Temat Umiłowana79

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Bławatek
Posty: 1663
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Bławatek »

Umiłowana - mogłabym podpisać się pod Twoimi słowami. Mój mąż podobnie działający, mówiący u też dążący do rozwodu. I to zamiatanie pod dywan... Teraz jest mu dobrze samemu (lub z kowalską bo tego nie wiem) lub tylko tak gra aby nie pokazać, że jednak źle czyni, że mu źle.

A ja trwam i ciągle mam nadzieję, że jednak rozwodu nie będzie.

Smutne, że się ciągle "biczujemy" i zastanawiamy co moglyśmy zrobić aby tych kryzysów czy też odejść współmałżonka nie było.
elena
Posty: 428
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: elena »

Ruto: świetny tekst, ja tez się uśmiałam :)
Umilowana79: ks. Szustak mówił w swoim nagraniu o karmieniu trupa (tu odnoszę się do tego, co mówiła Ci Twoja koleżanka o reanimacji trupa) i rzeczywiście jeśli chodzi o związki niemalzenskie, gdy chłopak chodzi z dziewczyną, ona z nim zerwie (lub odwrotnie) i ze wtedy rzeczywiście trzeba iść dalej, zakończyć i nie karmić dalej tego „trupa”.
I gdy w Q&A na kanale ktoś później zapytał ks. Szustaka czy to „karmienie trupa” dotyczy także małżeństw sakramentalnych to ksiądz pewnym głosem odpowiedział, ze nie, małżeństwo to sakrament, świętość, jedność małżonków, ze tu jest obecny Jezus i ze wręcz trzeba dążyć do odbudowy małżeństwa. Poszukaj sobie tych nagrań, naprawdę warto.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Caliope »

Ile czasu trwa u was ten kryzys? nie doczytałam lub nie jest nigdzie napisane. Mój mąż jest trochę mniej zimny, ale minąl już rok.Niestety wszystko zawsze trwa tyle ile trzeba, rok, dwa lub więcej. Odbudowa, jeśli możliwa moim zdaniem, dłużej niż sam kryzys. Jakby świat był lepszy gdyby małżonkowie postępowali jak w filmie "Ognioodporny", płakałam na nim jak bóbr.
Umiłowana79
Posty: 95
Rejestracja: 27 wrz 2020, 7:49
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Umiłowana79 »

Caliope,
Ponad 5lat...
sajmon123
Posty: 880
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: sajmon123 »

Caliope pisze: 19 sty 2021, 19:09 Ile czasu trwa u was ten kryzys? nie doczytałam lub nie jest nigdzie napisane. Mój mąż jest trochę mniej zimny, ale minąl już rok.Niestety wszystko zawsze trwa tyle ile trzeba, rok, dwa lub więcej. Odbudowa, jeśli możliwa moim zdaniem, dłużej niż sam kryzys. Jakby świat był lepszy gdyby małżonkowie postępowali jak w filmie "Ognioodporny", płakałam na nim jak bóbr.
O tak. To był pierwszy film w moim życiu na którym ryczałem jak dziecko (może to przez to że bez alko emocje wróciły?). W sumie w tym filmie małżonka nic dobrego nie zrobiła. Wręcz przeciwnie. Szukała manipulacji, słuchała koleżanek, wdała się w romans, nie chciała słuchać bardziej doświadczonych (babcia ze stołówki). To wszystko robią Nasze żony, nasi mężowie. To jest film, więc w prawdziwym życiu nie trwa to 45 dni. Poza tym bohater wykonywał wszystko idealnie. Czy my wykonujemy wszystko dobrze? Nie mamy czasem gorszych dni? Cały ten proces potrzebuje czasu. Ja jestem zdania, że naprawdę duży procent rozwodników, żałuję decyzji. Oczywiście jeśli nie było przemocy itd. Zawsze pojawia sie chęć powrotu. Raz obie strony chcą, ale w innym czasie, niekiedy jedna z osób kogoś ma i ta druga nawet nie chce niczego proponować. Nie raz oboje mają nowe rodziny i chcieliby być razem, ale to już jest bardzo skomplikowane i trzeba kogoś skrzywdzić. Dlatego tak dużo zależy od nas, tych zostawionych. Byśmy mieli siłę wytrwać i czekali cierpliwie.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Caliope »

Umiłowana79 pisze: 19 sty 2021, 21:46 Caliope,
Ponad 5lat...
Długo, ale i tak możnaby uratować, najpierw terapia indywidualna. I tak długo w tym wytrzymałaś, choć pewnie bardzo dużo było kłótni, trzeba bardzo dużo teraz zmian. Może i u mnie być tyle czasu, bo nie jestem gotowa na to by się zbliżyć, lubię być sama, a takie oddalenie pogłębia kryzys, a czas szybko pędzi.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Caliope »

sajmon123 pisze: 19 sty 2021, 22:30
Caliope pisze: 19 sty 2021, 19:09 Ile czasu trwa u was ten kryzys? nie doczytałam lub nie jest nigdzie napisane. Mój mąż jest trochę mniej zimny, ale minąl już rok.Niestety wszystko zawsze trwa tyle ile trzeba, rok, dwa lub więcej. Odbudowa, jeśli możliwa moim zdaniem, dłużej niż sam kryzys. Jakby świat był lepszy gdyby małżonkowie postępowali jak w filmie "Ognioodporny", płakałam na nim jak bóbr.
O tak. To był pierwszy film w moim życiu na którym ryczałem jak dziecko (może to przez to że bez alko emocje wróciły?). W sumie w tym filmie małżonka nic dobrego nie zrobiła. Wręcz przeciwnie. Szukała manipulacji, słuchała koleżanek, wdała się w romans, nie chciała słuchać bardziej doświadczonych (babcia ze stołówki). To wszystko robią Nasze żony, nasi mężowie. To jest film, więc w prawdziwym życiu nie trwa to 45 dni. Poza tym bohater wykonywał wszystko idealnie. Czy my wykonujemy wszystko dobrze? Nie mamy czasem gorszych dni? Cały ten proces potrzebuje czasu. Ja jestem zdania, że naprawdę duży procent rozwodników, żałuję decyzji. Oczywiście jeśli nie było przemocy itd. Zawsze pojawia sie chęć powrotu. Raz obie strony chcą, ale w innym czasie, niekiedy jedna z osób kogoś ma i ta druga nawet nie chce niczego proponować. Nie raz oboje mają nowe rodziny i chcieliby być razem, ale to już jest bardzo skomplikowane i trzeba kogoś skrzywdzić. Dlatego tak dużo zależy od nas, tych zostawionych. Byśmy mieli siłę wytrwać i czekali cierpliwie.
Sajmon, ja widziałam tam siebie, jak mąż nie ma dla mnie czasu, tylko pracuje, albo ma swoje hobby i wydaje na nie pieniądze nie licząc się ze mną z moimi uczuciami. Tylko zajmując sie sobą już tak bardzo nie potrzebuję tego jego czasu.To tylko film, ale ten mąż tak pięknie się starał by odzyskać żonę, to jest proces, żona mu na powrót zaufała i przebaczyła. Każdy naprawia jak potrafi, w innym czasie, w inny sposób, ale nawet po wielu latach można mieć nadzieję.
Umiłowana79
Posty: 95
Rejestracja: 27 wrz 2020, 7:49
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Umiłowana79 »

Tylko że w tym filmie on miał dobrych doradców, własnych rodziców a właściwie ojca, którzy bardzo wspierali i na spokojnie mu tlumaczyli z szacunkiem do tego co czuł ten chłopak, notabene chłopak który występował kiedyś w serialu z moje dzieciństwa "dzieciaki, kłopoty i my". Ojciec się z nim przyjaźnił, był dla niego autorytetem.
Gdzie w życiu i jak często mamy takie przypadki, że rodzic wskazuje te właściwa drogę. Ojciec nigdy mu nie powiedział nie rób tak, nie zostawiam żony, ale sugerował poczekaj, spróbuj inaczej no i ten notatnik. Potem kolega z pracy, to samo.
Tam były laboratoryjnych warunki do naprawy małżeństwa.
W życiu mamy innych doradców, sama ciągle słyszę czym się łudze, to nie ma sensu, o co ja walcze, jak on nie chce.
Też mnie skręca z żalu że tam to poszło tak prosto i w miarę sprawnie.
Umiłowana79
Posty: 95
Rejestracja: 27 wrz 2020, 7:49
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Umiłowana79 »

Terapię indywidualna mój mąż podjął i tam się dowiedział że najlepsze rozwiązanie to rozwód. Jak to on stwierdził dla dobra dzieci -to dopiero komedia. A ja teraz z dzieckiem w szpitalu siedzę, bo dziecko przeżywa odrzucenie.
Ja mam teraz trudności z ta terapia, bo nie mam z kim dzieci zostawiać. Ale co mogę to robię.
Bławatek
Posty: 1663
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Bławatek »

Umiłowana79 pisze: 20 sty 2021, 8:12 Terapię indywidualna mój mąż podjął i tam się dowiedział że najlepsze rozwiązanie to rozwód. Jak to on stwierdził dla dobra dzieci -to dopiero komedia. A ja teraz z dzieckiem w szpitalu siedzę, bo dziecko przeżywa odrzucenie.
Ja mam teraz trudności z ta terapia, bo nie mam z kim dzieci zostawiać. Ale co mogę to robię.
Mój mąż na swojej terapii też usłyszał, że dobrze zrobił odchodząc od nas, że ma myśleć o swoim szczęściu, a nasze dziecko kiedyś to zrozumie. Wszystko chyba zależy na kogo się trafi.

Gdy w pewnym momencie chciał naprawiać to poszliśmy na terapię (jego warunek - żadna kościelna) i trafiliśmy na super świecką osobę, ale i tak na drugim spotkaniu mąż stwierdził że mnie nie kocha i ze mną raczej szczęśliwy nie będzie a ma prawo być jeszcze szczęśliwy - może z kimś innym. I jak na zrobić aby mnie pokochać. Pani powiedziała, że ona nie ma czarodziejskiej różdżki i nie pomoże mu mnie pokochać. Więc nie chciała mnie oszukiwać, że spotkania coś zmienią u męża jeśli on nie chce i zakończyliśmy.

Niestety nasze dzieci zarówno teraz jak i za parę lat będą mieć problemy z własną osobowością, decyzjami, wyborami. Niezrozumieniem całej sytuacji i tego odrzucenia przez rodzica - bo niestety tak to jest. U mnie niestety tak, bo mąż wpada kiedy mu pasuje i już zauważam, że syn sam z siebie nie dąży do kontaktowania się z ojcem, a ma własną komórke i mógłby sam do taty dzwonić, ale nie chce. Pewnie będą w gronie kolejnego pokolenia DDR
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Caliope »

Umiłowana79 pisze: 20 sty 2021, 8:12 Terapię indywidualna mój mąż podjął i tam się dowiedział że najlepsze rozwiązanie to rozwód. Jak to on stwierdził dla dobra dzieci -to dopiero komedia. A ja teraz z dzieckiem w szpitalu siedzę, bo dziecko przeżywa odrzucenie.
Ja mam teraz trudności z ta terapia, bo nie mam z kim dzieci zostawiać. Ale co mogę to robię.
Mąż tam się tego nie dowiedział, on to co usłyszał tak to sobie zinterpretował. Mój mąż jak chodził do psychologa też mi powiedział, że pani mu napewno powie, że ma wziąć rozwód, ale nic takiego się nie stało. Psycholog tylko podpowiada, a resztę pacjent sam sobie układa w głowie, pogody ducha.
Umiłowana79
Posty: 95
Rejestracja: 27 wrz 2020, 7:49
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Umiłowana79 »

Caliope,
Ja sama od psycho słyszałam sugestie że może jednak w sytuacji braku możliwości dialogu z mężem powinnam obrać kierunek rozwód.
Powiedziałam że to nie wchodzi w grę, bo rozwód niczego nie rozwiązuje.
Teraz ten sam psycholog obserwując moja sytuację mówi że rozwód jeszcze pogarsza i tak trudna sytuację.
Więc jak to jest?
Jesteś pewna że nic takiego psycholog nie mówi?
sajmon123
Posty: 880
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: sajmon123 »

Z psychologami to jest jak z terapeutami uzależnień. Duża część z nich też ma problem z jakimś nałogiem. To jak w powiedzeniu "szewc bez butów chodzi". Uważam, że psycholog może pomóc, ale nie wolno wszystkiego słuchać, brać jako pewnik. On nie wejdzie do naszej głowy, nie wie co tam jest. Też są rzeczy o których myślimy inaczej, a inaczej je przekazujemy. Czasem mówimy tylko wygodną dla nas prawdę, pomijając kluczowe sprawy. Powinniśmy rozważyć wszystkie porady, ale słuchać siebie przede wszystkim. Gdybym ja tak postąpił to nigdy bym się nie wyprowadził.
elena
Posty: 428
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: elena »

Na moim spotkaniu z pania psycholog tez uslyszalam, ze razem z mezem powinnismy powiedziec dziecku, ze rodzice sie rozwodza i nigdy nie beda razem, bo dziecko ma prawo wiedziec. Nie skorzystalam z tej rady, bo dziecko jest jeszcze małe, poza tym i tak widzi, ze rodzice nie mieszkaja razem od dluzszego czasu, oczywiscie odpowiadalam na wszystkie pytania dziecka, chociaz nie uzywalam slow "rozwod" czy "nigdy".
Pani psycholog pokazywala mi za to dobre strony zycia bez meza, nawet powiedziala cos w stylu "a moze Pani wcale nie lubi tego swojego meza" 😉
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Caliope »

elena pisze: 20 sty 2021, 13:42 Pani psycholog pokazywala mi za to dobre strony zycia bez meza, nawet powiedziala cos w stylu "a moze Pani wcale nie lubi tego swojego meza" 😉
A to była pani psycholog od uzależnień? Moja mi nigdy tak nie powiedziała, a kierunkowała czego ja chcę dla siebie i że mąż ma prawo nie chcieć być ze mną w relacji. To tak w skrócie było, żebym się nauczyła sama funkcjonować. Może miało być podobnie u Ciebie, a często dosłownie odbieramy to co mówi psycholog zamiast wyciągnąć wnioski.
ODPOWIEDZ