Jak nie zwariować?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Caliope » 31 mar 2021, 16:44

A i najważniejsza rzecz, są inne środki obronne, bardziej skuteczne i nie raniące ludzi w taki sposób. To najłatwiejsza opcja, ale też najgłupsza i niedojrzała. Ja teraz nie czuję się zbytnio kobietą, a nie lecę nikogo szukać, pomimo wszystko co mnie spotyka.

Astro
Posty: 1193
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Astro » 31 mar 2021, 20:53

Caliope pisze:
31 mar 2021, 16:36
Astro pisze:
31 mar 2021, 15:13
Caliope pisze:
30 mar 2021, 17:15

Monti, ani kobiecie, ani mężczyźnie nikt nie wlewa alkoholu na siłę. Żaden alkoholik nie pije przez kogoś, pije najpierw bo chce, a potem musi, bo reguluje tym emocje. Obie płcie ranią najbliższe osoby i to jest ok?, ale jak już ktoś się postawi i zrobi te najgorsze rzeczy, żeby się po prostu obronić, to jest źle. Jaki ma być szerszy problem od ponoszenia konsekwencji za swoje picie? może masz na myśli piję bo mąż/żona się czepia albo matka mnie denerwuje lub w pracy ktoś się wyżywa. Nie wiem, może rozwiniesz, ja nie mam zranień, z dzieciństwa to co innego, ja piłam, jestem napiętnowana, ponoszę konsekwencje do tej pory za moje występki. I pokornie przypominam sobie 12 kroków. A doświadczenia dorosłych też czerpię od ludzi z terapii, od żon pijących i mężów.
Czy ucieczkę w kowalskiego uważasz za obronę Caliope? I to ta najlepszą?
Nie, dlatego wczesniej napisalam, że żona sajmona radzi sobie kulawo z tym wszystkim. Część kobiet najpierw robi, potem myśli i poźniej ponosi srogie konsekwencje, bo mężczyzna inaczej działa i rzadko potem wraca. Dlatego ja bym tego nie zrobiła takie mam swoje zasady. A jak myślisz, co czuje odrzucona kobieta bez swoich zasad i przekonań ? jestem do bani, beznadziejna, wybrakowana, bo mąż wybrał coś innego, a ja mam potrzeby, to sobie znajdę kogoś, a jeszcze dołożą mi się koleżanki rozwódki lub singielki do tego.
Caliope ja moge tylko domyślać sie jak może czuć sie odrzucona kobieta , nie jestem kobieta jakby na to nie patrzeć ;) :D . Do tego co napisałaś można by jeszcze parę rzeczy dopisać zapewne. Kobieta nawet jeśli nie ma zasad , lub ma je mniejsze niż większe to ulegnie wpływowi koleżanek wcześniej czy później szczególnie rozwódkom no i w kryzysie to już zupełnie popłynie. Tylko ja sajmona123 az tak krytycznie bym nie osadzał w jego sytuacji , ze on za to wszystko jest odpowiedzialny.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II

lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: lustro » 31 mar 2021, 22:11

Bardzo mi się podoba takie mówienie o tym, co czują i dlaczego robią inni... Nie majac swoich doświadczeń w tej materii.

Caliope
Ciut się zapędziłaś.
Oceniasz postępowanie i myślenie innych (żon) na podstawie swoich wyobrażeń
Jakoś nie przyszło mi do głowy opowiadać jaka jest alkoholoczka i dlaczego robi tak albo inaczej.
Nie mowie też o tym, co czują porzuceni i dlaczego.

Na tym forum obowiązuje swego rodzaju zasada - mówi sie o sobie i własnych doświadczeniach.

Pytanie - co czuje odrzucona kobieta?
poszerzyła bym - co czuje odrzucona kobieta, która wykorzystała wszystkie dostępne jej w tym momencie środki dotarcia do męża?

Nim powiesz - niedojrzałe, głupie, najłatwiejsze... Przyjmij, że tak na prawdę nic o tym nie wiesz.
Tak jak ja nic nie wiem np. o byciu alkoholiczką.
Ja nigdy nie myślałam, że jestem beznadziejna, do bani, wybrakowana, bo mąż zachowuje się tak wobec mnie.
Raczej doszłam do wniosku, że zachowujac się tak pokazuje, że nie jest mnie warty. Bo nie docenia, nawet nie zauważa, mojej miłości do niego i mojego oddania. I ze marnuje swoje życie na dobijaniu się do niego.
I to nie jest racjonalizowanie i szukanie usprawiedliwień i wymówek dla siebie. Bo pewnie zaraz podniosą się takie głosy.
To jest pokazywanie sposobu myślenia i odbioru świata przez żonę w takiej sytuacji.

Oczywiście, można to podważyć i temu zaprzeczyć. Nie przyjąć do wiadomisci. I nadal snuć własne teorie, co i dlaczego kto myśli, czuje i robi.
Tylko, że to jest nieprawda.
I to nikomu nie pomoże ani się zrozumieć, ani porozumieć, ani naprawic czy uratować małżeństwo.

Więc może trochę mniej własnych wyobrażeń?

Trudno też nazwać "zasadami" to, że nigdy byś tego nie zrobiła, bo mężczyzna rzadko wraca i musiała byś poniesc tego konsekwencje.
To nie zasady. To wyrachowanie.

Miewam też podobne odczucia co Monti - że przesadzasz z wmawianiem innym ich alkoholi kich zachowań i tego jak na pewno postępowali.
Ale nie kwestionuje tego, bo może, mając podobne doświadczenia własne, wiesz faktycznie lepiej. I masz wyczucie w tych sprawach
Choc mnie się wydaje, że przeginasz.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Caliope » 31 mar 2021, 23:13

Astro pisze:
31 mar 2021, 20:53
Caliope pisze:
31 mar 2021, 16:36
Astro pisze:
31 mar 2021, 15:13

Czy ucieczkę w kowalskiego uważasz za obronę Caliope? I to ta najlepszą?
Nie, dlatego wczesniej napisalam, że żona sajmona radzi sobie kulawo z tym wszystkim. Część kobiet najpierw robi, potem myśli i poźniej ponosi srogie konsekwencje, bo mężczyzna inaczej działa i rzadko potem wraca. Dlatego ja bym tego nie zrobiła takie mam swoje zasady. A jak myślisz, co czuje odrzucona kobieta bez swoich zasad i przekonań ? jestem do bani, beznadziejna, wybrakowana, bo mąż wybrał coś innego, a ja mam potrzeby, to sobie znajdę kogoś, a jeszcze dołożą mi się koleżanki rozwódki lub singielki do tego.
Caliope ja moge tylko domyślać sie jak może czuć sie odrzucona kobieta , nie jestem kobieta jakby na to nie patrzeć ;) :D . Do tego co napisałaś można by jeszcze parę rzeczy dopisać zapewne. Kobieta nawet jeśli nie ma zasad , lub ma je mniejsze niż większe to ulegnie wpływowi koleżanek wcześniej czy później szczególnie rozwódkom no i w kryzysie to już zupełnie popłynie. Tylko ja sajmona123 az tak krytycznie bym nie osadzał w jego sytuacji , ze on za to wszystko jest odpowiedzialny.
Sajmon odpowiada za swoje picie, wybory i ponosi konsekwencje, odpowiada za siebie. Żona odpowiada za swój brak zasad, właśnie wpływ innych ludzi, chęć odwetu za swoje braki w kontaktach intymnych, bo o to tu chodzi. Niby tylko tyle, ale urosło do wielkości słonia. Jeśli nie było okropnej przemocy fizycznej, psychicznej, to ja widzę, że robi to Sajmonowi na złość i tyle. Chyba nigdy tego nie zrozumiem, ja mam myśli takie, mam męża, mąż nie chce ze mną być, ok, ale tak mi jego starczy, że wchodzenie w kolejną relację nie wchodzi w grę dla mojego dobra, dla mojego syna i dla relacji z Bogiem.

Załamana
Posty: 240
Rejestracja: 03 kwie 2020, 12:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Maż odszedł

Post autor: Załamana » 23 kwie 2021, 9:27

Astro pisze:
29 mar 2021, 15:26
sajmon123 pisze:
28 mar 2021, 15:23
Caliope pisze:
28 mar 2021, 12:22
Masz rację, żona nie patrzy na konsekwencje, bo jest w amoku z kowalskim, ale kowalski nie jest na zawsze i może być, że niedługo się przekona.Kowalscy nie przepadają za nie swoimi dziećmi, a to są obowiązki. Byłbyś wiarygodny, właśnie zostawienie żony z tym wszystkim jest dojrzałe, by mogła zrozumieć.
On chce wychowywać moje dzieci. Miałem wątpliwą przyjemność z nim dzisiaj rozmawiać, ale po kolei.
Sajmonie tu wypowiedz tego kowalskiego mnie śmieszy. Jak ktoś może wychowywać jak sam , tak to ujmę nie jest wychowany ? tym sie nie przejmuj, a bynajmniej jak będziesz jak najmniej o tym myślał wyjdzie ci tylko na dobre. Rozumiem tez twoje emocje, czy wzburzenie.

Kowalscy nie zawsze zabiegają o przychylność dzieci. Nieraz tak, najczęściej jest to próba przekupywania , na dłuższa metę dzieci to wyczują sajmonie. Oni są bardziej zajęci matkami , a faktycznie swoim "dobrem". zabrzmi brutalnie , im bardziej nasyci sie matka dzieci tym prędzej dzieci idą na boczny tor. Tak w mniejszym lub większym stopniu działo sie u matki moich dzieci.

Rozmawiałeś z kowalskim , trudno stało sie . Cos zrozumiałeś potraktuj to jako lekcje . Czegoś sie nauczyłeś. Natomiast musze w tym względzie popatrzeć na forum , czy jakaś pani kiedyś nie kontaktowała sie z kowalska . I jakie były reakcje
Dzisiaj trochę czytam wątek Panów z forum bo nigdy tego nie uczyniłam a zaczął mnie interesować Ich punkt widzenia itd .. i natknąłem się na ten wpis. Otóż ja we wrześniu napisałam list do kowalskiej. To nie był list w którym ją obrażam nic z tych rzeczy, dość inteligentny który daje do myślenia, w tym liście pisałam o dziecku o nas jako rodzinie. Gdybym nie bała sie że mogą kiedyś wejść na to forum bym Wam przytoczyła. Ale dziś po roku nie żaluje chociaż były różne opinie... nie żaluje chociaż jak sie domyślacie odezwu zero...Ale ja to musiałam zrobić żeby móc sobie powiedzieć zrobiłaś, próbowałaś a że po drugiej stronie beton... przepraszam...no cóż...

Astro
Posty: 1193
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Maż odszedł

Post autor: Astro » 25 kwie 2021, 7:49

Załamana pisze:
23 kwie 2021, 9:27
Astro pisze:
29 mar 2021, 15:26
sajmon123 pisze:
28 mar 2021, 15:23

On chce wychowywać moje dzieci. Miałem wątpliwą przyjemność z nim dzisiaj rozmawiać, ale po kolei.
Sajmonie tu wypowiedz tego kowalskiego mnie śmieszy. Jak ktoś może wychowywać jak sam , tak to ujmę nie jest wychowany ? tym sie nie przejmuj, a bynajmniej jak będziesz jak najmniej o tym myślał wyjdzie ci tylko na dobre. Rozumiem tez twoje emocje, czy wzburzenie.

Kowalscy nie zawsze zabiegają o przychylność dzieci. Nieraz tak, najczęściej jest to próba przekupywania , na dłuższa metę dzieci to wyczują sajmonie. Oni są bardziej zajęci matkami , a faktycznie swoim "dobrem". zabrzmi brutalnie , im bardziej nasyci sie matka dzieci tym prędzej dzieci idą na boczny tor. Tak w mniejszym lub większym stopniu działo sie u matki moich dzieci.

Rozmawiałeś z kowalskim , trudno stało sie . Cos zrozumiałeś potraktuj to jako lekcje . Czegoś sie nauczyłeś. Natomiast musze w tym względzie popatrzeć na forum , czy jakaś pani kiedyś nie kontaktowała sie z kowalska . I jakie były reakcje
Dzisiaj trochę czytam wątek Panów z forum bo nigdy tego nie uczyniłam a zaczął mnie interesować Ich punkt widzenia itd .. i natknąłem się na ten wpis.
Załamana tym mnie , przynajmniej trochę zdziwiłas? To tak , jakbyś nie chciała wiedzieć , czym się kieruje , jak myśli , jak może rozumować twój mąż . Funkcjonuje pod względem mysleniowo przyczynowo -skutkowym. Ciekawe jak było w małżeństwie ?
Załamana pisze:
23 kwie 2021, 9:27

Otóż ja we wrześniu napisałam list do kowalskiej. To nie był list w którym ją obrażam nic z tych rzeczy, dość inteligentny który daje do myślenia, w tym liście pisałam o dziecku o nas jako rodzinie. Gdybym nie bała sie że mogą kiedyś wejść na to forum bym Wam przytoczyła. Ale dziś po roku nie żaluje chociaż były różne opinie... nie żaluje chociaż jak sie domyślacie odezwu zero...Ale ja to musiałam zrobić żeby móc sobie powiedzieć zrobiłaś, próbowałaś a że po drugiej stronie beton... przepraszam...no cóż...
Zrobiłaś co uwazalas w danym momencie za słuszne. Sajmon też tak zrobił . A że zrozumienia i odzewu zero. Trudno tego oczekiwać ,od kogoś, kto w tym momencie funkcjonuje jak jednokomórkowy pantofelek.
kowalskie / kowalscy nie mają zasad . Jedyne co widzą to koniec ich nosa.
Kto się wróblem urodził , ten kanarkiem nie zostanie .
Czy tak nie jest?
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II

Załamana
Posty: 240
Rejestracja: 03 kwie 2020, 12:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Załamana » 25 kwie 2021, 8:29

Załamana tym mnie , przynajmniej trochę zdziwiłas? To tak , jakbyś nie chciała wiedzieć , czym się kieruje , jak myśli , jak może rozumować twój mąż . Funkcjonuje pod względem mysleniowo przyczynowo
-skutkowym. Ciekawe jak było w małżeństwie ?
Astro nie tak dosłownie. Wcześniej czytałam historie te które mi wydawały się bliskie i tu nie bylo znaczenia czy to był wątek męski czy damski. Dzisiaj mam Wasze męskie wątki męskie przejrzane dość intensywnie nawet archiwalne. Żle sie wyraziłam w mojej wypowiedzi. Jak było u nas Astro przede wszystkim my żyliśmy razem całe te lata naprawdę i ani on ani ja nie udawaliśmy bo tak by sie nie dało. I cały czas próbuje zrozumieć czym on sie dzisiaj kieruje...
Ostatnio zmieniony 25 kwie 2021, 10:37 przez Lawendowa, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Poprawiono cytowanie

Załamana
Posty: 240
Rejestracja: 03 kwie 2020, 12:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Załamana » 25 kwie 2021, 8:51

Astro i jeszcze jedno ja wiem że mogłam coś robić lepiej ale czy małżeństwo nie polega nieraz na poprawianiu no powiedź. Ja sie w tym kryzysie nie wybielam ale też wiem gdzie leży wiecej winy po której stronie.

Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Maż odszedł

Post autor: Monti » 25 kwie 2021, 8:55

Astro pisze:
25 kwie 2021, 7:49
Trudno tego oczekiwać ,od kogoś, kto w tym momencie funkcjonuje jak jednokomórkowy pantofelek.
kowalskie / kowalscy nie mają zasad . Jedyne co widzą to koniec ich nosa.
Kto się wróblem urodził , ten kanarkiem nie zostanie .
Czy tak nie jest?
Ja bym powiedział, że wszyscy jesteśmy raz kanarkami, a raz wróblami. Nawet człowiek "z zasadami" (cokolwiek to znaczy) potrafi sam siebie tak łatwo zmanipulować, że bez problemu znajdzie wytłumaczenie dla odbicia cudzej żony. Więc ja bym nie osądzał.
Chociaż może inaczej to wygląda z perspektywy siedmiu kowalskich :?
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)

Astro
Posty: 1193
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Astro » 25 kwie 2021, 13:34

Załamana pisze:
25 kwie 2021, 8:51
Astro i jeszcze jedno ja wiem że mogłam coś robić lepiej ale czy małżeństwo nie polega nieraz na poprawianiu no powiedź. Ja sie w tym kryzysie nie wybielam ale też wiem gdzie leży wiecej winy po której stronie.
Wszystko można poprawić, zmienić. Problem w tym , ze ktoś już nie chce tych zmian. I najczęściej jest tak , ze ci co mówią to nie ja to on/ona maja większy problem ze sobą niż ci teoretycznie straszni winowajcy. A na koniec robi sie z nas frustratów ,wariatów, furiatów często doprowadzonych do wrzenia.
Nie wątpię , ze widzisz co robiłaś źle .

Mnie osobiście co uderza na forum to to , ze często w męskich watkach mówimy otwarcie co widzimy, co robiliśmy źle , nasze winy, błędy , często później jeszcze zauważamy więcej spraw do poprawy i pracy. Umiemy je nazwać , w kobiecych jest tego bardzo mało.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Ruta » 25 kwie 2021, 14:58

Załamana pisze:
25 kwie 2021, 8:51
Astro i jeszcze jedno ja wiem że mogłam coś robić lepiej ale czy małżeństwo nie polega nieraz na poprawianiu no powiedź. Ja sie w tym kryzysie nie wybielam ale też wiem gdzie leży wiecej winy po której stronie.
Załamana, zostaw kwestie winy. To do niczego nie prowadzi, takie myślowe krązenie wokół winy. Tak żartem, dobrze pamiętać, że winę za rozpad małzeństwa ponoszą zawsze pół na pół dwie osoby: mąż i teściowa ;)

Gdy skupiamy się na winie to wchodzi cały automat związany z winą - musi być też i kara i pokuta. Odkąd zaczęłam patrzeć na odpowiedzialność, wkład nas obojga w kryzys jaki mamy - łatwiej mi było wyciszyć emocje, wyjść z pozycji osoby pokrzywdzonej postępowaniem męża (nie znaczy to że nie doznałam krzywdy), dostrzec swoje obszary do naprawy, poprawy, przerobienia.

Wina zakłada świadome działanie. Wkład w kryzys to czasem rzeczy za które kompletnie nie odpowiadamy - nasze wzroce rodzinne, nieświadome przekonania, braki w komunikacji, trudność w zakceptowaniu odmiennej płci męża lub żony, i całej odmienności jak za tym i dzie w reakjach, patrzeniu na świat, no wszystkim. Nawsze wszystkie wady - i zalety też. Zalety też mogą być wkładem w kryzys.

Króko i treściwie na temat róznicy między winą a odpowiedzialnościa za kryzys w małżeństwie pisał nałóg. Warto przejrzeć jego posty. Bardzo mi pomogły przeformułowac ten problem i odejść od skupiania się na winie. Nałóg - jeśli czytasz - dziękuję :)

sajmon123
Posty: 865
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: sajmon123 » 25 kwie 2021, 20:11

Astro pisze:
25 kwie 2021, 13:34
Załamana pisze:
25 kwie 2021, 8:51
Astro i jeszcze jedno ja wiem że mogłam coś robić lepiej ale czy małżeństwo nie polega nieraz na poprawianiu no powiedź. Ja sie w tym kryzysie nie wybielam ale też wiem gdzie leży wiecej winy po której stronie.
Wszystko można poprawić, zmienić. Problem w tym , ze ktoś już nie chce tych zmian. I najczęściej jest tak , ze ci co mówią to nie ja to on/ona maja większy problem ze sobą niż ci teoretycznie straszni winowajcy. A na koniec robi sie z nas frustratów ,wariatów, furiatów często doprowadzonych do wrzenia.
Nie wątpię , ze widzisz co robiłaś źle .

Mnie osobiście co uderza na forum to to , ze często w męskich watkach mówimy otwarcie co widzimy, co robiliśmy źle , nasze winy, błędy , często później jeszcze zauważamy więcej spraw do poprawy i pracy. Umiemy je nazwać , w kobiecych jest tego bardzo mało.
Astro też to zauważyłem. Męskie wątki zaczynają się: zrobiłem to źle, tamto, tu zawaliłem itd kobiece zaczynają się od tego jaki był mąż i zazwyczaj słowa: nie byłam idealna.

Oczywiście nie generalizując, ale jakiś schemat już można wyczytać.

Astro zmiany są dla Nas. Ja już nie oczekuję, że żona zauważy. Ona twierdzi, że to manipulacja. Wszędzie szuka spisku itd. Nie chce zobaczyć, że wszystko co robię jest spójne i przed pewnymi rzeczami uprzedzałem szybciej. Ważne, że przynajmniej ja sam, dobrze się czuję tym kim jestem i nie muszę wszystkiego udowadniać przed światem. Jestem współwinny Naszego kryzysu (w większym procencie ), przyjąłem na klatę, zrobiłem i dalej robię wszystko żeby uzdrowić siebie. Jednak nie przyjmę na siebie winy za rozpad rodziny, a żona tego odemnie oczekuje, by oczyścić własne sumienie.

Jeśli ktoś chce się zmieniać dla kogoś, pod kogoś to jest to bez sensu. Trzeba się zmienić dla siebie, zaakceptować, pokochać siebie, a wtedy idzie się uodpornić przed jakimiś fałszywymi przytykami.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Caliope » 26 kwie 2021, 1:03

Astro pisze:
25 kwie 2021, 13:34
Załamana pisze:
25 kwie 2021, 8:51
Astro i jeszcze jedno ja wiem że mogłam coś robić lepiej ale czy małżeństwo nie polega nieraz na poprawianiu no powiedź. Ja sie w tym kryzysie nie wybielam ale też wiem gdzie leży wiecej winy po której stronie.
Wszystko można poprawić, zmienić. Problem w tym , ze ktoś już nie chce tych zmian. I najczęściej jest tak , ze ci co mówią to nie ja to on/ona maja większy problem ze sobą niż ci teoretycznie straszni winowajcy. A na koniec robi sie z nas frustratów ,wariatów, furiatów często doprowadzonych do wrzenia.
Nie wątpię , ze widzisz co robiłaś źle .

Mnie osobiście co uderza na forum to to , ze często w męskich watkach mówimy otwarcie co widzimy, co robiliśmy źle , nasze winy, błędy , często później jeszcze zauważamy więcej spraw do poprawy i pracy. Umiemy je nazwać , w kobiecych jest tego bardzo mało.
Zacytowałem Ciebie Astro, ale odniosę się też do postu Załamanej.

Załamana, spróbuj zapomnieć o obopólnej winie, bo tylko taka jest. Przeszłość nie wróci i trzeba te poczucie winy schować do szufladki. Zmiany są tylko dla nas, nie zmieniamy się dla kogoś.

Astro jak czytam forum, to was panów porzuconych jest tak mało, że giniecie w postach kobiet które zostały porzucone. My nie jesteśmy logiczne, wylewamy emocje, uczucia i nie ma porównania, bo często mężom się nudzi, mają swój kryzys i nie wiadomo tak naprawdę dlaczego chcą odejść. Mam szukać w sobie poczucie winy? znajdować logiczne wytłumaczenia i szukać w sobie błędów? by je pod męża zmieniać? nie to nie dla mnie.

sajmon123
Posty: 865
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: sajmon123 » 26 kwie 2021, 6:52

Caliope pisze:
26 kwie 2021, 1:03
Astro pisze:
25 kwie 2021, 13:34
Załamana pisze:
25 kwie 2021, 8:51
Astro i jeszcze jedno ja wiem że mogłam coś robić lepiej ale czy małżeństwo nie polega nieraz na poprawianiu no powiedź. Ja sie w tym kryzysie nie wybielam ale też wiem gdzie leży wiecej winy po której stronie.
Wszystko można poprawić, zmienić. Problem w tym , ze ktoś już nie chce tych zmian. I najczęściej jest tak , ze ci co mówią to nie ja to on/ona maja większy problem ze sobą niż ci teoretycznie straszni winowajcy. A na koniec robi sie z nas frustratów ,wariatów, furiatów często doprowadzonych do wrzenia.
Nie wątpię , ze widzisz co robiłaś źle .

Mnie osobiście co uderza na forum to to , ze często w męskich watkach mówimy otwarcie co widzimy, co robiliśmy źle , nasze winy, błędy , często później jeszcze zauważamy więcej spraw do poprawy i pracy. Umiemy je nazwać , w kobiecych jest tego bardzo mało.
Zacytowałem Ciebie Astro, ale odniosę się też do postu Załamanej.

Załamana, spróbuj zapomnieć o obopólnej winie, bo tylko taka jest. Przeszłość nie wróci i trzeba te poczucie winy schować do szufladki. Zmiany są tylko dla nas, nie zmieniamy się dla kogoś.

Astro jak czytam forum, to was panów porzuconych jest tak mało, że giniecie w postach kobiet które zostały porzucone. My nie jesteśmy logiczne, wylewamy emocje, uczucia i nie ma porównania, bo często mężom się nudzi, mają swój kryzys i nie wiadomo tak naprawdę dlaczego chcą odejść. Mam szukać w sobie poczucie winy? znajdować logiczne wytłumaczenia i szukać w sobie błędów? by je pod męża zmieniać? nie to nie dla mnie.
Caliope nikt nie jest kryształowy. Kryzys jest zły. Jednak daje nam szansę na poprawę własnej osoby, bo zawsze gdzieś można znaleźć deficyt. Czy pod męża? Jeśli mąż powie Ci gdzie widzi jakieś błędy, to warto się zastanowić czy ma rację. Jeśli tak i chcemy, to staramy się wprowadzić jakąś zmianę. Jednak to musi być w zgodzie z sobą przede wszystkim.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Caliope » 26 kwie 2021, 7:38

sajmon123 pisze:
26 kwie 2021, 6:52
Caliope pisze:
26 kwie 2021, 1:03
Astro pisze:
25 kwie 2021, 13:34


Wszystko można poprawić, zmienić. Problem w tym , ze ktoś już nie chce tych zmian. I najczęściej jest tak , ze ci co mówią to nie ja to on/ona maja większy problem ze sobą niż ci teoretycznie straszni winowajcy. A na koniec robi sie z nas frustratów ,wariatów, furiatów często doprowadzonych do wrzenia.
Nie wątpię , ze widzisz co robiłaś źle .

Mnie osobiście co uderza na forum to to , ze często w męskich watkach mówimy otwarcie co widzimy, co robiliśmy źle , nasze winy, błędy , często później jeszcze zauważamy więcej spraw do poprawy i pracy. Umiemy je nazwać , w kobiecych jest tego bardzo mało.
Zacytowałem Ciebie Astro, ale odniosę się też do postu Załamanej.

Załamana, spróbuj zapomnieć o obopólnej winie, bo tylko taka jest. Przeszłość nie wróci i trzeba te poczucie winy schować do szufladki. Zmiany są tylko dla nas, nie zmieniamy się dla kogoś.

Astro jak czytam forum, to was panów porzuconych jest tak mało, że giniecie w postach kobiet które zostały porzucone. My nie jesteśmy logiczne, wylewamy emocje, uczucia i nie ma porównania, bo często mężom się nudzi, mają swój kryzys i nie wiadomo tak naprawdę dlaczego chcą odejść. Mam szukać w sobie poczucie winy? znajdować logiczne wytłumaczenia i szukać w sobie błędów? by je pod męża zmieniać? nie to nie dla mnie.
Caliope nikt nie jest kryształowy. Kryzys jest zły. Jednak daje nam szansę na poprawę własnej osoby, bo zawsze gdzieś można znaleźć deficyt. Czy pod męża? Jeśli mąż powie Ci gdzie widzi jakieś błędy, to warto się zastanowić czy ma rację. Jeśli tak i chcemy, to staramy się wprowadzić jakąś zmianę. Jednak to musi być w zgodzie z sobą przede wszystkim.
Miałam schudnąć, schudłam, mam swoje zdanie i nie zgadzam się z mężem ze wszystkim, mam swoje życie. Takie błędy wytykał mi mąż. Czy warto było dla niego coś zmieniać? nie. Bo żyjąc w wolności ja jemu nie wytykam jego wad, a ma całkiem sporo. Poza tym po moich zmianach nic się nie zmieniło, a tylko dostrzegłam jak bardzo kochałam i chciałam być kochana, a dostawałam tylko po tyłku. Dlatego nie zmieniam się dla kogoś, bo on dla mnie nie zrobi tego samego.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot] i 35 gości