Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: lustro »

Cała ta historia jest dla mnie przedziwna.

Nie to, ze zona jest zachwycona adoracją innych, a nie męża. Ani to, ze nie chce pozwolic na odebranie jej czesci wolnosci.
Ale to, ze ma "duzo zaproszeń" na fb od mezczyzn i lgną do niej jak do miodu.
Kto ma konto na fb, ten wie, ze zaproszenie do grona znajomych to...tylko zaproszenie do grona znajomych. A nie zaproszenie do milosci w 2 dni.
I ze na fb nie rzucaja się ludzie na siebie w poszuliwaniu bratniej duszy.
Wigton
Czy Ty jestes pewny, ze to chodzi o fb?
Mnie ta ilosc nowych znajomych facetow eaczej wyglada na portal randkowy. A to juz inny kaliber i rozmowa.
No cbyba, ze zona rozsyla zaproszenia do mężczyzn na fb z konkretną propozycją blislich relacji.

I jeszcze jedno - jej zainteresowanie fizycznością wzroslo, ale Ty nie masz zbyt wiele polotu w tych sprawach... Czyli co? Poszuka kogoś z wiekszym polotem?

Zastanowienie nad tym, dlaczego zona tak sie zachowuje jest jak najbardziej na miejscu.
Przyczyna zawsze jest gdzieś tam po stodku. Nic nie dzieje sie bez powodu.
I powinienes raczej poszukac, co jest przyczyną niż straszyc rozwodem.
Tym niemniej określenie, co tak naprawdę sie dzieje z twoja żoną, mnie sie wydaje b. wazne.
Wiedźmin

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: Wiedźmin »

Ruta pisze: 26 lip 2020, 15:33 [...]
A że trzeba czasem przy tym konkurować z innymi mężczyznami? No cóż, to takie narzeczenstwo bis. [...]

[...] Myślę więc że warto wyjść z roli gderajacego domagajacego się atencji męża, a wejść w rolę oblubienca, romantycznego kochanka, atrakcyjnego mężczyzny. [...]

Zajmę odmienne zdanie.
Moim zdaniem małżeństwo, to jednak nie ciągłe rykowisko... i nie powinno być sprowadzane do konkurowania... kto jest samcem (samicą) alfa spośród innych samców (samic).

Zauważam też pewną nierównowagę... w "radach" jakie są kierowane do panów, a jakie są kierowane do pań...
Żeby nabrać nieco obiektywizmu, warto odwrócić sytuację... albo postawić siebie w roli, jaką komuś się sugeruje. Czy równie śmiało radziłabyś sobie Ruto, aby zamiast gderającej żony, sprawdzającej czy mąż nie jest pod wpływem środków - aby jednak wejść w rolę oblubienicy, romantycznej kochanki, atrakcyjnej kobiety? ... a że czasem, będziesz musiała konkurować z innymi kobietami, kowalskmi... no cóż.
Wiedźmin

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: Wiedźmin »

mare1966 pisze: 25 lip 2020, 23:40 [...] Żona chyba się nudzi z tobą .
Sprawiasz wrażenie dość nieporadnego faceta [...]
Rozumiem taką obserwację, jednak uważam, że ani żona - ani mąż - nie jest od tego...
... aby zapewniać atrakcje - bądź być (główną?) atrakcją dla współmałżonka.

Dlatego nie będę radzić... co ma w sobie zmienić autor tego wątku, aby bardziej przypodobać się żonie...
... tylko aby poszedł w stronę - do siebie- aby sam sobie się bardziej spodobał - bo własne (wewnętrzne szczęście) jest moim zdaniem kluczem do tworzenia zdrowych relacji - a nie zmiana własna "pod kogoś"... aby się "przypodobać". Więc praca nad sobą, gdzie cel, to na początku - szczęście własne :) - mogą przydać się do tego lektury polecane na tym forum.
Keira

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: Keira »

lustro pisze: 27 lip 2020, 9:36
Ale to, ze ma "duzo zaproszeń" na fb od mezczyzn i lgną do niej jak do miodu.
Kto ma konto na fb, ten wie, ze zaproszenie do grona znajomych to...tylko zaproszenie do grona znajomych. A nie zaproszenie do milosci w 2 dni.
I ze na fb nie rzucaja się ludzie na siebie w poszuliwaniu bratniej duszy.
Wigton
Czy Ty jestes pewny, ze to chodzi o fb?
Mnie ta ilosc nowych znajomych facetow eaczej wyglada na portal randkowy. A to juz inny kaliber i rozmowa.
No cbyba, ze zona rozsyla zaproszenia do mężczyzn na fb z konkretną propozycją blislich relacji.

Też mi to przeszło przez głowę. Trudno mi sobie wyobrazić, że zaprasza mnie na FB jakiś obcy czy nawet znajomy mężczyzna i tak ni stąd ni zowąd zaczyna rozmowę, "poszukując pomocy", następnie nie bacząc na to, że mówię mu, że jestem mężatką - wyznaje mi miłość i chęć noszenia na rękach, bo jestem taka wspaniała i pomocna. I to w liczbie mnogiej, bo tych panów jest więcej, rozmnażają się przez pączkowanie, aż biedna kobieta musi stopować rozrost adoratorów, bo "nie ma czasu na rodzinę".
Jak niby ktoś taki ma mnie znaleźć - przez wyszukiwarkę? Na takim zwykłym portalu wręcz powinno się uważać z czymś takim, żeby nie być posądzonym o molestowanie np. Co innego na portalu randkowym, gdzie ludzie rejestrują się w konkretnym celu, aby poznać kogoś do związku, do seksu, do przygody. Niestety więc - mam silne podejrzenie, że nie chodzi o FB, a o portal randkowy. Jednak mąż dostał wersję FB, żeby było bardziej niewinnie i że "czepia się bez powodu".

Jestem w stanie sobie wyobrazić frustrację żony krytykowanej przez męża. Ale naprawdę - szukanie atencji w oczach obcych mężczyzn i rozmawianie z nimi do 3-4 w nocy, to nie jest żadne "niewinne" zachowanie - zdrada przecież nie zaczyna się w momencie, kiedy dochodzi do zbliżenia - zwłaszcza u kobiet. Małżeństwo to taki "twór", gdzie nie ma miejsca na osoby trzecie, wielogodzinne spotkania czy rozmowy z osobnikami płci przeciwnej, w których nie uczestniczy mąż czy żona. Rozwiązanie kwestii powinno iść dwutorowo - po pierwsze całkowite zerwanie znajomości z tymi mężczyznami, a po drugie - wspólna terapia w celu określenia - gdzie leży problem, dlaczego tak się dzieje, co jest przyczyną i jak to naprawić.

Będzie to trudne, jeśli żona przytacza argument, że "nie może zerwać tych znajomości, bo zrani tych mężczyzn" czym właśnie.... rani swojego męża, który winien być najważniejszym mężczyzną jej życia i którego uczucia powinny być dla żony ważniejsze niż uczucia mężczyzn, których (jeszcze) nie widziała na oczy. Na forum znane były przypadki, gdzie małżonek odchodzący argumentował to szlachetną postawą,jaką musi wykazać wobec kochanki, bo się biedna zakochała, więc musi opuścić żonę i dzieci, by postąpić szlachetnie...
Marcin83
Posty: 36
Rejestracja: 07 sie 2019, 8:35
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: Marcin83 »

Wiedźmin pisze: 27 lip 2020, 10:03
Ruta pisze: 26 lip 2020, 15:33 [...]
A że trzeba czasem przy tym konkurować z innymi mężczyznami? No cóż, to takie narzeczenstwo bis. [...]

[...] Myślę więc że warto wyjść z roli gderajacego domagajacego się atencji męża, a wejść w rolę oblubienca, romantycznego kochanka, atrakcyjnego mężczyzny. [...]

Zajmę odmienne zdanie.
Moim zdaniem małżeństwo, to jednak nie ciągłe rykowisko... i nie powinno być sprowadzane do konkurowania... kto jest samcem (samicą) alfa spośród innych samców (samic).

Zauważam też pewną nierównowagę... w "radach" jakie są kierowane do panów, a jakie są kierowane do pań...
Żeby nabrać nieco obiektywizmu, warto odwrócić sytuację... albo postawić siebie w roli, jaką komuś się sugeruje. Czy równie śmiało radziłabyś sobie Ruto, aby zamiast gderającej żony, sprawdzającej czy mąż nie jest pod wpływem środków - aby jednak wejść w rolę oblubienicy, romantycznej kochanki, atrakcyjnej kobiety? ... a że czasem, będziesz musiała konkurować z innymi kobietami, kowalskmi... no cóż.
Podpisuję się pod tym w 100% i sądzę, że to forum jest ostatnim miejscem na tego typu "porady" ...
Małżeństwo powinno dawać obu stronom jak największe poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji. Stawianie jednego z małżonków przed koniecznością rywalizacji z innymi przedstawicielami swojej płci w żadnym wypadku budowaniu takiego poczucia nie sprzyja, a nawet wręcz przeciwnie... Warto zawsze wczuć się w sytuację i rolę osoby, której doradzamy. Bycie "oblubieńcem, romantycznym kochankiem oraz atrakcyjnym mężczyzną" jak najbardziej popłaca, ale nie powinno wynikać z w/w czynników...
tata999
Posty: 1173
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: tata999 »

Wiedźmin pisze: 27 lip 2020, 10:03
Ruta pisze: 26 lip 2020, 15:33 [...]
A że trzeba czasem przy tym konkurować z innymi mężczyznami? No cóż, to takie narzeczenstwo bis. [...]

[...] Myślę więc że warto wyjść z roli gderajacego domagajacego się atencji męża, a wejść w rolę oblubienca, romantycznego kochanka, atrakcyjnego mężczyzny. [...]
Zajmę odmienne zdanie.
Moim zdaniem małżeństwo, to jednak nie ciągłe rykowisko... i nie powinno być sprowadzane do konkurowania... kto jest samcem (samicą) alfa spośród innych samców (samic).
Nie każdy szuka małżeństwa w małżeństwie zwłaszcza przez cały okres jego trwania. Nie każdy lubi i chce dźwigać odpowiedzialność.
wigton
Posty: 62
Rejestracja: 22 lip 2020, 15:16
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: wigton »

Dziękuję Wam wszystkim za komentarze do problemu, z którym zmagam. Przeczytałem tu bardzo wiele cennych uwag i spostrzeżeń. Myślę, że wątek można zamknąć, choć oczywiście będę wdzięczny za każdą dodatkową refleksję. Potwierdziło się, że warto było napisać. Bardzo fajnie, że jest takie forum.
Chciałem jeszcze na chwilę odnieść się do 2 wątpliwości komentujących.
Otóż Żona sama z siebie nie wysyła żadnych zaproszeń mężczyznom na portalu. Sami ją znajdują, bo zamieściła bardzo ładne zdjęcia i często dostaje zaproszenia, które nierzadko kończą sie erotycznymi propozycjami. Żona je odrzuca.
I druga sprawa. Jedna z Was napisała, że jako "gderajacy mąż domagam się atencji i dlatego przeszkadzają mi inni mężczyźni". To nieprawda. Pomijając styl autorki nie chodzi o to, żeby Żona cały czas poświęcała mojej osobie. To zrozumiałe, że nie można wciąż poświęcać czasu mężowi ale wolałbym, by pielęgnowała w tym czasie swoje zainteresowania, chodziła sobie gdzieś (ostatnio wspominała o aerobiku, super sprawa) ale by nie spędzała go wciąż na komórce pisząc z adoratorami. Tylko tyle i aż tyle.
Co do rozwodu, oczywiście, że chciałbym go uniknąć bo jestem osobą wierzącą i mam nadzieję, że będziemy razem tylko nie wiem czy nie będziemy się oboje męczyli. Żona wciąż będzie czuła ze się fizycznie marnuje skoro ja powyżej pewnego poziomu nie podskoczę a ja, że na pewno spotkałbym takie, które pod tym względem byłyby zadowolone tak jak żona przez pierwsze 18 lat.
Dziękuję raz jeszcze. Mam nadzieję, że będę w stanie pomóc komuś na tym forum w jego problemie
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: lustro »

tata999 pisze: 27 lip 2020, 11:51
Wiedźmin pisze: 27 lip 2020, 10:03
Ruta pisze: 26 lip 2020, 15:33 [...]
A że trzeba czasem przy tym konkurować z innymi mężczyznami? No cóż, to takie narzeczenstwo bis. [...]

[...] Myślę więc że warto wyjść z roli gderajacego domagajacego się atencji męża, a wejść w rolę oblubienca, romantycznego kochanka, atrakcyjnego mężczyzny. [...]
Zajmę odmienne zdanie.
Moim zdaniem małżeństwo, to jednak nie ciągłe rykowisko... i nie powinno być sprowadzane do konkurowania... kto jest samcem (samicą) alfa spośród innych samców (samic).
Nie każdy szuka małżeństwa w małżeństwie zwłaszcza przez cały okres jego trwania. Nie każdy lubi i chce dźwigać odpowiedzialność.
Co znaczy "małzeństwa w małżeństwie"?
Małżenstwo, to nie ma byc dorga przez mękę w poczuciu dziwgania odpowiedzialności.

Atencja męża, który choc od czasu do czasu stanie się romatycznym kochankiem oraz zaloty zony, która choc od czasu do czasu stanie się uwodzicielską kocicą - są jak najbardzoej porządane.
Nie ma co tu bagatelizowac tego aspektu.
wigton
Posty: 62
Rejestracja: 22 lip 2020, 15:16
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: wigton »

Jedna rzecz tytułem wytłumaczenia. Na FB są różne grupy i znajomości często zaczynają się właśnie tam. Dodatkowo, jeśli ktoś się sensownie wypowiada a jeszcze ładniej wygląda, naprawdę nie musi długo czekać na propozycję znajomości od faceta. Cóż, my mężczyźni jesteśmy mniej skomplikowani i niewiele potrzeba, żeby takie zaproszenie kobiecie wysłać. Ale dzięki za ostrzeżenie, że nie musi to być FB
wigton
Posty: 62
Rejestracja: 22 lip 2020, 15:16
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: wigton »

Zgadzam się z tymi, którzy przestrzegają przed zmienianiem się "pod małżonka". Nigdy tak nie robiłem, bo to sztuczne a co za tym idzie, na krótką metę. Myślę, że należy być w zgodzie z samym sobą i dlatego nigdy nie kopiowałem zachowań adoratorów. Zresztą żona od razu wyczułaby, że to nie ja. Dlatego właśnie decyzja o rozstaniu jest jakąś opcją, choć jak już pisałem, chciałbym jej uniknąć. Całkiem prawdopodobne, że w obecnej sytuacji będziemy trwać jeszcze jakiś czas - dla mnie to lata w jakimś sensie stracone, bo nic nie rozwala małżeństwa tak skutecznie jak trzecia osoba, która zaczyna odgrywać w życiu małżonka/i tak ważną rolę, że nie wyobrażają sobie niecodziennych kontaktów.
Tak czy inaczej, jeszcze raz dziękuję za wiele ciekawych i mądrych spostrzeżeń.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: Ruta »

Marcin83 pisze: 27 lip 2020, 11:24
Wiedźmin pisze: 27 lip 2020, 10:03
Ruta pisze: 26 lip 2020, 15:33 [...]
A że trzeba czasem przy tym konkurować z innymi mężczyznami? No cóż, to takie narzeczenstwo bis. [...]

[...] Myślę więc że warto wyjść z roli gderajacego domagajacego się atencji męża, a wejść w rolę oblubienca, romantycznego kochanka, atrakcyjnego mężczyzny. [...]

Zajmę odmienne zdanie.
Moim zdaniem małżeństwo, to jednak nie ciągłe rykowisko... i nie powinno być sprowadzane do konkurowania... kto jest samcem (samicą) alfa spośród innych samców (samic).

Zauważam też pewną nierównowagę... w "radach" jakie są kierowane do panów, a jakie są kierowane do pań...
Żeby nabrać nieco obiektywizmu, warto odwrócić sytuację... albo postawić siebie w roli, jaką komuś się sugeruje. Czy równie śmiało radziłabyś sobie Ruto, aby zamiast gderającej żony, sprawdzającej czy mąż nie jest pod wpływem środków - aby jednak wejść w rolę oblubienicy, romantycznej kochanki, atrakcyjnej kobiety? ... a że czasem, będziesz musiała konkurować z innymi kobietami, kowalskmi... no cóż.
Podpisuję się pod tym w 100% i sądzę, że to forum jest ostatnim miejscem na tego typu "porady" ...
Małżeństwo powinno dawać obu stronom jak największe poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji. Stawianie jednego z małżonków przed koniecznością rywalizacji z innymi przedstawicielami swojej płci w żadnym wypadku budowaniu takiego poczucia nie sprzyja, a nawet wręcz przeciwnie... Warto zawsze wczuć się w sytuację i rolę osoby, której doradzamy. Bycie "oblubieńcem, romantycznym kochankiem oraz atrakcyjnym mężczyzną" jak najbardziej popłaca, ale nie powinno wynikać z w/w czynników...
Drodzy Panowie, odpowiem wam zbiorowo, nie z braku szacunku, ale dlatego, że wyraziliście podobne stanowisko i wątpliwości.
Czy poradziłabym sama sobie, aby wyjść z roli gderającej żony i wejść w rolę oblubienicy? Tak właśnie robię i wkładam w to mnóstwo pracy. Osoba współuzależniona oczami małżonka jest kimś, kto ogranicza, gada bez sensu, kontroluje, awanturuje się, czepia się i zabiera wolność. Czyli nikim atrakcyjnym, raczej kimś z kim nie da się żyć. Nie stałam się taka świadomie, ale taka właśnie byłam. Za to świadomie mogę stać się lepszą sobą, atrakcyjniejszą, szczęśliwszą, komunikującą się otwarcie i bez przemocy, szanującą wolność i decyzje męża, także te z którymi się nie zgadzam. Jak wyżej napisano, warto jeśli takiej pracy przyświeca cel stawania się lepszym sobą dla siebie. Nie chodzi o to, by grać rolę, ale by naprawdę doskonalić się w byciu sobą, żoną/mężem, kobietą/mężczyzną. Nie chodzi też o to, by zmieniać się pod czyjeś dyktando, czy łamać siebie i swoje zasady, raczej by wydobywać z siebie to, co najlepsze i pokonywać swoje słabości. Jeśli jednak żona/mąż ma jakieś potrzeby, na które z różnych powodów nie odpowiadamy, warto też zastanowić się, czy na nie warto włożyć trochę wysiłku i zacząć na nie odpowiadać. Co do konkurencji z innymi osobami, ja wiem że idealnie by było żyć długo i szczęśliwie, ale jednak na świecie jest konkurencja, ktora wciska się wszelkimi sposobami, tam, gdzie my potrzeby i uczucia małżonka zaniebujemy lub wiedząc o nich je lekceważymy. Myślę, że to jak otwarcie drzwi do domu złodziejowi.
Ja swoją pracę nad staniem się oblubienicą wykonuję w pojedynkę. Męża na razie w naszym małżeństwie nie ma. Czy moja praca przynosi efekty? Tak. Jestem szczęśliwsza i bardziej zadowolona z siebie. Kiedy mój mąż jest w stanie odurzenia, w ciągu itd. dla niego nie ma znaczenia co robię. Jednak w ciągu ostatniego roku parę razy był trzeźwy i wyciszony i wtedy czułam i widziałam, że ma to znaczenie. Spędziliśmy wtedy miłe chwile, o których pisałam, usłyszałam dziękuję za rodzinny czas, który mój mąż spędził z nami na Wigilii, spędziłam z nim i z synkiem parę miłych niedziel, piękny czas na kazaniu w naszym kościele. Zostaliśmy nawet określeni przez postronnego obserwatora, jako "para szokująca się do małżeństwa, a nie do rozwodu". Nie uzdrowi to mojego męża z nałogu, ale każda z takich chwil zostaje w moim sercu. Mam także nadzieję, ze jeśli mój mąż się nawróci i postanowi być trzeźwy, to będę taką żoną, z którą on bedzie chciał tą swoją trzeźwość dzielić. Czy powinnam w tym przebić kowalskie? Jeśli chcę być z moim mężem, to tak. Nie chodzi jednak o konkurowanie z kowalskimi, nie wiem..., że któraś tam się wyzywajaco ubiera, to ja będę bardziej. Jak już napisałam, lepiej być najlepszą sobą.

Wiem, że małżeństwo powinno dawać poczucie stabilizacji, że mąż nie powinien ćpać, pić i zdradzać, a żona niekoniecznie powinna spędzać czas na flirtach, co także jest oznaką kryzysu w relacji, ale też osobistego kryzysu, braków w małżeństwie, własnych niedostatkow zapewne także. Ale nie zawsze tak się dzieje, ze jest idealnie, a małżonkowie wchodzą w różne kryzysy.
Nie da się nikomu w kryzysie rozkazać: teraz to masz być porządnym mężem, dobrą żoną, bo zobowiązanie, miłość, bo mnie ranisz, bo rozwód, bo podział pieniędzy, bo coś tam. Nie bardzo mam pomysł, co autor wątku mógłby zrobić, aby odwieść żonę od flirtów i poświęcania czasu innym mężczyznom, poza podjęciem próby uczynienia ich relacji atrakcyjną i radosną dla żony - i dla siebie.
Taka postawa mam też wrażenie ma o wiele większe szanse powodzenia, niż wymuszanie zmiany postawy i postępowania żony rozmowami o rozwodzie i kobietach, którym wystarczy tylko mąż, czy wręcz tłumie tych kobiet. Żona raczej nie zrezygnuje pod wpływem bardziej lub mniej zawoalowanej groźby, że mąż znajdzie sobie inna żonę. To drugie zwykle prowadzi do porażki, nie odnowy relacji.
W końcu nie widzę też nic złego w tym, aby małżonkowie przeżyli sobie drugie narzeczenstwo i ponownie się w sobie zakochali, odkryli się na nowo. Przed nimi wobec usamodzielnienia się dzieci zupełnie nowe etapy życia, które mogą być radosne. Ale nie sądzę, aby żona oderwala się od telefonu, przez który dostaje 24 na dobę komunikaty, jaka jest piękna, wspaniała i kobieca, po to by słuchać krytyki męża, jego gderania, planów podziału majątku, wyrzutów, że nie poświęca czasu rodzinie. Prawione na siłę komplementy także za wiele nie pomogą. A że w tej sytuacji mąż musi popracować trochę wiecej i to on jest teraz a raczej może stać się ostoją małżeństwa? To naprawdę taki problem? Czas się zakochać w żonie :) polecam, super uczucie.
Ja wobec ogromnego kryzysu mojego męża jestem ostoją swojego małżeństwa i to także
wspaniałe uczucie... Kiedy czytam litanie i określenia arko, domie złoty, przybytku, myślę sobie z radością że ja jestem takim przybytkiem w którym przechowywane jest to co jest w moim małżeństwie we mnie i w mężu cenne. To ładne. I staram się być w mężu zakochana. Bo dlaczego by nie? Oblubienica powinna być zakochana. I to fajne uczucie. A mój mąż, ten okropny, pogubiony, uzależniony, agresywny, pod całą tą stertą jest wspaniałym i dobrym człowiekiem, kocham go i tą miłość rozwijam. Kiedy pielęgnuję w sobie do tego dobre i radosne uczucia, miłość jest radosniejsza. Naprawdę nie warto cierpieć na siłę i ponad potrzeby.
Wiem, że z osobą w kryzysie bywa ciężko, zdarza się agresja, są kłamstwa, wykorzystywanie, manipulacje, oddalanie się emocjonalne, odmowa bliskości, zwracanie sie przeciwko małżonkowi i dzieciom i mnóstwo innych okropnych rzeczy. Wszystko to w zasadzie robi mój pogubiony mąż. Nie oznacza to, ze mamy się na takie zachowanie zgadzać. Temu służy nauka prawidłowej komunikacji i stawiania granic, by bronic siebie bez uciekania się do manipulacji, szantażu, agresji, wymuszania "prawidłowej" postawy.
tata999
Posty: 1173
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: tata999 »

Ruta pisze: 27 lip 2020, 19:37 Nie bardzo mam pomysł, co autor wątku mógłby zrobić, aby odwieść żonę od flirtów i poświęcania czasu innym mężczyznom, poza podjęciem próby uczynienia ich relacji atrakcyjną i radosną dla żony - i dla siebie.
Taka postawa mam też wrażenie ma o wiele większe szanse powodzenia, niż wymuszanie zmiany postawy i postępowania żony rozmowami o rozwodzie i kobietach, którym wystarczy tylko mąż, czy wręcz tłumie tych kobiet. Żona raczej nie zrezygnuje pod wpływem bardziej lub mniej zawoalowanej groźby, że mąż znajdzie sobie inna żonę. To drugie zwykle prowadzi do porażki, nie odnowy relacji.
Ten fragment wydaje mi się niespójny. Jeśli dobrze rozumiem to przesłanie jest takie, że wymuszanie jest niewskazane. Przy czym, jak mąż wymuszać krytyką zmianę postawy to źle, a jak żona wymuszać flirtem zmianę postawy to dobrze? Z opisu wnioskuję, że obie taktyki zawiodły. Myślę, że autor niewiele może zrobić "aby odwieść żonę od flirtów i poświęcania czasu innym mężczyznom", a niezależnie może "podjąć próbę uczynienia ich relacji atrakcyjną i radosną dla żony - i dla siebie". To, że żona sama może, a jednostronnie nie chce się odwieść od flirtów nie będzie mieć związku z podjęciem jednostronnie próby uczynienia relacji atrakcyjną.
tata999
Posty: 1173
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: tata999 »

lustro pisze: 27 lip 2020, 15:23
tata999 pisze: 27 lip 2020, 11:51
Wiedźmin pisze: 27 lip 2020, 10:03
Zajmę odmienne zdanie.
Moim zdaniem małżeństwo, to jednak nie ciągłe rykowisko... i nie powinno być sprowadzane do konkurowania... kto jest samcem (samicą) alfa spośród innych samców (samic).
Nie każdy szuka małżeństwa w małżeństwie zwłaszcza przez cały okres jego trwania. Nie każdy lubi i chce dźwigać odpowiedzialność.
Co znaczy "małzeństwa w małżeństwie"?
Małżenstwo, to nie ma byc dorga przez mękę w poczuciu dziwgania odpowiedzialności.

Atencja męża, który choc od czasu do czasu stanie się romatycznym kochankiem oraz zaloty zony, która choc od czasu do czasu stanie się uwodzicielską kocicą - są jak najbardzoej porządane.
Nie ma co tu bagatelizowac tego aspektu.
Czy "atencja męża, (...) oraz zaloty zony(...)" nie mogą być właśnie odpowiedzialnością małżonków? Nie pisałbym tak o flirtach z obcymi przecież.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: lustro »

wigton pisze: 27 lip 2020, 15:32 Jedna rzecz tytułem wytłumaczenia. Na FB są różne grupy i znajomości często zaczynają się właśnie tam. Dodatkowo, jeśli ktoś się sensownie wypowiada a jeszcze ładniej wygląda, naprawdę nie musi długo czekać na propozycję znajomości od faceta. Cóż, my mężczyźni jesteśmy mniej skomplikowani i niewiele potrzeba, żeby takie zaproszenie kobiecie wysłać. Ale dzięki za ostrzeżenie, że nie musi to być FB
O święta naiwnosci...

Jestem na fb od wielu lat, na roznych grupach.
Mam znajomych, ktorzy takze sa na fb od wielu lat i takze na rozmaitych grupach.
Czy Ty tez masz konto na fb i jestes na grupie, w ktorej dzieja sie takie historie, jak twojej zonie?
Bo ani ja, ani moi znajomi - nie.
Co nie znaczy, ze nie ma takich grup. Tylko czym one sie różnią od portalu randkowego?

Za to znam sytuacje, gdzie znajomości portaliwe meza szybko przenosily sie na fb...i juz były "legalne".
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: lustro »

wigton pisze: 27 lip 2020, 12:36 Dziękuję Wam wszystkim za komentarze do problemu, z którym zmagam. Przeczytałem tu bardzo wiele cennych uwag i spostrzeżeń. Myślę, że wątek można zamknąć, choć oczywiście będę wdzięczny za każdą dodatkową refleksję. Potwierdziło się, że warto było napisać. Bardzo fajnie, że jest takie forum.
Chciałem jeszcze na chwilę odnieść się do 2 wątpliwości komentujących.
Otóż Żona sama z siebie nie wysyła żadnych zaproszeń mężczyznom na portalu. Sami ją znajdują, bo zamieściła bardzo ładne zdjęcia i często dostaje zaproszenia, które nierzadko kończą sie erotycznymi propozycjami. Żona je odrzuca.
I druga sprawa. Jedna z Was napisała, że jako "gderajacy mąż domagam się atencji i dlatego przeszkadzają mi inni mężczyźni". To nieprawda. Pomijając styl autorki nie chodzi o to, żeby Żona cały czas poświęcała mojej osobie. To zrozumiałe, że nie można wciąż poświęcać czasu mężowi ale wolałbym, by pielęgnowała w tym czasie swoje zainteresowania, chodziła sobie gdzieś (ostatnio wspominała o aerobiku, super sprawa) ale by nie spędzała go wciąż na komórce pisząc z adoratorami. Tylko tyle i aż tyle.
Co do rozwodu, oczywiście, że chciałbym go uniknąć bo jestem osobą wierzącą i mam nadzieję, że będziemy razem tylko nie wiem czy nie będziemy się oboje męczyli. Żona wciąż będzie czuła ze się fizycznie marnuje skoro ja powyżej pewnego poziomu nie podskoczę a ja, że na pewno spotkałbym takie, które pod tym względem byłyby zadowolone tak jak żona przez pierwsze 18 lat.
Dziękuję raz jeszcze. Mam nadzieję, że będę w stanie pomóc komuś na tym forum w jego problemie
Wigton

Oczywiście, zrobisz jak uwazasz.
Skoro uwazasz, ze wystarczajaco skorzystałeś z rozmowy na forum i to wyczerpuje twoj problem, to mozesz zamknąć watek.

Bardzo powaznie sie obawiam, czytajac to, co piszesz, ze jestes na początku lawiny wypadkow.
I ze wrócisz tu, lub w inne podobne miejsce, za jakis czas.
Chciała bym się mylić.

Przed Tobą dluga droga, którą oczywiscie mozesz sobie skrócić rozwodem. I mam wrażenie, ze do tego zmierzasz, bo wydaje sie to prostrzym rozwiązaniem.
Mozna i tak... Tylko nie na tym forum.

Twoja żona "robi Cie w konia" a Ty wolisz lykac te wszystkie bajki, bo to latwiej i mniej boli.
I to tez jest twoje prawo.
Ona zajmie się sobą, zacznie wychodzic na aerobik itp. zajęcia, tylko czy to napewno beda takie zajecia? Czy moze wtedy wytlumaczy Ci, ze to taka indywidualna podgrupa, która ma zajęcia w parach...? (mieszanych)

Dlaczego sobie pozwalam na takie teksty?
Bo znam to doskonale z praktyki.
A swoja droga, jest tu watek Ukasza - polecam lekture. Zona tez ma "tylko" kolegów.
Różnica jest tylko taka, ze Ukasz b walczyl i walczy o swoje malzenstwo.

A zmiana "pod malzonka" - zle zrozumiales sugestie.
Małżonkowie powinni sie wzajemnie dobrze znać.
Znac swoje potrzeby i dbać o niepowstawanie deficytów. A jezeli taki deficyt sie pojawia, to dla dobra wspolmalzonka, malzenstwa i siebie, dolozyc staran, zeby zaspokoic potrzebe w zgodzie ze soba.
Nie z powodu presji, ale z miłości i poczucia wspolnego dobra.
Tylko, ze to trudne. To praca, ktora czasem wymaga wyrzeczeń i ciaglej uwaznosci.
Zdecydowanie prościej jest rozlozyc rece i powiedziec - nie wyszło, rozstańmy się.

Pozdrawiam i zycze powodzenia.
ODPOWIEDZ