Co czynić....

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Al la
Posty: 2751
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Co czynić....

Post autor: Al la »

Pyrus, kiedy ostatnio działałeś w emocjach, jak to się skończyło?
A naciskanie na żonę nie jest dobrym pomysłem.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Pyrus
Posty: 22
Rejestracja: 25 lis 2020, 16:21
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Co czynić....

Post autor: Pyrus »

Ja nie chce naciskać.
Po prostu chcę, krótko powiedzieć co jest teraz dla mnie ważne...
sajmon123
Posty: 904
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Co czynić....

Post autor: sajmon123 »

To co dla nas nie jest naciskiem tylko próbą rozmowy, wytłumaczenia, kobiety niestety uważają za naciskanie, osaczanie, "wpływanie na ich decyzję". Wiem, że to ciężko, Tobie radzę a sam popełniam te błędy.. Jak to ostatnio usłyszałem - geniusze uczą się na cudzych błędach, mądrzy na swoich a głupi w ogóle. Bądź przynajmniej mądry, widzisz że to niczego nie polepsza..
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co czynić....

Post autor: Caliope »

Mówienie czegokolwiek w fazie ostrego kryzysu jest bez sensu,mi to przyniosło odwrotny skutek, nawet opłakany. Mój mąż mówił wtedy że będzie pomagał, po rozwodzie zajmował się synem, a zaraz potem zmieniał zdanie, bo tego nie robił przed kryzysem, że będzie pomagał finansowo, a potem że jednak nie. Ja nie chciałam później rozmawiać, bo słowa bardzo raniły, i przestałam mówić, dla mojej ochrony, bo po co rozmawiać jak się zaraz zmieni podejście, czy też zostanę obarczona kolejną winą. Ważne jest wyciszenie emocji, bez wyrzucania sobie, kłótni. Znajdź sobie swoje miejsce w domu i tam rób co chcesz, ja mam takie gdzie zawsze po konfrontacji lub jak poczuję się gorzej tam idę.
Pyrus
Posty: 22
Rejestracja: 25 lis 2020, 16:21
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Co czynić....

Post autor: Pyrus »

Mieszkając z żoną, śpiąć w jednym łóżku ciężko jest nie mówić nic, my w tym kryzysie kłóciliśmy się tylko wtedy, gdy zaczynaliśmy rozmawiać o tym co będzie lub o jej relacjach z kowalskim.
Nie chce o tym mówić.
sajmon123
Posty: 904
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Co czynić....

Post autor: sajmon123 »

Właśnie o to chodzi. Rozmawiaj. Rozmawiaj o przyziemnych sprawach, bądź miły, pomagaj w domu, zajmuj się dziećmi i się uśmiechaj. Staraj się być szczęśliwy, wtedy to szczęście można przelać dalej. Zrób sobie zakaz rozmawiania o małżeństwie, o przyszłości a już napewno o kowalskim.
Bedziesz miał ochotę wejść na zakazany temat, wyjdź na spacer albo znajdź sobie kąt w domu i pomódl się. Wrócisz i robisz dalej swoje. Przyjdzie czas na rozmowę o tym co dalej. Potraktuj ten czas jak egzamin, bo trochę tak to żona teraz odbiera. Złapałeś się Pana Boga to go trzymaj mocno i staraj dać się prowadzić.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co czynić....

Post autor: Caliope »

Pyrus pisze: 05 sty 2021, 15:55 Mieszkając z żoną, śpiąć w jednym łóżku ciężko jest nie mówić nic, my w tym kryzysie kłóciliśmy się tylko wtedy, gdy zaczynaliśmy rozmawiać o tym co będzie lub o jej relacjach z kowalskim.
Nie chce o tym mówić.
Ja też śpię z mężem, wiele miesięcy czułam że emocjonalnie jest gdzie indziej i też tak samo się kłociliśmy. Jak przestałam inicjować te ciężkie rozmowy i zajmować się sobą od razu poczułam się lepiej. Jak mąż coś pytał i sam chciał rozmawiać, to mówiłam, ale nie przejmowałam inicjatywy.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Co czynić....

Post autor: Pavel »

Jeżeli czujesz wielką potrzebę aby powiedzieć to tamto i owamto...to może warto się zatrzymać.
Znam to niestety z autopsji, w początkowej fazie kryzysu gadałem, gadałem i gadałem.
Nie pozwalało to opanować emocji ani nic zmieniać w sobie.
Zamiast gadać, lepiej robić.
Swoje.

Aha, nie przywiązywałbym się za bardzo do tego co mówi kowalski, bo zapewne jest to to co chcesz usłyszeć, łagodzenie sytuacji i bagatelizowanie tego co się stało.
Ot, kolejny tchórz, to również znam z autopsji, chociaż ja dowiedziałem się, że kowalski jest kowalskim dużo później.
Żeby nie było, ponad 15 lat temu też byłem kowalskim, również takim bezjajecznym.
Wg mnie nie należy się z kimś takim „bratać”, a skuteczne są twarde granice, konsekwencje oraz kłody pod nogi. Wtedy większa szansa na to, że amory przejdą.
Oczywiście wszystko to mądrze, w granicach prawa oraz nauk Pana Boga :)

P.s. Jeśli nie potrafisz się po alkoholu zachowywać, warto alkohol całkowicie odstawić. On do życia niezbędny nie jest, a w trakcie kryzysu może co najwyżej problemy namnożyć.
A tak sobie myślę, że masz ich bez tego nadmiar.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Pyrus
Posty: 22
Rejestracja: 25 lis 2020, 16:21
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Co czynić....

Post autor: Pyrus »

Witam.
Powiedziałem żonie, że chcę żyć i dać żyć jej. (oczywiście spłentowała to hasłem, że tak się żyć nie da)
Od tego czasu staram się odwieszać. Nie zajmuje się kowalskim. Nie wiem jaki mają kontakt, czy w ogóle go mają. Nie kontroluje jej.
Rozmawiamy w zasadzie tylko o dzieciach, czasami o przyziemnych sprawach.
Telefon częściej leży dostępny, nie pilnuje już go tak bardzo jak kiedyś.
W weekend byliśmy na kuligu, zrobiliśmy ognisko, byliśmy u znajomych w restauracji, wieczorem jakiś film obejrzeliśmy, także bardzo fajny czas.
Nie mam pojęcia co analizuje moja żona, wiem, że nadal jest pogubiona. Modlę się o nią, o nawrócenie.
Za kilka dni ma imieniny, nie będę przesadzał z prezentem. Raczej skromny kwiatek. W rocznicę ślubu chciałem oddać jej obrączkę (dałem je wcześniej do odnowienia), jednak raczej tego nie zrobię, nie chcę, żeby znowu to odebrała jako próba wymuszania czegoś na niej. Z resztą totalnie nie wiedziałbym co powiedzieć.
Smutno, że po 20 latach nie wiem jak mam się przy niej zachowywać teraz. Wcześniej mieliśmy luźny kontakt i każdy bezpośrednio mówił co go boli, i raczej to było w formie przyjacielsko- żartobliwej.

Dziękuję Wam wszystkim, za cenne wskazówki i rady.
ODPOWIEDZ