Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Astro »

Nowiutka pisze: 10 paź 2021, 8:36 Trzymaj się Bławatku. Tak piszesz o mężu jakby to o moim było, dlatego rozumiem, że może ci być ciężko. Mój tylko nigdy za Bogiem nie był więc ty masz szansę. Tylko czy na pewno warto.
Mój jest z trzecią lub czwartą kowalska. Teściowa nie chce podobno do mnie przyjeżdżać do mieszkania by wnuka odwiedzić. Nie wiem na ile kogoś ma na ile siedzi z... teściową jako "nastolatek", kawaler. Chociaż bez cielesności by nie dał rady bo to zwierzę, w ciąży już nie dał rady tylko filmami mnie zastąpił. Jest mi dziś bliżej do podejścia Astro niż chęci składania... Bo wiem, że jak wcześniej był lęk to teraz już nie wykrzesam ani grama zaufania...
Nowiutka ja nie mam zaufania do ....żony to fakt.
Nie będę też już w jakikolwiek sposób składał tego małżeństwa ani teraz ani kiedykolwiek w przyszłości. Będę w nieformalnej separacji i na tyle na 8le będę umiał będę wspierał ,dbał o kontakt i wychowywał swoich synów.
Współczuję tych wiadomości o tyłku kochankach.
Wiem jakie to trudne i niszczące. Jak to przeczytałem wszystko się zaczęło przypominać.
Jednak nie polecam tak do końca mojej drogi. Bywa energochłonna i niszcząca także mnie
Jesteś młoda i nie wiem co bym zrobił na twoim miejscu . W mojej sytuacji jest to jednak chyba prostrze .

Bławatku tobie współczuję , to duży cios , mimo że piszesz bardzo opanowana te emocje są. Mogę się tylko domyślać jakie kiepskie towarzyszą temu uczucia i jaki to ciężar. Jakie kiedys też już myślałem , że żona będzie w ciąży doszły do mnie takie info nie ważne skąd ,że ma takie plany z kowalskim. To było mocno obciążające
Pogody Ducha Bławatku
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Bławatek »

Astro pisze: 11 paź 2021, 20:11
Nowiutka pisze: 10 paź 2021, 8:36 Trzymaj się Bławatku. Tak piszesz o mężu jakby to o moim było, dlatego rozumiem, że może ci być ciężko. Mój tylko nigdy za Bogiem nie był więc ty masz szansę. Tylko czy na pewno warto.
Mój jest z trzecią lub czwartą kowalska. Teściowa nie chce podobno do mnie przyjeżdżać do mieszkania by wnuka odwiedzić. Nie wiem na ile kogoś ma na ile siedzi z... teściową jako "nastolatek", kawaler. Chociaż bez cielesności by nie dał rady bo to zwierzę, w ciąży już nie dał rady tylko filmami mnie zastąpił. Jest mi dziś bliżej do podejścia Astro niż chęci składania... Bo wiem, że jak wcześniej był lęk to teraz już nie wykrzesam ani grama zaufania...
Nowiutka ja nie mam zaufania do ....żony to fakt.
Nie będę też już w jakikolwiek sposób składał tego małżeństwa ani teraz ani kiedykolwiek w przyszłości. Będę w nieformalnej separacji i na tyle na 8le będę umiał będę wspierał ,dbał o kontakt i wychowywał swoich synów.
Współczuję tych wiadomości o tyłku kochankach.
Wiem jakie to trudne i niszczące. Jak to przeczytałem wszystko się zaczęło przypominać.
Jednak nie polecam tak do końca mojej drogi. Bywa energochłonna i niszcząca także mnie
Jesteś młoda i nie wiem co bym zrobił na twoim miejscu . W mojej sytuacji jest to jednak chyba prostrze .

Bławatku tobie współczuję , to duży cios , mimo że piszesz bardzo opanowana te emocje są. Mogę się tylko domyślać jakie kiepskie towarzyszą temu uczucia i jaki to ciężar. Jakie kiedys też już myślałem , że żona będzie w ciąży doszły do mnie takie info nie ważne skąd ,że ma takie plany z kowalskim. To było mocno obciążające
Pogody Ducha Bławatku
Astro najbardziej boli mnie ta nieodpowiedzialność męża - 'został zmanipulowany, poczęło się dziecko, ale ta kobieta jest zła i on nie zamierza z nią być'. Nic go nie interesuje tamto dziecko, ani to jak się będzie czuło nasze dziecko gdy się kiedyś o tym dowie. Tym bardziej, że nasz syn jest bardzo za innymi dziećmi - jego koledzy mają młodsze rodzeństwo i nasz syn zawsze się o tych dzieciakach dobrze wypowiada i nawet będąc u nich często się z tymi maluchami bawi mimo, że koledzy tego nie robią.

Jestem opanowana, bo owszem często wybucham, ale chyba jednak bardziej teraz jestem zszokowana tym co zaszło, bo przecież męża przez rok pytałam czy ma kogoś lub pewnie chce mieć kogoś, a on zawsze negował, a teraz mówi, że on tego nie chciał. Tak wiem wszyscy zdradzający tak mówią. No, ale mleko się wylało, a mój mąż jak zawsze nie garnie się by posprzątać.

Zero odpowiedzialności, chęci zrobienia czegoś nowego, zadbania o dobro osób najbliższych.

Jak funkcjonować z taką osobą? Nigdy nie rozumiałam takich ludzi, dziwiłam się takiemu podejściu. Mój ojciec też taki jest i ja nigdy takiego męża nie chciałam i mogę sparafrazować biblijny fragment "mąż mnie zwiódł i wyszłam za niego", bo gdyby nie pokazał się z innej strony, gdyby nie udawał to bym nigdy za niego nie wyszła. I to moja wina - bo gdybym wtedy była bardziej stanowcza to albo bym bardziej poznała męża, albo on stwierdził, że jednak nie jestem taka "uległa" jak mu się wydawało więc ze mną nie będzie mu dobrze, bo się będę czepiać. A tak 1,5 roku znajomości przed ślubem to jednak trochę za mało. A po ślubie mąż się zwolnił z pracy, ciężko było mu znaleźć nową i ja nie wymagałam, dałam mu taryfę ulgową i to był błąd, bo mąż się przyzwyczaił, że tym bardziej nie musi, po co dodatkowo zarabiać, trzeba tak robić aby wystarczyło to co mamy, zabrakło - no to nie ma. A ja już nie chcę mu dawać taryfy ulgowej, chcę w końcu mieć opiekuna rodziny przy sobie a nie dorosłe dziecko, którym trzeba się zajmować. A mój mąż z tego co mówił, dalej nie uważa że jako mężczyzna powinien dbać o rodzinę. Więc niestety nasze poglądy się ciągle rozmijają. Chyba jednak będziemy żyć osobno.

Takie są moje ostatnie przemyślenia. Bo mimo, że staram się o tym nie myśleć to nie potrafię. Mój mąż ma się lepiej - dla niego to wszystko przeszłość teraz chce żyć przyszłością. A niestety każde zdarzenie z przeszłości wpływa na teraźniejszość i przyszłość.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Pavel »

Bławatku zgadzam się z tym co piszesz.
Co do tego czego chce mąż, połowicznie.
Czyli - warto żyć teraźniejszością, przestać żyć przeszłością. Tyle, że bez posprzątania po sobie, nie da rady. To nie gra komputerowa, że zaczyna się od początku planszę bez większych konsekwencji. Czy on to od ciebie/kogokolwiek usłyszał?
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Bławatek »

Pavel pisze: 12 paź 2021, 15:24 Bławatku zgadzam się z tym co piszesz.
Co do tego czego chce mąż, połowicznie.
Czyli - warto żyć teraźniejszością, przestać żyć przeszłością. Tyle, że bez posprzątania po sobie, nie da rady. To nie gra komputerowa, że zaczyna się od początku planszę bez większych konsekwencji. Czy on to od ciebie/kogokolwiek usłyszał?
Pavel, chodzę od paru dni z Twoimi słowami w głowie.

Ja mężowi wiele razy, nawet rok temu, mówiłam, że mleko się wylało, wiele skutków powstało, które wynikają nie tylko z faktu, że od nas odszedł, a także z powodu jego wcześniejszych działań w małżeństwie. A niestety nie da się tego wymazać gumką, zmienić bieg czasu ani zamieść pod dywan. Teraz trzeba wszystko naprawić, wyprostować.

Całe małżeństwo byłam uległa a męża u jego potrzeby stawiałam na pierwszym miejscu, a i tak usłyszałam, że nie byłam dobrą żoną i mu posłuszna. O moja naiwności, obyś już nigdy nie królowała w moim życiu.

Albo mąż w końcu zacznie kierować się odpowiedzialnością za swoje czyny, decyzje, osoby z którymi żyje, albo dalej będzie niedojrzałym "nastolatkiem". A z racji swojego peselu to nastolatkiem zdecydowanie nie jest.

Ja potrafię wiele wybaczyć i nie rozpamiętywać, ale z drugiej strony wymagam odpowiedniego mnie traktowania.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Pavel »

I słusznie,
Bo z takim podejściem, postawą jakie aktualnie z twego opisu przejawia...
To nie tylko utwierdziłabyś go, że „to wciąż działa”, ale i samą siebie naraziłabyś na niemal niechybną „powtórkę z rozrywki”.
Piszesz, że mówiłaś mu wielokrotnie. Ale on wtedy nie słuchał.
Może warto powtórzyć (pamiętając o formie. Stanowczo, ale tak by miało szansę się przebić)??
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
vertigo
Posty: 242
Rejestracja: 30 mar 2018, 10:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: vertigo »

Bławatku, bądź przygotowana, że mimo zmiany Twojej postawy, Twój mąż nadal będzie niedojrzałym "nastolatkiem" (może nawet do końca życia).
Ludzie robią wszystko, aby siebie samych przekonać, że świat nie wygląda tak, jak wygląda naprawdę.
Al la
Posty: 2671
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Al la »

Pavel pisze: 12 paź 2021, 15:24
Czyli - warto żyć teraźniejszością, przestać żyć przeszłością. Tyle, że bez posprzątania po sobie, nie da rady. To nie gra komputerowa, że zaczyna się od początku planszę bez większych konsekwencji. Czy on to od ciebie/kogokolwiek usłyszał?
Bławatku, ks. Marek Dziewiecki mówi, że aby mieć dobrą teraźniejszość, trzeba mieć uporządkowaną przeszłość.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Bławatek »

vertigo pisze: 14 paź 2021, 11:38 Bławatku, bądź przygotowana, że mimo zmiany Twojej postawy, Twój mąż nadal będzie niedojrzałym "nastolatkiem" (może nawet do końca życia).
Vertigo, zdaję sobie z tego sprawę, ale wówczas mam nadzieję, że on to przyjmie i zaakceptuje, że wtedy ja go tak będę traktować, a on że wówczas nie będzie chciał być "panem i władcą", bo to jednak się trochę wg mnie kłóci. Ja to już nie raz pisałam - mam ojca który też się nie garnie do odpowiedzialności za rodzinę, dom, ale przynajmniej się nie czepia. Czytałam wiele krótkich biografii znanych ludzi - aktorów, pisarzy, wynalazców, którzy mimo, że dokonywali czegoś znaczącego, wielkiego, byli jak dzieci, nie lubili brać odpowiedzialności, przyziemne sprawy dla nich nie istniały, a ich żony wchodziły w rolę głowy rodziny. Tylko że tacy mężowie byli im wdzięczni, dziękowali i kochali, a nie tylko ranili i wymagali. Ojciec męża jest wymagający i na twardy charakter, ale dla żony jest w stanie wiele zrobić i poświęcić. Szkoda tylko, że mój mąż mieszkając z nimi 40 lat tego nie zakodował tego sobie.

Trudno, widocznie nie każdy ma możliwość świętowania z żyjącym małżonkiem chociażby 25 rocznicy małżeństwa.
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Bławatek »

Al la pisze: 14 paź 2021, 12:57
Pavel pisze: 12 paź 2021, 15:24
Czyli - warto żyć teraźniejszością, przestać żyć przeszłością. Tyle, że bez posprzątania po sobie, nie da rady. To nie gra komputerowa, że zaczyna się od początku planszę bez większych konsekwencji. Czy on to od ciebie/kogokolwiek usłyszał?
Bławatku, ks. Marek Dziewiecki mówi, że aby mieć dobrą teraźniejszość, trzeba mieć uporządkowaną przeszłość.
Tak, dużo w tym prawdy. Bo niestety przeszłość, szczególnie ta zamiatana pod dywan, często się odzywa - i to zazwyczaj w momentach gdy się tego nie spodziewamy.

Tylko jak uporządkować przeszłość gdy danej osobie, która powinna coś zrobić się nie chce.

Najgorsze, że ja teraz naszemu synowi ciągle robię "wykładziki" o odpowiedzialności i konsekwencjach czynów. Bo np. obowiązki m.in. naukę odkłada na bok a potem jest zły, że chce mu się spać a ma jeszcze zadanie do zrobienia. Trudno, ja mu mogę jedynie przypominać o obowiązkach - zmusić nie dam rady do wszystkiego. Syn ma wybór, ale jednak do jego pełnoletności to ja jestem za niego odpowiedzialna. Mam wielką nadzieję, że mój syn będzie inny w przyszłości niż jego ojciec.
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Astro »

Bławatek pisze: 15 paź 2021, 11:42
Al la pisze: 14 paź 2021, 12:57
Pavel pisze: 12 paź 2021, 15:24
Czyli - warto żyć teraźniejszością, przestać żyć przeszłością. Tyle, że bez posprzątania po sobie, nie da rady. To nie gra komputerowa, że zaczyna się od początku planszę bez większych konsekwencji. Czy on to od ciebie/kogokolwiek usłyszał?
Bławatku, ks. Marek Dziewiecki mówi, że aby mieć dobrą teraźniejszość, trzeba mieć uporządkowaną przeszłość.
Tak, dużo w tym prawdy. Bo niestety przeszłość, szczególnie ta zamiatana pod dywan, często się odzywa - i to zazwyczaj w momentach gdy się tego nie spodziewamy.

Tylko jak uporządkować przeszłość gdy danej osobie, która powinna coś zrobić się nie chce.

Najgorsze, że ja teraz naszemu synowi ciągle robię "wykładziki" o odpowiedzialności i konsekwencjach czynów. Bo np. obowiązki m.in. naukę odkłada na bok a potem jest zły, że chce mu się spać a ma jeszcze zadanie do zrobienia. Trudno, ja mu mogę jedynie przypominać o obowiązkach - zmusić nie dam rady do wszystkiego. Syn ma wybór, ale jednak do jego pełnoletności to ja jestem za niego odpowiedzialna. Mam wielką nadzieję, że mój syn będzie inny w przyszłości niż jego ojciec.
Najczęściej idziemy za przykładem , czynami , nie tym co mówią nam rodzice . Istnieje duże ryzyko ,że niestety jak będzie tak bardzo odpowiedzialny za wszystko w swojej rodzinie w dorosłym życiu to mu się przy 40 odechce, bo dojdzie do wniosku ,że on nie jest od wszystkiego .
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Bławatek »

Już miesiąc nie pisałam u siebie.

A jestem dokładnie miesiąc po usłyszeniu od męża, że miał kowalską i ma z nią dziecko. Zepchnęłam to wszystko gdzieś w mroki umysłu i nie myślę o tym. Choć byłam swego czasu świadkiem gdy przy mnie mąż zabawiał maluszka z jego rodziny - zabolało, bo po pierwsze naszego syna tak fajnie nie zabawiał, a po drugie pojawił się niepokój, że mąż teraz może jednak zmienić zdanie i zechcieć być zaangażowanym ojcem dla tego dziecka kowalskiej. Choć mówił, że nie chce mieć z nimi kontaktu, ale chociaż powinnien wziąć odpowiedzialność za życie powołane na świat, a to się może wiązać z tym, że pokocha to dziecko.

A mi żal tego, że z powodu warunków lokalowych i finansowych więcej dzieci nie mieliśmy. Bo w sumie widząc w małżeństwie tą nieodpowiedzialność i niedojrzałość męża broniłam się przed kolejnym dzieckiem. Więc tym bardziej mnie boli, że mąż dziecko zrobił. A nasz syn też lubi małe dzieci więc może być dla niego szokiem, że tata na inne dziecko.

To jego dziecko będzie nam już komplikowało życie, a ja nie dam rady ciągle mieć ten temat gdzieś zakopany, będzie mnie ranił całe życie.

Na tą chwilę mąż się powoli urządza u siebie. Chyba nie ma ochoty wracać, bo mu wygodnie być panem swojego życia, robić co się chce. Wpada do nas kiedy mu wygodnie i dalej nie może zrozumieć, że mi by dużo ułatwiło gdybym z wyprzedzeniem wiedziała, kiedy i w jakich godzinach mógłby być i zająć się synem. No ale przecież on pomaga, bo przecież zawozi syna na różne zajęcia, czasami się z nim pouczy. A mi ciągle mało. Tylko, że on idzie do siebie wczesnym wieczorem i ma czas dla siebie a ja dalej pod różnymi potrzebami ogarniam dziecko.

I tak się już przyzwyczaiłam do tego, że mi nawet łatwiej gdy męża nie ma w domu na codzien bo przynajmniej odpada mi "obsługa" codzienna męża, a ponieważ mąż nie wykazuje chęci bycia zaangażowanym mężem, ojcem to na tą chwilę nawet nie myślę o przyjęciu męża pod dach. Nam komplikuje sytuację jeszcze fakt, że mieszkam w moim domu rodzinnym, a moja rodzina jest cięta na męża za to co zrobił, a przecież jeszcze nie wiedzą o dziecku. A niestety w mieszkaniu wynajmowanym przez męża nie ma dobrych warunków, bo trzeba by tam zrobić ogrzewanie, a mąż nie zamierza inwestować, a poza tym jak sobie myśli ile pieniędzy jest traconych aby było ciepło w domu to on woli żyć w chłodzie. Ja i dziecko jednak potrzebujemy ciepła. Zresztą on zawsze był chętniejszy do kupna kolejnego auta niż zrobienia remontu w domu, kupna jakiegoś sprzętu do kuchni na przykład. A mi się marzy zmywarka i piekarnik z termoobiegiem, ale dopóki nie zrobię remontu instalacji elektrycznej i wodnej to mogę tylko marzyć. I tak od 10 lat.

Zazdroszczę dzieciom Astro, Sajmona, Montiego zaangażowanych ojców, a ich żon nie rozumiem. I współczuję Wam, że musicie walczyć o kontakty z dziećmi. Mój syn już się przyzwyczaił, że na tatę nie zawsze może liczyć i np. nawet jak mąż jest u nas to z problemami technicznymi typu wymiana baterii zgłasza się do mnie.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Ruta »

Bławatku,
Wiem, że to wszystko bardzo trudne. Jesteś mądrą kobietą i mimo tylu trudności radzisz sobie z kryzysem i ze wszystkim. Pamiętasz, żeby być dla siebie dobra? Zasługujesz na to. To mój duży problem. I wielu kobiet które tak jak my same dźwigają odpowiedzialność. Dlatego o tym wspominam.

Domyślam się, że podobnie jak ja będąc samotną mamą masz trudności finansowe z powodu ograniczonych możliwości zarabiania. To frustrujące. Mam zepsuty piekarnik, to pilny wydatek, ale zawsze coś pilniejszego się trafia... zdecydowanie potrzebuję zmiany sytuacji zawodowej. Kiedyś myślałam w kategorii "jak syn podrośnie", bo priorytetem jest dla mnie być z nim dokąd mnie potrzebuje. A na razie tych potrzeb "czasowych" jest jeszcze sporo. Jeszcze trochę i będę mieć nastolatka. Ale teraz myślę, że w sumie nie muszę czekać. Będę myśleć co dla poprawy finansów mogę zrobić już, ale nie kosztem czasu potrzebnego synowi. Plus w tym taki, że to zdecydowanie zajęcie się sobą. I ani trochę mężem.

Na razie cieszę się swoim młodym. Może bez piekarnika, ale za to razem. W zeszłym roku nauczyliśmy się jeździć na łyżwach. Zaraz otwierają lodowiska. I nikt nam tego czasu razem i frajdy nie zabierze. A piekarnik poczeka...

Cieszę się też, że nie ma wojny między mną a mężem o syna o kontakty. U was jest podobnie, choć mąż nie jest dużo obecny w życiu syna, ale jest. A nie ma między wami napięcia. To dużo. Myślę, że atmosfera konfliktu dzieciom nie służy. I jeśli tylko można warto tego unikać, nawet kosztem innych ustępstw. Dzieci są ważne.

Doceń siebie za to, daj sobie duży prezent. To bardzo dużo, mimo trudnych okoliczności, mimo bólu nie przełożyć tego wszystkiego na relację męża z synem, postawić sobie granicę.


Przytulam cię mocno.
sajmon123
Posty: 871
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: sajmon123 »

Bławatek pisze: 08 lis 2021, 10:59 Już miesiąc nie pisałam u siebie.

A jestem dokładnie miesiąc po usłyszeniu od męża, że miał kowalską i ma z nią dziecko. Zepchnęłam to wszystko gdzieś w mroki umysłu i nie myślę o tym. Choć byłam swego czasu świadkiem gdy przy mnie mąż zabawiał maluszka z jego rodziny - zabolało, bo po pierwsze naszego syna tak fajnie nie zabawiał, a po drugie pojawił się niepokój, że mąż teraz może jednak zmienić zdanie i zechcieć być zaangażowanym ojcem dla tego dziecka kowalskiej. Choć mówił, że nie chce mieć z nimi kontaktu, ale chociaż powinnien wziąć odpowiedzialność za życie powołane na świat, a to się może wiązać z tym, że pokocha to dziecko.

A mi żal tego, że z powodu warunków lokalowych i finansowych więcej dzieci nie mieliśmy. Bo w sumie widząc w małżeństwie tą nieodpowiedzialność i niedojrzałość męża broniłam się przed kolejnym dzieckiem. Więc tym bardziej mnie boli, że mąż dziecko zrobił. A nasz syn też lubi małe dzieci więc może być dla niego szokiem, że tata na inne dziecko.

To jego dziecko będzie nam już komplikowało życie, a ja nie dam rady ciągle mieć ten temat gdzieś zakopany, będzie mnie ranił całe życie.

Na tą chwilę mąż się powoli urządza u siebie. Chyba nie ma ochoty wracać, bo mu wygodnie być panem swojego życia, robić co się chce. Wpada do nas kiedy mu wygodnie i dalej nie może zrozumieć, że mi by dużo ułatwiło gdybym z wyprzedzeniem wiedziała, kiedy i w jakich godzinach mógłby być i zająć się synem. No ale przecież on pomaga, bo przecież zawozi syna na różne zajęcia, czasami się z nim pouczy. A mi ciągle mało. Tylko, że on idzie do siebie wczesnym wieczorem i ma czas dla siebie a ja dalej pod różnymi potrzebami ogarniam dziecko.

I tak się już przyzwyczaiłam do tego, że mi nawet łatwiej gdy męża nie ma w domu na codzien bo przynajmniej odpada mi "obsługa" codzienna męża, a ponieważ mąż nie wykazuje chęci bycia zaangażowanym mężem, ojcem to na tą chwilę nawet nie myślę o przyjęciu męża pod dach. Nam komplikuje sytuację jeszcze fakt, że mieszkam w moim domu rodzinnym, a moja rodzina jest cięta na męża za to co zrobił, a przecież jeszcze nie wiedzą o dziecku. A niestety w mieszkaniu wynajmowanym przez męża nie ma dobrych warunków, bo trzeba by tam zrobić ogrzewanie, a mąż nie zamierza inwestować, a poza tym jak sobie myśli ile pieniędzy jest traconych aby było ciepło w domu to on woli żyć w chłodzie. Ja i dziecko jednak potrzebujemy ciepła. Zresztą on zawsze był chętniejszy do kupna kolejnego auta niż zrobienia remontu w domu, kupna jakiegoś sprzętu do kuchni na przykład. A mi się marzy zmywarka i piekarnik z termoobiegiem, ale dopóki nie zrobię remontu instalacji elektrycznej i wodnej to mogę tylko marzyć. I tak od 10 lat.

Zazdroszczę dzieciom Astro, Sajmona, Montiego zaangażowanych ojców, a ich żon nie rozumiem. I współczuję Wam, że musicie walczyć o kontakty z dziećmi. Mój syn już się przyzwyczaił, że na tatę nie zawsze może liczyć i np. nawet jak mąż jest u nas to z problemami technicznymi typu wymiana baterii zgłasza się do mnie.
Blawatku jestem pełen podziwu dla Ciebie, że tak świetnie sobie radzisz z sytuacją. Nie wiem, czy to taka ucieczka, maska czy jakimś cudem udało Ci się poukładać w głowie tak, że sprawiasz wrażenie jakby fakt, że mąż okłamywał i ma dziecko z kowalską, w ogóle nie zmienił sposobu myślenia o nim. Wiele osób by go znienawidziło, a Ty mam wrażenie dajesz radę wybaczać na bieżąco.

Do jednego muszę się trochę przyczepić... W wielu postach podkreślasz mnie, Astro czy też Montiego. Jest to mega miłe. Jednak czy warto narzucać taką presję na męża? Może nie warto szukać porównań? Dzisiaj ma tak. Być może nigdy nie będzie chciał być lepszym ojcem, być może nie potrafi, być może czegoś się boi? Nie ma co roztrząsać i skupić się mocno na tym co jest. A co jest? Wydaje mi się, że jest mąż, który pomimo pięknych słów, o tym iż zrozumiał, że małżeństwo na całe życie, dalej jest tym samym mężem co pół czy rok temu. Nic się nie zmienił, a słowa to tylko przykrywka, byś była bardziej wyrozumiała. Przepraszam jeśli się mylę, ale ja to tak odbieram po męsku łącząc fakty.

Dlaczego mieszka osobno? Ty nie chcesz czy on nie chce się wprowadzić? Może warto zaprosić, nawet na kanapę, nie koniecznie do sypialni. Niech za słowami idą czyny, czyli staranie się każdego dnia, zadośćuczynienie, praca nas sobą... Na odległość to nawet koleżeństwo ciężko budować...
Sarah
Posty: 372
Rejestracja: 01 maja 2020, 13:46
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Sarah »

Bławatek, dla mnie w Twoich postach rzuca się w oczy to, że prawie w ogóle nie piszesz o potrzebie bliskości z mężem i tęsknocie za nią, więzi, porozumieniu między wami. Głównie zdają Cię zajmować kwestie organizacyjne, prace domowe, pieniądze, remonty itd. Jakby dla Ciebie małżeństwo było bardziej jakąś spółką lokatorsko- finansową. W tej sytuacji nie dziwi mnie jakoś bardzo, że fakt zdrady i zrobienia przez niego dziecka nie wstrząsnął Tobą zbytnio... Może się mylę, ale tak to dla mnie wygląda już od dawna.
"Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje". Ks. Jan Kaczkowski
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Bławatek »

Ruto
Tak, ja od początku dążyłam do tego aby syn miał jak najlepsze relacje z ojcem, i jeśli walczyłam to tylko o to, aby te kontakty były jak najczęstsze i najbardziej owocne. Zawsze finanse były na mojej głowie tzn. zamartwianie się o nie i kombinowanie jak przetrwać do wypłaty. Nie mogę ostatnio narzekać bo po latach chudych w pracy mnie ostatnio doceniają i już parę razy dostałam niewielkie premie dzięki którym można drobny sprzęt zakupić do domu, a i na szczęście nie najgorzej też zarabiam. Ale podziwiam Cię, że potrafisz funkcjonować bez stałego etatu i co miesięcznej pensji, ale jak gdzieś pisałaś już od tylu lat tak działasz więc ogarniasz, ja bym się musiała nauczyć tak żyć. Mam nadzieję, że wraz z dorastaniem syna będziesz mogła się rozwijać i brać lepsze (czasochonniejsze ale i lepiej opłacane zlecenia). Ale najbardziej byś była szczęśliwa z etatu. Ja też wolę czas spędzać z synem - bo daję mu to co najważniejsze swój czas.

Sajmonie,
nie wiem czy tak dobrze sobie poradziłam ze zdradą męża i tym dzieckiem, siedzi to we mnie i boli, boli tym bardziej, że po pierwsze mąż przez tyle czasu szedł w zaparte, a przecież pytałam nie raz, a po drugie boli gdy on mówi, że to nic takiego, kowalska jest złą osobą, ona go osaczyła, ona chciała dziecka. U nas było podobnie w małżeństwie ze zarzucaniem odpowiedzialności na mnie za wszystko. Tak się niedawno zdarzyło, że mąż trafił z nami na mszę gdzie podczas kazania ksiądz mówił o dążeniu do świętości, że świętymi zostawali najczęściej grzesznicy, często dużego kalibru, tylko, że się nawracali, ale też przepraszali tych których krzywdzili, zadośćuczynili - i to też jest nasze zadanie, aby gdy upadniemy umieć nie tylko powstać ale też przeprosić. I tego u męża mi brakuje - on nigdy za nic nie przeprosił (a miał za co, choć ode mnie wymagał przeproszenia), a ja zawsze byłam wspaniałoślna i mu wszystko wybaczalam. I chyba teraz jak nigdy brakuje mi z jego strony tego "przepraszam", bo o ile każdy z nas ma prawo upaść, to niestety te upadki też innym zadają ból i rany.
Sajmonie, ja już mężowi przestałam mówić jaki powinien być. Trudno, pokazał się przed ślubem z innej strony, w rzeczywistości jest innym człowiekiem, dopóki się sam nie zreflektuje to nic nie zrobię. Tylko boli mnie, że ja muszę być i matką i ojcem, w małżeństwie też tak było. A ja tego nie chcę. Tylko niech on ciągle mnie nie ocenia i nie wymaga ode mnie. A jeśli chodzi o wspólne mieszkanie, to niestety nie mam wolnej kanapy, bo nigdy nie mieliśmy, za mało miejsca w mieszkaniu. A we wspólnym łóżku chyba bym nie dała rady. A i mąż jakoś woli być teraz sam u siebie. Bo w sumie widzi, że ja się zmieniłam i nie jestem tą samą uległą osobą. Mam swoje zdanie i zaczynam go bronić, a nie tak jak zawsze odpuszczać i do innych się dostosowywać.
ODPOWIEDZ