Mąż odszedl

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Załamana
Posty: 240
Rejestracja: 03 kwie 2020, 12:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedl

Post autor: Załamana »

Witam burza, tak od początku chciałam żeby do świąt nie doszło do rozwodu. To miała być druga rozprawa , ja na rozwód narazie nie wyrażam zgody. Też mi się wydaje ze to działanie Boga widzą już prawie wszyscy oprócz Jego....
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedl

Post autor: Ruta »

Załamana, rozumiem twoją ulgę, że rozprawa się nie odbędzie, doskonale rozumiem. Przykre, że stało się to w okolicznościach choroby twojego męża. Oby jak najszybciej wyzdrowiał - no i oczywiście z całego serca życzę wam obojgu, abyście oboje dostali dobre Boże prowadzenie, które pomoże wam wyjść z kryzysu i na nowo odbudować relację.

Co do znaków - jak byliśmy z mężem na wspólnej Mszy, to ucieszyłam się, no tak ucieszyłam, że mąż otrzymał mocne napomnienie w Słowie. Potem przyszła refleksja, że może jednak to Słowo skierowane jest także do mnie. Głupio mi się zrobiło. I nadal jest. Tak w Sycharowskim duchu postanowiłam na przyszłość bardziej skrupulatnie odczytywać znaki dla siebie, niż dla mojego męża.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedl

Post autor: Ruta »

Załamana, obudziłam się z myślą, że mój wczorajszy post mógł zabrzmieć dla ciebie niemiło i zrobiło mi się przykro. Nie miałam i nie mam takich intencji. Wiem z własnego doświadczenia, jakie to trudne, gdy wykonuje się tyle pracy nad sobą, gdy wręcz widać jak gorąca modlitwa zjednuje korzystne dla małżonków okoliczności, szanse, okazje do przemyślenia, do nawrócenia - co daje nadzieję, że z którejś z tych szans mąż skorzysta, przejrzy - i gdy mąż pozostaje na to wszystko nieczuły, zamkniety w sobie, w swoich planach, w swojej destrukcji. Nieczuły nawet na te małe cuda i znaki, które dzieją się wokół. Mnie taka postawa męża boli, budzi moje niedowierzanie, rozczarowanie też, czasem poczucie rezygnacji nawet.
Rzecz w tym, że myślę, że w tej drodze najlepiej się nie przyglądać mężowi i temu co się z nim dzieje, co on - tylko w całości skupić się na sobie. Oczywiście modlić się za męża, powierzać go Bogu - tak. Ale takie "pilnowanie", czy coś już w nim drgnęło, czy coś się zmieniło - prowadzi do rezygnacji właśnie, nawet do rozpaczy. U mnie czasem wywołuje także silny gniew, oburzenie. Mam wrażenie, że to bardzo destrukcyjne jest - dla mnie, ale też dla naszej relacji - no bo ja się wtedy robię najeżona, niemiła, zasieki stawiam - trudno wtedy o dobrą komunikację. A gdy mąż jest w kryzysie, to po jego stronie jest już tyle barier i zasieków, że jeśli będą i po mojej - no to nie ma szans na żadną komunikację - a bez tego trudno o porozumienie, jakiekolwiek. I dlatego sądzę, że lepiej nie patrzeć, jakie znaki dostaje mąż i co tam się z nim w tym jego kryzysie dzieje - tylko jak najpilniej zajmować się sobą i swoją częścią.

I to generalnie chciałam ci ze swojego doświadczenia przekazać i chyba niezbyt mi się to udało - stąd taki jakby załącznik do postu :)
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedl

Post autor: Ruta »

viewtopic.php?f=13&t=594

Kasia wyraziła to, co chciałam przekazać znacznie ładniej i mądrzej :)
Załamana
Posty: 240
Rejestracja: 03 kwie 2020, 12:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedl

Post autor: Załamana »

Ruto Twój post w żaden sposób nie zabrzmiał dla mnie w niemiły sposób. Rozumiem o co Ci chodzi i właśnie napiszę szczerze że moze nie umiałam tego trafnie ująć, ale od dobrego tygodnia właśnie jestem mniej , ,obwieszona," na meżu niz kiedyś, nie analizuje już tak jak wcześniej co robi, myśli o mnie czy tęskni. Staram się myśleć o dziecku i mojej wspaniałej rodzinie bo taką mam. A co do małżonka modlę się za Jego nawrócenie powrot do Boga bo wiem że jakby szczerze otworzyl sie na Niego wtedy łatwiej może by było nam walczyć o naszą miłość. Niestety aktualnie mówi, że sie już nie modli, przykre to jest...aktualnie jestem w trakcie odmawiania egzorcyzmu małżonenskiego z noweenną do Krwi Chrystusa. Pozdrawiam
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedl

Post autor: Ruta »

Załamana pisze: 02 gru 2020, 19:03 Ruto Twój post w żaden sposób nie zabrzmiał dla mnie w niemiły sposób. Rozumiem o co Ci chodzi i właśnie napiszę szczerze że moze nie umiałam tego trafnie ująć, ale od dobrego tygodnia właśnie jestem mniej , ,obwieszona," na meżu niz kiedyś, nie analizuje już tak jak wcześniej co robi, myśli o mnie czy tęskni. Staram się myśleć o dziecku i mojej wspaniałej rodzinie bo taką mam. A co do małżonka modlę się za Jego nawrócenie powrot do Boga bo wiem że jakby szczerze otworzyl sie na Niego wtedy łatwiej może by było nam walczyć o naszą miłość. Niestety aktualnie mówi, że sie już nie modli, przykre to jest...aktualnie jestem w trakcie odmawiania egzorcyzmu małżonenskiego z noweenną do Krwi Chrystusa. Pozdrawiam
Też jestem w takim procesie odwieszania, chociaż czasem jeszcze gdzieś się tam przywieszam. Dużo radości to przynosi :) Mam podobne odczucia, do twoich - że jeśli moje małżeństwo miałoby się odrodzić, to najlepszą, naprostszą i najbardziej pewną drogą jest nasze nawrócenie, im pełniejsze i głębsze tym lepiej. Mój mąż w kryzysie powiedział, że odszedł od wiary (przeze mnie :shock: ) i że już nie wierzy. Boli mnie to, ale chyba rozumiem, że gdy się wierzy i chce się złamać podstawowe zasady wiary, to jest to taka forma ucieczki i okłamania samego siebie. Trochę chyba jest też tak, że gdy się od Boga oddalamy, to coraz mniej czujemy Jego obecność - bo się na Niego zamykamy - więc po częsci ta utrata wiary może być realnym doświadczeniem.
Załamana
Posty: 240
Rejestracja: 03 kwie 2020, 12:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedl

Post autor: Załamana »

Witam juz szczerze byłam,tak mi się wydawało na dobrej drodze odwieszania sie od męża..było mi łatwiej...a teraz od jakiegoś tygodnia znowu ciężej. Gdy go nie widziałam bo był chory, bylo mi dużo łatwiej, a teraz kiedy odwiedza nasze dziecko w domu spędza popołudnia znowu mam nastrój tesknnoty i pragnienia zeby wszystko znowu bylo jak kiedyś. I święta pierwsze bez niego będzie mi ciężko, dekorujac dom swiatecznie z córką nie wytrzymałam i sie popłakałam , ale nie za tym kimś kto jest teraz kto żyje tsm z ta kobietą bez nas ,tylko tęskno mi za tamtą osobą właśnie przed rokiem kiedy był z nami calym sobą ...
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedl

Post autor: Ruta »

Załamana, spokojnie. To odwieszanie się raczej w większości przypadków nie jest takim procesem liniowym, że jest się coraz bardziej odwieszonym, raczej takim falującym: górka - dołek. W sumie u mnie to oprócz tego falowania to dzieje się w jakiś takich cyklach, ale po zakończeniu każdego, choć przechodzę często te same punkty, to na koniec jestem odwieszona bardziej.

Dziś mieliśmy w parafii rodzinne warsztaty on-line Uczestniczyłam w nich ja i synek, (mąż się w zeszły czwartek zapowiadał,że też chętnie weźmie udział, ale zrezygnował i wogóle się nie odzywa). Rozmawiliśmy między innymi w ich trakcie o oktawie Bożebo Narodzenia i Święcie Świętej Rodziny, odnawianiu ślubów. I w jednej chwili miałam łzy w oczach. I myslę, że dziś w nocy, jak już synek pójdzie spać, to sobie to odpłaczę. Teraz odpłakuję takie smutki z Maryją, w modlitwie do Niej. I jakoś przychodzi pocieszenie i radość.

Myślę, że smutek, tęskonta nie sa do końca przejawem zawieszenia, ale wyrazem naturalnej więzi z mężem i naturalnej tęsknoty za tym co było dobre. Są częścią życia. Gdy myslę o moim dziadku, który odszedł i o tym, że nie będzie go w swieta, to też czuję smutek i tęsknotę, choć minęło juz kilka lat odkąd odszedł. Ale czuję tez wdzięczność, za to, że był w moim życiu. Z mężem powoli zaczyna być podbnie. No z tą różnicą, że mąż żyje i nasz relacja ma szansę się naprawić (nawet jak realnie i po ludzku tej szansy nie ma).

Z czasem te smutki i tęsknoty nie prowadzą już do rozpaczy, paniki, nawet nie przysłaniaja radości - bo bardzo zadowolona jestem z warsztatów, z innych rodzin jakie się połączyły, z dzieciaczków, które się smiesznie wygłupiały do kamery, z tego co mój synek gadał w trakcie i miło spędzonego czasu. I to chyba jest to odwieszenie.

Natomiast te pierwsze - święta, wakacje i inne rzeczy, które robi się po raz pierwszy bez męża zwykle sa trudniejsze, przywołują dużo wspomnień, i tęsknoty. To chyba trzeba przejść i nie obwiniać się, że nam smutno. Przytulam cię mocno.

Zaraz wybieram się na Mszę, pomocdlę się w Twojej intencji, abyś oprócz trudnych emocji znalazła też radość i w przygotowaniach świątecznych i w Święta także, polecając Cię Świętej Rodzinie - po tych rozmowach warsztatowych, mimo smutku jaki się we mnie odezwał, czuję się blisko tej wyjątkowej i pięknej Rodziny.
Załamana
Posty: 240
Rejestracja: 03 kwie 2020, 12:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedl

Post autor: Załamana »

Bog zapłać Ruto za modlitwę 😘. Mam takie pytanie czy ktoś z Was wie ile małżeństwom udaje się po zdradzie na nowo tak naprawde życ znowu szczęśliwie. Bo szczerze mówiąc to my te które zdradzone zostałysmy badz zostaliśmy modlimy się ufamy... że to się może da jeszcze uratować a ,,sprawcy" przepraszam moją w nosie... tak się zastanawiam czy to nie jest tak że kiedyś przyjdzie dzień, że to sie odmieni , pozycja zostanie odwrócona bo tak w życiu jest że się obraca wszystko...i moi kochani wszystkim z tego forum tego życzę , żeby za jakiś czas o nas ktoś zabiegał walczył współmałżonek czy współmałżonka. Bo to o nas dziś powinno sie walczyć o nasze zaufanie ,miłość i itd. Ja sie czuje nieraz jak zupelny naiwniak bo nie dość że jestem zdradzana i zostałam zupełnie okłamana kto czytal moje posty wie , bo mówiono mi że zgasło uczucie a prawda była taka że jest ktos dużo starszy bo kowalska męża jest starsza od męża ,to jeszcze ja proszę o milosc nie zgadzam sie na rozwód itd. Czuje sie beznadziejnie i podejrzewam, że Pan Bóg nie ma mi za złe, że nieraz mam ochotę odpuścić i dać mężowi ten rozwód i mieć spokoj ..
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedl

Post autor: Ruta »

Załamana,
przekopałam forum wzdłuż i wszerz, także archiwalne i znalazłam świadectwa powrotów i to całkiem udanych. Z bardzo miłej i radosnej kategorii wrócił nowy lepszy mąż - wersja ulepszona. Bardzo to budujące. I możliwe - bo z Bogiem wszystko jest możliwe. Ja znam małżeństwa, które przechodziły różne kryzysy - i z tych kryzysów wspierając się na Bogu wyszły. Wiara, nadzieja i miłość. Ja sobie na potrzeby mojego kryzysu w małżeństwie tłumaczę, że najbardziej potrzebna jest mi wiara (wierzę w Boga i wierzę Bogu), z wiary naturalnie rodzi się nadzieja, a z wiary i nadziei rodzi się lub się odradza i odnawia miłość.

Co do poczucia, że odpuszczenie i danie rozwodu przyniosą spokój - choć pozornie wydaje sie to mieć sens, to tego sensu nie ma. Jasne: niezgoda na rozwód nie przynosi spokoju, wręcz prowadzi do konfliktu i do tego, że mąż naciska, czasem nieprzyjemnie. Ale zgoda na rozwód także spokoju nie przynosi. A i rozwód ani zgody ani spokoju nie przynosi tym bardziej. To mrzonka. Fałszywa nadzieja.

Każda opcja w kryzysie wiąże się z niezgodą i z brakiem spokoju. Nie ma znaczenia czy się zgodzisz, czy nie. Natomiast znaczenie ma to, co ma znaczenie.

Przechodziłam takie momenty zniechęcenia, kiedy myślałam podobnie jak ty. Nazwałam je kuszeniami, bo tego takie stany były najbliższe. Pomysł, że zgoda na rozwód przyniesie spokój też mi świtał. I wiele innych też. Pomagało mi pisanie na forum i mądre rady, jak taki moment kryzysu wewnętrznego przetrwać. Z czasem nauczyłam się sobie z tym radzic - mi pomagał rozbiór logiczny takich pomysłów. Wtedy przestawały się wydawać takie logiczne i widziałam zupełnie inne konsekwencje. Koniec końcow pomogło podjęcie silnej wewnętrznej decyzji, że pozostaję wierna przysiędze i w zgodzie z Bogiem. Zajrzyj do wątku Teodory obok - bardzo ładnie opisała, jak to może zadziałać i wzmocnić. Ładnie, trafnie i znacznie krócej niż ja.

Warto też przyglądać się pragnieniom serca. Ja miałam głębokie wewnętrzne przekonanie, że chcę mojego małżeństwa - i nie chcę zaprzeczać miłości do męża i całą sobą, niezależnie od sytuacji, wcale nie chcę rozwodu. Nie chciałam także zaprzeczać mojej wierze. Jest dla mnie ważna. Ani swojej przysiędze. Moje słowo składane przed Bogiem jest dla mnie ważne.

Warto też dostrzec, gdy pojawia się pragnienie spokoju i go nie ignorować. Zobaczyć, co dokładnie oznacza. Może to być zmęczenie, po prostu fizyczne - wtedy potrzebny jest odpoczynek, nie rozwód. Może to być zmęczenie naciskami męża na wyrażenie zgody, szczególnie gdy naciski są nieprzyjemne lub wiążą się z szantażem - wtedy potrzebna jest nauka stawiania granic, by się przed takimi zachowaniami chronić, a nie rozwód. Może to być znużenie otoczeniem, które daje sobie prawo do komentarzy w stylu, po co ci to, to i tak nic nie da, weź się zgódź i dogadaj - wtedy pomóc może nauka stawiania granic innym, lub nauka obrony swoich przekonań - ale nie rozwód.

Ponieważ brak spokoju nie płynie z braku rozwodu, to rozwód nie usunie przyczyn, które stoją za brakiem spokoju. I to jest spójne i logiczne.

Myślę, po wszystkich wysłuchanych naukach i konferencjach i lekturach, że Pan Bóg nie rozlicza nas z uczuć, bo uczucia są. Więc jeśli czujesz zmęczenie sytuacją - to nie jest to nic złego. Natomiast mamy wolną wolę, by zdecydować co z uczuciem zmęczenia i braku spokoju zrobić. I tu są sprawy co do których decyzje sa neutralne i takie, gdzie wskazówki sa jasne - między innymi co do trwałości małżeństwa, dotrzymywania słowa, szczególnie gdy wypowiadamy je wobec Boga.

I nie sądzę, by Bóg był zły, gdy wybierzemy źle. Myślę, że z perspektywy Krzyża każdym grzechem przyczyniamy się do powiększenia cierpienia Jezusa. Natomiast konsekwencją grzechu, polegającego na przekraczaniu Boskiego porządku rzeczy jest też nasze własne cierpienie. Bywa postrzegane jako kara za grzechy, ale często jest to prosta konsekwencja czynów. Bóg mówi - nie kradnij. Kradnę - no i prędzej, czy później ponoszę konsekwencje czynu. Cos jak wybieganie na autostradę - szanse, że "nic się nie stanie" są niewielkie.

Myślałam sporo o wolnej woli w kontekście przykazań, w kontekście nauczania zawartego w Ewangelii i tego co wiemy o nierozerwalności małżeństwa. Wolna wola wyraża się w tym, że mamy pełną swobodę, by przestrzegać (lub nie) zaleceń. Ale zalecenia nie są po to, by nas ograniczać, raczej byśmy uniknęli pułapek i zagrożeń. To wskazówki, jak nie zginąć na autostradzie.

Wyobraziłam sobie to tak - mam cztery lata, mama idzie na chwilę do sklepu i mówi - kochanie pobaw się tutaj w pokoiku, tu masz picie, tu kanapkę. Nie wspinaj się na parapet, to groźne. Nie pij płynu do mycia naczyń - to groźne. Nie otwieraj drzwi obcym. Ja niedługo będę, jesteś bezpieczna, dopóki słuchasz co mówię. No i jak słucham, to jestem bezpieczna, jak idę wypić płyn do naczyń, albo włażę na parapet - no to sama sobie robię krzywdę. No ale mama nie ogranicza mi wolności, po prostu daje wskazówki jak funkcjonować bezpiecznie, by nie narażać się na różne niebezpieczeństwa.

Można od razu kontrować, że to nuda i żadnych wyzwań nie ma wtedy. Ale to nieprawda. Robienie sobie krzywdy na siłę to żadne wyzwanie. Wypadanie z okna albo płukanie żołądka to nie przygoda. Przygoda to dorastanie, rozwój, opanowywanie z czasem nowych umiejętności, nowych przestrzeni, poznawanie siebie, innych, Boga, wchodzenie w relacje, pokonywanie swoich słabości, przekraczenie lęków i ograniczeń. Odszukiwanie tego czego chce serce, zbliżanie się do Boga, radość z mądrego pokonywania kryzysów.

Trzymaj się cieplutko Załamana, mam Cię w moim modlitewnym rozkładzie jazdy :)
Załamana
Posty: 240
Rejestracja: 03 kwie 2020, 12:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedl

Post autor: Załamana »

Ruto jesteś bardzo mądrą kobietą mogłabyś spokojnie prowadzić tego typu porady... Jesteś wielki krok przede mną na pewno w odwieszaniu się od męża mi teaz ten okres świąteczny nie pomaga jakbym się cofnęła w tych moich rozważaniach i rozterkach do miesiąca maja czyli krotko po wyprowadzce, znowu wszystko analizuje jak analityk diagnosta a to nie ułatwia wręcz przeciwnie, ale też będę na takim etapie jak Ty z Bożą pomocą, ja chyba bardzood początku miapam i mam nadziejężeten okres okolo świątecznycos w nim zmieni... Bardzo trafne co piszesz Ruto Pozdrawiam Cię serdecznie 😘
sajmon123
Posty: 871
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż odszedl

Post autor: sajmon123 »

Tak swoją drogą, to jestem ciekawy co czuje ta druga osoba podczas pierwszych świąt, wakacji itp. Czy np ten mąż zdradzający, ubierając choinkę, przypomina sobie chociaż chwilę jak robił to z żoną? Albo spacerując po plaży z Kowalska, czy nie mignie mu myśl, że był tu z żoną i był szczęśliwy? Ma ktoś może jakieś doświadczenie, ktoś opowiedział?
Załamana
Posty: 240
Rejestracja: 03 kwie 2020, 12:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedl

Post autor: Załamana »

Też jestem tego bardzo ciekawa. Ale dowiedzieć sie nie dowiem... raz tylko przyznał się jak zapytalam jak sie czył w rocznicę slubu powiedział tak jak Ty... więc przyznał że źle. Duzo bym dała żeby się dowiedzieć i to nie z ciekawości bo jak jest mu ciężko to przeżywa i cis sie znowu budzi uczucie a jak jest mu wszystko jedno to raczej juz szans nie ma
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedl

Post autor: Caliope »

sajmon123 pisze: 15 gru 2020, 14:35 Tak swoją drogą, to jestem ciekawy co czuje ta druga osoba podczas pierwszych świąt, wakacji itp. Czy np ten mąż zdradzający, ubierając choinkę, przypomina sobie chociaż chwilę jak robił to z żoną? Albo spacerując po plaży z Kowalska, czy nie mignie mu myśl, że był tu z żoną i był szczęśliwy? Ma ktoś może jakieś doświadczenie, ktoś opowiedział?
Z moich doświadczeń z bliskimi osobami co zdradzały i robią to nadal, to nie myślą, są w amoku z kowalskimi, a dawne życie to przeszłość. Inaczej pewnie jest jak zdradzacz jest sam ,to być może, że myśli i może dzięki temu wróci.
Ewuryca

Re: Mąż odszedl

Post autor: Ewuryca »

sajmon123 pisze: 15 gru 2020, 14:35 Tak swoją drogą, to jestem ciekawy co czuje ta druga osoba podczas pierwszych świąt, wakacji itp. Czy np ten mąż zdradzający, ubierając choinkę, przypomina sobie chociaż chwilę jak robił to z żoną? Albo spacerując po plaży z Kowalska, czy nie mignie mu myśl, że był tu z żoną i był szczęśliwy? Ma ktoś może jakieś doświadczenie, ktoś opowiedział?
Moje odczucia jako osoby która odeszła od męża i związała się z kimś innym były różne w zależności od uczuć które żywiłam do męża. Kiedy na samym początku byłam zła i miałam żal to nie chciałam nawet dopuścić do siebie wspomnień. Kiedy żal minął to wszystko mi przypominało o mężu, i myślałam wiele ale wracały i te dobre i te zle rzeczy. Później kiedy wybaczyłam mężowi i tego powrotu chciałam to wszystko tak naprawdę powodowało melancholię i żal ze tak się to poukładało. Kiedy z mężem rozmawiałam jak u niego to wyglądało (tez byś z kimś związany) to twierdził ze tez wszystko mu o mnie przypominało, i piosenki i miejsca i święta. Myśle wiec że jeśli ktoś naprawdę kogoś kochał to wracają uczucia chociaż na chwile, ale na wiele rzeczy potrzeba czasu i to niestety nie miesiąca czy dwóch.. inna sprawa że jestem na etapie w życiu kiedy myśle o tym jak można kogoś nienawidzieć jeśli kiedyś się kochało i na to nie umiem znaleźć odpowiedzi wiec może żyje iluzją ;)
ODPOWIEDZ