Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

wulkan
Posty: 67
Rejestracja: 08 maja 2018, 23:00
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: wulkan »

Fino pisze: 09 wrz 2018, 14:53
Postaram się podać przykłady.
1. Wulgarnosc - jesteś poj..., odp się ode mnie..., wynos się (w tej ostrzejszej formie - zdarzyło się jakiś rok temu)
2. Brak szacunku: powyższe wulgaryzmy, wyśmiewane mnie w rozmowie, celowe odwracanie wzroku i oglądanie telewizji kiedy rozmawiamy, wychodzenie z pokoju kiedy coś mówię, mówienie cały czas - inne kobiety to to, tamto - tylko ty taka jesteś (chodzi o to że ciągle mnie porownuje do innych i nasze małżeństwo do innych związków i chodzi o sposób mówienia - ze złością, jakby nienawiścią).
3. Nie liczenie się ze mną/ lekceważenie: umawiamy się na wspólny urlop, wyjazd do rodziny, wyjście a moj mąż wycofuje się z powodu byle niesnaski - i tak jest raz po raz (czasem wygląda to tak jakby stosowal kary), zmienia zdanie w ważnych sprawach kiedy tylko mu się podoba, mówi często (jeśli chodzi o nasze relacje) - mam to w d..., mam to gdzieś, kiedy rozmawiamy używa takich zdań, określeń które podsycaja sytuację i uniemożliwiają rozmowę, np. jestem inteligentny dlatego nie komentuje i mówi to z lekkim szyderstwem, popukaj się w głowę i wykonuje ten gest, jesteś nienormalna, kiedyś jak poklocilismy się na jakimś wyjściu - zostawial mnie o pierwszej w nocy na środku chodnika i wracał sam ( owszem ja często o coś czepnelam się ale uważam że bez względu na wszystko tak się nie robi), kiedy np. rozmawiamy na trudny temat i jesteśmy np. w kawiarni i już mu nie pasuje to wstaje, bierze torbę i mówi - ja wychodzę, idziesz? i nie czeka nawet na moją odpowiedź (bez różnicy czy jesteśmy w miejscu zamieszkania czy na wakacjach). Ważniejsi są koledzy niż ja, tzn. wiem, ze mam problem z zaborczoscia ale tu chodzi o jego podejście do tematu. Nie musi pytać o zdanie jeśli my nie mamy planów ale chodzi o sam fakt, że bez względu na sytuację najpierw ustala z nimi a mnie informuje w ostatniej chwili (nie obchodzi go jakie mam zdanie na temat np. kilkudniowego jego wyjazdu ), przedstawia mnie w złym świetle przed znajomymi swoimi, tzn. chodzi o sposób w jaki mówi o mnie, np. Nie mówi kontekstu sytuacji tylko kwituje "jak zwykle się czepia" i śmieje się wtedy.
Nie słucha mnie jak mówię tylko mnie przekrzykuje i przerywa ciągle, nawet kiedy mówię zwięźle i bez większych emocji. To co wolno jemu, mi nie wolno, np. obraża się byle czego ale mi nie wolno, on może krzyczeć a jak mi zdarzy się unieść głos czy po prostu głośniej powiedzieć, to wtedy pokrzykuje żebym ciszej była albo jak ostatnio w tramwaju zaciska zeby i cedzi po ciuchu żebym była ciszej.

Używa takich stwierdzeń (nie wiem gdzie jest to zakwalifikować): jesteś przewrazliwiona, coś taka delikatna (jak np. przeklnie na mnie), przesadzasz (prawie zawsze), powie coś niezbyt stosownego a potem mówi - nie znasz się na zartach. Praktycznie zawsze jego rekacja jest negowanie tego co mówię, o cokolwiek zapytam, nawet jeśli nie są to pytania prowokacyjne to mąż odpowiada - nie wiem (czasem wydaje mi się, ze tak mu wygodnie).

I taki zazwyczaj po prostu slowotok, jakby tasma się z zaciela, tzn. jak już zacznie mówić jaka to ja beznadziejna jestem to końca nie ma.

I przy świadomości ze ja mogę być ńadwrazliwa czuję po prostu ze nie tak z jego strony powinno być. W jego nastawieniu nie ma miejsca na błędy, nie ma wybacz jak się poklocimy - wycofuje się, milczy w nieskończoność i tak długo może.

Prycha, wzdycha, wywraca oczami jak cokolwiek chcę powiedzieć. Ja muszę pracować nad sobą ale to nie oznacza że mój mąż jest bez skazy.
Fino to, co opisujesz z pewnością mile nie jest, ale zwróć uwagę w jakiej sytuacji wystepuje, po jakich Twoich slowach. Do wulgaryzmow nie przywiazywalabym wagi, bo to przejaw zlosci z która maz nie moze sobie poradzić, nie twierdzę ze wlasciwy sposob jej wyrażania ale on inaczej nie potrafi bo....mu jeszcze zalezy. Właściwie powinien nie kłócić sie, nie rzucać slowami, nie obrażać sie tylko spakowac sie i wyjść. Ale on jeszcze walczy. Powiedzenie jestes przewrazliwiona to bardzo delikatne określenie. Jak juz sobie nie radzi totalnie to eskaluje to do "poje..." bo brakuje mu juz slow, cierpliwosci. Zobacz proponuje wyjścia, chce Cię gdzieś zabrać - zle, nie proponuje - zle, chce spędzać czas we dwoje - tez zle. Z pewnością gdyby chcial Cie zabierać na spotkania w szerszym gronie, pisalabys ze nie chce z Toba sama spedzac czas. On juz nie wie, co zrobić zeby Cie zadowolic. Ciesz sie, ze on jeszcze nerwowo reaguje bo potem przyjdzie zamkniecie sie w sobie i totalna obojetnosc. Fino, w jakiej rodzinie pierwotnej wycbowywalas sie? Jesli moge zapytać. Masz jakis znajomych? Czy w wypowiedziach znajomych tez sie doszukujesz drugiego dna? Wiesz, znalam osobę taką jak Ty (moze jeszcze bardziej) wiec potrafię wyobrazić sobie jak sie czuje Twój mąż. Tamta osoba powodowala, ze w końcu nie mowilam juz nic, bo cokolwiek powiedzialam doszukiwal sie w tym czegos negatywnego i zarzucal pretensjami. Bardzo szybko zerwalam kontakt. Ale Twojemu mezowi zależy wiec pozostaje mu agresja, złość bo tez na dzisiaj nie potrafi postawić granic. Jak dzisiaj zle sie czul mialas okazję samemu fajnie spędzić dzień. Ale Tobie chyba o to nie chodzi, bo Ty gonisz za emocjami, jestes jakby uzalezniona od emocji i musisz je sobie w jakis sposob wygenerowac. Po co Ty mu sie w ogole pytasz kiedy wroci? Rodzi to u niego jedynie chęć ucieczki bo "matka" i tak bedzie krzyczeć, bedzie niezadowolona. Zaskoczeniem i tak dla mnie jest, ze wrocil wczesniej, uszanowal Twoja prośbę. A wtedy pada z Twojej strony pytanie, po którym ręce mi opadły "czy mam go zapytać czy wrocil wczesniej ze wzgledu na mnie, czy tak wyszlo". Dobrze, ze go nie zadalas. Nie jestem facetem, ale nie wiem, czy nie zachowywalabym sie tak samo jak Twoj maz. Przemysl bo Ty jeszcze masz męża i on jeszcze chce z Toba być!
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Wiecie jak się czuję? - beznadziejnie i nie wiem o co chodzi. Piszecie - uważamy, ze twój mąż to jedno (jego zachowania też nie są dobre, ma problem z panowaniem nad emocjami, wulagryzmami i coś tam jeszcze) i jednocześnie piszecie tak, jakbym jednak TYLKO JA za wszystko była odpowiedzialna - ogarnij się bo odejdzie. On może być taki, taki, taki BO ja powiedziałam, ja zrobiłam.
Rozumiem, ze generuje jego nerwy itp. Ale NIE ZAWSZE. Zapala się byle czego, wnerwia byle czego, nie potrafi spokój rozmawiać albo nie chce.

NIE KŁAMIĘ, on też, rozumiecie? On też jest przykry. Rozumiem co mam robić - zająć się sobą, odpuscic, szukać pozytywów - TAK ,bez oglądania się na męża. ROZUMIEM - nie oznacza to, ze mój mąż nie powinien też się ogarnąć a jeśli uważacie inaczej to napiszcie to proszę w jednym zdaniu " ty wyłącznie jesteś odpowiedzialna, ty się ogarnij", albo "za większość sytuacji wychodzi ze ty jestes odpowiedzialna, mąż w mniejszości i nie on potrzebuje specjalisty a ty się ogarnij".

I piszecie, to maraton, nie wszystko uda ci się od razu a zaraz dziwicie się ze coś mi nie wyszło.

I widzę w mężu pozytywy ale jest też dla mnie niedobry bez względu na to co uważacie. I nie wszystko ja generuje. Ja oczywiście nie potrafię mówić wprost, wiem to i chcę zmienić ale mój mąż też i nie wszystko zależy ode mnie. Jego tu nie ma - no nie ma ale to najwidoczniej uważacie ze mówię nieprawdę skoro on może wszystko bo to przeze mnie wyłącznie. W myśl panującej tu zasady mój mąż również powinien rozumieć moje schematy i pracować nad sobą. Takie krótkie zdania, w których pokazywalibyscie, ze tak jest (jeśli tak uważacie) , pośród tych uwag do mnie - zupełnie zmienialyby odbiór tego co piszecie. Widziałbym, ze rozumiecie, ze też jestem źle odbierasz traktowana przez męża.

Proszę napiszcie tym jednym zdaniem jak uważacie.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13369
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Nirwanna »

Fino, w tym co piszesz, ja widzę kolejną ucieczkę od zajęcia się sobą ku kolejnemu rodzajowi kontroli zachowania męża i oceniania, jaki to on nie jest zły.

Co z tego, że tak napiszemy, jak chciałabyś? To Ci nie pomoże, choć może Ci się teraz wydawać inaczej.

Pomóc może Ci zajęcie się sobą, bez kontrolowania tego, co robi mąż. I wzięcie odpowiedzialności za swoją część relacji, za swoje zachowania, niezależnie od tego, jak duża jest ta część w porównaniu z mężowską odpowiedzialnością.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Amica

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Amica »

Wiesz, Fino... tak Ciebie czytam i mam jakieś takie głębokie przeczucie, że wkrótce Wasza sytuacja się zmieni.

Myślę, że to kwestia tygodni.

Zostaniesz uwolniona od wrednego męża i co najważniejsze - nie będziesz miała w tej sprawie nic do powiedzenia.

Teraz jeszcze masz jakiś wpływ, ale już za chwilę, za moment, wszystko będzie się już działo poza Twoimi możliwościami.

Ale kto wie, może o to Ci chodzi, chociaż sama nie zdajesz sobie z tego sprawy?

Mówisz, że kochasz męża.

Ja bym nie chciała, aby tak "kochała" mojego syna lub brata jakakolwiek kobieta. Nikomu takiej "miłości" nie życzę.
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Mi chodzi tylko o jedno - o uznanie ze mój mąż też mnie krzywdzi a jeśli wygląda to według Was inaczej - to też proszę napiszcie.

O widzę pozytywy męża tylko faktycznie nie piszę o nich. Przeswiadczenie, ze mnie nie kocha i totalnie nie akceptuje sprawia to, ze już nie wierzę w jego dobre intencje. Pozostaje wierzyć mi tylko Wam i to na słowo.

Pozytywne cechy mojego męża:
- uczynnisc (teraz różnie)
- jest opiekuńczy (teraz różnie)
- jest porządkowy
- szybko załatwia różne sprawy
- ma poczucie humor
- uwielbia dzieci
- jest czuły (teraz mało kiedy)
- pamięta o ważnych datach - rocznicach
- wychodzi z inicjatywą organizowania czasu (teraz mniej)
- nieźle gotuje i chce to robić
- Nie robi problemu ze wspólnego dbania o dom i obowiązki domowe

Brakuje mi tej drugiej strony - dobra rozmowa, wsparcie, zrozumienie, chec wysłuchania, dobre słowo, akceptacji
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Nirwanna pisze: 10 wrz 2018, 7:53 Fino, w tym co piszesz, ja widzę kolejną ucieczkę od zajęcia się sobą ku kolejnemu rodzajowi kontroli zachowania męża i oceniania, jaki to on nie jest zły.

Co z tego, że tak napiszemy, jak chciałabyś? To Ci nie pomoże, choć może Ci się teraz wydawać inaczej.
Pomoże bo przykro mi po prostu ze nie widzicie (piszecie ze niby tak ale nie wiem jak to jest już) tego ze mąż też ma swoje.

Ja nie będę czekała aż on coś zrobi żeby działać, moje działanie nie będzie też zależało od tego czy napiszecue mi ze ja wylacznie winna, czy też polowicznie - ja będę działać.
Amica

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Amica »

Fino pisze: 10 wrz 2018, 10:25
Pomoże bo przykro mi po prostu ze nie widzicie (piszecie ze niby tak ale nie wiem jak to jest już) tego ze mąż też ma swoje.

To już jest obsesja, Fino...
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4408
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: ozeasz »

Znalazłem taki filmik , może z innej beczki , zastanów sie czy wasza relacja nie wygląda podobnie ? ;)
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Ostatnio mąż sam mi powiedział, że jest zły bo widzi, ze robi się podobny do swojego ojca - ze wszystko go drażni, obojetnieje i albo chodzi i nie odzywa się albo pajacuje. Zapytałam - to czy w tym co Ci mówiłam (że się martwię) podczas jednych z rozmów jest trochę prawdy? ze nie wszystko jest z mojej winy? Przytaknal.
Może teraz zobaczycie ze prawdę mówię

Mąż niby wie ale jak jest kłótnia to zupełnie zapomina o tych swoich ulomnosciach.
Jakucja
Posty: 35
Rejestracja: 20 gru 2017, 9:57
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jakucja »

Ma swoje, no pewnie. Każdy ma. Każdy - chłopak, mąż, przyjaciółka, znajomy, matka. Prawdopodobnie każda z tych osób ma jakieś zachowania, które nas irytują, które nam przeszkadzają. Tak jest w każdej relacji. Im bliższa, tym bardziej nas to dotyka. Ale nie można deptać ludziom po piętach i wciąż wytykać wad i każdych najdrobniejszych przewinień, czy ty tego nie rozumiesz? O pewnych rzeczach trzeba rozmawiać, ale na niektóre nie ma rady jak machnąć ręką. Albo radzić sobie w inny sposób. Jakbym za każdym razem spóźnialskiej przyjaciółce grzmiała nad uchem z pełną powagą, że nie szanuje mojego czasu i obrażała się na zabój, to byłoby po znajomości. A przecież ona ma mnóstwo fajnych cech, za co ją uwielbiam - to tylko taki przykład. Czy ty masz jakichś znajomych? Wszystkich tak pieczołowicie punktujesz?
A robienie z męża alkoholika, bo raz na miesiąc lubi wypić z kumplami, to już dla mnie kosmos.
Kiedyś wcześniej napisałam, że Twoje małżeństwo przypomina mi moje, ale zmieniam zdanie - Twoje zachowanie trochę przypomina mi moje zachowanie, gdy miałam 13 lat i spotykałam się z 1 chłopakiem w życiu. On był starszy, zerwał ze mną i na odchodnym powiedział, żebym wyszła do ludzi i przestała walczyć z wiatrakami. Już rok później wiedziałam, że to jedna z najlepszych lekcji, jaką mogło mi dać życie.
I jeszcze powtórzę za kimś tu wyżej - mąż powoli traci cierpliwość. Wyluzuj, pokaż mu się z fajnej strony i nie depcz mu po piętach. Idź na terapię. Jest szansa to odbudować. W lepszej atmosferze będzie łatwiej ogarnąć jego krzywdzące reakcje. Ale póki co on już się rozkręcił, więc musisz być cierpliwa.
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

To nie jest tez tak, że ja nie widzę że się buntuję ale chcę, bardzo, choć to jakaś abstrakcja mi nie wydaje bo jak stać się czułą, dobrą, miłą itd. jak się jest raz po raz atakowanym, wszystko jest negowane, dosłownie – wszystko, i ta świadomość, że on mnie po prostu nie lubi a jest (to jest dla mnie totalna sprzeczność! – nie lubić, nie akceptować a kochać? To jakaś paranoja.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13369
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Nirwanna »

Wbrew pozorom można kogoś nie lubić, a jednak kochać.
Fino, zajmij się wreszcie sobą. Co dziś w tym kierunku zrobiłaś?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Amica

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Amica »

Paranoją to by było, gdyby Cię lubił, pomimo, że taka jesteś. Przepraszam za szczerość.

Ja jestem tylko jakąś tam osobą z forum, a nie sądzę, abyśmy się mogły w realu zaprzyjaźnić. Nie dałabym rady, mówię uczciwie. Przecież to się nie da tak żyć, wysłuchiwać ciągle problemów wyjętych z tyłka (przepraszam) i wymyślaniu coraz to nowych kwestii, wymyślaniu rzeczy, których nie mówiłam (bo to robisz na forum).

Manipulujesz i nie szanujesz naszych granic, jako osób, które Ci się starają pomóc. Mimo, że podkreślamy wielokrotnie, że nie będziemy wieszać psów na Twoim mężu i mówić, jaki to nie jest zły, to nie szanujesz tej granicy i ciągle, nieustannie różnymi manipulacjami i szantażami emocjonalnymi pt. jak mi przyznacie rację, to będzie mi lepiej - albo: jak nie mówicie, że mąż też ma swoje za uszami, to mi przykro) próbujesz nas do tego zmusić.

Nie z nami takie numery, Fino. :) My już w większości mamy poprzerabiane takie gierki i uwierz mi, nie zmusisz nas do tego, by pisać pod Twoje dyktando.

Zostaw już to forum i idź do psychologa, zanim będzie za późno dla Was, a mąż znajdzie wsparcie u innej, mniej czepialskiej kobiety. U mężczyzny to jest kwestia czasami jedynie 24 godzin, żeby podjąć decyzję, kiedy się kielich przeleje.
jacek-sychar

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: jacek-sychar »

Amica pisze: 10 wrz 2018, 11:47 My już w większości mamy poprzerabiane takie gierki i uwierz mi, nie zmusisz nas do tego, by pisać pod Twoje dyktando.
Amica
Każdy tutaj pisze w swoim imieniu.
Dlatego proszę, abyś na przyszłość pisała JA zamiast MY.
Tak będzie jaśniej.
No, chyba że masz pełnomocnictwa innych użytkowników. ;)
sasanka
Posty: 201
Rejestracja: 09 sie 2017, 23:08
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: sasanka »

Mądre słowa Jacku !!!
ODPOWIEDZ