Witaj Ewuniu.nie_ewa pisze: ↑30 lis 2017, 13:07 EzerKenegdo, tak świetnie rozumiesz "męża, który ma dość", któremu nie dawałaś wsparcia i miłości. A Ty dostałaś od Niego, to co było Ci potrzebne? Czułaś się bezpieczna, kochana, piękna, mądra, dobra? Tak się napracował a Ty taka okropna wciąż byłaś, że aż musiał Cię zdradzić? Naprawdę? Biedny człowiek. Tylko nie wiem który- On czy Ty.
Nie jestem wprawdzie EK, ale postaram Ci się (i TobieJacku )odpowiedzieć, przynajmniej z własnej perspektywy...
Przede wszystkim dla mnie najistotniejscze było zrozumieć to, że moje poczucie piękna, bzpieczeństwa, mądrości i dobra nie jest czymś co mam otrzymywać od kogoś, ale czymś co powinnam mieć w sobie. Nikt, żaden człowiek na świecie nie jest w stanie mi tego dać, choćby się starał najbardziej na świecie. Po pierwsze dlatego, że nie jest mną i tak naprawdę najczęściej nie wie czego mi potrzeba, nie zna mojego serca i przepaści ani mroków w nim panujących, moich zranień, po drugie, dlatego, że jest człowiekiem i tylko człowiek, ze swoimi zranieniami i ciemnmymi zakamarkami serca. Jeśli oczekiwałas i/lub nadal oczekujesz, że jest to coś, co możesz otrzymać z zewnątrz, to jesteś w wielkim błędzie i może się zdarzyć, że nigdy w życiu nie poczujesz się piękna, dobra, kochana, bezpieczna i mądra. No nie Ewuniu. To jest przestrzeń, którą każdy z nas powinien wynieść z domu rodzinnego, a jeśli tak się nie stało to sam w sobie powinien ją zbudować, oczywiście najlepiej jeśli zrobi to z Bogiem. A co najważniejsze w takim właśnie stanie, czyli tak zbudowany powienien dopiero wchodzić w związek z drugą osobą...
Że tak nie było, to większość z nas może chyba potwierdzić. Ja napewno nie weszłam w moje małżeństwo tak zbudowana... Jest to jednak coś, co na każdym etapie życia można nadrobić, jeśli oczywiście się tego pragnie. Mnie się udało.