, ze czegoś nie chcę, na coś się nie zgadzam ale jeśli mąż zdecyduje inaczej to jego wybór. Mogę chyba wtedy powiedzieć - myślę, ze to nie jest dobry pomysł ale nie mogę ci na siłę zabronić.
A tak myślę, ze w sytuacjach które ewidentnie mogą zaszkodZić malzenstwi ma się w prawo powiedZieć kategoryczne nie. Jeśli natomiast druga osoba zdecyduje inaczej to będą i jej i moje niestety konskewencje. I tu mam problem - co wtedy ze złością, frustracja która w nas się rodzi, jak ja wyrażać, jak się wtedy be stosunku do męża/żony zachowywać ale to już na terapię.

Mówisz o otwartości - tu mam zaglostke bo tak pokazać całą siebie?Mój mąż czasem wykorzystuje moją otwartość i jak już zaryzykuję, np. opowiadam sytuację z pracy, on w danym momencie niby rozumie a przy najbliższej kłótni obraca to przecikwo mnie. I tak raz po raz, dlatego przestałam mówić mu w ogóle o jakichś swoich zagłostkach.
ozeasz pisze: 09 wrz 2018, 15:25 Co do wulgaryzmów jeśli się zdarzą ,może już jest za stary na to ,ale kiedyś zastosowałem na córce zasadę wspólnoty która w RM miała audycję , kiedy dziecko coś złego zrobi ,zostaw je same ze sobą ,niech działa sumienie ,niech się formuje .

I działało, żadnych uwag ,żadnej krytyki ,kary ,konsekwencją było to że widziała jak sprawiła mi przykrość ,zasmuciła , po jakimś czasie przychodziła ze słowem przepraszam , żałuję . itd.
Myślę, ze to dobry pomysł choć nie spodzeiwalabym się ze mąż przyjdzie i jakkolwiek się zainteresuje, spidziwalabym się raczej milczenia do czasu aż ja się jakoś odezwę.
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Mam pytanie o spójność i konsekwencję w działaniu a konkretnie w temacie "nie lubię spędzać z tobą czasu, czuję się sztywno i boję się, ze czegoś się czepniesz".
Rozumiem męża, naprawdę. Czuję jednak niekonsekwencje i niespójnośc w jego działaniu a sama też nie wiem jaką postawę w tym temacie przyjąć. Tzn. Tak mówi mój mąż ale mimo to proponuje wyjazdy, wyjścia, ja jednak czuję się jak zabawka wyjmowana z szafy ponieważ mąż chce spędzać razem czas ale tylko we dwoje, jakby izolowal mnie od większego towarzystwa, mam na myśli nawet wyjścia żeby potańczyć.
Źle się z tym czuję i zastanawiam się nad własną postawą i konsekwencja. Bo logicznie wychodziloby ze skoro ciągle powtarza ze nie lubi ze mną spędzać czasu to może powinnam powiedzieć "jeśli tak faktycznie jest to rozumiem, ze po prostu nie będziemy tego czasu spędzać :wyjeżdżać, wychodZić, ewentualnie na obowiązkowe imprezy typu urodziny, wesele i odmawiać jego propozycjom.

Z drugiej strony wydaje się to zbyt kategoryczne.
No i właśnie nie wiem. To jest dla mnie ważne - muszę to sobie ustalić
krople rosy

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: krople rosy »

,,Zrzęda - wszystko nie tak!

Czyli kobieta wiecznie niezadowolona. Nazwa mówi wszystko. Czego możemy się po niej spodziewać? Że zatruje nam każdą wspólnie spędzoną minutę życia. - Życie z kobietą wiecznie niezadowoloną pozbawione jest wszelkich jasnych barw. To typ, który w każdej sytuacji dostrzeże same wady. Wszystko, co zrobimy, będzie złe. Jeśli pójdziemy w lewo, zapyta czemu nie prawo. Pozostanie w miejscu też wywoła jej krytykę - opisuje psycholog. - Zrzęda jest w stanie zdeprecjonować wszystko, co dobre. Jest to osoba głęboko nieszczęśliwa, która swoim nieszczęściem zaraża wszystkich wokół. Można oczywiście próbować z tym walczyć. Uświadamiać jej, że taka postawa niczego nie buduje, jeśli jednak zrzęda nie chce sama sobie pomóc, jest tylko jedno wyjście - błyskawiczna ucieczka - radzi Kaczyńska-Maciejowska."
Fragment zaczerpnięty stąd http://forum.gazeta.pl/forum/w,15128,13 ... lewna.html

Fino miałaś kontrolować myśli.
Możesz myśleć o wielu innych przyjemnych i pożytecznych rzeczach.
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

krople rosy pisze: 09 wrz 2018, 19:03 ,,Zrzęda - wszystko nie tak!

Czyli kobieta wiecznie niezadowolona. Nazwa mówi wszystko. Czego możemy się po niej spodziewać? Że zatruje nam każdą wspólnie spędzoną minutę życia. - Życie z kobietą wiecznie niezadowoloną pozbawione jest wszelkich jasnych barw. To typ, który w każdej sytuacji dostrzeże same wady. Wszystko, co zrobimy, będzie złe. Jeśli pójdziemy w lewo, zapyta czemu nie prawo. Pozostanie w miejscu też wywoła jej krytykę - opisuje psycholog. - Zrzęda jest w stanie zdeprecjonować wszystko, co dobre. Jest to osoba głęboko nieszczęśliwa, która swoim nieszczęściem zaraża wszystkich wokół. Można oczywiście próbować z tym walczyć. Uświadamiać jej, że taka postawa niczego nie buduje, jeśli jednak zrzęda nie chce sama sobie pomóc, jest tylko jedno wyjście - błyskawiczna ucieczka - radzi Kaczyńska-Maciejowska."
Fragment zaczerpnięty stąd http://forum.gazeta.pl/forum/w,15128,13 ... lewna.html

Fino miałaś kontrolować myśli.
Możesz myśleć o wielu innych przyjemnych i pożytecznych rzeczach.
Matko no, ale przecież to co opisałam to fakt. Nie wiem jaką postawę przyjąć - tylko tyle. Może po prostu na bieżąco będę decydowala, jak uznam żeby wyrazić to co czuję to może po prostu wyrażę i już.
krople rosy

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: krople rosy »

Fino pisze: 09 wrz 2018, 16:56 Mam pytanie o spójność i konsekwencję w działaniu a konkretnie w temacie "nie lubię spędzać z tobą czasu, czuję się sztywno i boję się, ze czegoś się czepniesz".
Fino pisze: 09 wrz 2018, 16:56 Czuję jednak niekonsekwencje i niespójnośc w jego działaniu a sama też nie wiem jaką postawę w tym temacie przyjąć. Tzn. Tak mówi mój mąż ale mimo to proponuje wyjazdy, wyjścia, ja jednak czuję się jak zabawka wyjmowana z szafy ponieważ mąż chce spędzać razem czas ale tylko we dwoje, jakby izolowal mnie od większego towarzystwa, mam na myśli nawet wyjścia żeby potańczyć.
Źle się z tym czuję i zastanawiam się nad własną postawą i konsekwencja. Bo logicznie wychodziloby ze skoro ciągle powtarza ze nie lubi ze mną spędzać czasu to może powinnam powiedzieć "jeśli tak faktycznie jest to rozumiem, ze po prostu nie będziemy tego czasu spędzać :wyjeżdżać, wychodZić, ewentualnie na obowiązkowe imprezy typu urodziny, wesele i odmawiać jego propozycjom.
Pogrubiona czcionka to informacja Twojego męża dla Ciebie. Zamiast wchodzić mu w głowę i w niej szperać szukając odpwoiedzi na pytanie: ,,zgodzić się następnym razem na wyjście czy nie'' zastanów się jak sprawić by mąż w Twoim towarzystiwe czuł się swobodnie i dobrze.
Jak stworzyć klimat i grunt do swobodnego wyrażąnia się i poznawania jedno drugiego.
Jesteś tak skoncentrowana na sobie że nie słuchasz sercem tego co się do Ciebie mówi.
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

krople rosy pisze: 09 wrz 2018, 19:32 Zamiast wchodzić mu w głowę i w niej szperać szukając odpwoiedzi na pytanie: ,,zgodzić się następnym razem na wyjście czy nie'' zastanów się jak sprawić by mąż w Twoim towarzystiwe czuł się swobodnie i dobrze.
Jak stworzyć klimat i grunt do swobodnego wyrażąnia się i poznawania jedno drugiego.
Jesteś tak skoncentrowana na sobie że nie słuchasz sercem tego co się do Ciebie mówi.
To oczywiście, ze tak natomiast przyznasz ze komunikaty a działanie mojego męża są sprzeczne? Nie chcę być źle zrozumiana - nie stawiam oporu natomiast postawa mojego męża jest dla mnie krzywdząca a mam na myśli to ze wybiera sobie sytuacje tak jak on chce, tak jakbym miała czekać na jego łaskę w poczekalni na ławce.

Ostatnio spisalam wszystkie sytuacje, wyjścia razem od stycznia tego roku (te co pamietalm) aby pokazać mu, ze sporo się zmieniło- tylko w trzech czy dwóch były niesnaski z mojej winy - nawet takie fakty nie przekonują męża. Chcę stać się fajną żoną i nie chcę tracić swojej godności.
renta11
Posty: 846
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: renta11 »

Więc zamiast mu stale gadać i nawracać do starych rzeczy (sto razy wyjaśniać to samo) po prostu ..... zamilcz. Bądź miła, dobra, uśmiechaj się i ... tyle.
I proś Boga o otwarcie Twoich oczu i Twojego serca - najlepiej w nowennie pompejańskiej. Będziesz miała zajęte bite 2 - godziny dziennie przez prawie dwa miesiące (czas wyjęty z natrętnych myśli i działań), najlepiej módl się wtedy, gdy mąż będzie w domu. Wtedy on będzie miał nareszcie spokój. A po jednej nowennie zacznij następną w tej samej intencji.
A po drodze - biegusiem do psychologa. Jemu będziesz płacić za godzinne wysłuchiwanie tego, jaki Twój mąż jest be, co robi i o czym myśli. No bo przecież Ty wiesz to lepiej od niego.
Zmiłuj się kobieto.
Jeśli jemu to nawijasz tak, jak nam - to jest to tragedia.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4390
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: ozeasz »

Fino pisze: 09 wrz 2018, 20:06
krople rosy pisze: 09 wrz 2018, 19:32 Zamiast wchodzić mu w głowę i w niej szperać szukając odpwoiedzi na pytanie: ,,zgodzić się następnym razem na wyjście czy nie'' zastanów się jak sprawić by mąż w Twoim towarzystiwe czuł się swobodnie i dobrze.
Jak stworzyć klimat i grunt do swobodnego wyrażąnia się i poznawania jedno drugiego.
Jesteś tak skoncentrowana na sobie że nie słuchasz sercem tego co się do Ciebie mówi.
To oczywiście, ze tak natomiast przyznasz ze komunikaty a działanie mojego męża są sprzeczne? Nie chcę być źle zrozumiana - nie stawiam oporu natomiast postawa mojego męża jest dla mnie krzywdząca a mam na myśli to ze wybiera sobie sytuacje tak jak on chce, tak jakbym miała czekać na jego łaskę w poczekalni na ławce.

Ostatnio spisalam wszystkie sytuacje, wyjścia razem od stycznia tego roku (te co pamietalm) aby pokazać mu, ze sporo się zmieniło- tylko w trzech czy dwóch były niesnaski z mojej winy - nawet takie fakty nie przekonują męża. Chcę stać się fajną żoną i nie chcę tracić swojej godności.
Fino jeszcze parę takich ruchów i naprawdę może być jak niektórzy pisali że zostaniesz sama . :(

Nawet jeśli masz rację ,proponuję zacząć od podkreślania pozytywów i koncentracji na nich u siebie i męża , ciągle coś wytykasz ,parę postów wcześniej piszesz tak ,wiem ale.....................

Ostatnio prosiłem dziewczyny które tu pisały żeby napisały kilka dobrych cech które zauważyły w Twojej postawie ..........czytając jak widzisz ,opisujesz męża obowiązkowo zastosuj zasadę którą i im podałem ,a która przewija się przez forumowe posty : szukaj złota a nie błota ,bo ty naprawdę jesteś już od tego szukania upaprana po kokardki ,zacznij szukać złota ,zmień perspektywę , przenieś swoje skupienie na POZYTYWY - ZŁOTO NIE BŁOTO

Dobra nowina Jezusa nie polega na tym że człowiek jest grzeszny ,ale na tym że On od tego grzechu jest mocniejszy ,że jest zbawienie ,odkupienie ... że jest ON - Emmanuel - Bóg z nami , a Ty ciągle skupienie na tym co złe ,złe ,złe ,złe .....A może małe zadanko domowe : znaleźć dobro które włożył Bóg w Twoje i Jego serce i odkopać to dobro spod innych "śmieci" ,zwerbalizować ,wypisać ,a następnie nam tu przedstawić , i proporcje ,na 5 pozytywów najwyżej jeden negatyw ,nie ma pozytywów ,nie ma mowy o negatywach ???


Fino pisze:rozumiałam ze można mieć świadomość krzywd których się doświadcza i jednocześnie nie udowadniać ich na siłę


tego nie rozumiem ,czy to się tyczy męża ,czy Ciebie ?
Fino pisze:, że robiąc to nie daję przestrzeni mężowi aby to zobaczył bo on widzi to jako atak z mojej strony
No właśnie , tylko że kilka zdań dalej już rozkminiasz że :
Fino pisze:w sytuacjach które ewidentnie mogą zaszkodZić malzenstwi ma się w prawo powiedZieć kategoryczne nie
zatrzym się ...............

przystopuj ...............

uspokój się ..............

Zrób sobie z mężem dzień dziecka ,jeden dzień ,odpuść ze wszystkim ,czy to tak dużo ?

Pozdrawiam ,dobrej nocy Fino .
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
ODPOWIEDZ