Szykuje się rozwód :/
Moderator: Moderatorzy
Re: Szykuje się rozwód :/
Jelmutto znam temat uzależnienia od gier ze środka. Jak popatrzę wstecz jak mnie to wciągło i co byłem zdolny wtedy zrobić... Masakra. Tamten świat daje niesamowite złudzenie akceptacji, przyjaźni. Byłem w stanie spać 3 godz na dobę z przerwą na grę pomiędzy bo gra tego "wymagała", bo beze mnie tamten świat "zawali się". Uciąłem a po roku "zajrzałem" zobaczyć jak się trzyma stara ekipa. Byłem na chwilę a włączyły się wszystkie schematy. Co gdzie i kiedy zrobić, o której godzinie wrócić żeby zebrać jakieś fanty... Nie ma mnie tam. Nie wejdę więcej. Dla mnie to jak "trzeźwy alkoholik" zostaje i póki naprawdę szczerze nie chcesz z tego wyjść to nie uda się...
Tobie życzę siły, wytrzymałości i... Bądź. Jeśli kochasz, jeśli "na dobre i złe" Bądź. Nie słuchaj co mówi żona. Ja byłem gotów iść do adwokata, żeby się mnie nie czepiali. Praca i gra z przerwą na jedzenie to był plan na dzień i uwierz nic więcej nie było potrzebne w tym "złudzeniu"
Módl się i trwaj tylko tyle, albo aż tyle możesz zrobić dla Żony
Tobie życzę siły, wytrzymałości i... Bądź. Jeśli kochasz, jeśli "na dobre i złe" Bądź. Nie słuchaj co mówi żona. Ja byłem gotów iść do adwokata, żeby się mnie nie czepiali. Praca i gra z przerwą na jedzenie to był plan na dzień i uwierz nic więcej nie było potrzebne w tym "złudzeniu"
Módl się i trwaj tylko tyle, albo aż tyle możesz zrobić dla Żony
Re: Szykuje się rozwód :/
Cóż, dla większości ludzi w komunikacji online emotki oznaczają to co oznaczają, czyli wyrażenie emocji. Masz więc do przyjrzenia się, czy własnoręcznie gdzieś nie zaburzasz komunikacji, też tej w realu.
Pomiędzy "chcę" a "już nie chcę" jest całe spektrum postaw, które warto zauważać i nazywać, żeby nie popłynąć, żeby samego siebie nie zmanipulować. Nie neguję, że teraz chcesz ratować małżeństwo, świadczą o tym założenie wątku i Twoje wypowiedzi. To jest pytanie o: "czy chcę całym sobą?", "czy chcę tak jak przysięgałem, czyli do końca życia?", "czy chcę, nawet gdy zrobi się jeszcze trudniej?"Jelmutto pisze: ↑11 sty 2021, 21:00 Gdybym nie chciał żebyśmy byli razem i nie zależałoby mi na tym, to nawet nie zakładałbym tutaj wątku, i to nie tak, że ja już nie chcę, cały czas mam jakąś nadzieję, aż ona się opamięta i uda się nam to jakoś uratować, ale tak jak napisałem już, gdy ona faktycznie tego nie chce, i dokonała już wyboru o czym wielokrotnie mi mówiła, to co ja mogę w takim razie? Pozostaje jedynie modlitwa.
To są pytania, na które już teraz warto sobie odpowiedzieć. Jeśli teraz bowiem na którekolwiek odpowiesz sobie "nie" - oznacza to, że po 1. teraz nie robisz wszystkiego, co w Twojej mocy, a po 2. za jakiś czas, gdy będzie jeszcze trudniej, będzie Ci bardzo łatwo zrezygnować z żony i z małżeństwa.
Bo - uważaj - nie jest tak, że pozostaje jedynie modlitwa.
Ta modlitwa ma być dobra, pogłębiana, zgodna z wolą Bożą, na bieżąco rozeznawaną. Dobrem jest modlić się o nawrócenie żony, jednak - czy modlę się za siebie? za swoje nawrócenie? o to abym był lepszym mężem - mądrym, stabilnym, wiernym do końca? Czy modlę się za inne rodziny w kryzysie? Czy modlę się, aby moja nadzieja nie była "jakaś" a konkretna? Na początek tyle, choć można by pociągnąć jeszcze
Jednak dalej, kontynuując wątek, iż nie tylko modlitwa Ci pozostaje - bo warto się jeszcze zająć sobą, w kontekście "co takiego jest we mnie, że wybrałem na żonę osobę z tendencją do uzależnienia". To jest pytanie o taką wewnętrzną przestrzeń, która nie widzi pewnych niebezpiecznych tendencji i łatwo wchodzi we współuzależnienie. Tu nie chodzi tylko o nawrócenie żony, zerwanie z graniem i z kowalskim. Tu chodzi o uleczenie, uzdrowienie całej relacji, całego małżeństwa. Czyli i o Ciebie. Na początek tyle
Jest jeszcze przestrzeń, o której mówisz w tytule wątku. Czy jestem przygotowany merytorycznie do potencjalnych spraw sądowych? Czy mam przegadane z prawnikiem prawne możliwości ratowania rodziny? Ze wszystkimi możliwymi alternatywami? Czy mam wypracowane wewnętrznie stabilne podejście, decyzję co do rozwodu? w tym temacie do polecenia świadectwo: viewtopic.php?f=14&t=3848
Wychodzi, że sporo tego
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Szykuje się rozwód :/
Witam, żona z kowalskim są już razem, że tak powiem "oficjalnie". Jej rodzice już o nim wiedzą, przyjeżdża już do niej "na legalu" i sypia z nią więc jak dla mnie temat chyba skończony, wiem jak to brzmi ale to już chyba zaszło za daleko... Teraz jedynie zostaje kwestia rozwodu i opieki nad dzieckiem, tutaj żona nie robi problemów, prawdopodobnie będzie opieka naprzemienna. Będę informował o dalszych postępach. Dzięki za wsparcie każdej osobie która się tu udzielała
Re: Szykuje się rozwód :/
Naprawdę fakt "sypiania" i poinformowania rodziny powoduje, że już odpuszczasz?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Szykuje się rozwód :/
To nie tak, że odpuszczam. Chciałbym żeby było inaczej, żeby żona się zreflektowała na tą poprawę a nie układanie życia z Kowalskim. Ale fakty mówią same za siebie, ona nie chce nic ratować. Mi pozostaje jedynie czekać co przyniesie przyszłość, na siłę jej przecież nie wyrwę od niego. Z żoną mam dobry kontakt ogólnie, mamy wszak syna i będziemy się widywać. We mnie nadzieja cały czas jest jeśli o to Ci chodzi
Re: Szykuje się rozwód :/
Właśnie odpuszczasz, wiem ,że to boli, ale nie mogę zrozumieć czemu oddajesz pałeczkę niedoświadczonemu. Za jakiś czas to się zakończy, macie dziecko, on nie będzie potrafił być nawet "wujkiem". Czemu nie wierzysz w siebie, jeśli nie chcesz tego zrobić dla siebie, zrób dla syna. Wróć do domu z zagranicy, zły tylko czeka na chwilę słabości, zadbaj o siebie, swój wygląd i się nie poddawaj.
Re: Szykuje się rozwód :/
A bedzie juz z 9 lat kiedy powinienem tak powiedzieć . Pamiętam też kiedy w myśl Sycharu i słów Boga <Módlcie sie za nieprzyjaciół waszych i błogosławcie im> gryząc kołdre , becząc , zagryzajac wargi , wiedząc ze to mój wekend opieki nad dzieckiem a oni tam barabara , modliłem, . Modliłem całe noce za typa, za jego żone, rodziców. Blogosławiłem.Naprawdę fakt "sypiania" i poinformowania rodziny powoduje, że już odpuszczasz?
Teściowa też z wielką aprobata przyjeła nowego ziecia, dzis znowu szczerzy sie do mnie.
Niewiem czy dziś bym potrafił tylesamo.
Jedno wiem ,cuda sie dzieją na naszych oczach niechcący, a co dopiero jak sie zacznie o nie upominac
Re: Szykuje się rozwód :/
W tej chwili jestem w domu rodzinnym, mam urlop aż do marca. Z synem się widziałem niedawno, był u mnie dosyć długo, obecnie jest u żony ale niedługo znów będzie u mnie. Co do odpuszczania to ciężko mi zrozumieć dokładne pojęcie tego słowa. Żona dobrze wie, że ja chciałbym to ratować, wie, że nie chce rozwodu i z mojej strony cały czas jest chęć naprawy. Ale gdy ona faktycznie się z nim zwiąże, będą szczęśliwi i po prostu będą chcieli być razem to sprawa będzie trochę bardziej skomplikowana. Póki co nie odpuszczam w takim sensie, że mam nadzieję że się opamięta jednak widzę też co się dzieje z moją żoną, modlę się o uzdrowienie naszej relacji.Caliope pisze: ↑17 sty 2021, 15:43 Właśnie odpuszczasz, wiem ,że to boli, ale nie mogę zrozumieć czemu oddajesz pałeczkę niedoświadczonemu. Za jakiś czas to się zakończy, macie dziecko, on nie będzie potrafił być nawet "wujkiem". Czemu nie wierzysz w siebie, jeśli nie chcesz tego zrobić dla siebie, zrób dla syna. Wróć do domu z zagranicy, zły tylko czeka na chwilę słabości, zadbaj o siebie, swój wygląd i się nie poddawaj.
Co do mnie to jest już dużo lepiej, nie rozpaczam już tak jak kiedyś, powoli wracam do żywych.
-
- Posty: 484
- Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: Szykuje się rozwód :/
Ja też właśnie dostałam pozew rozwodowy od męża , tyle kłamstw zero wspomnienia o Kowalskiej i romansie, do czasu romansu wszystko pięknie było,w pozwie same kłamstwa, nie wiem.jak ja mam zasnąć ;(
Re: Szykuje się rozwód :/
Jelmutto, a co dokładnie zmieni rozwód? I z jakiego powodu uważasz go za dobre rozwiązanie w sytuacji, gdy kochanek stał się kochankiem oficjalnym, a fakt jego istnienia został zaakceptowany przez otoczenie twojej żony?
Re: Szykuje się rozwód :/
Jelmutto, mówiąc wprost - ubożkowiłeś żonę.
No bo ona nie chce... No i? To ma o wszystkim stanowić? O Twoich decyzjach i postawach też?
Oj
Przypominasz sobie na pewno przysięgę małżeńską. Przypomnij sobie czy była tam gwiazdka i mały druczek, że "przysięgam dopóki on/ona też chce". U mnie nie było. Ale nie wiem - może u Ciebie była?
No bo ona nie chce... No i? To ma o wszystkim stanowić? O Twoich decyzjach i postawach też?
Oj
Przypominasz sobie na pewno przysięgę małżeńską. Przypomnij sobie czy była tam gwiazdka i mały druczek, że "przysięgam dopóki on/ona też chce". U mnie nie było. Ale nie wiem - może u Ciebie była?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Szykuje się rozwód :/
Jestem tylko człowiekiem i fakt, że oni razem sypiają i współżyją mocno na mnie wpływa... Znam żonę i wiem, że gdy kogoś pokocha to na 100% (tak było u nas) i dlatego cały czas mówię, że dużo tu zależy też od niej. Wiem, że ona na pewno nie odpuści sama z siebie tej relacji z kowalskim, nie na tym etapie, musiałoby się coś stać z jego strony by to się skończyło. Ja sam się po tym wszystkim sporo zmieniłem, pracuję cały czas nad sobą, doskonale sobie zdaje sprawę z błędów które ja popełniłem w naszej relacji i mam też świadomość, że życie czasem takie właśnie jest, że nie możemy zmusić drugiej osoby do pewnych rzeczy. W tej chwili jedynie czekam na rozwój wydarzeń, żona zapowiada niedługo złożenie pozwu rozwodowego do którego też będę musiał się odnieść.
Re: Szykuje się rozwód :/
Wiesz ile może się stać by Kowalski zrezygnował? Rozwód - jest to trudne emocjonalne dla męża, żony i kowalskiego. Wiesz ile będzie musiał znosić w domu? Udzwignie to? Macie syna. Nie pozwól mu mówić do kowalskiego wujku itp. Ksiądz dziewiecki gdzieś tam nawet mówił by dziecku powiedzieć że to nie wujek tylko pan przez którego tata nie jest w domu. Czas - zakochanie mija. Czy Twoja żona jest taka idealna bez wad, których on teraz nie widzi, a Tobie te wady nie przeszkadzały, bo bardziej zależało Ci na czymś innym? Czy tesciowa gdy go pozna tak naprawdę, dalej będzie go akceptować? Jest bardzo wiele powodów do rezygnacji. Tu nic nie trzyma. Nie ma dziecka, nie ma przede wszystkim sakramentu. Koleś który wyrywa mężatkę z dzieckiem jest dysfunkcyjny według mnie. Jego wady, nieodpowiedzialność bardzo szybko się ujawnią. Wiem że to strasznie trudne patrzeć na to wszystko, ale pozostaje Ci jedynie cierpliwość, wytrwałość i modlitwa.Jelmutto pisze: ↑19 sty 2021, 20:49Jestem tylko człowiekiem i fakt, że oni razem sypiają i współżyją mocno na mnie wpływa... Znam żonę i wiem, że gdy kogoś pokocha to na 100% (tak było u nas) i dlatego cały czas mówię, że dużo tu zależy też od niej. Wiem, że ona na pewno nie odpuści sama z siebie tej relacji z kowalskim, nie na tym etapie, musiałoby się coś stać z jego strony by to się skończyło. Ja sam się po tym wszystkim sporo zmieniłem, pracuję cały czas nad sobą, doskonale sobie zdaje sprawę z błędów które ja popełniłem w naszej relacji i mam też świadomość, że życie czasem takie właśnie jest, że nie możemy zmusić drugiej osoby do pewnych rzeczy. W tej chwili jedynie czekam na rozwój wydarzeń, żona zapowiada niedługo złożenie pozwu rozwodowego do którego też będę musiał się odnieść.
Re: Szykuje się rozwód :/
Jelmutto to co wydaje Ci się teraz przeszkodą, za jakiś czas może byc Twoim sprzymierzeńcem.
Wg mnie kluczowe jest uświadomić sobie, że masz przed sobą maraton a nie sprint
Polecam poszukać w sieci artykułów o naukowej analizie zakochania. Np ten:
https://pomorska.pl/od-strony-naukowej- ... ar/7268422
lub ten
https://everethnews.pl/newsy/zakochany- ... i-milosci/
Stan zakochania to czas kiedy nasz mózg jest w stanie rewolucji hormonalnej. To co przewija się w tych artykułach, to po pierwsze fakt, że w tym czasie bardzo idealizujemy osobę ktora wzbudzila nasze emocje, po drugie ten etap mija, gaśnie po około 2 latach (pamiętając swoje zakochania z młodości to czasem zdecydowanie wcześniej ) zaczynamy dostrzegać jej wady, często takie zwiazki się wtedy rozpadają. A w momencie kiedy Twoja żona zacznie widzieć wady kowalskiego, zaczną ją one denerwować, dodatkowo włączy się ostrożność, bo żona też ma teraz doświadczenie waszego ciężkiego kryzysu i jestem pewna, że nie chce czegoś takiego znowu przeżywać, to akceptacja mamy, zachęcanie, że on taki dobry itp może odnieść całkowicie odwrotny skutek,a wręcz przyspieszyć koniec.
Myślę że kiedy małżonek jest zakochany, warto odpuścić myślenie, że już nie ma szans. Tylko właśnie zająć się sobą, pracą nad swoimi problemami. W Liście Zerty jest stwierdzenie o konsekwentnych zmianach. Pomyśl że takie dwa lata to dla Ciebie szansa, po pierwsze odkleić się od żony, pracować nad sobą i jeśli to będzie trwałe to wtedy bedziesz naprawdę innym człowiekiem. Masz ogromną szansę, bo macie syna, będziecie mieli kontakt, żona na pewno zauważy zmiany. Możesz teraz naprawdę zająć sie byciem najlepszym ojcem-z korzyscią dla was obu. Pomyśl co syn teraz czuje. Na pewno potrzbuje mieć teraz stabilnego mądrego tatę.
Masz przed sobą wiele szans przestrzeń i szansę do pogłębiania relacji z Bogiem, pracy nad sobą, budowania mocnej więzi z synem.
Wg mnie kluczowe jest uświadomić sobie, że masz przed sobą maraton a nie sprint
Polecam poszukać w sieci artykułów o naukowej analizie zakochania. Np ten:
https://pomorska.pl/od-strony-naukowej- ... ar/7268422
lub ten
https://everethnews.pl/newsy/zakochany- ... i-milosci/
Stan zakochania to czas kiedy nasz mózg jest w stanie rewolucji hormonalnej. To co przewija się w tych artykułach, to po pierwsze fakt, że w tym czasie bardzo idealizujemy osobę ktora wzbudzila nasze emocje, po drugie ten etap mija, gaśnie po około 2 latach (pamiętając swoje zakochania z młodości to czasem zdecydowanie wcześniej ) zaczynamy dostrzegać jej wady, często takie zwiazki się wtedy rozpadają. A w momencie kiedy Twoja żona zacznie widzieć wady kowalskiego, zaczną ją one denerwować, dodatkowo włączy się ostrożność, bo żona też ma teraz doświadczenie waszego ciężkiego kryzysu i jestem pewna, że nie chce czegoś takiego znowu przeżywać, to akceptacja mamy, zachęcanie, że on taki dobry itp może odnieść całkowicie odwrotny skutek,a wręcz przyspieszyć koniec.
Myślę że kiedy małżonek jest zakochany, warto odpuścić myślenie, że już nie ma szans. Tylko właśnie zająć się sobą, pracą nad swoimi problemami. W Liście Zerty jest stwierdzenie o konsekwentnych zmianach. Pomyśl że takie dwa lata to dla Ciebie szansa, po pierwsze odkleić się od żony, pracować nad sobą i jeśli to będzie trwałe to wtedy bedziesz naprawdę innym człowiekiem. Masz ogromną szansę, bo macie syna, będziecie mieli kontakt, żona na pewno zauważy zmiany. Możesz teraz naprawdę zająć sie byciem najlepszym ojcem-z korzyscią dla was obu. Pomyśl co syn teraz czuje. Na pewno potrzbuje mieć teraz stabilnego mądrego tatę.
To jest super stwierdzenie, pamiętaj tylko, żeby nie wzbudzać w dziecku wyrzutów, poczucia winy, ze np lubi tego pana. Moj ojciec tak robił i bardzo mnie to od niego odsunęło. Dziecko nie ma wplywu na decyzje dorosłych.to nie wujek tylko pan przez którego tata nie jest w domu.
Masz przed sobą wiele szans przestrzeń i szansę do pogłębiania relacji z Bogiem, pracy nad sobą, budowania mocnej więzi z synem.
Re: Szykuje się rozwód :/
Jelmutto,Jelmutto pisze: ↑19 sty 2021, 20:49Jestem tylko człowiekiem i fakt, że oni razem sypiają i współżyją mocno na mnie wpływa... Znam żonę i wiem, że gdy kogoś pokocha to na 100% (tak było u nas) i dlatego cały czas mówię, że dużo tu zależy też od niej. Wiem, że ona na pewno nie odpuści sama z siebie tej relacji z kowalskim, nie na tym etapie, musiałoby się coś stać z jego strony by to się skończyło. Ja sam się po tym wszystkim sporo zmieniłem, pracuję cały czas nad sobą, doskonale sobie zdaje sprawę z błędów które ja popełniłem w naszej relacji i mam też świadomość, że życie czasem takie właśnie jest, że nie możemy zmusić drugiej osoby do pewnych rzeczy. W tej chwili jedynie czekam na rozwój wydarzeń, żona zapowiada niedługo złożenie pozwu rozwodowego do którego też będę musiał się odnieść.
doskonale cię w tym człowieczeństwie rozumiem. Mój mąż ma kowalską i nie stroni od ganiania za jeszcze innymi kowalskimi. Żeby to moje człowieczeństwo mnie nie zjadło, trzymam rygor wewnętrzny - tu na forum wyczytałam, że to na ile kowalska będzie obecna w moim życiu i mojej głowie zależy tylko ode mnie. I tego się trzymam. Nie jest to z poczatku proste - ale da się zrobić. Dlaczego mam ranić samą siebie, skoro nie muszę? Ty też nie musisz.
Rozważania z kategorii - oni ze sobą sypiają, żona jak pokocha, coś by musiało się stać po jego stronie - to wszystko jest z kategorii "wpuszczam kowalskiego do swojego życia, do mojej głowy, do mojego serca". Jak sobie pomóc? Pomoce z naszego nieocenionego forum pomocowego, jakie wygrzebałam w kryzysie, gdy obsesyjnie czytałam watek za wątkiem - i które mi pomagają:
Pierwsza pomoc - to nauczyć się te myśli w sobie widzieć, gdy się pojawiają - jako myśli, jako emocje, czasem obrazy. Druga pomoc - zatrzymywać je, wyrzucać z siebie. Tu różne techniki pomagają. Modlitwa - może być nawet taka kompulsywna, gdy zajmujesz mysłi, by nie myśleć - i w kółko sobie jakąś modlitwę powtarzasz, albo głębsza - gdy zaczynasz sobie rozmowę z Bogiem, albo z Maryją.
Jako mężczyzna możesz sobie wtedy ze Świętym Józefem porozmawiać. Dobrze rozmawiać z kimś, kto cię rozumie. Pamiętaj, że Swięty Józef dowiedział się, że jego ukochana jest w ciąży i wiedział, że nie jest w ciąży z nim. I zanim otrzymał Światło i rozeznanie tej sytuacji, zapewne jako człowiek przeżył bardzo silne emocje. Na pewno cię zrozumie.
Trzecia pomoc: można też modlić się po prostu o zabranie tych myśli obrazów i emocji. Tez pomaga.
Niektórzy próbują także rozwodu. Ale rozwód nie pomaga wyrzucić kowalskich z myśli, z głowy i z serca. Za to pozwala kowalskiej, czy kowalskiemu rozgościć się w naszym małżeństwie. No ja to jestem tutaj wredna może - ale niedoczekanie niczyje, bym się na coś takiego miała zgodzić.
A pozwy - jak to pozwy. Jak przychodzą - warto stoczyć walkę, zajrzeć w siebie i odpowiedzieć w zgodzie ze sobą - z tym co jest w sercu, tak w głąbi. Ale nie ma co tak do przodu się wyrywać. Na razie nie masz pozwu w ręku. Tylko kowalskiego do wywalenia. Najpierw z twojej głowy i serca. A potem się zobaczy co dalej.
Tak mi przyszło teraz do głowy, że wolne miejsce jakie się zrobi po kowalskim można na przykład zastąpić Bogiem. Nie zrobiłam tego jeszcze - wywaliłam kowalskie wszystkie. Zostały puste doły. Zaproszę Boga, żeby je Sobą i najlepszymi rzeczami zapełnił. Super pomysł i mój własny I nie będzie już miejsca na żadnych kowalskich. Dam znać jak mi z tym poszło i jakie efekty to da.
A ty się trzymaj Jelmutto, dobrze ci idzie, żadnych walkowerów