Co czynić....

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Pyrus
Posty: 22
Rejestracja: 25 lis 2020, 16:21
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Co czynić....

Post autor: Pyrus »

Witam wszystkich serdecznie.
Długo zastanawiałem się czy się uzewnętrzniać, jednak postanowiłem to zrobić.
Jestem w związku małżeńskim od niemal 17lat, z moją żoną jesteśmy od lat 20. Mamy ze sobą 2 wspaniałe córki, 16 letnią i 7 letnią. Dotychczas wydawało się że wiedlismy udane życie rodzinne.
Niestety od jakiegoś czasu zauważyłem, że coś jest nie halo. Żona zaczęła się ode mnie odsuwać zarówno fizycznie jak i emocjonalnie. Pewnego wieczoru gdy zasnęła, zobaczyłem w jej telefonie, że pisze z kolegą z pracy. Wiadomości były na bieżąco usuwane A konwersacje wyciszone. Wiedziałem że mieli dobry kontakt, nie brałem pod uwagę zdrady bo moja żona znała jego żonę i miały ze sobą dobry kontakt. Trwało to kilka tygodni, dochodziły do mnie również wiadomości z zewnątrz abym uważał na tego kolegę (mieszkam w małym mieście, dużo osób się zna).
Nie dawało mi to spokoju bo nasza sytuacja się pogarszała i znowu gdy zasnęła spojrzałem w telefon. Kolega zaczął znowu pisać. Jak widział że odczytuje to się nakręcił i pisał że ją kocha i tęskni i uwielbia jak się przytula. Z racji tego że jestem wybuchowym facetem. Zrobiłem w nocy awanturę. Na szczęście dzieci nie było. Obudziłem żonę. Wysłałem screeny wiadomości jemu oraz jego żonie.
Okazało się że jego żona o wszystkim wiedziała A flirt trwa od pół roku. Wysłała mi screeny wiadomości mojej żony oraz nagrania ich rozmów telefonicznych. Wiem od niej że raz się spotkali. Dała im ultimatum albo przestaną albo z nimi koniec i ja się dowiem o wszystkim. Niestety nie dali sobie spokój i tym razem ja ich przyłapałem.
Ani z rozmów ani z wiadomości nie wyników że dopuścili się zdrady ale wszystko zmierzało ku temu.
Nie spałem całą noc. Na drugi dzień chciałem to wyjaśnić z żoną.
Zrobiłem sobie flash back swojego życia w małżeństwie i jak zwykle zacząłem sobie zadawać pytanie. Gdzie poelnilem błąd.
Błędów i grzechów niestety miałem dużo.
Ona wiecznie w domu A ja z kolegami na meczach w knajpach itp. Do tego treningi personalne i małe zaangażowanie w życie rodzinne. Dawała mi te sygnały ale ja zawsze mówiłem. Pomarudzi i jej przejdzie. Nigdy jej nie zdradzilem.
Mając w głowie swoje grzechy i to co zobaczylem oraz odsłuchałem w mgnieniu oka postanowilem wybaczyć i stać się dobrym mężem.
W rozmowie ze mną żona zapewniła że to tylko i aż przyjaciel oraz ze mnie kocha. Z nim czuje więź emocjonalną ale to nie jest miłość.
Natomiast wyznała mi jednocześnie, że doszła do ściany i nie wie czy chce ze mną być. Nie wie czy potrafi się zmuszać do bycia że mną. Kochać się że mną i czekać aż kolejny raz powiem że będę o 21 a wrócę o 3 w nocy.

Po tej rozmowie zgłupiałem. Chcialem w 2 dni naprawic 20 lat. Zacząłem robic rzeczy, ktirych nie robilem. Odkurzać, prasować, myć naczynia, robic herbatę, przytulac ją, płakać, mówić 100 razy dziennie ze ja kocham, jednocześnie chciałem usłyszeć deklarację czy chce być że mną. Cały czas słyszałem " nie wiem " daj mi odpocząć, pozwól mi pomyśleć itp. A ja nalegałem...
W końcu mi powiedziała, że albo wrócę do normalności albo wynajmie mieszkanie bo czuje, jakby mieszkała z obcym facetem.
Powiedziała mi również, że sama mi powie albo wyczuje kiedy podejmie decyzję.

Jej "przyjacielowi" w wiadomości dość dosadnie dałem do zrozumienia żeby zakończył ta przyjaźń, jego żona mówi, że wyrzuci go z domu to raczej pewne.
Ja natomiast cały czas mam wahania formy. Teraz staram się być w miarę normalny. Dużo rozmawiamy o sprawach przyziemnych. Dzwonię do niej z pracy, żona teraz jest w domu. Nie pracuje przez pandemię przez co też się nie widuje z nim.

Myślę jednak że nadal mają kontakt. Że piszą do siebie. Ja wpadam w obsesję czy on jest aktywny na messenger czy jak moja żona idzie do łazienki z telefonem to po to żeby z nim pisać...
Nie wiem co robić
Kocham ją, nasze dzieci. I zrobię wszystko, żeby było lepiej. Nie wiem jak długo mam czekać. Myślę że ona widzi że ją sprawdzam i widzi że nerwowo reaguje jak wychodzi. Nawet jak nic nie mówię....
Jestem Katolikiem. Mamy ślub kościelny. Do kościoła chodzę nieregularnie. Ale teraz szukam Boga. Trafiłem na to forum i po kilku tematach odczułem spokój.
Z góry dziękuję za wskazówki....
Al la
Posty: 2671
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Co czynić....

Post autor: Al la »

Witaj, Pyrus na naszym forum
Jesteś katolikiem, macie sakrament małżeństwa, to jest fundament, na którym możesz oprzeć swoje dalsze działania.
W Sycharze pomagamy sobie wzajemnie dając świadectwo swojego życia, własnej przemiany w obliczu kryzysu, niekiedy współmałżonka.
Bo na drugiej osobie niczego nie wymusisz, ani jej nie zmienisz, możesz zmienić tylko siebie.
Zapraszam Cię do naszej strony pomocowej http://sychar.org/pomoc/, znajdziesz polecane przez nas lektury, konferencje z naszych wspólnotowych rekolekcji.
Pozdrawiam Cię i życzę, abyś otrzymał wsparcie od naszych forumowiczów.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
sajmon123
Posty: 871
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Co czynić....

Post autor: sajmon123 »

Cześć Pyrus. Ja dopiero od niedawna w kryzysie, ale takie wymuszanie na żonie deklaracji, nacisków, że teraz będzie dobrze itp doprowadziło do tego, że musiałem się wyprowadzić. Nie popełniaj moich błędów. Skup się na sobie, żebyś nie zmienił się tylko na chwilę. Daj żonie czas, spokój, przestrzeń. Bądź szczęśliwy to i żona będzie. Módl się, odnów swoją relację z Bogiem. Mi to teraz bardzo dużo daje. Bądź miły, uczynny, ale nie narzucający się. Wiem, że łatwo się mówi, niestety tylko oddalając się trochę, będziesz miał szansę się zbliżyć. Nie zepsuj tego na tym pierwszym etapie.
sasanka
Posty: 201
Rejestracja: 09 sie 2017, 23:08
Płeć: Kobieta

Re: Co czynić....

Post autor: sasanka »

Krótko napiszę. Zrobiłeś moim zdaniem dobrze , że postawiłeś sprawę jasno jak odkryłeś zdradę.
Zdrada jest nie tylko fizyczna , a tutaj wyznania miłości i nie wiadomo co tam jeszcze mogło być to ewidentnie do czegoś prowadzi.
Dobrze , że żona tego faceta też wie bo to pomoże przeciąć tą " tajemnicę". A zawsze najlepsza jest prawda jak mawia ks.Dziewiecki i przejrzystość relacji.
Warto ratować rodzinę zawsze , ale bądź nadal sobą i nie zmuszaj siebie ani żony do odgrywania nieswoich ról.
A błędy w życiu popełnia każdy ale to nie upoważnia drugiej osoby do zdrady.
Powodzenia.
Pyrus
Posty: 22
Rejestracja: 25 lis 2020, 16:21
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Co czynić....

Post autor: Pyrus »

Dziękuję za rady. Żona dzisiaj mi oznajmiła, że nie widzi żadnego sensu bycia razem, przemyślała wszystko i nie ma żadnej nadziei na to żeby mogła być że mną. Że zauważyła u mnie zmiany ale na Nie za uż późno. I chce być sama. Najlepiej jakbym po świętach się wyprowadził. Twierdzi też że nigdy nie zapomnę tego co usłyszałem i zobaczyłem.
Mam w końcu usłyszeć to co do mnie mówi.
Także niestety chyba u mnie pozamiatane. Nie jestem w stanie nic zrobić. Terapia w grę nie wchodzi.
Ewuryca

Re: Co czynić....

Post autor: Ewuryca »

Pyrus jakoś nie jestem zdziwiona postawą twojej żony, to tez dosyć częsty schemat działania zwłaszcza jak na horyzoncie jest już ktoś inny. Nie chce cię namawiać do manipulacji ale jest według mnie jeszcze jedna rzecz, którą możesz zrobić, nie tyle aby wpłynąć na żonę ale aby pokazać że nie wsystko musi być tak jak ona chce. Możesz przecież powiedzieć ze jeśli ona chce się rozstać bądź potrzebuje czasu dla siebie to Ok, ale ty zostajesz w domu, niech ona poszuka sobie innego lokum, i od razu możesz zaproponować ze dzieci zostają z tobą a ona może je odwiedzać. Jeśli chce budować nowe życie to dlaczego ty masz stracić swój dom i swoje dzieci. Pytanie czy jesteś gotowy na to aby takie obowiązki wziąć na siebie.
Pyrus
Posty: 22
Rejestracja: 25 lis 2020, 16:21
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Co czynić....

Post autor: Pyrus »

Witaj Ewuryca.
Powiedziałem to od razu W rozmowie, że skoro chce żyć sama to niech się wyprowadzi. Powiedziała, że chce ją zatrzymać na siłę i że to nie jest w porządku.
Jak zapytałem jak chce to przekazać dzieciom to mówi, że mamy powiedzieć że razem doszliśmy do takiego wniosku. Ja na to zgody nie wyrażam, nie powiem dzieciom, że chce żyć osobno skoro nie chce.
Ogólnie twierdzi, że chce zrzucić winę na nią.
Nie rozumiem jednego. Przez cały czas nie przeszkadzały jej moje wady. Dopiero jak związała się emocjonalnie z "kolegą" to coś w niej pękło. Mówi że to się zbierało, ale jestem pewny, że sytuacja z nim ją zmieniła.
Oczywiście zaprzecza i mówi że to był tylko zapalnik, ale wcześniej nigdy nie rozmawialiśmy o rozstaniu, kłóciliśmy się sporadycznie, zawsze sobie wybaczaliśmy. Żona ma trudny charakter jest egoistką. W jej domu nie było szczerości, ojciec zdradzał matkę i ona o tym wie, siostra po rozwodzie.
Może to ma wpływ na jej zachowanie.
Ona już nie chce walczyć, nie chce rozmawiać ze mną i z nikim .
Twierdzi że to przemyślana decyzja...
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co czynić....

Post autor: Bławatek »

Witaj Pyrus,

Czytałam Twoją historię i jak napisałeś że żona jest egoistką to zaraz przed oczami stanął mi mój mąż, który też jest egoistą, a jego ostatnie słowa i czyny coraz bardziej mnie w tym utwierdzają. Mój mąż odszedł w lutym, a po 8 m-cach nagle chciał naprawiać, ale na jego warunkach, tak aby jemu było najlepiej. Niestety namieszał mi w głowie i tak znów stwierdził, że jednak mnie nie kocha więc nie będzie naprawiał, bo chce być szczęśliwy i kochany. Nawet nie dał nam szansy, bo te 4 tygodnie to trochę mało aby ponaprawiac. Ja przez te ostatnie miesiące zrobiłam gruntowny przegląd naszego małżeństwa, swoich i jego win i nie dam sobie wmówić że ja jestem za wszystko odpowiedzialna. Niestety egoista nigdy nie przyzna się, że ma jakieś winy i słabości.

Tak jak Ci Ewuryca sugerowała - niech Twoja żona się wyprowadzi. Tak też zawsze można przeczytać w innych wątkach forum, które przeczytałam w wielu tematach szukając rady jak z moim trudnym mężem postępować. Ja wiem że nie jestem łatwym człowiekiem - też mam swoje wady i przyzwyczajenia, ale nad nimi pracuję.

W każdym bądź razie na początku do osób odchodzących nic nie trafia - ani argumenty odnośnie krzywdy robionej dzieciom, współmałżonkowi, ani odwoływanie się do wiary, przysięgi. Nic. Przygotuj się na ciężkie dni, tygodnie, miesiące..
nałóg
Posty: 3321
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Co czynić....

Post autor: nałóg »

Pyrus pisze: 29 lis 2020, 22:57 Żona ma trudny charakter jest egoistką.
Pyrus..... miło nie będzie lecz to co napisze nie ma na celu 'dokopywanie" Tobie a raczej pomoc w pełnym otwarciu oczu i wzięcia odpowiedzialności za swój udział w tym kryzysie.
Co do egoizmu......... jak to zdrowy egoizm to jest nawet wskazany.
Wskazujesz palcem na "egoizm" żony....popatrz na wewnętrzną stronę dłoni: ile palców wskazuje na Ciebie? a ile na "nią"?
Napisałeś tak :
Pyrus pisze: 26 lis 2020, 23:41 Kochać się że mną i czekać aż kolejny raz powiem że będę o 21 a wrócę o 3 w nocy.
Jak nazwiesz te twoje powroty? to był "zdrowy egoizm"? czy po prostu EGOCENTRYZM?
Pyrus pisze: 26 lis 2020, 23:41 Ona wiecznie w domu A ja z kolegami na meczach w knajpach itp. Do tego treningi personalne i małe zaangażowanie w życie rodzinne. Dawała mi te sygnały ale ja zawsze mówiłem. Pomarudzi i jej przejdzie.
Pyrus..... brutalna prawda jest taka: TO TY SAM SWOIMI POSTAWAMI POPCHNĄŁEŚ ŻONĘ W RAMIONA INNEGO FACETA.
I żeby była jasność: ja nie popieram i nie usprawiedliwiam tego romansu czy flirtu żony, lecz Ty masz w nim swój duuuużżżżyyyyy udział.
Super , że zreflektowałeś się:
Pyrus pisze: 26 lis 2020, 23:41 Zrobiłem sobie flash back swojego życia w małżeństwie i jak zwykle zacząłem sobie zadawać pytanie. Gdzie poelnilem błąd.
Błędów i grzechów niestety miałem dużo.
.
Jak widzisz psułeś prawie 20 lat , a chcesz to naprawić w kilka dni? tygodni?
Pyrus pisze: 26 lis 2020, 23:41 Po tej rozmowie zgłupiałem. Chcialem w 2 dni naprawic 20 lat. Zacząłem robic rzeczy, ktirych nie robilem. Odkurzać, prasować, myć naczynia, robic herbatę, przytulac ją, płakać, mówić 100 razy dziennie ze ja kocham, jednocześnie chciałem usłyszeć deklarację czy chce być że mną. Cały czas słyszałem " nie wiem " daj mi odpocząć, pozwól mi pomyśleć itp. A ja nalegałem...
Czyli tak jak przedtem "olewałeś" żonę tak teraz ją po prostu osaczyłeś a ona będąc w 'amoku" zauroczenia (małpa(żona) na nowym bananowcu(zauroczeniu) na który przeskoczyła gdy jej samiec(mąż czyli TY) nie zapewnił jej emocjonalnego bezpieczeństwa i poczucia szczęścia , a "samiec-adorator" kusił pięknym bananowcem z mnóstwem bananów(czułości i miłych słówek) .
Pyrus pisze: 26 lis 2020, 23:41 Jej "przyjacielowi" w wiadomości dość dosadnie dałem do zrozumienia żeby zakończył ta przyjaźń, jego żona mówi, że wyrzuci go z domu to raczej pewne.
Ja natomiast cały czas mam wahania formy. Teraz staram się być w miarę normalny. Dużo rozmawiamy o sprawach przyziemnych. Dzwonię do niej z pracy, żona teraz jest w domu. Nie pracuje przez pandemię przez co też się nie widuje z nim.
No cóż.....doświadczenie tego forum podpowiada że teraz to chyba potrzeba czasu....cierpliwości.....transparentności z Twojej strony.... i spójności w tym co mówisz, robisz i myślisz.
sajmon123 pisze: 27 lis 2020, 17:25 Bądź miły, uczynny, ale nie narzucający się. Wiem, że łatwo się mówi, niestety tylko oddalając się trochę, będziesz miał szansę się zbliżyć. Nie zepsuj tego na tym pierwszym etapie
Podpisuję się pod tym w 100%
sasanka pisze: 28 lis 2020, 23:32 A błędy w życiu popełnia każdy ale to nie upoważnia drugiej osoby do zdrady.
za zdradę zawsze odpowiada zdradzacz.
Pyrus pisze: 29 lis 2020, 16:31 Twierdzi też że nigdy nie zapomnę tego co usłyszałem i zobaczyłem.
zawsze możesz jej odpowiadać aby dała Wam szansę do przebaczenia i pojednania.....z obu stron
Pyrus pisze: 29 lis 2020, 16:31 Najlepiej jakbym po świętach się wyprowadził.
za Ewurycą:
Ewuryca pisze: 29 lis 2020, 16:43 Możesz przecież powiedzieć ze jeśli ona chce się rozstać bądź potrzebuje czasu dla siebie to Ok, ale ty zostajesz w domu, niech ona poszuka sobie innego lokum, i od razu możesz zaproponować ze dzieci zostają z tobą a ona może je odwiedzać.
Twoja wyprowadzka raczej może być takim ułatwieniem , sprawianiem "miękkiego lądowania" z romansem i utwierdzaniem się w przekonaniu jakim to jesteś nieodpowiedzialnym mężem i ojcem....... że nie podejmujesz wyzwania pracy nad naprawą relacji.
Pyrus pisze: 29 lis 2020, 16:31 kże niestety chyba u mnie pozamiatane. Nie jestem w stanie nic zrobić. Terapia w grę nie wchodzi.
ej, ej....a Ty to Duch Św? jasnowidz? nie gadaj bzdur że nie jesteś w stanie nic zrobić.... możesz pracować nad sobą, dbać o dzieci, o dom, nie poddawać się i gdy już wydaje się że nic nie możesz zrobić, to nie jest prawdą, bo zawsze możesz modlić się w intencji naprawy siebie i Waszych relacji małżeńskich.

Zmieniaj siebie....... a pod wpływem twoich zmian ma szanse zmienić się tez i Twoje otoczenie, a nawet gdyby nie to na pewno zmieni się Twoje postrzeganie otoczenia.

PD
Pyrus
Posty: 22
Rejestracja: 25 lis 2020, 16:21
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Co czynić....

Post autor: Pyrus »

nałóg pisze: 30 lis 2020, 10:56
Pyrus pisze: 29 lis 2020, 22:57 Żona ma trudny charakter jest egoistką.
Pyrus..... miło nie będzie lecz to co napisze nie ma na celu 'dokopywanie" Tobie a raczej pomoc w pełnym otwarciu oczu i wzięcia odpowiedzialności za swój udział w tym kryzysie.
Co do egoizmu......... jak to zdrowy egoizm to jest nawet wskazany.
Wskazujesz palcem na "egoizm" żony....popatrz na wewnętrzną stronę dłoni: ile palców wskazuje na Ciebie? a ile na "nią"?
Napisałeś tak :
Pyrus pisze: 26 lis 2020, 23:41 Kochać się że mną i czekać aż kolejny raz powiem że będę o 21 a wrócę o 3 w nocy.
Jak nazwiesz te twoje powroty? to był "zdrowy egoizm"? czy po prostu EGOCENTRYZM?
Pyrus pisze: 26 lis 2020, 23:41 Ona wiecznie w domu A ja z kolegami na meczach w knajpach itp. Do tego treningi personalne i małe zaangażowanie w życie rodzinne. Dawała mi te sygnały ale ja zawsze mówiłem. Pomarudzi i jej przejdzie.
Pyrus..... brutalna prawda jest taka: TO TY SAM SWOIMI POSTAWAMI POPCHNĄŁEŚ ŻONĘ W RAMIONA INNEGO FACETA.
I żeby była jasność: ja nie popieram i nie usprawiedliwiam tego romansu czy flirtu żony, lecz Ty masz w nim swój duuuużżżżyyyyy udział.
Super , że zreflektowałeś się:
Pyrus pisze: 26 lis 2020, 23:41 Zrobiłem sobie flash back swojego życia w małżeństwie i jak zwykle zacząłem sobie zadawać pytanie. Gdzie poelnilem błąd.
Błędów i grzechów niestety miałem dużo.
.
Jak widzisz psułeś prawie 20 lat , a chcesz to naprawić w kilka dni? tygodni?
Pyrus pisze: 26 lis 2020, 23:41 Po tej rozmowie zgłupiałem. Chcialem w 2 dni naprawic 20 lat. Zacząłem robic rzeczy, ktirych nie robilem. Odkurzać, prasować, myć naczynia, robic herbatę, przytulac ją, płakać, mówić 100 razy dziennie ze ja kocham, jednocześnie chciałem usłyszeć deklarację czy chce być że mną. Cały czas słyszałem " nie wiem " daj mi odpocząć, pozwól mi pomyśleć itp. A ja nalegałem...
Czyli tak jak przedtem "olewałeś" żonę tak teraz ją po prostu osaczyłeś a ona będąc w 'amoku" zauroczenia (małpa(żona) na nowym bananowcu(zauroczeniu) na który przeskoczyła gdy jej samiec(mąż czyli TY) nie zapewnił jej emocjonalnego bezpieczeństwa i poczucia szczęścia , a "samiec-adorator" kusił pięknym bananowcem z mnóstwem bananów(czułości i miłych słówek) .
Pyrus pisze: 26 lis 2020, 23:41 Jej "przyjacielowi" w wiadomości dość dosadnie dałem do zrozumienia żeby zakończył ta przyjaźń, jego żona mówi, że wyrzuci go z domu to raczej pewne.
Ja natomiast cały czas mam wahania formy. Teraz staram się być w miarę normalny. Dużo rozmawiamy o sprawach przyziemnych. Dzwonię do niej z pracy, żona teraz jest w domu. Nie pracuje przez pandemię przez co też się nie widuje z nim.
No cóż.....doświadczenie tego forum podpowiada że teraz to chyba potrzeba czasu....cierpliwości.....transparentności z Twojej strony.... i spójności w tym co mówisz, robisz i myślisz.
sajmon123 pisze: 27 lis 2020, 17:25 Bądź miły, uczynny, ale nie narzucający się. Wiem, że łatwo się mówi, niestety tylko oddalając się trochę, będziesz miał szansę się zbliżyć. Nie zepsuj tego na tym pierwszym etapie
Podpisuję się pod tym w 100%
sasanka pisze: 28 lis 2020, 23:32 A błędy w życiu popełnia każdy ale to nie upoważnia drugiej osoby do zdrady.
za zdradę zawsze odpowiada zdradzacz.
Pyrus pisze: 29 lis 2020, 16:31 Twierdzi też że nigdy nie zapomnę tego co usłyszałem i zobaczyłem.
zawsze możesz jej odpowiadać aby dała Wam szansę do przebaczenia i pojednania.....z obu stron
Pyrus pisze: 29 lis 2020, 16:31 Najlepiej jakbym po świętach się wyprowadził.
za Ewurycą:
Ewuryca pisze: 29 lis 2020, 16:43 Możesz przecież powiedzieć ze jeśli ona chce się rozstać bądź potrzebuje czasu dla siebie to Ok, ale ty zostajesz w domu, niech ona poszuka sobie innego lokum, i od razu możesz zaproponować ze dzieci zostają z tobą a ona może je odwiedzać.
Twoja wyprowadzka raczej może być takim ułatwieniem , sprawianiem "miękkiego lądowania" z romansem i utwierdzaniem się w przekonaniu jakim to jesteś nieodpowiedzialnym mężem i ojcem....... że nie podejmujesz wyzwania pracy nad naprawą relacji.
Pyrus pisze: 29 lis 2020, 16:31 kże niestety chyba u mnie pozamiatane. Nie jestem w stanie nic zrobić. Terapia w grę nie wchodzi.
ej, ej....a Ty to Duch Św? jasnowidz? nie gadaj bzdur że nie jesteś w stanie nic zrobić.... możesz pracować nad sobą, dbać o dzieci, o dom, nie poddawać się i gdy już wydaje się że nic nie możesz zrobić, to nie jest prawdą, bo zawsze możesz modlić się w intencji naprawy siebie i Waszych relacji małżeńskich.

Zmieniaj siebie....... a pod wpływem twoich zmian ma szanse zmienić się tez i Twoje otoczenie, a nawet gdyby nie to na pewno zmieni się Twoje postrzeganie otoczenia.

PD
W zasadzie ze wszystkim się zgadzam.
Gdybym chociaż pół roku temu miał wiedzę i madrosc, którą posiadam teraz to nie było by w ogóle mowy o rozstaniu.
Nawet 3 tygodnie temu zachowywał bym się inaczej. Dałbym jej spokój przestrzeń.
Wtedy mówiła że da sobie czas A mi nadzieję. Dzisiaj mówi że już jej nie ma A rozmowy dotyczą nie tego jak wyjść z kryzysu tylko jak będzie wyglądało życie bez nas.
Chociaż cały czas powtarza że mnie kocha i że nie czuje miłośći do kolegi to mówi to raczej co chcę
usłyszeć.
Zepsułem to. Co jakiś czas zadając pytania czy z nim pisze, co dalej itp.
Jak ostatnio ją posądzałem że cały czas z nim pisze to od tego czasu zgasła. Przestała rozmawiać i się uśmiechać. I wczoraj mi powiedziała że to koniec.
Jestem w trakcie odnawiania relacji z Bogiem. Żona raczej nie chce żadnej pomocy z zewnątrz i wiem że z nikim nie będzie o tym rozmawiać.
sajmon123
Posty: 871
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Co czynić....

Post autor: sajmon123 »

Lista zerty - nie wierz w to co teraz mówi żona. Uspokój się, nie panikuj. Musisz być twardy. Żona potrzebuje teraz na nowo zobaczyć w Tobie silnego faceta. Mów zdecydowanie, ale spokojnie. Nie możesz unosić się gniewem. Nie rozpoczynaj rozmów o waszej przyszłości. Jeśli żona zacznie, mówić to staraj się nie okazywać emocji i rozmawiaj z nią krótko i na temat. Jeśli wiesz co chcesz zmienić w sobie - bardzo dobrze. Tylko utrwal to, żebyś po pewnym czasie nie wrócił z powrotem do starego ja. Nie traktuj tego jako porażki tylko na nowa szanse dla Siebie i dla Was. Myśl pozytywnie. To uleczy Twój umysł. Zaufaj Bogu, módl się. Staraj się żeby to były naprawdę szczere modlitwy płynące z głębi Ciebie. Tak uleczysz duszę. Jeśli zaniedbałeś ciało to zacznij wykonywać jakieś ćwiczenia, wpłyną nie tylko pozytywnie na Twoja budowę, ale też wytworzysz dopaminę, która pomoże Ci być weselszym. Możesz zmienić też np fryzurę. Stań się poprostu lepszą wersją siebie. Tylko nie na pokaz. Ta zmiana musi być szczera i trwała. Bądź szczęśliwy to prędzej czy później żona zacznie brać od Ciebie to szczęście i macie jeszcze szanse stworzyć prawdziwe zgodne małżeństwo.

Tak myślę, że każdy (przynajmniej większość) facet, musi w swoim życiu dostać porządnego kopaw tylek od swojej ukochanej. Im wcześniej tym lepiej. Uważam, że my faceci tylko tak możemy się zmienić, dbać o siebie, znaleźć nowe pasje oraz robić to co powinniśmy zawsze - sprawiać by nasze żony nas kochały bezgranicznie. Wydaje mi się, że żony w fazie zakochania czują więcej tych motyli, ale jeśli chodzi o głębsze uczucie to odzwierciedlają nasze zaangażowanie i nasza miłość.

Głowa do góry, serce dla żony a dusza do Pana Boga i musi być dobrze. Pozdrawiam
nałóg
Posty: 3321
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Co czynić....

Post autor: nałóg »

Kryzys jest sygnałem , że coś się dzieje niedobrego w związku.
sajmon123 pisze: 30 lis 2020, 12:49 Lista zerty - nie wierz w to co teraz mówi żona. Uspokój się, nie panikuj
trudno o zachowanie spokoju ,lecz to jest b. istotne. Porównam to do pożaru: gdy jest pożar to strażacy nie leja wody w centrum pożaru tylko zabezpieczają obrzeża pożaru i powoli przesuwają się do centrum ogniska. Podobnie z kryzysem.
sajmon123 pisze: 30 lis 2020, 12:49 Musisz być twardy
ja bym położył większy nacisk na :bądź spójny w tym co myślisz, mówisz i robisz.
sajmon123 pisze: 30 lis 2020, 12:49 Żona potrzebuje teraz na nowo zobaczyć w Tobie silnego faceta
tu też myślę że 'faceta" to ona ma w zauroczeniu na boku a ona potrzebuje silnego i spójnego mężczyzny-męża....... choć sama może tego jeszcze nie wiedzieć.
sajmon123 pisze: 30 lis 2020, 12:49 Lista zerty - nie wierz w to co teraz mówi żona
popieram , bo natura kobieca jest tak że często werbalizując zewnętrzne "NIE" to jej serce w podświadomości woła "powstrzymaj mnie mężu".
Często kobiece "NIE" wcale nie znaczy "NIE" a jest wołaniem jej serca o uwagę, szacunek, docenienie,czas i miłość.
Warto uważać na granice.....tak swoje jak i żony.
Nie rozstawanie się z komórka może świadczyć o kontaktach z 'kowalskim"
Pyrus pisze: 30 lis 2020, 12:09 Nawet 3 tygodnie temu zachowywał bym się inaczej. Dałbym jej spokój przestrzeń.
To już było i nie wróci. Dziś bądź sobą i warto zapoznać się z listą Zerty.
Pyrus pisze: 30 lis 2020, 12:09 Dzisiaj mówi że już jej nie ma A rozmowy dotyczą nie tego jak wyjść z kryzysu tylko jak będzie wyglądało życie bez nas
Zapewne to przykre w odbiorze lecz nie wchodź w dyskusje "o was".... staraj się nie poruszać tego tematu. Buduj jak najlepsze relacje z córkami i bądź spójny.
PD
Pyrus
Posty: 22
Rejestracja: 25 lis 2020, 16:21
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Co czynić....

Post autor: Pyrus »

Wielkie dzięki za wszystkie komentarze. To forum spadło mi z nieba dosłownie.
Zastanawiam się jeszcze czy napisać do żony tego faceta jak wyglądają teraz ich relacje.
Czy są że sobą. Czy ona próbuje walczyć o męża czy mąż o nią. Dosyć istotne w kontekście tego co ja mam robić. Jeżeli ona z nim jednak będzie to znaczy że spróbują walczyć. Jeżeli mi powie że już koniec to wiem że on czeka na moją żonę.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co czynić....

Post autor: Caliope »

Wiesz Pyrus, pogubiła się ta twoja żona. Dałeś jej pewnie podobnie do wiwatu jak u mnie. Brak wysłuchania, czułości, odrzucenie, normalne, że z tego powstaje kryzys. Ale ważne, że ty wiesz gdzie popełniłeś swoje błędy, żona może też wróci z amoku, po twoich zmianach. Ale to proces, ciężka praca nad sobą, może kiedyś terapia małżeńska. Zdarzało mi się rok temu też myśleć o odejściu do kogoś innego, ale to forum, moje zasady i stosunek do sakramentu dały mi siłę by wytrwać, być żoną. Mam tylko problem żeby myśleć, że jestem żoną i mam prawa jako żona nie kucharka i slużąca.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Co czynić....

Post autor: Pavel »

Zgadzam się z przedmówcami. Nieco ponad 5 lat temu również się tu pojawiłem w podobnych okolicznościach, tyle tylko, że moja żona swój romans lepiej kamuflowała.

Dziś jesteśmy razem, czyli nawet z takiej po ludzku beznadziejnej sytuacji da się wyjść z tarczą. Poobijany, poraniony, ledwo uszedłem z życiem (w przenośni, chociaż to cud, że nie zwariowałem). Kryzys nie tylko mnie i nas wzmocnił. Bóg poprzez ludzi z tego forum dał mi również instrumenty i wskazówki do zmiany siebie i swego życia.
Polecam ci listę lektur, zmieniły mnie i uratowały, dały duuuużo niezbędnej wiedzy, której niestety nie uczą w szkołach i domach, a która jest mega potrzebna:
viewtopic.php?f=13&t=579
A także polecane konferencje. Czytaj forum, to skarbnica wiedzy o kryzysie małżeńskim.
Warto też byś przeczytał ten post (i do tego wracał):

viewtopic.php?f=13&t=594

Gdy pojawiłem się na forum, byłem tak zwanym „wierzącym-niepraktykującym”. To najcenniejszy owoc kryzysu - powrót do Boga.
Na początku modliłem się o uratowanie małżeństwa, szansę na to.
Warto kilka razy pomyśleć o co się prosi ;)
Może się spełnić. Nieco poważniej - nie ma powrotów jak w filmach z USA. To duży trud, Mirakulum celnie porównała to do wyprawy w Himalaje. Można bowiem początkowo myśleć, że się wybaczy. Spotka cię zapewne jeszcze wiele bolesnych sytuacji które to myślenie poddadzą ciężkim próbom. Przyjdzie gniew i bunt. A na koniec - męskie ego oraz to, że nie jest tak łatwo prawdziwie wybaczyć (sobie i żonie), żyć pomimo tego co się wydarzyło (bo zapomnieć się nie da).
Budowanie takiej relacji po przejściach to trudny proces, oczywiście warto. Tak jak teraz, tak przy takiej ewentualności - nastaw się na maraton, bo na pewno nie będzie to sprint. Wytrzymasz??

Później modliłem się o spokój, siłę, mądrość i cierpliwość. Tego też Bóg mi dał ile dałem radę przyjąć.
I to jest ci wg mnie najbardziej potrzebne.

Twoja żona jest teraz w tzw. „Amoku”. Rzeczywiście potrzebuje czasu, zapewne sporo.
Może potrzebuje dostać solidnego kopa od życia, aby jej aktualne wizje szczęścia skonfrontowały się z codziennym życiem?
Na to za wiele nie poradzisz.
Wpływ masz natomiast na siebie - co z sobą w tym czasie zrobisz, jak ten czas wykorzystasz.
Jednym ze słów-kluczy są dzieci. Absolutna większość matek jest na ich punkcie bardzo wrażliwa, w ten sposób nie dość, że poprawisz relacje z nimi, to stworzysz dodatkowy dylemat.
Co do wyprowadzki, powtórzę bo to bardzo ważne.
To pierwsza praktyczna cenna rada którą tu otrzymałem (żona „zaproponowała” mi czasową wyprowadzkę): nie wyprowadzaj się, o ile możesz.

Przecież nie chcesz tego. Jeśli żona chce, może to zrobić sama. Rozważ ustalenie miejsca zamieszkania dzieci w miejscu zameldowania, zanim będzie na to za późno.

Masz obowiązki jako ojciec i nie ma powodu abyś sam uciekał przed ich wypełnianiem. Taka wyprowadzka to trauma dla dzieci.

Twoja wyprowadzka może zostać wykorzystana przeciw tobie w sądzie jako opuszczenie rodziny.

No i na odległość ciężej naprawiać relacje, pokazywać zmiany.
Dodam by być uczciwym, że to opcja niestety bardziej bolesna.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
ODPOWIEDZ