Małżeństwo z wymuszenia i litości... Co dalej?
Moderator: Moderatorzy
Małżeństwo z wymuszenia i litości... Co dalej?
Witam, małżeństwem jesteśmy od 7 lat, mamy dwóch synów. W naszym małżeństwie działo się różnie, od paru lat więź bardzo osłabla. Mimo moich wielokrotnych prób rozmowy, wyciągnięcia od męża informacji co się dzieje, że jest niezadowolony, nieszczęśliwy, że potrafił mi powiedziec tyle okropnych i przykrych rzeczy nic nie przyniosło efektu. Ale około pół roku temu podczas kłótni mąż wyznał, że wziął ze mną ślub, gdyż czuł się przymuszony. Parę dni temu do tego wyznania dodal, że ten ślub że mną, to też z litości, bo nie chciał mnie skrzywdzić, bo było mu mnie żal, więc nie zebrał się na odwagę, żeby mi odmówić. Do tego stwierdził, że w sprawach seksualnych też jest między nami kiepsko. I tak właśnie wytrwał w tym kłamstwie tyle czasu... Chyba nie muszę pisać jak się czuję... Obydwoje jesteśmy zgodni, że rozwód nie wchodzi w grę, gdyż mamy dzieci, chcemy podjąć terapię, ale o ile byłam na to chętna już od dawna, to teraz wydaje mi się, że to nie ma sensu.. Bo my nie mamy kryzysu, tylko ten kryzys to nasze małżeństwo. Nie wyobrażam sobie jak mam z tym żyć.... Abstrahując od tego, że chyba tak naprawdę nie jesteśmy małżeństwem skoro przysięga była pod przymusem...
Re: Małżeństwo z wymuszenia i litości... Co dalej?
Witaj na forum Skrajna.
Na początek ostrzegam przed pisaniem o szczegółach mogących spowodować rozpoznanie Ciebie i Twojej rodziny w realnym świecie. Nie jesteśmy tak anonimowi w internecie jak się nam czasami wydaje.
Polecam czytanie innych wątków na forum oraz zgłębianie forum archiwalnego:
www.archiwum.kryzys.org
które jest prawdziwą kopalnią wiedzy o kryzysach.
Z doświadczenia wiem, że w takich trudnych sytuacjach najczęściej nie mamy się nawet komu wygadać, zwierzyć, jeszcze trudniej o zrozumienie. Dlatego polecam wizytę w jednym z naszych ognisk.
Spotkasz tam osoby które mają podobne problemy i doświadczenia.
A teraz już przejdę do tego co napisałaś.
Tyle tylko, że bardzo podobne słowa usłyszałem od żony na początku mego kryzysu.
Wielu innych z nas również je słyszało, niemalże kopiuj-wklej.
Również cały mój świat wywrócił się wtedy do góry nogami.
Doświadczenie podpowiada mi, że te słowa Twego męża raczej nie są prawdą.
Proponuje otworzyć szeroko oczy i dyskretnie sprawdzić, czy bezpośrednim powodem tego niesamowicie bolesnego wyznania nie jest kobieta, które zwiemy tu "kowalską" (koniecznie z małej litery).
Dyskrecja, chociaż niesamowicie trudna w takim stanie emocjonalnym, ma na celu nie powodowanie jeszcze większej konspiracji zdradzającego (o ile zdradza).
Zależy to "tylko" od chęci i pracy jaką wykonają małżonkowie.
Więcej wieczorem, jeśli nie padnę ze zmęczenia
Wcześniej pewnie odezwą się inni.
Na początek ostrzegam przed pisaniem o szczegółach mogących spowodować rozpoznanie Ciebie i Twojej rodziny w realnym świecie. Nie jesteśmy tak anonimowi w internecie jak się nam czasami wydaje.
Polecam czytanie innych wątków na forum oraz zgłębianie forum archiwalnego:
www.archiwum.kryzys.org
które jest prawdziwą kopalnią wiedzy o kryzysach.
Z doświadczenia wiem, że w takich trudnych sytuacjach najczęściej nie mamy się nawet komu wygadać, zwierzyć, jeszcze trudniej o zrozumienie. Dlatego polecam wizytę w jednym z naszych ognisk.
Spotkasz tam osoby które mają podobne problemy i doświadczenia.
A teraz już przejdę do tego co napisałaś.
Nie mogę z całą pewnością stwierdzić, że nie było tak jak pisze Twój mąż, nie znam Was przecież.Skrajna pisze: ↑30 sie 2017, 14:28 Ale około pół roku temu podczas kłótni mąż wyznał, że wziął ze mną ślub, gdyż czuł się przymuszony.Parę dni temu do tego wyznania dodal, że ten ślub że mną, to też z litości, bo nie chciał mnie skrzywdzić, bo było mu mnie żal, więc nie zebrał się na odwagę, żeby mi odmówić. Do tego stwierdził, że w sprawach seksualnych też jest między nami kiepsko. I tak właśnie wytrwał w tym kłamstwie tyle czasu...
Tyle tylko, że bardzo podobne słowa usłyszałem od żony na początku mego kryzysu.
Wielu innych z nas również je słyszało, niemalże kopiuj-wklej.
Również cały mój świat wywrócił się wtedy do góry nogami.
Doświadczenie podpowiada mi, że te słowa Twego męża raczej nie są prawdą.
Proponuje otworzyć szeroko oczy i dyskretnie sprawdzić, czy bezpośrednim powodem tego niesamowicie bolesnego wyznania nie jest kobieta, które zwiemy tu "kowalską" (koniecznie z małej litery).
Dyskrecja, chociaż niesamowicie trudna w takim stanie emocjonalnym, ma na celu nie powodowanie jeszcze większej konspiracji zdradzającego (o ile zdradza).
Czy Twój mąż deklaruje chęć podjęcia terapii?
Sens zawsze jest. Mottem naszego forum jest: "każde trudne małżeństwo jest do uratowania".
Zależy to "tylko" od chęci i pracy jaką wykonają małżonkowie.
Czy Twego męża ciągnięto pod ołtarz łańcuchem albo szedł tam z pistoletem przystawionym do głowy?
Więcej wieczorem, jeśli nie padnę ze zmęczenia
Wcześniej pewnie odezwą się inni.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Re: Małżeństwo z wymuszenia i litości... Co dalej?
Witaj Skrajna
Czuje tu, podobnie jak Pavel, zapach kowalski. Ciekawe od jak dawna unosi się nad waszym małżeństwem. Pewnie od pół roku, albo więcej.
Warto by to sprawdzić, żeby wiedzieć co na prawdę się dzieje.
Dobrze, ze tu trafiłaś
Czuje tu, podobnie jak Pavel, zapach kowalski. Ciekawe od jak dawna unosi się nad waszym małżeństwem. Pewnie od pół roku, albo więcej.
Warto by to sprawdzić, żeby wiedzieć co na prawdę się dzieje.
Dobrze, ze tu trafiłaś
Re: Małżeństwo z wymuszenia i litości... Co dalej?
Nie wydaje mi się, żeby mnie zdradzał. Tutaj chodzi o brak odwagi do skończenia związku i przymuszenie emocjonalne... Swoje wypowiedzi co do przyczyn zawarcia małżeństwa uzasadnia dość mocno, wspominając różne wydarzenia sprzed i po ślubie... Więc raczej w to wierzę, on napewno wierzy w to co mówi. Z resztą sam stwierdził, że poczuł się w jakiś sposób uwolniony po wyznaniu tego wszystkiego. Co do podjęcia profesjonalnej terapii, to on chce, byliśmy już jakiś czas temu, na konsultacji. Nie wróciliśmy tam, bo psychoterapeuta stwierdził, że jesteśmy ciężkim przypadkiem, jeśli nie bierzemy pod uwagę rozwodu. Mąż powtarza, że mnie kocha. Nie mniej jednak to nie zmienia obrazu naszego małżeństwa. Kiedy się poznaliśmy, z mojej strony nie było zainteresowania, gdyż byliśmy/jesteśmy z innych światów... Ja, wierząca, wolontariat, z marzeniami o misjach, on lubiący imprezy, mocny alkohol, nastawiony na sukces materialny..... Ale po jakimś czasie zaczelismy się poznawać bliżej, on zaczął wchodzić w mój świat, mówiąc że tego właśnie mu potrzeba itd. Opowiadał o fundacji, która założymy, poszukał nawet pracy po studiach w moim ukochanym regionie Polski, pomagał dzieciom z domu dziecka... Więc wzbudził moje zainteresowanie na tyle, że po dwóch latach się pobralismy. Przez 7lat małżeństwa starałam się zdobyć jego względy... Przez co, bardziej weszłam w jego świat, gubiąc siebie. Standardowa historia kobiety z syndromem "kochania za bardzo". Dopiero od niedawna to pojelam. Dlatego ta sytuacja tak bardzo mnie przeraża.... Do tego stopnia, że zaczynam tracić wiarę... Bo po ludzku nie widzę rozwiązania. Dla dzieci niewłaściwy jest nie tylko rozwód formalny, ale też emocjonalny... A do tego drugiego jestem bliska...
Re: Małżeństwo z wymuszenia i litości... Co dalej?
Skrajna pisze .
Nie wydaje mi się, żeby mnie zdradzał.
To się nigdy nie wydaje , zdradzający idealnie potrafia to ukryć.
Witaj w klubie , moją źone teź zmusiłem do ślubu.
" Parę dni temu do tego wyznania dodal, że ten ślub że mną, to też z litości, bo nie chciał mnie skrzywdzić, bo było mu mnie żal, więc nie zebrał się na odwagę, żeby mi odmówić."
Fajny chłopak teraz pewno lituje się nad inną.
To w końcu z litości czy został zmuszony.
Jeszcze się nasłuchasz Skrajna oj nasłuchasz te brednie pachną kowalską źe hej.
Nie wydaje mi się, żeby mnie zdradzał.
To się nigdy nie wydaje , zdradzający idealnie potrafia to ukryć.
Witaj w klubie , moją źone teź zmusiłem do ślubu.
" Parę dni temu do tego wyznania dodal, że ten ślub że mną, to też z litości, bo nie chciał mnie skrzywdzić, bo było mu mnie żal, więc nie zebrał się na odwagę, żeby mi odmówić."
Fajny chłopak teraz pewno lituje się nad inną.
To w końcu z litości czy został zmuszony.
Jeszcze się nasłuchasz Skrajna oj nasłuchasz te brednie pachną kowalską źe hej.
Re: Małżeństwo z wymuszenia i litości... Co dalej?
Skrajna
Są pewne objawy zdrady. Były one tutaj dość dokładnie opisywane na forum. Zaraz może to znajdziemy.
Najczęściej osoba zdradzająca zaczyna dbać o siebie dużo bardziej. Gdzieś zaczyna wyjeżdżać (jakieś szkolenia, delegacje). No i telefon. Zwykle nie rozstaje się z telefonem komórkowym (nawet chodzą z nim do toalety). A telefon jest zaszyfrowany.
Są pewne objawy zdrady. Były one tutaj dość dokładnie opisywane na forum. Zaraz może to znajdziemy.
Najczęściej osoba zdradzająca zaczyna dbać o siebie dużo bardziej. Gdzieś zaczyna wyjeżdżać (jakieś szkolenia, delegacje). No i telefon. Zwykle nie rozstaje się z telefonem komórkowym (nawet chodzą z nim do toalety). A telefon jest zaszyfrowany.
Re: Małżeństwo z wymuszenia i litości... Co dalej?
Moze też mieć drugi telefon. Tak schowany, ze trudno na to wpaść
Re: Małżeństwo z wymuszenia i litości... Co dalej?
Dziękuję, ale jak sprawdzić? Są na to jakieś uniwersalne sposoby?
[/quote]
Ja przez 8 lat małżeństwa nie kontrolowałem żony, nie miałem powodów ani potrzeby.
Przez myśl by mi nie przeszło, że za rogiem czai się jakiś "kowalski". Spotykali się w godzinach pracy - oboje działalności gospodarcze.
Żona popołudnia przykładnie spędzała ze mną i dziećmi.
Teraz, po czasie widzę jakieś symptomy, które wówczas wydawały mi się spowodowane zmęczeniem, przepracowaniem, ilością obowiązków itp. - szukanie winy za wszystko co złe, we mnie, niezadowolenie ze wszystkiego co robiłem, czepialstwo, rozdrażnienie moją osobą. Podejmowanie rozmów na imprezach z różnymi ludźmi z pominięciem mojej osoby - często narzekając na moją osobę.
Gdyby nie to, że mi sama powiedziała, to pewnie długo bym jeszcze się drapał po głowie o co w tym wszystkim chodzi.
Przecież jakieś pół roku przed kowalskim była najszczęśliwszą kobietą na świecie - jej słowa.
Co do weryfikacji:
Kryzysy kształtują w nas umiejętności detektywistyczne:
Masz dostęp do konta online operatora u którego mąż ma telefon? Można sprawdzić online biling rozmów wychodzących - najczęściej wybierane numery, czas połaczeń, ilość smsów.
Historia przeglądarki w komputerze, jakiś komunikator, maile?
Jak mąż spędza czas po pracy? Jaką ma pracę - biuro, działalność gospodarcza, wyjazdy, szkolenia? Znasz osoby z jego otoczenia?
Czy nie poświęca więcej czasu przed lustrem? Siłownia? Nowe kosmetyki, ubrania?
Poza tymi "ciężkimi" (mnie to bolało, że kontroluję swoją najbliższą osobę) można jeszcze próbować zapytać wprost czy to jego zachowanie nie wynika przypadkiem z jakichś nowo zawiązanych znajomości o których nic nie wiesz?
Re: Małżeństwo z wymuszenia i litości... Co dalej?
Dziękuję, znalazłam. Rzeczywiście forum jest skarbnicą informacji. Czas na analizowanie, ale pewnie i tak po prostu zapytam...jacek-sychar pisze: ↑30 sie 2017, 19:02 Skrajna
Są pewne objawy zdrady. Były one tutaj dość dokładnie opisywane na forum. Zaraz może to znajdziemy.
Re: Czas na analizowanie, ale pewnie i tak po prostu zapytam..... Co dalej?
Skrajna pisze.
Czas na analizowanie, ale pewnie i tak po prostu zapytam...
Tylko nie pytaj , ciesz się źe jesteś na forum i korzystaj z porad .
Ja trafiłem tutaj 6 miesięcy za późno, nie popełniaj moich błędów.
Czas na analizowanie, ale pewnie i tak po prostu zapytam...
Tylko nie pytaj , ciesz się źe jesteś na forum i korzystaj z porad .
Ja trafiłem tutaj 6 miesięcy za późno, nie popełniaj moich błędów.
Re: Małżeństwo z wymuszenia i litości... Co dalej?
Skrajna
Nie pytaj. Lepiej nie uslyszec, ze kogoś ma. Bo do tego przyznają się ludzie, którzy zaszło już daleko.
A reszta się w życiu nie przyzna.
Poza tym śmiem twierdzić, ze tak bardzo wierzysz, ze on jest wierny, ze nawet gdybyś go złapała w łóżku z inną, to dała byś sobie wmówić, ze widziałaś coś innego.
Nie widzisz, bo najprawdopodobniej nie chcesz widzieć.
Przykro mi, ze burzymy twoją wiare w męża, ale statystyki są bezwzględne i niestety z życia wyjęte.
Nie pytaj. Lepiej nie uslyszec, ze kogoś ma. Bo do tego przyznają się ludzie, którzy zaszło już daleko.
A reszta się w życiu nie przyzna.
Poza tym śmiem twierdzić, ze tak bardzo wierzysz, ze on jest wierny, ze nawet gdybyś go złapała w łóżku z inną, to dała byś sobie wmówić, ze widziałaś coś innego.
Nie widzisz, bo najprawdopodobniej nie chcesz widzieć.
Przykro mi, ze burzymy twoją wiare w męża, ale statystyki są bezwzględne i niestety z życia wyjęte.
Re: Czas na analizowanie, ale pewnie i tak po prostu zapytam..... Co dalej?
Tzn, powinnam zostawić to tak jak jest?
Nawet jak podejmę kroki i znajdę jakiś ślad, to co wtedy? Przepraszam, że tak pytam, ale czytając różne watki, nie do końca w nich odnajduje zachowania męża... Zastanawiam się bardziej, czy ta kowalska, którą wyczuwacie to kobieta, czy może coś innego...