Temat Umiłowana79

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Nirwanna »

Monti, myślę, że co do istoty się zgadzamy. Kwestia słów i ich odbioru.
Uprę się trochę jednak co do "doświadczenia wspólnoty", mając świadomość że na nie składa się bardzo wiele bardzo różnych sytuacji.
Pamiętam, że jeszcze na starym forum, wiele lat temu gdy mi towarzyszył ostry kryzys, wracały od ludzi stwierdzenia, że jest to "jedyne takie miejsce w necie, gdzie nikt nie namawia na drugi związek, nikt nie naciska na rozwód, i nikt nie twierdzi, ze rozwód to coś spoko, normalnego i się zdarza". Tego doświadczenia wspólnoty warto się trzymać. Dlatego ja zostałam.
I ja bym bardzo chciała, aby to miejsce takim pozostało.
Wszyscy mogą wejść. Klimat, ducha zachowajmy - jak wyżej.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Umiłowana79
Posty: 95
Rejestracja: 27 wrz 2020, 7:49
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Umiłowana79 »

doswiadczanie wspolnoty...serio?
moze w doradztwie wspólnotowym powinno sie doradzac wlasnie w pierwszej kolejnosci tego typu sytuacje-rob wszystko zeby zabezpieczyc sie finansowo-zeby miec ten komfort spierania sie o rozwod-to wlasnie wspolnoty tez rola, bo zadna to szlachetnosc wyladowac w dziecmi na bruku.
moze niech sie wypowiadają osoby które mają takie doswiadczenia ze po separacji niewiadomo gdzie wyladuja.
ideałami Dzieci nie wykarmie.i Bog o tym wie.
taka prawda.
i prosze wybaczyc, ale skoro kocham, to czemu pierwsza mysl ktora przychodzi mi do glowy po wyskoku meza to rozdzielnosc i podzial majatku? ja po zdradzie meza ledwo zylam a i tak wbrew sobie walczylam o rodzine. powinnam juz dawno pozegnac go ja-nie on mnie.

wg poglądów niektórych powinnam sięgnąć dna z dziecmi za wszelka cene byleby tylko nie zgodzic sie na rozwod?
wybaczcie ale to nie jest do przyjecia, nawet x. Drzewiecki namawia zeby byc roztropnym w tej sytuacji.
i co do niezgody do rozwodu-w PŚ ojciec puscil syna martrawnego tak jak syn chcial-nie stawal mu na drodze za kazdym razem w drzwiach krzyczac- masz prawo odejsc ale nie zgadzam sie.
takze badzmy ludzmi. bo nawet Bog to dostrzega, ale co ja tam wiem.

i tak-Bog dal wolna wole i mi i mojemu mezowi-maz osiagnal dno swojego jestestwa-wzgledem mnie-pol biedy, ale wzgledem dzieci to ktos kto na miano czlowieka niestety na dzis w moich ustach nie zasluguje. zajmujac sie baba z obcymi dziecmi a swoim dzieciom robic łaskę?
jak sie czuja dzieci ktore widza ze obca baba ze swoja ekipa zajmuja czas tacie, a tatus wlasne dzieci bardzo kocha ale najpiej jak sa daleko. bo problemem bylo chociazby to ze syn koniecznie chcial zeby tata podyktowal mu haslo i ojciec zamiast haslo przez telefon podyktowac i nie doprowadzac do lez syna to wolal ten czas poswiecic na spieranie sie ze haslo jest wyslane i mama wpisze.

Niech Bog mu wybaczy, bo ja nie potrafie. i mam do tego SWIETE PRAWO! nie potrafie byc bardziej swieta niz papiez. to jest zwyczajna patologia. nie dostrzegam zadnego pogubienia u takich ludzi, to juz ich droga i ich wybor. ja nie ponosze odpowiedzialnosci za czyjes wybory.czasem ludziom sie udaje. ale ja juz z nim sie mecze 7 lat, a zwlaszcza w tej patologii siedza dzieci. dla ich zdrowia chociazby powinnam odciac doplyw ojca, bo to tylko pogarsza sprawe. Bog karze ludzi ktorzy tak potwornie doswiadczaja innych. sa bez skrupulow i nie widza lez wlasnych dzieci. mi wiele razy peklo serce na milion kawalkow, a dzis nie jest w stanie juz na nowo sie skleic.
co musi czuc dziecko kiedy tata interesuje sie innymi dziecmi bo mu na ich "mamusi" zalezy?
i gadanie zeby zle nie wypowiadac sie o ojcu...kim ci ludzie sa ze tak mowia? maszynami?
nie podziwiam i nie zazdroszcze. to dopiero trzeba miec uczucia oderwane od siebie.


nie pisze tego by kogokolwiek urazić.
taki jest moj stan na dzis.
Blondynka55
Posty: 313
Rejestracja: 14 sty 2019, 15:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Blondynka55 »

Umiłowana79 pisze: 08 cze 2021, 18:57 doswiadczanie wspolnoty...serio?
moze w doradztwie wspólnotowym powinno sie doradzac wlasnie w pierwszej kolejnosci tego typu sytuacje-rob wszystko zeby zabezpieczyc sie finansowo-zeby miec ten komfort spierania sie o rozwod-to wlasnie wspolnoty tez rola, bo zadna to szlachetnosc wyladowac w dziecmi na bruku.
moze niech sie wypowiadają osoby które mają takie doswiadczenia ze po separacji niewiadomo gdzie wyladuja.
ideałami Dzieci nie wykarmie.i Bog o tym wie.
taka prawda.
i prosze wybaczyc, ale skoro kocham, to czemu pierwsza mysl ktora przychodzi mi do glowy po wyskoku meza to rozdzielnosc i podzial majatku? ja po zdradzie meza ledwo zylam a i tak wbrew sobie walczylam o rodzine. powinnam juz dawno pozegnac go ja-nie on mnie.

wg poglądów niektórych powinnam sięgnąć dna z dziecmi za wszelka cene byleby tylko nie zgodzic sie na rozwod?
wybaczcie ale to nie jest do przyjecia, nawet x. Drzewiecki namawia zeby byc roztropnym w tej sytuacji.
i co do niezgody do rozwodu-w PŚ ojciec puscil syna martrawnego tak jak syn chcial-nie stawal mu na drodze za kazdym razem w drzwiach krzyczac- masz prawo odejsc ale nie zgadzam sie.
takze badzmy ludzmi. bo nawet Bog to dostrzega, ale co ja tam wiem.

i tak-Bog dal wolna wole i mi i mojemu mezowi-maz osiagnal dno swojego jestestwa-wzgledem mnie-pol biedy, ale wzgledem dzieci to ktos kto na miano czlowieka niestety na dzis w moich ustach nie zasluguje. zajmujac sie baba z obcymi dziecmi a swoim dzieciom robic łaskę?
jak sie czuja dzieci ktore widza ze obca baba ze swoja ekipa zajmuja czas tacie, a tatus wlasne dzieci bardzo kocha ale najpiej jak sa daleko. bo problemem bylo chociazby to ze syn koniecznie chcial zeby tata podyktowal mu haslo i ojciec zamiast haslo przez telefon podyktowac i nie doprowadzac do lez syna to wolal ten czas poswiecic na spieranie sie ze haslo jest wyslane i mama wpisze.

Niech Bog mu wybaczy, bo ja nie potrafie. i mam do tego SWIETE PRAWO! nie potrafie byc bardziej swieta niz papiez. to jest zwyczajna patologia. nie dostrzegam zadnego pogubienia u takich ludzi, to juz ich droga i ich wybor. ja nie ponosze odpowiedzialnosci za czyjes wybory.czasem ludziom sie udaje. ale ja juz z nim sie mecze 7 lat, a zwlaszcza w tej patologii siedza dzieci. dla ich zdrowia chociazby powinnam odciac doplyw ojca, bo to tylko pogarsza sprawe. Bog karze ludzi ktorzy tak potwornie doswiadczaja innych. sa bez skrupulow i nie widza lez wlasnych dzieci. mi wiele razy peklo serce na milion kawalkow, a dzis nie jest w stanie juz na nowo sie skleic.
co musi czuc dziecko kiedy tata interesuje sie innymi dziecmi bo mu na ich "mamusi" zalezy?
i gadanie zeby zle nie wypowiadac sie o ojcu...kim ci ludzie sa ze tak mowia? maszynami?
nie podziwiam i nie zazdroszcze. to dopiero trzeba miec uczucia oderwane od siebie.


nie pisze tego by kogokolwiek urazić.
taki jest moj stan na dzis.
Umiłowana teraz Ty i wasze dzieci potrzebujecie spokoju, a nie życia w stresie i emocjach, które odbijają się na całej Rodzinie, czemu to ma służyć?
Rozumiem Cię sama przeszłam z dziećmi nie łatwą droge :arrow: , która wiele mnie kosztowała, wolałam oddać to wszystko Bogu bo co ja mogę nic, a naprawdę nie było mi lekko, mój mąż robił wszystko żeby mnie zniszczyć zarówno na płaszczyźnie fizycznej jak i psychicznej.
Bez pomocy Boga nie dałabym rady to wiem napewno, oddaj mu to wszystko i zaufaj, ja też wszystkiego nie rozumiałam kiedy się wyprowadziłam bo dla czego miałam to robić, ale dzisiaj wiem, że dla mnie i dzieci był to dobry wybór.
Bóg ma plan wobec każdego z nas i tylko od nas samych zależy czy mu oddajemy się w 100%.
Bożej odwagi , ,, Jeżeli Bóg z nami to któż przeciwko nam".
Al la
Posty: 2671
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Al la »

Umiłowana, masz prawo tak myśleć i nie widzieć żadnego sensu ani celu przed sobą.
I masz prawo postąpić tak, jak jak dyktuje Ci sumienie.
A wspólnota nie jest po to, żeby Cię osądzać albo coś Ci doradzać. To są rzeczy o których tylko Ty możesz decydować.
Nikt za Ciebie nie podejmie decyzji. Można pisać dużo i różnie, tak jak każdy z nas przeżywa swój kryzys.

Ja mam podział majątku, natomiast nie zgodziłam się na rozwód, mamy separację.
Postawiłam twarde warunki, wiedziałam czego chcę i konsekwentnie do tego dążyłam, nie wchodząc w polemiki z moim mężem, który był zajęty układaniem swojego szczęścia.
I nie musisz przebaczyć, jeżeli tak czujesz.
Ja też nie myślałam o przebaczeniu, dopóki nie zaczęłam terapii i rozpoczęłam 12 kroków (kroczę już piaty rok :) ). Wtedy właśnie zobaczyłam swoją odpowiedzialność za kryzys małżeński, wcześniej tego nie widziałam.
Przebaczenie dało mi możliwość spojrzenia na siebie i swoje życie w wolności od obserwowania tego, co robi mój mąż.
Puszczenia wolno, tego na co nie mam wpływu.
Dzieci też, bo one dorosną, i ich wybory mogą zadziwić.
A jak chcesz mieć dobre relacje z dziećmi, pokaż, że jesteś matką, która je wspiera i kocha, mimo tego, co się może stać w przyszłości.

Umiłowana, my nie doradzamy we wspólnocie, my towarzyszymy osobom w kryzysie, dzielimy się własnym doświadczeniem.
Dla mnie wspólnota to przyjaciele, którzy mnie wysłuchają (o każdej porze dnia), przenocują, popłaczą razem ze mną albo się pomodlą.
Nakarmią, ogrzeją (też dobrym słowem). Ode mnie dostaną to samo.

Jestem szczęśliwą kobietą, odkryłam swoje pasje i talenty, którymi obdarzył mnie Bóg.
Bo to dzięki Niemu odzyskałam siebie i swoje życie. Odkryłam też jak wielkim darem są inni ludzie, z którymi mogę się dzielić swoją historią, albo być z nimi, w cierpieniu, ale i w radości.

Mnie przebaczenie ułatwił fakt, że Bóg stworzył mojego męża z miłości, tak samo, jak mnie i każdego człowieka.
Więc jeżeli ja wiem, że Bóg mnie kocha, to czy ja mogę stawiać się ponad Nim i decydować, komu przebaczyć, a komu nie?
Jeżeli ja grzeszę, Bóg nie wycofuje swojej miłości do mnie, czy mam prawo postąpić inaczej?
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Ruta »

Umiłowana,

doświadczenie wspólnoty, to nie to samo co doradzanie. To dzielenie się swoim doświadczeniem. Każdy sam podejmuje swoje decyzje.
Historie Sycharków są różne. Wiele osób nie zgodziło się na rozwód, i czasem orzeczono separację, ale czasem rozwód. Niektóre osoby zgodziły się na rozwód między innymi dlatego, że nie wytrzymały presji, nacisków. Nikt nikogo nie ocenia.

Ja sama przeszłam drogę od chęci rozwiedzenia się z moim mężem, pod jego presją, a także bardzo złym traktowaniem mnie i przemocą, do zrozumienia, że mój mąż do tego właśnie dąży oraz, że rozwód niczego nie rozwiąże. Nie zakończy przemocy, nie rozwiąże kwestii finansowych, nie sprawi, że mój mąż stanie się nagle odpowiedzialnym ojcem, a wobec mnie przynajmniej przestanie stosować przemoc.

Potem trafiłam do wspólnoty Sychar, i tu w swojej postawie niezgody na rozwód się umocniłam. Nie dla idei - ale w oparciu o świadectwa - w przekonaniu, że z perspektywy dłuższej niż najbliższy czas, długoterminowej, to najlepsze rozwiązanie dla mnie, dla rodziny, dla męża także. Ale po drodze miałam jeszcze kilka okresów, gdy byłam bliska wyrażenia zgody na rozwód. Miałam dość. Byłam wymęczona presją. Widziałam co się działo, jak zachowywał się mój mąż i po ludzku widziałam, że tu już nie ma czego zbierać ani naprawiać. Mój mąż moją niezgodę na rozwód interpretował sobie jako moje ganianie za nim i próbę zmuszenia go do bycia ze mną i mnie tym upokarzał. I sama zaczynałam mieć wtedy wątpliwości, czy czasem właśnie zgoda na rozwód nie oznacza "puszczenia kogoś wolno" i czy brak zgody nie jest próbą zniewolenia drugiej osoby.

Zbierając różne świadectwa, historie - to dla mnie we wspólnocie jest cenne, dzielenie się - doszłam do następujących wniosków: zgoda na rozwód niczego nie zapewnia, spokoju, wolności, zabezpieczenia finansowego. Bywało, że mąż czy żona obiecywali różne ustępstwa także finansowe w zamian za zgodę na rozwód, ale po rozwodzie zmieniali zdanie i równie bezwzględnie walczyli o majątek, nie mając żadnych skrupułów. Prawnie możliwe są tu różne manewry, włącznie z wycofaniem darowizny danej przed rozwodem. Trzeba dużo rozsądku i chyba nawet determinacji, by zabepieczyć się skutecznie.

Umiłowana, bardzo dobrze, że myślisz o zabezpieczniu siebie i dzieci finansowym i mieszkaniowym. Natomiast wiele osób, w tym ja, na bazie doświadczeń swoich i innych osób pisze, że zgoda na rozwód tego nie rozwiąże, i nic nie zapewni. To co może pomóc, to skorzystanie z rady doświadczonego prawnika, który zajmuje się sprawami majątkowymi. I który może podpowiedzieć coś więcej, niż: niech się pani zgodzi na rozwód, to wszystko się ułoży.

W tym co piszesz jest wiele emocji i bólu, i ja to dobrze rozumiem, bo podobne emocje i ból były moim udziałem. I ten ból potrafi wracać. Natomiast jest to stan w którym nie warto podejmować decyzji. W takim stanie nie myślimy jasno.

Ja na przykład czuję się o ciebie zatroskana - czy po prostu nie jest tak, że mąż cię szantażuje z tym mieszkaniem, że jeśli się nie zgodzisz na rozwód, to stracisz mieszkanie i on wtedy będzie chciał je sprzedać po podziale majątku, bo i tak wywalczy rozwód. Czy coś takiego. To byłby nie tylko okrutny szantaż, ale też wprowadzanie w błąd - bo drogę do podziału majątku otwiera nie brak zgody na rozwód, ale zgoda na rozwód.
Chyba, że twój mąż zaproponował jakieś rozwiązania, które mają ciebie i dzieci zabezpieczyć. W zamian za twoją zgodę. Ale wtedy warto skonsultować się z naprawdę dobrym prawnikiem, który pomoże je ocenić, także pod kątem możliwości wycofania się męża z tych ustaleń po rozwodzie, i który ewentualnie pomoże tobie stworzyć własne propozycje uregulowania sytuacji majątkowej i mieszkaniowej. Sama informacja, że po rozwodzie mąż będzie mógł domagać się połowy mieszkania jest niepełna - bo to zależy od wielu okoliczności. Mieszkanie podlega szczególnym rozwiązaniom, gdy służy zabezpieczeniu potrzeb rodziny, i nie ma innych mieszkań. Nie zawsze więc jest sprzedaż i nie zawsze jest obowiązek spłaty. pomijam, że nikt nie kupi mieszkania w którym zameldowane sa różne osoby, a ty nie masz obowiązku wymeldowywać się z dziećmi, a administracyjnie można wymeldować tylko osobę, która nie zamieszkuje. I nie jest to "kombinacja" - tylko obrona swoich i dzieci słusznych praw. Na podstawie obowiązujących przepisów i w zgodzie z nimi.

To są tak poważne sprawy, że nie warto ich zaniedybywać. I w pełni się z tobą zgadzam: najpierw uregulowanie spraw finansowych, potem kwestia rozwodu. Dowiedz się jak najwięcej na ten temat w różnych opcjach: z rozwodem, z separacją, z brakiem zgody na rozwód. I wtedy, mając taką wiedzę, rozważ, co dla ciebie i dzieci będzie najlepszym rozwiązaniem.

Ja jestem antyprzykładem dbania o sprawy finansowe w ramach relacji małżeńskiej, szczególnie w kryzysie. Biernie zgodziłam się, by mąż zabrał, co tylko chciał, nie domagałam się wspólnego spłacania długów, kredytów. Ani nawet alimentów. I do dziś z tymi alimentami i ich domaganiem się jest słabo u mnie. Ale postępy robię. Niewielkie.

Mimo to funkcjonuję, mieszkam. Spłacam długi, spłacam kredyt mieszkaniowy. Nie polecam swojej postawy nikomu, ale nawet przy takiej postawie żyję, może skromnie, ale daję radę. W jakimś sensie pomogło mi zostawienie tego wszystkiego, nie trzymanie się kurczowo finansów małżeńskich, tego co tam z mężem mamy, nie mamy. Trudno jest tak zaczynać, nawet nie od zera, ale na minusie, ale da się nawet tak.

A co do "trzymania" męża niezgodą na rozwód - mój mąż dobrowolnie zawarł ze mną związek małżeński, będęc w pełni zmysłów i z własnej nieprzymuszonej woli, znając konsekwencje. Ja mu więc żadnej wolności nie odbierałam. Nie mogę więc mu dać czy wręcz zwrócić czegoś, czego mu nie zabrałam. Niech się z takimi tekstami mówiąc kolokwialnie...goni.
Zwyklaosoba
Posty: 477
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Zwyklaosoba »

Ale napisałaś Ruta fajnie na koniec ,wolności nie zabrałaś, jesteś dla mnie wzorem Ruta wytrwałości i mądrości i logiki, fakt może nie skupiałaś się na finansach ,ale co no taka jesteś , ja przez 5 miesięcy płaciłam więcej niż mąż i bałam się nawet prosić o spłatę, zarabiamy dużo i stać nas spokojnie na spłaty, dzięki Bogu chociaż tu stabilność ,ale w marcu pękłam i po batalii zmusilam męża do zapłacenia raty ( wy na forum mi pomogliscie kiedy pytałam ,co z tym zrobić Bóg Wam zapłać )którą ja sama spłacałam przez 5 miesięcy ,przychodziły upomnienia o spłatę ,mąż się złościł w końcu był zmuszony zapłacić ,dalej oczywiście spycha na mnie dalsze raty ale nie zrobię tego ,nie ze złości ,ale żeby mieć poczucie sprawiedliwości , mąż pisze maile że ja go krzywdzę ( wrzuciłam je już do spamu ,już nie mam siły czytać ) ,bo korzystam z auta,mieszkania itd. ale ja odpisuje,że to również jego dobra są i może korzystać ,czasem mam ochotę zapłacić i mieć spokój , ale nie zrobię tego ,zostały nam jeszcze chyba 4 raty do końca tego zobowiązania ,każdy miesiąc to walka męża i naciski ale nie mogę ustąpić ,u niego widać póki co tylko to wyrachowanie i walkę o majątek ... Żadne to ich pogubienie tylko zwykła ludzka chęć zabrania co swoje i ucieczka jak najdalej. Ciągle jestem zmuszana do podziałów itd. ja płacę połowę naszych wspólnych zobowiązań ,mąż płaci drugą i niech tak zostanie
Lawendowa
Posty: 7662
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Lawendowa »

Umiłowana79 pisze: 08 cze 2021, 18:57 doswiadczanie wspolnoty...serio?
moze w doradztwie wspólnotowym powinno sie doradzac wlasnie w pierwszej kolejnosci tego typu sytuacje-rob wszystko zeby zabezpieczyc sie finansowo-zeby miec ten komfort spierania sie o rozwod-to wlasnie wspolnoty tez rola, bo zadna to szlachetnosc wyladowac w dziecmi na bruku.

wg poglądów niektórych powinnam sięgnąć dna z dziecmi za wszelka cene byleby tylko nie zgodzic sie na rozwod?
wybaczcie ale to nie jest do przyjecia, nawet x. Drzewiecki namawia zeby byc roztropnym w tej sytuacji.

...zajmujac sie baba z obcymi dziecmi a swoim dzieciom robic łaskę?
jak sie czuja dzieci ktore widza ze obca baba ze swoja ekipa zajmuja czas tacie, a tatus wlasne dzieci bardzo kocha ale najpiej jak sa daleko.
Umiłowana79 widac,ze targają Tobą teraz ogromne emocje i to jest absolutnie zrozumiałe.

Warto przyjrzeć się innemu aspektowi rozwodu. Po rozwodzie mąż może bardzo szybko zawrzeć zwiazek cywilny i w majestacie prawa wprowadzić sie z kowalską i jej dziećmi do Waszego domu, mieszkania. I to nie jest ponury żart, a doświadczenie znanych mi osób. Ktoś na Forum też o takiej sytuacji pisał. Wyobrażasz sobie co będą przeżywać Wasze dzieci? Mój mąż też takie pomysły miewał i znam reakcję naszych dzieci.
Separacja przed taką sytuacja chroni i absolutnie nie przekreśla zadbania o sprawy materialne i dach nad głową.

Ks . Dziewiecki pisze i mówi , że trzeba być roztropnym i sięgać po środki prawne adekwatne do sytuacji i jak podkreśla " aż do separacji włącznie".

Ja akurat doświadczyłam tego o czym pisze wiele osób, że odchodzacy potrafią obiecywać złote góry by osiągnąć cel. Ja w te bajki, nie uwierzyłam, ale sporo osób w naszym otoczeniu dało się nabrać i było mocno zdziwionych, że to tylko na potrzeby rozwodu historyjki były .

Wspólnota była moja opoką w tym trudnym czasie, a jednocześnie historie innych leczyły mnie z naiwności, że rozwód magicznie rozwiązuje wszystkie problemy. Nie rozwiązuje i piszę to z perspektywy już ładnych kilku lat po rozwodzie.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Umiłowana79
Posty: 95
Rejestracja: 27 wrz 2020, 7:49
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Umiłowana79 »

to co ja moge zrobic zeby sie nie zgodzic i zachowac mieszkanie?
prawniczka mi napisala ze sad moze wydac mieszkanie na sprzedaz licytacyjna. a potem pieniadze podzieli.
to co wy wszyscy piszecie, ja rozumiem ale gadanie o tym przed sadem to jak grochem o sciane. wszyscy maja to gdzies i decyduja i tak za mnie. ja naprawde juz nie wiem co ja mam robic.
Zwyklaosoba
Posty: 477
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Zwyklaosoba »

Umiłowana79 pisze: 09 cze 2021, 18:00 to co ja moge zrobic zeby sie nie zgodzic i zachowac mieszkanie?
prawniczka mi napisala ze sad moze wydac mieszkanie na sprzedaz licytacyjna. a potem pieniadze podzieli.
to co wy wszyscy piszecie, ja rozumiem ale gadanie o tym przed sadem to jak grochem o sciane. wszyscy maja to gdzies i decyduja i tak za mnie. ja naprawde juz nie wiem co ja mam robic.
Ale jak to sąd może wydać mieszkanie na sprzedaż ? Jesteście przed rozwodem przecież nie ma rozdzilensoci majątkowej ani sprawy o podział majątku , tak ?
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Monti »

Podział majątku może nastąpić po ustaniu wspólności, ma ma miejsce zasadniczo po podpisaniu intercyzy albo uprawomocnieniu się orzeczenia o rozwodzie/separacji (pomijam inne mniej typowe przypadki).
Co do podziału majątku, to są dwa sposoby, czyli przyznanie go jednemu małżonkowi z obowiązkiem spłaty albo właśnie sprzedaż licytacyjna. Odrębną kwestią jest spłata kredytu. Jakby doszło do sprzedaży licytacyjnej to sprawa jest prosta, bo z otrzymanych pieniędzy można spłacić zadłużenie i resztę podzielić (problem tylko, że trzeba gdzieś się podziać). Natomiast chcąc zachować mieszkanie, co do zasady musisz spłacić męża.
Można też po ustaniu wspólności nie dokonywać podziału. Tak jest np. u mnie. Jesteśmy współwłaścicielami domu, ale kredyt spłaca żona (bo tam mieszka). Ja na razie nie wykonuję żadnych ruchów, chociażby dlatego, że wiem, że i tak nie ma mnie z czego mnie spłacić.
Tak to w skrócie wygląda. Niezgoda na rozwód sprawia, że w praktyce przedłuża się postepowanie rozwodowe i w tym czasie nie można dokonać podziału (o ile nie podpisało się wcześniej intercyzy). Ponadto, dopóki trwa małżeństwo cywilne, mąż ma obowiązek przyczyniać się do zaspokajania potrzeb rodziny, a po rozwodzie już tylko musi partycypować w utrzymaniu dzieci. Więc teoretycznie można od niego więcej wymagać.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Ruta »

Umiłowana79 pisze: 09 cze 2021, 18:00 to co ja moge zrobic zeby sie nie zgodzic i zachowac mieszkanie?
prawniczka mi napisala ze sad moze wydac mieszkanie na sprzedaz licytacyjna. a potem pieniadze podzieli.
to co wy wszyscy piszecie, ja rozumiem ale gadanie o tym przed sadem to jak grochem o sciane. wszyscy maja to gdzies i decyduja i tak za mnie. ja naprawde juz nie wiem co ja mam robic.
Umiłowana, czemu sądzisz, że jeśli się nie zgodzisz na rozwód stracisz mieszkanie? Ja nadal nie widzę tu związku.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Ruta »

Ruta pisze: 09 cze 2021, 19:16
Umiłowana79 pisze: 09 cze 2021, 18:00 to co ja moge zrobic zeby sie nie zgodzic i zachowac mieszkanie?
prawniczka mi napisala ze sad moze wydac mieszkanie na sprzedaz licytacyjna. a potem pieniadze podzieli.
to co wy wszyscy piszecie, ja rozumiem ale gadanie o tym przed sadem to jak grochem o sciane. wszyscy maja to gdzies i decyduja i tak za mnie. ja naprawde juz nie wiem co ja mam robic.
Umiłowana, czemu sądzisz, że jeśli się nie zgodzisz na rozwód stracisz mieszkanie? Ja nadal nie widzę tu związku.
Myślę jeszcze o tobie. To bardzo trudna sytuacja i ciężkie wybory. Może otrzymałaś od męża propozycję, że gdy zgodzisz się na rozwód, mąż zrzeknie się mieszkania bez prawa do lokalu zastępczego i spłaty? Prawo rzeczywiście tworzy taką możliwość.
Myślę o tym, co bym zrobiła w takiej sytuacji, stojąc w obliczu takiej propozycji. Na pewno skonsultowałbym się z prawnikiem, by dowiedzieć się na ile taka deklaracja jest w mocy, jak zabezpieczyć się na wypadek, gdyby jednak w trakcie procesu mąż zmienił zdanie. I jaką moc to ma już po zakończeniu procesu - czyli czy jest możliwośc prawna, że mąż jednak po rozwodzie się z tych ustaleń wycofa. To ważne.
Omówiłabym też kwestie alternatywne - jak na przykład szanse na to, że jednak uda się uzyskać oddalenie powództwa o rozwód, wobec faktu, że rozwodu żąda strona wyłacznie winna rozkładu pożycia. W przypadku oddalenia pozwu o rozwód nie ma podziału majątku.

Kiedyś napisałabym też, że zastanawiałabym się, czy mąż naprawdę mógłby domagać się sprzedaży mieszkania, kompletnie nie przejmując się, gdzie będą mieszkać jego dzieci. Teraz już się nie zastanawiam. Widzę, że osoby w kryzysach, dążące do rozwodu, nie myślą racjonalnie i są w stanie same przed sobą uzasadnić każdą podłość. Ich widzenie w kryzysie jest zaburzone.
Ale właśnie ta wiedza o tym, jak funkcjonują osoby w kryzysach moralnych i życiowych, równocześnie każe mi byc bardzo ostrożną wobec wszelkich deklaracji męża, szczególnie tych związanych z jego dążeniem do uzyskania rozwodu. Był czas, że zamiast groźbą, mąż próbował mnie podejść obietnicami. Wynikało z nich, że jeśli tylko zgodzę się na rozwód, będę otrzymywać alimenty i w ogóle nasze kontakty będą wspaniałe, a mąż się będzie o nas troszczył i wszystko będzie dobrze.

Mając już wiedzę prawną skonsultowałabym się ze spowiednikiem. Mówiąc wprost jaki mam dylemat, czego się obawiam. I szukałabym raczej księdza, który popiera trwałą i nieusuwalną jedność małżeńską, żeby mieć pewność, że jego rozeznanie będzie w zgodzie z nauczaniem Kościoła i zgodne z duchem Ewangelii, nie zaś świeckie i pragmatyczne.

Nauczyłam się też w trudnych sytuacjach, gdy nie wiem jak postąpić, gdy czuję się przestraszona, zlękniona, zastraszona, modlić się i prosić o światło, odpowiedź, pomoc. Sama byłam zdziwiona, że odpowiedzi przychodzą. Przychodzą.
Czasem, gdy jestem pogubiona, zalękniona jest mi trudno złapać kontakt w modlitwie, to co jest takim poczuciem ufności, jedności. Czasem nawet trudno mi jest się tak z serca pomodlić, lub mam poczucie, że nie jestem słuchana. Wtedy pomaga mi sakrament pojednania, pokuta, akty wyrzeczenia nawet drobne, czasem także post i uczynki miłosierne, modlitwa w intencjach innych osób, wybaczenie - czynione dla miłości Boga, dla chęci bycia blisko Niego.

Przytulam cię mocno, pomodlę się dziś wieczorem w Twojej intencji, a teraz przed chwilą nadałam w tej twojej trudnej sprawie telegram do Świętego Józefa.
Zwyklaosoba
Posty: 477
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Zwyklaosoba »

Umiłowana w jaki sposób dowiedziałaś się że mąż ma kochankę sam powiedział ?
Umiłowana79
Posty: 95
Rejestracja: 27 wrz 2020, 7:49
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Umiłowana79 »

witajcie,
dzieki za tak szeroki odzew. czuje sile od Was.

Zwykla osoba-maz caly czas utrzymuje ze nikogo nie ma, tylko spedza czas z kobieta ktora ma takie same problemy jak my ( to wiem od dziecka). dziecko psychologowi powiedzialo ze uwaza ze to taty dziewczyna. a maz dalej swoje.
myslicie ze mam watpliwosci komu wierzyc? :)

potrzebuje od Was konkretnej pomocy-porady-co w dokumentach zwiazanych z rozdzeilnoscia i podzialem majatku musi sie znalezc w tresci lub czego nie powinno absolutnie byc zebysmy byli ja z dziecmi bezpieczni (jakies klauzule ktore otwieraja furtke do dzialan nie fair, wiecei o co chodzo-luki prawne, kruczki zeby pozniej nie odwolac tego co zostalo spisane i zeby maz nie roscil sobie niewiadomo czego post factum)

i teraz drugie pytanie czy jesli jest podzial majatku w procesie sadowym to czy jest wowczas konieczny notariusz jesli zapada decyzja w sadzie?
i czy to co teraz bedzie do zaplaty w ramach kosztow manipulacyjnych za rozdzielnosc i podzial bedzie tez do zaplaty gdyby doszlo do procesu z podzialem majatku? czy po decyzji sedziego nie ma juz potrzeby korzystania z notariusza i placi sie tylko za proces sadowy?

chodzi mi o to zeby mezowi uzmyslowic ze nie warto isc do sadu z tym bo dojda koszty sadowe a za rozdzielnosc i podzial we wlasnym zakresie i tak trzeba bedzie zaplacic.
wiec bardziej kalkuluje sie zrobic to wszystko bez procesu bo wtedy tylko placimy za notariusza.
czy dobrze mysle?
jesli nie wyprowadzcie mnie z bledu.
Z Bogiem.
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Monti »

Umowa o ustanowieniu rozdzielności majątkowej sprowadza się właściwie do jednego zdania, tj. z dniem ... strony ustanawiają w swoim małżeństwie ustrój rozdzielności majątkowej. Od tego czasu to, co nabędziesz jest Twoim osobistym majątkiem (podobnie mąż).
Podział majątku jest dużo bardziej skomplikowany. Generalnie nie ma jakichś "magicznych" sformułowań, które Cię zabezpieczą. Od tego jest notariusz, żeby umowa była ważna i skuteczna. Ważne jest, żeby dobrze ustalić skład majątku wspólnego.
Podział następuje albo w sądzie albo w drodze umowy (jeśli jest porozumienie pomiędzy małżonkami). Postanowienia sądu nie trzeba już "przyklepywać" u notariusza. Trzeba będzie ewentualnie złożyć wniosek o wpis zmiany właściciela nieruchomości w księdze wieczystej.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
ODPOWIEDZ