Temat Umiłowana79

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Ewuryca

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Ewuryca »

Ja miałam podział majątku u notariusza. Pare błędów które popełniliśmy.. po pierwsze zrobiliśmy go już po rozwodzie co skutkowało problemem z przepisaniem działki rolnej. Ponieważ byliśmy wedle prawa już obcymi osobami a jedną z nieruchomości była działka rolna, mąż nie mógł jej na mnie przepisać bo nie byłam rolnikiem i pojawił się problem zapłaty podatku ponieważ po raz kolejny byliśmy już obcymi sobie ludźmi według prawa. Po drugie, dom jeśli jest na kredyt to u notariusza jedna osoba nabywa własności po ustaleniu splaty drugiej, ale bank niestety nie zgodził się przepisać kredytu, skutkuje to tym, ze właścicielem jest jedna osoba, ale kredytobiorcami nadal dwie. U nas poszkodowanym był tu mąż ponieważ to ja splacam kredyt bo dom jest mój, ale on nadal widnieje w banku co blokuje mu zdolność kredytową. Z drugiej strony mąż nie chciał mi nic podpisać kiedy musiałam załatwić cesje przy ubezpieczeniu, czy chciałam zmienić datę płatności wiec mi tez nie jest na rękę ze widniejemy tam razem. Do konta nadal musimy mieć obydwoje dostęp wiec pieniądze są moje ale teoretycznie mąż ma do nich dostęp. No i trzecia sprawa to ze notariusz pobiera opłatę jako procent wartości przepisywanych majątków co u nas było dużym kosztem, ze względu na wartość choćby samego domu czy działki.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Ruta »

Znany mi przypadek pułapki - mąż w akcie notarialnym zrzekł się prawa do mieszkania, ustalone było, że od czasu opuszczenia lokalu będzie korzystać z jednego pokoju i pomieszczeń wspólnych, ale nie zostało napisane w jakim czasie opuści lokal, nie było więc podstawy by go wyeksmitować. A niestety coś mu tam się w życiu posypało i bardzo potem utrudniał życie żonie i dzieciom. Wtedy nie było jeszcze przepisów, które w takiej sytuacji chronią osoby, które doznają takiej przemocy i mogą nakazać opuszczenie lokalu bez względu na tytuł prawny. No ale płynie z tego nauka, że w akcie notarialnym wszystko powinno być określone dokładnie, daty także, nie tylko kwoty.
Umiłowana79
Posty: 95
Rejestracja: 27 wrz 2020, 7:49
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Umiłowana79 »

witajcie,
co Wy sadzicie o tym, ze maz stwierdzil ze jego wybranka moze zrobic corce hybryde na paznokciach na wakacje, dziecko 12 lat.
powiedzialam ze jest tyle osob ktore moga jej to zrobic. corce powiedzialam ze niekoniecznie musi jej robic ta pani.
poza kwestia ze hybryda nieszczegolnie jest zdrowym produktem, ale to pomijam. corka oczywiscie jest wkurzona, co mnie dziwi bo lekarzowi sama powiedziala ze wkurza ja kolezanka taty. a teraz taka reakcja. nie wiem co robic. i naprawde mam gdzie paczforkowe relacje, nie sa one dla mnie zadna wartoscia, a ta pani nigdy nie bedzie czescia mojej rodziny.
Co byscie zrobili w takiej sytuacji?
boli mnie to ze corce chyba ten pomysl sie spodobal...nie tyle hybryda co chyba fakt ze taaa kobieta ma to zrobic.
nie wiem jak to ugryzc...
ssama mam z tym problem, bo nie chce zeby dzieci jakkolwiek wchodzily z nia w relacje, a co dopiero takie cos.
:(
elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: elena »

Cześć, ogólnie to nie podoba mi się, ze wiele młodych dziewczyn chce tak szybko dorosnąć, przykro mi patrzeć na nastolatki, które wyglądają na dwudziestoparolatki. No ale cóż…

A czy ta pani jest profesjonalną kosmetyczką czy może ma własny salon kosmetyczny? Jeśli nie to zaproponuj córce wspólne wyjście do salonu (taki dzień mamy i córki) i razem zróbcie sobie paznokcie (może profesjonalna kosmetyczka namówi córkę na taki zwykły manicure, który nie zniszczy jej paznokci). Możesz zachęcić córkę mówiąc, ze w salonie jest większy wybór lakierów, może tam zaproponują jej jakieś wzorki na paznokcie itp.

Rozumiem Twoją niechęć do zbyt bliskich relacji córki z tamtą osobą, tez bym nie chciała, aby kolezanka męża spędzała czas z moim dzieckiem.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Astro »

Sama hybryda dobrze wykonana , nie jest aż tak ingerująca w płytkę paznokcia. Jeśli osoba wykonująca zna się na rzeczy . Będzie uzywac dobrej jakości materiałów i zadba odpowiednio o płytkę paznokcia , nie przegrzeje jej , ani nie uszkodzi wierzchniej warstwy paznokcia.
Natomiast pomysł aby to wykonać 12 latce uważam za mało poważny , tak jak np. koloryzację włosów.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: marylka »

Umiłowana79 pisze: 26 cze 2021, 16:48
boli mnie to ze corce chyba ten pomysl sie spodobal...nie tyle hybryda co chyba fakt ze taaa kobieta ma to zrobic.
nie wiem jak to ugryzc...
ssama mam z tym problem, bo nie chce zeby dzieci jakkolwiek wchodzily z nia w relacje, a co dopiero takie cos.
:(
Umiłowana.... ja myślę że córce też nie chodzi o hybrydy i nawet nie o tą panią tylko o tatę.
Nastolatki małe kobietki chcą być podziwiane przez tatę i to naturalne jest
Myślę że to może być sedno
Nie wiem czy stać męża żeby powiedział że dla niego jest piękna... Może by wystarczyło

U mnie w rodzinie też 12 latka sobie maluję już hybrydami nawet ma swój zestaw... trudno mi to oceniać
Natomiast kiedyś moja córka też pofarbowała sobie końcówki włosów na (!!!!) " fioletowo
Zgodziłam się na takie po umyciu zmywalne farby
I co?
Pod koniec wakacji zmyła i już tego nie powtórzyła
Natomiast myślę że w twojej sytuacji chodzi o relacje z ojcem i jej chęć podobania się jemu.
A ta pani jest narzędziem dla niej.
Wiem że ci trudno ale pamiętam ile ostatnio córka przeżyła.
A jak się teraz uśmiecha.... Może też ustalcie że na czas wakacji.... nie poczuje się zlekceważona...
Co myślisz?
Jeszcze jedno... wysterylizowane narzędzia.... nie muszę rozwijać
Pozdrawiam
Załamana
Posty: 240
Rejestracja: 03 kwie 2020, 12:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Załamana »

Umiłowana79 rozumiem Cię mam podobne odczucia. Co to woogóle jest. Pewnie ta pani specjalnie z małej litery... chce sie przypodobać Twoje córce. Trudne to wszystko, też bym miała z tym olbrzymi problem. Jak mój mąż mówi o kowalskiej do córki ciocia to ja mówię dziecku , to nie jest ciocia tylko Pani a ciocie to masz i tu wymieniam imiona. Te kobiety nie mają wstydu...
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Astro »

Co do niechęci twojej do kontaktu dzieci z kochanką , nazwijmy rzeczy po imieniu , też się nie dziwie. Jedyne co możesz ,zrobić to być sobą . Dawać dzieciom poczucie bezpieczeństwa i wsparcie . Unikać oceniania i jawnej próby przeciągnięcia , to zawsze dzieci wyczują i efekt odwrotny .Sądownie już przy wieku 12 lat córki, raczej nie uzyskasz zakazu kontaktów.
Duży plus to to ,se mimo wszystko dzieci są przy tobie . My faceci jednak częściej nie mamy wpływu na to co robione jest z naszymi dziećmi i z kim mają kontakt. Jak pisze Załamana moi synowie to wszędzie mają ciocie, wojkow , kuzynów i kuzynki i tak się rozmywa poczucie i łączność z prawdziwą rodzina i nie tylko chodzi tu o rodziny kochanków .
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Pavel »

Ja generalnie nie jestem fanem hybryd i innych tego typu zabiegów.
O ile w przypadku dorosłej osoby to nie moja rzecz, o tyle w mojej opinii 12 lat to grubo za wcześnie na takie akcje.
Także nawet ponosząc koszt oceny mnie jako niedzisiejszego zacofanego dziada, nie zgodziłbym się w przypadku mojej córki.
Swoją drogą, ona ma 9 lat więc wyglada na to, że niedługo czekają mnie ciężkie czasy ;)
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Caliope »

A ja mam inne zdanie, niech mała sobie spróbuje, odechce się jej szybko, bo hybrydy nie ściąga się zmywaczem, a specjalnym produktem. Obgryzie, będzie musiała chodzić z brzydkimi paznokciami. Każdy musi spróbować, ja nie myślalabym o kowalskiej, bo po co, mnie interesuje żeby mojemu dziecku było dobrze.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: s zona »

Pavel, a moze niekoniecznie czekaja Cie " ciezkie czasy " ;) ...

Mysle, ze duzo zalezy od otoczenia.Nasza starsza corka miala pozwolenie na makijaz po 18 Kiedys w liceum nie bylo mowy o pomalowanych paznokciach . To bylo jednak juz dawno .

Teraz nasza obecna mlodziez w tutejszym " gimnazjum " nie miala pozwolenia na "stroj plazowy", klapki czy makijaz . Po prostu takie sa reguly szkoly .Mimo ,ze nie ma mundurkow, jednak stroj jest wywazony, dlugosc obojetnie spodenek czy spodnic jest na wys kolana, nie powyzej. Tylko na poczatku byly jeki,potem akceptaacja i mlodziez ne wydaje sie byc rozzalona a temperatury wysokie ...
W liceum nie ma hybrydek ..W urzedach panstwowych podobnie nie spotkalam sie ze
"szponami", raczej stonowany lakier, delikatny makijaz .Taki dziwny kraj/rejon ;)

Na empatie Pani z salonu,zeby zniechecic do zalozenia hybryki chyba nie ma co liczyc ...

Natomiast mysle,ze problem est powazniejszy - tak ,jak sugerowala juz Marylka .
Corce jest potrzebna akceptacja kobiecosci przez Tate, jako pierwszego w zyciu mezczyzny . A czy bedzie to hybryda czy tatuaz to juz mniej istotnie dla niej ... to tylko srodki . Wazne jest zrodlo .. Z czego to wyplywa .. z jakich niedoborow dziecka ..

Umilowana a moze warto pojsc w tym kierunku ..
Angela pisze: 10 cze 2018, 21:06
,, Mocni ojcowie, mocne córki" Meg Meeker
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/129331/m ... ocne-corki

,, Dziki ojciec" Szymon Grzelak
https://www.wdrodze.pl/opis,732,Dziki_o ... waniu.html

Moze jakis spozniony prezent na Dzien Ojca lub bez okazji ...
Sama kupilam mezowi i nie zaluje,polecam :)
Im te relacje z Ojcem sa mocniejsze tym lepiej dla naszych dzieci .. a przeciez o to Nam chodzi ,zeby sie wzajemnie wspierac w wychowywaniu .. na ile mozna ...

ps z pominieciem kowalskiej na ile sie da .
Kiedys na Forum jedna z Sycharek napisala ,ze ona ma zaufanie tylko do jednej Kwalskiej-Faustyny ....
Umiłowana79
Posty: 95
Rejestracja: 27 wrz 2020, 7:49
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Umiłowana79 »

witajcie Kochani.
pisze po dluzszej przerwie.
mam problem natury moralnej. odrzuca mnie od meza. nie wiem jak bede swiadczyc w sadzie ze moge z takim czlowiekiem zyc. przeciez nie moge. a wiec bede klamac?
zranil tyle uczuc moich i dzieci, zawiodl tyle razy. nie chce go juz z tego rozliczac, ale nie chce go miec przy sobie. boli tak bardzo to ze obce dzieci jest w stanie stawiac wyzej niz wlasne. nie wiem co mam robic.
probuje teraz dzialac z podzialem majatku. nie wiem jak to wyjdzie.
zapewne to tez bedzie wyciagniete przed sadem ze przeciez podzielilam majatek, zrobilam sama rozdzielnosc. to bedzie odebrane jako chec odizolowania i odciecia sie od meza.
nie chce byc z takim czlowiekiem jakim jest teraz, a poki co nie zanosi sie zeby sie moglo cos zmienic. dluzej juz tego nie udzwigne. dobrze mi z tym ze jest daleko i nie musze sie bac, a kazda kwestia ktora musze z nim rozwiazac rodzi tyle strachu i bolu.
nie wiem co robic...

:(
prosze o madre slowo...
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Ruta »

Umiłowana, to naturalne, że gdy bliska osoba wchodzi w kryzys i zaczyna nas dręczyć, nie czujemy potrzeby bycia z nią, wspólnego życia, tylko nasz instynkt mówi nam by się chronić, separować. Przykro mi, że przechodzisz takie trudności, rozumiem to, są okresy, gdy podobnie jest z moim mężem. Każda kwestia do załatwienia to narażenie na ból, krzydę i opór. Nawet gdy chodzi o dobro dziecka. Na pociechę - to mija. Kryzysowcy nie zostają w kryzysie na stałe. Czasem przynajmniej łagodnieje.

Myślę jednak, że w kontekście relacji małżeńskiej nie chodzi o bieżące emocje, ale rodzaj gotowości do naprawy relacji i w ramach wspólnej pracy o otwartość na podjęcie wspólnegi życia. Nie już i teraz natychmiast i za każdą cenę. Ale że taka możliwość jest. I o tym w sądzie można spokojnie świadczyć, budując w sobie taką gotowość, ale bez zaprzeczania trudnej sytuacji, czy krzywdzeniu.
sajmon123
Posty: 871
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: sajmon123 »

Umiłowana79 pisze: 12 lip 2021, 7:27 witajcie Kochani.
pisze po dluzszej przerwie.
mam problem natury moralnej. odrzuca mnie od meza. nie wiem jak bede swiadczyc w sadzie ze moge z takim czlowiekiem zyc. przeciez nie moge. a wiec bede klamac?
zranil tyle uczuc moich i dzieci, zawiodl tyle razy. nie chce go juz z tego rozliczac, ale nie chce go miec przy sobie. boli tak bardzo to ze obce dzieci jest w stanie stawiac wyzej niz wlasne. nie wiem co mam robic.
probuje teraz dzialac z podzialem majatku. nie wiem jak to wyjdzie.
zapewne to tez bedzie wyciagniete przed sadem ze przeciez podzielilam majatek, zrobilam sama rozdzielnosc. to bedzie odebrane jako chec odizolowania i odciecia sie od meza.
nie chce byc z takim czlowiekiem jakim jest teraz, a poki co nie zanosi sie zeby sie moglo cos zmienic. dluzej juz tego nie udzwigne. dobrze mi z tym ze jest daleko i nie musze sie bac, a kazda kwestia ktora musze z nim rozwiazac rodzi tyle strachu i bolu.
nie wiem co robic...

:(
prosze o madre slowo...
Ja nie mam mądrych słów. Nikt nie ma, bo to Twoje życie, Twoje konsekwencje. W takich sytuacjach nie ma dobrych rozwiązań. Jedyne co Ci mogę polecić to nie słuchać kogoś. Posłuchaj siebie. Rób tak by niczego nie żałować. Trudna sytuacja. Bardzo trudna. Słuchając kogoś możesz mieć kiedyś myśli: co by było gdybym działała według siebie... Po co mieć do kogoś żal? Uwierz w siebie i rób co Ci duch Święty podpowie. To jest piękne, ale i trudne do wyłapania.
Umiłowana79
Posty: 95
Rejestracja: 27 wrz 2020, 7:49
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Umiłowana79 »

witajcie,

dostałam opinie biegłych.
wyszło na to że ja mam mniejsze kompetencje rodzicielskie niz moj maz. a to ja siedze z dziecmi non stop i pracuje nad ich dobrym samopoczuciem. dziecko z zaburzeniem odzywania chce isc do taty ale jak tata przychodzi to do staje skurczow i nia rzuca. na pytanie co sie dzieje odpowiada ze nie wie. dziecko samo wspomnialo specjalistom ze to ja zabiegam o to by mieli kontakty z tata.
ale ja nastawiam dziecko przeciwko kochance meza gdyz powiedzialam po co ciagle zdrabnia to imie-nie lubie tego w stosunku do obcych osob. dla dzieci to osoba znikad. i dziecko opowiadalo ze mama mowi ze ta osoba jest bez znaczenia dla nas. nie wiem skad takie wypowiedzi u dziecka. to co robi tata to jest jego odpowiedzialnosc i zeby nie probowala nas swatac bo z takim tata jak jest teraz nie chce byc. tego nie powiedziala. nie wiem co mam o tym myslec.

tata w opinii "biegaczy specjalistow" jest zrownowazony emocjonalnie a ja umiarkowana emocjonalnie. ze on jest czuly, emocjonalny i wyczuwa potrzeby dzieci a ja jestem wymagajaca kontrolujaca i nie wrazliwa na potrzeby emocjonalne dzieci. tata wszelki wzor cnot i sugestia ze on ma lepszy wplyw na dzieci niz mama.
wszystkim jest potrzebna terapia oprocz taty.
niewazne ze lekcewazy informacje od dzieci, ze dzieci sie żalą że skupia się bardziej na swojej milosci.

tata wyszedl na ostoje spokoju bez emocji, opanowany.
ja nie robilam nic co byloby niedopuszczane w rozmowie, nie wsciekalam, sie, nie wyklocalam, twardo stalam przy swoim mimo ze robili ze mnie oszołoma, ze po co chce z mezem zyc jak on nie chce.

nie zgadzam sie z ta opinia.
zaskarzylabym. ale to dodatkowe koszty, kolejne spotkanie dzieci z tymi lub innymi psycholami i tez niewiadomo czy opinia bedzie inna.
nie zaskarze to mam wrazenie ze potwierdze opinie bieglych.

ponadto zabrał kochanice do mamusi zeby ją poznała. dla dzieci to bylo zaskoczenie. zalily sie ze tata zajmowal sie tylko ta kobieta.

zasadnicza sprawa, ze to ja jestem winna anoreksji dziecka, bo nie zgadzam sie na rozwod. a corka sama mi powiedziala ze ona chciala zebysmy byli razem a ze wiedziala ze nie ma na to wplywu to przestała jesc,

mam wrazenie ze oszaleje zaraz...:(
ODPOWIEDZ