Odpowiedzialność za zdradę

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: lustro »

Zapadła cisza...to ja ją przerwę.

Wysłuchałam dzisiejszego CNN...
Na samym końcu mówi o. Szustak o celnikach i poganach...mówi - nie odcinajcie sie, bo kiedy ten twój brat będzie chciał wrócić, to nie będzie miał do kogo.

Gdyby mój mąż się ode mnie odciął, nie czekał z uchylonymi drzwiami, to pewnie nie wróciła bym, bo nie było by do kogo.
Wiedźmin

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: Wiedźmin »

lustro pisze: 10 wrz 2017, 21:16 [...] Gdyby mój mąż się ode mnie odciął, nie czekał z uchylonymi drzwiami, to pewnie nie wróciła bym, bo nie było by do kogo.
I co byś zrobiła lustro wówczas?
Jakby drzwi były zamknięte?
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: lustro »

Możliwe Aleksandrze, ze została bym sama.
Może sama bym nie była w efekcie. Bo podobno tego kwiatu jest pół światu.
Ale na pewno nie blagala bym na kolanach.
Wtedy - nie.

Ty wiesz, ze to wszystko jest gdybanie?

Mój mąż czekał, trwal, był...posłuchaj moze Szustaka jeszcze raz.
Jak nie ma dokąd wrócić - nie wraca się.
Może dlatego jest tak mało powrotow?
zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: zenia1780 »

Aleksander pisze: 10 wrz 2017, 23:33
lustro pisze: 10 wrz 2017, 21:16 [...] Gdyby mój mąż się ode mnie odciął, nie czekał z uchylonymi drzwiami, to pewnie nie wróciła bym, bo nie było by do kogo.
I co byś zrobiła lustro wówczas?
Jakby drzwi były zamknięte?
Widzisz Aleksandrze, tak jak pisze lustro, to jest gdybanie...
Każdy z nas trwających w wierności i czekających stara się przygotować siebie i swoje serce na przebaczenie i powrót małżonka, na zostawienie uchylonych drzwi dla niego.
Praca nad sobą w dużej mierze na tym własnie polega, aby przepracował swoje krzywdy, swoje zranienia, zobaczyć swój udział w kryzysie, to że ja również zawaliłem/am upadłem/am, krzywdziłem/am (tak, jak helenast w swoim wątku powtórzyła za El, że jednak ja też miałem/am swój wkład w zło na tym świecie), a przez to dać prawo małżonkowi do jego upadków i krzywd zadanych nam. Bez potrzeby ważenia tych krzywd. To bardzo trudna i nieraz długa droga takiego szczerego stawania w prawdzie o sobie przed sobą samym. I jak dla mnie bez Boga, niemożliwa do pokonania...
Nie każdy ma odwagę, chęć i gotowość aby to robić.
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
shadow
Posty: 56
Rejestracja: 21 lut 2017, 14:46
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: shadow »

lustro pisze: 11 wrz 2017, 7:15 Mój mąż czekał, trwal, był...posłuchaj moze Szustaka jeszcze raz.
Jak nie ma dokąd wrócić - nie wraca się.
Może dlatego jest tak mało powrotow?
Powiem Ci ,że dobija mnie myśl ,że mogę czekać na swoją żonę tyle ile czekał na Ciebie Twój Mąż.
Moja żona jest jeszcze stosunkowo młoda , ma urodę , ma pieniądze , ma powodzenie , kiedy chce może wejść w kolejny romans.
Jak Sama mówi Ona nic nie chce zmieniać. I teraz Ja mam czekać aż Ona sie wyszaleje , mnie [moderacja: chyba minie?] jej uroda , nikt już nie będzie chciał to wtedy wróci do Mnie jako moja żona.
Czy nie jest tak ,że jeżeli mamy świadomość ,że ktoś na nas zawsze będzie czekał to pozwalamy sobie na więcej?

Moim zdaniem nauka o upominaniu Szustaka jest dobra ale nie w naszych sytuacjach. U nas bardziej pasuje nauka o synu marnotrawnym. Tam Ojciec czeka na syna , ale nie lata za nim i nie błaga nie spotyka się z nim.

Ja ile razy nie podchodziłem do żony z życzliwością to zawsze traktowany jestem jak śmieć. Chyba dla tego że czuła że mi zależy.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: lustro »

Shadow

Nie proś, nie nalegaj, nie nadskakuj...po prostu bądź.
Tak, bądź jak frajer...no wiem, tak by to można odczuć i widzieć.
Taki frajer, który po prostu po ludzku jest życzliwy, symoatyczny, po ludzku dobry. Nie jest wrogiem i agresorem, bo agresora łatwiej nienawidzić.

Oczywiście to są sprawy indywidualne. Nie ma jednej dobrej recepty.
I nie ma okresu ważności czekania.
Mój mąż czekał 4 lata. Nie wiem czy to długo ...może się okazac, ze trzeba czekać 10 lat...?
Wazne, żeby ten powrót, który może nastapic, był jakoś przepracowany wcześniej z obu stron.
Ja "dojrzewalam" 4 lata, Ale być może 4 lata też "dojrzewal" mój mąż?
Po tym czasie oboje mieliśmy co nie co poukladanecw głowach i sobie.

Tak jak pisze zenia, to wszystko jest możliwe z Boskim wsparciem.
Bo po ludzku bardzo często urazy I winy biorą górę. I zatrzaskuje się drzwi.

Aaaa...no i ten ojciec syna marnotrawnego autentycznie się ucieszył z jego powrotu.
Nie czekał, aż syn będzie z twarzą w prochu ulicy lkal I błagał o przebaczenie.
Przyjął przeprosiny syna takie, na jakie syna wtedy było stać. I pozwolił mu czuć się wartością a nie wlasnoscią ( Aleksandrze).
renta11
Posty: 846
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: renta11 »

lustro pisze: 11 wrz 2017, 7:15 Możliwe Aleksandrze, ze została bym sama.
Może sama bym nie była w efekcie. Bo podobno tego kwiatu jest pół światu.
Ale na pewno nie blagala bym na kolanach.
Wtedy - nie.
Lustro
Pisałaś o sobie, że pochodzisz z rodziny religijnej. Pisałaś także, że wróciłaś, bo (nie pamiętam dokładnie) czułaś że powinnaś (wiara). Więc myślę, że jednak nie byłabyś z kimś innym, może byłabyś sama. A może to Ty właśnie po nawróceniu byłabyś inicjatorem i kreatorem powrotu, tylko że nieco dłużej to trwałoby? Tyle wiemy o sobie na ile nas sprawdzono. :D Niejedno z nas tutaj (z tych zdradzanych) wcześniej zarzekało się, że nigdy nie wybaczyliby zdrady. A życie weryfikuje nasze wyobrażenia. Nie tyle jest ważne to, co nas spotyka. Ważne jest co my robimy z tym, co nas spotyka. Wiara jest tutaj kluczowa.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
jacek-sychar

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: jacek-sychar »

lustro pisze: 11 wrz 2017, 9:27 Aaaa...no i ten ojciec syna marnotrawnego autentycznie się ucieszył z jego powrotu.
Nie czekał, aż syn będzie z twarzą w prochu ulicy lkal I błagał o przebaczenie.
Przyjął przeprosiny syna takie, na jakie syna wtedy było stać. I pozwolił mu czuć się wartością a nie wlasnoscią
Przepraszam bardzo, ale mając dzieci i mając żonę, to jednak różnicuję stopień oceny postępowania moich dzieci i mojej żony.
Zdrada ideałów, które wszczepiałem dzieciom nie boli tak bardzo, jak zdrada żony. Nie wiem, czy Wy też tak macie?
Dla mnie wybaczenie dziecku byłoby prostsze i łatwiejsze.
Ponieważ moje dzieci są już pełnoletnie, piszę to z całą odpowiedzialnością, bo przepracowałem to.

Oczywiście żonie powinienem również przebaczyć. Tylko czy dam radę? Tego się boję, czy moje wspomnienia nie będą powodem wypominania, które ewentualnie zburzyłoby powrót.
I nie jest tutaj ważne, jak to przepracowałem. "Na odległość" żonie przebaczyłem. Nie boli mnie już tak jej odejście. Ale co by było, jakby wróciła? Tego nie wiem.
Niektórzy uważają, że ważny jest powrót małżonka. Potem będzie już sam miód. Ja jednak boję się tego, co może się stać później
Wiedźmin

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: Wiedźmin »

lustro pisze: 11 wrz 2017, 9:27 [...]
Przyjął przeprosiny syna takie, na jakie syna wtedy było stać. I pozwolił mu czuć się wartością a nie własnoscią ( Aleksandrze).
A co Ty lustro tak do tej "własności" pijesz kolejny raz :) ?? Chyba już trzeci :)
Czułaś się tak w Waszym związku? Że aż tak Cię to boli?

Ja ostatnio (chyba 2 dni temu) oglądając film z żoną... powiedziałem za Dobsonem... że "drzwi klatki szeroko otwarte - możesz odejść jak chcesz - jesteś wolna - Twoja decyzja ".
MareS
Posty: 232
Rejestracja: 05 lut 2017, 22:22
Jestem: po orzeczonej nieważności małżeństa
Płeć: Mężczyzna

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: MareS »

Powiem tylko tyle:
"Nie zrozumie najedzony głodnego" ale "nie oczekujmy od najedzonego zajączka aby zrozumiał głodnego wilka, który chce go zjeść"
bosa
Posty: 356
Rejestracja: 29 sty 2017, 22:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: bosa »

Myślę podobnie jak Jacek. Dzieci się na ten świat nie prosiły. W jakimś sensie my je kształtujemy, to co robią ,jest w części konsekwencją naszego wychowania i postępowania z nimi. Dlatego wybaczenie dziecku wydaje się łatwiejsze i bardziej naturalne. A jeszcze jak przychodzi skruszone, to tym bardziej.
Natomiast człowiek, który mnie wybrał, którego ja wybrałam, któremu powierzyłam swoje życie, zaufałam, a on zdradził ,oszukał, sprzedał niejako mnie i nasze życie, to już jest zupełnie inny kaliber, i wybaczenie zupełnie czymś innym jest. Przynajmniej dla mnie.
Kocham Cię Panie, i jedyna łaska o jaką Cię proszę ,to kochać Cię wiecznie.. św.Jan Maria Vianney
Wiedźmin

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: Wiedźmin »

lustro pisze: 11 wrz 2017, 7:15 [...]
Ale na pewno nie blagala bym na kolanach.
Wtedy - nie.
[...]
Oh... ta duma czy buta... bo wiem że lubisz to słowo - brak pokory i skruchy...
A mąż ma pokornie czekać... niewiadomo ile ... i być "po ludzku dobry, życzliwy i sympatyczny".

Dostrzegasz brak równowagi? Czy to tylko moja iluzja?
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: lustro »

Kochani
Zdradzeni-porzuceni
Nikt Wam nie narzuca co macie zrobić. Każdy jest inny I ma prawo do własnej drogi i wyborów.
Ja mogę tylko swiadczyc, co u mnie i dla mnie, było ważne i co zadziałało in plus. Jaka postawa mojego męża dała wymierne dla nas obojga korzyści.

Jacku, Bosa
Tak jak napisała renta11 - tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono.
Czasem łatwiej jest wybaczyć niż się myśli. Ale o tym, to by może trzeba pogadać z moim mężem.
Czasem łatwiej jest wrócić niż zostać...często nawet.
Wybaczenie jest aktem woli. Więc każdy może zrobić to, na co co stać.

Renta11
Tak, na tamten czas chciałam zostać sama.
I bardzo mozliwe, ze my o by tak, Jak napisałaś. Ale tego nie wiem, bo życie potoczyło się inaczej.
Wiem za to, ze to w jakiej rodzinie wyrosła I ze miałam mimo wszystko mocno ugruntowaną wiare, miało ogromne znaczenie w decyzji o powrocie.

Aleksander
To nie chodzi o otwarcie klatki I wypuszczenie na wolnosc. To chodzi o gest zupełnie odwrotny...o pozostawienie uchylonych drzwi I życzliwość na wejściu.
zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: zenia1780 »

bosa pisze: 11 wrz 2017, 10:23 Dzieci się na ten świat nie prosiły. W jakimś sensie my je kształtujemy, to co robią ,jest w części konsekwencją naszego wychowania i postępowania z nimi. Dlatego wybaczenie dziecku wydaje się łatwiejsze i bardziej naturalne.
Tak sobie myślę, a na ile postępowanie małżonków względem nas jest właśnie konsekwencją naszego postępowania względem nich. Każdy napotkany człowiek w jakiś sposób nas kształtuje podobnie i my wpływamy na innych, niekoniecznie zawsze w dobry sposób. Dlaczego wiec potrafimy ( choć właściwsze będzie słowo chcemy) przyjąć konsekwencje naszego niewłaściwego kształtowania/postępowania względem dzieci, a już względem małżonka nie?
Przebaczenie, jak wszystko inne,jest łaską od Boga dla nas. I często o tę łaskę trzeba prosić Boga.
Jednak na początku każdej drogi jest nasze chcę, chcę tą droga pójść. Nie potrafię, nie wiem jak, ale chcę.
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
Wiedźmin

Re: Odpowiedzialność za zdradę

Post autor: Wiedźmin »

lustro pisze: 11 wrz 2017, 10:58 [...]
Aleksander
To nie chodzi o otwarcie klatki I wypuszczenie na wolnosc. To chodzi o gest zupełnie odwrotny...o pozostawienie uchylonych drzwi I życzliwość na wejściu.
Ależ ja tylko cytowałem Dobsona ... książkę wielokrotnie polecaną na tym forum przez wielu.
Drzwi klatki są nie tylko uchylone... będą przez jakiś czas wręcz szeroko otwarte.
Tylko nie wiem, czy aż przez 4 lata ;) - czas pokaże :)
ODPOWIEDZ