Małżeństwo a schizofrenia

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

klopot_16
Posty: 47
Rejestracja: 16 sie 2017, 21:01
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: klopot_16 »

Amica pisze: 13 sie 2018, 23:06 No tak, mąż deklaruje głęboką wiarę, zapewne czuje ją zarówno na poziomie emocjonalnym, duchowym, a co z podejściem intelektualnym? Może przez te drzwi jakoś próbować docierać do męża?
Niestety do męża nie docierają żadne argumenty. Nie da się mu nic wytłumaczyć rozumowo, bo rozum u niego choruje. Teraz już nawet nie próbuję z nim rozmawiać na te tematy, ale wcześniej jak próbowaliśmy mu cokolwiek wytłumaczyć, to on mówił, że tylko on wie, co z nim jest, my nic nie rozumiemy, bo nie czujemy tego co on. Niestety to jest taka choroba, że człowiek nie przyjmuje do wiadomości tego, że jest chory, uważa, że to wszyscy wokoło się mylą, a on ma rację. Gdyby nie moja nieustanna walka to nie przyjmowałby żadnych leków. Niektórzy są przeciwnikami leków psychotropowych, ale oni chyba nigdy nie mieli do czynienia z osobą chorą. Rady typu: tylko modlitwa może mu pomóc, świadczą dobitnie o nieznajomości tematu. Rok temu mąż samowolnie odstawił leki i o mało nie skończyło się to tragedią. Jeżeli ktoś namawia chorego psychicznie na odstawienie leków, to tak jakby go zabijał, ponieważ nieleczone choroby prowadzą najczęściej do samobójstw. Niestety, wielu ludzi tego nie rozumie.
Amica

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: Amica »

Bardzo mi przykro, rzeczywiście niezwykle trudna sytuacja. Trzymaj się dzielnie, Dziewczyno!
klopot_16
Posty: 47
Rejestracja: 16 sie 2017, 21:01
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: klopot_16 »

Już mi brakuje sił. Od tygodnia leżę z dzieckiem w szpitalu. Mąż oczywiście nie jest w stanie mnie zastąpić, ale nie to mnie boli. Najgorsze jest to, że dzisiaj oszukał mnie i zamiast do swojej mamy pojechał na trzydniowe rekolekcje. Nie wiem jak dalej z nim żyć. Staram się traktować go normalnie, mimo że to mnie kosztuje dużo wysiłku, ale po takim numerze już nie daję rady. Nie mogę się z nim pokłócić ani się na niego obrazić, bo wtedy pogarsza się jego stan. Muszę więc udawać, że nic się nie stało i grzecznie z nim rozmawiać, bo jak go zdenerwuję, to nie będzie chciał brać leków. Skąd mam brać siły? Jak udźwignąć ten ciężar?
Angela
Posty: 490
Rejestracja: 31 maja 2017, 1:34
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: Angela »

Masz jeszcze jedno, i to bardzo nieprzewidywalne dziecko. Musisz być dorosła za dwoje. Sama nie dasz rady, szukaj wsparcia. Nie wstydź się mówić o swoim problemie. Wtedy zweryfikujesz prawdziwe przyjaźnie.
KasiaW
Posty: 63
Rejestracja: 08 sie 2018, 8:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: KasiaW »

Czy lekarze nie sugerowali hospitalizacji?
Znam jedna osobę chorujaca na schizofrenię i była w szpitalu parokrotnie, w tym raz przez pół roku.
Czy jeżeli mąż np nie wyraża zgody na leczenie w szpitalu, to czy nie można wystąpić o przymusowe leczenie? Ja wiem że to potworne, ale myślę też, że w pewnych sytuacjach konieczne. Chodzi o zdrowie i bezpieczeństwo Twojego męża ale też wsparcie dla Ciebie i ochronę Ciebie i dziecka.
klopot_16
Posty: 47
Rejestracja: 16 sie 2017, 21:01
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: klopot_16 »

KasiaW mój mąż się leczy. W szpitalu był dwukrotnie, ale za drugim razem wyszedł z niego w gorszym stanie niż poszedł. Bierze codziennie leki i co jakiś czas jeżdżę z nim do lekarza prywatnie. Co jeszcze mogę zrobić? Nie da się z nim normalnie rozmawiać, wymieniamy tylko komunikaty dotyczące codziennych spraw. Nie wiem co myśli i planuje. Każdą informację muszę z niego wyciągać. Ja jakoś sobie radzę, ale szkoda mi dzieci, że mają ojca nieobecnego duchem, który w zasadzie nie uczestniczy w żadnym aspekcie ich życia. Tak jakby go nie było.
tereska
Posty: 578
Rejestracja: 05 lut 2017, 10:07
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: tereska »

Człowiek nie jest tylko sprawcą swoich czynów, ale przez te czyny jest zarazem w jakiś sposób „twórcą siebie samego”. Jan Paweł II, ( Homilia Jana Pawła II wygłoszona podczas mszy św. na placu Zwycięstwa, Warszawa, 2 czerwca 1979.)
klopot_16
Posty: 47
Rejestracja: 16 sie 2017, 21:01
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: klopot_16 »

Jak trudno jest mi zrozumieć to, co się dzieje w moim życiu. Jeszcze parę lat temu wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Mieliśmy oboje z mężem pracę, dziecko, wybudowaliśmy dom i należeliśmy do wspólnoty. Zbliżyliśmy się do Boga. Codziennie dziękowałam Bogu za to co miałam. Teraz mam chorego męża, dwoje dzieci, dom w którym mąż nic nie da rady robić, oboje straciliśmy pracę i wspólnotę. Czy Bóg doświadcza nas tak jak Hioba? Czy mam powtarzać za Hiobem: "Dał Pan i zabrał Pan. Niech będzie imię Pańskie błogosławione."? Chyba tak nie potrafię.
acine
Posty: 127
Rejestracja: 26 lip 2018, 23:35
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: acine »

Czy ta wspolnota was porzucila czy odtracila czy dami odeszliscie? Marylka ma ode mnie materialy jak pomagac malzonkowi w kryzysie psychicznym.
acine
Posty: 127
Rejestracja: 26 lip 2018, 23:35
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: acine »

Pomylilem sie nie Marylka tylko Angela a materialy sa o terapiach behawioralno poznawczych,
klopot_16
Posty: 47
Rejestracja: 16 sie 2017, 21:01
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: klopot_16 »

Witam wszystkich po rocznej przerwie. Nic się u mnie nie zmieniło przez ten rok, ani na gorsze ani na lepsze. Nadal nie pogodziłam się z chorobą męża, chociaż w jakiś sposób nauczyłam się z nią żyć. Zazwyczaj jestem spokojna, tylko czasami serce ściska straszny żal, że mam zmarnowane życie. A najgorsze jest to, że sama sobie te życie zmarnowałam przez zbyt pochopną decyzję o małżeństwie. Nie potrafię sobie tego wybaczyć. I żal dzieci, które nie mogą wychowywać się w normalnej rodzinie, nie dość, że mają chorego ojca to jeszcze zgorzkniałą matkę...
Ukasz

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: Ukasz »

Ja dopiero teraz zaczynam dziękować Bogu, że właśnie tę osobę postawił na mojej drodze i połączył mnie z nią sakramentem. Moim zwycięstwem lub przegraną jest to, czy będę potrafił kochać ją coraz bardziej. Mam na tej drodze porażki i sukcesy. Te ostatnie dają mi radość. W połączeniu z różnymi innymi Bożymi darami moje życie jest pogodne, z przejściowymi zachmurzeniami. Widzę, że Ty masz trudniej, ale może coś z tego mojego doświadczenia pomoże Ci znaleźć jakiś promyk i w Twojej sytuacji.
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: Monti »

Klopot_16, na męża nie masz wpływu, ale na swoją postawę już tak. Myślę sobie, że zgorzknienie, na które pewnie wielu z nas na tym forum jest narażonych, jest w gruncie rzeczy naszym wyborem. Wolą Bożą jest wg mnie, byśmy przyjmowali bez goryczy to, co nas spotyka (św. Paweł pisał: "w każdym położeniu dziękujcie").

Moja mama ma męża-alkoholika i głęboko niepełnosprawnego intelektualnie syna (mojego brata), którym zajmuje się już prawie 40 lat, pracując cały czas zawodowo. Mimo tej sytuacji, nigdy nie widziałem jej zgorzkniałej i to jest bardzo budujące dla mnie i dla otoczenia.

Dlaczego twierdzić, że masz zmarnowane życie? Ciesz się tym, co przynosi każdy dzień, małymi rzeczami. A ta trudna sytuacja może jest Twoją drogą do świętości (brzmi górnolotnie, ale w sumie tak chyba jest).
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
klopot_16
Posty: 47
Rejestracja: 16 sie 2017, 21:01
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: klopot_16 »

Ukasz pisze: 04 sie 2019, 20:58 Ja dopiero teraz zaczynam dziękować Bogu, że właśnie tę osobę postawił na mojej drodze i połączył mnie z nią sakramentem.
Nie wiem, czy kiedyś dojdę do tego etapu... Mój mąż choruje, a właściwie leczy się od prawie pięciu lat, a ja ciągle nie potrafię, nawet w codziennej modlitwie, za niego dziękować. Nie potrafię się przełamać. Nie potrafię zrozumieć, jak można dziękować za złe rzeczy, które spotykają człowieka. I nie wiem, czy w tym życiu zrozumiem.
klopot_16
Posty: 47
Rejestracja: 16 sie 2017, 21:01
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: klopot_16 »

Monti pisze: 04 sie 2019, 21:31 Mimo tej sytuacji, nigdy nie widziałem jej zgorzkniałej i to jest bardzo budujące dla mnie i dla otoczenia.
Monti, Twoja mama musi być bardzo silną kobietą. Mi wydawało się, że też jestem silna, bo się nie załamałam, bo radzę sobie ze wszystkim bez pomocy męża. Ale to moje "radzenie sobie", to tak naprawdę oznaka mojej słabości. Bo nie potrafię nikogo poprosić o pomoc, bo nie umiem pozbyć się tego swojego zgorzknienia i być oparciem dla swoich dzieci. One są podwójnie skrzywdzone, przez chorobę ojca i smutek matki. Wiem o tym, nieustannie się modlę, żeby Bóg zabrał mi ten żal z serca, ale nic się nie zmienia. Nie wiem, co jeszcze mogłabym zrobić?
ODPOWIEDZ