Jak nie zwariować?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Janieja
Posty: 151
Rejestracja: 30 cze 2021, 11:04
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Janieja » 26 lip 2021, 19:38

sajmon123 pisze:
25 lip 2021, 12:21
Hey wszystkim.

We wtorek czeka Nas z żoną pierwsza rozprawa. Nie chcę za bardzo pisać o żonie, bo ona ma swoje stanowisko i jeśli tak bardzo chce to niech się go trzyma jak najmocniej. Cieszę się, że ma swoje zdanie, nawet jeśli jest ono odmienne od mojego. Nie lubię tylko jeśli mówi się komuś "obcemu", że specjalnie utrudniam, robię na złość, że jestem nienormalny, że bla bla bla... Nie lubię też bardzo spychalstwa. Robię tak bo ktoś, robię tak dla dobra dzieci, robię tak gdyż to on, on, on.. Strasznie mnie to irytuje. Nie złości, ale mam poczucie, że ten świat jest tak naprawdę bardzo łatwy w zrozumieniu. Każdy z nas myśli, że małżonek, małżonka to wyjątkowe osoby. Tak też jest w normalnych czasach. Jednak gdy przychodzi do sytuacji kryzysowej wszyscy /wszystkie zachowują się bardzo podobnie - ucieczką przed samym sobą. Dlatego tak często identyfikujemy się z kimś na forum.

Co do mnie... Moje stanowisko jest od początku do końca jasne, klarowne, chociaż dużej części między innymi tego forum, psychologom itd się to nie podoba. Chcę ratować rodzinę. Żona zachowuje dumne miejsce przed dziećmi, dlatego te moje decyzje są takie trudne. Jak chcę ratować rodzinę? Żyjąc najlepiej jak potrafię, w zgodzie ze sobą. Nie załamuje się i nie siedzę z podkulonym ogonem w rogu pokoju i wyje do księżyca. Szanuję opinie innych, jednak jeśli uderzają w moją godność (myślę, że każdy ma gdzieś indziej postawioną swoją definicję) to oczywiście skłaniam się do refleksji, jednak zazwyczaj po głębszej analizie, takiej długodystanowej, nie to co tu i teraz, pozostaję konsekwentnie przy swoim. Oczywiście nic nie dostaję w zamian i tego nie oczekuję. Wiem czego ja chcę od życia, jakie są moje wartości, wiem jakie wartości chcę przekazać dzieciom. Czy kiedyś zrozumieją, czy też odwrotnie - nie wiem i nie myślę o tym. To będzie moja nagroda lub moje konsekwencje. Pewne jest tylko to, że obecna sytuacja bardzo źle na nie wpływa. Starsze dziecko chodzi do psychologa, bo sobie nie radzi z emocjami i wybucha agresją w miejscu zamieszkania (celowo nie piszę dom, gdyż z domem ma to mało wspólnego z mojej definicji). Według opinii psycholog, dziecko jest w fazie nadzieji. Opowiada o tym co było, o tym co będzie, ale o tym co jest teraz to mówi - "nie wiem", "nie pamiętam".. Według psycholog powinniśmy dzieciom powiedzieć (to tak w moją stronę było skierowane), że nie będziemy już razem, by dziecko mogło wejść w kolejny etap. Bardzo ciężko "kłócić się" z doświadczoną i wytrenowaną osobą, ale moje odpowiedzi były takie, że ja nie będę nikogo kłamał, chce wyeliminować przyczynę a nie skutki. Jak zostało to odebrane to narazie nie mój problem.

Żyję dla siebie. Przepracowałem w sobie tyle na ile jest to możliwe. Zostaje jeszcze sporo, ale to po kolei - do końca życia mam czas. Zdarzają się słabsze dni. Nie tłumie wtedy emocji, a staram się by one spokojnie sobie gdzieś tam się ulatniały.

Jestem gotowy na to by stanąć w sądzie z wysoko podniesioną głową i bronić małżeństwa. Nie mam się czego wstydzić, ani bać. Razem z żoną doprowadziliśmy do kryzysu, ja swoje wnioski wyciągnąłem, ponaprawiałem co się dało. Uważam, że kryzys był bardzo potrzebny nam obojga. Nie schowałem głowy w piasek i nie uciekłem jak tchórz. Teraz czuję się w stu procentach mężczyzną. Nie boję się krytyki, nie pozwalam sobą manipulować (nawet przez swój własny umysł, gdzie alkohol też zrobił swoje), nie boję się problemów i zawsze znajdę rozwiązanie.

Spotkałem na swojej drodze wiele wspaniałych osób, praktycznie z całej Polski. Od każdej dostałem wiele wsparcia i takiego swojego świadectwa. Nie rad. Nie uzyskałem odpowiedzi na różne niewytłumaczalne pytania. To wszystko było w mojej kwestii, moje decyzje - moje konsekwencje.

Myślę, że w końcu odwiesiłem się od żony. Jeszcze jakiś czas temu nie potrafiłem zrozumieć jak można kochać i być odwieszonym.. Okazuje się że można i to jest naprawdę fajne, bo mózg otwiera się na inne rzeczy, a ta miłość nie stygnie. Na ten moment jednak ja nie potrafię jej okazać mojej żonie. Nie chcę. Okazywać mogę w małżeństwie, poza małżeństwem tak jakby jej nie było. Jest tylko we mnie.

Największe problemy dla mnie to dzieciaki. Ciężko jest, aby powiedzieć im to co muszą, a jednocześnie nie za dużo. Powiedzieć prawdę, a ta prawda według psycholog jest zła. To są dla mnie sprawy nie do rozwiązania na ten moment i tak naprawdę balansujemy z żoną na cienkiej granicy. Odbiło się to na naszych dzieciach bardzo mocno, a jest to dopiero początek. Moja żona może stawać na głowie, aby zepsuć moja więź z dziećmi, ale jej się to nigdy nie uda. Nigdy nie odpuszczę. Im bardziej żona będzie teraz walczyć ze mną dziećmi, tym to jej relacje w przyszłości się pogorszą, bo dzieci będą starsze. Będą bardziej wszystko rozumiały. W dobie internetu już tacy 10 latkowie lepiej znają swoje prawa niż my. Dla mnie spotkanie z dziećmi to obojętnie co robimy, to robimy to razem. Chcą iść na plac zabaw? Idziemy, ale ja jak dziecko bawię się tam z nimi. Chcą iść na skate park? Skaczę z nimi, wbiegam zbiegam, zjeżdżam na pupie mimo że mam np białe spodenki. Gramy w grę? Razem, komentujemy, śmiejemy się. Tak nawet w 2-3 godziny można spędzić czas bardziej efektywnie niż jechać z dziećmi na weekend gdzieś, puścić je do innych dzieci i bawcie się bo mamusia czy też tatuś muszą pogadać z dorosłymi.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie
Sajmonie, bardzo Ci kibicuję i wspieram duchowo. Człowiek, niestety, popełnia błędy, ale jeśli je zauważa i dąży do zmiany, a szczególnie wkładając w to tyle wysiłku i mądrości, zasługuje na ogromny szacunek.
Z Bogiem.

Bławatek
Posty: 1611
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Bławatek » 26 lip 2021, 20:27

Sajmonie, to co napisałeś świadczy o tym, że jesteś świadomym i odpowiedzialnym nie tylko człowiekiem ale też małżonkiem i ojcem. A niestety ciężko dziś o takie postawy u mężczyzn. Bo przecież każdy z nas popełnia różne błędy, ale trzeba umieć brać odpowiedzialność i ponosić konsekwencje.

Niech Cię Bóg prowadzi. Będę pamiętać w modlitwie.

Astro
Posty: 1193
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Astro » 27 lip 2021, 10:01

Sajmonie za ciebie , twoje małżeństwo i wszystkiego czego potrzebujesz.

Pod twoją obronę....
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II

Lawendowa
Posty: 7650
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Lawendowa » 27 lip 2021, 11:40

... uciekamy się, święta Boża Rodzicielko...
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Ruta » 27 lip 2021, 11:45

...naszymi prośbami racz nie gardzić w potrzebach naszych...

Bławatek
Posty: 1611
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Bławatek » 27 lip 2021, 12:06

... naszymi prośbami, racz nie gardzić w potrzebach naszych...

Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Monti » 27 lip 2021, 12:47

...naszymi prośbami racz nie gardzić w potrzebach naszych...
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)

Blondynka55
Posty: 313
Rejestracja: 14 sty 2019, 15:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Blondynka55 » 27 lip 2021, 13:02

...naszymi prośbami nacz nie gardzić w potrzebach naszych,ale od wszelakich złych przygody racz nasz zawsze wybawiać.....

Zwyklaosoba
Posty: 475
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Zwyklaosoba » 27 lip 2021, 13:19

Naszymi prośbami racz nie gardzić w potrzebach naszych

elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: elena » 27 lip 2021, 16:24

Panno chwalebna i błogosławiona …
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski

Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13300
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Nirwanna » 28 lip 2021, 22:32

Sajmonie, jak się czujesz po rozprawie?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II

sajmon123
Posty: 865
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: sajmon123 » 28 lip 2021, 22:51

Chciałem coś napisać o rozprawie, ale tego nie zrobię, gdyż dla mnie to nie ma sensu. Po prostu była. Narazie dalej mam cywilną żonę.

Bardziej interesuje mnie relacja, a tej niestety nie ma. Na ten moment nic nie mogę zrobić więcej.

Kryzys mój, mojej żony, trwa już prawie rok. Rok naprawdę wielu zmian postrzegania rzeczywistości. Dziś wiem, że bardzo łatwo powiedzieć tak na ślubie. Bardzo łatwo powiedzieć kocham Cię tuląc się do snu. Każdy potrafi to zrobić. Dzisiaj wiem, że najtrudniej powiedzieć kocham podczas sprawy rozwodowej. Nie chodzi o sam fakt sprawy, ale o cały poprzedzający rok. Jeśli ktoś tego nie przyjmuje do świadomości, myśli, że są to tylko słowa to naprawdę musi sam to przeżyć.

Jeśli ktoś ma wątpliwości czy bronić małżeństwa czy po prostu odpuścić i zgodzić się na rozwód - moim zdaniem powinien się zastanowić. Czy się zgodzę czy też nie - nie naprawi to mojej relacji. Skoro niczego to nie zmieni to czego się bać? Ja poczułem się lepiej. Poczułem całym sobą, że wypełniam swoją przysięgę, która jest dla mnie ważna. Poczułem, że jestem silny, nie idę z nurtem badziewia, którym karmią Nas media. Czuję się wolny, bo nikt ani nic nie ma wpływu na moje decyzje. Są moje autonomiczne, ale nie złośliwe, nie jakieś zaplanowane by coś ugrać, ale płynące z mojego wnętrza. Robię to co czuję i dzięki temu rosnę. Już się przekonałem wiele razy, że to co czuję, to co mnie spotyka, kogo spotykam itd nie jest kwestią przypadku. Wszystko jest po coś. Po co? Nie wiem, ale ufam...

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Caliope » 29 lip 2021, 8:36

Sajmonie, ja sie bardzo długo zastanawiałam czy powiedzieć "Tak", długie dwa lata . Nie każdy potrafi się przytulić i powiedzieć kocham Cię, ja nie potrafię jeśli nie ufam, nie czuję, że mąż kocha. Nic nie jest proste, przynajmniej dla mnie, ale znam osoby dla których przysięga nic nie znaczyła, a bardziej wesele by się pokazać.

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Ruta » 29 lip 2021, 10:28

Sajmon, powiedzenie kocham na sprawie rozwodowej jest pięknym świadectwem miłości. I bardzo budujące są te momenty, kiedy uzyskujemy taką wewnętrzną wolność, że możemy postępować w zgodzie ze sobą, odrzucając całe jak piszesz badziewie.

Pamiętam, jak bardzo mnie to uwolniło, gdy w końcu zdałam sobie sprawę, że kocham męża także w ogromnym kryzysie i że jestem głęboko przekonana, że małżeństwo jest na całe życie. I że ja mogę za sobą iść, nie muszę się niczym przejmować. I mogę o tej swojej prawdzie powiedzieć także w sądzie.

To ważne by o tym doświadczeniu mówić, bo wiele osób, i ja także, przed sprawą obawia się upokorzenia, oskarżenia o złośliwość wobec męża i mnóstwa innych rzeczy. A tymczasem to moment, gdy można doświadczyć wolności, radości płynącej z bycia w zgodzie ze sobą, ze swoimi wartościami, z wiarą. W zgodzie z Prawdą.

Dziękuję Ci za twoje świadectwo.

sajmon123
Posty: 865
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: sajmon123 » 29 lip 2021, 11:14

Też Ruta nie chodzi mi do końca o powiedzenie tego w sądzie. Chodzi o to, że po tylu zawirowaniach, prób poniżenia, oczerniania ta miłość jest. Wszystko to co złe gdzieś jest nieważne. To jest spowodowane kryzysem małżonka. Moja żona odkąd złożyła pozew idzie jak czołg. Widzi i słyszy tylko to co złe we mnie, co gdzieś ulatywało w emocjach, a tak naprawdę jest nie ważne. Rozumiem jej zachowanie teraz. Tyle osób w to wkręciła, że ciężko byłoby jej to odkręcić. Ja bym jej w tym samej nie zostawił, ale to trzeba chcieć się uderzyć w pierś.

Nigdy nie powiedziałem wyrażenia Kocham Cię, gdy tego nie czułem. Gdy zacząłem spotykać się z moją żoną, musiała trochę poczekać na te słowa. Później rzadko to mówiłem, a moja żona tego potrzebowała. Było minęło, nie patrzę wstecz tylko do przodu. Najgorszym uczuciem jakie może odczuwać mężczyzna to bezsilność. Trzeba się po prostu z tym pogodzić i dalej robić swoje.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 27 gości