Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Bławatek
Posty: 1611
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Bławatek » 03 maja 2021, 12:31

Ruta pisze:
03 maja 2021, 0:39
elena pisze:
02 maja 2021, 23:17
Tez przyjęłam takie myślenie: nie oczekuję nic, nie bawię się w koleżeństwo, nie daję się wciągać w gry i manipulacje. Czasem mam wrażenie, ze nasi małżonkowie lubią pograć z nami w jakieś niezrozumiałe dla mnie gierki, raz zachowują się tak, potem zmieniają taktykę, później znów coś innego wychodzi.
Myślę, że czasem na takim zachowaniu coś udaje się na skołowanej żonie ugrać. A czasem to po prostu jakieś emocje, reminescencje, chęć by przez chwilę było w porządku. Może czasem jest to też forma zaleczania wyrzutów sumienia, no bo skoro wszystko jest dobrze, no to... jest dobrze.

Mam taką cichą nadzieję, że gdy skończy się sprawa w sądzie, to część takich zachowań męża minie. Bo obserwuję jeszcze jeden powód dziwnych i niezrozumiałych zachowań - to stosowanie się do porad prawników, ale także porad domorosłych specjalistów od rozwodów i "doradców" alimentacyjnych oraz "miszczów" psychologii z otoczenia.
Ruto i tu chyba trafiłaś w punkt wszystkimi argumentami - przecież mój mąż przychodzi, pomaga, "zajmuje się" dzieckiem, płaci alimenty, więc jest w porządku. I sumienie mniej go gryzie. Bo przecież lepiej gdy dziecko ma rodziców oddzielenie i spokój niż jak rodzice są razem i dziecko widzi kłótnie - słowa mojego męża, pewnie po rozmowach z terapeutą i oświeconymi znajomymi. A kto się nie kłóci, przecież zwykła codzienność niesie non stop jakieś nieporozumienia, chociażby o rozrzucone buty.

I niestety przez swoje miłe zachowania oraz rozmowy i uwagę, mąż daje mi sprzeczne sygnały. A tego mi w małżeństwie brakowało więc ja się na to nabieram. Zanim zapytałam męża o sprawę w sądzie to on kilka dni wcześniej zapytał czy będziemy się do skarbówki rozliczać wspólnie, czym mnie zdziwił, ale chyba potem z kimś rozmawiał (może prawnikiem) i się zreflektował, że przecież poznałabym jego zarobki i potem już nie było tematu. Ja go naprawdę nie rozumiem. Muszę zobojętniec.

Bławatek
Posty: 1611
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Bławatek » 12 maja 2021, 10:55

Mój mąż w dalszym ciągu nie zainteresowany synem. Boli mnie to ciągle, tym bardziej, że liczyłam, że przed Komunią poświęci swój czas i więcej pomoże w przygotowaniach bo go o to prosiłam i mówiłam ile rzeczy jest do zrobienia i spraw do załatwienia. Musimy kupić parę rzeczy w budowlanym i znów oczywiście usłyszałam "pojedziemy" - i w końcu zebrałam się na odwagę i powiedziałam, że to w sumie męska działka i on sobie da radę sam, a ja w tym czasie zrobię inne ważne rzeczy. Bo zawsze było tak, że mimo iż miałam co robić, to rzucałam wszystko i jechałam towarzysko z mężem lub jaki pomoc - niestety w drugą stronę to nie działało. Więc jestem z siebie dumna, że pierwszą granicę postawiłam. Aczkolwiek zobaczymy jak się sprawy potoczą, bo mąż jeszcze tego nie załatwił. Najbardziej boję się jego focha i wtedy będę musiała się prosić bliskich lub sąsiadów o pomoc a czasu jak zawsze brakuje. Jakoś się odcinam od tego zachowania męża, coraz mniej boli, ale jednak boli.

Najbardziej boli mnie to, że mąż w weekend wogole o synu nie myśli, nawet nie zadzwoni. I tą kwestię muszę z nim załatwić. Bo to nie chodzi o to, że chcę mieć wolne od syna tylko żeby syn mógł spędzać czas z tatą tym bardziej że w soboty i niedziele bardziej widzi, że jego koledzy aktywnie spędzają czas z ojcami. Owszem ja się staram zapełniać czas synowi, ale niestety to nie to samo. Syn jest w takim wieku, że zaczyna bardziej potrzebować ojca. Codziennie oddaję mojego męża świętemu Józefowi, może on "nauczy" męża mojego co znaczy być opiekunem rodziny i dziecka.

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Ruta » 12 maja 2021, 14:02

Bławatek pisze:
12 maja 2021, 10:55
Mój mąż w dalszym ciągu nie zainteresowany synem. Boli mnie to ciągle, tym bardziej, że liczyłam, że przed Komunią poświęci swój czas i więcej pomoże w przygotowaniach bo go o to prosiłam i mówiłam ile rzeczy jest do zrobienia i spraw do załatwienia. Musimy kupić parę rzeczy w budowlanym i znów oczywiście usłyszałam "pojedziemy" - i w końcu zebrałam się na odwagę i powiedziałam, że to w sumie męska działka i on sobie da radę sam, a ja w tym czasie zrobię inne ważne rzeczy. Bo zawsze było tak, że mimo iż miałam co robić, to rzucałam wszystko i jechałam towarzysko z mężem lub jaki pomoc - niestety w drugą stronę to nie działało. Więc jestem z siebie dumna, że pierwszą granicę postawiłam. Aczkolwiek zobaczymy jak się sprawy potoczą, bo mąż jeszcze tego nie załatwił. Najbardziej boję się jego focha i wtedy będę musiała się prosić bliskich lub sąsiadów o pomoc a czasu jak zawsze brakuje. Jakoś się odcinam od tego zachowania męża, coraz mniej boli, ale jednak boli.

Najbardziej boli mnie to, że mąż w weekend wogole o synu nie myśli, nawet nie zadzwoni. I tą kwestię muszę z nim załatwić. Bo to nie chodzi o to, że chcę mieć wolne od syna tylko żeby syn mógł spędzać czas z tatą tym bardziej że w soboty i niedziele bardziej widzi, że jego koledzy aktywnie spędzają czas z ojcami. Owszem ja się staram zapełniać czas synowi, ale niestety to nie to samo. Syn jest w takim wieku, że zaczyna bardziej potrzebować ojca. Codziennie oddaję mojego męża świętemu Józefowi, może on "nauczy" męża mojego co znaczy być opiekunem rodziny i dziecka.
Też proszę świętego Józefa o pomoc dla mojego męża w byciu ojcem. Zawierzam mu też całą naszą rodzinę i zwracam się o pomoc w różnych sprawach. I ją dostaję.
Któregoś dnia zastałam męża przy naprawie drzwi do mojego pokoju. Nie prosiłam o to, to była inicjatywa męża. I takie mrugnięcie okiem do mnie od Świętego Józefa, że mnie słucha i mojego męża wspiera i inspiruje. Odkąd 19 marca skończyłam Nowennę do Świętego Józefa, między innymi w sprawie mojego męża i jego ojcostwa, mąż często podczas kontaktów wykonuje razem z synem drobne naprawy. Syn po mężu ma duże zdolności techniczne i manulane, uwielbia pracowac narzędziami.
Przez trzy lata nieobecności męża się tych napraw uzbierało, mieszkanie jest z takich starszych, zawsze coś tam odpada, skrzypi, wymaga wymiany, starczy pracy jeszcze na długo. Ja nie bardzo mam do takich rzeczy głowę, a zdolności jeszcze mniej (choć mam za sobą samodzielne odświeżenie kuchni, z czego jestem dumna).

Przed Komunią syna miałam różne plany, także remontowe, chciałam odmalować duży pokój, by było ładniej. W końcu odpuściłam, sama nie dałabym rady, nie sądzę, aby mąż wtedy był w stanie mi pomóc. Toczył walkę ze sobą, by wytrwać w trzeźwości. I to był duży wysiłek z jego strony - i dał radę. Gdy już był trzeźwiejszy - zapytałam go, w co chciałby się zaangażować i w czym może pomóc. Mogę bić się w piersi, ale wczesniej często wyglądało to tak, że ja czekałam na inicjatywę męża, potem gdy jej nie było, sama rozdzielałam zadania i potem nadzorowałam, czy mąż je robi. Nie robił. Bierna agresja, czy może bierny opór.
Zapytany mąż zadeklarował przygotowanie części potraw, załatwienie formalności (to niechętnie), przygotowanie stołu i obsługę kuchenną obiadu, w sensie podania, udział razem ze mną w pierwszej spowiedzi syna i w spotkaniu przedkomunijnym. Wspólnie omówiliśmy co podamy na obiad - przygotowywanie przyjęć zawsze sprawiało nam przyjemność, teraz też zawiązała się przy tym nić współpracy. Zaczynaliśmy od wrogości i nieufności. Ta nić porozumienia pomogła oczyścić atmosferę i dalej współpraca była miła i Komunia choć w szczycie ograniczeń, tylko we trójkę, indywidualna, choć obiad był w nieco większym gronie, a z rodziną tylko przez telefon, to okazała się bardzo miła, radosna i była dla całej naszej trójki poruszającym wydarzeniem.

Myślę teraz, że gdy mąż nie miał narzucone przeze mnie co ma robić, sam o tym zdecydował i sam wybrał co zrobi, czuł się za to odpowiedzialny i dlatego wywiązał się sam, bez nadzoru z mojej strony. To dało mi trochę do myślenia o tym, jak pojmuję współpracę, jak zaczynam oferowanie mężaowi współpracy, ile jest w tym moich wizji, moich pomysłów, a ile przestrzeni dla mężą. I ile jest we mnie gotowości do docenienia wkładu męża. Bo z początku byłam w głowie zafiksowana na tym, że ja robię więcej. I okej, tak było. Ale mój mąż miał swój wkład i nie był on wcale mały - także w atmosferę współpracy i to, że wszystko wyszło super.
Mąż miał też katastrofalny okres finansowy i było mi trudno też z tym, że większośc kosztów - poza potrawami przygotowanymi przez męża poniosłam ja. Teraz po czasie myślę, że mogłam przejrzyście i otwarcie dążyć do tego, by jednak te koszty rozłożyć, bałam się zadrażniać. Ale trudno winić mojego męża - bo to ja się bałam zadrażnic. Aczkolwiek wtedy nie byłam gotowa, więc w sumie lepiej było odpuścić, zamiast wywoływać wojnę.

Bławatek
Posty: 1611
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Bławatek » 18 maja 2021, 11:54

Udało nam się w miłej atmosferze przeżyć wspólnie z synem jego I Komunię. Ale chyba tylko dlatego, że odpuściłam i wiedząc, że na męża nigdy nie mogłam liczyć to też zbyt wiele się nie spodziewałam i nie wymagałam. Ale mąż jak zwykle sam z siebie obiecywał, a w końcu nie dawał rady więc ze wszystkim zostałam i tak sama. Więc kilka ostatnich dni i w sumie nocy mam wyciętych z życiorysu. Najbardziej zdenerwowałam się na męża bo prosiłam go abyśmy wcześniej zaczęli układać stoły i krzesła, bo nie wiedziałam jak je ułożyć czy nie trzeba będzie pożyczyć jeszcze jakiegoś stołu, no i każdy inny więc wiedziałam, że trzeba będzie w niektórych nogi podkładać. Ale mąż to ciągle przekładał i odkładał i w końcu w wieczór przed komunią się za to zabraliśmy - oczywiście tak jak przypuszczałam zabrakło nam jednego stołu i ja szybko dzwonilam po rodzinie, tu na szczęście blisko nas był stół i jeszcze z dowozem nam go dostarczyli. Gdy czekaliśmy na ten stół to zajęłam się inną robotą bo nie lubię próżni i w tym momencie mąż stwierdził, że jak trzeba czekać to on sobie posprząta - myślałam że samochód a okazało się, że poszedł posprzątać do mieszkania swojego (w którym od miesiąca nie nocuje). Zniknął na długo, a że czas gonił to rodzinę, która przyjechała ze stołem musiałam poprosić o pomoc przy cięższych pracach, bo w końcu nie wiedziałam, gdzie mąż zniknął, w sumie domyśliłam się że poszedł tam. A żeby było śmieszniej to ma tam odpowiedni stół i krzesła, ale nie chciał przynieść więc musiałam pożyczać po sąsiadach i rodzinie. Ja pracowałam do prawie nad ranem, bo w domu też jeszcze było dużo kobiecej roboty a straciłam czas na męskie rzeczy, bo mój mąż jak zwykle mówił nie da się, a ja twierdzę, że wszystko się da tylko trzeba chcieć i trochę pokombinować - mąż ewakuował się wcześniej, bo po pierwsze nic już nie było widać (robiliśmy przyjęcie na ogrodzie), a poza tym on się musi wyspać i odpocząć. Ja nie muszę. Miał przyjść w dzień Komunii z rana - sam proponowała godzinę 6. Wpadł rano koło 9, zabrał samochód do umycia (bo po co takie rzeczy zrobić wcześniej), zadzwoniłam do niego, że jest jeszcze wiele rzeczy do zrobienia i jest potrzebny, powiedział, że jest brudny więc się musi umyć i przebrać. Przyszedł ubrany elegancko więc mi ręce opadły i płakać mi się chciało. Podziękowałam mu i wysłałam do syna, a sama jak zwykle zajęłam się przenoszeniem zbędnych rzeczy i porządkowaniem wszystkiego. Na przyjęciu też nie kwapił się by cokolwiek pomóc, sama wszystko ogarniałam, donosiłam napoje i nawet widząc, że niosę kilkanaście butelek z napojami nie kwapił się aby je ode mnie zabrać. Na szczęście na moją rodzinę zawsze mogę liczyć, gdyby nie ich pomoc to pewnie bym zamknęła się w pokoju i płakała cały dzień. I tu wiem skąd foch męża - dzień przed mu powiedziałam, że jest tyle roboty a on znika sprzątać mieszkanie w którym nie mieszka. Pewnie wielu Panów się teraz oburzy, że tak go "potraktowałam" - wyjaśniam, że neutralnie zwróciłam mu uwagę, że był i jest tu mi potrzebny i mógł sobie odpuścić sprzątanie, na co on się obraził. Biedny mały chłopczyk. I coś już we mnie pękło na całego, bo ja jak zwykle tylko rozpuściłam włosy, szybko się przebrałam i w biegu ubierałam syna. Znów się nie pomalowałam i czułam się jak Kopciuszek przed balem, jeden plus, że zdążyłam się przebrać a nie iść w starym dresie prosto z roboty przygotowującej przyjęcie. Mój mąż już się nigdy ani nie ogarnie, ani nie zmieni. A na dobrą sprawę już jest w wieku, że mógłby być dziadkiem. A dalej jest zagubionym nastolatkiem, którym trzeba dyrygować, ale nie przesadzić bo wtedy się obraża.

Najważniejsze, że syn w trakcie Mszy był szczęśliwy mając nas obok siebie i potem jak pierwszy raz przyjął Pana Jezusa do swojego serca. Ucieszył się też z przyjęcia rodzinnego, bo przecież praktycznie cały rok z niektórymi się tylko w przelocie i w dystansie widzieliśmy. I bardzo podobało mu się to co udało mi się wyczarować na nasze rodzinne świętowanie jego tak ważnego dnia. A Bóg na szczęście wysłuchał mojej modlitwy i naszych znajomych w sumie też i dał nam w dzień Komunii piękną pogodę, bo gdyby tak lało jak dziś to ja nie wiem co bym zrobiła. Teraz mamy Biały Tydzień, ale mąż nie kwapi się, aby z nami na msze chodzić.

Męża nie zmienię i chociaż ja wiele potrafię znieść i tolerować u niego, to niestety on w moim kierunku nie ma wyrozumiałości. Teraz jak będzie przychodził do syna ja wychodzę, najlepiej z domu, bo mąż mnie zagaduje, jest przyjacielski, a tu najważniejszy jest w tej chwili syn, bo widzę jak mu ojca brakuje. Stanowczość i granice - tego muszę się nauczyć.

Zwyklaosoba
Posty: 475
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Zwyklaosoba » 18 maja 2021, 12:49

Bławatku z tego co piszesz mąż zawsze taki był, niestety wiek do tego sprawia,że coraz mniej się chce, niektórzy to wulkany energii a tu widać lenia, a Ty no cóż pięknie sobie radzisz ,syn na pewno to doceni, ważne ,żeby ten młody mężczyzna uczył się Ciebie wspierać i wiem ,że już wkrótce będziesz mogła czerpać z jego pomocy, ja pamiętam po śmierci taty mojego było nas czworo rodzeństwa i każdy pomagał mamie ,do dziś nam dziękuje za to, a ja nie mam żalu do życia tylko cieszę się,że mogliśmy mamie jako dzieci pomóc,nie zn się na wychowywaniu dzieci ,ale mam nadzieję,że u Ciebie już jest tak albo się stanie ,że synek ma będzie się garnął do pomocy mamie ;) wspaniałej mamie

Nowiutka

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Nowiutka » 18 maja 2021, 13:19

Bławatek pisze:
18 maja 2021, 11:54
(...) a poza tym on się musi wyspać i odpocząć. Ja nie muszę.(...)
Pandemia, pozamykane wszystko itd więc rozumiem, że alternatyw za dużo nie ma. Ale wiesz co? Miałam żal do mojego męża - o to, że mi nie pomaga, że nie sypiam, że nie mogę chorować. Ale zaczęłam podchodzić do siebie tak jak on do siebie. Nic nie muszę. Zawsze mam prawo do odpoczynku czy proszenia o pomoc czy wyręczanie. Dziadków mam teraz - moich rodziców - od pewnych rzeczy. I wiem, że mąż by marudził (oskarżał mnie, że oddaję dziecko zamiast się nim zajmować, że kto będzie dziecko wychowywać) - ale nawet moja psycholog mówiła, że do wychowania dziecka potrzeba całej wioski.
Nie patrz na męża czy w czymkolwiek ci pomaga. Spojrzałabym raczej na to, czy MUSISZ coś zorganizować w taki a nie inny sposób, czy zamiast prosić męża albo równolegle nie zaciągać innych do pomocy.
My kobiety jesteśmy zbyt perfekcyjne, zabiegane, mamy pretensje a powinniśmy się uczyć od mężczyzn - odpuszczania. Żeby nie organizować wszystkiego samemu, żeby coś olać, żeby podejść do ważnych wydarzeń z innej strony.

Załamana
Posty: 240
Rejestracja: 03 kwie 2020, 12:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Załamana » 18 maja 2021, 13:51

Bławatku bardzo sie cieszę że mimo przeciwności dałaś radę. A twoj mąż no coź przykre to że nie miałaś wsparcia. Pewnie całe życie pokazywałaś że sobie radzisz i sie przyzwyczaił do tego. Jesteśmy dzielną mamą i syn to widzi ...

Bławatek
Posty: 1611
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Bławatek » 18 maja 2021, 16:44

Niestety, miałam propozycje pomocy od różnych osób, a ponieważ mąż obiecywał, że zrobi to, tamto i tamto też.... to wszystkim dziękowałam za chęci i propozycje, bo wiem, że mąż lubi sam działać, nie umie z nikim współpracować. To była ostatnia rzecz na której mi zależało, już nie będę liczyć na niego i jego wsparcie, pomoc.

Czy pokazywalam, że umiem. Najpierw jednak były sytuacje gdy mąż obiecywał, że coś zrobi, pomoże a potem nie miał czasu i chęci, więc żeby jakoś funkcjonować to musiałam zakasać rękawy i działać. Albo gdy miał dzień wolny i był gdzieś umówiony na 9 to miał problem zawieźć syna do przedszkola na 8, musiałam się prosić swojej rodziny, a on się wylegiwał. U mnie zawsze było - chcesz mieć coś zrobione - licz tylko na siebie.

Muszę syna wychować na innego człowieka, bo widzę że ma dużo negatywnych cech po tatusiu i nie wiem czy są wrodzone czy nabyte przez obserwację.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Caliope » 18 maja 2021, 21:14

I wszystko sie sprowadza do tego, że i tak trzeba wszystko ogarnąć samej, ale można odpuścić nerwy i docenić siebie w takim ważnym dniu. Nie zmusisz męża do pomocy, jest dorosły i sam decyduje, niestety. Zrobiłabym pewnie tak samo jak ty, ale po jednym poproszeniu o pomoc i braku reakcji, dałabym sobie spokój. Po co się denerwować, szkoda zdrowia.

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Ruta » 19 maja 2021, 10:42

Bławatek pisze:
18 maja 2021, 16:44
Niestety, miałam propozycje pomocy od różnych osób, a ponieważ mąż obiecywał, że zrobi to, tamto i tamto też.... to wszystkim dziękowałam za chęci i propozycje, bo wiem, że mąż lubi sam działać, nie umie z nikim współpracować. To była ostatnia rzecz na której mi zależało, już nie będę liczyć na niego i jego wsparcie, pomoc.

Czy pokazywalam, że umiem. Najpierw jednak były sytuacje gdy mąż obiecywał, że coś zrobi, pomoże a potem nie miał czasu i chęci, więc żeby jakoś funkcjonować to musiałam zakasać rękawy i działać. Albo gdy miał dzień wolny i był gdzieś umówiony na 9 to miał problem zawieźć syna do przedszkola na 8, musiałam się prosić swojej rodziny, a on się wylegiwał. U mnie zawsze było - chcesz mieć coś zrobione - licz tylko na siebie.

Muszę syna wychować na innego człowieka, bo widzę że ma dużo negatywnych cech po tatusiu i nie wiem czy są wrodzone czy nabyte przez obserwację.
Bławatku,
gratuluję przyjęcia Pierwszej Komunii Świętej przez syna :) I tego, że udało się wam mimo trudności stworzyć taką atmosferę w której syn czuł się dobrze z wami obojgiem. To duzy sukces w kryzysie.

Co do obowiązków, ganiania - myślałaś o tym, by wziąć trochę przykładu z męża? Przyjrzyjrzeć się co cię w nim drażni najbardziej - i spróbować samej tak robić? Jeśli nie łamie to zasad moralnych oczywiście.

Natomiast piszesz, że jest problem z synkiem, że widzisz u niego cechy ojca i że musisz wychować go na "innego" człowieka. Bądź ostrożna. Komunikat do syna "jesteś jak ojciec" i równocześnie "z tego powodu wymagasz zmiany" jest dla chłopca bolesny i raniący. Nawet gdy nie jest wyrażona wprost. Byłam dziewczynką, ale moja mam bardzo mnie raniła, sugerując mi podobieństwo do ojca w tych obszarach, które uważała za moje wady - i za wady mojego ojca. U chłopca to godzi w o wiele więcej, bo jego tożsamość płciową.

Jeśli w naszych relacjach układa się tak, że często jesteśmy obciążone, czujemy się przemęczone, nie starcza nam czasu na nasze potrzeby, inni nie współpracują z nami, migają się, czasem to nie kwestia innych, ale sposobu w jaki delegujemy zadania i w jaki powierzamy innym odpowiedzialność. Poprawa kompetencji w tym zakresie bardzo mi pomogła - i w nawiązywaniu współpracy z mężem i z innymi osobami także, również na polu obowiązków domowych. I na pewno wiele jeszcze się muszę nauczyć - ale to miła nauka i daje szybką poprawę w relacjach - i ulgę w obowiązkach.

Jest taka strona rozwinąć skrzydła, księdza Poloka, wielokrotnie na tym forum polecana, dotyczy problemów DDA.
Natomiast Ksiądz Polok odsyła na stronę, gdzie można znaleźć uznane spradzone testy do diagnozy i autodiagnozy stosowane w psychologii - między innymi na współuzależnienie i uzależnienie. Ale ja zwróciłam uwagę na jeszcze inne testy: test umiejętności przywódcy sytuacyjnego oraz test umiejętności wyzwalania inicjatywy.
Już samo ich rozwiązanie pokazało mi, że wiele w tych obszarach mogę poprawić. Testy pomagają znaleźć właśnie te obszary w których można coś poprawić. Polecam.
Testy: www.psychologia.net.pl/testy.php?test=przywodztwo

Bławatek
Posty: 1611
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Bławatek » 19 maja 2021, 14:15

Nowiutka pisze:
18 maja 2021, 13:19
Bławatek pisze:
18 maja 2021, 11:54
(...) a poza tym on się musi wyspać i odpocząć. Ja nie muszę.(...)
Pandemia, pozamykane wszystko itd więc rozumiem, że alternatyw za dużo nie ma. Ale wiesz co? Miałam żal do mojego męża - o to, że mi nie pomaga, że nie sypiam, że nie mogę chorować. Ale zaczęłam podchodzić do siebie tak jak on do siebie. Nic nie muszę. Zawsze mam prawo do odpoczynku czy proszenia o pomoc czy wyręczanie. Dziadków mam teraz - moich rodziców - od pewnych rzeczy. I wiem, że mąż by marudził (oskarżał mnie, że oddaję dziecko zamiast się nim zajmować, że kto będzie dziecko wychowywać) - ale nawet moja psycholog mówiła, że do wychowania dziecka potrzeba całej wioski.
Nie patrz na męża czy w czymkolwiek ci pomaga. Spojrzałabym raczej na to, czy MUSISZ coś zorganizować w taki a nie inny sposób, czy zamiast prosić męża albo równolegle nie zaciągać innych do pomocy.
My kobiety jesteśmy zbyt perfekcyjne, zabiegane, mamy pretensje a powinniśmy się uczyć od mężczyzn - odpuszczania. Żeby nie organizować wszystkiego samemu, żeby coś olać, żeby podejść do ważnych wydarzeń z innej strony.
Niestety całe życie musiałam, ale uczę się teraz codziennie, że mogę jeśli chcę. Oczywiście będą sytuację gdy pojawi się mus zarobienia czegoś, a tak nie warto. Zaczynam działać tak jak mąż. Choć pewnie usłyszę nie raz że jestem złośliwe i niewdzięczna - nie ja poprostu uczę się na swoich błędach i obserwując innych też się uczę co robić a czego nie. Mi też powinno być dobrze i wygodnie 🙂

Bławatek
Posty: 1611
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Bławatek » 19 maja 2021, 14:49

Caliope pisze:
18 maja 2021, 21:14
I wszystko sie sprowadza do tego, że i tak trzeba wszystko ogarnąć samej, ale można odpuścić nerwy i docenić siebie w takim ważnym dniu. Nie zmusisz męża do pomocy, jest dorosły i sam decyduje, niestety. Zrobiłabym pewnie tak samo jak ty, ale po jednym poproszeniu o pomoc i braku reakcji, dałabym sobie spokój. Po co się denerwować, szkoda zdrowia.
Akurat spodziewałam się, że będzie jak zawsze więc odpuściłam złość, bo szkoda mi zdrowia, ale niestety kolejny raz się rozczarowałam, bo kolejny raz naobiecywal a w ostatnim momencie się wycofał lub nie miał czasu. Chciałam tylko aby to był piękny dzień dla Syna - więc przygotowywałam go religijnie, ale też chciałam w końcu poświętowac z całą rodziną bo zazwyczaj tylko na pogrzebach się spotykamy niestety.

Od teraz zaczynam postępować jak mój mąż - i nie jest to złośliwość tylko branie przykładu z innych, bo ja zawsze zabiegana i zarobiona po pachy a on wypoczęty, pachnący, niezestresowany.

Caliope u siebie piszesz, że źle się czujesz w nowo obciętych włosach, bo fryzjerka zdecydowała co dla ciebie dobre. Ja pierwszy raz w życiu chciałam się na uroczystość Komunii pomalować (bo jakoś na codzien tego nie potrzebuję i zresztą czasu nigdy nie mam) i jak zwykle nie zdążyłam, a w kościele jak zobaczyłam jedną mamę z rodzin biedniejszych to mi się płakać zachciało - pierwszy raz ja widziałam tak ładnie ubraną i pomalowaną, a ja jak Kopciuszek, dobrze, że z sadzy nie byłam umazana. A potem sobie pomyślałam, że może ona bardziej potrzebowała wyglądać pięknie niż ja w tym dniu.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Caliope » 19 maja 2021, 16:08

Bławatek pisze:
19 maja 2021, 14:49
Caliope pisze:
18 maja 2021, 21:14
I wszystko sie sprowadza do tego, że i tak trzeba wszystko ogarnąć samej, ale można odpuścić nerwy i docenić siebie w takim ważnym dniu. Nie zmusisz męża do pomocy, jest dorosły i sam decyduje, niestety. Zrobiłabym pewnie tak samo jak ty, ale po jednym poproszeniu o pomoc i braku reakcji, dałabym sobie spokój. Po co się denerwować, szkoda zdrowia.
Akurat spodziewałam się, że będzie jak zawsze więc odpuściłam złość, bo szkoda mi zdrowia, ale niestety kolejny raz się rozczarowałam, bo kolejny raz naobiecywal a w ostatnim momencie się wycofał lub nie miał czasu. Chciałam tylko aby to był piękny dzień dla Syna - więc przygotowywałam go religijnie, ale też chciałam w końcu poświętowac z całą rodziną bo zazwyczaj tylko na pogrzebach się spotykamy niestety.

Od teraz zaczynam postępować jak mój mąż - i nie jest to złośliwość tylko branie przykładu z innych, bo ja zawsze zabiegana i zarobiona po pachy a on wypoczęty, pachnący, niezestresowany.

Caliope u siebie piszesz, że źle się czujesz w nowo obciętych włosach, bo fryzjerka zdecydowała co dla ciebie dobre. Ja pierwszy raz w życiu chciałam się na uroczystość Komunii pomalować (bo jakoś na codzien tego nie potrzebuję i zresztą czasu nigdy nie mam) i jak zwykle nie zdążyłam, a w kościele jak zobaczyłam jedną mamę z rodzin biedniejszych to mi się płakać zachciało - pierwszy raz ja widziałam tak ładnie ubraną i pomalowaną, a ja jak Kopciuszek, dobrze, że z sadzy nie byłam umazana. A potem sobie pomyślałam, że może ona bardziej potrzebowała wyglądać pięknie niż ja w tym dniu.
Właśnie, to jest dobre podejście, rób tak samo jak mąż i nawet ne myśl że to będzie złe. Dla mnie to najlepsze co zrobiłam dla siebie, nic nie muszę, a mogę, nie suszę głowy, a mąż sam zapyta.
Ty też możesz wyglądać pięknie, jak będzie kolejna jakaś okazja ,to się zrób na bòstwo i się na nic nie oglądaj.

Bławatek
Posty: 1611
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Bławatek » 19 maja 2021, 16:38

Ruta pisze:
19 maja 2021, 10:42
Bławatek pisze:
18 maja 2021, 16:44
Niestety, miałam propozycje pomocy od różnych osób, a ponieważ mąż obiecywał, że zrobi to, tamto i tamto też.... to wszystkim dziękowałam za chęci i propozycje, bo wiem, że mąż lubi sam działać, nie umie z nikim współpracować. To była ostatnia rzecz na której mi zależało, już nie będę liczyć na niego i jego wsparcie, pomoc.

Czy pokazywalam, że umiem. Najpierw jednak były sytuacje gdy mąż obiecywał, że coś zrobi, pomoże a potem nie miał czasu i chęci, więc żeby jakoś funkcjonować to musiałam zakasać rękawy i działać. Albo gdy miał dzień wolny i był gdzieś umówiony na 9 to miał problem zawieźć syna do przedszkola na 8, musiałam się prosić swojej rodziny, a on się wylegiwał. U mnie zawsze było - chcesz mieć coś zrobione - licz tylko na siebie.

Muszę syna wychować na innego człowieka, bo widzę że ma dużo negatywnych cech po tatusiu i nie wiem czy są wrodzone czy nabyte przez obserwację.
Bławatku,
gratuluję przyjęcia Pierwszej Komunii Świętej przez syna :) I tego, że udało się wam mimo trudności stworzyć taką atmosferę w której syn czuł się dobrze z wami obojgiem. To duzy sukces w kryzysie.

Co do obowiązków, ganiania - myślałaś o tym, by wziąć trochę przykładu z męża? Przyjrzyjrzeć się co cię w nim drażni najbardziej - i spróbować samej tak robić? Jeśli nie łamie to zasad moralnych oczywiście.

Natomiast piszesz, że jest problem z synkiem, że widzisz u niego cechy ojca i że musisz wychować go na "innego" człowieka. Bądź ostrożna. Komunikat do syna "jesteś jak ojciec" i równocześnie "z tego powodu wymagasz zmiany" jest dla chłopca bolesny i raniący. Nawet gdy nie jest wyrażona wprost. Byłam dziewczynką, ale moja mam bardzo mnie raniła, sugerując mi podobieństwo do ojca w tych obszarach, które uważała za moje wady - i za wady mojego ojca. U chłopca to godzi w o wiele więcej, bo jego tożsamość płciową.

Jeśli w naszych relacjach układa się tak, że często jesteśmy obciążone, czujemy się przemęczone, nie starcza nam czasu na nasze potrzeby, inni nie współpracują z nami, migają się, czasem to nie kwestia innych, ale sposobu w jaki delegujemy zadania i w jaki powierzamy innym odpowiedzialność. Poprawa kompetencji w tym zakresie bardzo mi pomogła - i w nawiązywaniu współpracy z mężem i z innymi osobami także, również na polu obowiązków domowych. I na pewno wiele jeszcze się muszę nauczyć - ale to miła nauka i daje szybką poprawę w relacjach - i ulgę w obowiązkach.

Jest taka strona rozwinąć skrzydła, księdza Poloka, wielokrotnie na tym forum polecana, dotyczy problemów DDA.
Natomiast Ksiądz Polok odsyła na stronę, gdzie można znaleźć uznane spradzone testy do diagnozy i autodiagnozy stosowane w psychologii - między innymi na współuzależnienie i uzależnienie. Ale ja zwróciłam uwagę na jeszcze inne testy: test umiejętności przywódcy sytuacyjnego oraz test umiejętności wyzwalania inicjatywy.
Już samo ich rozwiązanie pokazało mi, że wiele w tych obszarach mogę poprawić. Testy pomagają znaleźć właśnie te obszary w których można coś poprawić. Polecam.
Testy: www.psychologia.net.pl/testy.php?test=przywodztwo
Ruto, książkę czytałam, a na stronę zajrzę w wolnej chwili.

Mam właśnie w planach brać przykład z męża - zwolnić tempo, niczym się nie przejmować i zacząć mówić nie da się nie umiem. Z tym ostatnim będzie problem bo drażni mnie gdy coś jest nie zrobione, więc jak mam chwilę to działam. A że podpatruję różnych fachowców i ogladam filmiki w necie to wiem, że się da, tylko trzeba chcieć 🙂. I mieć czas którego zazwyczaj nie nam

Mam problem z wadami syna - ostatnio mnie denerwował swoim upartym działaniem, a że coś mu nie wychodziło to się denerwował, nie chciał czekać na moją pomoc (miałam rzucić wszystko i pomóc mu układać klocki) więc mu w końcu powiedziałam, że zaczyna być taki jak tata - gdy czegoś chcę to inni tu i teraz mają być na każde zawołanie. Wiem, że to nie jest dobre, ale już nie mam siły mu tłumaczyć, że np. musi poczekać, bo to co ja teraz robię jest ważne i potrzebne i nie zawsze mogę przerywać.

Jeśli chodzi o delegowanie zadań to w pracy mi to dobrze idzie, natomiast w domu był brak współpracy bo mąż uważał, że on jako głowa rodziny ma więcej praw niż obowiązków. Więc jak chciałam mieć coś zrobione czy załatwione to musiałam działać sama. I niestety syn się nauczył, że matka wszystko potrafi.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Caliope » 19 maja 2021, 18:21

Bławatek pisze:
19 maja 2021, 16:38
Mam problem z wadami syna - ostatnio mnie denerwował swoim upartym działaniem, a że coś mu nie wychodziło to się denerwował, nie chciał czekać na moją pomoc (miałam rzucić wszystko i pomóc mu układać klocki) więc mu w końcu powiedziałam, że zaczyna być taki jak tata - gdy czegoś chcę to inni tu i teraz mają być na każde zawołanie. Wiem, że to nie jest dobre, ale już nie mam siły mu tłumaczyć, że np. musi poczekać, bo to co ja teraz robię jest ważne i potrzebne i nie zawsze mogę przerywać.
Ja mojego syna też porównuję, bo jest synem swojego ojca, ale nie mówię mu tego, bo byłoby to przykre. Dzieciom trzeba cały czas cierpliwie tłumaczyć, że muszą poczekać na coś, ja mam jeszcze sposób taki, że mówię " jak ty dziś szybko zrobisz to co ja chcę, to ja też tobie tak zrobię ", syn od razu mówi, że to woli poczekać.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 36 gości