Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
Moderator: Moderatorzy
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
Fino,
odmów czasem jedno Zdrowaś za te wszystkie osoby, które pomagają Ci od siedemdziesięciu dziewięciu stron....
odmów czasem jedno Zdrowaś za te wszystkie osoby, które pomagają Ci od siedemdziesięciu dziewięciu stron....
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
A ciekaw jestem, ile jeszcze było privów.
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
niejedna zdrowaska będzie.
Dzięki Wam ogrom zrozumiałam.
Dzięki Wam ogrom zrozumiałam.
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
A może warto zaprosić męża do teatru (mąż zabierał Cię ze sobą do znajomych więc dobrym rewanżem będzie zaproszenie gdzieś męża, przy okazji wykażesz inicjatywę) ? Jeśli odmówi , pójdź sama ....czy też w towarzystwie koleżanki. Tym sposobem okażesz się miła ....i niezalezna od decyzji męża.Fino pisze: ↑11 gru 2018, 18:03 Ale prawdziwa będę też wtedy kiedy np. kupię sobie bilet do teatru a jemu nic nie powiem (mam ochotę być w tym temacie dla niego złośliwa a jednocześnie wiem, ze to nie będzie dobre). Coś na zasadzie - skoro nie chcesz ze mną wychodzić to nie. I nie wiem jaką postawę przyjąć w takich sytuacjach.
I nie obserwuj jak to wpływa na męża. Staraj się planować czas sama , po swojemu ....byś czerpała z tego zadowolenie.
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
Bardziesz chcesz iść do teatru bo lubisz czy by być złośliwa dla męża?
Sobą będziesz tylko jeżeli kupisz bilet bo na prawdę tęsknisz za teatrem. A mężowi, by nie snuł domysłów czy idziesz sama, też zaproponuj bilet. Jeżeli nie ma ochoty, kup tylko d!a siebie i idź sama.
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
Tylko że przecież wiem że nie chce spędzać razem czasu a ostatnio powiedzial mi tylko dlatego że inni mieli być w parze (mówcie co chcecie ale jeśli chodzi o ostatnią sytuację to właśnie tak było).
Macie rację, - zaproponować a w razie czego iść samej ale po co proponować skoro mój mąż określił się jasno i wyraźnie.
Macie rację, - zaproponować a w razie czego iść samej ale po co proponować skoro mój mąż określił się jasno i wyraźnie.
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
Proponować - aby być samemu w porządku względem męża.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
-
- Posty: 752
- Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
- Płeć: Kobieta
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
Ty jesteś odpowiedzialna za własne czyny i postępowanie, twój mąż za swoje - to, że on jest nie w porządku, nie znaczy, że ty też masz być, prawda?Fino pisze: ↑12 gru 2018, 13:35 Tylko że przecież wiem że nie chce spędzać razem czasu a ostatnio powiedzial mi tylko dlatego że inni mieli być w parze (mówcie co chcecie ale jeśli chodzi o ostatnią sytuację to właśnie tak było).
Macie rację, - zaproponować a w razie czego iść samej ale po co proponować skoro mój mąż określił się jasno i wyraźnie.
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
Droga Fino..
mam nadzieję, że pomogę..a przynajmniej spróbuje..
to wszystko, co piszesz, jest nie do strawienia dla czytelnika, nie będącego Tobą,
czyli, nie będącego, takim jak Ty i nie odbierającego wszystkiego po Twojemu...
Ty, w ogóle nie rozumiesz, co ludzie do Ciebie piszą, a oni nie rozumieją Ciebie..
mamy zatem punkt startowy,
Oni sobie, a Ty sobie.
Postaram się wyłożyć to, jak kawa na ławę..
Mam dla Ciebie propozycję, 2 rzeczy, które powinnaś sobie wyobrazić:
zadanie1.
Twój mąż, wyjechał, na przysłowiową ALASKĘ, być może, możliwe.. że wróci za 6 m-cy..
a na swoje miejsce, do Waszego domu pozwolił wprowadzić się swojemu koledze, niejakiemu Panu Andrzejowi, na odchodne, powiedział mu: stary, możesz tu teraz zamieszkać, ja, wyjeżdżam, jak ona się zmieni, to zadzwoń do mnie, może wrócę...
a zatem, masz teraz przez pół roku lokatora, Pana Andrzeja, płaci za czynsz i żyje własnym życiem..
co Ty robisz?
żyjesz życiem Pana Andrzeja?
chyba raczej nie.. nie ma męża, bo wyjechał, musisz jakoś przeżyć te 6 m-cy..
i jednocześnie akceptować lokatora..
czy, jakbyś robiła sobie herbatę, to nie spytasz się:
-Panie Andrzeju, nie napije się Pan herbaty, bo sobie robię?
-Tak, chętnie.. - Nie, dziękuję.. -może powiedzieć wszystko..
Czy w jakikolwiek sposób, Twój lokator jest w stanie zniechęcić Cię do tego, że sama miałaś ochotę na herbatę?
czy on zechce czy nie zechce.. to Ty nadal powinnaś chcieć się napić herbaty..
Gdy Pan Andrzej idzie na imprezę i proponuje, że Cię również tam podwiezie.. To Ty sama decydujesz, chcę tam być czy nie chcę.. spotykasz się z koleżanką i z nią spędzasz czas, nie interesujesz się, co robi w tym czasie Pan Andrzej.. czy pije czy nie pije.. skoro chciałaś się spotkać z Kasią, Basią czy Aliną i się spotkałaś, to dokładnie dostałaś to, po co tam pojechałaś...
Wiesz, droga Fino, ktoś, kto boi się autonomii, nie jest w stanie, tak naprawdę stworzyć żadnego związku, z kimkolwiek..
a ponieważ, Ty się boisz i nie potrafisz.. to problem nie tkwi po stronie Twojego męża , a po Twojej..
ale, żebyś mogła to zrozumieć..
zadanie2.
spróbuj przeczytać sama wszystkie Twoje posty, i w myślach, zamiast słów: mój mąż, wstaw: lokator Pan Andrzej,
zobaczysz dopiero to, co widzą czytelnicy, absurdalne sytuacje i Twoje reakcje na nie..
jak chciałaś sama uprzedzać Pana Andrzeja, że zamierzasz stosować listę Zerty i itp..
co Cię obchodzi Pan Andrzej, na dzień dzisiejszy?
nie patrzysz się na niego i żyjesz własnym życiem.. nie masz? to Twój problem nr 1,
rozwiąż go, a później bierz się za inne problemy.. nie Twoje..
nie wiesz, czym jest bycie autonomiczną osobą?
dowiedz się..
a kiedy,
będziesz się budzić i cieszyć, że słońce świeci,
kiedy chodząc sama po mieście, nie będziesz widziała tylko par przytulonych,
i wpadała w rozpacz, że Ty tak nie masz...
a zobaczysz pary się kłócące i ganiające za rozwydrzonymi dziećmi,
i pomyślisz sobie, Boże, jaka ja jestem szczęśliwa..
dopiero wtedy zajmij się swoim mężem, jeśli wróci z tej ALASKI< rzecz jasna..
powodzenia
mam nadzieję, że pomogę..a przynajmniej spróbuje..
to wszystko, co piszesz, jest nie do strawienia dla czytelnika, nie będącego Tobą,
czyli, nie będącego, takim jak Ty i nie odbierającego wszystkiego po Twojemu...
Ty, w ogóle nie rozumiesz, co ludzie do Ciebie piszą, a oni nie rozumieją Ciebie..
mamy zatem punkt startowy,
Oni sobie, a Ty sobie.
Postaram się wyłożyć to, jak kawa na ławę..
Mam dla Ciebie propozycję, 2 rzeczy, które powinnaś sobie wyobrazić:
zadanie1.
Twój mąż, wyjechał, na przysłowiową ALASKĘ, być może, możliwe.. że wróci za 6 m-cy..
a na swoje miejsce, do Waszego domu pozwolił wprowadzić się swojemu koledze, niejakiemu Panu Andrzejowi, na odchodne, powiedział mu: stary, możesz tu teraz zamieszkać, ja, wyjeżdżam, jak ona się zmieni, to zadzwoń do mnie, może wrócę...
a zatem, masz teraz przez pół roku lokatora, Pana Andrzeja, płaci za czynsz i żyje własnym życiem..
co Ty robisz?
żyjesz życiem Pana Andrzeja?
chyba raczej nie.. nie ma męża, bo wyjechał, musisz jakoś przeżyć te 6 m-cy..
i jednocześnie akceptować lokatora..
czy, jakbyś robiła sobie herbatę, to nie spytasz się:
-Panie Andrzeju, nie napije się Pan herbaty, bo sobie robię?
-Tak, chętnie.. - Nie, dziękuję.. -może powiedzieć wszystko..
Czy w jakikolwiek sposób, Twój lokator jest w stanie zniechęcić Cię do tego, że sama miałaś ochotę na herbatę?
czy on zechce czy nie zechce.. to Ty nadal powinnaś chcieć się napić herbaty..
Gdy Pan Andrzej idzie na imprezę i proponuje, że Cię również tam podwiezie.. To Ty sama decydujesz, chcę tam być czy nie chcę.. spotykasz się z koleżanką i z nią spędzasz czas, nie interesujesz się, co robi w tym czasie Pan Andrzej.. czy pije czy nie pije.. skoro chciałaś się spotkać z Kasią, Basią czy Aliną i się spotkałaś, to dokładnie dostałaś to, po co tam pojechałaś...
Wiesz, droga Fino, ktoś, kto boi się autonomii, nie jest w stanie, tak naprawdę stworzyć żadnego związku, z kimkolwiek..
a ponieważ, Ty się boisz i nie potrafisz.. to problem nie tkwi po stronie Twojego męża , a po Twojej..
ale, żebyś mogła to zrozumieć..
zadanie2.
spróbuj przeczytać sama wszystkie Twoje posty, i w myślach, zamiast słów: mój mąż, wstaw: lokator Pan Andrzej,
zobaczysz dopiero to, co widzą czytelnicy, absurdalne sytuacje i Twoje reakcje na nie..
jak chciałaś sama uprzedzać Pana Andrzeja, że zamierzasz stosować listę Zerty i itp..
co Cię obchodzi Pan Andrzej, na dzień dzisiejszy?
nie patrzysz się na niego i żyjesz własnym życiem.. nie masz? to Twój problem nr 1,
rozwiąż go, a później bierz się za inne problemy.. nie Twoje..
nie wiesz, czym jest bycie autonomiczną osobą?
dowiedz się..
a kiedy,
będziesz się budzić i cieszyć, że słońce świeci,
kiedy chodząc sama po mieście, nie będziesz widziała tylko par przytulonych,
i wpadała w rozpacz, że Ty tak nie masz...
a zobaczysz pary się kłócące i ganiające za rozwydrzonymi dziećmi,
i pomyślisz sobie, Boże, jaka ja jestem szczęśliwa..
dopiero wtedy zajmij się swoim mężem, jeśli wróci z tej ALASKI< rzecz jasna..
powodzenia
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
Logika, dziękuję za post. Cenny, pomyślę.
Jest coś w tym ze wchodzę w zbytnia polemikę a przez to jakoś dziwnie w starcia choć nie są moim celem, nie jest jednak tak ze w ogóle nie rozumiem co piszecie, raczej trudno wcielić mi to w życie. I nie ufam samej sobie, wydaje mi się ze to stąd te niekończące się pytania.
Problem z autonomia być może mam tylko ja ale mój mąż ma inne. Nie dam sobie wmówić ze ponosze wyłączną winę za sytuację.
Jest coś w tym ze wchodzę w zbytnia polemikę a przez to jakoś dziwnie w starcia choć nie są moim celem, nie jest jednak tak ze w ogóle nie rozumiem co piszecie, raczej trudno wcielić mi to w życie. I nie ufam samej sobie, wydaje mi się ze to stąd te niekończące się pytania.
Problem z autonomia być może mam tylko ja ale mój mąż ma inne. Nie dam sobie wmówić ze ponosze wyłączną winę za sytuację.
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
Ale czy to ważne, kto ponosi jakąś winę? Albo w jakim stopniu ta wina obciąża każdego z małżonków?
Od dawna podczytuję wątek i już jakiś czas ciśnie mi się na usta pytanie: Fino, pisałaś kilkukrotnie, że uczestniczysz w jakiejś terapii, że jesteś pod opieką psychologa, że pracujesz ze specjalistą. Mam pytanie: o czym Wy na takich spotkaniach rozmawiacie? Czy mówisz mu to samo co nam? Czy dostajesz jakieś "zadania domowe"?
Fino, prawdą jest to, co napisała Logika. Jeśli ktoś nie potrafi być autonomiczny, to nie potrafi tworzyć żadnej relacji. To jest tak samo, jak ktoś, kto nie ma zmysłu węchu, nie będzie umiał ugotować dobrej potrawy. Choćby miał trufle, najświeższe i najdroższe składniki, wyjdzie mu mamałyga bez smaku. I tak samo może być w Twoim przypadku. Jeśli masz w sobie coś, co powoduje, że nie potrafisz stworzyć relacji (bo nie potrafisz żyć, myśleć autonomicznie, bez uwieszania się w każdej minucie na osobie męża, bez poświęcania mu 55 sekund z każdej minuty, bez uzależniania każdego kroku od tego, co on pomyśli, jak zareaguje, co powie, czy coś odczuje itd), to uwierz, choćby Twój mąż był ideałem, to Wasze małżeństwo i tak przechodziłoby kryzys. A co mówić dopiero, jak ideałów nie ma, a więc i Twój mąż ma swoje wady, które ma każdy człowiek.
Jakie więc ma to znaczenie, czy mąż ma problemy, jakie, czy ponosi winę.
Skup się na sobie i na swojej dysfunkcji, nad tym, aby ją pokonać, okiełznać, zrozumieć.
Zobacz, że nawet teraz - my piszemy o Tobie, o Twoich obszarach do naprawy, a Ty swoje: ale mąż też ma swoje problemy, ale mąż też ponosi winę itd. Zawsze mąż, Twój główny punkt odniesienia. I żywi dowód na to, że bez okiełznania swojego zafiksowania w temacie męża, naprawdę nie pokonacie tego kryzysu. Nawet jeśli mąż nagle stał się aniołem.
Od dawna podczytuję wątek i już jakiś czas ciśnie mi się na usta pytanie: Fino, pisałaś kilkukrotnie, że uczestniczysz w jakiejś terapii, że jesteś pod opieką psychologa, że pracujesz ze specjalistą. Mam pytanie: o czym Wy na takich spotkaniach rozmawiacie? Czy mówisz mu to samo co nam? Czy dostajesz jakieś "zadania domowe"?
Fino, prawdą jest to, co napisała Logika. Jeśli ktoś nie potrafi być autonomiczny, to nie potrafi tworzyć żadnej relacji. To jest tak samo, jak ktoś, kto nie ma zmysłu węchu, nie będzie umiał ugotować dobrej potrawy. Choćby miał trufle, najświeższe i najdroższe składniki, wyjdzie mu mamałyga bez smaku. I tak samo może być w Twoim przypadku. Jeśli masz w sobie coś, co powoduje, że nie potrafisz stworzyć relacji (bo nie potrafisz żyć, myśleć autonomicznie, bez uwieszania się w każdej minucie na osobie męża, bez poświęcania mu 55 sekund z każdej minuty, bez uzależniania każdego kroku od tego, co on pomyśli, jak zareaguje, co powie, czy coś odczuje itd), to uwierz, choćby Twój mąż był ideałem, to Wasze małżeństwo i tak przechodziłoby kryzys. A co mówić dopiero, jak ideałów nie ma, a więc i Twój mąż ma swoje wady, które ma każdy człowiek.
Jakie więc ma to znaczenie, czy mąż ma problemy, jakie, czy ponosi winę.
Skup się na sobie i na swojej dysfunkcji, nad tym, aby ją pokonać, okiełznać, zrozumieć.
Zobacz, że nawet teraz - my piszemy o Tobie, o Twoich obszarach do naprawy, a Ty swoje: ale mąż też ma swoje problemy, ale mąż też ponosi winę itd. Zawsze mąż, Twój główny punkt odniesienia. I żywi dowód na to, że bez okiełznania swojego zafiksowania w temacie męża, naprawdę nie pokonacie tego kryzysu. Nawet jeśli mąż nagle stał się aniołem.
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
Nie mam już sił tłumaczyć - jak ktoś twierdzi ze wszystko to moja wina to będę to korygować bo mam wystarczajaco zrzucania całej odpowiedzialności za wszelkie zło przez mojego meza i to tyle.Jagodzianka pisze: ↑12 gru 2018, 21:58 Zobacz, że nawet teraz - my piszemy o Tobie, o Twoich obszarach do naprawy, a Ty swoje: ale mąż też ma swoje problemy, ale mąż też ponosi winę itd. Zawsze mąż, Twój główny punkt odniesienia. I żywi dowód na to, że bez okiełznania swojego zafiksowania w temacie męża, naprawdę nie pokonacie tego kryzysu. Nawet jeśli mąż nagle stał się aniołem.
Pytasz mnie o czym rozmawiam z psychologiem - a w jakimś celu? Bo też już nie mam siły tłumaczyć. Może Wy napiszcie o czym rozmawialiacie, skoro w cudowny sposób wyszliscie lub wychodzicue ze swoich problemów.
Ja zmieniłam psychologa, byłam na 3 wizytach i to pierwszy psycholog który będzie dawał mi zadania domowe.
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
Fino
Mam wrażenie czasem że tytuł tego tematu powinien brzmieć - Jak sprawić by mąż zrozumiał swoje błędy i się zmienił....
dla Ciebie
https://www.youtube.com/watch?v=PJNkh0EcLI8
https://www.youtube.com/watch?v=a3G9LaAwAaM
https://www.youtube.com/watch?v=ixgZQh64Htg
Fino, proszę posłuchaj tego
Mam wrażenie czasem że tytuł tego tematu powinien brzmieć - Jak sprawić by mąż zrozumiał swoje błędy i się zmienił....
dla Ciebie
https://www.youtube.com/watch?v=PJNkh0EcLI8
https://www.youtube.com/watch?v=a3G9LaAwAaM
https://www.youtube.com/watch?v=ixgZQh64Htg
Fino, proszę posłuchaj tego
Wobec wszystkiego, co ci się przydarza, możesz albo sobie współczuć, albo traktować to, co się stało, jako prezent. Wszystko jest albo okazją do rozwoju, albo przeszkodą, która zatrzyma Twój rozwój. Wybór należy do Ciebie.
Wayne Dyer
Wayne Dyer
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
No, nareszcie ktoś kto zobrazował to cudownie.logika pisze: ↑12 gru 2018, 21:06 Droga Fino..
mam nadzieję, że pomogę..a przynajmniej spróbuje..
to wszystko, co piszesz, jest nie do strawienia dla czytelnika, nie będącego Tobą,
czyli, nie będącego, takim jak Ty i nie odbierającego wszystkiego po Twojemu...
Ty, w ogóle nie rozumiesz, co ludzie do Ciebie piszą, a oni nie rozumieją Ciebie..
mamy zatem punkt startowy,
Oni sobie, a Ty sobie.
Postaram się wyłożyć to, jak kawa na ławę..
Mam dla Ciebie propozycję, 2 rzeczy, które powinnaś sobie wyobrazić:
zadanie1.
Twój mąż, wyjechał, na przysłowiową ALASKĘ, być może, możliwe.. że wróci za 6 m-cy..
a na swoje miejsce, do Waszego domu pozwolił wprowadzić się swojemu koledze, niejakiemu Panu Andrzejowi, na odchodne, powiedział mu: stary, możesz tu teraz zamieszkać, ja, wyjeżdżam, jak ona się zmieni, to zadzwoń do mnie, może wrócę...
a zatem, masz teraz przez pół roku lokatora, Pana Andrzeja, płaci za czynsz i żyje własnym życiem..
co Ty robisz?
żyjesz życiem Pana Andrzeja?
chyba raczej nie.. nie ma męża, bo wyjechał, musisz jakoś przeżyć te 6 m-cy..
i jednocześnie akceptować lokatora..
czy, jakbyś robiła sobie herbatę, to nie spytasz się:
-Panie Andrzeju, nie napije się Pan herbaty, bo sobie robię?
-Tak, chętnie.. - Nie, dziękuję.. -może powiedzieć wszystko..
Czy w jakikolwiek sposób, Twój lokator jest w stanie zniechęcić Cię do tego, że sama miałaś ochotę na herbatę?
czy on zechce czy nie zechce.. to Ty nadal powinnaś chcieć się napić herbaty..
Gdy Pan Andrzej idzie na imprezę i proponuje, że Cię również tam podwiezie.. To Ty sama decydujesz, chcę tam być czy nie chcę.. spotykasz się z koleżanką i z nią spędzasz czas, nie interesujesz się, co robi w tym czasie Pan Andrzej.. czy pije czy nie pije.. skoro chciałaś się spotkać z Kasią, Basią czy Aliną i się spotkałaś, to dokładnie dostałaś to, po co tam pojechałaś...
Wiesz, droga Fino, ktoś, kto boi się autonomii, nie jest w stanie, tak naprawdę stworzyć żadnego związku, z kimkolwiek..
a ponieważ, Ty się boisz i nie potrafisz.. to problem nie tkwi po stronie Twojego męża , a po Twojej..
ale, żebyś mogła to zrozumieć..
zadanie2.
spróbuj przeczytać sama wszystkie Twoje posty, i w myślach, zamiast słów: mój mąż, wstaw: lokator Pan Andrzej,
zobaczysz dopiero to, co widzą czytelnicy, absurdalne sytuacje i Twoje reakcje na nie..
jak chciałaś sama uprzedzać Pana Andrzeja, że zamierzasz stosować listę Zerty i itp..
co Cię obchodzi Pan Andrzej, na dzień dzisiejszy?
nie patrzysz się na niego i żyjesz własnym życiem.. nie masz? to Twój problem nr 1,
rozwiąż go, a później bierz się za inne problemy.. nie Twoje..
nie wiesz, czym jest bycie autonomiczną osobą?
dowiedz się..
a kiedy,
będziesz się budzić i cieszyć, że słońce świeci,
kiedy chodząc sama po mieście, nie będziesz widziała tylko par przytulonych,
i wpadała w rozpacz, że Ty tak nie masz...
a zobaczysz pary się kłócące i ganiające za rozwydrzonymi dziećmi,
i pomyślisz sobie, Boże, jaka ja jestem szczęśliwa..
dopiero wtedy zajmij się swoim mężem, jeśli wróci z tej ALASKI< rzecz jasna..
powodzenia
To jest to, co wszyscy usiłujemy Ci powiedzieć Fino.
A jeśli tyle osób pisze Ci, że masz grypę, to ją masz.
I zabierz się za leczenie swojej grypy, a ewentualną grypę Twojego męża (jeśli ją ma) zostaw do leczenia swojemu mężowi i Bogu.
Na siebie masz wpływ i na swoją grypę.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".