Jak nie zwariować?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Ruta »

Rozmowa o naszych doświadczeniach zamieniła się niepostrzeżenie w dyskusję bardzo ogólną. Sama wydatnie się do tego przyczyniłam i żałuję. Sądzę, że powinnam była powiedzieć sobie stop już parę postów temu.

Wracając Sajmon do twojej sytuacji, jest mi przykro, gdy słyszę, że jesteś odcinany od dzieci. I rozumiem potrzebę zmiany tej sytuacji.

Krótko i bez ozdobników:
1. Opisaną przez ciebie strategię procesową uważam za taką, która zmniejsza twoje szanse na opiekę naprzemienną, a nie je zwiększa. Dlaczego tak uważam, już napisałam. Płynie to z moich doświadczeń i wiedzy jaką nabyłam, nie zaś z przekonań.

2. Z perspektywy wiary, w tym wiary w nierozerwalność węzła małżeńskiego sądzę, że występowanie o rozwód i wchodzenie w walkę sądową z mężem lub żoną jest strategią przegraną na polu duchowym.

Nie oceniam jednak, ani nie odrzucam nikogo, kto w taki sposób postąpił. I nie zamierzam oceniać ciebie, niezależnie od tego jakie decyzje podejmiesz. Mam do ciebie ogrom szacunku za pracę jaką wykonałeś nad sobą.

Natomiast na etapie, kiedy decyzje jeszcze nie zapadły, sądzę, że po prostu warto usiąść, wyciszyć się, przemodlić temat, zapomnieć na chwilę wszystko co usłyszałeś od ludzi, w tym ode mnie i zapytać Jezusa, poprosić Ducha Świętego o światło.

3. Sądzę, że Monti w swoim ostatnim poście dobrze podsumował sedno problemu i oś nieporozumienia zarazem. "Na pewnym etapie walka nie idzie już o samo małżeństwo, które po ludzku rzeczywiście się rozpadło (choć oczywiście sakramentalne trwa nadal), ale o utrzymanie więzi z dziećmi."

Teraz dłużej, napiszę o sobie:

Moje doświadczenie i to jak rozumiem małżeństwo sakramentalne i w jaki sposób je przeżywam, prowadzi mnie do innych wniosków. Jestem głęboko przekonana, że małżeństwo sakramentalne trwa i nie rozpada się nigdy. Tym co ulega destrukcji, jest relacja małżonków. Relację można odbudować, a szczególne łaski płynące z sakramentu temu sprzyjają. Choć jest to możliwość, a nie pewnik. Jestem też przekonana, że Jezus jest Tym, który gorąco pragnie uzdrowienia każdego małżeństwa.

Dlatego też jestem głęboko przekonana, że nie ma takiego etapu, na którym opłacalna jest walka, nawet o małżeństwo. Sądzę, że walka nie przynosi poprawy w żadnym obszarze. Ani w relacji z żoną czy mężem, ani z dziećmi.

Moje mini świadectwo z trzeciego roku sprawy sądowej o rozwód, alimenty oraz o kontakty:

Przeszłam długą walkę wewnętrzną między rozpoznaniem sprawy "po ludzku", a postawą odłożenia miecza i wierności złożonej przeze mnie wobec Boga przysiędze także przed sądem cywilnym. Na tej drodze przeszłam dwa poważne kryzysy, podczas których zastanawiałam się, czy to już nie jest jednak czas, by spojrzeć po ludzku, poddać się, czyli zgodzić się na rozwód, by już się nie męczyć, by zakończyła się presja męża. Rozważałam też czy wręcz podjąć walkę i wywalczyć choćby sprawy dotyczące syna, godziwych alimentów i ich skutecznej egzekucji.
Tu na forum, gdy dzieliłam się swoimi rozterkami otrzymałam ogromne wsparcie i pomoc. Taką pomoc, w pozostaniu w postawie wierności i nie podejmowaniu walki, otrzymywałam także od wielu mądrych i wiernych Sycharowiczów. Za co jestem wszystkim niezmiernie wdzięczna.
W rozeznaniu w czasie kryzysu wiary w sens trzymania się przysięgi przed sądem cywilnym pomogło mi też Słowo: "Kto słowa dotrzyma, choćby ze swoją stratą, ten się nie zachwieje”. Dostalam je, gdy pytałam Jezusa o to, co dalej. Nadal nie w pełni je rozumiem.

Z perspektywy trzeciego roku sprawy sądowej mogę napisać tak: pierwszy rok był bardzo trudny, mąż szalał, byłam pod jego ogromną presją i doświadczałam agresji.
Nauczyłam się radzić sobie z agresją. To ogromny postęp w moim życiu. Bardzo mnie to wzmocniło.
Nauczyłam się też nie żyć sprawą. Raz na jakiś czas idę do sądu i składam swoje świadectwo. I tyle.
Natomiast kwestie kontaktów, alimentów i relacji rozwiązuję tam, gdzie one naprawdę są, czyli w relacji z moim mężem. Jest to trudne, ale nie niemożliwe. Na to wpadłam dzięki forumowemu tacie (pozdrawiam), z którym toczyłam tu na forum z początku zacięte boje. Wtedy byłam jeszcze przekonana, że są to sprawy, które da się uzgodnić w sądzie.

Najważniejsze co chcę napisać: nie żałuję swojego wyboru. I choć ponoszę różne straty, to znacznie więcej od Boga dostaję. Wierzę, że trzymając się Boga i swojej przysięgi jaką z serca i szczerze złożyłam mężowi wobec Boga stopniowo wyjdę z kryzysu, a moje życie się odbuduje do pełni. I życie mojej rodziny, na ile tylko to możliwe, także.
Na razie jest mi trudno, trudno z pracą, bo mam w obecnych warunkach ograniczone możliwości zarobkowania, co dla mnie jest lekcją pokory, całe lata zarabiałam sporo. Trudno z uzależnionym mężem w kryzysie. Trudno w wielu innych obszarach. Życiowo wciąż jestem na rozległej pustyni.
Ufam, że pozostając wierna, powoli z tych kryzysów i trudności wyjdę. Ta ufność nie jest już taka bezpodstawna. Doświadczam Bożej opieki i obecności w moim życiu czwarty rok.
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Monti »

Kończąc jeszcze swój udział w tej dyskusji dodam, że część kobiet rękami i nogami broni się przed opieką naprzemienną, ponieważ nie ma wystarczających dochodów na własne utrzymanie i zwyczajnie żyje z alimentów płaconych przez ojca na dzieci, co jest swego rodzaju okradaniem dzieci. Zaznaczam, że nie mam na myśli pań z forum.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Bławatek »

I ja dorzucę swoje trzy grosze...

Jestem pod wrażeniem postawy m.in. Sajmona, Astro, Montiego - serce mi rośnie i wraca wiara w mężczyzn - bo chcecie być zaangażowanymi ojcami, chcecie mieć jak najczęstszy kontakt z dziećmi, a nawet wychowywać i mieć ich na codzien w opiece naprzemiennej gdy nie ma możliwości być razem i tworzyć z małżonką rodziny.

Z drugiej strony mam postawę mojego męża - który przedkłada swoje dobro i wygodę nad syna (o sobie nawet nie wspomnę. Mój mąż żadnego weekend z synem nie spędził, nocowanie wspólne - tylko podczas ich wspólnej kilkudniowej wyprawy obraz u nas w namiocie latem. A na moją propozycję, aby mąż wziął syna na weekend zarówno mąż jak i syn zapadli w milczenie. Ja żona-matka zabiegam ciągle o ich jak najczęstszy kontakt i jak najbardziej wartościowo spędzony (a nie siedzenie obok siebie). I powiem szczerze już mi się nie chce. Mój mąż z wielu względów nie nadaje się do opieki naprzemiennej - i to nie jest moja ocena, tylko fakt, bo sam dla siebie nie potrafi lub nie chce zadbać o ciepło w mieszkaniu, miejsce do gotowania, po prostu nie myśli o lepszych warunkach bytowych, więc nie wiem czy dziecko by miało tam warunki. Do tego mój mąż nie potrafi tak ułożyć swojej pracy aby móc syna do szkoły zawieźć, odebrać. Tzn. pewnie by mógł, ale praca dla niego jest ważniejsza.

A i znam przypadki mężczyzn, gdy widzą, że żona źle się zajmuje dziećmi, dzieci chciałyby być z ojcem, a ci nie są zainteresowani opieką nad dziećmi "bo przecież pracują, nie mają czasu na całodzienną opiekę".

Więc nie można generalizować i wrzucać poszczególne płcie do worków z jakimś napisem np. "kobieta - zajmująca się dzieckiem", a "ojciec dochodzący". Tak się przyjęło w społeczeństwie i sądach, i ciężko to na chwilę obecną na już zmienić, to proces. Może ojcowie, którzy teraz "walczą" o prawo wychowywania dzieci zostaną kiedyś świętymi i patronami takich ojców, bo chyba nie ma takiego świętego, bo kiedyś nie było takich sytuacji z kryzysem rodziny i człowieka (może były takie sytuacje, ale gdzieś w zaciszu a nie na świeczniku). I tak jak się w innym wątku toczyła dyskusja o użycie zwrotu "niektóre kobiety" tak niestety w życiu jest - niektóre kobiety działają tak, a inne w inny sposób, jeszcze niektóre w taki sposób, ale też część mężczyzn działa tak, niektórzy inaczej a i są tacy co działają jeszcze inaczej. Itd

Sajmonie życzę Tobie i Panom, którym zależy na jak najczęstszych kontaktach z dziećmi, właśnie tych kontaktów realizowanych zarówno w opiece naprzemiennej, w całkowitej opiece lub choćby tylko w kontaktach, ale jak najczęstszych - bez przeszkadzania waszych żon.

A najlepiej by było gdyby ludzie się ogarnęli, nie było żadnych kryzysów małżeńskich, rodzinnych, aby dzieci miały możliwość i prawo wychowywać się w pełnych rodzinach - z mamą i tatą na codzien.
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Bławatek »

Monti pisze: 06 lis 2021, 8:02 Kończąc jeszcze swój udział w tej dyskusji dodam, że część kobiet rękami i nogami broni się przed opieką naprzemienną, ponieważ nie ma wystarczających dochodów na własne utrzymanie i zwyczajnie żyje z alimentów płaconych przez ojca na dzieci, co jest swego rodzaju okradaniem dzieci. Zaznaczam, że nie mam na myśli pań z forum.
To chyba głównie wynika z wygodnictwa lub patologicznego podejścia kobiet, aby nie pracować. Ja bym z chęcią oprócz codziennej pracy zarobkowej chciała jeszcze dorobić dodatkowo, ale nie mogę bo opiekuję się dzieckiem na codzien i ja osobiście byłabym zadowolona z opieki na przemiennej, bo miałabym też czas na pracę dodatkową i dla siebie. Ale niestety część mężczyzn też jest wygodna i nie chcą rezygnować ze swojej swobody, czasu wolnego aby opiekować się dzieckiem.

Na szczęście tu na forum nie ma "patologicznie" myślących kobiet i mężczyzn. Wraca wiara w ludzi.
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Astro »

W takich sytuacjach nie ma dobrych rozwiązań.
Optymalnym i jedynym dobrym rozwiązaniem jest pełna kochająca się rodzina.
Niestety tak nie ma .
W każdej sytuacji oprócz tej dobrej mogą być nawet drakońskie nadużycia.
Ja sam znalazłem się w miejscu , którym się nie spodziewałem. Nie spodziewałem się tego , że kiedy syn do mnie przyjdzie nie będzie chciał chodzić do swojej mamy .Oddźwięk jest oczywisty. Że odcinam chłopca od matki. Problem jest taki ,że to chłopiec nie chce tam iść . Był we wrześniu na dwóch kontaktach miały być weekendowe , każdy z nich kończył się jego płaczem i powrotem już po paru godzinach, te dwie sytuacje maja oddźwięk do tej pory i mi nie trzeba tłumaczyć ,że postawiły w głowie dziecka jeszcze większy mur. Żona nie widzi nic złego w tym co robiła. Ma prawo tylko czy to będzie dobre dla syna i 8ch wzajemnych relacji.
Mi zależy na ich kontakcie i rozmawiam o tym z synem tylko , czy też mam chłopaka spakować i zawieść na siłę . Rozmawiam tłumacze na razie z małym efektem czasami , budzącym sprzeciw chlopaka . Czy to nie jest tak ,że to co hec kontaktu powinna wypływać z jego więzi do mamy . Kiedy przychodził do mnie pod koniec sierpnia też była sytuacja napięcia.Zreszta od czerwca na każdy dłuższy kontakt odbierałem syna czy synów w atmosferze afery , która no niestety nie ja wywoływałem. To Spewnoscia też teraz na przełożenie. To ja wiem ile chciałem i włożyłem pracy aby syn poszedł na ten pierwszy wrześniowy kontakt do żony . Poszedł w dobrym nastroju pozytywnie nastawiony nawet się cieszył.
To moje ostatnie doświadczenie .
Wracając do sajmona . Chłopak ma dobry kontakt z dziećmi i nie dziwię się ,że chce taki mieć i mieć wpływ na wychowanie swoich przecież młodszych dzieci niż moje . Opiekować się nimi jak robił to do tej pory ,a nie być tylko bankomatem , kierowca i nie wiem kim jeszcze.
Dzieci to nie własność kobiet bo urodziły.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Abigail

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Abigail »

Pavel pisze: 06 lis 2021, 2:04
Abigail pisze: 05 lis 2021, 17:21
sajmon123 pisze: 05 lis 2021, 16:21
Świetnie piszesz ale wiesz ze jest to nierealne. Nie mam w sobie jakiejś nienawiści do kobiet, wręcz przeciwnie. Jednak zachowania w okresie kryzysu są naprawdę podobne. Chcesz dzieci - nie dostaniesz. Nie chcesz - na siłę dostaniesz.
Jeśli zarówno ojciec jak i matka nie chcą sprawować opieki nad dziećmi to żadne prawo ich do tego nie zmusi - mam przykłady w rodzinie.
Jeśli chcą to trzeba pamiętać, że dzieci rosną i prędzej czy później czują, któremu rodzicowi naprawdę zależy. Warto o tym pamiętać tocząc batalię w sądzie tracąc pieniądze zdrowie i czas bo dziecko może się po prostu spakować i zadzwonić dzwonkiem do drzwi a postanowienie do kosza.
sajmon123 pisze: 05 lis 2021, 16:21 Wracając do meritum sprawy ja robię tylko to co chcą Nasze dzieci. Nic więcej.
Myślę, że warto robić to co jest dobre dla dzieci, niekoniecznie to, co chcą dzieci.

Opieka naprzemienna w założeniu jest idealnym rozwiązaniem, w praktyce idealnym polem do nadużyć. Z całym szacunkiem ale nie wszyscy ojcowie mają intencje aby stosować ten termin dla dobra dzieci. Czas leci dzieci rosną, za chwilę niezależnie od sądowych pism mogą zapukać do drzwi.
Ad1. Latami alienowane i nastawianie przeciwko ojcu dziecko może nie chcieć nawet go później wysłuchać, a co dopiero poznać. Poza tym co wyedy, gdy dziecko nie ma szans zauważyć starań ojca?
Znam takowe przypadki w najbliższym otoczeniu.
Ad2.
Opieka „tradycyjna” jest polem do jeszcze większych nadużyć, co w dodatku potwierdza się w praktyce. Nie wszystkie matki mają na uwadze przede wszystkim dobro dzieci. Nawet jak wszem i wobec trąbią, że tak jest (nierzadko nawet same w to wierzą).
Ba, tak jak każdy odchodzący ojciec stawia swoje dobro (a to że niewłaściwie pojmowane to inna historia) nad dobrem dzieci, tak ma i każda matka opuszczająca męża, bo za rogiem czeka nowa „miłość” w postaci kowalskiego.
Na „zachodzie” masa rodzin rozpadła się również przez korzystny dla samotnych matek socjal plus alimenty.

Panie na forum kierują się jednak zazwyczaj innymi wartościami niż wygląda to statystycznie w realu. Inna rzecz, że ten kij, jak to zazwyczaj bywa, ma dwa końce.
Zgadzam się z Tobą we wszystkim z wyjątkiem tego że "każda matka". :)
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Astro »

Abigail no niestety możesz się nie zgadzać ale jednak każda . Jeśli na horyzoncie , czy ukryty w ciemnym koncie jest kowalski to siłą rzeczy więź budowanie relacji takiej matki z dziećmi się rozmywa i rozdziela także na kowalskiego . Siłą rzeczy jest słabsza , gorsza . A często bardzo słabnie bo mama bardzo stara się budować więź z nowym kochankiem. Najgorzej kiedy pojawia się dziecko z nowym ktosiem. Wtedy często dzieci z poprzednim partnerem ojcem mężem idą w odstawkę i są zaopiekowanie tyle co uważa.

Co do dzieci zupełnie odseparowanych od ojców. Ja sam poznałem takiego no już mezszczyzne. Mającego teraz 34 lata. Został odcięty od ojca w wieku 4 lat. Kiedy dojrzał sam zaczął szukać kontaktu ze swoim biologicznym ojcem.
Znalazł. Odzyskiwanie więzi wzajemnego zaufania trochę panom zajęło. Teraz mają bardzo dobry kontakt. Co musiała czuć matka wmawiając ,że tata wogole nim się nie interesował i tak okłamywała swojego syna.Ten ojciec miał listy , a nawet prezenty czy rzeczy , których nie dane było mu nigdy wcześniej wręczyć swojemu synowi . A gdzie tu mówić o wspólnym czasie i bezpowrotnie straconych wielu chwilach , w których ci panowie chcieli razem brać udział jak ojciec i syn.No i koniec tej historii niestety życiowej relacje , matka syn bardzo się ochłodziły . Ten mezszczyzna ma ogromny żal do matki . Nie zerwał zupełnie kontaktu , ale nigdy nie usłyszał przepraszam , kobieta nie umiała wytłumaczyć w jasny i klarowny sposób dlaczego.
A takich dzieci jest tysiące.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Pavel »

Abigail pisze: 06 lis 2021, 12:28
Pavel pisze: 06 lis 2021, 2:04
Abigail pisze: 05 lis 2021, 17:21

Jeśli zarówno ojciec jak i matka nie chcą sprawować opieki nad dziećmi to żadne prawo ich do tego nie zmusi - mam przykłady w rodzinie.
Jeśli chcą to trzeba pamiętać, że dzieci rosną i prędzej czy później czują, któremu rodzicowi naprawdę zależy. Warto o tym pamiętać tocząc batalię w sądzie tracąc pieniądze zdrowie i czas bo dziecko może się po prostu spakować i zadzwonić dzwonkiem do drzwi a postanowienie do kosza.



Myślę, że warto robić to co jest dobre dla dzieci, niekoniecznie to, co chcą dzieci.

Opieka naprzemienna w założeniu jest idealnym rozwiązaniem, w praktyce idealnym polem do nadużyć. Z całym szacunkiem ale nie wszyscy ojcowie mają intencje aby stosować ten termin dla dobra dzieci. Czas leci dzieci rosną, za chwilę niezależnie od sądowych pism mogą zapukać do drzwi.
Ad1. Latami alienowane i nastawianie przeciwko ojcu dziecko może nie chcieć nawet go później wysłuchać, a co dopiero poznać. Poza tym co wyedy, gdy dziecko nie ma szans zauważyć starań ojca?
Znam takowe przypadki w najbliższym otoczeniu.
Ad2.
Opieka „tradycyjna” jest polem do jeszcze większych nadużyć, co w dodatku potwierdza się w praktyce. Nie wszystkie matki mają na uwadze przede wszystkim dobro dzieci. Nawet jak wszem i wobec trąbią, że tak jest (nierzadko nawet same w to wierzą).
Ba, tak jak każdy odchodzący ojciec stawia swoje dobro (a to że niewłaściwie pojmowane to inna historia) nad dobrem dzieci, tak ma i każda matka opuszczająca męża, bo za rogiem czeka nowa „miłość” w postaci kowalskiego.
Na „zachodzie” masa rodzin rozpadła się również przez korzystny dla samotnych matek socjal plus alimenty.

Panie na forum kierują się jednak zazwyczaj innymi wartościami niż wygląda to statystycznie w realu. Inna rzecz, że ten kij, jak to zazwyczaj bywa, ma dwa końce.
Zgadzam się z Tobą we wszystkim z wyjątkiem tego że "każda matka". :)
😂
No tak...dla jasności, chociaż podejrzewam, że to czytelne mimo nie tego słowa które chciałem użyć. Miało być żona, nie matka ;)
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Abigail

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Abigail »

Pavel pisze: 06 lis 2021, 18:08
Ad2.
Opieka „tradycyjna” jest polem do jeszcze większych nadużyć, co w dodatku potwierdza się w praktyce. Nie wszystkie matki mają na uwadze przede wszystkim dobro dzieci. Nawet jak wszem i wobec trąbią, że tak jest (nierzadko nawet same w to wierzą).
Ba, tak jak każdy odchodzący ojciec stawia swoje dobro (a to że niewłaściwie pojmowane to inna historia) nad dobrem dzieci, tak ma i każda matka opuszczająca męża, bo za rogiem czeka nowa „miłość” w postaci kowalskiego.
Na „zachodzie” masa rodzin rozpadła się również przez korzystny dla samotnych matek socjal plus alimenty.

Panie na forum kierują się jednak zazwyczaj innymi wartościami niż wygląda to statystycznie w realu. Inna rzecz, że ten kij, jak to zazwyczaj bywa, ma dwa końce.
Zgadzam się z Tobą we wszystkim z wyjątkiem tego że "każda matka". :)
😂
No tak...dla jasności, chociaż podejrzewam, że to czytelne mimo nie tego słowa które chciałem użyć. Miało być żona, nie matka ;)
Pavel mnie ta "każda" chwilowo drapnęła w oko. ale ok :lol: może w realu mniej byłoby nieporozumień w rozmowie. Mniemam, że nie miałeś takich intencji aby drapnęło a jednak.
Ostatnio zmieniony 06 lis 2021, 19:37 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie
elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: elena »

Astro pisze: 06 lis 2021, 16:39 Co do dzieci zupełnie odseparowanych od ojców. Ja sam poznałem takiego no już mezszczyzne. Mającego teraz 34 lata. Został odcięty od ojca w wieku 4 lat. Kiedy dojrzał sam zaczął szukać kontaktu ze swoim biologicznym ojcem.
Znalazł. Odzyskiwanie więzi wzajemnego zaufania trochę panom zajęło. Teraz mają bardzo dobry kontakt. Co musiała czuć matka wmawiając ,że tata wogole nim się nie interesował i tak okłamywała swojego syna.Ten ojciec miał listy , a nawet prezenty czy rzeczy , których nie dane było mu nigdy wcześniej wręczyć swojemu synowi . A gdzie tu mówić o wspólnym czasie i bezpowrotnie straconych wielu chwilach , w których ci panowie chcieli razem brać udział jak ojciec i syn.No i koniec tej historii niestety życiowej relacje , matka syn bardzo się ochłodziły . Ten mezszczyzna ma ogromny żal do matki . Nie zerwał zupełnie kontaktu , ale nigdy nie usłyszał przepraszam , kobieta nie umiała wytłumaczyć w jasny i klarowny sposób dlaczego.
A takich dzieci jest tysiące.
Też znam podobny przypadek, matka po rozwodzie wyjechała z synkiem zagranicę, do tego nowy mąż, który okazał się być alkoholikiem, wiec chłopak nie dość, ze DDRR to jeszcze DDA, brak kontaktu z ojcem przez wiele lat, bo ponoć ojciec nie chciał; później babcia odnowiła kontakt z 25-letnim już wnukiem i chłopak poznał wersję ojca, wyjechał do niego, zamieszkał z nim, znalazł prace i miał ogromny żal do matki. A matka ma już trzeciego męża i drugie dziecko.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Caliope »

Astro pisze: 06 lis 2021, 16:39 Abigail no niestety możesz się nie zgadzać ale jednak każda . Jeśli na horyzoncie , czy ukryty w ciemnym koncie jest kowalski to siłą rzeczy więź budowanie relacji takiej matki z dziećmi się rozmywa i rozdziela także na kowalskiego . Siłą rzeczy jest słabsza , gorsza . A często bardzo słabnie bo mama bardzo stara się budować więź z nowym kochankiem. Najgorzej kiedy pojawia się dziecko z nowym ktosiem. Wtedy często dzieci z poprzednim partnerem ojcem mężem idą w odstawkę i są zaopiekowanie tyle co uważa.

Co do dzieci zupełnie odseparowanych od ojców. Ja sam poznałem takiego no już mezszczyzne. Mającego teraz 34 lata. Został odcięty od ojca w wieku 4 lat. Kiedy dojrzał sam zaczął szukać kontaktu ze swoim biologicznym ojcem.
Znalazł. Odzyskiwanie więzi wzajemnego zaufania trochę panom zajęło. Teraz mają bardzo dobry kontakt. Co musiała czuć matka wmawiając ,że tata wogole nim się nie interesował i tak okłamywała swojego syna.Ten ojciec miał listy , a nawet prezenty czy rzeczy , których nie dane było mu nigdy wcześniej wręczyć swojemu synowi . A gdzie tu mówić o wspólnym czasie i bezpowrotnie straconych wielu chwilach , w których ci panowie chcieli razem brać udział jak ojciec i syn.No i koniec tej historii niestety życiowej relacje , matka syn bardzo się ochłodziły . Ten mezszczyzna ma ogromny żal do matki . Nie zerwał zupełnie kontaktu , ale nigdy nie usłyszał przepraszam , kobieta nie umiała wytłumaczyć w jasny i klarowny sposób dlaczego.
A takich dzieci jest tysiące.
A jeśli kobieta nie pcha się w kowalskiego, bo jest dojrzała i ma po dziurki w nosie być w kolejnej relacji? to też jest każda? ja nie jestem każda. Mi matka zrobiła takie piekło, poszłam w odstawkę z bratem, a na na kowalskim i na jego synu moja matka się skupiła, ja swojemu synowi tego nie zafunduję, za bardzo boli.
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Astro »

Caliope przecież ty nie masz kowalskiego nawet o nim nie myślisz .
Za to mocno dbasz o syna . To w jaki sposób odebrałaś to do siebie.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Caliope »

Astro pisze: 06 lis 2021, 20:37 Caliope przecież ty nie masz kowalskiego nawet o nim nie myślisz .
Za to mocno dbasz o syna . To w jaki sposób odebrałaś to do siebie.
Bo naprawdę nie każda kobieta, ja wiem, że u was naszych panów tak jest, ale nie można wkładać do jednego worka wszystkich kobiet. Ten horyzont jest tak rozległy i jest tyle fajnych rzeczy do roboty, że po prostu szkoda czasu na kowalskich, takie jest moje zdanie. Męża mam jednego i mi starczy.
Abigail

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Abigail »

Astro pisze: 06 lis 2021, 16:39 Abigail no niestety możesz się nie zgadzać ale jednak każda . Jeśli na horyzoncie , czy ukryty w ciemnym koncie jest kowalski to siłą rzeczy więź budowanie relacji takiej matki z dziećmi się rozmywa i rozdziela także na kowalskiego . Siłą rzeczy jest słabsza , gorsza . A często bardzo słabnie bo mama bardzo stara się budować więź z nowym kochankiem. Najgorzej kiedy pojawia się dziecko z nowym ktosiem. Wtedy często dzieci z poprzednim partnerem ojcem mężem idą w odstawkę i są zaopiekowanie tyle co uważa.

Co do dzieci zupełnie odseparowanych od ojców. Ja sam poznałem takiego no już mezszczyzne. Mającego teraz 34 lata. Został odcięty od ojca w wieku 4 lat. Kiedy dojrzał sam zaczął szukać kontaktu ze swoim biologicznym ojcem.
Znalazł. Odzyskiwanie więzi wzajemnego zaufania trochę panom zajęło. Teraz mają bardzo dobry kontakt. Co musiała czuć matka wmawiając ,że tata wogole nim się nie interesował i tak okłamywała swojego syna.Ten ojciec miał listy , a nawet prezenty czy rzeczy , których nie dane było mu nigdy wcześniej wręczyć swojemu synowi . A gdzie tu mówić o wspólnym czasie i bezpowrotnie straconych wielu chwilach , w których ci panowie chcieli razem brać udział jak ojciec i syn.No i koniec tej historii niestety życiowej relacje , matka syn bardzo się ochłodziły . Ten mezszczyzna ma ogromny żal do matki . Nie zerwał zupełnie kontaktu , ale nigdy nie usłyszał przepraszam , kobieta nie umiała wytłumaczyć w jasny i klarowny sposób dlaczego.
A takich dzieci jest tysiące.
Astro ja rozumiem że jesteś rozżalony bo żona postępuje wobec Ciebie i dzieci nieuczciwie. Jednak powiem Ci że chociażby moje życie jest dowodem na to, że nie "każda". Żyję samotnie i nie szukam zastępstwa dla męża- co prawda jeszcze nie po rozwodzie ale pewnie już nie długo. Mąż ma dostęp do dzieci nie blokuję mu go ponadto przyjeżdża bez zapowiedzi i swobodnie korzysta z miejsca w którym mieszkamy traktując je jak hotel. Wersja męża natomiast jest taka, że wyalienowałam dzieci odseparowałam je od niego, nie informuję go co z dziećmi. Jednocześnie nie dzwoni do dzieci nie interesuje się a bywało że to do nich miał pretensje że nie wykazują inicjatywy w kontaktach z nim. Tworzy fikcyjne historie aby udowodnić mi że przeze mnie ma słabą relacje z dziećmi np mówi że przekupuję je aby nie dzwoniły do niego a faktycznie nigdy nie miało to miejsca. Telefony mają zawsze naładowane, namawiam je niemal codziennie aby zadzwoniły do taty - niestety nie zawsze chcą.

Znam tez mnóstwo kobiet które wybierają samotne życie po rozwodzie ze względów wiary właśnie ale też dlatego że latami poniżane dręczone boją się. Nie gdzieś na drugiej półkuli ale w najbliższym otoczeniu, np moja ciocia po rozwodzie żyjąca już ok 10 lat samotnie a blisko Boga, tu na forum również znajdziesz wiele takich kobiet. Mi nie chodzi o to że to mnie dotyka (bo może dotyczy) jak tu Panowie mają takie przeświadczenie ale o mówienie prawdy po prostu. Bo jeśli zwracam uwagę na przekłamania to nie dlatego że ja tak żyję ale dlatego że trzeba patrzeć trochę dalej niż czubek własnego nosa. Słowa potrafią ranić i należy w dyskusji mieć to na uwadze.

Reagujecie bardzo ostro kiedy ktoś generalizuje w Waszym kierunku więc nie dziwcie się, że w drugą stronę to też klika.

Znam kobietę która wniosła papiery o rozwód a latami żyła z mężem psychopatą który ją dręczył psychicznie i fizycznie, mało tego okradał ją aby mieć na alkohol. Spłacała jego długi latami w końcu nie wytrzymała i wniosła o rozwód aby chronić siebie. Dostał eksmisję. Pani żyje sama jest bardzo wierząca ma bliską relację z Bogiem.

Proszę dbajcie Panowie o język bo my kobiety również to czytamy może ze zwykłego poczucia szacunku do drugiego człowieka. Baba tez człowiek ;)
sajmon123
Posty: 871
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: sajmon123 »

Abigail pisze: 07 lis 2021, 9:04
Astro pisze: 06 lis 2021, 16:39 Abigail no niestety możesz się nie zgadzać ale jednak każda . Jeśli na horyzoncie , czy ukryty w ciemnym koncie jest kowalski to siłą rzeczy więź budowanie relacji takiej matki z dziećmi się rozmywa i rozdziela także na kowalskiego . Siłą rzeczy jest słabsza , gorsza . A często bardzo słabnie bo mama bardzo stara się budować więź z nowym kochankiem. Najgorzej kiedy pojawia się dziecko z nowym ktosiem. Wtedy często dzieci z poprzednim partnerem ojcem mężem idą w odstawkę i są zaopiekowanie tyle co uważa.

Co do dzieci zupełnie odseparowanych od ojców. Ja sam poznałem takiego no już mezszczyzne. Mającego teraz 34 lata. Został odcięty od ojca w wieku 4 lat. Kiedy dojrzał sam zaczął szukać kontaktu ze swoim biologicznym ojcem.
Znalazł. Odzyskiwanie więzi wzajemnego zaufania trochę panom zajęło. Teraz mają bardzo dobry kontakt. Co musiała czuć matka wmawiając ,że tata wogole nim się nie interesował i tak okłamywała swojego syna.Ten ojciec miał listy , a nawet prezenty czy rzeczy , których nie dane było mu nigdy wcześniej wręczyć swojemu synowi . A gdzie tu mówić o wspólnym czasie i bezpowrotnie straconych wielu chwilach , w których ci panowie chcieli razem brać udział jak ojciec i syn.No i koniec tej historii niestety życiowej relacje , matka syn bardzo się ochłodziły . Ten mezszczyzna ma ogromny żal do matki . Nie zerwał zupełnie kontaktu , ale nigdy nie usłyszał przepraszam , kobieta nie umiała wytłumaczyć w jasny i klarowny sposób dlaczego.
A takich dzieci jest tysiące.
Astro ja rozumiem że jesteś rozżalony bo żona postępuje wobec Ciebie i dzieci nieuczciwie. Jednak powiem Ci że chociażby moje życie jest dowodem na to, że nie "każda". Żyję samotnie i nie szukam zastępstwa dla męża- co prawda jeszcze nie po rozwodzie ale pewnie już nie długo. Mąż ma dostęp do dzieci nie blokuję mu go ponadto przyjeżdża bez zapowiedzi i swobodnie korzysta z miejsca w którym mieszkamy traktując je jak hotel. Wersja męża natomiast jest taka, że wyalienowałam dzieci odseparowałam je od niego, nie informuję go co z dziećmi. Jednocześnie nie dzwoni do dzieci nie interesuje się a bywało że to do nich miał pretensje że nie wykazują inicjatywy w kontaktach z nim. Tworzy fikcyjne historie aby udowodnić mi że przeze mnie ma słabą relacje z dziećmi np mówi że przekupuję je aby nie dzwoniły do niego a faktycznie nigdy nie miało to miejsca. Telefony mają zawsze naładowane, namawiam je niemal codziennie aby zadzwoniły do taty - niestety nie zawsze chcą.

Znam tez mnóstwo kobiet które wybierają samotne życie po rozwodzie ze względów wiary właśnie ale też dlatego że latami poniżane dręczone boją się. Nie gdzieś na drugiej półkuli ale w najbliższym otoczeniu, np moja ciocia po rozwodzie żyjąca już ok 10 lat samotnie a blisko Boga, tu na forum również znajdziesz wiele takich kobiet. Mi nie chodzi o to że to mnie dotyka (bo może dotyczy) jak tu Panowie mają takie przeświadczenie ale o mówienie prawdy po prostu. Bo jeśli zwracam uwagę na przekłamania to nie dlatego że ja tak żyję ale dlatego że trzeba patrzeć trochę dalej niż czubek własnego nosa. Słowa potrafią ranić i należy w dyskusji mieć to na uwadze.

Reagujecie bardzo ostro kiedy ktoś generalizuje w Waszym kierunku więc nie dziwcie się, że w drugą stronę to też klika.

Znam kobietę która wniosła papiery o rozwód a latami żyła z mężem psychopatą który ją dręczył psychicznie i fizycznie, mało tego okradał ją aby mieć na alkohol. Spłacała jego długi latami w końcu nie wytrzymała i wniosła o rozwód aby chronić siebie. Dostał eksmisję. Pani żyje sama jest bardzo wierząca ma bliską relację z Bogiem.

Proszę dbajcie Panowie o język bo my kobiety również to czytamy może ze zwykłego poczucia szacunku do drugiego człowieka. Baba tez człowiek ;)
Abigail masz rację we wszystkim co piszesz, tylko mam wrażenie, że nie do końca zrozumiałaś. Astro napisał, że to sie dzieje zazwyczaj gdy jest Kowalski. Taka drobna lecz bardzo ważna informacja zmienia postrzeganie matki na to czego potrzebują dzieci. Nowoczesny nurt, media, filmy itd pokazują nam te śmieszne rodziny patchworkowe. Taki obraz zostaje w głowie i się do niego dąży. By kowalski mógł być bliżej dzieci (w większości przypadków chce na początku by zbliżyć się do matki) to trzeba te dzieci trochę odsunąć od ojca.
ODPOWIEDZ