Jak nie zwariować?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

sajmon123
Posty: 865
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: sajmon123 » 30 mar 2021, 9:53

Nie będę się rozpisywał znowu tłumaczył. Napisz mi wprost co według Ciebie powinienem zrobić?

lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: lustro » 30 mar 2021, 10:26

sajmon123 pisze:
30 mar 2021, 9:53
Nie będę się rozpisywał znowu tłumaczył. Napisz mi wprost co według Ciebie powinienem zrobić?
A to jest skierowane do mnie?
Czy do kogo?

sajmon123
Posty: 865
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: sajmon123 » 30 mar 2021, 10:55

lustro pisze:
30 mar 2021, 10:26
sajmon123 pisze:
30 mar 2021, 9:53
Nie będę się rozpisywał znowu tłumaczył. Napisz mi wprost co według Ciebie powinienem zrobić?
A to jest skierowane do mnie?
Czy do kogo?
Tak. Przepraszam że nie zacytowałem.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Caliope » 30 mar 2021, 11:08

No właśnie Lustro ostatnie słowa w punkt. Sajmon ty piłeś, nie uwierzę, że nie chodziłeś po domu pijany i nigdy nie robiłeś awantur. Nie wyżywałeś się na żonie jak Ci mówiła nie pij. Nie chodziłeś do knajp i nie wracałeś pijany prawie do nieprzytomności. Nie chodziłeś wiecznie zły, zirytowany i gotowy by komuś dowalić. A nawet jeśli nie było agresji, to ile można patrzeć na wiecznie pijanego męża na kanapie. Jak ta żona musiała się nagimnastykować, żeby dzieci nie widziały, jak przejmowała odpowiedzialność za wszystko.Idylliczni alkoholicy nie trafiają na terapię, bo nigdy nie osiągają dna. Czy twój alkoholizm jest w porządku? pomyślałeś o żonie co czuła jak piłeś? jak się na pewno martwiła, przecież to jest na terapii. Masz konsekwencje i trzeba je przełknąć, zostawić żonę i zająć się tylko swoim trzeźwieniem. I tak ona sobie jakoś radzi, choć bardzo kulawo, bo wiele żon siedzi z takim mężem i uważa,że przez nie on pije, bo są takie beznadziejne, a ona poszła w kowalskiego. Równie dobrze można pomyśleć, że dlatego nie bierzesz dzieci do siebie na noc, bo popłynąłeś i wieczorami pijesz. Dużo pokazują negatywne emocje w pisanych postach, jest niebezpiecznie.Nam nikt zbytnio nie ufa sajmon, może po 20 latach trzeźwości to tak.

Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Pavel » 30 mar 2021, 11:14

sajmon123 pisze:
30 mar 2021, 9:53
Nie będę się rozpisywał znowu tłumaczył. Napisz mi wprost co według Ciebie powinienem zrobić?
Nie wywołany, ale odpowiem, cytatem z postu lustro, pod całym jej powyższym postem się podpisuję:
lustro pisze: Ochłoń Sajmon. Koniecznie.
Rozdziel emocje od działań.
Tyle na początek wystarczy. Najpierw warto osiągnąć punkt wyjścia.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk

Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Monti » 30 mar 2021, 12:20

Caliope, rozumiem, że masz trudne doświadczenia z alkoholizmem (jak wielu z nas), ale zdaje się, że w tym i innych wątkach dopowiadasz wiele rzeczy. Jak ktoś się przyzna do problemów z alkoholem (zazwyczaj jest to mężczyzna), to jego żona może mieć robić różne najgorsze rzeczy, ale Ty widzisz tylko ten alkohol. To jest ważny temat, ale tylko jeden z aspektów szerszego problemu autora. Trzeba patrzeć szerzej, nie tylko przez pryzmat własnych zranień.

Sajmon, przemyśl sobie to, co Ci napisali pozostali. Twoje stanowisko odnośnie kontaktów z dziećmi sąd może odebrać tak, że w gruncie rzeczy Ci na nich nie zależy (ja wiem, że tak nie jest, ale może to zostać tak odebrane, a w każdym razie żona pewnie będzie przedstawiać taką narrację). Poza tym, tak jak już Ci pisałem, teraz jest czas na budowanie relacji z dziećmi. One są małe i takie czynności jak kładzenie spać, wspólne wieczory i poranki są bardzo ważne. Myślę, że nie ma sensu z tego rezygnować w imię jakiejś walki o "dobre sprawowanie" żony (tak jak pisałem, ona jak będzie chciała to i tak znajdzie sposób, żeby się zabawić z kowalskim).
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)

sajmon123
Posty: 865
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: sajmon123 » 30 mar 2021, 13:19

Pavel pisze:
30 mar 2021, 11:14
sajmon123 pisze:
30 mar 2021, 9:53
Nie będę się rozpisywał znowu tłumaczył. Napisz mi wprost co według Ciebie powinienem zrobić?
Nie wywołany, ale odpowiem, cytatem z postu lustro, pod całym jej powyższym postem się podpisuję:
lustro pisze: Ochłoń Sajmon. Koniecznie.
Rozdziel emocje od działań.
Tyle na początek wystarczy. Najpierw warto osiągnąć punkt wyjścia.
Macie rację. Ochłonę tylko pozwolicie ze odpisze caliope, bo to chyba ważne.

Caliope, wiesz napewno z życia, że są różne fazy choroby alkoholowej. Ja po paru testach, paru rozmowach z psychoterapeutka oraz z psychiatra zostałem zakicziny do fazy picie szkodliwe. Pewnie wiesz jaki to stan i te opisy, które wypisałaś zupełnie do mnie nie pasują. Częściej byłem podpity niż wypity. Oczywiście, że jak było jakieś spotkanie, to moja chora głowa nie miała umiaru, ale też imprezy nie były co tydzień. Mocniejsze "fazy" miałem po ostatnich nockach, gdyż nie chodziłem wtedy spać, a alko plus zmęczenie czyni wiele spustoszenia. Rozumiem, żonę, nie chciała się kłaść do łóżka z zioniacym piwem facetem. Rozumiem, że miała dosyć niepewności czy będę trzeźwy czy pijany. Rozumiem żal za krzywe akcje związane z alkoholem. Do knajp nie chodziłem z kumplami, piłem w domu. Zrozumiałem jak alko działało na moje emocje i moje postrzeganie świata. Dziękuję Bogu że mnie z tego w porę wyrwał czy też wyrywa. Zawsze odnosiłem się z szacunkiem, nie ubliżałem, nie szukałem kłótni. Jednak to nic nie znaczy. Picie było złe i jestem wdzięczny żonie, że pomogła mi dostrzec problem.

Jednak po to był ten czas osobno, bym się ogarnął, wrócił do domu silniejszy, zdrowy. Romans przekreślił wszystko... Jednak nie przekreślił mojej trzeźwości. Nie piję dopiero od września, ale to też jest mój mały sukces.

Astro
Posty: 1193
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Astro » 30 mar 2021, 13:24

Sajmonie ja wiem co chcą ci przekazać ci Lustro i Pavel , masz sie odspawać od żony , masz jej dać wolność , jak kolwiek to brzmi. fakt jest taki ,ze im bardziej próbujesz wpływać na zonę dokręcać śrubę , efekt będzie zgoła odwrotny i tak jest. Po ludzku i jak facet tez cię rozumiem , tylko to nasze myślenie powiedzmy męskie tu nic nie da teraz.
Podjąłeś jakieś decyzje , ich efekt i konsekwencje bierzesz na siebie , co przecież nie oznacza ,ze tego efektu co do widzeń z dziećmi nie da sie odwrócić. Bądź jednak przygotowany , ze w sadzie będzie ciężko . Tu Pavel sie nie myli i doświadczenie w tym względzie mam dość duże. Już sam fakt , ze założyłem sprawę matce moich dzieci , cos mówi, a także to ,ze ma niebieska kartę. Mało facetów sie na to decyduje .
Teraz pracuj nad sobą no i nad relacjami z dziećmi w realiach jakie są. Powiem ci tez , ze z każdej sytuacji da sie wyciągnąć maxa
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II

sajmon123
Posty: 865
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: sajmon123 » 30 mar 2021, 15:01

Dzięki wszystkim za wszystkie rady. Ja rozumiem o co Wam chodzi naprawdę, a z drugiej strony jak Astro napisał, jako facet myślę trochę inaczej. Ciężko jest wejść w rolę, której się nie zna. Rolę by zrozumieć chore życie. Dla mnie to ogólnie moja cała sytuacja jest bez sensu. Tak nam niewiele brakowało, by naprawić relację (czas i taka naprawdę dobra rozmowa), a teraz jesteśmy tak daleko, pewnie w dużej części z mojej winy.

Oczywiście, że wyciągnę ze spotkań z dziećmi tyle ile się da. Nie wiem co przyniesie przyszłość. Chciałbym jakoś potrafić o tym nie myśleć, ale to samo przychodzi.

Astro i Monti pewnie będę miał do Was pytania w przyszłości prawne.

Dziękuję przede wszystkim lustro za jej szczerość i bezpośredniość i całej reszcie, nie wymieniam bym nie zapomniał. Odezwę się jak ochłonę i poukładam wszystko sobie jeszcze raz.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Caliope » 30 mar 2021, 17:15

Monti pisze:
30 mar 2021, 12:20
Caliope, rozumiem, że masz trudne doświadczenia z alkoholizmem (jak wielu z nas), ale zdaje się, że w tym i innych wątkach dopowiadasz wiele rzeczy. Jak ktoś się przyzna do problemów z alkoholem (zazwyczaj jest to mężczyzna), to jego żona może mieć robić różne najgorsze rzeczy, ale Ty widzisz tylko ten alkohol. To jest ważny temat, ale tylko jeden z aspektów szerszego problemu autora. Trzeba patrzeć szerzej, nie tylko przez pryzmat własnych zranień.
Monti, ani kobiecie, ani mężczyźnie nikt nie wlewa alkoholu na siłę. Żaden alkoholik nie pije przez kogoś, pije najpierw bo chce, a potem musi, bo reguluje tym emocje. Obie płcie ranią najbliższe osoby i to jest ok?, ale jak już ktoś się postawi i zrobi te najgorsze rzeczy, żeby się po prostu obronić, to jest źle. Jaki ma być szerszy problem od ponoszenia konsekwencji za swoje picie? może masz na myśli piję bo mąż/żona się czepia albo matka mnie denerwuje lub w pracy ktoś się wyżywa. Nie wiem, może rozwiniesz, ja nie mam zranień, z dzieciństwa to co innego, ja piłam, jestem napiętnowana, ponoszę konsekwencje do tej pory za moje występki. I pokornie przypominam sobie 12 kroków. A doświadczenia dorosłych też czerpię od ludzi z terapii, od żon pijących i mężów.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Caliope » 30 mar 2021, 17:52

sajmon123 pisze:
30 mar 2021, 13:19
Pavel pisze:
30 mar 2021, 11:14
sajmon123 pisze:
30 mar 2021, 9:53
Nie będę się rozpisywał znowu tłumaczył. Napisz mi wprost co według Ciebie powinienem zrobić?
Nie wywołany, ale odpowiem, cytatem z postu lustro, pod całym jej powyższym postem się podpisuję:
lustro pisze: Ochłoń Sajmon. Koniecznie.
Rozdziel emocje od działań.
Tyle na początek wystarczy. Najpierw warto osiągnąć punkt wyjścia.
Macie rację. Ochłonę tylko pozwolicie ze odpisze caliope, bo to chyba ważne.

Caliope, wiesz napewno z życia, że są różne fazy choroby alkoholowej. Ja po paru testach, paru rozmowach z psychoterapeutka oraz z psychiatra zostałem zakicziny do fazy picie szkodliwe. Pewnie wiesz jaki to stan i te opisy, które wypisałaś zupełnie do mnie nie pasują. Częściej byłem podpity niż wypity. Oczywiście, że jak było jakieś spotkanie, to moja chora głowa nie miała umiaru, ale też imprezy nie były co tydzień. Mocniejsze "fazy" miałem po ostatnich nockach, gdyż nie chodziłem wtedy spać, a alko plus zmęczenie czyni wiele spustoszenia. Rozumiem, żonę, nie chciała się kłaść do łóżka z zioniacym piwem facetem. Rozumiem, że miała dosyć niepewności czy będę trzeźwy czy pijany. Rozumiem żal za krzywe akcje związane z alkoholem. Do knajp nie chodziłem z kumplami, piłem w domu. Zrozumiałem jak alko działało na moje emocje i moje postrzeganie świata. Dziękuję Bogu że mnie z tego w porę wyrwał czy też wyrywa. Zawsze odnosiłem się z szacunkiem, nie ubliżałem, nie szukałem kłótni. Jednak to nic nie znaczy. Picie było złe i jestem wdzięczny żonie, że pomogła mi dostrzec problem.

Jednak po to był ten czas osobno, bym się ogarnął, wrócił do domu silniejszy, zdrowy. Romans przekreślił wszystko... Jednak nie przekreślił mojej trzeźwości. Nie piję dopiero od września, ale to też jest mój mały sukces.
Wiem, aż za dobrze sajmon, codzienne picie w domu przy żonie i regulowanie emocji alkoholem nie sprzyja relacji. Ja nie miałam wtedy rodziny, ale na kacu chodziłam zła, zirytowana i tylko alkohol łagodził ten stan. W tej fazie trafić na terapię to jak wygrać 6 w totka, mi się też udało nie pójść dalej. Ponosimy niestety konsekwencje, ty masz swoje teraz, które można naprawić, bo picie nie jest zbyt męskie i w przypadku kowalskiego trzeba tą dumę męską schować i ochłonąć. Ja cały czas ponoszę moje konsekwencje picia, nie mam przyjaciół, nikt mnie nigdzie nie zaprasza, a dodatkowo z tyłu głowy mam, że kiedyś mogę popłynąć. Jesteś w terapii to jest sukces, kolejny dla Ciebie to ten, że dasz sobie czas i się nie poddasz, bo nie ty jeden mierzysz się z kowalskim, a ja znam kilka przypadków z mitingów AA, że małżonkowie wrócili do siebie i żyją sobie w trzeźwości.

nałóg
Posty: 3291
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: nałóg » 30 mar 2021, 22:43

Znam sporo trzeźwych alkoholików którzy mówią o sobie że są szczęśliwi.Ja też...... mimo że jestem alkoholikiem.Caliope -takie mam wrażenie- o terapii jako remedium na problem alkoholizmu.Znam dużo alkoholików którzy przeszli po kilka terapi i dalej w ich życiu osobistym i rodzinnym jest „ małpi gaj i ściana płaczu”.Części terapia pokazała im ich prawa lecz to za mało.bo są jeszcze i obowiązki.Pozwala to na bycie w abstynęcji lecz nie w trzeźwiści.W ogromnej większości terapi brakuje Ducha i duchowości.
Do bycia trzeźwym i przebudzonym potrzebna jest duchowość. Mnie duchowość została pokazana w programie 12 Kroków AA , w pracy ze sponsorem nad sobą . Warto spojrzeć na trzeźwość( nie tylko od alkoholu) trochę szerzej i głębiej.PD

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Caliope » 31 mar 2021, 9:34

nałóg pisze:
30 mar 2021, 22:43
Znam sporo trzeźwych alkoholików którzy mówią o sobie że są szczęśliwi.Ja też...... mimo że jestem alkoholikiem.Caliope -takie mam wrażenie- o terapii jako remedium na problem alkoholizmu.Znam dużo alkoholików którzy przeszli po kilka terapi i dalej w ich życiu osobistym i rodzinnym jest „ małpi gaj i ściana płaczu”.Części terapia pokazała im ich prawa lecz to za mało.bo są jeszcze i obowiązki.Pozwala to na bycie w abstynęcji lecz nie w trzeźwiści.W ogromnej większości terapi brakuje Ducha i duchowości.
Do bycia trzeźwym i przebudzonym potrzebna jest duchowość. Mnie duchowość została pokazana w programie 12 Kroków AA , w pracy ze sponsorem nad sobą . Warto spojrzeć na trzeźwość( nie tylko od alkoholu) trochę szerzej i głębiej.PD
Też przeszłam 12 kroków, przez 12 lat miałam czas by zajrzeć w siebie dużo razy. Dlatego piszę o terapii, bo sajmon ma pół roku trzeźwości, to krótko. Pewnie, że można być szczęśliwym, pomimo tego, że wiele osób się odwraca i zostaje tylko rodzina.

Astro
Posty: 1193
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Astro » 31 mar 2021, 15:13

Caliope pisze:
30 mar 2021, 17:15
Monti pisze:
30 mar 2021, 12:20
Caliope, rozumiem, że masz trudne doświadczenia z alkoholizmem (jak wielu z nas), ale zdaje się, że w tym i innych wątkach dopowiadasz wiele rzeczy. Jak ktoś się przyzna do problemów z alkoholem (zazwyczaj jest to mężczyzna), to jego żona może mieć robić różne najgorsze rzeczy, ale Ty widzisz tylko ten alkohol. To jest ważny temat, ale tylko jeden z aspektów szerszego problemu autora. Trzeba patrzeć szerzej, nie tylko przez pryzmat własnych zranień.
Monti, ani kobiecie, ani mężczyźnie nikt nie wlewa alkoholu na siłę. Żaden alkoholik nie pije przez kogoś, pije najpierw bo chce, a potem musi, bo reguluje tym emocje. Obie płcie ranią najbliższe osoby i to jest ok?, ale jak już ktoś się postawi i zrobi te najgorsze rzeczy, żeby się po prostu obronić, to jest źle. Jaki ma być szerszy problem od ponoszenia konsekwencji za swoje picie? może masz na myśli piję bo mąż/żona się czepia albo matka mnie denerwuje lub w pracy ktoś się wyżywa. Nie wiem, może rozwiniesz, ja nie mam zranień, z dzieciństwa to co innego, ja piłam, jestem napiętnowana, ponoszę konsekwencje do tej pory za moje występki. I pokornie przypominam sobie 12 kroków. A doświadczenia dorosłych też czerpię od ludzi z terapii, od żon pijących i mężów.
Czy ucieczkę w kowalskiego uważasz za obronę Caliope? I to ta najlepszą?
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Caliope » 31 mar 2021, 16:36

Astro pisze:
31 mar 2021, 15:13
Caliope pisze:
30 mar 2021, 17:15
Monti pisze:
30 mar 2021, 12:20
Caliope, rozumiem, że masz trudne doświadczenia z alkoholizmem (jak wielu z nas), ale zdaje się, że w tym i innych wątkach dopowiadasz wiele rzeczy. Jak ktoś się przyzna do problemów z alkoholem (zazwyczaj jest to mężczyzna), to jego żona może mieć robić różne najgorsze rzeczy, ale Ty widzisz tylko ten alkohol. To jest ważny temat, ale tylko jeden z aspektów szerszego problemu autora. Trzeba patrzeć szerzej, nie tylko przez pryzmat własnych zranień.
Monti, ani kobiecie, ani mężczyźnie nikt nie wlewa alkoholu na siłę. Żaden alkoholik nie pije przez kogoś, pije najpierw bo chce, a potem musi, bo reguluje tym emocje. Obie płcie ranią najbliższe osoby i to jest ok?, ale jak już ktoś się postawi i zrobi te najgorsze rzeczy, żeby się po prostu obronić, to jest źle. Jaki ma być szerszy problem od ponoszenia konsekwencji za swoje picie? może masz na myśli piję bo mąż/żona się czepia albo matka mnie denerwuje lub w pracy ktoś się wyżywa. Nie wiem, może rozwiniesz, ja nie mam zranień, z dzieciństwa to co innego, ja piłam, jestem napiętnowana, ponoszę konsekwencje do tej pory za moje występki. I pokornie przypominam sobie 12 kroków. A doświadczenia dorosłych też czerpię od ludzi z terapii, od żon pijących i mężów.
Czy ucieczkę w kowalskiego uważasz za obronę Caliope? I to ta najlepszą?
Nie, dlatego wczesniej napisalam, że żona sajmona radzi sobie kulawo z tym wszystkim. Część kobiet najpierw robi, potem myśli i poźniej ponosi srogie konsekwencje, bo mężczyzna inaczej działa i rzadko potem wraca. Dlatego ja bym tego nie zrobiła takie mam swoje zasady. A jak myślisz, co czuje odrzucona kobieta bez swoich zasad i przekonań ? jestem do bani, beznadziejna, wybrakowana, bo mąż wybrał coś innego, a ja mam potrzeby, to sobie znajdę kogoś, a jeszcze dołożą mi się koleżanki rozwódki lub singielki do tego.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot], Zwyklaosoba i 27 gości