Gdzie błąd
: 24 maja 2020, 20:47
Dzień dobry,
jestem w związku sakramentalnym 20 lat, trójka dzieci. Mąż pracuje, ja też. W czym problem? Żyję jak na wahadle. Raz jest ok albo są ciche dni, milczenie w stosunku do mnie, do dzieci, nieangażowanie się w nic w tym czasie, nawet jeżeli są to rzeczy kluczowe dla nas; agresja słowna, takie pokazowe nic nierobienie na kanapie. Ściąga to wszystko mnie na doły i dzieci też, bo np. muszą odwołać to co było zaplanowane, żeby nikt nie zobaczył ich ojca i tych sytuacji (koledzy, kuzynostwo). Obecną sytuację wywołał zbity kubek przez dziecko - milczenie trwa już cztery dni.... Ten kubek to pretekst,. Skończy się milczenie, jak mąż tak zdecyduje. Sytuacje powracają przez cały czas trwania w małżeństwie. Przeczytałam i słuchałam wszystko co mogłam i co polecacie . Ale gdzieś nie potrafię sobie z. tym poradzić. Jest wtedy we mnie dużo lęku, niepewności no i zmęczenia tego psychicznego i fizycznego. Zawsze pod koniec takich jazd, to ja jestem bardziej zaczepna. Potrzebuję w miarę konkretnych wskazówek jak przetrwać ten czas i przerwać to koło w swoim życiu.
Co mam w tych sytuacjach robić?
Brutalnie to zabrzmi, ale żałuję,że mąż albo ja nie mam odwagi na podjęcie prawnych kroków.
jestem w związku sakramentalnym 20 lat, trójka dzieci. Mąż pracuje, ja też. W czym problem? Żyję jak na wahadle. Raz jest ok albo są ciche dni, milczenie w stosunku do mnie, do dzieci, nieangażowanie się w nic w tym czasie, nawet jeżeli są to rzeczy kluczowe dla nas; agresja słowna, takie pokazowe nic nierobienie na kanapie. Ściąga to wszystko mnie na doły i dzieci też, bo np. muszą odwołać to co było zaplanowane, żeby nikt nie zobaczył ich ojca i tych sytuacji (koledzy, kuzynostwo). Obecną sytuację wywołał zbity kubek przez dziecko - milczenie trwa już cztery dni.... Ten kubek to pretekst,. Skończy się milczenie, jak mąż tak zdecyduje. Sytuacje powracają przez cały czas trwania w małżeństwie. Przeczytałam i słuchałam wszystko co mogłam i co polecacie . Ale gdzieś nie potrafię sobie z. tym poradzić. Jest wtedy we mnie dużo lęku, niepewności no i zmęczenia tego psychicznego i fizycznego. Zawsze pod koniec takich jazd, to ja jestem bardziej zaczepna. Potrzebuję w miarę konkretnych wskazówek jak przetrwać ten czas i przerwać to koło w swoim życiu.
Co mam w tych sytuacjach robić?
Brutalnie to zabrzmi, ale żałuję,że mąż albo ja nie mam odwagi na podjęcie prawnych kroków.